24.4.13

[308] amor-fati.mylog.pl

Edytuj post

Wierzcie lub nie, ale jest to moja pierwsza ocena w życiu. Co-za-emocje! Dedykuję ją Lum. <3

Prosiłabym o konstruktywną krytykę.
Prosiłabym też o zamknięcie kolejki. Od dzisiaj oceniam też tutaj, że się tak zareklamuję na chama, więc wolałabym romans z Erą skończyć możliwie szybko. Oczywiście wszystkie zgłoszone blogi na pewno prędzej czy później ocenię.

Autor: Cath
Oceniajaca: die_Kreatur

DEMENTI.
Cath nie studiuje dziennikarstwa. Wzięło mi się to prawdopodobnie stąd, że raz napisała, że była w klasie dziennikarskiej. Przepraszam.
Przepraszam też za ujemne punkty w związku ze zmianę szablonu. Wyraziłam na to zgodę... i o tym zapomniałam. Mea culpa.

Pierwsze wrażenie:

Moje zupełnie pierwsze wrażenie? Adres nie podoba mi się graficznie i ojezu mylog. Nie lubię myloga ze względu na dziwne formatowanie tekstu na tym portalu. Szablon jak szablon.

Drugie wrażenie: ojej, to łacina, już zmieniam zdanie. „Umiłowanie losu”… Brzmi ciekawie, zagadkowo i bardzo mądrze, jak zresztą wszystko po łacinie.

Kliknęłam na „about" i uśmiechnęłam się szeroko. Tłumaczenie tytułu (zgadłam, zgadłam!), podstawowe informacje o opowiadaniu i – wolny od wszelkich błędów językowych – krótki opis, czego właściwie mamy się spodziewać. Zapowiada fantastycznie i już nie mogę doczekać się lektury.

Na belce teraz widnieje „Morbid reveries”, co jest o wiele, wiele milsze dla oka niż „I za miłość przyjdzie nam zapłacić” – przynajmniej nie daje po pysku ortografem (tak, „Nam” z wielkiej to błąd ortograficzny, pisze się toto ZAWSZE z małej, jak zresztą i pozostałe zaimki). Jednakowoż pierwsze wrażenie jest moim pierwszym wrażeniem i powiem Ci subiektywnie a szczerze, że moje pierwsze skojarzenie ze słowem „morbid" to muzyka Morbid Angel, więc brzmi mi to ciężko, złowrogo i obskurnie i ni cholery nie komponuje się z „zadumami”, które też mi jakoś zaczynają brzmieć ciężko, złowrogo i obskurnie. I w ogóle to jest dziwne. A że jeszcze moje pierwsze wrażenie na dobrą sprawę nie jest pierwszym wrażeniem i piszę te słowa, mając za sobą już całe opowiadanie, dodam, że średnio się mają do treści bloga, moim skromnym zdaniem, gdyż albowiem azaliż czyż masz tam coś o patologicznej zadumie? No nie. Prędzej o „zapatrzeniu”, jak już.

Z pozycji osoby zaznajomionej z opowiadaniem pozwolę sobie także skomentować adres. Myślałam nad tym umiłowaniem losu, myślałam dużo, bo zazwyczaj w sentencjach łacińskich kryje się mądrość bezdenna, no i nie wymyśliłam. Ja wiem, że adres jest zwykle tak dla picu, bo ładnie wygląda i jest wolny, jednak zdecydowałaś się te słowa wrzucić do opowiadania – i zrobiłaś to moim zdaniem w taki sposób, że ni przypiął, ni przyłatał. Przyznam, że liczyłam na… cholera, jak to ująć… bardziej wartościowe wykorzystanie adresu. Kawiarenka odgrywa na mój gust w opowieści rolę cokolwiek marginalną, a związane z nią wydarzenia ani nie są (póki co) szczególnie brzemienne w skutki, ani nie łączą się z sentencją. Trochę się rozczarowałam.


Ale jako samozwańczy spec od marketingu mówię, że blog przy pierwszym wrażeniu prezentuje się nieźle.

Jam jest mało wymagająca w tej kwestii, 8/10


Szata graficzna:

Uwielbiam minimalizm, nie znam się za grosz na grafice komputerowej i nie mam zbyt wygórowanych wymagań. Podoba mi się zestawienie kolorystyczne i te szare wzorki. Nie lubię dziwnie nałożonych na siebie warstw ludzi, w mojej opinii wygląda to nieestetycznie. Latarka w ręku tej pani z ektoplazmy jest jak obiekt małej architektury.  Ponadto czcionka jest za mała, żeby dało się czytać bezpośrednio z bloga.

5/10


Treść:


Przyznam się, że zajrzałam w pewnym momencie z ciekawości na Szczere i Sprawiedliwe, gdzie w komentarzach pod oceną autorka wyjaśniła parę rzeczy.

