Wierzcie lub nie, ale jest to moja pierwsza ocena w życiu. Co-za-emocje! Dedykuję
ją Lum. <3
Prosiłabym o konstruktywną krytykę.
Prosiłabym też o zamknięcie kolejki. Od dzisiaj oceniam też tutaj, że się tak zareklamuję na chama, więc
wolałabym romans z Erą skończyć możliwie szybko. Oczywiście wszystkie zgłoszone
blogi na pewno prędzej czy później ocenię.
DEMENTI.
Cath nie studiuje dziennikarstwa. Wzięło mi się to prawdopodobnie stąd, że raz napisała, że była w klasie dziennikarskiej. Przepraszam.
Przepraszam też za ujemne punkty w związku ze zmianę szablonu. Wyraziłam na to zgodę... i o tym zapomniałam. Mea culpa.
Pierwsze wrażenie:
Moje zupełnie pierwsze wrażenie? Adres nie podoba mi się
graficznie i ojezu mylog. Nie lubię myloga ze względu na dziwne formatowanie
tekstu na tym portalu. Szablon jak szablon.
Drugie wrażenie: ojej, to łacina, już zmieniam zdanie. „Umiłowanie
losu”… Brzmi ciekawie, zagadkowo i bardzo mądrze, jak zresztą wszystko po
łacinie.
Kliknęłam na „about" i uśmiechnęłam się szeroko.
Tłumaczenie tytułu (zgadłam, zgadłam!), podstawowe informacje o opowiadaniu i –
wolny od wszelkich błędów językowych – krótki opis, czego właściwie mamy się
spodziewać. Zapowiada fantastycznie i już nie mogę doczekać się lektury.
Na belce teraz widnieje „Morbid reveries”, co jest o wiele,
wiele milsze dla oka niż „I za miłość przyjdzie nam zapłacić” – przynajmniej
nie daje po pysku ortografem (tak, „Nam” z wielkiej to błąd ortograficzny,
pisze się toto ZAWSZE z małej, jak zresztą i pozostałe zaimki). Jednakowoż pierwsze wrażenie jest moim
pierwszym wrażeniem i powiem Ci subiektywnie a szczerze, że moje pierwsze
skojarzenie ze słowem „morbid" to muzyka Morbid Angel, więc brzmi mi to
ciężko, złowrogo i obskurnie i ni cholery nie komponuje się z „zadumami”, które
też mi jakoś zaczynają brzmieć ciężko, złowrogo i obskurnie. I w ogóle to jest
dziwne. A że jeszcze moje pierwsze wrażenie na dobrą sprawę nie jest pierwszym
wrażeniem i piszę te słowa, mając za sobą już całe opowiadanie, dodam, że
średnio się mają do treści bloga, moim skromnym zdaniem, gdyż albowiem azaliż
czyż masz tam coś o patologicznej zadumie? No nie. Prędzej o „zapatrzeniu”, jak
już.
Z pozycji osoby zaznajomionej z opowiadaniem pozwolę sobie
także skomentować adres. Myślałam nad tym umiłowaniem losu, myślałam dużo, bo
zazwyczaj w sentencjach łacińskich kryje się mądrość bezdenna, no i nie
wymyśliłam. Ja wiem, że adres jest zwykle tak dla picu, bo ładnie wygląda i
jest wolny, jednak zdecydowałaś się te słowa wrzucić do opowiadania – i
zrobiłaś to moim zdaniem w taki sposób, że ni przypiął, ni przyłatał. Przyznam,
że liczyłam na… cholera, jak to ująć… bardziej wartościowe wykorzystanie
adresu. Kawiarenka odgrywa na mój gust w opowieści rolę cokolwiek marginalną, a
związane z nią wydarzenia ani nie są (póki co) szczególnie brzemienne w skutki,
ani nie łączą się z sentencją. Trochę się rozczarowałam.
Ale jako samozwańczy spec od marketingu mówię, że blog przy
pierwszym wrażeniu prezentuje się nieźle.
Jam jest mało wymagająca w tej kwestii, 8/10
Szata graficzna:
Uwielbiam minimalizm, nie znam się za grosz na grafice
komputerowej i nie mam zbyt wygórowanych wymagań. Podoba mi się zestawienie
kolorystyczne i te szare wzorki. Nie lubię dziwnie nałożonych na siebie warstw
ludzi, w mojej opinii wygląda to nieestetycznie. Latarka w ręku tej pani z
ektoplazmy jest jak obiekt małej architektury. Ponadto czcionka jest za mała, żeby dało się
czytać bezpośrednio z bloga.
5/10
Treść:
Przyznam się, że zajrzałam w pewnym momencie z ciekawości na
Szczere i Sprawiedliwe, gdzie w komentarzach pod oceną autorka wyjaśniła parę
rzeczy.
Aktualne „Amor fati” jest kontynuacją opowiadania z
przeszłości o takim samym tytule i niektóre rzeczy, jak chociażby cały rozdział
pierwszy, pochodzą ze starej wersji. Co nie byłoby złe, gdyby nie to, że
pojawiają się znienacka, bez uprzedzenia ni redakcji i się biedny czytelnik w
tym nie orientuje. Ogólnie wspomnienia są fajne - cofamy się w czasie wraz z
bohaterami i widzimy wydarzenia dokładnie tak, jak oni je wtedy widzieli.
Jednak nie zapominaj, Cathy, że to już jest inne opowiadanie i wiele osób nie
zna (notabene niedostępnego już nigdzie) oryginału; ja miejscami miałam
wrażenie, że czytam fanfik do fanfika. Po pierwsze, redukuj/tnij w archiwalnych
fragmentach wszystko to, co jest bez znaczenia dla fabuły i zachowania
bohaterów teraz. Jeśli Teddy przypomina sobie
kupowanie horrendalnie drogiej sukni na bal, to z punktu widzenia fabuły
musi mieć to swoje odbicie w teraźniejszości, czy to w działaniu Teodory (kupi
sobie suknię, żeby poprawić sobie humor), czy to jej myślach (refleksje o
przyjaźni czy ślubie). Po drugie, jeden
taki fragment bynajmniej nie zwalnia z pisania retrospekcji. Raczej podsyca
głód, jak już. Retrospekcje są, powinny być ważne dla Ciebie, droga Autorko, o
tyle, że w gruncie rzeczy piszesz opowiadanie psychologiczne. Retrospekcja jest
ważną metodą prezentowania bohaterów, gdyż daje pełniejszy obraz postaci,
pomagając tym samym czytelnikowi lepiej zrozumieć ich wybory oraz stany
emocjonalne. Oprócz tego retrospekcja pozwala się jakoś ustosunkować
do bohaterów, bo umożliwia czytelnikowi zweryfikowanie ich słów. Przyznam, że
np. w przypadku Rega brakowało mi tego bardzo. Kompletnie nie rozumiem tej
postaci w twoim wydaniu i za Chiny Ludowe nie ogarniam jego motywacji. Myślę,
że naświetlenie jego przeszłości i relacji z Syriuszem by pomogło, bo nie wiemy
o nim prawie nic.
Osią opowiadania jest zdeterminowana przez wydarzenia z
przeszłości relacja Teddy z Syriuszem. Z mojego punktu widzenia wątek
zarżnęłaś, niestety. Przez dziewięć rozdziałów praktycznie w ogóle nie
uchyliłaś ni rąbka tajemnicy; Teddy przeżywa, że nie zwiąże się nigdy z
Syriuszem, Syriusz się wypiera, a potencjał Hassliebe ginie w paplaninie obu
stron. Znaczy się, nie mówię, żeby od razu kawę na ławę, nie, nie, ale mogłaś
pokazać dobitniej, jak wpływa na nich to uczucie, dać jakieś poszlaki (w zasadzie jedną dałaś, ale nie wiem, czy powinnam
słuchać swojej paranoi). Z tego, co zrozumiałam, uczucie między nimi
leży u podstaw osobowości obojga i jest tak silne, że aż trudno je
zaakceptować, że aż łatwiej jest im robić rzeczy wbrew sobie, niż się do niego
przyznać. Tylko że ja tego nie czuję, wybacz. Mimo najlepszych chęci nie jestem
w stanie dostrzec konsekwencji społecznych przymusowego przebywania Teddy i
Syriusza w bliskości czy wpływu owego uczucia na ich zachowanie. Żeby Ci to
dobitniej uzmysłowić, pojadę theatrum mundi, dobrze? W założeniach zapisałaś
sobie, że Syriusz i Teodora się kochają ponad życie i żeby wszystko poszło
dobrze, poinformowałaś głównych bohaterów o tym stanie rzeczy. Oni nie
protestowali, przyjęli do wiadomości i łaskawie starali się pamiętać, ale że są
kiepskimi aktorami, trudno im wejść w role. Nie grają przekonywująco. Błądzą
myślami gdzieś indziej. Jedno ze wzrokiem utkwionym w suficie oskarża drugie o
gwałt. „Ach tak…? Och… No dobrze. Nasz pierwszy raz był wspaniały i nie wiem, o co ci chodzi, ale przemyślę.”
„Jestem zrozpaczona i nie mogę się pozbierać przez tego… tego… No, tego.
Zresztą mniejsza z tym!”, mówi Teodora, malując paznokcie i przeglądając
czarodziejski odpowiednik „Avanti”.
Kompletnie nie czuję emocji, których rzekomo mieliby
doświadczać bohaterowie. Nie przemyślałaś zbyt dobrze i/lub nie odnajdujesz się
w ich psychice. Tu nie trzeba górnolotnych słów i wzmianek co łaska, ale konsekwentnego
pokazywania, kim jest Syriusz, kim jest Teddy, jak reaguje Syriusz, jak reaguje
Teddy, co ich łączy. Konkrety.
Chociaż jest to raczej problem braku opisów. A właściwie nie
tyle braku, co ich monotematyczność, ściśle rzecz ujmując. Dochodzi jeszcze
problem tego, że wprowadzając nową postać, nie przedstawiłaś jej na tyle
dokładnie, żeby można się z nią w pełni utożsamiać.
Anyway, przez ciągłe niedoinformowanie czytelnik się
gubi.
Jednym z ciekawszych i zarazem najbardziej spektakularnie
zmarnowanych wątków w mojej opinii była organizacja mistrzostw świata (!) w
quidditchu. Autorko, z jednej strony konsekwentnie nazywasz Teddy
pracoholiczką, tak? Tak. Ale z drugiej ciągle wysyłasz ją na urlopy, urządzasz
jej przerwy w pracy i ogólnie opisujesz
akurat wtedy, gdy zajmuje się wszystkim
innym, tylko nie pracą. Szkoda. Raz, że obserwując jej zachowanie w pracy,
moglibyśmy lepiej poznać Teddy, dwa, że mistrzostwa quidditcha aż się proszą
się o aferę, sabotaż, spisek śmierciożerców. Im pełniejszy obraz, tym
ciekawiej.
Poza tym - rzuciło mi się to w oczy dopiero przy ponownym
czytaniu – wypadałoby wyjaśnić, jakim cudem Teddy dostała tak wysoką posadę w
Ministerstwie. Przecież oni są młodzi, przecież Teodora ostatnie trzy lata
siedziała w Specjalnej Szkole Magii we Francji, przecież to się w ogóle kupy
nie trzyma… Oczywiście jest możliwość, że Teddy ma niewiarygodne plecy i np.
jest kochanką Ministra Magii, jednakowoż takie rzeczy nie powinny pozostawać w
domyśle czytelników!
Jest też wątek z Voldemortem, póki co cokolwiek kuriozalny.
Widzisz, ja totalnie nie kupuję Voldemorta, o którym mówi się per Riddle, od
tego zacznijmy. W książce stoi jak wół, że mugolskich personaliów Tom
nienawidził i pseudonimu zaczął używać jeszcze w Hogwarcie, zresztą chyba tak samo,
jak i werbować kolegów w szeregi Śmierciożerców. Kwestię dat już wytłumaczyłaś we wstępie do
któregoś z rozdziałów, ale wciąż nie ogarniam sensu Zakonu Feniksa. Skoro Tom
nie ma aż takiego poparcia, żeby stanowić realną groźbę – po co? Znaczy… w zasadzie
to idzie się tego jakoś domyślić, ale
nakreślonej przez Ciebie sytuacji to wcale nie jest takie oczywiste,
może np. Zakon jest dopiero formowany.
Poza tym znaczna część głównych bohaterów należy do Zakonu – może warto
przybliżyć jego działalność? Albo skrobnąć słówko o wpływie tej organizacji na
stan psychiczny bohaterów. Na dobrą sprawę przejawów terroru Czarnego Pana tak
zbytnio to nie widać (tak, zauważyłam zdawkowe wzmianki w dialogach, ale z
drugiej strony główne zajęcie bohaterów to chodzenie na zakupy, co sobie możesz
porównać ze scenkami z„Księciem Półkrwi” i „Insygniami Śmierci”).
Tak na marginesie: dlaczego w ogóle Teddy rozmawia beztrosko
z Regulusem o Zakonie, a Reg jej się zwierza ze śmierciożerstwa?
Nagięcia kanonu są spoko, ale wypadałoby je jakoś
wytłumaczyć. Kanon zobowiązuje.
Aczkolwiek naprawdę przypadła mi do gustu zalękniona
kochanka Voldemorta, przeklinająca codziennie jego imię. Niestety za Chiny
Ludowe nie wiem, jaką rolę odgrywa ona w fabule.
Przez całe opowiadanie przewija się sprawa Carly. Co prawda
liczę, że za rozdział autorka sypnie
wyjaśnieniami, retrospekcjami czy czymś, ale póki co nic nie wiadomo oprócz
bardzo podstawowych informacji, tzn. była taka a taka i umarła. Bohaterowie
często do niej wracają w rozmowach, ale trudno tak naprawdę powiedzieć, jaki
jej śmierć miała wpływ na relacje między Huncwotami i ich życie. Czuję, że to
jest w jakiś sposób kluczowe dla fabuły, więc wolałabym po dziesięciu już coś
wiedzieć.
No właśnie. Nic nie wiadomo. Opowiadanie ciąąąąągnie się bez
końca, a odpowiedzi nie ma. Ba, nie pojawiają się nawet nowe pytania. Nie
dowiadujemy się też szczególnie dużo o bohaterach. Krótko mówiąc, akcja stoi w
miejscu.
Na pierwszy rzut oka widać, że masz pomysły, lecz nie umiesz
ich opisać. Odwlekasz wszystko w nieskończoność, licząc chyba na cud albo na
ghostwritera.
Nim weźmiesz się za pisanie, powinnaś sobie wszystko
dokładnie rozpisać, poznać nieco swoich bohaterów, zaplanować im coś; podejście
„jakoś to będzie” wyraźnie się u Ciebie nie sprawdza. Przysiądź któregoś dnia i
zrób możliwie szczegółowy plan wydarzeń obejmujący całość opowiadania. Na
takich planach bardzo ładnie widać wszystkie zależności. Następnie skup się na
szczegółach, czyli jak sobie wyobrażasz daną scenę, kto jak się czuje i dlaczego
tak się czuje (zawsze to jakieś tło, można się tym posiłkować w razie czego),
co się dzieje wokół, gdzie są. Gdy sobie wygenerujesz coś takiego w głowie,
łatwiej Ci będzie a) zapanować nad opowiadaniem, b) odkryć, w którym wątku się
do końca nie odnajdujesz. Wtedy wystarczy tylko skorygować plan.
Bezpośrednim skutkiem braku planu jest zaburzenie ciągów
przyczynowo-skutkowych. Czasami nie ogarniam, co się z czego wzięło (wykład w
charakterystyce Syriusza) i prawie zawsze nie ogarniam, po cholerę o tym czy o
tamtym pisałaś, skoro nie ma najmniejszego znaczenia dla fabuły czy choćby dla
kreacji postaci. Momentami kojarzy mi się to z Procesem Kafki, którego są dwa tłumaczenia na polski, każde ma
własną kolejność rozdziałów i oba czyta się znakomicie, bo chronologia istnieje
w Procesie tak tylko z grubsza, a
resztę se można układać jak koraliki na żyłce. Ale typowy romans nie jest
powieścią paraboliczną i w przypadku „Amor fati” achronologiczność bynajmniej
nie jest zaletą.
Twoją standardową zapchajdziurą są herbatki. Byłam raz
bliska posądzenia Cię o celowość, ale poszukałam sobie tych momentów i mi jakoś
przeszło. Narrator się nie stwarza tego dystansu do konwencji, trudno znaleźć
wspólne elementy dla tychże herbatek w sferze fabularnej lub stylistycznej, nie
odbywają się też na tyle cyklicznie, żeby dało się dostrzec w nich Myśl. Jeśli
to była jakaś zabawa z czytelnikiem czy coś w tym duchu, musisz się bardziej
wysilić przy wyodrębnianiu tych fragmentów od normalnego tekstu, żeby ta
różnica między stałym punktem programu a „normalną” akcją była widoczna. Natomiast
motyw z medalionem Teodory jest fajny.
Bohaterowie jak zwykle gadają o niczym.
***
Styl. Zacznijmy od tematu o pretensjonalnych… hm, bo ja
wiem… prób ubarwienia języka. Notorycznie mieszasz styl niski z wysokim. Może
akurat nie jest to najlepszy przykład na zilustrowanie jej tezy, ale weźmy
sobie takie „urocze” zdanie: Black opadł
ciężko na parkową ławkę, rozglądając się dookoła i miotając wściekłymi gromami
w przechodniów (rozdział siódmy). Aż się ciśnie na usta, że był niczym
Zeus. Posługujesz się wytartymi kliszami językowymi, jakby zaczerpniętymi z
kart harlequinów za 9,90 z kiosku utartymi porównaniami i na domiar złego
jeszcze je ładujesz w jakieś, no nie wiem sama, jak to nazwać, skróty myślowe i
efekt końcowy jest równie urzekający co przysłowiowy jeleń na rykowisku. Trochę
nie ogarniam, gdzie ów kłopot może mieć swoje źródło, jeśli, jak sama lubisz
mówić, zajmujesz się poezją. Teoretycznie powinnaś mieć dobre wzorce! Jeśli
zwyczajnie tego nie czujesz, może warto by poczytać analizy?
Anyway, metafora, do której w pierwszej kolejności nasuwają się głupie
komentarze, nie jest dobrą metaforą. Chociaż, tak prawdę mówiąc, prawie w ogóle
nie stosujesz metafor i porównań metaforycznych, co mocno rzuciło mi się w oczy
podczas betowania. Nie, żebym coś Ci narzucała, ale myślę, że to ożywiłoby
Twoje opowiadanie.
Wszystkie tego typu wstawki - pjenkne i niezwykle gustowne
już same w sobie - wyglądają podwójnie
groteskowo na tle zatrważająco ubogiego
słownictwa. Za każdym razem, gdy chcesz napisać „rzuciła”, „skwitowała”,
„uśmiechnął się”, „patrzył *prosto* w oczy” czy „upijając łyk herbaty”, wyobraź
sobie, że jeśli to zrobisz, na głowę spadnie Ci (małe, bądźmy humanitarni!)
kowadło. No, za „rzucić” i „uśmiechnąć się” (w dowolnej formie) może nawet
duże. Nagromadzenie tych zwrotów w opowiadaniu jest tak duże, że człowieka
nachodzi ochota na wyrzucenie monitora za okno, gdy znowu się z którymś z nich
spotyka. Weź kartkę papieru, nie rozstawaj się z nią przez kilka dni i wypisuj
na niej wszystkie zamienniki pierwszych dwóch, jakie Ci tylko przyjdą do głowy.
Co do uśmiechania się i patrzenia prosto w oczy… Problem leży przede wszystkim
w Twoim podejściu do opisów jako takich. 90% wszystkich opisów znajduje się w
didaskaliach do dialogów – tak, jakbyś uparła się, że gdy ktoś coś mówi, trzeba
dopisać, co jednocześnie robi, najlepiej coś o mimice walnąć (czy ci
bohaterowie w ogóle mają resztę ciała poza głową?), bo jak nie, to zostanie
otwartych siedem pieczęci, zapanuje cisza na pół godziny i orzeł krzyknie
światu „Biada!”. Hm. Obserwuj ludzi?
Jeśli opowiadanie jest dla Ciebie ważne, zainscenizuj scenki z przyjaciółmi i
poproś ich, żeby byli sobą.
Moim „ulubionym” wyrażeniem, które przyprawia mnie już o
taką głupawkę, że czuję się zobowiązana to odnotować, jest Cześć Teddy – usłyszała niski, *opcjonalnie gardłowy, znajomy,
zachrypnięty*, męski głos, które sygnalizuje pojawianie się któregoś z
Blacków. Pozwolisz, że zilustruję problem anegdotką. Wśród moich znajomych
funkcjonuje niejako na zasadzie memu zwrot „Hagrid powiedział”. Na obozie, na
którym byliśmy wspólnie w wakacje, m.in. pisało się opowiadania dla osoby z
przydzielonej wcześniej pary. Jeden chłopak, który był w parze z maniaczką
Harry’ego Pottera, napisał opowiadanie o mrocznym Hagridzie. Opowiadanie
liczyło sobie cztery strony pisane odręcznie średniej wielkości pismem, na
których to czterech stronach „Hagrid powiedział” pojawiło się– uwaga –
dwadzieścia dziewięć razy, zaś „Hagrid odpowiedział” – piętnaści. Generalnie
jeśli Hagrid w ogóle się odzywał, obowiązkowo towarzyszył temu jeden z tych
dwóch komentarzy. Ta bądź co bądź sama w sobie całkiem w porządku fraza
występowała w niezmienionej formie tak często, że nabrała aż sakralnego
charakteru. „Cześć Teddy…” to „Hagrid powiedział” Twojego opowiadania.
Częstotliwość pojawiania się, stała forma, ściśle określony kontekst – to
wszystko sprawia, że trudno się nie śmiać na widok kolejnego „Cześć Teddy –
usłyszała niski, męski głos”.
Na ogół piszesz językiem na poły urzędowym, oficjalnym. Jest
w tym jakaś logika, bo wszyscy bohaterowie pracują w Ministerstwie i są z
biurokracją za pan brat, ale też czasami przesadzasz (mój faworyt: Jak ona w ogóle zdoła przebrnąć przez całą ceremonię ślubną Lily i Jamesa?,
rozdział szósty) i w sumie nie wiem,
czy możemy tu mówić o świadomej stylizacji. Najlepiej po prostu ogranicz język
formalny do wypowiedzi postaci-urzędników i tych momentów, kiedy narrator
przyjmuje ich perspektywę.
Inną zmorą „Amor fati” jest… układ graficzny tekstu. Coś
takiego jak akapit raczej nie funkcjonuje, chyba że zmieniają się wątki lub
sceneria. Tak wiec mamy jednym ciągiem Jedynie rozum podpowiadał jej, że nie
powinna mu ufać, a serce ... serce pozostawało wciąż nieme w tej trudnej
rozgrywce. Tok jej rozważań niespodziewanie przerwało ciche i dość nieśmiałe
pukanie do drzwi (rozdział szósty) albo Lecz
czy kiedykolwiek były z Nas typowe Krukonki? Właściwie nie zastanawiałam się
nigdy nad tym, zbyt zajęta samym byciem Krukonką. April zawsze miała długie,
złociste, jasne włosy („Past: April & Carly). Napięcie i zaskoczenie?
Zapomnij!
Wrażenie paplaniny i monotonii jest potęgowane przez ten
dość charakterystyczny dla Ciebie sposób budowania zdań. Nawet nie tyle długie,
co wszystkie zbliżonej do siebie długości, pełne słówek-waty i dynamizujących
tekst imiesłowów przysłówkowych. Czyta się to i zanim człowiek zdąży się
połapać, co owo zdanie wyraża, trafia biedaczyna na kropkę. Żadnego mięsa, w
które można by się wgryźć. Dynamiczne fragmenty są fajne i w ogóle, ale po
pierwsze u Ciebie nie ma nic, co byłoby dla nich jakąś przeciwwagą, po drugie,
cholera, cała ta pisanina jest tak jednostajna, że trudno określić ją jako
dynamiczną.
Zresztą z rytmem też bywa krucho. Ciemność. Przeraźliwa ciemność. Nienawidziła ciemności. Rzeczownik
(jeden wyraz i kropka). Przymiotnik z powtórzonym rzeczownikiem (dwa wyrazy i
kropka). Zdanie z podmiotem domyślnym (dwa wyrazy i kropka). No gdzie tu sens,
ja się pytam?! Już pomijając to, że w pierwszej chwili „nienawidziła” wzięłam
za jakiś dziwny przymiotnik, to aż się prosi o trzeci wyraz, nie sądzisz?
Opisy. Opisy u Cath dzielą się na
cztery kategorie: a) opisy wnętrz, b) opisy wyglądu, c) odnarratorskie
streszczenia uczuć bohaterów i d) opisy pogody. No, czasami jeszcze opisy
pogody były. Innych poza prologiem nie stwierdzono. Dlaczego opisy są ważne?
1.Opisami zachowań kształtuje się bohaterów, a 2. opisami przestrzeni kreuje
świat przedstawiony. Bohaterowie ciągle
gadali, a jak nie oni, to narrator im dopowiadał, co było fajne na bardzo
krótką metę. Chciałabym zobaczyć ich w akcji, może byłoby w nich wtedy więcej
oryginalności i byliby wiarygodniejsi. A że przy okazji zaniedbałaś nieco język
wypowiedzi, o czym później, opowiadanie było dość, no nie wiem, jednowymiarowe.
Przy okazji: często kompletnie
nie wiedziałam, gdzie teraz jesteśmy i ile czasu minęło. Nie, żeby to był jakiś
punkt obowiązkowy, ale troszeczkę mnie to z biegiem czasu zaczęło irytować.
Próżnia. Z tego wszystkiego przeżyłam prawdziwy szok, kiedy w rozdziale szóstym
okazało się, że to Teddy aportowała się do domu Syriusza, a nie na odwrót (a
uwierz mi, że czytałam naprawdę dokładnie).
- Przecież bardzo dużo przekazujemy niewerbalnie. „Czyny, nie słowa” – mówi się często. Przecież każda emocja wywołuje jakąś reakcję. Poza tym człowiek jest istotą społeczną, osobowość wytwarza się tylko w relacji z czymś i jeszcze kilka takich mądrości. Nie rozumiem, dlaczego unikasz takich opisów, nie rozumiem no. :Bardzo fajny był pod tym względem pierwszy rozdział, kiedy dobrze były pokazane relacje między Huncwotami, ale potem każdy z bohaterów zrobił się niczym monada, która nie ma okien, a którą kieruje wszechmogący narrator.
- Tak prawdę mówiąc… Gdyby nie Voldemort, Ministerstwo, skrzaty domowe i teleportacja od czasu do czasu, w ogóle nie wiedziałabym, że jesteśmy w świecie magicznym. Ach, nie, jeszcze raz Teddy trzymała różdżkę, pamiętam już. Świat Rowling jest tak fascynujący, bo został pieczołowicie, konsekwentnie stworzony z dbałością tak o szczegóły, jak o całość panoramy. „Amor Fati” miało jeden (!) taki moment – opis codziennego życia ministerstwa. I był to sympatyczny opis.
a) Cathy,
łap questa: opisz swój pokój tak, żeby przekazać coś ważnego o sobie. Jak już
to opanujesz, opisz swoje wrażenia po wejściu do jakiegoś obcego wnętrza i
zredaguj to tak, żeby 1) mówiło o Twoim guście, podejściu do ludzi i Twoich
przeżyciach, 2) sugerowało cechy właściciela mieszkania. Żeby osiągnąć efekt
numer jeden, wpleć w opis swoje skojarzenia, jakieś anegdotki z życia,
krytykę lub pochwały dla stylu, w jakim
wnętrze zostało urządzone. Żeby osiągnąć efekt numer dwa, zabaw się w Sherlocka
Holmesa oraz połącz przedmioty ze swoją wiedzą o właścicielach. Naprawdę nikomu
nie potrzeba inwentaryzacji mebli.
b) Od
razu mówię, że jeśli nie idziesz w standardowy język opkowy, jest z tym
naprawdę nieźle. Ot, chociażby krótki opis stroju Teddy z bodajże trzeciego
rozdziału, jeden z genialniejszych momentów w opowiadaniu, kiedy to w niewielu
słowach nakreśliłaś bardzo realistyczny i wymowny obraz panny Warner.