Aktualne „Amor fati” jest kontynuacją opowiadania z przeszłości o takim samym tytule i niektóre rzeczy, jak chociażby cały rozdział pierwszy, pochodzą ze starej wersji. Co nie byłoby złe, gdyby nie to, że pojawiają się znienacka, bez uprzedzenia ni redakcji i się biedny czytelnik w tym nie orientuje. Ogólnie wspomnienia są fajne - cofamy się w czasie wraz z bohaterami i widzimy wydarzenia dokładnie tak, jak oni je wtedy widzieli. Jednak nie zapominaj, Cathy, że to już jest inne opowiadanie i wiele osób nie zna (notabene niedostępnego już nigdzie) oryginału; ja miejscami miałam wrażenie, że czytam fanfik do fanfika. Po pierwsze, redukuj/tnij w archiwalnych fragmentach wszystko to, co jest bez znaczenia dla fabuły i zachowania bohaterów teraz. Jeśli Teddy przypomina sobie  kupowanie horrendalnie drogiej sukni na bal, to z punktu widzenia fabuły musi mieć to swoje odbicie w teraźniejszości, czy to w działaniu Teodory (kupi sobie suknię, żeby poprawić sobie humor), czy to jej myślach (refleksje o przyjaźni czy ślubie). Po drugie,  jeden taki fragment bynajmniej nie zwalnia z pisania retrospekcji. Raczej podsyca głód, jak już. Retrospekcje są, powinny być ważne dla Ciebie, droga Autorko, o tyle, że w gruncie rzeczy piszesz opowiadanie psychologiczne. Retrospekcja jest ważną metodą prezentowania bohaterów, gdyż daje pełniejszy obraz postaci, pomagając tym samym czytelnikowi lepiej zrozumieć ich wybory oraz stany emocjonalne.  Oprócz tego  retrospekcja pozwala się jakoś ustosunkować do bohaterów, bo umożliwia czytelnikowi zweryfikowanie ich słów. Przyznam, że np. w przypadku Rega brakowało mi tego bardzo. Kompletnie nie rozumiem tej postaci w twoim wydaniu i za Chiny Ludowe nie ogarniam jego motywacji. Myślę, że naświetlenie jego przeszłości i relacji z Syriuszem by pomogło, bo nie wiemy o nim prawie nic.


Osią opowiadania jest zdeterminowana przez wydarzenia z przeszłości relacja Teddy z Syriuszem. Z mojego punktu widzenia wątek zarżnęłaś, niestety. Przez dziewięć rozdziałów praktycznie w ogóle nie uchyliłaś ni rąbka tajemnicy; Teddy przeżywa, że nie zwiąże się nigdy z Syriuszem, Syriusz się wypiera, a potencjał Hassliebe ginie w paplaninie obu stron. Znaczy się, nie mówię, żeby od razu kawę na ławę, nie, nie, ale mogłaś pokazać dobitniej, jak wpływa na nich to uczucie, dać jakieś poszlaki (w zasadzie jedną dałaś, ale nie wiem, czy powinnam słuchać swojej paranoi). Z tego, co zrozumiałam, uczucie między nimi leży u podstaw osobowości obojga i jest tak silne, że aż trudno je zaakceptować, że aż łatwiej jest im robić rzeczy wbrew sobie, niż się do niego przyznać. Tylko że ja tego nie czuję, wybacz. Mimo najlepszych chęci nie jestem w stanie dostrzec konsekwencji społecznych przymusowego przebywania Teddy i Syriusza w bliskości czy wpływu owego uczucia na ich zachowanie. Żeby Ci to dobitniej uzmysłowić, pojadę theatrum mundi, dobrze? W założeniach zapisałaś sobie, że Syriusz i Teodora się kochają ponad życie i żeby wszystko poszło dobrze, poinformowałaś głównych bohaterów o tym stanie rzeczy. Oni nie protestowali, przyjęli do wiadomości i łaskawie starali się pamiętać, ale że są kiepskimi aktorami, trudno im wejść w role. Nie grają przekonywująco. Błądzą myślami gdzieś indziej. Jedno ze wzrokiem utkwionym w suficie oskarża drugie o gwałt. „Ach tak…? Och… No dobrze. Nasz pierwszy raz był wspaniały i  nie wiem, o co ci chodzi, ale przemyślę.” „Jestem zrozpaczona i nie mogę się pozbierać przez tego… tego… No, tego. Zresztą mniejsza z tym!”, mówi Teodora, malując paznokcie i przeglądając czarodziejski odpowiednik „Avanti”.

Kompletnie nie czuję emocji, których rzekomo mieliby doświadczać bohaterowie. Nie przemyślałaś zbyt dobrze i/lub nie odnajdujesz się w ich psychice. Tu nie trzeba górnolotnych słów i wzmianek co łaska, ale konsekwentnego pokazywania, kim jest Syriusz, kim jest Teddy, jak reaguje Syriusz, jak reaguje Teddy, co ich łączy. Konkrety.

Chociaż jest to raczej problem braku opisów. A właściwie nie tyle braku, co ich monotematyczność, ściśle rzecz ujmując. Dochodzi jeszcze problem tego, że wprowadzając nową postać, nie przedstawiłaś jej na tyle dokładnie, żeby można się z nią w pełni utożsamiać.

Anyway, przez ciągłe niedoinformowanie czytelnik się gubi. 


Jednym z ciekawszych i zarazem najbardziej spektakularnie zmarnowanych wątków w mojej opinii była organizacja mistrzostw świata (!) w quidditchu. Autorko, z jednej strony konsekwentnie nazywasz Teddy pracoholiczką, tak? Tak. Ale z drugiej ciągle wysyłasz ją na urlopy, urządzasz jej przerwy w pracy i  ogólnie opisujesz akurat wtedy, gdy zajmuje się  wszystkim innym, tylko nie pracą. Szkoda. Raz, że obserwując jej zachowanie w pracy, moglibyśmy lepiej poznać Teddy, dwa, że mistrzostwa quidditcha aż się proszą się o aferę, sabotaż, spisek śmierciożerców. Im pełniejszy obraz, tym ciekawiej.

Poza tym - rzuciło mi się to w oczy dopiero przy ponownym czytaniu – wypadałoby wyjaśnić, jakim cudem Teddy dostała tak wysoką posadę w Ministerstwie. Przecież oni są młodzi, przecież Teodora ostatnie trzy lata siedziała w Specjalnej Szkole Magii we Francji, przecież to się w ogóle kupy nie trzyma… Oczywiście jest możliwość, że Teddy ma niewiarygodne plecy i np. jest kochanką Ministra Magii, jednakowoż takie rzeczy nie powinny pozostawać w domyśle czytelników!


Jest też wątek z Voldemortem, póki co cokolwiek kuriozalny. Widzisz, ja totalnie nie kupuję Voldemorta, o którym mówi się per Riddle, od tego zacznijmy. W książce stoi jak wół, że mugolskich personaliów Tom nienawidził i pseudonimu zaczął używać jeszcze w Hogwarcie, zresztą chyba tak samo, jak i werbować kolegów w szeregi Śmierciożerców.  Kwestię dat już wytłumaczyłaś we wstępie do któregoś z rozdziałów, ale wciąż nie ogarniam sensu Zakonu Feniksa. Skoro Tom nie ma aż takiego poparcia, żeby stanowić realną groźbę – po co? Znaczy… w zasadzie to idzie się tego jakoś domyślić, ale   nakreślonej przez Ciebie sytuacji to wcale nie jest takie oczywiste, może np. Zakon jest dopiero formowany.  Poza tym znaczna część głównych bohaterów należy do Zakonu – może warto przybliżyć jego działalność? Albo skrobnąć słówko o wpływie tej organizacji na stan psychiczny bohaterów. Na dobrą sprawę przejawów terroru Czarnego Pana tak zbytnio to nie widać (tak, zauważyłam zdawkowe wzmianki w dialogach, ale z drugiej strony główne zajęcie bohaterów to chodzenie na zakupy, co sobie możesz porównać ze scenkami z„Księciem Półkrwi” i „Insygniami Śmierci”).

Tak na marginesie: dlaczego w ogóle Teddy rozmawia beztrosko z Regulusem o Zakonie, a Reg jej się zwierza ze śmierciożerstwa?

Nagięcia kanonu są spoko, ale wypadałoby je jakoś wytłumaczyć. Kanon zobowiązuje.

Aczkolwiek naprawdę przypadła mi do gustu zalękniona kochanka Voldemorta, przeklinająca codziennie jego imię. Niestety za Chiny Ludowe nie wiem, jaką rolę odgrywa ona w fabule.


Przez całe opowiadanie przewija się sprawa Carly. Co prawda liczę, że za rozdział  autorka sypnie wyjaśnieniami, retrospekcjami czy czymś, ale póki co nic nie wiadomo oprócz bardzo podstawowych informacji, tzn. była taka a taka i umarła. Bohaterowie często do niej wracają w rozmowach, ale trudno tak naprawdę powiedzieć, jaki jej śmierć miała wpływ na relacje między Huncwotami i ich życie. Czuję, że to jest w jakiś sposób kluczowe dla fabuły, więc wolałabym po dziesięciu już coś wiedzieć.


No właśnie. Nic nie wiadomo. Opowiadanie ciąąąąągnie się bez końca, a odpowiedzi nie ma. Ba, nie pojawiają się nawet nowe pytania. Nie dowiadujemy się też szczególnie dużo o bohaterach. Krótko mówiąc, akcja stoi w miejscu.

Na pierwszy rzut oka widać, że masz pomysły, lecz nie umiesz ich opisać. Odwlekasz wszystko w nieskończoność, licząc chyba na cud albo na ghostwritera.

Nim weźmiesz się za pisanie, powinnaś sobie wszystko dokładnie rozpisać, poznać nieco swoich bohaterów, zaplanować im coś; podejście „jakoś to będzie” wyraźnie się u Ciebie nie sprawdza. Przysiądź któregoś dnia i zrób możliwie szczegółowy plan wydarzeń obejmujący całość opowiadania. Na takich planach bardzo ładnie widać wszystkie zależności. Następnie skup się na szczegółach, czyli jak sobie wyobrażasz daną scenę, kto jak się czuje i dlaczego tak się czuje (zawsze to jakieś tło, można się tym posiłkować w razie czego), co się dzieje wokół, gdzie są. Gdy sobie wygenerujesz coś takiego w głowie, łatwiej Ci będzie a) zapanować nad opowiadaniem, b) odkryć, w którym wątku się do końca nie odnajdujesz. Wtedy wystarczy tylko skorygować plan.

Bezpośrednim skutkiem braku planu jest zaburzenie ciągów przyczynowo-skutkowych. Czasami nie ogarniam, co się z czego wzięło (wykład w charakterystyce Syriusza) i prawie zawsze nie ogarniam, po cholerę o tym czy o tamtym pisałaś, skoro nie ma najmniejszego znaczenia dla fabuły czy choćby dla kreacji postaci. Momentami kojarzy mi się to z Procesem Kafki, którego są dwa tłumaczenia na polski, każde ma własną kolejność rozdziałów i oba czyta się znakomicie, bo chronologia istnieje w Procesie tak tylko z grubsza, a resztę se można układać jak koraliki na żyłce. Ale typowy romans nie jest powieścią paraboliczną i w przypadku „Amor fati” achronologiczność bynajmniej nie jest zaletą.