Przeprowadź kiedyś test. Pogadaj z facetem o kolorach. Najlepiej powiedz mu, że
ma obsydianowe oczy (btw, mniej pretensjonalnie brzmi imho „oczy jak z
obsydianu” czy coś, to naprawdę denerwujący skrót myślowy), rubinowe usta,
włosy w kolorze umbry i policzki barwy sieny palonej, gdy tak się rumieni.
Wiesz, mało kto tak odbiera kolory (jak wchodzisz do Tesco, oczywiście zwracasz
uwagę na kubrak kasjerki w kolorze błękitu pruskiego, a w publicznych toaletach
rzucają ci się w oczy opalowe kafelki – to jeszcze tak w kontekście
„bursztynowej kanapy”), a jeszcze mniej osób odnosi swoje dziwne skojarzenia do
ludzi. Możesz też zrobić inny test. Zadzwoń do swoich przyjaciół czy jeszcze
lepiej nieco dalszych znajomych i zapytaj się, jakiego koloru masz oczy. Na 80%
nie będą pamiętać, bo takie drobnostki zapamiętają głównie bliscy oraz
wrogowie, którzy lubią zabijać spojrzeniem. A już w nocy to w ogóle nie idzie
identyfikować ludzi po kolorze oczu czy – w nieoświetlonej okolicy - włosów.
Notabene zastępowanie imion określeniami np. „brunet” też nie jest zbyt
fortunnym pomysłem, zwłaszcza gdy o wyglądzie bohaterów wiemy niewiele.
c) Omujcthulhu
to było O JAK BARDZO ZUE. Subiektywnie
mówię, że zabiłaś mnie nieustannym tłumaczeniem jak krowie na rowie, w jakiem
nastroju kto jest i co kto przeżywa. Żeby nie było: nie chodzi o sam zabieg,
raczej o częstotliwość jego stosowania.
Narrator może czasami wyskoczyć z jakąś informacją wprost, lecz co do zasady
nie powinna to być jego jedyna aktywność. Narrator może przekazywać zwykłe
myśli bohatera i podsumowywać je konkluzją, skomentować zachowanie, przedstawić
czytelnikowi wniosek wyciągnięty z nieznanych czytelnikowi przeżyć i przemyśleń
bohatera. Ogólnie rzecz biorąc, narrator jest od komentowania. Nie od
streszczania. W pewnym momencie miałam przed oczami coś takiego: narrator
pojawia się na scenie i mówi „jest zakochany do szaleństwa”, na scenę wchodzi
para, on mówi „jestem zakochany w tobie do szaleństwa”, ona prycha „też mi
coś!’, wychodzą, pojawia się narrator w spodniach wyprasowanych w kancik i
oznajmia publiczności „był załamany, gdyż odkrył, iż miłość jest okrutna”.
Łopatologii mówimy NIE!
d) Bombardujesz
szczegółami, które nie wpływają na akcję ani na zachowanie bohaterów. Jeśli
bezchmurne niebo nie jest pretekstem do refleksji, inspiracją dla bohaterów do
podjęcia jakiegoś działania ani odbiciem stanu ducha postaci, po co o nim
wspominać? W efekcie pojawiają się dłużyzny. No tak, dla stworzenia klimatu,
niby jasne. Z drugiej strony posługujesz się sztampą i kliszami językowymi, co
koniec końców męczy jeszcze bardziej. Trudno się oprzeć wrażeniu, że
umieszczasz opisy pogody tylko po to, żeby były jakieś opisy.
Poza tym, gdy ograniczałaś się w
dużej mierze do dialogu, nie dałaś wielu kwestiom wybrzmieć. Bo wiesz, Cath,
niekiedy cisza między słowami jest nie mniej ważna niż same słowa. Na
przetrawienie co ważniejszych dialogów czasami potrzebowałam chwili, żeby odcedzić
je z tego harmideru. Przykładem może być
tutaj jedna z mocniejszych scen opowiadania, kiedy to Reg się poświęca, a
dziewczyny w błogiej niewiedzy idą na zakupy. W moim odczuciu mogłaś nadać tej chwili większą doniosłość,
podkreślając adekwatnym opisami kontrast. A utonęło w paplaninie.
Osobnym problem są dialogi. Czasami Syriusz i panna Warner
popisują się ciętym językiem, mówiąc bardzo żywo. Kwestie jednak czasem nie
pasują do postaci (Voldemort), czasami są zbyt sztuczne i brzmią jak mądrości Coehla
wkute na pamięć, czasami zbyt prymitywne lub infantylne (aurorka McKinnnon),
czasem kilka postaci mówi jednakowo i tak, jakby miało wspólny mózg (scena z
Huncwotami, kiedy rozmawiają o problemie Syriusza). Najczęściej jednak dialogi
zlewają się w jednolitą paplaninę z wypowiedziami narratora, bo Cath w ogóle
nie różnicuje języka. A przecież język jest bardzo indywidualną sprawą! Nawet
jeśli kilka osób rozumuje w ten sam sposób, każda wyrazi tę myśl inaczej.
Ponadto język świadczy o środowisku, wykształceniu, inteligencji,
przekonaniach. No i poczuciu humoru.
Zastanów się więc dobrze nad charakterami postaci/jej rolą w
fabule i następnie postaraj się, Cath, jakoś dopasować do niej styl
wypowiedzi. Jeśli mogę Ci coś doradzić…
po prostu słuchaj uważnie ludzi. Słuchaj, zapamiętuj styl i np. notuj co
charakterystyczniejsze, co lepsze powiedzenia. Czytaj też sobie napisane już
dialogi na głos – jest duża szansa, że wyłapiesz nienaturalne zwroty. Z drugiej
strony nie zapominaj, że dialogi w powieści nie są stenogramem rozmowy
telefonicznej, toteż nie ma najmniejszego ładować wszystkiego, co tylko ktoś
powiedział. W ten sposób uzyskujesz efekt tej nieszczęsnej paplaniny.
Normą są bardzo wiarygodne psychologicznie i naturalne
kwestie typu:
- Widzisz, nie wiem czy
mój kochany rudzielec zdążył cię już poinformować, a jeśli nawet tak to uczynię
to po raz kolejny. Tydzień temu oświadczyłem się Lily, a ona mnie przyjęła -
rzucił niezwykle ucieszony. (rozdział drugi, a mówi to nie kto inny jak –
uwaga – James Potter)
Nie wiem, kto używa takich zwrotów, naprawdę nie wiem.
Charakterystyczną cechą stylu wypowiedzi wszystkich bohaterów jest sięganie po
wydumane, często wręcz archaiczne formy i nieco zbyt skomplikowane jak na język
mówiony konstrukcje. To są młodzi ludzie! Sama nie wiem, Cath, co Ci doradzić.
Może zacznij od rozbijania długich zdań na krótsze i redukowania zdań
składowych w rozbudowanych zdaniach podrzędnych?
Poeksperymentuj też z interpunkcją w dialogach; interpunkcja
bowiem odpowiada za intonację i możesz nią sporo rzeczy wyrazić.
- Byłbym zapomniał,
przy okazji mam dla ciebie sporą dawkę najświeższych informacji z biura. –
A to zdanie przytaczam, bo choć jest całkiem poprawne językowo, jest tak
sztuczne, że aż boli. „Byłbym zapomniał! Przy okazji mam dla ciebie sporą dawkę
najświeższych informacji z biura!” – od razu nieco lepiej, prawda?
Och, prawie zapomniałam! W jednym rozdziale (ósmym? nie mogę
sobie przypomnieć, ale szukać gdzieś pod koniec) zrozpaczona April
przeeeeciąąąągaaaałaaa liiiiiiteeeerkiiii, co jest już chyba szczytem
bezradności autora w dziedzinie pisania dialogów. Takie rzeczy jak płacz,
łamiący się głos itp. powinny wyrażać słowa i opis, nie forma graficzna.
Aha, jeszcze jedna rzecz, tak już zupełnie na koniec. Akcja
dzieje się w Anglii (raz nawet przenieśliśmy się o pięć tysięcy mil… i według
narratora to wciąż była Anglia, tylko jakaś prowincjonalna), bohaterowie są
Anglikami. W domyśle mówią więc po angielsku, prawda? I tylko dla polskiego
czytelnika i dla wygody polskiego autora ich słowa tłumaczy się na polski,
prawda? Logiczne, nie? Czasami jednak w
opowiadaniu znienacka pojawiają się angielskie zwroty, na dodatek takie z
powszechnie przyjętym polskim odpowiednikiem. Osochozi, ja się pytam?!
Podsumowując: to mogłaby być całkiem niezła historia, ale
chyba… zgubiła Cię monotonność środków podawczych? (To brzmi dziwnie, wiem.)
Ogólnie opowiadanie radzę przepisać i przeredagować, bo mimo
wszystko materiał jest niezły. Jako szkic lub insza wersja beta, ale zawsze.
Akcja wlecze się i wlecze, zawiązane wcześniej wątki się rozpełzają i robi się
telenowela. Staraj się popierać słowa faktami.
Po długim namyśle daję 3/30 za treść. Opowiadanie jest jednak pod wieloma względami
bardzo, ale to bardzo słabe. Zresztą to nie punkty są najważniejsze, prawda?
Zupełnie nie tego się spodziewałam, szczerze mówiąc. Przy
pierwszym rozdziale myślałam, że się rozkręcisz i dam jakieś 20/30, w pierwszej
wersji oceny było 8/30, a po zrobieniu całej bety wyszło z tego co wszyło.
Trudno mi znaleźć plusy w rozpadających się wątkach, kiczowatym, topornym stylu
i postaciach, które ocierają się o swoją parodię. Plusy jednak są. W jakiś
sposób zaciekawił mnie wątek Voldemorta i jego kochanki, całkiem nieźle rokował
rozdział pierwszy, a scena seksu wyszła Ci nawet przyzwoicie.
Przykro mi, ale opowiadanie jest niedopracowane w wielu
miejscach, napisane przeciętnym stylem i ogólnie nie powala. Jeśli miałabym
podsumować „Amor fati” jednym słowem,
byłoby to „siermiężne”. Wierzę jednak, że da się je oszlifować na diament.
Poprawność językowa:
Daję 2/7, przy czym cały jeden punkt poleciał za pełne błędów tytuły
rozdziałów. Gdzie jak gdzie, ale tam już powinno być poprawnie. Zgodzisz się
chyba też ze mną, że słusznie odjęłam cztery punkty za średnio pięćdziesiąt błędów
w rozdziale.
a) Błędy interpunkcyjne.
Koszmarne błędy interpunkcyjne. Stosunkowo często za pierwszym, drugim i
trzecim razem w ogóle nie da się zrozumieć, co chciałaś powiedzieć –
opowiadanie (jak i zresztą wszystkie Twoje wypowiedzi pisemne, tak swoją drogą)
jawi się jako totalny bełkot, przez który trzeba przedzierać się maczetą. Mam
nieodparte wrażenie, że stawiasz przecinki na zasadzie „następuje zwolnienie blokady
maszyny losującej”, bo czasami piszesz dobrze, a zaraz potem robisz ten sam (na
ogół kuriozalny) błąd. Przykro mi trochę to mówić, ale: zapomnij o wstawianiu
przecinków na intuicję, bo nie masz tej intuicji za grosz. Jedyne rozwiązanie
dla Ciebie to spędzić kilkanaście godzin na stronach poradni językowych i
drugie tyle z np. „Gramatyką na 5” ,
abyś nauczyła się rozpoznawać części zdania i wykuła regułki. Gdy już ogarniesz
podstawy (u Ciebie etap nie do przeskoczenia, żeby nie było wątpliwości),
ściągnij sobie program Ivona, najlepiej Ewę. Ewa tak mocno akcentuje przecinki,
że pewnie rozwieje niektóre Twoje wątpliwości. Tylko niech Cię macki Cthulhu
bronią przed zaczynaniem od Ivony! Wtedy już w ogóle się pogubisz w meandrach
interpunkcji…
b) Błędy leksykalne, ortograficzne, fleksyjne. Tak, tak. Zdarza Ci się używać słów w nieodpowiednim
kontekście (przykładem „uposażenie domu”) i sadzić nieoczywiste ortografy („defacto”, „klnięcie”). Czytaj więcej książek, po prostu.
c)
(Zapiszę tutaj, żeby mi nie umknęło.) Powtórzenia to
prawdziwa plaga. Maniakalnie powtarzasz słowa, frazy, całe zdania. Czasami w
ten sposób odkrywasz nieznane mi wcześniej pokłady łopatologii, na przykład tu,
o: - Z przyjemnością, ale może następnym razem – rzucił tymczasem nieco łagodniejszym tonem, podnosząc rękę zaskoczonej rudej do ust. – Miło
było panią poznać, żegnam.
- Do widzenia – rzuciła tylko, zaskoczona, zupełnie zdominowana przez jego nonszalancję i urok osobisty zupełnie nic nie robiąc sobie z tego, że właściwie się nie przedstawiła. (rozdział siódmy). Wystarczyłoby wrzucić rozdział do szuflady na dwa tygodnie, a wyłapałabyś tego typu cuda.
- Do widzenia – rzuciła tylko, zaskoczona, zupełnie zdominowana przez jego nonszalancję i urok osobisty zupełnie nic nie robiąc sobie z tego, że właściwie się nie przedstawiła. (rozdział siódmy). Wystarczyłoby wrzucić rozdział do szuflady na dwa tygodnie, a wyłapałabyś tego typu cuda.
d) Relatywnie
rzadko co prawda, ale zdarza Ci się motać w składni i tworzyć zdania z gatunku
„o co tu, kutrzygwiazda, chodzi”. Zwykle Ci się podmioty domyślne chrzanią i
nie wiadomo, co się odnosi do czego. Ot, na przykład tu, nie dogadują się z
przyjacielem czy bratem przyjaciela? Rzuciła,
niepewna tego czy powinna uświadamiać swoich starych przyjaciół, że jest blisko
z bratem ich najlepszego przyjaciela, z którym zupełnie się nie dogadują.
Bety nie skończyłam i już Ci tłumaczyłam dlaczego. Zresztą nie czuję się
do tego jakoś szczególnie zobowiązana, bo jak by nie patrzeć, jedenaście
rozdziałów z prologiem to nie dziesięć.
Do stylu podchodziłam możliwie liberalnie i nie czepiałam się
kanciastości, długości i pretensjonalności, chyba że naprawdę trafił się
nieprzeciętny koszmarek. Widzisz, mogę wytykać błędy, ale nie będę pisać za
Ciebie.
Jeśli twierdzisz, że znasz zasady zapisu dialogów, to pisz poprawnie z
szacunku dla czytelników. Niektóre rzeczy powtarzam do znudzenia z nadzieją, że
może zrozumiesz i zapamiętasz.
Cath, mam nadzieję, że coś wyniesiesz z mojej tytanicznej pracy. Z mojej
strony mogę powiedzieć, że łatwo nie było.
Prolog
1) Nad hrabstwem Yorkshire dawno już zapadł zmrok, a cała dolina Sommersbee, w której znajdowało się maleńkie
miasteczko Little Transville, spowita była w głębokim mroku. – Lepsze byłoby „zmierzch”, chociaż kojarzy się jak
kojarzy.
2) Nie
było najmniejszych wątpliwości -
była to kobieta, na dodatek bardzo urodziwa kobieta, przyodziana w bursztynową szatę, której koloru jednak w
takiej ciemności nie wychwyciłoby nawet najdoskonalsze oko. – Ważne, że
szata była z bursztynów, kolor kamieni jest mniej istotny! Poza tym, choć to
już czepialstwo, nie pasuje mi, że nie było najmniejszych wątpliwości, ale
jednak co do koloru były. *tutaj przydałaby się zawstydzona emotka*
3)
Czarnowłosa
nie dbając o nic podeszła cicho do drzwi – Błagam, nie „czarnowłosa”, to
takie pretensjonalne. Cholernie subiektywna uwaga, wiem, aaaale to nawet da się
uzasadnić logiką – ludzie nie mogli myśleć o niej „czarnowłosa”, bo miała
kaptur.
4)
- Tak, oczywiście
- starsza kobieta gestem zaprosiła młodszą do środka, po czym starannie
zamknęła drzwi. – „- Tak, oczywiście. – Starsza kobieta gestem zaprosiła
młodszą do środka, po czym starannie zamknęła drzwi.” To po myślniku nie odnosi
się do wypowiedzi, jest zatem osobnym zdaniem.
5)
Sylville
poprowadziła swojego gościa do salonu, w którym znajdowały się poodrapywane meble –
„Poobdrapywane”.
6)
nie będąc do
końca przekonaną czy mebel jest na tyle solidny, aby utrzymać jej pięćdziesiąt
pięć kilogramów żywej wagi. – Przecinek przed „czy”, bo pojawia się
zdanie podrzędne.
7)
Mała była
śliczna jak obrazek, albo przynajmniej laleczka z saskiej porcelany. – Mam
wątpliwości, czy tego aby nie można potraktować jak dopowiedzenie, ale przy
pojedynczym „albo” z zasady przecinka być nie powinno.
8)
- Powinnaś
jak najszybciej wrócić do łóżka - zadecydowała kobieta nazwana przez
dziewczynkę ciocią, następnie wzięła Lucretię na ręce i ruszyła w stronę jej
sypialni. – Ja bym postawiła kropkę po „cioci” lub dodała tam chociaż „a”,
bo pierwsza część nie tworzy z częścią drugą logicznej całości.
9)
W pokoju było
jedno, dosyć duże okno – Bez przecinka za liczebnikiem.
10) zapytała mała, proszącym tonem – przy
imiesłowach przymiotnikowych bez przecinka. Zresztą i bez wdawania się w
akademickie rozważania ten przecinek tutaj wygląda po prostu okropnie.
11) Podobnie jak w przedpokoju i salonie, także
i tutaj ściany były poodrapane – 5) albo „podrapane”.
1. Z pamiętnika panny
Teodory
Przez cały rozdział w dialogach brakuje spacji po pierwszym
myślniku.
1)
1. Z
pamiętnika panny Teodory. – Bez
kropki w tytule.
2)
-Zaufaj mi – rzucił zachęcająco z błyszczącymi
oczyma. – Po prostu mi zaufaj i podaj rękę. – „Rzucił” z wielkiej litery, albowiem jest
to samodzielne zdanie. Z tego samego powodu kropka na końcu wypowiedzi.
3)
-Zsuwam się! – moje szczere przerażenie
tylko go rozbawiło. – Nie mógłbyś użyć magii? – „Moje” z wielkiej litery, jw.
4)
-Nie dam rady – gdy spojrzał mi w oczy
już wiedziałam, że skapituluje. – Patrz punkt trzeci. Oprócz tego przecinek po
„oczy”, bo zdanie złożone; to coś na zasadzie „Już wiedziałam, że skapituluje,
gdy spojrzał mi w oczy”, tylko z zamienioną kolejnością.
5)
On jednak, jak na złość milczał niczym
zaklęty... –
Albo robisz
z „jak na złość” wtrącenie i wydzielasz toto przecinkami po obu końcach, albo
nie wstawiasz przecinków wcale, bo nie ma ku temu racjonalnych powodów.
6)
Czyżby
sądzili, że czerpię przyjemność z przymierzania tysiąca niebotycznie drogich
sukien, których i tak nie kupię, i to nie z powodu braku pieniędzy, tylko przez
zdrowy rozsądek. – Chyba znak zapytania na końcu winien być, bo zdanie
zdecydowanie ma formę pytania.
7)
Ponieważ, co
miałabym zrobić z takimi sukniami zaraz po zakupieniu? – Zabierz ten
przecinek. Nie ma absolutnie żadnego powodu, dla którego miałby on tam być.
8)
Powiesić
sobie w szafie, niczym cenne trofeum i podziwiać co kwadrans? – Przy
porównaniach innych niż paralelne (tzn. konstrukcja tak…, jak…) bez przecinka.
9)
Kiedy jeszcze
mieszkałam we Francji moja ciotka uznała sobie za punkt honoru przeistoczenie
mnie w prawdziwą damę. – Przecinek po „Francji”. Za stroną
prosteprzecinki.pl: „Gdy zdanie składowe rozpoczynające się słowem kiedy
nie jest ostatnim zdaniem składowym w rozpatrywanym zdaniu złożonym, trzeba to
zdanie składowe zamknąć przecinkiem”.
10) gdy
zechciałam przenieść się do Hogwartu wzięła na siebie wszystkie formalności.
– Przecinek po „Hogwartu”. Jw.
11) Wkrótce
później umarła, a ja przez cały czas byłam przy niej, trzymając ją za rękę.
– Coś mi w tym zdaniu nie pasowało i naprawdę długo zastanawiałam się, co. Już
wiem. Wynika stąd, że bohaterka przez cały czas trzymała ciocię za rękę, odkąd
tamta umarła. Moja propozycja: „Wkrótce później umarła. Gdy umierała, cały czas
byłam przy niej, trzymając ją za rękę”.
12) Wybiegając
z dormitorium, łapiąc w locie kurtkę, czapkę, szalik i rękawiczki zaśmiałam się
mimowolnie. – Przecinek po „rękawiczki”. Imiesłów przysłówkowy należy bezwzględnie
oddzielić przecinkiem od reszty zdania.
13) jakbym zaraz miała się spóźnić na jakiś mega
ważny szlaban. – To może być szok, ale „mega”, „super”, „hiper" i inne
tego typu przedrostki… no właśnie, są przedrostkami. Dodaje się je do słowa.
Więc będzie „megaważny”.
14) Podświadomie
wyczułam obecność osób niepożądanych, jednakże nie odzywając się ani słowem
podeszłam do April oraz Lily, - Przecinek po „słowem”. Patrz punkt
dwunasty.
15) Zanim
jednak do nich dotarłam drogę zagrodził mi Snape, - Przecinek po „dotarłam”,
wyjaśnienie w dziewiątym.
16) Podjęłam, więc kolejną próbę dostania się do
moich przyjaciół – Aaaaaa, ratujcie. http://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-wiec
17) jak,.... – Wielokropek występuje
bezpośrednio po słowie.
18) -Och, czy coś się stało Teddy? – Nie,
Teddy nic nie jest, bądź o nią spokojny. Jeśli się do kogoś zwraca, wyodrębnia
się ze zdania ten zwrot przecinkiem. Jest różnica między „co się stało mamie?”
a „co się stało, mamo?” – i Ty w zacytowanym zdaniu sięgnęłaś po pierwszą
opcję.
19) Nabuzowana! Tak właśnie nabuzowana! –
Jak właśnie nabuzowana? Chcę wiedzieć! Jeśli udzielasz odpowiedzi na pytanie,
stawiasz przecinek. W zacytowanym przykładzie występuje coś na zasadzie: „Ale w
jaki sposób? – Właśnie tak!”.
20) -Teddy! – jego reakcja była natychmiastowa,
złapał mnie w pół i okręcił dookoła. – „Jego” z wielkiej litery, punkt
drugi.
21) -Mógłbyś postawić mnie już na ziemi? –
zatrzepotałam rzęsami równie dobrze, jak lalki Barbie z fan clubu Huncwotów
– Po pierwsze „zatrzepotałam” z wielkiej litery, bo patrz punkt drugi. Lalek
Barbie się nie czepiam, bo mogła tak powiedzieć dziewczyna, która wychowywała
się wśród mugoli i latem mieszka u mugolskich rodziców przyjaciółki.
22) -Się robi, mała! – każdy inny dostałby za
takie słowa w mordę, jednak James miał u mnie specjalne przywileje. –
„Każdy” z wielkiej litery, patrz punkt drugi.
23) -Dziękuję, milordzie – skłoniłam się, niczym
księżniczka na balu charytatywnym. – Kropka po „milordzie”, „skłoniłam” z
wielkiej litery, bez przecinka przed „niczym”. Punkty drugi i ósmy.
24) -Widzisz Lilka! – Nie widzę go! Punkt
osiemnasty i przecinek.
25) -I właśnie za to mnie kochasz! – ze
zdziwieniem stwierdziłam, że pomimo wszystko mam świetny humor. – Punkt
drugi, „ze” z wielkiej litery.
26) Towarzystwo po raz kolejny wybuchło gromkim
śmiechem, który ucichł zupełnie, dopiero w momencie, w którym opuściliśmy teren
szkoły. – Bez przecinka przed „dopiero”. Nie wprowadzasz nim zdania
podrzędnego, pojawia się ono dopiero wraz z „w którym”.
27) Zupełnie jak gdybym, co najmniej zapytała go
czy się ze mną ożeni! – Ten sam przypadek co w piątym. Albo „co najmniej”
wydzielasz jako wtrącenie, albo nie stawiasz przecinków w ogóle.
28) Ten, Black nie jest już godnym zaufania i
przenikliwym człowiekiem! – Wychodzi na to, że informujesz o tym jakiegoś
Tena. „Ten” jest tutaj zaimkiem wskazującym, więc na cholerę przecinek?
29) Tylko czy on nie zdaje sobie sprawy z tego,
że lustra kłamią! – Znak zapytania albo znak zapytania z wykrzyknikiem. To
jest pytanie, zdecydowanie.
30) -Blacky! – wrzasnęłam jeszcze głośniej
dziwiąc się, że jeszcze nie pluję krwią! – Przecinek po „głośniej”, bo
punkt dwunasty,
31) -Houston mamy problem! – Przecinek po
„Houston”, bo to też jest zwrot do adresata.
32) Pacjent najprawdopodobniej cierpi na niedotlenienie
mózgu lub też o zgrozo na głupotę zmierzchową! – Tak, tym razem pojawiło
się wtrącenie. Oddziel „o zgrozo” przecinkami.
33) -Jeśli natychmiast się nie zamkniesz to
stracisz cały ten swój pokład inteligencji! – Przecinek po „zamkniesz”.
Zdanie warunkowe.
34) nie jestem jednak w stanie określić słowami
co to dokładnie było – Przecinek po „słowami”, bo wprowadzasz zdanie
współrzędne.
35) Nie, nie lepszym porównaniem byłaby chyba
jednak ściana... – To byłaby ta ściana lepszym porównaniem czy nie? Jeśli
udzielasz odpowiedzi, stawiaj przecinek za „tak” lub „nie”.
36) -Syriusz wyluzuj – Punkt osiemnasty.
37) Oglądając cię z boku nie jeden mógłby stwierdzić, że zgłupiałaś lub, co gorsza za dużo
wypiłaś. – Nie jeden, bo Legion. :D http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629522
Oprócz tego „co gorsza” zdecydowanie jest wtrąceniem, więc domknij to wtrącenie
przecinkiem z prawej.
38) rzuciłam ironicznie wyszarpując swoją rękę z
uścisku Pottera i ruszając przed siebie szaleńczym tempem – Przecinek po
„ironicznie”. Punkt dwunasty.
39) U Madame Rosetty – Matka Madame
Rosmerty?
40) Obydwie były moimi bliskimi koleżankami
znanymi jeszcze za czasów Beauxbatons. – Koszmarne zdanie. „Obydwie były
moimi bliskimi koleżankami, które znałam jeszcze z czasów Beauxbatons”, tak
proponuję.
41) skwitowała Ema, - Ema, na początku
akapitu nazywana Emmą. Imho niekonsekwencja, bo w tym samym zdaniu, w którym
przedstawiasz siostry, zaznaczasz wyraźnie, że Cleopatra była nazywana po
prostu Cleo; o zdrobnieniu od Emmy informacji nie ma.
42) Mocując się z tymi wszystkimi guziczkami,
zameczkami, szpilkami, kokardkami i Bóg jeden wie, czym jeszcze rozmyślałam
o... Syriuszu. – Przecinek po „czym jeszcze”.
43) Ewidentnie przesadziłam każąc mu szczekać
– punkt dwunasty, przecinek po „przesadziłam”.