Twoją standardową zapchajdziurą są herbatki. Byłam raz bliska posądzenia Cię o celowość, ale poszukałam sobie tych momentów i mi jakoś przeszło. Narrator się nie stwarza tego dystansu do konwencji, trudno znaleźć wspólne elementy dla tychże herbatek w sferze fabularnej lub stylistycznej, nie odbywają się też na tyle cyklicznie, żeby dało się dostrzec w nich Myśl. Jeśli to była jakaś zabawa z czytelnikiem czy coś w tym duchu, musisz się bardziej wysilić przy wyodrębnianiu tych fragmentów od normalnego tekstu, żeby ta różnica między stałym punktem programu a „normalną” akcją była widoczna. Natomiast motyw z medalionem Teodory jest fajny.

Bohaterowie jak zwykle gadają o niczym.


***


Styl. Zacznijmy od tematu o pretensjonalnych… hm, bo ja wiem… prób ubarwienia języka. Notorycznie mieszasz styl niski z wysokim. Może akurat nie jest to najlepszy przykład na zilustrowanie jej tezy, ale weźmy sobie takie „urocze” zdanie: Black opadł ciężko na parkową ławkę, rozglądając się dookoła i miotając wściekłymi gromami w przechodniów (rozdział siódmy). Aż się ciśnie na usta, że był niczym Zeus. Posługujesz się wytartymi kliszami językowymi, jakby zaczerpniętymi z kart harlequinów za 9,90 z kiosku utartymi porównaniami i na domiar złego jeszcze je ładujesz w jakieś, no nie wiem sama, jak to nazwać, skróty myślowe i efekt końcowy jest równie urzekający co przysłowiowy jeleń na rykowisku. Trochę nie ogarniam, gdzie ów kłopot może mieć swoje źródło, jeśli, jak sama lubisz mówić, zajmujesz się poezją. Teoretycznie powinnaś mieć dobre wzorce! Jeśli zwyczajnie tego nie czujesz, może warto by poczytać analizy? Anyway, metafora, do której w pierwszej kolejności nasuwają się głupie komentarze, nie jest dobrą metaforą. Chociaż, tak prawdę mówiąc, prawie w ogóle nie stosujesz metafor i porównań metaforycznych, co mocno rzuciło mi się w oczy podczas betowania. Nie, żebym coś Ci narzucała, ale myślę, że to ożywiłoby Twoje opowiadanie.


Wszystkie tego typu wstawki - pjenkne i niezwykle gustowne już same w sobie -  wyglądają podwójnie groteskowo na tle zatrważająco ubogiego słownictwa. Za każdym razem, gdy chcesz napisać „rzuciła”, „skwitowała”, „uśmiechnął się”, „patrzył *prosto* w oczy” czy „upijając łyk herbaty”, wyobraź sobie, że jeśli to zrobisz, na głowę spadnie Ci (małe, bądźmy humanitarni!) kowadło. No, za „rzucić” i „uśmiechnąć się” (w dowolnej formie) może nawet duże. Nagromadzenie tych zwrotów w opowiadaniu jest tak duże, że człowieka nachodzi ochota na wyrzucenie monitora za okno, gdy znowu się z którymś z nich spotyka. Weź kartkę papieru, nie rozstawaj się z nią przez kilka dni i wypisuj na niej wszystkie zamienniki pierwszych dwóch, jakie Ci tylko przyjdą do głowy. Co do uśmiechania się i patrzenia prosto w oczy… Problem leży przede wszystkim w Twoim podejściu do opisów jako takich. 90% wszystkich opisów znajduje się w didaskaliach do dialogów – tak, jakbyś uparła się, że gdy ktoś coś mówi, trzeba dopisać, co jednocześnie robi, najlepiej coś o mimice walnąć (czy ci bohaterowie w ogóle mają resztę ciała poza głową?), bo jak nie, to zostanie otwartych siedem pieczęci, zapanuje cisza na pół godziny i orzeł krzyknie światu „Biada!”.  Hm. Obserwuj ludzi? Jeśli opowiadanie jest dla Ciebie ważne, zainscenizuj scenki z przyjaciółmi i poproś ich, żeby byli sobą.  

Moim „ulubionym” wyrażeniem, które przyprawia mnie już o taką głupawkę, że czuję się zobowiązana to odnotować, jest Cześć Teddy – usłyszała niski, *opcjonalnie gardłowy, znajomy, zachrypnięty*, męski głos, które sygnalizuje pojawianie się któregoś z Blacków. Pozwolisz, że zilustruję problem anegdotką. Wśród moich znajomych funkcjonuje niejako na zasadzie memu zwrot „Hagrid powiedział”. Na obozie, na którym byliśmy wspólnie w wakacje, m.in. pisało się opowiadania dla osoby z przydzielonej wcześniej pary. Jeden chłopak, który był w parze z maniaczką Harry’ego Pottera, napisał opowiadanie o mrocznym Hagridzie. Opowiadanie liczyło sobie cztery strony pisane odręcznie średniej wielkości pismem, na których to czterech stronach „Hagrid powiedział” pojawiło się– uwaga – dwadzieścia dziewięć razy, zaś „Hagrid odpowiedział” – piętnaści. Generalnie jeśli Hagrid w ogóle się odzywał, obowiązkowo towarzyszył temu jeden z tych dwóch komentarzy. Ta bądź co bądź sama w sobie całkiem w porządku fraza występowała w niezmienionej formie tak często, że nabrała aż sakralnego charakteru. „Cześć Teddy…” to „Hagrid powiedział” Twojego opowiadania. Częstotliwość pojawiania się, stała forma, ściśle określony kontekst – to wszystko sprawia, że trudno się nie śmiać na widok kolejnego „Cześć Teddy – usłyszała niski, męski głos”.

Na ogół piszesz językiem na poły urzędowym, oficjalnym. Jest w tym jakaś logika, bo wszyscy bohaterowie pracują w Ministerstwie i są z biurokracją za pan brat, ale też czasami przesadzasz (mój faworyt: Jak ona w ogóle zdoła przebrnąć przez całą ceremonię ślubną Lily i Jamesa?, rozdział szósty) i w sumie nie wiem, czy możemy tu mówić o świadomej stylizacji. Najlepiej po prostu ogranicz język formalny do wypowiedzi postaci-urzędników i tych momentów, kiedy narrator przyjmuje ich perspektywę.


Inną zmorą „Amor fati” jest… układ graficzny tekstu. Coś takiego jak akapit raczej nie funkcjonuje, chyba że zmieniają się wątki lub sceneria.  Tak wiec mamy jednym ciągiem Jedynie rozum podpowiadał jej, że nie powinna mu ufać, a serce ... serce pozostawało wciąż nieme w tej trudnej rozgrywce. Tok jej rozważań niespodziewanie przerwało ciche i dość nieśmiałe pukanie do drzwi (rozdział szósty) albo Lecz czy kiedykolwiek były z Nas typowe Krukonki? Właściwie nie zastanawiałam się nigdy nad tym, zbyt zajęta samym byciem Krukonką. April zawsze miała długie, złociste, jasne włosy („Past: April & Carly). Napięcie i zaskoczenie? Zapomnij!

Wrażenie paplaniny i monotonii jest potęgowane przez ten dość charakterystyczny dla Ciebie sposób budowania zdań. Nawet nie tyle długie, co wszystkie zbliżonej do siebie długości, pełne słówek-waty i dynamizujących tekst imiesłowów przysłówkowych. Czyta się to i zanim człowiek zdąży się połapać, co owo zdanie wyraża, trafia biedaczyna na kropkę. Żadnego mięsa, w które można by się wgryźć. Dynamiczne fragmenty są fajne i w ogóle, ale po pierwsze u Ciebie nie ma nic, co byłoby dla nich jakąś przeciwwagą, po drugie, cholera, cała ta pisanina jest tak jednostajna, że trudno określić ją jako dynamiczną.

Zresztą z rytmem też bywa krucho. Ciemność. Przeraźliwa ciemność. Nienawidziła ciemności. Rzeczownik (jeden wyraz i kropka). Przymiotnik z powtórzonym rzeczownikiem (dwa wyrazy i kropka). Zdanie z podmiotem domyślnym (dwa wyrazy i kropka). No gdzie tu sens, ja się pytam?! Już pomijając to, że w pierwszej chwili „nienawidziła” wzięłam za jakiś dziwny przymiotnik, to aż się prosi o trzeci wyraz, nie sądzisz?


Opisy. Opisy u Cath dzielą się na cztery kategorie: a) opisy wnętrz, b) opisy wyglądu, c) odnarratorskie streszczenia uczuć bohaterów i d) opisy pogody. No, czasami jeszcze opisy pogody były. Innych poza prologiem nie stwierdzono. Dlaczego opisy są ważne? 1.Opisami zachowań kształtuje się bohaterów, a 2. opisami przestrzeni kreuje świat przedstawiony.  Bohaterowie ciągle gadali, a jak nie oni, to narrator im dopowiadał, co było fajne na bardzo krótką metę. Chciałabym zobaczyć ich w akcji, może byłoby w nich wtedy więcej oryginalności i byliby wiarygodniejsi. A że przy okazji zaniedbałaś nieco język wypowiedzi, o czym później, opowiadanie było dość, no nie wiem, jednowymiarowe.

Przy okazji: często kompletnie nie wiedziałam, gdzie teraz jesteśmy i ile czasu minęło. Nie, żeby to był jakiś punkt obowiązkowy, ale troszeczkę mnie to z biegiem czasu zaczęło irytować. Próżnia. Z tego wszystkiego przeżyłam prawdziwy szok, kiedy w rozdziale szóstym okazało się, że to Teddy aportowała się do domu Syriusza, a nie na odwrót (a uwierz mi, że czytałam naprawdę dokładnie).

  1. Przecież bardzo dużo przekazujemy niewerbalnie. „Czyny, nie słowa” – mówi się często. Przecież każda emocja wywołuje jakąś reakcję. Poza tym człowiek jest istotą społeczną, osobowość wytwarza się tylko w relacji z czymś i jeszcze kilka takich mądrości. Nie rozumiem, dlaczego unikasz takich opisów, nie rozumiem no. :Bardzo fajny był pod tym względem pierwszy rozdział, kiedy dobrze były pokazane relacje między Huncwotami, ale potem każdy z bohaterów zrobił się niczym monada, która nie ma okien, a którą kieruje wszechmogący narrator.
  2. Tak prawdę mówiąc… Gdyby nie Voldemort, Ministerstwo, skrzaty domowe i teleportacja od czasu do czasu, w ogóle nie wiedziałabym, że jesteśmy w świecie magicznym. Ach, nie, jeszcze raz Teddy trzymała różdżkę, pamiętam już. Świat Rowling jest tak fascynujący, bo został pieczołowicie, konsekwentnie stworzony z dbałością tak o szczegóły, jak o całość panoramy. „Amor Fati” miało jeden (!)  taki moment – opis codziennego życia ministerstwa. I był to sympatyczny opis.