44) Mimo, iż nigdy nie pozwoliłam się
zaprowadzić do kosmetyczki, ani chociażby na delikatny makijaż to kiedyś
chodziłam do fryzjera i dzięki ciotce ubierałam się o niebo lepiej. – „Mimo
że” jest bezprzecinkowe, a zatem wydumane „mimo iż” na logikę również. Lekko
archaicznego „iż” się tutaj czepiać nie zamierzam, bo to słowa własne
Teodory. Bez przecinka przed „ani”, bo
spójnik występuje pojedynczo i nie wprowadza zdania podrzędnego. Za to
przecinek przed „to”.
45) Jeśli chce sobie latać za przykrótkimi spódniczkami
mini, z tapetą na ryju to już tylko i wyłącznie jego własny interes! – A to
zdanie mnie rozczuliło. Można je odczytać aż na trzy sposoby: a) Syriusz chce
latać za przykrótkimi spódniczkami z tapetą na ryju, b) Syriusz z tapetą na
ryju chce latać za przykrótkimi spódniczkami, c) Jego interes wyróżnia się
tapetą na ryju. Nie wiem, o co chodzi, ale to popraw.
46) No, a ja życzę mu szczęścia w świecie trawiastych, natapirowanych panienek z
wymyślnymi fryzurami i drogimi perfumami. – O CO CHODZI? Serio, nie
rozumiem. Znaczy… jako niepoprawna fanka „Pokemonów” mam swoją teorię, ale
przecież nawet „Pokemonów” za czasów Huncwotów nie było.
47) W
końcu plastic is fantastic, that’s right! – już komentowałam w “Treści”, kopiuję
ku pamięci autorki. :D
48) - Teddy
żyjesz jeszcze – „Teddy, żyjesz jeszcze”, punkt osiemnasty.
49) usłyszałam głos Lily, dochodzący zza
zasłony. – Bez przecinków przez imiesłowami przymiotnikowymi.
50) -I to i to! – „I to, i to!”, bo „i"
jest powtórzone..
51) odkrzyknęłam cisnąc kolejną sukienkę na stos
tych, które uznałam za beznadzieję, - Po pierwsze raczej „ciskając”
pasowałoby do kontekstu, po drugie przecinek po „odrzekłam”. Punkt dwunasty.
52) -Widzisz twoja ukochana kuzynka znalazła coś
wprost wymarzonego dla ciebie – Przecinek po „widzisz”. Generalnie gdy w
zadaniu jest więcej niż jeden czasownik w formie osobowej, to wiedz, że gdzieś
powinien być przecinek.
53) No proszę Teddy zakochała się w nieznośnej
sukience – „No proszę, Teddy zakochała się w nieznośnej sukience”.
54) nawet dałaby sobie zrobić tapetę na twarzy byle by tylko ją mieć. – Byleby.
Razem. Jedno słowo. Poza tym wydaje mi się, że po „twarzy” powinien być
przecinek.
55) Ryzykując samouwielbieniem zdjęłam z siebie
czerwone cudeńko, po czym podeszłam do lady. – Przecinek przed „zdjęłam”,
punkt o imiesłowach przysłówkowych.
56) Jakaś nieznana mi sprzedawczyni, a raczej
praktykantka spakowała mi ową suknię i zażądała niebotycznej sumy pieniędzy
– Punkt piąty o wtrąceniach. „A raczej praktykantka” jest wtrąceniem.
57) byle tylko móc zawiesić cudo w szafie i
wpatrywać się w nie mniej więcej, co kwadrans – Bez przecinka przed „co”,
gdyż nie wprowadzasz zdania podrzędnego. Chyba że z „mniej więcej” zrobisz
wtrącenie, wtedy przecinek tam być może
i nawet powinien.
58) Zaraz... zaraz... – Drugie „zaraz” z
wielkiej litery, bo nie jest to kontynuacja zdania.
59) ot, co. – Bez przecinka, bo w tym
przypadku jest to jedno wyrażenie, które czyta się bez przerwy na oddech.
60) -Ciekawe, z kim? - zapytałam z ironią –
Moim zdaniem nie powinno być tutaj tego przecinka, ale niech autorka sama rozsądzi.
„Ciekawe, z kim” ma wydźwięk „O, ciekawe. Z kim niby?”, a mnie wydaje się, że
chodziło raczej o ironiczne „Kto niby ze mną pójdzie?”.
61) -Tak wie – odezwała się April. – Punkt
dziewiętnasty. April udziela odpowiedzi, więc przecinek.
62) -A, co mu obiecałaś w zamian? – chciałam
wiedzieć. – Hm, w zasadzie to znowu pozostawiam sprawę do rozstrzygnięcia
autorce, ale tym razem opcje do wyboru to brak przecinka i kropka w jego
miejsce. W takiej formie to zdanie rani oczy.
63) Zdawać by się mogło, że cały Hogwart zgromadził
się w jednym miejscu ku zniesmaczeniu miejscowych. – Sugestia. Dla
podkreślenia, że chodzi o ścisk w Trzech Miotłach, zamieniłabym na „w tym
jednym miejscu”. Poza tym „ku zniesmaczeniu miejscowych” oddzieliłabym
przecinkiem jako dopowiedzenie, żeby nie
było wątpliwości, że jest to reakcja mieszkańców Hogsmeade; teraz wychodzi na
to, że społeczność Hogwarcka zebrała się tam z premedytacją w tym konkretnym
celu.
64) których z imienia, ni z nazwiska nie sposób
spamiętać – Bez przecinka. „Ni” to to samo co „ani”, a jeśli się nie
powtarza w zdaniu, nie stawiamy przecinka.
65) Przy okazji, pochłaniający kolejne
czekoladowe ciastko, których nigdy nie miał dość. – Bez przecinka za
„okazji”. Jest to raczej kwestia sensu zdania niż regułek, ale zapamiętaj: w
takich przypadkach stawiasz przecinek tylko wtedy, jeśli zmieniasz myśl.
66) Obserwując jak April i Remus witają się
namiętnym pocałunkiem poczułam nagłe ukłucie gdzieś w okolicy serca. –
„Obserwując, jak April i Remus witają się namiętnym pocałunkiem, poczułam nagle
ukłucie gdzieś w okolicy serca”. Czemu tak? „Jak” jest spójnikiem
wprowadzającym zdanie podrzędne, potem przecinek ze względu na zdanie
współrzędne.
67) Która potrafi tylko brać, nie dawać i którą
trzeba się opiekować dwadzieścia cztery godziny na dobę. – Która potrafi
tylko nie dawać. Aha. „Która potrafi tylko brać, nic nie daje i którą trzeba
się opiekować dwadzieścia cztery godziny na dobę” – lepiej, co nie?
68) ja jednak wietrząc jakiś podstęp stanowczo
odmówiłam. – „Wierząc w jakiś podstęp” jest wtrąceniem, więc wydziel je
przecinkami.
69) Usiadłam z brzegu tuż obok Petera, a Lily
dokładnie naprzeciwko mnie, obok Jamesa. – Teoretycznie zdanie jest bez
zarzutu, ale nie leży mi stylistycznie. Wolałabym „Usiadłam z brzegu tuż obok
Petera, a Lily usadowiła się dokładnie naprzeciwko mnie, obok Jamesa”. Czy coś.
70) Uczącej życia i do pewnego momentu,
broniącej mnie przed okrucieństwami tego świata. – „Do pewnego momentu”
jest wtrąceniem, wydzielić przecinkami.
71) nie spieszył z pomocą, ani z dobrą radą.
– Bez przecinka przed „ani”. Z przecinkiem przed „ani” jest trochę jak z
przecinkiem przed „i”…
72) Szczerze
mówią wolał mnie oddać ciotce na
wychowanie, - Literówka się wkradła, prawda? „Szczerze mówiąc, wolał mnie
oddać ciotce na wychowanie”, o.
73) -To ona
idzie na bal?! – nie wiem, co bardziej zirytowało mnie w jego wypowiedzi same
słowa, zaskoczenie, czy też ironia w nich zawarta. – „Nie” z wielkiej
litery, albowiem zdanie po myślniku jest zupełnie samodzielne i nie dookreśla
wypowiedzi. Bez przecinka przed „czy”.
74) -Ona
idzie ze mną – wtrącił się James i nikt oprócz Syriusza nie był zdziwiony jego
słowami. – Czepialstwo. Rozbiłabym to na dwa zdania. Czytając, odniosłam
wrażenie, że nie byli zdziwieni tym, że się wtrącił, bo połączyłaś dwie rzeczy
w jedno.
75) Wypadł z Trzech Mioteł zgarniając po drodze
swój płaszcz i głośno trzaskając drzwiami. – Przecinek przed „zgarniając”.
Punkt dwunasty o imiesłowach przysłówkowych.
76) Ujrzałam nad sobą Lily, która potrząsnęła
głową wyrażając tym samym swoją dezaprobatę. – Przecinek przed „wyrażając”.
Punkt o imiesłowach przysłówkowych, bodajże dwunasty.
77) -Nie jest sobą – a spojrzeniem dała mi
wyraźnie do zrozumienia, że to się nie uda. – Cathy chyba zżarła
„powiedziała,”.
78) Westchnęłam, więc tylko i z powrotem opadłam
na swoje miejsce. – Tylko i z powrotem opadła na swoje miejsce, albowiem
westchnęła. ŻE CO?! Zabieraj ten wstrętny przecinek! „Więc” nie jest tutaj
spójnikiem, pełni funkcję wzmacniającą. Poza tym punkt szesnasty.
79) Pozostałam na miejscu ślepo wierząc w
słuszność decyzji – Przecinek przed „wierząc”, punkt dwunasty.
80) jednak
taki stan umysłu trwał i trwał odkąd pozwoliłam Blackowi cztery godziny
wcześniej opuścić samotnie Trzy Miotły. – Przecinek przed „odkąd”, które
wprowadza zdanie podrzędne.
81) Było jeszcze grubo przed dziesiątą, więc
zagrożenie zarobienia kolejnego szlabanu równe było zeru, jednakże to była
jedna z tych licznych rzeczy, których wcale się nie bałam, a nawet miałam je w
nosie. – Zdanie jest tak długie i zawiłe, że łatwo się w nim pogubić. Teddy
miała w nosie godzinę, czy zagrożenie zarobienia kolejnego szlabanu (btw,
wydaje mi się, że przyjaźniej brzmiałoby „ryzyko”)? Może przerobić to na
„Szlaban mi nie groził, bo było jeszcze grubo przed dziesiątą, jednakże i tak
miałam w nosie takie rzeczy”?
82) Nie wiedząc, czemu zaszłam aż pod Pokój
Wspólny Gryffindoru. – Ale co nie wiedząc? „Nie wiedząc czemu”, nie?
Przetransportuj przecinek za „czemu”.
83) Nie zwlekając ani chwili weszłam do środka.
– Punkt dwunasty, przecinek po „ani chwili”.
84) Hasło znałam oczywiście dzięki Lily, którą
odwiedzałam równie często, jak ona mnie z tym, że u nas nie ma hasła, a aby
wejść trzeba rozwiązać niewątpliwie prostą zagadkę. – CIERPIĘ. „Hasło
znałam oczywiście dzięki Lily, którą odwiedzałam równie często jak ona mnie, z
tym że u nas nie ma hasła, a aby wejść trzeba, rozwiązać niewątpliwie prostą
zagadkę”. Bez przecinka przed „jak”, bo mamy do czynienia z porównaniem. „Z tym
że” jest konstrukcją podobną do „mimo że”, więc bez przecinka. Co do ostatniego
przecinka – odsyłam do punktu dziewiątego.
85) A ponieważ zapuszczałam się tam niezwykle rzadko ze względu na
panujący tam rozgardiasz poczułam
dziwny strach. – Przecinek przed „poczułam”. Zdanie złożone bezspójnikowe.
Punkt pięćdziesiąty drugi.
86) Nie miałam, bowiem pojęcia – Bez
przecinka, bo nie wprowadzasz zdania podrzędnego.
87) Za oknem jednak nie dopatrzyłam się żadnych
trupów, morderców, duchów, ani żadnych innych istot – Bez przecinka przed
„ani”. Punkt siedemdziesiąty pierwszy.
88) Ku
mojemu najszczerszemu zdziwieniu, nie awanturowała się – Bez przecinka. Coś
na kształt sytuacji z sześćdziesiątego piątego.
89) tylko odleciała w swoją stronę cicho
pohukując – Przecinek przed „cicho”, punkt dwunasty.
90) Przymknęłam okno, po czym po raz pierwszy
wnikliwiej spojrzałam na kopertę. – Czepialstwo. Wcześniej w ogóle nie
patrzyła na kopertę, ale na sowę.
91) No dobra może i trochę więcej – „No
dobra, może i trochę więcej”. Punkt sześćdziesiąty piąty.
92) Uspokoiwszy
się nieco postanowiłam po prostu otworzyć tę cholerną kopertę. – Przecinek
po „nieco”. Imiesłów przysłówkowy uprzedni też wymaga przecinka.
2. Amor Fati
Kiedy tylko wszystkie niezbędne poranne czynności dobiegły
końca, wyszła wreszcie z domu, zamykając drzwi na klucz. – Litości.
Od tego rozdziału zaczyna się też plaga albowiem. Prywatnie
lubię „albowiem” i nie zabraniam lubić autorce, ale, na macki Cthulhu, znaj
proporcjum, mocium panie. Jako żartobliwie używany archaizm nie pasuje do
poważnie pisanego opowiadania (chyba że w wypowiedziach bohaterów, jednak
zwykle mówi tak narrator), jako archaizm nie pasuje do nie archaizowanego opowiadania.
Drugim takim zdecydowanie nadużywanym patetycznym słówkiem jest „iż” i choć ono
jakoś tak mniej razi i broni się jako zamiennik „że”, radziłabym Ci, Cathy,
dążyć do wyeliminowania go z narracji. Pierwszym krokiem ku temu byłoby
unikanie konstrukcji z owym „że”, które obecnie dominują w opowiadaniu.
Od tego rozdziału stałym elementem będzie też powitanie
„cześć Teddy”. Jakiś magiczny odpowiednik „ave caesar" chyba. Albo
bardziej współczesnego acz w świecie mugoli zakaza… Nie, może lepiej nie będę
drążyć tematu. „Cześć, Teddy”, tak to
powinno wyglądać. Wyrazy w wołaczu (a więc zwroty do kogoś) wydzielamy ze
zdania. Zawsze.
Aha, zanim zaczniemy z błędami językowymi, jeszcze dwa błędy
rzeczowe.
Uśmiechnęła się do
swoich myśli, poprawiając ułożenie różdżki, która zaczęła wystawać jej z
obszernej kieszeni wiosennego płaszcza. – Różdżki miały od kilku do
kilkunastu cali, tak tylko przypominam.
[Black] krzyknął,
patrząc na nią niemalże z nienawiścią w ametystowych oczach - …co jest
naprawdę ciekawe, bo Blackowie mają oczy szare. Ametyst, nawet taki
niezbyt atrakcyjny kolorystycznie dla jubilera, nigdy nie jest szary.
1) toteż w celu dostania się pod adres, który
podała jej w liście Lily zamówiła mugolską taksówkę. – „Który podała jej w
liście Lily” jest wtrąceniem. Wtrącenie należy wydzielić z obu stron
przecinkami od zdania.
2) pomiędzy numerem jedenastym, a trzynastym
nie ma rzekomego numeru dwunastego – Nie stawia się przecinka przed „a”,
gdy pełni ono funkcję porównawczą. Coś a coś, pomiędzy czymś a czymś – takie
konstrukcje są bezprzecinkowe, natomiast kiedy przeciwstawiamy sobie dwie
rzeczy (np. on usiadł, a ona nie) – przed „a” powinien być przecinek.
3) - Teodora Warner - uśmiechnął się ironicznie
na widok kobiety i jedynie niezwykle wnikliwy obserwator byłby w stanie
zauważyć, że była to jedynie maska. – Zdanie po myślniku nie dookreśla
wypowiedzi, więc po pierwszej kwestii kropka i „uśmiechnął” z dużej litery.
4) – Syriusz ... nie spodziewałam się, że
ciebie również tutaj zastanę – W tym przypadku to co po wielokropku nie
jest kontynuacją zdania, więc „nie” z dużej litery. Poza tym nieproszona spacja
przed wielokropek wtargnęła.
5) Nie słyszałaś co powiedziałem? –
Przecinek przed „co”, bo wprowadzasz zdanie podrzędne.
6) - To mój dom, więc gdzie według ciebie
powinienem się znajdować? - nie miał zamiaru informować jej, że wcale tu na
stałe nie mieszka – Punkt trzeci.
7) a kiedy stała już w korytarzu zamknął za nią
drzwi. – Przecinek przed „zamknął”, bo są tu dwa zdania składowe. Jedno to
„kiedy stała już w korytarzu”, drugie „zamknął za nią drzwi”. Gdyby były w
innej kolejności, nie wahałabyś się, czy postawić przecinek, prawda?
8) Teddy uśmiechnęła się ironicznie, idąc za
Syriuszem, który bez ostrzeżenia zaczął
wchodzić po schodach. –
*facepalm* Prąd wysiadł i biedaczka się podknęła… Oh wait, oni nie mają
prądu i gdyby było ciemno, co to za problem wyczarować światło z różdżki.
Schody są takie nieprzewidywalne, no i nie widać ich na pierwszy rzut oka.
Autorko, myśl czasami nad sensem słówek-waty.
9) - Gdybym ci powiedziała, przecież byś tu w
ogóle nie przyjechała - skrzywiła się nieznacznie Lily, nie przyzwyczajona
zarówno do hałasu, jak i do krytyki. – Punkt trzeci. Kropka po
„przyjechała” i „skrzywiła” z wielkiej litery,
10) uśmiechając
się, chyba pierwszy raz szczerze, w ciągu tego feralnego poranka. – Bez
przecinków. „Chyba pierwszy raz szczerze” nie jest i nie może być wtrąceniem.
Wtrącenia mają to do siebie, że nie wpływają na zasadniczy sens zdania, tzn.
zdanie może istnieć równie dobrze bez nich. Samo „uśmiechając się w ciągu tego
feralnego poranka” nie brzmi zbyt fortunnie, co nie?
11) Kiedyś i tak musieliśmy na siebie wpaść tak
czy inaczej. – „Tak czy inaczej” nie należy do zdania, więc odprzecinkować
toto!
12) stanął w nich nie kto inny, jak tylko James
Potter. – Bez przecinka. Nie ma ku temu żadnego powodu, Twoja wersja nawet
jako dopowiedzenie się nie broni.
13) Witaj
Warner – Witaj, Warner.
14) - Wiesz jakoś nie było okazji –
Przecinek po „wiesz”. Zdanie złożone bezspójnikowe. Między jedyny czasownikiem
w formie osobowej a drugim zawsze musi gdzieś być przecinek.
15) - Widzisz, nie wiem czy mój kochany
rudzielec zdążył cię już poinformować, a jeśli nawet tak to uczynię to po raz
kolejny. – „Widzisz, nie wiem, czy mój kochany rudzielec zdążył cię już
poinformować, a jeśli nawet tak, to uczynię to po raz kolejny.”
16) Lily czemu nic mi nie powiedziałaś? –
„Lily, czemu nic mi nie powiedziałaś?”, może jeszcze z wykrzyknikiem po znaku
zapytania dla dodania temu zdaniu ekspresji.
17) - Nie zdążyłam - rozłożyła bezradnie ręce,
uśmiechając się od ucha do ucha. – Punkt trzeci. Kropka po „zdążyłam” i
„rozłożyła” z wielkiej litery.
18) - Naturalnie - momentalnie rozpromieniła się
również i Teodora. – Punkt trzeci, kropka po „naturalnie” i „momentalnie” z
dużej litery.
19) wtrącił się James, najwyraźniej nie zdając
sobie sprawy z relacji, jakie obecnie łączyły Teddy z jego najlepszym
przyjacielem, a właściwie co ich nie łączyło. – Hm. Hm. No nie wiem. Może
lepiej „a właściwie nie łączyły”?
20) skwitowała Teddy bez jakiegoś większego
entuzjazmu, aczkolwiek nie dała po sobie poznać tego, jak trudno było jej nie
wybuchnąć płaczem. – Czy tylko mnie „aczkolwiek” wydaje się w tym
kontekście kompletnie z kosmosu? Zgrabniej byłoby np. „w ogóle nie dając po
sobie poznać”.
21) - A
tymczasem zostawię panie same - mruknął James i zniknął równie głośno i
gwałtownie jak się pojawił. – Deportował się, że w sensie? Sorry, ale nie
opisałaś, w jaki sposób się pojawił. Zrób coś z tym.
22) rzuciła pół żartem pół serio Teodora –
„Rzuciła pół żartem, pół serio Teodora”.
23) - No cóż bywa denerwujący - wyszczerzyła się
Lily, najwyraźniej zapominając o tym, co miała zamiar powiedzieć zanim na
horyzoncie pojawił się James. – „No
cóż, bywa denerwujący – wyszczerzyła się Lily, najwyraźniej zapominając o tym,
co miała zamiar powiedzieć, zanim na horyzoncie pojawił się James”. Jak już.
24) - Opowiedz mi wreszcie co słychać w świecie
aurorów ... – W mojej głowie rodzi się spiskowa teoria, że tę spację przed
wielokropkami stawiasz specjalnie. Błąd. Poza tym przecinek przed „co”, gdyż
wprowadzasz tym spójnikiem zdanie podrzędne.
25) W tym samym czasie James Potter,
podśpiewując sobie pod nosem ruszył na poszukiwanie swojego najlepszego
przyjaciela, a przy okazji pana domu, w którym właśnie się znajdował. –
Przecinek po „nosem”, bo masz do czynienia z wtrąceniem.
26) - Stary, co ona, na brodę Merlina, robi w
moim domu?! - rzucił Syriusz, którego oczy, jeśli kiedykolwiek posiadłyby
zdolność zabijania, to James Potter z całą pewnością byłby już trupem. –
Którego oczy to co? Coś Cathy na składnię padło. Najbardziej sensownym wyjściem
byłoby zrobić dwa zdania. „- Stary, co ona, na brodę Merlina, robi w moim
domu?! - rzucił Syriusz. Jeśli jego oczy kiedykolwiek posiadłyby zdolność
zabijania, to James Potter z całą pewnością byłby już trupem.”
27) - Zwiedza – odpowiedział bez zastanowienia,
a kiedy tylko zauważył wreszcie stan najlepszego przyjaciela, dodał
natychmiast. – Wspominałem ci przecież, że razem z Lily postanowiliśmy poprosić
ją, aby została naszą druhną. – Urwane „dodał natychmiast” boli. Do wyboru
masz opcje „dodał natychmiast: - Wspomniałem ci przecież (…)” lub „- Zwiedza – odpowiedział
bez zastanowienia, a kiedy tylko zauważył wreszcie stan najlepszego
przyjaciela, dodał natychmiast – Wspominałem”. Oba zapisy są poprawne,
sprawdziłam.
28) Nie musicie się kochać, ale przynajmniej
będziecie świetnie wyglądać razem na zdjęciach - zażartował James, aby po
chwili spoważnieć. - Poza tym postanowiliśmy wtajemniczyć ją w nasze sprawy.
– Jw.
29) - Nie wiem czy to jest dobry pomysł –
Przecinek przed „czy”, bo zdanie wprowadzasz zdanie podrzędne.
30) który wciąż jeszcze nie doszedł do siebie po
niespodziewanym face by face z
Teddy. –Kwestię angielskich wstawek już poruszałam, zresztą wypisałam ten
fragment z innego powodu. Bo widzisz, Cathy, jak się chce szpanować lengłydżem
obcym, to wypadałoby go jeszcze jakoś znać. „Spotkanie twarzą twarz” to „face
to face”, natomiast „face by face”… „twarz za twarzą”? Tak przynajmniej mówią
mądrzy ludzie.
31) Potter spojrzał na Blacka, wzrokiem który
bardzo wyraźnie sugerował, iż uważa, że przyjaciel oszalał. – Przecinek przemieścić
sprzed „wzrokiem” na koniec wyrazu. Chyba nie muszę tłumaczyć…?
32) - No dobrze już dobrze – Albo „No
dobrze, już dobrze” albo „No dobrze już, dobrze” w zależności od tego, co
chcesz przekazać.
33) - Tak mamy – „Tak, mamy”. Odpowiedź na
pytanie.
34) emocje, które w nim się gotowały były wielce
dalekie od podobnego określenia. – „Które się w nim gotowały” to wtrącenie,
weź to domknij przecinkiem z prawej.
35) warknął wściekle Black, obecnie żałujący
tego iż w drodze na kolację rozdzielił się z Jamesem, przyłapując kruczowłosą
tuż po wspólnym posiłku na oglądaniu jego rodowych portretów. – Przecinek
przed „iż” (uczcijmy to minutą ciszy).
36) odpowiedziała spokojnie, obiecawszy sobie,
że nie da się wyprowadzić z
równowagi przez tego idiotę. – „Nie dam się”, literówka jakaś.
37) - To nie muzeum tylko dom prywatny –
Przecinek przed „tylko”, które przeciwstawia tutaj jedną rzecz drugiej (tak,
jak częściej używane przez autorkę „a”).
38) Najlepiej zamknij się w nim, choleryku jeden
i siedź sobie sam, nikogo nie wpuszczając! Jesteś w tym zakichanym mistrzem
świata! – Przecinek po „jeden”, bo całe „choleryku jeden” jest zwrotem do
adresata.
39) - Syriusz uspokój się na miłość boską –
„Syriusz, uspokój się, na miłość boską”. Zwroty do adresata i wykrzyknienia
oddziela się przecinkami.
40) skłonił się, aż po sam pas przed Teodorą
– Cathy, albo robisz z „aż po sam pas” wtrącenie, albo odpuszczasz sobie
przecinki, bo w tym przypadku można.
41) która właściwie na dobrą sprawę, nie bardzo
wiedziała, co powinna teraz zrobić. – „Na dobrą sprawę” wydzielić przecinkami,
bo nie jest częścią zdania.
42) Jest taki piękny dzień, chodź przejdziemy
się po ogrodzie i pogadamy. – „Chodź, przejdziemy się po ogrodzie”, bo dwa
czasowniki w formie osobowej. Zresztą czy ten dom w ogóle miał ogród? Książka
nic nie wspomina i chyba powinnaś jakoś to wyjaśnić.
43) Nie próbowała również zabić budzika, ani
innych sprzętów, tudzież istot żywych, które byłyby w stanie zakłócić jej sen
– Bez przecinków. „Tudzież” znaczy „i”, zasady interpunkcyjne są analogiczne.
Sprawę z „ani” już wyjaśniałam wielokrotnie, więc…
44) Poza tym dzień, jak co dzień zaczęła od
narzekania – Owo „jak co dzień” to wtrącenie jest, jak na mój gust.
Przecinkami je z obu stron.
45) i klnięcia
na czym świat stoi – Klęcia. Albo „wyklinania”.
46) czym
świat stoi, przy okazji po raz kolejny,
zastanawiając się nad dziwnym wybuchem Syriusza poprzedniego wieczoru, który
został niespodziewanie stłumiony przez Lily. – Bez przecinka po „kolejny” –
przecinek związany z imiesłowem przysłówkowym już jest przed „przy”. Poza tym
wyszło, że wieczór został stłumiony przez Lily. Ja proponuję: „przy okazji po
raz kolejny zastanawiając się nad wydarzeniami poprzedniego wieczoru i dziwnym
wybuchem Syriusza, który został stłumiony przez Lily”; „niespodziewanie”
wywaliłam, bo w tym kontekście nie ma to sensu moim zdaniem.
47) Bardzo przeżywała ponowne spotkanie z nim,
szczególnie po tak długim okresie trzymania się od niego jak najdalej. –
Nie błąd wprawdzie, po prostu koszmarny styl. „Szczególnie po tak długim
okresie unikania go”?