a)      Cathy, łap questa: opisz swój pokój tak, żeby przekazać coś ważnego o sobie. Jak już to opanujesz, opisz swoje wrażenia po wejściu do jakiegoś obcego wnętrza i zredaguj to tak, żeby 1) mówiło o Twoim guście, podejściu do ludzi i Twoich przeżyciach, 2) sugerowało cechy właściciela mieszkania. Żeby osiągnąć efekt numer jeden, wpleć w opis swoje skojarzenia, jakieś anegdotki z życia, krytykę  lub pochwały dla stylu, w jakim wnętrze zostało urządzone. Żeby osiągnąć efekt numer dwa, zabaw się w Sherlocka Holmesa oraz połącz przedmioty ze swoją wiedzą o właścicielach. Naprawdę nikomu nie potrzeba  inwentaryzacji mebli.

b)      Od razu mówię, że jeśli nie idziesz w standardowy język opkowy, jest z tym naprawdę nieźle. Ot, chociażby krótki opis stroju Teddy z bodajże trzeciego rozdziału, jeden z genialniejszych momentów w opowiadaniu, kiedy to w niewielu słowach nakreśliłaś bardzo realistyczny i wymowny obraz panny Warner. Przeprowadź kiedyś test. Pogadaj z facetem o kolorach. Najlepiej powiedz mu, że ma obsydianowe oczy (btw, mniej pretensjonalnie brzmi imho „oczy jak z obsydianu” czy coś, to naprawdę denerwujący skrót myślowy), rubinowe usta, włosy w kolorze umbry i policzki barwy sieny palonej, gdy tak się rumieni. Wiesz, mało kto tak odbiera kolory (jak wchodzisz do Tesco, oczywiście zwracasz uwagę na kubrak kasjerki w kolorze błękitu pruskiego, a w publicznych toaletach rzucają ci się w oczy opalowe kafelki – to jeszcze tak w kontekście „bursztynowej kanapy”), a jeszcze mniej osób odnosi swoje dziwne skojarzenia do ludzi. Możesz też zrobić inny test. Zadzwoń do swoich przyjaciół czy jeszcze lepiej nieco dalszych znajomych i zapytaj się, jakiego koloru masz oczy. Na 80% nie będą pamiętać, bo takie drobnostki zapamiętają głównie bliscy oraz wrogowie, którzy lubią zabijać spojrzeniem. A już w nocy to w ogóle nie idzie identyfikować ludzi po kolorze oczu czy – w nieoświetlonej okolicy - włosów. Notabene zastępowanie imion określeniami np. „brunet” też nie jest zbyt fortunnym pomysłem, zwłaszcza gdy o wyglądzie bohaterów wiemy niewiele.

c)      Omujcthulhu to było O JAK BARDZO ZUE.  Subiektywnie mówię, że zabiłaś mnie nieustannym tłumaczeniem jak krowie na rowie, w jakiem nastroju kto jest i co kto przeżywa. Żeby nie było: nie chodzi o sam zabieg, raczej o częstotliwość  jego stosowania. Narrator może czasami wyskoczyć z jakąś informacją wprost, lecz co do zasady nie powinna to być jego jedyna aktywność. Narrator może przekazywać zwykłe myśli bohatera i podsumowywać je konkluzją, skomentować zachowanie, przedstawić czytelnikowi wniosek wyciągnięty z nieznanych czytelnikowi przeżyć i przemyśleń bohatera. Ogólnie rzecz biorąc, narrator jest od komentowania. Nie od streszczania. W pewnym momencie miałam przed oczami coś takiego: narrator pojawia się na scenie i mówi „jest zakochany do szaleństwa”, na scenę wchodzi para, on mówi „jestem zakochany w tobie do szaleństwa”, ona prycha „też mi coś!’, wychodzą, pojawia się narrator w spodniach wyprasowanych w kancik i oznajmia publiczności „był załamany, gdyż odkrył, iż miłość jest okrutna”. Łopatologii mówimy NIE!

d)     Bombardujesz szczegółami, które nie wpływają na akcję ani na zachowanie bohaterów. Jeśli bezchmurne niebo nie jest pretekstem do refleksji, inspiracją dla bohaterów do podjęcia jakiegoś działania ani odbiciem stanu ducha postaci, po co o nim wspominać? W efekcie pojawiają się dłużyzny. No tak, dla stworzenia klimatu, niby jasne. Z drugiej strony posługujesz się sztampą i kliszami językowymi, co koniec końców męczy jeszcze bardziej. Trudno się oprzeć wrażeniu, że umieszczasz opisy pogody tylko po to, żeby były jakieś opisy.


Poza tym, gdy ograniczałaś się w dużej mierze do dialogu, nie dałaś wielu kwestiom wybrzmieć. Bo wiesz, Cath, niekiedy cisza między słowami jest nie mniej ważna niż same słowa. Na przetrawienie co ważniejszych dialogów czasami potrzebowałam chwili, żeby odcedzić je z tego harmideru.  Przykładem może być tutaj jedna z mocniejszych scen opowiadania, kiedy to Reg się poświęca, a dziewczyny w błogiej niewiedzy idą na zakupy. W moim odczuciu  mogłaś nadać tej chwili większą doniosłość, podkreślając adekwatnym opisami kontrast. A utonęło w paplaninie.



Osobnym problem są dialogi. Czasami Syriusz i panna Warner popisują się ciętym językiem, mówiąc bardzo żywo. Kwestie jednak czasem nie pasują do postaci (Voldemort), czasami są zbyt sztuczne i brzmią jak mądrości Coehla wkute na pamięć, czasami zbyt prymitywne lub infantylne (aurorka McKinnnon), czasem kilka postaci mówi jednakowo i tak, jakby miało wspólny mózg (scena z Huncwotami, kiedy rozmawiają o problemie Syriusza). Najczęściej jednak dialogi zlewają się w jednolitą paplaninę z wypowiedziami narratora, bo Cath w ogóle nie różnicuje języka. A przecież język jest bardzo indywidualną sprawą! Nawet jeśli kilka osób rozumuje w ten sam sposób, każda wyrazi tę myśl inaczej. Ponadto język świadczy o środowisku, wykształceniu, inteligencji, przekonaniach. No i poczuciu humoru.

Zastanów się więc dobrze nad charakterami postaci/jej rolą w fabule i następnie postaraj się, Cath, jakoś dopasować do niej styl wypowiedzi.  Jeśli mogę Ci coś doradzić… po prostu słuchaj uważnie ludzi. Słuchaj, zapamiętuj styl i np. notuj co charakterystyczniejsze, co lepsze powiedzenia. Czytaj też sobie napisane już dialogi na głos – jest duża szansa, że wyłapiesz nienaturalne zwroty. Z drugiej strony nie zapominaj, że dialogi w powieści nie są stenogramem rozmowy telefonicznej, toteż nie ma najmniejszego ładować wszystkiego, co tylko ktoś powiedział. W ten sposób uzyskujesz efekt tej nieszczęsnej paplaniny.

Normą są bardzo wiarygodne psychologicznie i naturalne kwestie typu:

- Widzisz, nie wiem czy mój kochany rudzielec zdążył cię już poinformować, a jeśli nawet tak to uczynię to po raz kolejny. Tydzień temu oświadczyłem się Lily, a ona mnie przyjęła - rzucił niezwykle ucieszony. (rozdział drugi, a mówi to nie kto inny jak – uwaga – James Potter)

Nie wiem, kto używa takich zwrotów, naprawdę nie wiem. Charakterystyczną cechą stylu wypowiedzi wszystkich bohaterów jest sięganie po wydumane, często wręcz archaiczne formy i nieco zbyt skomplikowane jak na język mówiony konstrukcje. To są młodzi ludzie! Sama nie wiem, Cath, co Ci doradzić. Może zacznij od rozbijania długich zdań na krótsze i redukowania zdań składowych w rozbudowanych zdaniach podrzędnych?

Poeksperymentuj też z interpunkcją w dialogach; interpunkcja bowiem odpowiada za intonację i możesz nią sporo rzeczy wyrazić.

- Byłbym zapomniał, przy okazji mam dla ciebie sporą dawkę najświeższych informacji z biura. – A to zdanie przytaczam, bo choć jest całkiem poprawne językowo, jest tak sztuczne, że aż boli. „Byłbym zapomniał! Przy okazji mam dla ciebie sporą dawkę najświeższych informacji z biura!” – od razu nieco lepiej, prawda?




Och, prawie zapomniałam! W jednym rozdziale (ósmym? nie mogę sobie przypomnieć, ale szukać gdzieś pod koniec) zrozpaczona April przeeeeciąąąągaaaałaaa liiiiiiteeeerkiiii, co jest już chyba szczytem bezradności autora w dziedzinie pisania dialogów. Takie rzeczy jak płacz, łamiący się głos itp. powinny wyrażać słowa i opis, nie forma graficzna.


Aha, jeszcze jedna rzecz, tak już zupełnie na koniec. Akcja dzieje się w Anglii (raz nawet przenieśliśmy się o pięć tysięcy mil… i według narratora to wciąż była Anglia, tylko jakaś prowincjonalna), bohaterowie są Anglikami. W domyśle mówią więc po angielsku, prawda? I tylko dla polskiego czytelnika i dla wygody polskiego autora ich słowa tłumaczy się na polski, prawda?  Logiczne, nie? Czasami jednak w opowiadaniu znienacka pojawiają się angielskie zwroty, na dodatek takie z powszechnie przyjętym polskim odpowiednikiem. Osochozi, ja się pytam?!




Podsumowując: to mogłaby być całkiem niezła historia, ale chyba… zgubiła Cię monotonność środków podawczych?  (To brzmi dziwnie, wiem.)

Ogólnie opowiadanie radzę przepisać i przeredagować, bo mimo wszystko materiał jest niezły. Jako szkic lub insza wersja beta, ale zawsze. Akcja wlecze się i wlecze, zawiązane wcześniej wątki się rozpełzają i robi się telenowela. Staraj się popierać słowa faktami.


Po długim namyśle daję 3/30 za treść.  Opowiadanie jest jednak pod wieloma względami bardzo, ale to bardzo słabe. Zresztą to nie punkty są najważniejsze, prawda?

Zupełnie nie tego się spodziewałam, szczerze mówiąc. Przy pierwszym rozdziale myślałam, że się rozkręcisz i dam jakieś 20/30, w pierwszej wersji oceny było 8/30, a po zrobieniu całej bety wyszło z tego co wszyło. Trudno mi znaleźć plusy w rozpadających się wątkach, kiczowatym, topornym stylu i postaciach, które ocierają się o swoją parodię. Plusy jednak są. W jakiś sposób zaciekawił mnie wątek Voldemorta i jego kochanki, całkiem nieźle rokował rozdział pierwszy, a scena seksu wyszła Ci nawet przyzwoicie.

Przykro mi, ale opowiadanie jest niedopracowane w wielu miejscach, napisane przeciętnym stylem i ogólnie nie powala. Jeśli miałabym podsumować „Amor fati” jednym słowem,  byłoby to „siermiężne”. Wierzę jednak, że da się je oszlifować na diament.