48) Ubrała się pospiesznie, zjadła szybkie
śniadanie, po czym, aby nie marnować czasu wybrała sieć Fiuu jako środek
lokomocji do Ministerstwa Magii. – Czytanie o jedzeniu śniadania jest tak
bardzo, bardzo, ale to baaaaardzo interesujące, że naprawdę mogłaś nam tej
wzmianki oszczędzić. Ale ja nie o tym chciałam. „Aby nie marnować czasu” jest
wtrąceniem i należałoby je domknąć z prawej strony przecinkiem.
49) aby bardziej zajęci od ciebie ludzie, nie
mieli przez ciebie dodatkowej roboty – Nie ma żadnego, ale to absolutnie
żadnego powodu, dla którego miałby być tam przecinek. Serio.
50) która jak do tej pory jeszcze nigdy, nawet
nie podniosła głosu na swoją najlepszą przyjaciółkę. – Jak wyżej.
51) zdziwiła
się panna Moon najwyraźniej zdziwiona i wciąż, niedająca za wygraną. – I znowu
jak wyżej.
3. Nie zatrzymasz
mnie
1)
Nie
zatrzymasz mnie. – Bez kropki w tytule.
2) Aby do niego dotrzeć należało wjechać windą
na czwarte piętro, - Przecinek przed „należało”, bo „aby” wprowadza zdanie
podrzędne, tylko jest zamieniona kolejność zdań.
3)
a następnie przejść przez szereg podobnych do
siebie korytarzy wykonanych według starego,
angielskiego stylu. - Nie wiem, czy to jest błąd. Natomiast z całą
stanowczością stwierdzam, że jeszcze nigdy się z czymś takim nie spotkałam.
„Korytarzy wykonanych w starym, angielskim stylu”, tak według mnie powinno to
być.
4)
Na ścianach
wisiały połyskujące, złociste gobeliny, przedstawiające różnorakie ważne wydarzenia z historii
czarodziejów. Gdzieniegdzie znajdowały się również portrety ważnych osobistości magicznego świata,
jak również kilkanaście kominków, które służyły do przemieszczania się za
pomocą sieci Fiuu. - Powtórzenia.
Pierwsze „ważne” z powodzeniem można wywalić.
5)
Tymczasem
kruczowłosa kobieta, która znalazła się właśnie swoim ulubionym sposobem, a
więc poprzez teleportację w centrum głównego holu tuż przy Fontannie
Braterstwa, zaklęła siarczyście, przyglądając się swoim znajomym, zmierzającym
właśnie w różne strony do odpowiednich dla siebie działów. – „A więc
poprzez teleportację” jest wtrąceniem. Gdy nie oddzielisz go przecinkiem z
prawej, wychodzi, że ulubionym sposobem podróżowania jest „teleportacja w
centrum głównego holu tuż przy Fontannie Braterstwa”. Poza tym bez przecinka
przy „zmierzającym”, gdyż przy imiesłowach przymiotnikowych nie ma co do zasady
przecinków.
6)
Tego dnia
jednak, wyglądała niczym chmura gradowa, - Bez przecinka po „jednak”, bo w
tym zdaniu to słowo jest jak partykuła.
7)
choć w
dalszym ciągu nie można było odmówić jej urody. – Szyk czasami jednak
trochę zmienia. Nie można odmówić jej urody, bo uroda to nie modlitwa.
Poprawna, jednoznaczna wersja to „nie można jej odmówić urody”.
8)
Szczupła,
zgrabna sylwetka spowita była w jasne, poszerzane u dołu jeansy – BARDZO
nie pasuje mi „sylwetka spowita w jeansy”. To jest oczywiście moje subiektywne
uczucie, ale brzmi to mi niesamowicie grafomańsko.
9)
Uśmiechnęła
się cierpko, wciskając odpowiedni guzik i odetchnęła z ulgą, kiedy po niespełna
dziesięciu minutach, znalazła się w swoim własnym, uroczym gabinecie, -
Przecinek po „odpowiedni”, bo to coś jak wtrącenie. Przecinek przez „znalazła”
z kolei jest zbędny, bo jest częścią zdania zaczynającego się od „kiedy”.
10) gabinetu szefa całego departamentu, którego defacto była zastępcą. – De facto.
Za Wikipedią: „łac. de facto – w rzeczywistości, faktycznie, w
przeciwieństwie do prognoz lub zamierzeń”. Bardziej by w to miejsce „zresztą”
pasowało.
11) Czym byłoby jednak pomieszczenie bez lustra
skoro należało do kobiety? – Przecinek przed „skoro”, bo ów spójnik
wprowadza tutaj zdanie podrzędne.
12) Innymi słowy tuż obok kominka znajdowało się
olbrzymie, pozłacane lustro, w którego tafli, dość krytycznie przejrzała się
kruczowłosa, krzywiąc się nieznacznie. – Przecinek przed „innymi słowy”, bo
tak postępujemy ze zwrotami, które nie należą do zdania. Przecinek przed „dość”
nie ma racji bytu i jest do kasacji. No, chyba że wtrącenie z tego zrobić, ale
to imho będzie nieco naciągane.
13) Podniosła, leżącą na sofie ciemnoniebieską,
czarodziejską szatę i zniezadowoleniem
włożyła na siebie – Literówka oraz idiotyczny przecinek przed imiesłowem
przymiotnikowym.
14) Następnie podeszła do biurka, rzucając
teczkę na blat i jakby zastanawiając się nad czymś przez chwilę. – Czepialstwo. Jednocześnie podeszła,
rzuciła teczkę i się zastanawiała – aby nie za dużo na raz? No i to „przez
chwilę” nieco moim zdaniem nie pasuje, bo wszystko to dzieje się JEDNOCZEŚNIE.
15) Najwyraźniej zrezygnowała jednak z nowo
powstałego w jej głowie pomysłu, albowiem usiadła bezwładnie na krześle przy
biurku, bez namysłu, podpisując pierwszy lepszy z brzegu dokument. –
Teoretycznie poprawnie, a jednak dziwnie. „Bez namysłu”, jak mniemam, miało się
do czegoś odnosić; albo Teddy miała usiąść bez namysłu na krześle, albo
podpisać dokument. A tak to ni cholery nie wiadomo, do czego to się odnosi.
16) -Teddy! - usłyszała dźwięk z impetem
otwieranych drzwi, a następnie czyjś krzyk i aż zadrżała zanim zdążyła
rozpoznać osobę, która właśnie w dość niegrzeczny sposób, zakłóciła jej poranny
rytuał związany z powolnym oswajaniem się ze stosem roboty papierkowej. – Przecinek przed „zanim”, bo ono wprowadza zdanie
podrzędne. Bez przecinka po „sposób”, gdyż to integralny element zdania. No i
„usłyszała” z dużej litery.
17) Biuro Aurorów składało się z pięciu,
połączonych ze sobą sporych rozmiarów sal – Po liczebnikach nie stawiamy
przecinków.
18) Biuro Aurorów składało się z pięciu,
połączonych ze sobą sporych rozmiarów sal, z których każda przeznaczona była do
czegoś innego. Znajdowały się tutaj sale do ćwiczeń zarówno fizycznych jak i
umysłowych, salon, biblioteka i punkt medyczny. Prócz owych pięciu sal, trzech najwyżej postawionych rangą Aurorów,
posiadało swoje własne biura, nie oddające jednak zupełnie charakteru tej
części Anglii. – Czepialstwo. Ostatnie zdanie jest kompletnie
nielogiczne. Te sale były publiczne czy były własnością trzech najwyższych
rangą aurorów (z małej litery, tak przy okazji)? Ostatni kawałek od „nie
oddające” jest tak trochę od czapy; najbardziej w nim „jednak” zgrzyta, bo wskazuje na to, że
czemuś wystrój (?) tych prywatnych biur przeciwstawiasz. No i albo „najwyżej
postawieni w hierarchii”, albo „najwyżsi rangą”.
19) Teodora wkroczyła właśnie pewnym krokiem do
salonu, w którym zgromadzeni byli już właściwie wszyscy, mający uczestniczyć w
porannym spotkaniu, ciągnąc za sobą nieco zdezorientowanego Bagmana, - Ci
wszyscy byli w salonie, ciągnąc za sobą Bagmana? Wiem, że nie o to chodziło,
ale zdanie jest dwuznaczne. „W salonie zgromadzeni byli już właściwie wszyscy,
mający uczestniczyć w porannym spotkaniu. Teodora wkroczyła do pokoju pewnym
krokiem, ciągnąc za sobą nieco zdezorientowanego Bagmana”.
20) Zapewne miał wpływ na to fakt, iż przez te
kilka lat współpracy, nigdy nie widział jej równie rozwścieczonej. – Bez
przecinka przed „nigdy”. „Przez ten kilka lat współpracy” to ten, no,
okolicznik czasu.
21) będąc świadomą tego, że takich jak on, ona
zjada na śniadanie. – Bez przecinka po „on”. „Jak on” to porównanie, a przy
porównaniach nie ma przecinka.
22) - Witaj Teddy - z półmroku wyłonił się
właśnie szef wszystkich Aurorów, który podszedł do kobiety i nie omieszkał nie pocałować jej w policzek
– „Witaj, Teddy. – Z półmroku wyłonił się właśnie szef wszystkich aurorów”.
„Nie omieszkał” znaczy, za sjp.pwn.pl, „nie zaniedbać sposobności zrobienia
czegoś”. Innymi słowy, napisałaś, że skorzystał z okazji, żeby nie całować jej
w policzek. O to chodziło?
23) Postanowiliśmy razem z ministrem, że w tym
roku zajmiemy się ochroną na stadionach, podczas rozgrywek w Quidditcha. – Rozgrywki Quidditcha. Rozgrywki piłki nożnej.
Poza tym „podczas rozgrywek” nie pasuje na dopowiedzenie, wolałabym bez
przecinka.
24) Mamy na celu przygotowanie młodych Aurorów,
do praktycznej pracy na tego typu masowych imprezach, gdzie w razie zagrożenia nie można postępować gwałtownie i
chaotycznie. - Do praktycznej (oł
rili?) pracy na tego typu imprezach CO? Aaaaa! Przygotowanie młodych aurorów do
takiej pracy! Co tam robi ten przecinek??? Zresztą koniec zdania też ładny.
Jakby według szefa aurorzy generalnie to mogli postępować gwałtownie i
chaotycznie. Piękne.
25) - Innymi słowy chcecie mi zrobić szkolenie
na najbliższych rozgrywkach? – Po „innymi słowy” przecinek, bo nie jest to
element zdania.
26) - Teddy mamy na uwadze przede wszystkim
bezpieczeństwo – „Teddy, mamy na uwadze przede wszystkim bezpieczeństwo”.
Zwrot do adresata=przecinek.
27) - Witaj Aurora – Witaj, Aurora.
28) w jednej chwili wrócił mu blask, który
zgubił opuszczając mury Hogwartu – Przecinek przed „opuszczając”, bo
imiesłów przysłówkowy musi być oddzielony przecinkiem od reszty zdania.
29) Syriuszowi po uporaniu się ze swoim
zamówieniem, pozostał niespełna kwadrans na dotarcie do miejsca – „Po
uporaniu się ze swoim zamówieniem” może być wtrąceniem, ale wtedy też przecinek
po „Syriuszowi”; jest to jednak zwykły element zdania, nie masz tam żadnych
czasowników ani nic.
30) zapewne zamiast uroczego spacerku wybrałby aportację – Teleportację.
Deportacja to znikanie przed teleportacją, a apostazja to pojawienie się po jej
zakończeniu. Cały proces nazywamy teleportacją.
31) Tym razem jednak, postanowił poprzyglądać
się przechodniom – Bez przecinka.
32) Syriuszowi po uporaniu się ze swoim
zamówieniem, pozostał niespełna kwadrans na dotarcie do miejsca, w którym
umówił się ze swoim najlepszym
przyjacielem, a mianowicie do Dziurawego Kotła przy Charing Cross Road. (…)
Kiedy wreszcie dotarł do pubu, zaczął rozglądać się za swoim najlepszym przyjacielem, (…) - Jak tam
przygotowania do ślubu? - zapytał Syriusz, uśmiechając się szeroko do przyjaciela. - Powtórzenia.
33) a gdy wreszcie zlokalizował go wzrokiem,
siedzącego przy stoliku w samym centrum większej sali podszedł –
„Siedzącego przy stoliku w samym centrum” to a) wtrącenie, wtedy z przecinkami
po obu stronach, b) element zdania, wtedy bez przecinków w ogóle.
34) zapytał Syriusz, który doskonale zdawał
sobie sprawę z tego ile kosztowała przyjaciela śmierć jego ukochanej. W dodatku w takich okolicznościach. – Przecinek przed „ile”, zdanie podrzędne (z
czego sobie zdawał sprawę?). „W dodatku w takich okolicznościach” jest imho
trochę nie na miejscu, to jest nieumiejętnie wprowadzone do narracji. No bo co
w dodatku w takich okolicznościach? Doskonale Syriusz zdawał sobie sprawę z tego,
ile ta śmierć kosztowała Remusa? Ile Remusa w takich okolicznościach kosztowała
śmierć ukochanej? W jakich okolicznościach śmierć ukochanej tyle kosztowała?
Sprecyzuj, no.
35) - Z tego, co wiem to tak – Przecinek
przed „to”, bo „tak” jest odpowiedzią na pytanie.
36) Nie wyglądała, jednak ani na zaskoczoną ani
speszoną, - Bez przecinka.
37) Miał ochotę ją pocałować więc to zrobił, a
ona momentalnie poddała się jego brutalnemu pocałunkowi. – Przecinek przed
„więc” – zdanie wynikowe.
38) a kiedy skończył opadł ciężko dysząc na
poduszki. – Jeśli dwa czasowniki, to gdzieś przecinek.
4. Nazywam się winny, bo cokolwiek zrobiłbym…
Po pierwsze, w tym rozdziale na każde cztery linijki tekstu
przypada przynajmniej jedno „iż”. To boli. Słówko jest dobrym zastępnikiem dla
„że”, tak jak „tudzież” dla „i”, ale… wyobrażasz sobie tekst, gdzie jest więcej
„tudzież” niż „i”? Tak właśnie czyta się ten rozdział.
W rozdziale jest też niebezpiecznie wysokie stężenie „był”,
„który”, „sporej wielkości”, „rzucić” i „skwitować”. Pierwszych dwóch się co prawda nie uniknie, ale można kombinować, żeby tak nie dawały po oczach.
Po drugie. Jedna z
kamienic słynęła z najlepszego kremowego piwa w okolicy, następna ze spotkań
czwórki założycieli Hogwartu, a jeszcze inna z wyrobu znakomitych karmelków i
czekoladowych żab. Chyba w ogólnie
nie myślisz o tym, co piszesz. Hogwart liczy sobie z tysiąc lat, hej! Magia nie
magia, JAK kamienica przy rynku mogła wytrzymać tyle czasu w przyzwoitym
stanie? Owszem, to błahostka, ale takie tam duperele wpływają na odbiór
całości.
1)
Nazywam się
winny, bo cokolwiek zrobiłbym … - BEZ SPACJI PRZED WIELOKROPKIEM!!! To znak
interpunkcyjny jak przecinek czy kropka.
2)
W samym jej
sercu, można było podziwiać Fontannę Mądrości. – Bez przecinka. Nie masz
orzeczenia w tym, co chciałabyś widzieć jako pierwsze zdanie składowe. A „w
samym jej sercu” jak najbardziej przynależy do zdania, odpowiada na pytanie
„gdzie”.
3)
(choć nikt
tego nie potwierdza, ale również i nie zaprzecza) – Taka tam niezręczność
stylistyczna. „Choć nikt tego nie potwierdza, ale również i nie zaprzecza temu”
albo „choć nikt nie potwierdza, ale również i nie zaprzecza”.
4)
Tymczasem na
jednym z osiedli mieszkaniowych, stała dość ładna, ogromna posiadłość – Bez
pierwszego przecinka. Jak w punkcie pierwszym.
5)
stała dość ładna,
ogromna posiadłość (…) Aby dojść do drzwi posiadłości, należało przejść przez samo serce sporej wielkości,
zadbanego ogrodu, którego podlewanie i pielęgnacja już od samego rana zajmowała
skrzaty domowe. – Powtórzenia. Ale tak naprawdę to przecinek po „wielkości”
jest najcudniejszym elementem w tym cytacie. To jest serce CZEGO ->
zaniedbanego ogrodu. Swoją drogą, mój musk ciągle czyta „należało przejść przez
samo serce sporej wielkości, potem szmat zaniedbanego ogrodu”… taki efekt
osiągnęłaś tym przecinkiem.
6)
zarówno te magiczne jak i poza magiczne – Pozamagiczne. Tak, jak „pozazmysłowy” i
„pozamaciczny”, ten sam typ słowotwórstwa. Natomiast „zarówno…, jak” to
porównanie paralelne i przecinek powinien tam być.
7)
Po pokonaniu
całego tego osobliwego toru przeszkód, dochodziło się do trzech schodków –
Bez przecinka. W pierwszej części zdania masz same rzeczowniki i słówka-watę,
żadnych czasowników.
8)
W północnej
części, znajdował się również taras nieopodal którego, mieścił się mały i
praktyczny placyk zabaw. – Litości. Bez pierwszego przecinka: „w północnej
części” to okolicznik lokatywny miejsca. Natomiast drugi przecinek… *wdech,
wydech*… przenieś za „taras”. http://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-ktory
9)
ciszę
wielkiego domu przerwał przeraźliwy
kobiecy wrzask, dochodzący z północnego skrzydła domu. – Powtórzenia. Drugie „domu” możesz wywalić.
10) - Dobrze – Lily wyglądała jakby właśnie
odetchnęła z ulgą i opadła niedbale na sofę, znajdującą się w niewielkim
salonie, w którym byli. – Kropka na końcu wypowiedzi Lily.
11) Całość dopełniała, pasująca do całości
bursztynowa tapeta – Bez przecinka. Co dopełniało? Pasująca do całości
bursztynowa tapeta.
12) dorzuciła, nie będąc do końca przekonaną
czy, jeśli nie powie się czegoś facetowi wprost, - Przecinek przed „czy”,
bo wprowadzasz zdanie podrzędne.
13) Tymczasem w Yorkshire, jednej z londyńskich
dzielnic, w apartamencie 105, przy Rose Road 15 pewna młoda czarnowłosa osóbka,
wciąż jeszcze nie podniosła swojej uroczej główki z poduszek. – Ten styl
zabija. Nie czujesz tego? Jest koszmarny w każdym calu i pretensjonalny do
urzygu… Ale ja nie o tym chciałam. „przy Rose Road 15” jest wtrąceniem, więc
przecinkiem je; zasadniczym określeniem jest „w Yorkshire”. Na ten przecinek
przed „wciąż” brak mi słów, zatem przyjmij po prostu do wiadomości, że nie ma
prawa tam być.
14) Zegar naścienny, znajdujący się w salonie,
sporej wielkości apartamentu wskazywał
niespełna godzinę dziewiątą, - Zegar naścienny sporej wielkości
apartamentu, aha. „Znajdujący się w
salonie sporej wielkości apartamentu” to jedna całość i na dodatek wtrącenie.
15) eleganckiej, nocnej szafce, - Bez
przecinka. Szafka nocna to właściwa nazwa konkretnego typu szafki, tak jak, no
nie wiem, orzech włoski pewnej odmiany orzecha. Jest więc tam tylko jeden
przymiotnik – „elegancka”.
16)
Dziewczyna pomimo wszystko, w dalszym ciągu nie odczuwała strachu, - Albo robisz z tego czegoś
wtrącenie, albo w ogóle wybij sobie z głowy przecinki.
17)
Nic się nie bój skarbie – Nic się nie bój, skarbie.
18)
Biegła przez hogwardzkie błonia – Hogwarcki.
19)
Teddy zaczekaj! – Teddy, zaczekaj!
20)
Niestety z powodu rozpędu jaki wzięła
potknęła się o jakiś korzeń – „Jaki wzięła” to wtrącenie.
21) - Co ty tu do cholery robisz?! – „Do
cholery” jest wtrąceniem. Przecinkami to.
22) Nie wiem czy zauważyłaś – Przecinek
przed „czy”. Czego nie wiem? -> Czy zauważyłaś.
23) Nie wiem czy zauważyłaś, bo zapewne byłaś
zajęta bardziej przyziemnymi sprawami – uśmiechnął się kpiąco. – Niemniej
ostatnimi czasy dzieją się niepokojące rzeczy. – Didaskalia dzielą tutaj
jedno zdanie na dwie części. „Nie wiem, czy zauważyłaś, bo zapewnie byłaś
zajęta bardziej przyziemnymi sprawami – uśmiechnął się kpiąco – niemniej
ostatnimi czasy dzieją się niepokojące rzeczy.”
24) Osobiście nie byłem pewien czy powinniśmy ci
o tym mówić – Przecinek przed „czy”. Czego nie byłem pewien? -> Czy
powinniśmy ci o tym mówić.
25) -
Teddy jesteś w niebezpieczeństwie. – Teddy, jesteś w niebezpieczeństwie.
26) Zajmujesz zbyt wysokie stanowisko w
Ministerstwie, aby Riddle miał zlekceważyć ten fakt - …ten fakt, czyli że
zajmujesz zbyt wysokie stanowisko. Właściwa posada dla ciebie to hostessa.
27) Na pewno wkrótce do ciebie przyjdzie, a ty
będziesz musiała wybrać po której staniesz stronie – Przecinek przed „po”.
Co wybrać? -> Po której staniesz stronie.
28) wyciągnął rękę zupełnie jakby, chciał ją
dotknąć – Bez przecinka, to porównanie.
29) Teddy – natychmiast był przy niej, tuląc ją
w ramionach, a ona nawet nie zaprotestowała. – Kropka po „Teddy” i
„natychmiast” z dużej litery.
30) - Kochanie proszę cię … - Kochanie,
proszę cię…
31) - Nie – zeszła z jego kolan, odsuwając się
na bezpieczną odległość. – Kropka po „nie” i „zeszła” z dużej litery.
32) - Teddy nie wyrzucaj mnie … - Teddy, nie
wyrzucaj mnie…
33) Chodź pokażę ci, gdzie są drzwi. –
„Chodź, pokażę ci, gdzie są drzwi.”, bo dwa czasowniki trzeba rozdzielić
przecinkiem.
34) rzucił lodowato również podnosząc się i
posłusznie, idąc z nią do wyjścia. – Ał. Jednocześnie rzucił lodowato,
podnosił się i szedł za nią do wyjścia? Panuj nad imiesłowami, bo wychodzą Ci
absurdy. Na potrzeby własne zapamiętaj, że stawiasz przecinek, gdy zmieniasz
myśl. „Rzucił lodowato, również podnosząc ton. Posłusznie poszedł za nią do
wyjścia”.
35) Wiesz gdzie mnie znaleźć – Przecinek
przed „gdzie”. Co wiesz? -> Gdzie mnie znaleźć.
36) dodał, kiedy wręcz wypchnęła go z mieszkania
i rzucając jej ostatnie zagadkowe spojrzenie. – Ale CO rzucając jej
ostatnie zagadkowe spojrzenie? Nie wiem, nie rozumiem, kołyszę się w tył i w
przód. Błagam, weź czytaj swoje wypociny przed publikacją, to może unikniesz
takich koszmarków.
37) Zatrzasnęła za nim drzwi, po czym oparła się o drzwi
bezwładnie, osuwając się na podłogę i ukrywając twarz w dłoniach. –
Powtórzenia. Zamiast „drzwi” po raz drugi mogłaś po prostu napisać „o nie”.
38) Gdyby tylko wiedział ile kosztowało ją
wyrzucenie go z domu zapewne zostałby i walczył. – Przecinki coś zjadło.
Przecinek stawiamy wtedy, kiedy mamy jakieś zdanie podrzędne lub czasownik obok
czasownika. „Gdyby tylko wiedział, ile kosztowało ją wyrzucenie go z domu, zapewne
zostałby i walczył”
39) Gdyby tylko wiedział jak bliska była
zapomnienia mu wszystkiego co złe … - Jw. + bez spacji przed wielokropkiem.
Przecinek przed „jak” i przed „co”.
40) - Teddy jesteś nareszcie – Teddy, jesteś
nareszcie.
41) Lily Evans, rudowłosa czarownica uśmiechnęła
się szeroko na widok przyjaciółki, która właśnie przekroczyła próg sklepu, w
którym umówione były już od dobrych trzydziestu minut. – Ekhm. Zbudowałaś
to zdanie tak, że Lily Evans przekroczyła właśnie próg sklepu, w którym
umówione były z tą rudowłosą czarownicą, co to się uśmiechała, i nie wiadomo co
z nimi, bo nie ma orzeczenia. „Rudowłosa czarownica” jest wtrąceniem.
42) Tutaj nie chce mi się cytować, ale w
ciągu pięciu zdań udało ci się dwukrotnie powtórzyć „rudowłosą” i trzykrotnie
„przyjaciółkę”. Zrób coś z tym.
43) - Ja bym proponowała tą po lewej stronie
– Proponowanie z użyciem tje po lewej stronie, ciekawe to zaiste. „Tę po lewej
stronie”, bo wskazujesz.
44) Tymczasem Lily i Teddy, plotkując wesoło
rozebrały się i ruszyły w stronę niewielkiego saloniku, w którym nikt im nigdy
nie przeszkadzał. – Po pierwsze, to zabrzmiało cokolwiek dwuznacznie. Po
drugie, „plotkując wesoło” jest wtrąceniem i w związku z tym przecinkiem z
prawej je; gdyby nawet i wtrąceniem nie było, imiesłów przysłówkowy trzeba
jakoś odprzecinkować od reszty zdania.
45) skwitowała Lily, patrząc niepewnie na Teddy
i niewiele myśląc krzyknęła. – Łapa tutaj jesteśmy!!! – „Skwitowała Lily,
patrząc niepewnie na Teddy, i, niewiele myśląc, krzyknęła – Łapa, tutaj
jesteśmy!” Czemu tak? Dwa wtrącenia i określenie do wypowiadanej kwestii.
46) Cześć Lily – Cześć, Lily.
47) co nie umknęło uwadze czujnej jak zwykle
Evans – Czepialstwo. Może lepiej byłoby „jak zwykle Evans”? Brzmi to
naturalniej i nie ma się wrażenia, że czujna czasami jest kimś innym.
48) rzuciła Lily pogodnie, rzucając najlepszej
przyjaciółce karcące spojrzenie
i zwracając uwagę na przyjaciela (…)
powiedziała Lily, podając przyjacielowi herbatę.
- Oczywiście – powiedział Syriusz, upijając łyk (…) i rzucając ukradkowe spojrzenie Teddy. (...)zapytała Teddy, uśmiechając się nieznacznie i upijając łyk herbaty – Mistrzyni powtórzeń. Wszystko to na przestrzeni ośmiu linijek w Wordzie tmr 12. Ja proponuję: „obdarzając najlepszą przyjaciółkę karcącym spojrzeniem i zwracając uwagę na nowo przybyłego”, „zarządziła Lily, podając mu herbatę” i „spoglądając ukradkowo na Teddy”. Drugie „upijając łyk herbaty” ja bym wywaliła, ale jeśli Ci zależy… nie wiem, może „racząc się herbatą”, jeśli Cię ten zwrot nie odstrasza?
- Oczywiście – powiedział Syriusz, upijając łyk (…) i rzucając ukradkowe spojrzenie Teddy. (...)zapytała Teddy, uśmiechając się nieznacznie i upijając łyk herbaty – Mistrzyni powtórzeń. Wszystko to na przestrzeni ośmiu linijek w Wordzie tmr 12. Ja proponuję: „obdarzając najlepszą przyjaciółkę karcącym spojrzeniem i zwracając uwagę na nowo przybyłego”, „zarządziła Lily, podając mu herbatę” i „spoglądając ukradkowo na Teddy”. Drugie „upijając łyk herbaty” ja bym wywaliła, ale jeśli Ci zależy… nie wiem, może „racząc się herbatą”, jeśli Cię ten zwrot nie odstrasza?
49) Syriusz zdecydowałeś się już czy przyjmiesz
wyzwanie Ministerstwa – Przecinki pouciekały. „Syriusz, zdecydowałeś się
już, czy przyjmiesz wyzwanie Ministerstwa”.
5. Morbid reveries.
Chorobliwe zapatrzenie.
Przed wielokropkiem NIE stawia się spacji.
Z błędów rzeczowych:
- Bonusem jest fakt,
że przechowasz dla nas pewien pergamin – odparła Marlena, machając skrawkiem
papieru w powietrzu. – Pergamin to nie papier (chociaż sama Rowling o tym
niekiedy zapomina, ale…).
1) Gdyby nie moja przypadłość … - Bez
spacji.
2) - Remus nie myśl tak! – Remus, nie myśl
tak!
3) – To był wypadek – po czym zmieniła temat.
– Po myślniku z dużej litery, bo słowa nie odnoszą się bezpośrednio do
wypowiadanej przez Teddy kwestii.
4) uśmiechnął się czarująco, podając kobiecie dłoń (…) stwierdziła,
uśmiechając się szeroko. (…) powiedziała Teddy, uśmiechając się krzepiąco do przyjaciela(…) - Musiałem załatwić
pewną sprawę – odparł zdawkowo, uśmiechając
się blado. (…)
- Wspaniale! W takim razie zapraszam – rzuciła, uśmiechając się wesoło - 12 linijek Worda, 5 powtórzeń. Zastanów się, czy oni nie maja innych dróg ekspresji niż uśmiechanie się?
- Wspaniale! W takim razie zapraszam – rzuciła, uśmiechając się wesoło - 12 linijek Worda, 5 powtórzeń. Zastanów się, czy oni nie maja innych dróg ekspresji niż uśmiechanie się?
5) a pod nim drążek za który można było się
przytrzymać. – Przecinek przed „za który”.
6) zarówno systemem pionowym jak i poziomym.
– Przecinek przed „jak”, albowiem masz do czynienia z porównaniem paralelnym.
7) odpowiedział, rozglądając się po wnętrzu
pomieszczenia, które szczerze mówiąc prezentowało się imponująco –
„Szczerze mówiąc” jest wtrąceniem, więc przecinek z lewej i prawej przy nim.
8) -
Już załatwiam – uśmiechnęła się - Kropka
na końcu wypowiedzi i nowe zdanie po myślniku z dużej.
9) na stoliku przed nimi, wdzięczył się złoty
dzbanek z herbatą – Bez przecinka, bo „na stoliku przed nimi” robi za
okolicznik.
10) No cóż
mieszkam obecnie w Norwegii i zajmuję się handlem – Przecinkiem oddzielić
„no cóż”, bo nie wiąże się toto z resztą zdania.
11) - No tak za granicę zdecydowanie mniej
informacji dociera o Riddle’u i jego planach – Przez zamieszanie z
przecinkami zdanie jest prawie niezrozumiałe. „No tak, za granicę zdecydowanie
mniej informacji dociera o Riddle’u i jego planach”, o. Tak przy okazji: chyba
plany Voldemorta są tajne…?
12) Oczywiście staramy się uświadamiać
wszystkich na bieżąco, jednak nie jest to możliwe. Nawet nie wiesz, jak bardzo
mi jej brakuje. – Właśnie to miałam na myśli, gdy pisałam, że nie dajesz
niektórym rzeczom wybrzmieć. Za szybko przeszłaś od jednego do drugiego.
Najbardziej by mi się widziały jakieś gustowne didaskalia (np. „po czym dodał
zmienionym głosem”), ale może też w ostateczności wielokropek.
13) nie było dnia żebym o niej nie myślała.
– Nie było dnia, żebym o niej nie myślała.
14) Będąc w szkole była jeszcze odcięta od tego
wszystkiego – Imiesłów przysłówkowy implikuje przecinek. Przecinak przed
„była” w tym przypadku.
15) krzycząc jak bardzo go nienawidzi. –
Przecinek przed „jak”, bo ów wprowadza zdanie podrzędne.
16) Czasami po prostu dzieją się rzeczy na,
które nie mamy żadnego wpływu – AŁA. http://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-ktory
17) - Teddy nie ma szefa – Bo Teddy jest na
samozatrudnieniu, o! „Teddy, nie ma szefa”.
18) zarówno z jej twarzy jak i tonu głosu –
Gdzieś coś tam chyba mówiłam o porównaniach paralelnych, a jak nie, to łap: http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629799
19) konsultujesz się ze mną tylko w nagłych
wypadkach lub jeśli sprawa wymaga mojego udziału, tudzież podpisu. –
„Tudzież” znaczy ni mniej, ni więcej jak „oraz” i nie stawia się przed nim
przecinka.
20) rząd nie zdarzyły się jej ani razu od
momentu jak rok temu przyjęła posadę – Przecinek przed „jak”. Bez przecinka
jest tylko i tylko wtedy, gdy „jak” występuje w porównaniu.
21) która jednak przy okazji napawała wszystkich co najmniej demotywująco – KE??? Napawać CZYMŚ.
Skojarz sobie z „napawać dumą” w razie problemów. A całe to wyrażenie jest dziiiiwne.
22) Wiesz jakoś nie przepadam za angielską
pogodą – Przecinek po „wiesz”, bo są dwa czasowniki obok siebie.
23) uciął, chociaż stan jego umysłu był równie
bardzo zależny od pogody, jak bardzo pies może być zależny od kota. – Ja
przepraszam bardzo, ja chcę być kulturalna i miła, i w ogóle, ale… DAFUQ?!
Jakieś międzygatunkowe BDSM? Na polski. I unikaj na przyszłość bezsensownych
porównań.
24) Rozchmurz się słonko – „Rozchmurz się,
słonko”, zwrot do adresata.
25) McKinnon chociaż ty mnie nie denerwuj od
rana – Jw. „McKinnon, chociaż ty mnie nie denerwuj od rana”.
26) rzucił Black, żałując że – Przecinek przed
„że”.
27) Gdyby umówił się z Jamesem obyłoby się bez
głupich gadek na głupie tematy – Przecinek przed „obyłoby się”, bo dwa
czasowniki obok siebie.
28) Co ty taki drażliwy Syriuszku? –
Przecinek przed „Syriuszu”. *zieeew*
29) warknął najwyraźniej nieskory do jakichkolwiek
rozmów. – Przecinek po „warknął”, bo reszta mi brzmi na dopowiedzenie.
30) Wszędzie walały się jakieś pudła, kartony, telewizory oraz jakieś śmieci. – Drugie „jakieś” mogłabyś zamienić na „inne”.
31) Marlena zachodziła w głowę skąd Syriusz
wpadł na pomysł – Przecinek przed „skąd”, zdanie podrzędne..
32) Panna McKinnon nie należała jednak do
zwolenników teorii wedle, której - *headdesk* Uch, nie wiem, jak Ci to
wytłumaczyć, naprawdę nie wiem. Na potrzeby Twojej edukacji ustalmy, że „wedle”
to jakaś genialna panna Wedle. W Twojej wersji jest mowa o pannie Wedle, która
ma jakąś teorię i zwolenników jej poglądów. Gdyby przecinek był przed „wedle”,
byłaby mowa po prostu o teorii, w myśl której to tamto. Takie jest wyrażenie, no.
33) wykończyć wszystkie niemagiczne osoby nawet,
jeśli pomogłoby to jej w wykonywaniu codziennych obowiązków – Trochę jak
wyżej. „Nawet jeśli” to integralna całość.
34) Okolica, w której się znaleźli była
niezwykle słoneczna – „W której się znaleźli” to wtrącenie.
35) a kiedy tylko udało jej się zlokalizować
odpowiedni budynek przeszli przez furtkę – Przecinek przed „przeszli”, dwa
orzeczenia.
36) w którym już czekał na nich mężczyzna w
średnim wieku, siedzący na wiekowej kanapie. – „Niemłody”? I
bez przecinka przed „siedzący”.
37) Na widok gości poderwał się z miejsca
najwyraźniej uradowany. – „Najwyraźniej uradowany” to dopowiedzenie,
przecinek przed tym.
38) Camillo bądź tak miła – „Camillo, bądź
tak miła”.
39) - Zapewne wiesz w jakiej sprawie
przychodzimy Prewett – „Zapewnie wiesz, w jakiej sprawie przychodzimy, Prewett”,
albowiem zdanie złożone i zwrot do kogoś.
40) w którym
już czekał na nich mężczyzna w średnim wieku,
siedzący na wiekowej kanapie. (…) -
Witam, witam – rzucił (…)-
Oczywiście – powiedziała dziewczyna
(…)– Miło było państwa poznać – rzuciła
na odchodnym (…) - Zapewne wiesz w jakiej sprawie przychodzimy Prewett – powiedziała Marlena (…). Salonik pomimo
niewielkich rozmiarów urządzony był w niezwykle bogatym stylu. Oprócz
drogocennej kanapy znajdował się
tutaj również stół dopasowany wysokością do kanapy, oraz wiekowa, stylowa komoda. Na
ścianach wisiało kilka rodzinnych
portretów, a na ścianie wisiał
masywny, bogato zdobiony żyrandol.
– No i od kiedy wiekowa kapana jest
drogocenna? Co zaś do ostatniego zdania, to myślę, że czytanie rozdziałów przed
publikacją naprawdę dobrze Ci zrobi.
41) Oprócz drogocennej kanapy znajdował się
tutaj również stół dopasowany wysokością do kanapy, oraz wiekowa, stylowa
komoda – Bez przecinka. Nie ma wtrąceń, „oraz” występuje pojedynczo.
42) - Ochrona w zamian za przekazanie wam mojej
najcenniejszej księgi. Dobrze zrozumiałem? – zapytał gestem, zapraszając gości,
aby usiedli na kanapie. – Kwikło mi się. Gestem ustalał umowę, jassssne.
„Zapytał, gestem zapraszając gości, aby usiedli na kanapie”. (Znowu ta kanapa,
o Wielki Cthulhu…)
43) - Chciałbym abyście w takim razie zabrali
stąd moją córkę w jakieś bezpieczne miejsce – Przecinek przed „abyście”, bo
wprowadzasz w ten sposób zdanie podrzędne.
44) - Chciałbym abyście w takim razie zabrali
stąd moją córkę w jakieś bezpieczne miejsce – rzucił po chwili namysłu (…) - Jak sobie życzysz – odezwał się wreszcie
Syriusz i dodał po chwili namysłu.
45) - Jak sobie życzysz – odezwał się wreszcie
Syriusz i dodał po chwili namysłu. – Aby nie tracić czasu Marlena pójdzie teraz
z nią porozmawiać i pomóc spakować jej rzeczy. – Bez kropki po „namysłu” i
„aby” z małej litery, bo komentarz odnosi się też do drugiej części wypowiedzi
Syriusza. Przecinek przed „Marlena”, bo zdanie zaczyna się spójnikiem zdania
podrzędnego. Gdzieś to linkowam, więc nie tłumaczę.
46) - Prewett tylko, żeby było jasne – zaczął
Syriusz, patrząc facetowi prosto w oczy – PREWETT I NIKT INNY, pamiętaj!
Nie brać jeń… ach tak, ojej, to nie ta bajka, zapomniałam się, przepraszam.
„Prewett, tylko żeby było jasne”.
47) -
Oczywiście – powiedziała kobieta,
oddając pergamin Blackowi (…) - Oczywiście
– powiedział. - Nic mi do tego,
co gadają postacie, ale z komentarzami narratora mogłaś się bardziej wysilić.
Np. „oczywiście – powtórzył”, jeśli to było specjalnie.
48) - Dlatego też jeśli nie jesteś pewien, czy
jesteś w stanie wykonać powierzone ci zadanie to mów o tym teraz, a nie za
tydzień, dobrze? – Przecinek prze „to”, zasada dwóch czasowników. Ja
wstawiłabym też przecinek przed „jeżeli”, ale nie mam co do tego pewności.
49) aby przeszły w niepowołane ręce nawet za cenę
ich utracenia. – „Nawet za cenę ich utracenia” to dopowiedzenie, przecinek
przed to.
50) władze miasta mogłyby pomyśleć nad jakimś
zadaszeniem skoro większą część roku lało i lało. – Przecinek przed
„skoro”, bo dalej idzie zdanie podrzędne.
51) Tym oto sposobem park pełnił funkcje jedynie
reprezentacyjne lub raczej miał za zadanie pokazać, że londyńczycy pomyśleli o
nim i nie są gorsi od innych. – Ja bym tutaj wstawiła przecinek przed „lub”
i potraktowała wszystko, co po nim idzie, jako dopowiedzenie. Tak jakoś mi to
bardziej brzmi. Ale to tylko ja.
52) - Cześć Teddy – Cześć, Teddy
53) -
Postanowiłeś za mną łazić, czy co?! – Bez przecinka. Nie ma zdania złożonego,
„czy” jest pojedyncze, przy konstrukcji „coś czy coś” nie stawia się przecinka
i w ogóle.
54) zaśmiał się, patrząc jej prosto w oczy swoimi wielkimi, obsydianowymi oczami – Bo absolutnie musiałaś dać upust swojej miłości do kamieni
szlachetnych, nawet za cenę powtórzenia. Litości…!
55) - Tęsknię za tobą … - Bez spacji przed
wielokropkiem.
6. Na rozstaju dróg.
Zdecydowanie najgorszy rozdział opowiadania. Bez ogródek
powiem, że w trakcie czytania płakałam ze śmiechu.
Najpierw creme de
la creme!
[Syriusz] wyglądał na
wściekłego, kiedy z hukiem wypadł na ulicę i jedynie mała, samotna łza
wskazywała na smutek, który zapanował w jego sercu. – I wreszcie jest
samotna łza (chwała Ci, że nie kryształowa), obowiązkowy i najbardziej tru
element każdego szanującego się opka, symbol złej literatury, ucieleśnienie
kiczu, blogaskowa klasyka. Aż się wzruszyłam.
.
1) 6. Na rozstaju dróg. – Nie stawia się
kropki na końcu tytułu.
2) Już od wczesnych godzin porannych centrum
stolicy Wielkiej Brytanii było niesamowicie zakorkowane. Teddy Warner doskonale
zdawała sobie z tego sprawę i pomimo tego, iż była czarownicą postanowiła tego
dnia odpocząć od czarów i pozostać w swoim kochanym, gustownym apartamencie,
znajdującym się w Southwark. – Ekhm, jak ma się jedno do drugiego?
Kompletnie nie łapię związku przyczynowo-skutkowego
3) Teddy Warner doskonale zdawała sobie z tego
sprawę i pomimo tego, iż była czarownicą postanowiła tego dnia odpocząć od
czarów – Przecinek po „czarownicą”, bo tam kończy się wtrącenie.
4) gustownym apartamencie, znajdującym się w
Southwark. – Bez przecinka przy imiesłowie przymiotnikowym.
5) następnie przerzuciła się na Pismo Czarownica
oraz Proroka Codziennego. – Tytuły gazet zapisujemy w cudzysłowie. „Pismo
Czarownica” i „Proroka Codziennego”.
6) znajdujący się tuż przed sofą na której
właśnie siedziała – Przecinek przed „na której”.
7) Oparła głowę na rękach i zaczęła się
zastanawiać jak wytrzyma możliwość bliższej współpracy z Blackiem. – Raz,
że przecinek przed „jak” (wprowadza zdanie podrzędne, bo dalej jest
orzeczenie), po drugie, zdanie jest bez sensu. W tym przypadku
możliwość=ewentualność, a ewentualność bliższej współpracy już jej zagraża.
8) Przypomniała sobie pewne urocze popołudnie,
jasne, mocne słońce i polanka w samym sercu Zakazanego Lasu razem z Syriuszem.
– Styl. Przecinek przed „jasne” zamieniłabym na dwukropek, myślnik czy nawet
kropkę, w każdym razie coś, co z jednej strony silnie rozdziela, a z drugiej
zaznacza, że rozwijasz myśl. Teraz nie ma żadnego logicznego związku między
jedną częścią zdania a drugą.
9) Pamiętała niczym przez mgłę jak uratował ją
przed upadkiem w przepaść – Przecinek przed „jak”. Co pamięta -> jak ją
uratował. To nie jest porównanie.
10) Uświadomiła sobie, że chyba właśnie na
zakończeniu roku w szóstej klasie widziała Syriusza po raz ostatni przed serią
tegorocznych, przypadkowych spotkań. – Tegoroczne spotkania są przypadkowe,
nie spotkania są tegoroczne i przypadkowe – łapiesz różnicę? Bez przecinka.
Poza tym to jest pierwszy raz (szósty rozdział!!!), kiedy wspominasz, że Teddy
nie ukończyła Hogwartu.
11) Być może głęboki wstrząs, który nastąpił po
śmierci jej ukochanej przyjaciółki przyczynił się do tego – „Który nastąpił
po śmierci jej ukochanej przyjaciółki” to wtrącenie, a poza tym lepiej
brzmiałoby „wywołany śmiercią jej ukochanej przyjaciółki”, żeby podkreślić, że
to jej śmierć wywołała ten wstrząs (chyba że nie wywołała, ale casus
poprzedniego zdania – nic, ale to nic nie wiemy do tej pory).
12) że nie pamiętała czy cokolwiek kiedykolwiek
zaszło między nią – Czego nie pamiętała? -> Czy cokolwiek zaszło między
nimi. Przecinek.
13) cokolwiek kiedykolwiek zaszło między nią, a
Blackiem – W konstrukcjach „między czymś a czymś” nie ma przecinka. Ba, w
ogóle nie ma przecinka, kiedy „a” występuje w znaczeniu „i”.
14) Cześć Teddy - usłyszała niski, męski głos
– „Cześć, Teddy”. Nawiasem mówiąc, pod koniec poprzedniego rozdziału
czytaliśmy: - Cześć Teddy – usłyszała za
sobą znajomy, niski i nieco zachrypnięty męski głos. Nie brzmi aby znajomo?
(Jeśli miało brzmieć znajomo, to był to zły pomysł i na dodatek jeszcze nie
wyszło.)
15) uśmiechnął się niezwykle czarująco, unosząc
jedną brew ku górze w oczekiwaniu na jej kolejny ruch. – Unosił ową brew
niezwykle powoli, albowiem ona długo myślała. Spory swój udział miały w tym
procesie chore ambicje Regulusa, gdyż pragnął unieść brew naprawdę wysoko. Mój
Cthulhu. Ten styl…! Unikaj nie wnoszących nic oprócz zamieszania szczegółów. Naprawdę nie musisz opisywać ze szczegółami
mimiki bohaterów przy każdej sposobności.
16) robiąc mu przejście w drzwiach i gestem,
zapraszając do środka – Robiąc mu przejście w drzwiach i gestem też mu
robiąc przejście, no bo co jej szkodzi. Nie, nie, zapamiętaj, że kwestia, gdzie
postawisz przecinek, ma duże znaczenie, bo decyduje, do czego odnosi się dany
wyraz. Tutaj to ona go gestem zapraszając, czyli jedna całość, czyli przecinek
przed „gestem”.
17) - Reg wiem – Reg, wiem.
18) Wiesz jak ja i moja rodzina zawsze byliśmy
za utrzymaniem czystości – Wiesz jak ja i moja rodzina = wiesz równie
dobrze, co moja rodzina. O to chodziło? Czy może chodziło o to, że Teddy co wie -> jak on i ród Blacków są za
czystością krwi? Jeśli to drugie, to przecinek.
19) odparł, nie uśmiechał się teraz ani trochę,
studiując w skupieniu jej twarz. – Hm, to chyba najlepsza sposobność, żeby
Ci wreszcie zrobić na ten temat wykład. Dialogi piszesz według sztywnego
schematu – Bla bla bla – stwierdzić, że
wydał z siebie odgłos, imiesłów bądź wzmianka o tym, co właśnie robił lub kilka imiesłowów. Trzymasz się tej
maniery kurczowo praktycznie od prologu i jak czytam, tak nie zauważam ŻADNYCH
odstępstw. Na dłuższą metę to męczy i
kole w oczy, zwłaszcza gdy – tak jak teraz – to po przecinku nie łączy się logicznie
z określeniem odpowiedzi i powinno być osobnym zdaniem. Jednocześnie, co już w
ogóle jest irytujące, ograniczasz opisy zachowania bohaterów tylko do takich
wzmianek w dialogach, przez co uzyskujesz efekt jednolitej, jałowej paplaniny.
20) Muszę ci coś wyznać i to co teraz powiem
musi pozostać między nami. – „Co teraz powiem” to wtrącenie.
21) zapytała, a uśmiech zamarł jej na ustach
wobec wyrazu twarzy przyjaciela, który na moment sparaliżował ją strachem.
– Styl, znowu styl. Przyjaciel sparaliżował ja strachem, zupełnie jak się
prądem paraliżuje. Nie brzmi to zbyt fortunnie. Na ogół to strach paraliżuje
kogoś (mało to razy słyszałaś, że „sparaliżował ją strach i nie mogła się
ruszyć z miejsca”?), a nie ktoś paraliżuje kogoś strachem.
22) - Spokojnie Teddy – Spokojnie, Teddy.
23) uśmiechnął się po raz pierwszy odkąd
rozpoczął snucie swojej opowieści. – Przed „odkąd” przecinek, bo wprowadza
ono zdanie podrzędne.
24) Podsumowując miałabym przyłączyć się do
kampanii, która być może przyczyni się do śmierci moich najbliższych przyjaciół?
- Przecinek po „podsumowując”, jak to zwykle z imiesłowami przysłówkowymi bywa.
Nieszczególnie też pasuje mi „kampania” (1.
zespół działań wojennych toczących się w danym okresie, 2. zorganizowane
działania zmierzające do jakiegoś celu, za „Słownikiem poprawnej
polszczyzny” PWN, Warszawa 1981) w
kontekście propozycji przyłączenia się do zwolenników Czarnego pana, a więc do
jakiejś grupy, towarzystwa, kompanii;
Regulus wszak nie namawia Teddy do walki za sprawę. Ale to już kwestia gustu.
25) Teodora nie była głupia, zdawała sobie
sprawę z tego, że taki szaleniec jak Riddle był do wszystkiego zdolny.
Oczywiście pod warunkiem, że zbierze dostateczną ilość zwolenników w dość
wysokich kręgach społecznych. – Jak mam rozumieć ten fragment? Z logiką
jest tutaj krucho. Pod tym warunkiem Teodora zdawała sobie z tego sprawę? Był
do wszystkiego zdolny, jeśli zbierze dostateczną ilość (chyba liczbę, tak na
moje ucho, ale Twoje też jest poprawne) zwolenników w kręgach społecznych? No i
czasy się perfidnie mieszają.
26) - Jeśli tego nie zrobisz czeka cię pewna
śmierć – Zdanie okolicznikowe warunku, no. Przecinek po „zrobisz”.
27) zawód jaki czaił się w oczach jej ojca –
Jaki = który, przecinek przed tym.
28) Słuchaj Teddy, - Słuchaj mamy, taty, pań
nauczycielek w szkole i cioci Teddy. Że co? Że to nie o to chodziło? Ojej,
całkiem zapomniałam, że Ty nie wiesz, że trzeba przy zwrotach do kogoś stawiać
przecinki… „Słuchaj, Teddy”.
29) tylko od ciebie zależy po której stronie
barykady – Przecinek przed „po której”.
30) wiele najstarszych czarodziejskich rodów,
szczycących się czystością krwi – Bez przecinka. Traktuj imiesłów
przymiotnikowy jak przymiotnik.
31) Czarny Pan wie czym się zajmujesz –
Przecinek przed „czym”, bo zdanie podrzędne.
32) Nie podobało jej się to, co usłyszała
jednakże powaga sytuacji wymagała gruntownego przemyślenia całej sprawy. -
*zbiera macki z podłogi* Aha, czyli jeśli coś Teodorze się nie podoba, puszcza
mimo uszu. Genialne. Poza tym przecinek po „usłyszała” (wtrącenie).
33) kochała swoich przyjaciół wśród, których
– Kochała ich wśród, wzdłuż i wszerz, po całości. No nie stawia się przecinka
bezpośrednio przed „który”, nie wiem, jak mam to tłumaczyć.
34) Dean'ów - *jestem kwiatem lotosu*
Apostrof odcina fonetycznie ostatnią głoskę, więc w Twojej wersji brzmi toto
„Deaów”. Nazwiska zakończone na spółgłoskę i „y” wymawiane jak spółgłoska
odmieniają się zupełnie normalnie.
35) Steva – A tutaj odwrotny przypadek; Steve’a. Nic nie znika, a co robi apostrof,
to patrz wyżej. Chyba że bohater nazywa się Stev, tak ze szwedzka, to zwracam
honor.
36) uśmiechając się do niej jednokącikowo – Chciałabym napisać coś konstruktywnego, ale
ómarłam, leżę, kwiczę i nie wstaję. „Jednym kącikiem ust”.
37) Teddy wiesz – Teddy, wiesz.
38) kiedy on do ciebie przyjdzie nie będzie już
czasu na podjęcie decyzji – Przecinek przed „nie będzie”.
39) obiecuję że będę przy tobie – Przecinek
przed „że”.
40) Reg tak bardzo się boję – Reg, tak
bardzo się boję.
41) Niewypowiedzanie
– Literówka. Niewypowiedziane.
42) Skrywane gdzieś na dnie duszy doprowadzają
do jej powolnej śmierci – Nie jestem pewna i macek nie daję, ale wydaje mi
się, że powinien być przecinek przed „doprowadzają”. Nie wiem.
43) Nie należy bać się mówić o miłości, ani
ryzyka odtrącenia od którego uciekamy mimowolnie – Bez przecinka przed
„ani”, za to przecinek przed „od którego”. Bardziej pasowałoby mi „nie zależy
bać się mówienia o miłości”, bo to jakoś tak lepiej komponuje się z
rzeczownikiem w drugiej części alternatywy.
44) Odrzucając miłość nie mamy pewności –
Przecinek przed „nie mamy” ze względu na imiesłów przysłówkowy.
45) Ludzie myślą, że jeśli są sobie przeznaczeni
to z pewnością kiedyś się odnajdą – Przecinek przed „to”, dwa orzeczenia.
46) ludzie po rozstaniu, jeśli pójdą zupełnie
przeciwnymi do siebie drogami nawet, jeśli spotkają się gdzieś na zakręcie mogą
nie mieć szansy powrotu do siebie. – Ała, ta interpunkcja daje raka. Jeśli pójdą zupełnie przeciwnymi do siebie
drogami nawet – wyczuwam inspirację „Dużymi ilościami naraz psów”; „nawet jeśli pójdą zupełnie przeciwnymi do
siebie drogami”. A jeśli nie o to chodziło, to na cholerę rozbijałaś „nawet
jeśli” przecinkiem? Przecinek przed „mogą”, bo całe to gdybanie jest jednym
wielkim wtrąceniem, które tam się kończy.
47) a promień który wydobył się z różdżki
przyodzianego w granatową szatę czarodzieja przybrał postać lwa. – Gdzie,
kutrzygwiazda, są przecinki, ja się, kutrzygwiazdka, pytam?! Przecinek przed
„który”, przecinek przed „przybrał”, bo tu się kończy wtrącenie o szacie
czarodzieja.
48) odezwał się inny, nieco niższy głos z całą pewnością należący do innego mężczyzny. – Zrobiłaś mi tym
zdaniem dzień, tak bardzo ono jest bezsensowne. Ale przynajmniej czytelnik wie,
że ten od patronusa nie jest opętany i nie mówi na kilka głosów, o. Poza tym
przecinek przed „z całą”, bo o tego momentu idzie dopowiedzenie.
49) sprawdzając czy teren jest czysty –
Przecinek przed „czy”. Co sprawdzając -> czy teren jest czysty.
50) - Myślę, że powinniśmy od razu teleportować
się do ministerstwa - po tej krótkiej wymianie zdań usłyszeć można było dwa
charakterystyczne trzaski. – Kropka na końcu i „po” z dużej litery, bo to
po myślniku nie odnosi się bezpośrednio do wypowiedzi.
51) Okolica, w której znajdował się dementor i z
której transportowali się dwaj aurorzy była oddalona od Londynu niecałe pięć
tysięcy mil – Pomijając już te rzadkiej urody pięć tysięcy mil, przecinek
przed „była” przecinek, bo tam kończy się wtrącenie.
52) Składała się z kilku, połączonych wspólną
trasą miasteczek – Bez przecinka przed liczebnikami.
53) Składała się z kilku, połączonych wspólną
trasą miasteczek, w których nie było ani śladu cywilizacji – Połączone
wspólną trasą miasteczka bez śladów cywilizacji to oksymoron wyższej klasy.
54) Z racji tego, że na okolicy nie zostało
odciśnięte piętno cywilizacji znajdowały się tutaj obszary bujnej roślinności,
parki krajobrazowe, oraz puszcza i kilka jezior rozlokowanych wokół niej –
Przecinek po „cywilizacji” (koniec wtrącenia) i bez przecinka po „oraz”, bo z
kolei wtrącenia tam nigdzie przed nim nie ma. Zastanawiam się też, jakiej
wielkości były te jeziora.
55) Obojętnie, do której miejscowości byśmy nie
zawitali powitałyby nas te same niskie, zadbane, białe domki z ciemną cegłówką
i maleńkimi ogródkami wokół każdego domostwa. – Dzicz a barbaria jak w
mordę strzelił. Przecinek przed „przywitałyby”, bo tam kończy się wtrącenie, a
poza tym dwa czasowniki.
56) mruknęła czarownica, stojąca przy kominku
– Bez przecinka. Imiesłów przymiotnikowy zachowuje się jak przymiotnik, a przed
przymiotnikiem raczej nie postawiłabyś przecinka, prawda?
57) jej wewnętrzne oko po prostu wiedziało z kim
ma do czynienia. – Co wiedziało -> z kim ma do czynienia. Przecinek
przed „z kim”.
58) mruknęła czarownica, stojąca przy kominku i odwrócona plecami do osoby, która
właśnie weszła do jej domu. Nie musiała się nawet odwracać, jej wewnętrzne oko po prostu wiedziało z kim ma do
czynienia. – Użyłaś dwa razy pod rząd tego samego słowa w dwóch równych
znaczeniach i łatwo się w tym pogubić.
59) Witaj Tom – Witaj, Tom.
60) tak jak obiecałem – Porównanie paralelne
jest z przecinkiem. „Tak, jak obiecałem”.
61) zaplatając ręce na piersi nie było w tym
jednak nic z obronnego gestu. – Kropka po „piersi” i zacznij drugie zdanie.
62) - To był nasz wspólny plan piękna Arabello,
pamiętasz? – Obowiązkowo „piękna Arabello” musi być wydzielone przecinkami.
Mnie to zdanie się widzi tak: „To był nasz wspólny plan, pamiętasz, piękna
Arabello?”.
63) Czy częścią planu było wymordowanie moich
przyjaciół? - w oczach ślicznej, filigranowej blondynki zalśniły łzy. – Po
myślniku z dużej litery, bo wzmianka o łzach w oczach nie mówi nic o sposobie
wypowiedzi.
64) Masz na myśli tego rudzielca, który bez
przerwy się na ciebie gapił i tą
głupią – TĘ głupią. Z tą głupią, ale kogo? co? tę głupią.
65) - chyba po raz pierwszy w życiu podniósł na
nią głos,– „Chyba” z dużej litery, tak samo, jak w sześćdziesiątym trzecim.
66) ściskając boleśnie jej lewe przedramienie. – Przedramię.
67) - Przecież wiesz - odgarnął niedbale kosmyk
włosów z czoła. – Patrz: punkt 62.
68) powiedziała spokojnym tonem zupełnie jakby
informowała go właśnie o pogodzie i podchodząc do okna, aby zamknął okiennice.
– Ale CO podchodząc do okna? Przecinek przed „zupełnie”, bo to jakby
dopowiedzenie jest; gdyby nie „zupełnie”, byłoby bez przecinka jako porównanie.
69) Tak mi przykro Tommy – Tak mi przykro,
Tommy.
70) rzuciła, przygryzając wargi, aż do krwi
– Przecinek nie ma tutaj żadnej racji bytu. Rzuciła aż do krwi?
71) - Ara nie zachowuj się jak dziecko –
Ara, nie zachowuj się jak dziecko.
72) Zabiorę cię teraz ze sobą czy ci się to
podoba czy nie – Przed pierwszym „czy” przecinek, bo brzmi to jak
dopowiedzenie, po drugim „czy” przecinek, bo po drugim „czy”, kiedy owo
wprowadza wyliczenia, zawsze stawia się przecinek.
73) Gdybyś mnie naprawdę kochał potrafiłbyś
zostawić mnie w spokoju – Przecinek przed „potrafiłbyś”.
74) które powinny ci się należeć z takiej, czy
innej racji. – Bez przecinka. W wyrażeniach „to czy to” nie stawia się
przecinka.
75) - Dość tego - warknął, wyjmując różdżkę,
celując nią w pierś dziewczyny i mamrocząc jakąś formułkę. – Warknął „dość
tego”, mamrocząc jakąś formułkę. Tak zwany misheard chyba. No bo wiesz, jak
imiesłów przysłówkowy niedokonany mówi, że coś się dzieje jednocześnie.
76) najnowszą,
mugolską modę. – Bez przecinka. Mugolska moda to jak szafka nocna.
77) kilku
godzinnej – To jedno słowo. Jak np. „wielogatunkowy”.
78) wychodzić
na ulicę w zestawie, prezentującym najnowszą, mugolską modę – Bez przecinka.
Czy przed przymiotnikiem postawiłabyś przecinek? (Jeśli masz wątpliwości, w
Twoim imieniu mówię, że nie.)
79) Uśmiechała się od ucha do ucha, poruszając
się z gracją, pomimo tego, iż na stopy wbiła bordowe, dziesięciocentymetrowe,
zamszowe szpilki - Już pal diali
powtórzone „wbiła” (przedostatnie zdanie w tekście, nie chce mi się cytować),
ale ona chyba te szpilki wbiła na stopy, nie stopy w buty, nie sądzisz?
80) - Cześć Teddy - usłyszała niski, gardłowy,
znajomy, męski głos i uśmiechnęła się z powagą do swojego rozmówcy. – Po
pierwsze „cześć, Teddy”, po drugie aż mi szkoda gadać.
81) - Śledzisz mnie Black? – Śledzisz mnie,
Black?
82) zapytała słodkim głosikiem, którego
mężczyzna stojący naprzeciwko niej zapewne już nie pamiętał skoro spojrzał
teraz na nią z powątpieniem, pomieszanym z jawnym zaskoczeniem. – Przecinek
przed „skoro” (wprowadza zdanie podrzędne), bez przecinka po „powątpiewaniem”
(jak przymiotnik, pamiętaj, jak przymiotnik).
83) odparł po chwili milczenia, podczas której
mierzyli się wzrokiem zupełnie, jakby chcieli sprawdzić wewnętrzną siłę rozmówcy.
– Zupełnie się mierzyli wzrokiem, całkowicie, bez kompromisów. No tak wychodzi,
serio. Żeby tego uniknąć, przesuń przecinek za „zupełnie”.
84) Chodź pokażę ci moje ulubione miejsce. –
„Chodź, pokażę ci moje ulubione miejsce”. Dwa czasowniki.
85) Chodź pokażę ci moje ulubione miejsce.
Mężczyzna tylko wzruszył ramionami i dał się porwać ślicznej brunetce –
Entera zjadło.
87) Mijali ponadstuletnie kamieniczki w
milczeniu, aż w końcu dotarli do kawiarni – Czepialstwo. O niebo lepiej
brzmiałoby „W milczeniu mijali”, bo teraz to nieco wygląda to tak, jakby
kamieniczki ponad sto lat trwały w milczeniu.
88) o dość podejrzanie brzmiącej nazwie,
przynajmniej dla Blacka – „Amor fati”. – (Cudzysłów wprowadziłam ja, żeby nie pogubić się z cytowaniem;
oryginalnie jest pisane kursywą.) Lepiej by to wyglądało graficznie (nie wiem,
czy Twoja forma jest poprawna, niewykluczone, że jednak tak), gdybyś jednolicie
wydzieliła wtrącenie lub najlepiej przemieściła je między „podejrzanie” a
„brzmiącej”. „Fati” powinno być z wielkiej litery, bo jest to nie tytuł, ale
nazwa własna.
89) - No udało się – No, udało się.
90) nie czekając na odsunięcie krzesła usiadła
przy stole. – Przecinek przed „usiadła”. Jeśli masz imiesłów przysłówkowy,
gdzieś musi być przecinek.
91) No może czasem połykam w całości. – No,
może czasem połykam w całości.
92) - Zachowujesz się jakoś ... dziwacznie –
Bez spacji przed wielokropkiem. Nie wiem, skąd w ogóle taki pomysł, tak prawdę
mówiąc.
93) rozglądając się ciekawie po wnętrzu. –
Czepialstwo. Znaczy się, rozglądał się w po wnętrzu w ciekawy sposób?
Ciekawsko.
94) Wzdłuż kwadratowej sali – Cokolwiek tak
niezbyt może się znajdować wzdłuż powierzchni o jakimś kształcie. „Wzdłuż ścian
kwadratowej sali".
95) Wzdłuż kwadratowej sali znajdowały się rzędy prostokątnych stolików, natomiast na środku
sali panowały stoliki o
kształcie owalnym. – Jak geometrycznie, ojezu-ojezu. Poza tym mam w głowie
wizję imperium stolików dominujące na środku sali jak Hanza na Bałtyku.
96) meble i inne sprzęty utrzymane były w
różnokolorowej tonacji, składającej się głównie z trzech kolorów -
niebieskiego, czerwonego i zielonego. – Niby nic i zdanie się na logikę
broni, ale… Różnokolorowa tonacja składająca się z niebieskiego, czerwonego i
zielonego i tak mnie zabiła. Nie da się powiedzieć, że sobie zaprzeczasz, ale
wprowadzasz chaos, to i owszem.
97) Mężczynę – Literówka. Wygląda to trochę
na rusycyzm.
98) Dla mnie to co zawsze – Dla mnie to, co
zawsze.
99) A dla pana ... hmmm ... kawa i tiramisu –
Ta spacja przed wielokropkiem już wzbudza we mnie żądzę mordu, ale podstawowym
problemem tego cytatu są małe litery tam, gdzie po wielokropku nie kontynuujesz
znania. Czyli wszędzie.
100)
zadecydowała
nawet nie patrząc w stronę swojego towarzysza. – Przecinek po
„zadecydowała” (dalej jest imiesłów przysłówkowy).
101) Najpierw po kryjomu, w środku nocy znikasz z
mojego domu, z mojej sypialni, bez słowa wyjaśnienia, a teraz sugerujesz, że
nawet nie wiesz, co między nami było?! - wyglądał na naprawdę zagniewanego.
– Styl. „Naprawdę zagniewanego” to cudny eufemizm, jakże adekwatny do tonu
wypowiedzi.
102) - Teddy, o czym ty ... – Ta cholerna
spacja będzie mi się śnić w koszmarach.
103) Wynoś się! Wynoś! Syriusz uśmiechnął się ze
zrezygnowaniem – Znowu enter zjadło.
104) i zdając sobie sprawę z tego, że dzisiaj
niczego tutaj nie ugra zrobił dokładnie tak, jak mu kazała. – Przecinek po
„ugra”. Dalej masz czasownik, wiec trza to jakoś rozdzielić.
105) Nie rozumiał dlaczego tak powiedziała. –
Czego nie rozumiał? -> Dlaczego mu tak powiedziała. Zdanie złożone, w sensie
że. Przecinek.
106) Nie był w stanie pojąć czemu miało służyć to
oszczerstwo. – Jak wyżej. „Czemu” wprowadza zdanie podrzędne.
107) I dlaczego nie pamiętała jak bardzo się
kochali i jak bardzo byli ze sobą szczęśliwi? – Jak wyżej. Przecinek przed
pierwszym „jak”.
108) Całą ich wieloletnią przyjaźń ... – Bez
komentarza. Że też Ci tego Word nie poprawia…
Pobiłaś właśnie swój rekord w liczbie błędów na rozdział,
ale nie jestem pewna, czy jest czego gratulować.
7. Wczoraj Ona
umierała, dzisiaj Ty umierasz …
Śmiało mogę powiedzieć, że przed „skoro” i „toteż” zawsze
stawia się przecinek (no, chyba że znajduje się toto za „ale”, „czy” lub czymś
innych w ten deseń).
Z cyklu „czego bezwzględnie unikać”: Kiedy się przebudziła nie było już przy niej Regulusa i byłaby już
prawie przekonana, że jego nocna wizyta to jedynie sen, gdyby zaledwie minutę
później nie wtargnął do jej sypialni z tacą pełną jedzenia i prześlicznymi
kwiatami w wazonie. – Śniadanie do łóżka samo w sobie jest mega-mega
kiczowate, ale mimo wszystko w tym przypadku bardziej zwraca na siebie uwagę
brutalny gwałt na kanonie. Dumny, czystokrwisty czarodziej, od małego
obsługiwany przez skrzaty domowe, przynosi śniadanie do łóżka. Już to widzę.
1) 7. Wczoraj Ona umierała, dzisiaj Ty umierasz
… - Ja wcale nie umieram, wypraszam sobie. „Ona” z małej litery, chyba że
mówimy o dziewczynie o takim imieniu lub bogini z systemu religijnego, który
wyznajemy. No i moja ulubiona spacja przed wielokropkiem na deser. Ratunku. Co
ciekawe, gdy piszesz coś od siebie przed rozdziałem, nie popełniasz tego błędu
- NIE ROZUMIEM. W każdym razie popraw se tytuł na „Wczoraj ona umierała,
dzisiaj ty umierasz…”
2) Uniosła powieki z trudem, podnosząc się na
rękach i rozglądając dookoła. – Nie wiem, o co tu chodzi, ale obstawiam, że
powinno być „uniosła powieki, z trudem podnosząc się na rękach i rozglądając
dookoła”. Tak czy siak w obecnej wersji mamy unoszenie powiek pełnych trudu
przy jednoczesnym podnoszeniu się na rękach.
3) Pomieszczenie, w którym się znajdowała było
niewielkie – „W którym się znajdowała” to wtrącenie, przecinek po nim.
4) Jedyne światło, które docierało do
pomieszczenia pochodziło z niewielkiego, okratowanego okna. – Jak wyżej.
Przecinek przed „pomieszczenia”.
5) zastanawiając się nad tym jak tu trafiła
– Nad czym się zastanawiając -> W jaki sposób tu trafiła. Nie „zastanawiając
jak Newton, na którego jabłko spadło z drzewa”.
6) zastanawiając się nad tym jak tu trafiła i
co się z nią działo od ostatnich
dwudziestu czterech godzin. – Całą dobę nad tym myślała, tak? Jest też taka
opcja, że ona straciła pamięć i pamięta tylko ostatnią dobę, ale coś mi się
takie rozwiązanie nie widzi. Jeśli chciałaś powiedzieć, że zastanawiała się,
jak minęły jej ostatnie dwadzieścia cztery godziny, powinnaś napisać „w ciągu
ostatnich dwudziestu czterech godzin”.
7) Pomieszczenie, w którym się znajdowała było niewielkie, niewiele większe od jej
własnego pokoju. (…) Jedyne światło, które docierało do pomieszczenia pochodziło z niewielkiego,
okratowanego okna. – Niewielkie to inaczej „nieduże”, chociażby. Pierwsze
zdanie jest całkowicie okej i rozumiem, że chciałaś powtórzeniem uzyskać
konkretny efekt, ale drugie razi.
8) fotografii, przedstawiającej dwoje
uśmiechniętych czarodziejów. – Bez przecinka.
9) stanął w nich nie kto inny jak właśnie On
– Bóg. W innych przypadkach zawsze z
małej litery.
10) będziesz się mnie słuchać czy to ci się
podoba czy nie. – Skopiuję się na chama: Przed pierwszym „czy” przecinek,
bo brzmi to jak dopowiedzenie, po drugim „czy” przecinek, bo po drugim „czy”,
kiedy owo wprowadza wyliczenia, zawsze stawia się przecinek.
11) Faktem było, iż bez różdżki, drobna,
filigranowa blondynka nie mogła uczynić temu dryblasowi nawet najmniejszej
krzywdy – Bez przecinka po „różdżki”. Poza tym mamy tutaj piękny przykład
nienaturalnego języka – naprawdę nie dało się napisać „zrobić” albo
„wyrządzić”? Bogato nie zawsze znaczy lepiej, czego przykładem luksusowe
rezydencje w Rosji.
12) – Zostawię cię teraz na chwilę, albowiem mam
do załatwienia pewną nie cierpiącą zwłoki sprawę – a po chwili namysłu dodał. –
Przyślę do ciebie pokojówkę z odpowiednim odzieniem. – Nie, nie nie. „A po
chwili namysłu dodał” odnosi się do drugiego zdania, więc tam powinno
przechodzić płynnie bezkropkowo i z małej litery, zaś A winno być wielkie, a po
„sprawę” kropka.
13) Kpisz sobie ze mnie prawda?! – „Kpisz
sobie ze mnie, prawda?!” „Prawda” jest poza zdaniem.
14) gdyby nie fakt, iż w dalszym ciągu czuła się
słabo poprzez działanie zaklęcia, które na nią rzucił dzień wcześniej pewnikiem rzuciłaby się na niego z pięściami – Przecinek po „wcześniej”,
bo tam się kończy wtrącenie. Chyba wtrącenie. A jak nie to, to dwa czasowniki
obok siebie. XD
15) - Arabello twój sprzeciw jest równie
bezzasadny jak i bezcelowy. – „Arabello, twór sprzeciw jest równie
bezzasadny, jak i bezcelowy”. Czemu tak? Co w wołaczu, to oddzielone
przecinkiem, „równie… jak” to porównanie paralelne.
16) aby cała twoja rodzina odczuła brak twojego
zdrowego rozsądku – Tom wiedział, - Kropka na końcu, bo to, co po myślniku,
jest autonomicznym zdaniem.
17) Tom wiedział, że Bella zdaje sobie sprawę z
powagi sytuacji, z mocy którą posiadł i, że mimo wszystko jest rozsądną
kobietą. – Tom z mocą powagi
sytuacji posiadł „i”! Bez przecinka w okolicach „i”, bo przy „i” nie stawia się
przecinka (chyba że przy dopowiedzeniach i wtrąceniach, ale tutaj nie ma ani
jednego, ani drugiego). No i przecinek przed
„który”. „Tom wiedział, że Bella zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, z mocy,
którą posiadł i że mimo wszystko jest rozsądną kobietą.”
18) Riddle jesteś najbardziej oślizgłą i ohydną
kreaturą jaka kiedykolwiek stąpała po tym świecie! – „Riddle, jesteś najbardziej
oślizgłą i ohydną kreaturą, jaka kiedykolwiek stąpała po tym świecie!” Jaki =
który.
19) Bynajmniej na razie. – PRZYNAJMNIEJ.
Uwierzyłabym, że to celowo, gdybyś wiedziała, że „bynajmniej” występuje w
pakiecie z „nie”.
20) rzucił takim tonem jakby była to zaleta, nie
wada zaś on sam zupełnie, jakby chełpił się takim podsumowaniem jego osoby.
– O co, Twoim zdaniem, chodzi w zdanku „nie wada zaś on sam zupełnie”? No
właśnie. Tak to się mniej-więcej czyta. Przecinek przed „zaś” (tam zaczyna się
drugie zdanie składowe) i bez przecinka po „zupełnie” (porównanie i dalej
orzeczenie).
21) - Wiem o tym – rzucił takim tonem jakby była to zaleta, nie wada zaś on sam
zupełnie, jakby chełpił się takim podsumowaniem jego osoby. – Moja droga Amelia
za chwilę powinna tutaj być – dorzucił,
uśmiechając się złowieszczo. – Rzucił, dorzucił i czekam, aż wszystkie te
powtórzenia wyrzuci za płot.
22) jednocześnie zastanawiając się, co takiego w
życiu musiała zrobić strasznego, że musiała w młodości trafić na tego
człowieka. – Że trafiła.
23) Wiedziała, że pomimo staranności, z którą
wybrała swoją kryjówkę on w każdej chwili może po nią przyjść. – Przecinek
po „kryjówkę”.
24) dziecko, które nosiła pod sercem jedenaście
lat temu ostatecznie odeszło z tego świata zaledwie kilka dni po narodzinach. –
Przecinek przed „ostatecznie”.
25) - Dzień dobry pani, jestem Amelia – Arabella
aż zamrugała oczami ze zdziwienia, - Kropka po „Amelia”, bo to po myślniku
nie określa wypowiedzi.
26) objaśnił dlaczego nie przybyła pani do nas
wcześniej – panna Yaxley zdziwiła sytuacja – Jak wyżej plus przecinek przed
„dlaczego”, bo zdanie podrzędne.
27) dlaczego dla przybyłej fakt trzymania
„honorowego” gościa w takim miejscu nie wydawał się podejrzany. – Nie
rozumiem autorskich intencji co do tego cudzysłowu. Jeśli gość był „honorowy”,
to chyba cela była dla niego adekwatnym miejscem, a nie – jak dla gościa
honorowego – elegancka komnata…?
28) dodała, kiedy Amelia zapytała ją czy pragnie
osobiście wybrać sobie strój na dzisiejszą kolację – Przecinek przed „czy”
(o co zapytała?).
29) różową, satynową suknię – satynowa
suknia jest różowa, bez przecinka.
30) Miała na sobie prześliczną, różową, satynową suknię, która idealnie współgrała z
kolorem jej skóry i wszelkimi atutami jej urody. Szyję zaś zdobił prześliczny, szafirowy łańcuszek – Prześliczne powtórzenia i łańcuszek
kuty z szafiru, coraz lepiej.
31) Panna Yaxley prowadzona korytarzem przez
Amelię, strzeżona jednocześnie przez jakiegoś dryblasa – młokosa, który
najwyraźniej cały czas sterczał pod drzwiami straciła resztki nadziei na
ucieczkę z twierdzy tego wcielonego szatana. – Orzeczenie ktoś ze zdania.
Za bardzo sobie też nie wyobrażam, jak ona mogła być jednocześnie prowadzona
korytarzem przez Amelią i strzeżona przez młodziana, który stał pod jednymi
drzwiami. No i przecinek przed „straciła”. A, i tak na marginesie, to Ci entera
zjadło.
32) Na domiar złego zamek, w którym się
znajdowali przypominał jej miejsce, do którego nigdy nie miała zamiaru wracać
– Przecinek po „znajdowali”. Po prostu zapamiętaj, że gdy zaczynasz coś po
„który”, musisz to gdzieś zamknąć przecinkiem.
33) Arabello wyglądasz wyśmienicie – nie minęła
chwila, a usta Toma złożyły delikatny pocałunek na jej policzku. –
Arabello, wyglądasz wyśmienicie. – Nie minęła chwila, a usta Toma (…).
35) - Przecież nawet jakbym miała przy sobie
różdżkę w życiu nie udałoby mi się stąd uciec! – Przecinek po „różdżkę”,
zdanie złożone.
36) Yaxley jesteś jedną z najbardziej
utalentowanych czarownic na tej planecie – Przecinek po „Yaxley”.
37) wygłosił niczym kwiecistą przemowę – Co
tu robi „niczym”??? Ta przemowa jest kwiecista i już.
38) Tymczasem w momencie, kiedy przekroczyli jej
próg głosy zgromadzonych automatycznie umilkły. – Przecinek przed „próg”.
39) Zapadła zapierająca dech w piersiach, martwa
cisza. – Bez przecinka, uwierz mi na słowo.
40) Arabella uśmiechnęła się wykwintnie – Jak wygląda wykwintny
uśmiech?
41) Musiała jednak zagrać rolę jaką wyznaczył
dla niej Tom Marvolo Riddle. – Przecinek przed „jaką”.
42) a ona sama wydawała się być
najnieszczęśliwsza na świecie, dosłowny kłębek nerwów, zwijający się z bólu po
posłaniu. – Sugestia. Zastąp przecinek myślnikiem, zrobisz lepsze wrażenie.
43) Musiała wyglądać żałośnie, pomstowała samą
siebie za swoją własną głupotę. – Ugh, wygląda toto żałośnie i aż się prosi
o rozbicie na dwa zdania.
44) Kochała go kiedyś całym swoim sercem i całą
swoją duszą toteż powinna znienawidzić go w chwili – Przecinek przed
„toteż”.
45) Do dziś nie rozumiała jak to w ogóle mogło
się stać. – Przecinek przed „jak”.
46) Kiedy rzuciła mu prosto w twarzy –
Literówka. W twarz.
47) co o nim myśli w związku z tamtą sytuacją
sprzed lat wydawał się być równie zaszokowany, jakby właśnie mu oznajmiła, że
ziemia jest płaska, a on sam i wszyscy inni są kosmitami. – Kropka po „lat”
i nowe zdanie. Bez przecinka przed „jakby”, bo wprowadzasz porównanie (przy porównaniach
nie ma przecinka, nie to, co przy zdaniach złożonych).
48) Nie chciałem cię wystraszyć – z ulgą w
postaci, która pojawiła się właściwie znikąd rozpoznała Regulusa, - Kropka
na końcu i „z” z wielkiej. Przecinek po „znikąd”.
49) z ulgą w postaci, która pojawiła się
właściwie znikąd rozpoznała Regulusa (…)
z przyjemnością przyjęła to, co miał jej do zaoferowania, czując znaczną
ulgę.
50) Wręcz przeciwnie z przyjemnością przyjęła
to, co miał jej do zaoferowania – Przecinek po „przeciwnie”. Jestem co do
tego pewna, ale w tej chwili za Chiny Ludowe nie umiem sobie przypomnieć
regułki.
51) - Och, Reg widziałam się z Syriuszem –
„Och, Reg, widziałam się z Syriuszem”. Właśnie to miałam na myśli przez
„zwolnienie blokady maszyny losującej” – niby ta sama reguła, że wyrazy w
wołaczu wydzielamy przecinkami, i po „och” faktycznie jest przecinek, ale po
„Reg” już nie.
52) Teddy zaczynam podejrzewać, że za tą całą
sytuacją kryje się nieco więcej – Teddy, zaczynam podejrzewać, że (…).
53) niż można byłoby przypuszczać – nie miał
zamiaru sam siebie obciążać, ani tym bardziej burzyć tę namiastkę spokoju –
Tej namiastki i kropka po przypuszczać.
54) jednak nie mógł tak po prostu patrzeć jak
się zadręcza – Przecinek przed „jak”.
55) Niewiele myśląc pocałował ją w czoło –
Niewiele myśląc, pocałował ją w czoło.
56) -
Śniadanie dla mojej najdroższej księżniczki – zaśmiał się serdecznie, kłaniając
jej się w pas i kładąc tacę na jej kolanach. - Śniadanie dla mojej najdroższej
księżniczki – zaśmiał się serdecznie, kłaniając jej się w pas i kładąc tacę na
jej kolanach. – Taca zsunęła się z nierównej powierzchni, a cała kołdra
ochlapana była jogurtem. Sok pomarańczowy wylał się już przy ukłonie. Trochę
zmysłu praktycznego.
57) - Cóż – wzruszył szeroko ramionami. –
„Cóż. – Wzruszył szeroko ramionami.” Zresztą jak wygląda szerokie wzruszenie
ramionami? Spotykam się z czymś takim po raz pierwszy w życiu.
58) Byłaś bardzo zmęczona, wyczerpana więc
mogłaś to sobie – Przecinek przed „więc”, bo spójnik zdania złożonego.
59) patrząc mu prosto w oczy z najbardziej
wojowniczym wyrazem twarzy na jaki było go stać - Przecinek przed „na jaki”.
60) z cienia wyłoniła się śliczna, uśmiechnięta,
rudowłosa osóbka wyraźnie nie zrażona zachowaniem przystojnego czarodzieja,
który właśnie wprowadził zamęt w Departamencie Magicznych Gier i Sportów. –
Nie jestem pewna, ale mimo to postawiłabym przecinek przed „wyraźnie”.
61) warknął, jednocześnie jak na zdrowego i
normalnego samca przystało z miejsca poznał wszelkie zalety jej ciała. –
Kontempluj ten koszmar razem ze mną. To zdanie jest strasznie niewyważone.
Powinno być „poznając”, albowiem gdy warczał, to poznawał. Czujesz? Z kolei
„jak na zdrowego i normalnego samca przystało” to wtrącenie. Nawiasem mówiąc,
jak dla mnie ten fragment jest po seksistowsku obrzydliwy, bo mówi to NARRATOR.
62) Tak jak już wspomniałam szefowa ma wolne
– Tak, jak już wspomniałam, szefowa ma wolne. Porównanie paralelne i dwa
orzeczenia.
63) Syriusz zupełnie nie rozumiał po jaki grom
ta baba, w zasadzie ta śliczna, zjawiskowa bogini mu to wszystko opowiada,
aczkolwiek nauczył się już, że w tych sprawach lepiej wiedzieć więcej niż za
mało, toteż postanowił skorzystać z jej informacji. – Przecinek przed „po
jaki grom” (czego nie rozumiał?) i „zjawiskowa bogini” (wtrącenie). A, no i,
tego już mi się nie chce cytować, kropka na końcu zdania, bo to tutaj
przytoczone ni cholery nie określa wypowiedzi i takich cudów mi nie wmówisz.
64) – Ja mam
nią pozostać – tymczasem mężczyzna
wolał słuchać o Teddy. – Tymczasem
Warner ma się przenieść do Departamentu Przestrzegania Prawa. – Węszę stylizację biblijną. I kropka na
końcu zdania i „tymczasem” z dużej litery. Btw, nie jest to błąd, bo postacie
nie muszą mówić poprawnie, ale powinno być „nią zostać”, no i „nią pozostać”
brzmi cholernie sztucznie. Tak tylko na przyszłość mówię.
65) czy to co mówi kobieta jest prawdą czy też
stekiem bzdur. – Czy to, co mówi kobieta, jest prawdą, czy też stekiem
bzdur.
66) Zarząd uważa, że tak wielką imprezę powinna
poprowadzić od początku do końca ta sama, kompetentna osoba. – Nie wiem,
czy to widzisz, więc pozwolę sobie zauważyć, iż kobita właśnie walnęła wprost,
że jest niekompetentna. Nieco łagodniej by to brzmiało, gdyby nie było
przecinka między „ta sama” a „kompetentna”.
67) zdając sobie sprawę z tego jak dużym
ułatwieniem byłoby, - Przecinek przed „jak”. Chociaż „jak dużym” może być
mylące, to bynajmniej nie jest porównanie.
68) podejmując próbę flirtu z przystojnym
czarodziejem skoro nadarzyła się ku temu dogodna okazja. – Przecinek przed
„skoro”.
69) rzuciła tylko, zaskoczona, zupełnie
zdominowana przez jego nonszalancję i urok osobisty zupełnie nic nie robiąc
sobie z tego, że właściwie się nie przedstawiła. – Przecinek po „osobisty”.
70) Wolał uniknąć konfrontacji w jej mieszkaniu
toteż postanowił zostawić tę sprawę tak jak jest. – Przecinek przed „toteż”
(zdanie złożone) i „jak” (porównanie paralelne).
71) W końcu, co do cholery mógłby jej powiedzieć
skoro nie miał pojęcia, dlaczego bez zastanowienia oskarżyła go o najbardziej
podły i nikczemny czyn jaki tylko mężczyzna mógłby sprawić kobiecie?! – „Do
cholery” to wtrącenie, przecinek przed „skoro”, przecinek przed „jaki”.
72) pierwszy raz zarówno dla niego jak i dla
niej, - Przecinek przed „jak” (zarówno…
jak to porównanie paralelne).
73) Był jednak dla niej czuły i delikatny, a ona
była taka słodka i uległa … - Bez spacji.
74) który krótko mówiąc potraktował go przy tym
jak śmiecia, - „Krótko mówiąc” robi tu za wtrącenie, ale jeśli nie, i tak
byłby gdzieś przecinek ze względu na imiesłów przysłówkowy.
75) Szybko jednak zrozumiał, że nie jest w
stanie tego zrobić, niestety kiedy myślał, że są już na dobrej drodze do
pojednania ona wyskoczyła z tym gwałtem. – Przecinek przed „ona”. Dwa
orzeczenia.
76) poczuł smukłą, drobną dłoń na swoim ramieniu
i chwilę później, inna rudowłosa osóbka przysiadła się do niego, zaburzając
jego przestrzeń życiową. – Rudowłosa osóbka macała go do skutku (raz ją
poczuł i w dość domyślnym domyśle jest, że chwilę później również) i przysiadła
się dopiero wtedy, gdy uznała, że Syriusz naprawdę nie ma nic przeciwko. Myliła
się. Przestrzeń życiowa rozpadła się na atomy, które potem weszły ze sobą w
jakieś dziwne reakcje i się naukowcy do spółki z dziennikarzami zlecieli. „Poczuł
smukłą, drobną dłoń na swoim ramieniu i chwilę później inna rudowłosa osóbka
przysiadła się do niego, zaburzając jego przestrzeń życiową”, bo „chwilę
później” to już część tego drugiego członu zdania po „i”, okolicznik czasu tak
dokładnie. W tej chwili nie umiem stwierdzić, czy coś faktycznie jest nie tak z
„zaburzaniem przestrzeni życiowej”, ale wybitnie mi to nie pasuje. No i kropka
po „witaj” i „poczuł” z wielkiej litery,
77) - Lily –
nie był zdziwiony tym, że się pojawiła, - Kropka i z wielkiej litery.
78) przebranżowienia się w uzdrowiciela – Na
uzdrowiciela?
79) równie mocno jak ja sama – „Równie
mocno, jak ja sama”. Porównanie paralelne.
80) że przyszły mąż Lily, a najlepszy przyjaciel
Syriusza był niezwykle zadowolony z głębokiej przyjaźni – „A najlepszy
przyjaciel Syriusza” to wtrącenie.
81) jeśli o to chodziło nigdy zazdrosny nie był.
– TA INWERSJA, rrrwa. Przecinek po „chodziło”.
82) Odkąd Teddy na nowo pojawiła się w naszym
życiu wiedzieliśmy, że będzie to najtrudniejsza próba przede wszystkim dla
ciebie. – Przecinek przed „wiedzieliśmy”, dwa orzeczenia. Przecież wyraźnie
widać, gdzie kończy się jedno zdanie składowe, a gdzie zaczyna inne…
83) Szczerze mówiąc do dziś nie wiem dlaczego
cię wtedy zostawiła i tak nagle uciekła – Przecinek po „mówiąc”, bo
imiesłów przysłówkowy.
84) - Powiedziała mi wczoraj, że ją zgwałciłem –
to ostatnie, obrzydliwe słowo cudem przeszło mu przez gardło. – Kropka i z
wielkiej litery.
85) zastanawiając jednocześnie w jaki sposób
mogłaby mu pomóc. – Przecinek po „jednocześnie”.
86) uspokoiła go, dotykając delikatnie jego
dłoni, która wyraźnie się rozluźniła i przemawiając do niego w zwykły dla
siebie, spokojny sposób. – W pierwszej chwili zrozumiałam, że to ta dłoń do
niego przemawiając. „Która wyraźnie się rozluźniła” to wtrącenie, kontynuujesz
przecież poprzednią myśl.
I ta tym koniec, niestety. Haniebnie kończę w połowie
siódmego rozdziału.
Pomysł:
Zadumałam się. Nie wiem, co tu jest pomysłem. Chyba pomysłem
zasadniczym są dorośli Huncwoci, ale pojawiają się nowi bohaterowie, Lily,
James i Remus stanowią plan dalszy, a biednego Glizdogona w ogóle nie ma (co
notabene jest nonsensem, bo, jak poucza historia, po końca był z Potterami
blisko). W rozdziale szóstym znalazłam jakąś prefigurację możliwych losów
przyjaciół Harry’ego Pottera, aczkolwiek trudno mi nawet określić, czy to
plagiat, czy celowy zamysł (jeśli tak, nie rozumiem go). Ewentualnie pomysłem jest trójkąt miłosny, ale
wszystko jest tak niejasno przeprowadzone…
Białe plamy na mapie to obusieczna broń. Z jednej strony
kanon nie wiąże sztywno rąk i daje ogromne pole do popisu dla wyobraźni, ale z
drugiej strony podwójną wagę ma każdy niuans i drobiazg, bo gra toczy się o zachowanie
kanoniczności bohaterów i/lub świata. Z tego punktu widzenia „Amor fati” jest
kompletną porażką – Rowling sobie, Cath sobie… Gdyby zamienić imiona, nazwy
urzędów i wyciąć kilka wzmianek o aportacji oraz tę jedną (aha) o różdżce, nikt
by się nie zorientował, że opowiadanie w założeniu było fanfikiem. Do tego
„magomedyk” zamiast „uzdrowiciela” (rodział dzieisaty). „Amor fati” nie rzuca
żadnego nowego światła na czasy pierwszej wojny z Voldemortem, a bohaterowie
występujący w opowiadaniu są tak niepodobni do swoich pierwowzorów książkowych,
że trudno zaklasyfikować je jako historię o dorosłych Huncwotach.
Mimo to w historii znalazło się miejsce na wtórokanon i
wyświechtane schematy. Bowiem czymże jest opko bez balu i Voldzia z rozbudowaną
świtą? Dlaczego kazałaś chodzić Teddy do Beauxbatons, jeśli to nie ma żadnego
wpływu na jej osobowość?
Przepraszam, naprawdę mam wrażenie, że czytam fanfick do
fanficka, nie do „Harry’ego Pottera”.
1/7 z powodu fajnych, ale w miażdżącej większości zmarnowanych
pomysłów.
Kreacje bohaterów:
Przyznam, że nieźle mnie tym opowiadaniem skołowałaś. Albo
naprawdę nie lubisz swoich bohaterów i próbujesz nam przekazać, jak bardzo
Huncwoci są idealizowani przez kanon, albo coś Ci nie wyszło. Po zawartości
zakładki „About" wnioskuję, że jednak to drugie.
W trakcie pisania oceny uświadomiłam sobie, że bardzo słabo
ich znam. Przede wszystkim chciałabym zobaczyć ich w akcji, może byłoby w nich
wtedy więcej oryginalności i byliby wiarygodniejsi.
Teddy:
Mocna osobowość i zarazem jedyna w miarę spójna postać;
poznajemy ją też najdokładniej. Dość dobrze pokazujesz choleryczny charakter
Teddy i jej zaangażowanie w relację z Syriuszem. Panna Warner jest też jedyną
osobą posiadającą poczucie humoru.
Jeśli miałabym określić ją w kilku słowach, to Teddy jawi mi się jako przebojowa
bizneswoman.
Problem w tym, że chociaż jest kreowana na inteligentną i
zaradną, czasami zachowuje się jak skończona idiotka, np. w rozdziale czwartym,
kiedy w Ministerstwie (!) mówi Remusowi o Zakonie. A jak by to nie był Remus,
ale śmierciożerca po Eliksirze
Wieloskokowym (ok, imperatyw narracyjny nie przewiduje takiej sytuacji, ale to
całkiem możliwe)? Albo rozdział szósty, gdy Regulus grozi jej, że Czarny Pan
zabije rodzinę Teddy – Teodora niezwykle inteligentnie odsłania swój czuły
punkt, mówiąc, że najbardziej zależy jej na przyjaciołach.
Wątpliwości budzi też jej podejście do pracy – wszyscy mówią
o niej w samych superlatywach, ale rzeczywistość wyzierająca z opowiadania jest
cokolwiek inna. Niektóre jej zachowania
są też dość irracjonalne, np. gdy będąc spóźniona piętnaście minut, zamiast się
aportować pod drzwi Biura Aurorów, jak to jej zaproponowano, uparła się, by iść
pieszo (rozdział trzeci).
Oprócz tego stosunkowo niewiele o Teodorze wiemy jako o
człowieku. Zrozumiejmy się dobrze; nie postuluję zakładki z metryczką, statusem
krwi i ulubionym kolorem. Teddy jest bohaterką nową, w całości wykreowaną przez
autorkę i wypadałoby ją jakoś osadzić w świecie, powiedzieć wyraźnie, że ona
jest z tych a tych, spotkało ją to a to, zna tych i tych. Postaciom kanonicznym
takie rzeczy nie są potrzebne, bo już mają swój kontekst, ale Teddy – nie. Na
dodatek jesteś niekonsekwentna w kreowaniu tej postaci. Raz pada informacja, że
Teodora ostatni raz widziała Syriusza na zakończeniu szóstej klasy (ergo Syriusz
był od niej o rok starszy), innym razem czytamy, że nie odzywała się dwa lata
do Syriusza i dopiero potem dowiedział się on od jej ojca, że Teddy wyjechała
na studia za granicę (ergo Syriusz był od niej młodszy). Niby można wysnuć
hipotezę, że Teddy zmieniła szkołę, tylko że, cholera, to powinno być w
tekście. Co prawda interludium „Past: April & Carly” WRESZCIE coś mówi na
ten temat, ale… dziesięć rozdziałów w niepewności to dużo.
Regulus:
Nie ogarniam. Ni cholery nie rozumiem, dlaczego zdecydował się
zniszczyć medalion – że co, że go miłość ku temu popchnęła? Mogę sobie tak
insynuować, bo opowiadanie nie udziela odpowiedzi.
Niejasne są też jego relacje z Syriuszem. Dlaczego Syriusz
ma Grimmuald Place? Przecież Syriusz został wydziedziczony, co oznacza, że
prawa do domu po śmierci rodziców rodzeństwa przeszły na młodszego z braci,
Regulusa.
Żałuję też, że zignorowałaś, hm, wskazówki Rowling co do tej
postaci. To już moje całkowicie subiektywne odczucie, ale nie przekonuje mnie
Regulus-kopia-Syriusza-ale-z-obozu-Śmierciożerców. Może zacytuję Rowling
(„Harry Potter i Zakon Feniksa”, str. 129). - Dlaczego uciekłem? – Syriusz uśmiechnął
się gorzko i odgarnął z czoła swoje długie, zmierzwione włosy. – Bo
nienawidziłem ich wszystkich: moich rodziców, z tą ich zwariowaną manią na
punkcie czystości krwi, święcie przekonanych, że samo bycie Blackiem czyni cię
królem… mojego brata kretyna, który był na tyle głupi, żeby im wierzyć… To on.
Dźgnął palcem gobelin
u samego dołu drzewa, tam, gdzie widniało nazwisko: REGULUS BLACK. (…)
- Był ode mnie młodszy
i o wiele lepszy, jak mi wciąż przypominano.
Syriusz był czarną owcą i nie zachowywał się jak arystokrata
– a jak mi wynika z tego fragmentu, Regulus i owszem. Coś mi się nie widzi,
żeby taki człowiek zaproponował wyjazd na Hawaje, nawet w formie żartu.
James:
Zakochany w Lily pantoflarz, dziękuję. James ma iście
anielską cierpliwość, ze stoickim spokojem znosi wszystkie fochy rozwydrzonej
lubej, mówi językiem niemalże jak Bożydar ze skeczu Ani Mru Mru, zachowuje się
jak ten gorszy, ciapowaty kumpel, którego zna się od zawsze (który to fakt jest
zresztą jedynym spoiwem przyjaźni) i
generalnie ktoś (tutaj Kreatura niedyskretnie łypie na Cathy) zresetował mu
charakter. Chociaż nie, właściwie to charakter Jamesa w tym opowiadaniu100%
daje się określić tylko jako komplementarny do charakteru zołzy-Lily. Domyślność
i inteligencję też mu odebrano (James
wciąż nie mógł zrozumieć źródła niechęci, które zrodziło się pomiędzy jego
najlepszymi przyjaciółmi. Doskonale pamiętał czasy, kiedy można było wyczuć
wyraźną chemię między nimi. – rozdział trzeci).
Ugh. Czy James nigdy nie może błysnąć poczuciem humoru?
Powiedzieć coś inteligentnego? Zamanifestować swoich poglądów?
Lily:
Zrobiłaś z niej Mary Sue, co jest dość dziwne, bo Lilka jest
bohaterką drugoplanową. Zrobiłaś z niej też potwora. Lily „nie przywykła do
krytyki”, mówi beztrosko o Miłości Życia „no cóż, bywa denerwujący”, i nie mówi NIC
pozytywnego. A wszyscy ją lubią.
Nie wiem, czy autorka z premedytacją robi z Lily potwora o
mentalności tipsiary, czy to czysty przypadek. Lily nie znosi sprzeciwu,
urządza histerię, okazuje praktycznie w każdej scenie z Jamesem brak szacunku
dla ukochanego (ona go w ogóle kocha?), chce kontrolować wszystko (zakupy
ślubne), a sensem jej życia są, no właśnie, zakupy. Na dowód załączam bardzo
wymowny cytat.
- Czyś ty do reszty
rozum stracił?! – ciszę wielkiego domu przerwał przeraźliwy kobiecy wrzask,
dochodzący z północnego skrzydła domu. – Mam zrezygnować z interesującej pracy
i niańczyć twojego bachora?! Dobrze zrozumiałam?!
- Lily, uspokój się, kochanie – odezwał się mężczyzna, podchodząc do kobiety i próbując złapać ją za rękę, bezskutecznie.
- Jak mam być spokojna? – zapytała tym razem w miarę cichym tonem. –Nie jestem jeszcze gotowa na tak duży krok.
- Dobrze, w takim razie odłożymy tę rozmowę. Tylko już nie krzycz, dobrze? – rzucił orzechowooki, przyglądając się swojej ukochanej intensywnie.
- Dobrze – Lily wyglądała jakby właśnie odetchnęła z ulgą i opadła niedbale na sofę (…)
- W czwartek wybieramy z Teddy suknie dla druhen i dobrze by było, gdybyś razem z Syriuszem następnego dnia zajął się smokingami – odezwała się rudowłosa po dłuższej chwili milczenia, mrużąc swoje niezwykle kocie oczy.
- Oczywiście – mruknął, choć naturalnie jak na faceta przystało, nie miał najmniejszej ochoty na zakupy.
- Naturalnie kolor wybieramy my, ponieważ powinny one pasować do sukien – dorzuciła, nie będąc do końca przekonaną czy, jeśli nie powie się czegoś facetowi wprost, to później nie zrobi czegoś zupełnie odwrotnego. (Amor-fati.mylog.pl, rozdział czwarty)
- Lily, uspokój się, kochanie – odezwał się mężczyzna, podchodząc do kobiety i próbując złapać ją za rękę, bezskutecznie.
- Jak mam być spokojna? – zapytała tym razem w miarę cichym tonem. –Nie jestem jeszcze gotowa na tak duży krok.
- Dobrze, w takim razie odłożymy tę rozmowę. Tylko już nie krzycz, dobrze? – rzucił orzechowooki, przyglądając się swojej ukochanej intensywnie.
- Dobrze – Lily wyglądała jakby właśnie odetchnęła z ulgą i opadła niedbale na sofę (…)
- W czwartek wybieramy z Teddy suknie dla druhen i dobrze by było, gdybyś razem z Syriuszem następnego dnia zajął się smokingami – odezwała się rudowłosa po dłuższej chwili milczenia, mrużąc swoje niezwykle kocie oczy.
- Oczywiście – mruknął, choć naturalnie jak na faceta przystało, nie miał najmniejszej ochoty na zakupy.
- Naturalnie kolor wybieramy my, ponieważ powinny one pasować do sukien – dorzuciła, nie będąc do końca przekonaną czy, jeśli nie powie się czegoś facetowi wprost, to później nie zrobi czegoś zupełnie odwrotnego. (Amor-fati.mylog.pl, rozdział czwarty)
Na domiar złego ni cholery nie rozumiem, to znaczy tekst nie
udziela żadnego wyjaśnienia, dlaczego z iście żelazną konsekwencją kreujesz
Lily na, pardon my French, egoistyczną sukę.
Oczami wyobraźni już widzę w komciu oburz pt. „alejakto ona
jest miła dla Syriusza i wgl!”, bo chyba sceny z nimi miały tak być
interpretowane. Ja tam jednak widzę herod-babę, manipulantkę i intrygantkę,
(może nawet nieco sfrustrowaną, skoro jest beznadziejnym aurorem) paniusię,
która łaskawie pozwala Syriuszowi myśleć, że jest coś warty.
Remus
W rankingu mamei bez werwy przebił nawet Jamesa. Nie robi mu
nawet różnicy to, czy zaproszono go na kawę czy herbatę (autorko, jeśli nie
wierzysz, przeczytaj rozdział czwarty). Jest całkowicie bezbarwny, po dialogach
można mniemać, że wręcz głupi; mam wrażenie, że wprowadziłaś tę postać tylko po
to, żeby móc wspomnieć o śmierci Carly.
Pan Tom Riddle junior
Jak już powiedziałam, nie kupuję Voldemorta, który pozwala
sobie być nazywany po imieniu. Nie kupuję też Voldemorta, który z
sentymentalnych pobudek utrzymuje dwór dla porwanej kochanki. Ba, nie wyobrażam
sobie, żeby ktoś taki jak on posunął się do zwykłego poniżania i prostej
przemocy psychicznej, jak mugol. Voldemortowi śni się potęga, podzielił swą
duszę, myśli o rzeczach wielkich i jest gotów do poświęceń – dlaczego miałby
się przejmować się jedną kobietą, chociażby na tyle, żeby ją porywać dla
zamanifestowania swojej mocy? Ta postać przecież ma w swoje działania wpisaną
pogardę: pogardę dla szlam, dla mniej zdolnych, dla wiernych sługusów, którzy
są jak narzędzia, pogardę dla tych, którzy nie osiągnęli tyle, co on. Arabello
twój sprzeciw jest równie bezzasadny jak i bezcelowy. Będziesz stosować się do
moich zaleceń, ponieważ w przeciwnym razie postaram się, aby cała twoja rodzina
odczuła brak twojego zdrowego rozsądku – O, na przykład tutaj to ładnie
widać - Twój Voldemort wcale nie góruje nad Arabellą, lecz próbuje wykorzystać
swoją aktualną pozycję, a robi to jakby się bał Arabelli, jakby miał solidny
kompleks niższości.
Wiele wspominasz o wspólnej przeszłości Belli i Toma, o tym,
że razem wpadli na pomysł oczyszczenia świata ze szlam. W połączeniu z
powyższym nasuwa się interpretacja działań Voldemorta, która niespecjalnie mi
się podoba – Voldemort zrobił to, co zrobił, żeby zaimponować kobiecie. Może
się to wydawać romantyczne i ojejku jej, i nie mam do Ciebie pretensji, jeśli
chciałaś coś takiego przekazać, no bo ma to swój potencjał i w ogóle, ale jest
to kolejna rzecz, której nie kupuję w Twoim Voldemorcie. Czemu? Odbiera mu
klasę i majestat, za to przypisuje bardzo niskie pobudki i swego rodzaju
ograniczone horyzonty.
Wydaje mi się, że scena z porwaniem jest do napisania, ale
Ty swoją wizją w ogóle mnie nie przekonałaś. Aczkolwiek muszę przyznać, że w
ogólnym rozrachunku jest to jedna z lepszych postaci.
Syriusz
Jezu-jezu, ta postać jest tak niespójna, że zęby bolą.
Zgadzam się, że Syriusz był impulsywnym hedonistą, a w
poczet geniuszów się nie wliczał, ale… u Ciebie jest obleśnym bucem i chamem,
człowiekiem o horyzontach intelektualnych rozwielitki, który cały świat
sprowadza tylko do jednego. Jeśli miałabym go krótko podsumować – stereotypowy
dres (z naciskiem na „stereotypowy”). Zdaję sobie sprawę, że on miał być
obleśnym bucem i facetem, który na widok kobiety rozdziawia usta w niemym
zachwycie, ale przegięłaś, sprowadziłaś go do jednej płaszczyzny, zrobiłaś z
niego papierową dekorację dla wspaniałej Teddy. Z niezrozumiałych dla mnie
przyczyn pomijasz wszystkie dobre cechy Syriusza, zabierasz mu jakąkolwiek
inteligencję, eksponując li tylko zgniliznę moralną. Przy tym wszystkim
fundujesz mi dysonans poznawczy, bo w pewnym momencie narrator obiera
perspektywę prosyriuszową, eksponuje ten rys tragiczny - którego Twój Syriusz
skądinąd nie ma - i usiłuje stworzyć atmosferę współczucia dla biednego,
pokrzywdzonego przez los Syriuszka, który jest oskarżany o
Wielcy-Przedwieczni-wiedzą-co. I od tego momentu jest już naprawdę zabójczo
śmiesznie, albowiem zmaltretowane prawdopodobieństwo psychologiczne wyzionęło
ducha.
No bo popatrz. Widzimy amoralnego kobieciarza, poniekąd
relatywistę moralnego, który z premedytacją robi coś niewłaściwego, dobierając
się to siedemnastki. Komunikat dla czytelnika jest dość jasny i czytelny –
Syriusz to seksoholik bez sumienia, pilnujcie swoich córek. Tak się zachowuje
Syriusz i tak jest odbierany przez bohaterów, ergo po prostu taki jest. A potem
narrator wyjeżdża nam z cudownym wyznaniem: W
końcu, co do cholery mógłby jej powiedzieć skoro nie miał pojęcia, dlaczego bez
zastanowienia oskarżyła go o najbardziej podły i nikczemny czyn jaki tylko
mężczyzna mógłby sprawić kobiecie?! Owszem, raz doszło pomiędzy nimi do
zbliżenia, kiedy byli jeszcze nastolatkami, aczkolwiek nie przypominał sobie, aby
uciekał się do jakiejkolwiek formy przemocy. Było to dla nich obojga całkiem
nowe doświadczenie, pierwszy raz zarówno dla niego jak i dla niej, toteż bali
się oboje równie mocno. Był jednak dla niej czuły i delikatny, a ona była taka
słodka i uległa … Wciąż pamiętał ten ich jeden, jedyny raz uważając go za wzór
największego spełnienia (rozdział siódmy). Już abstrahując od tego, że
nijak się to ma do kanonu, ów kfiatek nijak się też ma o Twojego Syriusza. Po
pierwsze, DLACZEGO w jego oczach gwałt jest najobrzydliwszym, co można zrobić
kobiecie? Nie przychodzi mi do głowy żadne, ale to żadne inne uzasadnienie niż
„bo tak”. Wydaje mi się, że „gwałt” dla takich osób to raczej kwestia
nazewnictwa, ewentualnie honoru, skoro i tak są egoistami traktującymi kobiety
instrumentalnie; „jak można zgwałcić prostytutkę”, „widziały gały, co brały”,
„była ubrana wyzywająco, kusiła, to znaczy, że sama chciała” i te klimaty.
Chociaż… Może inaczej. Jestem w stanie uwierzyć, ze Syriusz nie identyfikuje
się z gwałcicielami i deklaruje obrzydzenie, ale czy naprawdę, tak w cichości
ducha, uważa gwałt za najobrzydliwsze, co można zrobić kobiecie? Nie. Jego zachowanie w żaden sposób na to nie
wskazuje. Idzie konsekwentnie jedną ścieżką. Gdyby jego prawdziwe ideały były w
konflikcie z zachowaniem, chłop byłby nieźle sfrustrowany samym sobą i się
miotał kierowany kacem moralnym. Po drugie, sposób, w który Syriusz przeżywa
swoja pierwszą miłość, daje mi nieustające wtf. Czy ktoś taki hołubiłby swój
pierwszy raz i wspominał romantycznie, jeśli dziewczyna dała mu kosza? Nie
sądzę – w końcu urażona duma. Prędzej by to zbagatelizował, obrócił w żart,
zatarł w pamięci, skoro nie wyszło. Na zasadzie „mój pierwszy raz był, ale
teraz jesteś ty”. Lub zwracał uwagę na samo doznanie. Na pewno rozliczyłby się
jakoś emocjonalnie z Teddy, tzn. przetłumaczyłby sobie jej zachowanie tak, żeby
w swojej świadomości wyjść z sytuacji z tarczą (tak zresztą przecież było po
akcji z Severusem…). Poza tym niezbyt wierzę, żeby skryta miłość do Teodory
była na tyle świadoma, żeby Syriusz mógł się zdobyć na uczciwą, romantyczną
refleksję i nie próbował się odgrodzić od zarzutów.
Podsumowując: najbardziej prawdopodobna reakcja na rewelacje
o gwałcie to „co ci strzeliło z tym gwałtem do głowy, głupia kobieto”, nie „czymżem
ci zawinił, skryta miłości ma”.
No i naprawdę taki człowiek jak on uroniłby samotną łzę?
Pomyśl.
Przy okazji – w opowiadaniu pojawia się Thomas Bagman,
prezes Zarządu Klubu Gargulkowego. Z punktu widzenia kanonu to jest dziwne:
Ludo Bagman pomagał wszak Rookwoodowi, żeby zapewnić sobie posadę w
Ministerstwie. Po co miałby to robić, jeśli miałby kogoś z rodziny na takim
stanowisku? Bezpieczniej byłoby nazwać pana prezesa jakoś inaczej, aby nie
budził kontrowersji.
A, no i ten, McKinnon jest napisana zbyt łopatologicznie,
żeby aurorka budziła jakiekolwiek emocje czy sceny z nią pozwalały się solidaryzować
z Blackiem, co on niby jest oblężoną przez idiotów twierdzą. Wyszedł Ci z tego li tylko mocno żenujący
Element Komiczny. Ba! Mimo prób przedstawienia Syriusza w pozytywnym świetle
widzimy buca i chama, głupka na poziomie McKinnon.
Trochę denerwowała mnie Twoja uszczypliwość względem bohaterów,
ta nutka pobłażliwości, którą wplatałaś w opisy, żeby zaznaczyć sympatie
narratora (swoje?). Z niektórymi bohaterami obchodziłaś się jak z idiotami,
Syriusz od początku do końca traktowany był jak Bohater Tragiczny, Któremu
Zawsze Wiatr Wieje W Oczy, a Teddy i Lily wszystko będzie wybaczone, bo są
takie urocze i fajne. W ten sposób jakoś tak spłyciłaś bohaterów, przydzielając
im pewne role. Nie wiem, jak Ty, ale ja nie lubię podziałów czarny-biały i
drażni mnie „dyskretne” narzucanie sympatii autora. Uważam, że postacie powinny
bronić się same.
Oczywiście ten zabieg nie zawsze jest bez sensu. Moim
zdaniem jest jak najbardziej na miejscu w narracji pierwszoosobowej, kiedy
wyraża subiektywny stosunek bohatera do reszty świata. Hm, no właśnie –
subiektywny stosunek bohatera. Nie autora.
Z drugiej strony, i to wiąże się ściśle ze z górny
określonym przeznaczeniem dla postaci, często zdajesz się zakładać, że jeśli Ty
odbierasz jaką postać tak a tak, to ona jest tak odbierana i już, więc możesz
pisać sobie cokolwiek. Tak też więc chyba w ramach jednego z żarcików
strzeliłaś takim tekstem:
Nie podobało jej [Teddy]
się to, co usłyszała jednakże powaga sytuacji wymagała gruntownego przemyślenia
całej sprawy. W ułamku sekundy jej myśli przebiegły wszystkich jej najbliższych
i z uczuciem ulgi musiała stwierdzić, że nawet Czarny Pan nie mógł znać jej
największego sekretu. (rozdział
szósty, narrator podsumowuje tak propozycję Regulusa, by Teddy przyłączyła się
do Sama-Wiesz-Kogo). Może się mylę, ale jak dla mnie bije z tego zdania radosne
przekonanie, że Teddy jest fajna, urocza, zabawna, zaradna, inteligentna i TAK
JEST, BO TAK MIAŁO BYĆ. Sorry, widzimy tutaj dziewczynę, która do myślenia się
nie zniża i jest wręcz niebezpiecznie naiwna. Skąd taki pomysł? Spotworzona
Lily i Syriusz-prostak żywymi tego przykładami.
Żeby uniknąć takich
wpadek, odkładaj swoją pisaninę na jakiś czas do szuflady.
1/7
Podstrony:
Jest akładka „about", w której można sobie przeczytać,
dokąd się trafiło. W mojej opinii tyle wystarcza, aczkolwiek radziłabym
uzupełnić informację o opowiadaniu o wzmiankę na temat nowych bohaterów. Jest
też osobna strona na linki, co jest dość dobrym pomysłem, chociaż masz tak
niewiele linków, że bynajmniej nie zaśmiecały one głównej strony.
To, co mi się nie podoba, to odnośnik do deviantarta, skąd
pochodzi grafika z Twojego bloga. NAPRAWDĘ myślisz, że podanie po prostu
deviantart.com jest równoznaczne z podaniem źródła? Nie, nie jest.
4/5
Punkty dodatkowe:
1 za poszukiwanie bety
-4 za chaos informacyjny i zmianę szablonu, bo wiedziałaś,
że mam mniej-więcej gotową ocenę
-1 za zatrważającą liczbę błędów językowych
UWAGA!!! Zaszło nieporozumienie. Szablon został zmieniony za moją mało przytomną akceptacją i cała wina leży po mojej stronie. Odwołuję dwa punkty.
UWAGA!!! Zaszło nieporozumienie. Szablon został zmieniony za moją mało przytomną akceptacją i cała wina leży po mojej stronie. Odwołuję dwa punkty.
…czyli -2/5
Ocena: 23/75
Niedostateczny.
*przeciera oczy ze zdumienia*
Mam nadzieję, że się za tę ocenę nie obrazisz.
Dziękuję ;)
OdpowiedzUsuńJutro skomentuję, bo teraz nie dam rady, ale:
*Nie mam pojęcia o co chodzi z tym chaosem informacyjnym, a po drugie pytałam Cię czy mogę zmienić szablon, wystarczyło odmówić. Ba, co do szablonu to pisałam jeszcze do osoby, która pierwotnie miała mojego bloga ocenić, zanim zgodziłam się na przejście do Ciebie. Ale to najmniej ważne.
Z tego co mi się rzuciło na pierwszy rzut oka:
*Może ja jestem inna, ale pierwsze wrażenie to powinno być pierwsze wrażenie i nie powinnaś informować mnie o tym, że przeczytałaś już całe opowiadanie.
*Ja to tłumaczę jako "Chorobliwe zapatrzenie". Ta kawiarnia to nie był czysty przypadek, raczej stworzony z premedytacją ślepy zaułek.
*Pewnie mi nie uwierzysz, ale mam spisany bardzo ogólny plan opowiadania. Na wątek quidditcha przyjdzie jeszcze czas.
*Zaimek "nam" pisany z wielkiej litery nie był w tym wypadku błędem ;).
*Co do umiłowania losu w opowiadaniu mam trochę inne zdanie, ale co do tego, że jest w nim za mało magii masz totalną rację. Przerosło mnie to, a wiem, że nie powinno. Nie powiem dlaczego.
P.S zjadłaś literkę tu i ówdzie ;)
Przyznaję Ci rację w większości tego co napisałaś. Próbowałam na siłę wskrzesić coś, co kiedyś naprawdę kochałam, a obecnie nie mam siły aby to zrobić. Ciężko się do tego przyznać, ale od czterech lat mam ogromny kryzys i nie potrafię się z niego wygrzebać. Boli szczególnie to, że mam pomysły, wiele pomysłów, bardzo różnych, ale nie potrafię tego wykorzystać. Mam wrażenie jakbym dostała regresu i cofnęła się literacko do trzynastego roku życia. Nie wiem czemu ja to wszystko tak bardzo przeciągam, chyba dlatego, że pierwotnie nie miałam zamiaru za szybko kończyć. Poza tym nienawidzę podawać wszystkiego jak na tacy, lubię piętrzyć zagadki i niedopowiedzenia. Przyznam szczerze, że nie znalazłam w rozdziale szóstym informacji, jakoby Teddy gdziekolwiek się aportowała. Mówisz mi o zróżnicowaniu języka, a ja jak do tej pory pisałam o osobach, które pochodzą z jednego środowiska. I nie mam zielonego pojęcia co urzędowego jest w wyrażeniu "ceremonia ślubna", podobnie czemu błędem jest "pomimo wszystko", "po wsze czasy", no "wychudzona postura" to już by mogła być "chuda postura", ale skoro może być chuda to czemu nie wychudzona? Nie wiem czy potrzebuję aż tak zaawansowanych środków, bo to tylko tak źle wygląda, no ale ;P. W którymś z rozdziałów świadomie nie powiedziałam z kim Teddy rozmawiała, nie wiem czy to było raz czy więcej, aczkolwiek było całkowicie zamierzone - i tak, miało zgubić czytelnika. Tak, wiem, zła jestem, bardzo zła. I chyba muszę to wszystko trochę mocniej zarysować, bo nie wiedzieć czemu, jeden z najważniejszych wątków pozostał przez Ciebie nie zauważony. Znajomość poprzedniej części nie jest potrzebna tutaj kompletnie, chociaż zamierzam przy okazji przemiany powrócić do niektórych pierwotnych zamysłów. Co do Regulusa trochę go skopałam, nawet bardzo, niemniej nie rozumiem dlaczego nie miałby podać przyjaciółce śniadania do łóżka. Zupełnie jakbyś na siłę szukała absurdu. Co do tego, że Teddy mówi mu za wiele to po prostu mu ufa. Nie do końca zdaje sobie sprawę z powagi czasów, w których żyje, bo długo była z dala od tego wszystkiego, a co do jej posady w Ministerstwie to sądziłam, że wyraziłam się dosyć jasno, że ma wysoko postawionego ojca. Opowiadanie nie jest typowym romansem, zaś co do ciągu przyczynowo-skutkowego to naprawdę każdy skutek jakiegoś działania mam pokazywać zaraz w następnym rozdziale? Nie zrozumiałaś do końca wątku Voldemorta i Arabelli. To nie była po prostu chęć zaimponowania kobiecie. Oni razem knuli, napawali się nienawiścią, karmili się nią nawzajem. Arabella była tylko tym punktem, który ostatecznie popchnął Voldemorta w odpowiednią stronę. Tyle, że Ona ostatecznie pękła. Anyway, co do pierwszego rozdziału napisałam go bardzo dawno temu, jest w nim dużo moich starych dziwactw, wstawiłam go na szybko zamiast rozdziału, który był jeszcze gorszy i kwestia ewentualnych poprawek odeszła w błogie zapomnienie. Co do błędów, powiem coś, co mnie pewnie całkowicie zdyskredytuje, ale w sumie i tak bardziej pogrążyć się chyba nie mogę: niekiedy tak się spieszę, że nie czytam do końca wszystkiego co napisałam, i zawsze brakowało czasu na to, aby wszystko do końca przejrzeć. Ale chyba wypadałoby coś z tym wreszcie zrobić w sumie. We wszystkim przeszkadza mi również skłonność do tego, że uwielbiam dodawać kilkadziesiąt wątków na raz, i wychodzi tak, jak wychodzi.
OdpowiedzUsuń[Ja tak na szybko, żeby coś sprostować.]
UsuńWięc tak. Przyznam, że większość oceny pisałam na bezneciu i choć w międzyczasie weryfikowałam miażdżącą większość guglem i/lub słownikami, w kilku miejscach bezrefleksyjnie przyjęłam na wiarę słowa polonistki czy autokorekty Worda. To było złe posunięcie.
1.Poszukałam tej "wychudzonej postury". To połączenie wyrazowe jest niepopularne, ale możliwe. Zwracam honor.
2. "Parasolów" to wciąż błąd, ale błąd fleksyjny.
3. Z tym "pomimo wszystko" to obie formy są dopuszczalne, przy czym Twoja nawet lepsza.
4. "Po wsze czasy" są ok.
Za punkty ujemne za szablon i dziennikarstwo przepraszam Cię bardzo, wstyd mi jak jasna cholera i w ogóle.
Z angielskiego jestem noga, ale z tym "reverie" posiłkowałam się słownikami i wszystkie podawały "zadumę", Wikisłownik także dodał do tego "rozmarzenie". "Zapatrzenie" może być, ale w kontekście zawieszenia się w zadumie - o to chodziło?
Reszta powinna być bez zarzutu, aczkolwiek research w toku.
W każdym razie mam nauczkę.
Cath, jakby co, ja czytałam to opowiadanie w całości 3 razy + jeszcze betowałam. Możliwe, że czytałam bez zrozumienia. Możliwe też, że opowiadanie jest najzwyczajniej w świecie niezrozumiałe.
UsuńBędzie w punktach, bo chcę jakoś zapanować nad wypowiedzią.
1. Prawdziwe pierwsze wrażenie spotkało się z innym stanem rzeczy, więc już uznałam, że będę szczera. Kawiarenka może byłaby ślepym zaułkiem (fajne nawiązanie do przeszłości), ale w opowiadaniu za często pojawiają się herbatki, żeby scena się wybijała tle reszty.
2. Oł rili? Udowodnij. Najlepiej podając linki. Ja mam takie:
http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629419 http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=12255
http://www.polonistyka.fil.ug.edu.pl/?id_cat=296&id_art=1006&lang=pl
3. Co umiłowanie losu ma do tak zatytułowanego rozdziału lub sceny w kawiarence? Nie widzę najmniejszego związku.
4. Nie możesz sobie przypominać o wątkach co łaska, bo ta niekonsekwencja daje po oczach, bo akcja się wlecze niemiłosiernie, bo są okropne dłużyzny, bo łatwo się pogubić. A poza tym szlag człeka trafia.
5. Ceremonia ślubna... Może nie tyle urzędowe, ale oficjalne, sztywne i podniosłe jak diabli.
6. Jest duża różnica między niedopowiedzeniem a niezrozumiałością. Zagadki możesz sobie piętrzyć, kiedy piszesz jasno, zrozumiale i nikt nie gubi się w niekończących się dialogach oraz nikt nie musi czytać opowiadania po trzy razy, żeby wyłowić z niego jakąkolwiek fabułę. Opowiadanie jest tak pisane, że i bez pułapek zastawianych na czytelnika nie wiadomo, co jest co. Innymi słowy, najpierw opanuj jakieś podstawy. W tym się nie da połapać!
7. Z tą aportacją... Ha. Na to wcześniej nie wpadłam. W rozdziale 4 to Reg aportował się do domu Teddy, a w rozdziale 6 Syriusz wspomina zdarzenie sprzed lat. Właśnie o coś takiego chodziło mi w poprzednim punkcie.
8. Wątku z Regiem i April, bo o taki Ci pewnie chodzi, mimo najlepszych chęci nie ogarniam. Postaram się przeczytać raz jeszcze.
9. Relacji Arabelli z Voldkiem nie widać tak, jak chcesz ją przedstawić. Może powinnaś napisać więcej o przeszłości Arabelli, jej pozycji w środowisku, o jej wspomnieniach z Hogwartu czy poglądach politycznych?
10. Rozdziałów jest JEDENAŚCIE. Około sześćdziesięciu stron tekstu (liczba z głowy, nie sprawdzałam teraz). Związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy opisywanymi wydarzeniami na ogół ni cholery nie widać. Nie uważasz, że coś jest nie halo? Poza tym jeśli wszystko zrzucisz na końcówkę opowiadania, będzie ciężko przez to przebrnąć.
Usuń11. Wszyscy wychowywali się w tym samym środowisku? Pochodząca z sierocińca Teddy, która przez pewien czas chodziła do Beauxbatons i żyła wśród francuskiej elity (czemu mówi np. bez śladów francuskiego, skoro tyle czasu tam siedziała?), arystokrata Syriusz, snobistyczny arystokrata Reg, Lily z mugolskiej rodziny? No nie, nie, to są środowiska zupełnie inne i nawet w Hogwarcie tyle nie spędzali ze sobą czasu (zwłaszcza Teddy i Reg), żeby mówić jednakowo.
12. Śniadanie do łóżka jest bez sensu, serio. Reg jest arystokratą z rodziny, która ma o sobie bardzo wysokie mniemanie. Coś jak Malfoyowie, tylko prawdopodobnie minus realizm życiowy i jeszcze większe zapatrzenie w siebie, o ile dobrze wyczuwam Starożytny i Szlachetny Ród Blachów (ten ród wszak wydał Bellatrix!). Czyli luksusy, wpajanie od małego dobrych manier i "odpowiednich" przekonań, tylko starannie dobrane towarzystwo. Syriusz był czarną owcą, Reg w to wierzył. Ok, teraz poglądy Teddy. Teddy wychowywała się w mugolskim sierocińcu, jest neutralna wobec konfliktu, w zasadzie nawet sympatyzuje z Zakonem (a na pewno nie jest przeciw), a już na pewno nie ma nic przeciwko "zdajcom krwi" czy "mugolakom". Czyli Reg przyjaźni się z nią trochę mimo jej poglądów; lubi ją, ale troszeczkę gardzi jej światopoglądem. Dalej. Reg od dziecka był przekonywany, że jest cudowny, że góruje nad światem, od dziecka był też obsługiwany przez skrzaty i nie musiał nic robić. Czy ktoś taki w ogóle wpadnie na to, żeby przygotować sobie śniadanie, czy raczej przyjdzie na gotowe, jak myślisz? Czy usłużyłby komuś? Mnie się wydaje, że nie. Tzn. że podanie śniadania do łóżka jest nieprawdopodobne psychologicznie w przypadku tej postaci.
- Nie wiem co Ty masz z tą kawiarenką, serio.
Usuń- A widoczny i wyraźny związek jest konieczny?
- Moim zdaniem, zważywszy na to, że części posiadają zazwyczaj kilka stron nie można ich tak do końca nazwać rozdziałami, a co za tym idzie ich liczba nie jest wg mnie wcale aż tak wielka, aby od razu wszystkie wątki wyjaśniać.
- Według mnie zwyczajne określenie na ślub ;)
- Ja to chyba widzę trochę inaczej, ale niech Ci będzie.
- W szóstym rozdziale nie ma żadnej retrospekcji. Może masz na myśli inny?
- Nie, nie chodzi o Rega i April. Choć jeśli jesteśmy przy ogarnianiu, to nie widzę niczego niezrozumiałego w ich relacji.
- Chodzi Ci o to, że nawet zwykłe picie herbatki powinno być odpowiednio uargumentowane?
- Teraz to ja się chyba ******... Teddy jest z sierocińca?
- Kiedy się wychowywało w czyimś gronie i spędzało dużo czasu, to mimo wszystko pewne nawyki nie mijają, nawet wraz ze zmianą otoczenia. Przynajmniej ja mam takie doświadczenie życiowe.
- To wszystko zależy. Ludzie często na zewnątrz są inni niż wewnątrz. I przypominam, że rozmawiamy o Jego najlepszej przyjaciółce, której w dodatku wyrządził okropne świństwo i ma głębokie wyrzuty sumienia z tego powodu. (Będzie retrospekcja w swoim czasie). Uważam, że to wystarczająca motywacja aby ją szanować, chronić i pomagać jej. Mało jest takich zadufanych dupków, których odpowiednia kobieta potrafi zmiękczyć? Fakt powinnam Go skonfrontować z innymi osobami, chociaż trochę zaznaczyłam, że z kolei April to już tak nie do końca szanował jak Teddy. Ale to też muszę rozszerzyć ;D.
"Nie podobało jej [Teddy] się to, co usłyszała jednakże powaga sytuacji wymagała gruntownego przemyślenia całej sprawy. W ułamku sekundy jej myśli przebiegły wszystkich jej najbliższych i z uczuciem ulgi musiała stwierdzić, że nawet Czarny Pan nie mógł znać jej największego sekretu. (rozdział szósty, narrator podsumowuje tak propozycję Regulusa, by Teddy przyłączyła się do Sama-Wiesz-Kogo). Może się mylę, ale jak dla mnie bije z tego zdania radosne przekonanie, że Teddy jest fajna, urocza, zabawna, zaradna, inteligentna i TAK JEST, BO TAK MIAŁO BYĆ. Sorry, widzimy tutaj dziewczynę, która do myślenia się nie zniża i jest wręcz niebezpiecznie naiwna."
UsuńTutaj chciałam jedynie podkreślić fakt, że Ona ma jakiś sekret, cholera ważny, i nie widzę w tym zdaniu nic, co by wskazywało na to, że Ona ma tylko pozytywne cechy charakteru. Myślisz, że miała miesiące, aby się nad tym zastanawiać? Napisałam gdziekolwiek, że nie jest naiwna? Moja ulubiona cecha charakteru ;P
Odnośnie "nie omieszkać" wg PWNu, jak i innych stron znaczy łącznie, że właśnie nie powstrzymał się od pocałowania jej w policzek (w tym wypadku). Serio nigdy nie spotkałaś się z tym wyrażeniem w tym kontekście?
Usuń//Cath
A Ty widzisz, co napisałaś?
Usuń"nie omieszkał nie pocałować jej w policzek" - tu są dwa nie, a teraz rusz głową i pomyśl, co to znaczy.
Ja zacznę od tego, że nie przypisuję sobie monopolu na prawdę, nie zamierzam Ci narzucać mojego punktu widzenia oraz nic mi do Twojego opowiadania. Jeśli chcesz, możesz się zgłosić do mnie do ponownej oceny - ze świeżym umysłem na pewno inaczej spojrzę na Twoje opowiadanie i może wyłapię rzeczy, które mi teraz umknęły. Spędziłam z "Amor fati" naprawdę dużo czasu i nawet jak tam teraz zaglądam, trudno odciąć mi się od moich odczuć i teorii.
Usuń1. Kawiarenka & herbatki. Kawiarenka nie byłaby zła, gdyby nie to, że takie sceny pojawiają się średnio raz na rozdział i już nuuuudzą - zmarnowany potencjał. Ja tam wychodzę z założenia, że wszystko jest po coś; ty nie musisz podzielać tego poglądu, ale przyjmij do wiadomości, że jeśli w utworze pojawia się więcej niż dwa razy ta sama scena i ani razu nie wnosi nic do opowiadania, to coś jest nie halo. Może wnosić klimat, jakieś informacje o bohaterach lub świecie, coś do intrygi... Whatever. Ale te nieszczęsne herbatki napakowane często-gęsto są bez sensu.
2. Teddy z sierocińca, wątek-widmo i wiecznie aktualne pytanie pt. "osochozi???". Cath, nie uważam się za alfę i omegę i cholernie mi głupio, że sadzę takie błędy rzeczowe, ALE. Twoje opowiadanie liczy sobie 58 stron tekstu (tmr 12, marginesy normalne) i składa się praktycznie wyłącznie z dialogów (i wepchniętych między nie kwestii w duchu "rzuciła, patrząc prosto w obsydianowe oczy Syriusza" czy "uśmiechnęła się, upijając łyk herbaty"). Opisy są nieliczne i raczej kiepskie. Na ogół nie wiadomo, co, jak, kto, gdzie, z kim, kiedy i dlaczego. Wszędzie roi się od błędów interpunkcyjnych, i to takich, że trza pomedytować 5 minut nad zdaniem, żeby w ogóle je zrozumieć. Mam sobie zapisywać na karteczce (przykład wymyślony) "sztalowooki szatyn wypił herbatę w towarzystwie nieustalonej liczby kobiet" i potem składać to do kupy? Bo tak mniej-więcej się to czyta. Sorry, moje błędy są moimi błędami, ale może powinien to być dla Ciebie jakiś sygnał...?
3. A ja nie mówię nic o chronieniu i szanowaniu, tylko że bardzo arystokratyczny arystokrata nie wpadłby raczej na pomysł podania komuś śniadania do łóżka.
4. Póki co satysfakcjonowałby mnie jakikolwiek związek przyczynowo-skutkowy.
5. Akcja rozwija się zbyt wolno póki co, a jeśli rzucisz mięchem, będzie teraz zbyt gwałtowny zryw. Lubisz czytać książki, w których przez pierwsze trzysta stron nic się nie dzieje, a pod koniec akcja gna na złamanie karku? Zaś argument o rozdziałach jest nieco bzdurny, bo i co za problem pisać rozdziały dłuższe a mniej ich? Ponadto takie wydarzenia jak oskarżenie o gwałt czy ślub są dość, no sama nie wiem, znamienne i sugerują, że powieść jest bliżej niż dalej końca.
5. Ad drugi komć.
UsuńPrimo. Nie wiem, co to zdanie miało wyrażać i jaki jest tak naprawdę Twój stosunek do Teodory, bo nie czytam Ci w myślach, piszę, jak to odebrałam. Po prostu nie umiem Cię wyczuć i stwierdzić, na ile naprawdę nie znosisz swoich bohaterów, a na ile nie idzie Ci pisanie o nich.
Secundo. Nie napisałaś też nigdzie, że Teddy jest naiwna. Za to piszesz, że sobie bardzo dobrze radzi w pracy. Gdyby była tak naiwna, jak stąd wynika, nie mogłaby sobie radzić na swoim stanowisku (za Bagmana też inni odwalali robotę, bo on sam był nieodpowiedzialny). Dlatego uznałam to za niekonsekwencję. Chyba że *olśnienie* Teddy jest figurantką, głupiutką marionetką, która nie rozumie swojego położenia, ale ściąga na siebie odpowiedzialność polityczną. No, to by miało sens.
Tertio. Ślicznie na tym przykładzie widać, jak mści się na Tobie brak chronologii. Skąd ja niby miałam wiedzieć, że Teddy ma jakiś sekret, skoro po raz pierwszy o tym wspominasz? To całkiem naturalne, że łączą tę informację z ostatnio podaną, do której ona pasuje. Tak samo jak z tym tajemniczym kimś z rozdziału czwartego. Dopiero potem powiedziałaś, co łączy Teddy i Regulusa, a że jako czytelnik byłam notorycznie niedoinformowana, niewiele mi było trzeba, żeby skojarzyć tamtą z scenę z Syriuszem. Weź jakoś te Tajemnicze Momenty różnicuj, żeby się nie zlewały. :(
Cath, pisanie zaimków z wielkiej litery bez dobrego powodu (szacunek do drugiej osoby czy ranga osoby, o której piszesz, np. Bóg, król) jest błędem. I denerwuje.
Wspomniałam o nim w prologu, potem rozmowa Teddy z Regiem, ale chyba nie widać. Znaczy miało nie widać, ale dla potencjalnego czytelnika. Jak już powstanie moja własna wersja Sonetów krymskich to się do Ciebie zgłoszę :)
UsuńA ja bardzo proszę o przeniesienie do Querry, skoro A. nie ocenia. Ja to mam pecha, w ciągu tygodnia odeszły cztery oceniające, które mnie miały ocenić, ech :(
OdpowiedzUsuńKreaturko, ile stron ma ta ocena? Oo
OdpowiedzUsuńJa sprawdziłam jakiś czas temu, bo tak przesuwałam, przesuwałam i skończyć nie mogłam, żeby dolecieć do komentarzy... :D I jeżeli dobrze pamiętam, to 84 tekstem znormalizowanym. :)
Usuń57, ale samej oceny jest tylko 18. :D
UsuńJak skopiować prosto z bloga, to tak. :D Ale jak zrobić tekst znormalizowany, to wyjdzie duuużo więcej. :D Albo mam już coś z mózgiem i zrobiłam jakieś dziwne formatowanie. XD
UsuńTo chyba najdłuższa ocena, jaką w swoim życiu widziałam XD Ciekawe, jak długie będą następne XD
UsuńNo i ciekawa jestem, jak wyjdzie ocena mojego bloga, bo ostatnio się zgłosiłam do die_Kreatur ;>
Zapraszam na nowo powstały Katalog fotograficzny.
OdpowiedzUsuńhttp://katalog-fotograficzny.blogspot.com/
*o* Świetna ocena!
OdpowiedzUsuń