Poprawność językowa:


Daję 2/7, przy czym cały jeden punkt poleciał za pełne błędów tytuły rozdziałów. Gdzie jak gdzie, ale tam już powinno być poprawnie. Zgodzisz się chyba też ze mną, że słusznie odjęłam cztery punkty za średnio pięćdziesiąt błędów w rozdziale.


a)      Błędy interpunkcyjne. Koszmarne błędy interpunkcyjne. Stosunkowo często za pierwszym, drugim i trzecim razem w ogóle nie da się zrozumieć, co chciałaś powiedzieć – opowiadanie (jak i zresztą wszystkie Twoje wypowiedzi pisemne, tak swoją drogą) jawi się jako totalny bełkot, przez który trzeba przedzierać się maczetą. Mam nieodparte wrażenie, że stawiasz przecinki na zasadzie „następuje zwolnienie blokady maszyny losującej”, bo czasami piszesz dobrze, a zaraz potem robisz ten sam (na ogół kuriozalny) błąd. Przykro mi trochę to mówić, ale: zapomnij o wstawianiu przecinków na intuicję, bo nie masz tej intuicji za grosz. Jedyne rozwiązanie dla Ciebie to spędzić kilkanaście godzin na stronach poradni językowych i drugie tyle z np. „Gramatyką na 5”, abyś nauczyła się rozpoznawać części zdania i wykuła regułki. Gdy już ogarniesz podstawy (u Ciebie etap nie do przeskoczenia, żeby nie było wątpliwości), ściągnij sobie program Ivona, najlepiej Ewę. Ewa tak mocno akcentuje przecinki, że pewnie rozwieje niektóre Twoje wątpliwości. Tylko niech Cię macki Cthulhu bronią przed zaczynaniem od Ivony! Wtedy już w ogóle się pogubisz w meandrach interpunkcji…

b)      Błędy leksykalne, ortograficzne, fleksyjne. Tak, tak. Zdarza Ci się używać słów w nieodpowiednim kontekście (przykładem „uposażenie domu”) i sadzić nieoczywiste ortografy („defacto”, „klnięcie”). Czytaj więcej książek, po prostu.

c)      (Zapiszę tutaj, żeby mi nie umknęło.) Powtórzenia to prawdziwa plaga. Maniakalnie powtarzasz słowa, frazy, całe zdania. Czasami w ten sposób odkrywasz nieznane mi wcześniej pokłady łopatologii, na przykład tu, o:  - Z przyjemnością, ale może następnym razem – rzucił tymczasem nieco łagodniejszym tonem, podnosząc rękę zaskoczonej rudej do ust. – Miło było panią poznać, żegnam.
- Do widzenia – rzuciła tylko, zaskoczona, zupełnie zdominowana przez jego nonszalancję i urok osobisty zupełnie nic nie robiąc sobie z tego, że właściwie się nie przedstawiła.
(rozdział siódmy). Wystarczyłoby wrzucić rozdział do szuflady na dwa tygodnie, a wyłapałabyś tego typu cuda.

d)     Relatywnie rzadko co prawda, ale zdarza Ci się motać w składni i tworzyć zdania z gatunku „o co tu, kutrzygwiazda, chodzi”. Zwykle Ci się podmioty domyślne chrzanią i nie wiadomo, co się odnosi do czego. Ot, na przykład tu, nie dogadują się z przyjacielem czy bratem przyjaciela? Rzuciła, niepewna tego czy powinna uświadamiać swoich starych przyjaciół, że jest blisko z bratem ich najlepszego przyjaciela, z którym zupełnie się nie dogadują.

Bety nie skończyłam i już Ci tłumaczyłam dlaczego. Zresztą nie czuję się do tego jakoś szczególnie zobowiązana, bo jak by nie patrzeć, jedenaście rozdziałów z prologiem to nie dziesięć.


Do stylu podchodziłam możliwie liberalnie i nie czepiałam się kanciastości, długości i pretensjonalności, chyba że naprawdę trafił się nieprzeciętny koszmarek. Widzisz, mogę wytykać błędy, ale nie będę pisać za Ciebie.

Jeśli twierdzisz, że znasz zasady zapisu dialogów, to pisz poprawnie z szacunku dla czytelników. Niektóre rzeczy powtarzam do znudzenia z nadzieją, że może zrozumiesz i zapamiętasz.


Cath, mam nadzieję, że coś wyniesiesz z mojej tytanicznej pracy. Z mojej strony mogę powiedzieć, że łatwo nie było.



Prolog

1)      Nad hrabstwem Yorkshire dawno już zapadł zmrok, a cała dolina Sommersbee, w której znajdowało się maleńkie miasteczko Little Transville, spowita była w głębokim mroku. – Lepsze byłoby „zmierzch”, chociaż kojarzy się jak kojarzy.

2)      Nie było najmniejszych wątpliwości - była to kobieta, na dodatek bardzo urodziwa kobieta, przyodziana w bursztynową szatę, której koloru jednak w takiej ciemności nie wychwyciłoby nawet najdoskonalsze oko. – Ważne, że szata była z bursztynów, kolor kamieni jest mniej istotny! Poza tym, choć to już czepialstwo, nie pasuje mi, że nie było najmniejszych wątpliwości, ale jednak co do koloru były. *tutaj przydałaby się zawstydzona emotka*

3)      Czarnowłosa nie dbając o nic podeszła cicho do drzwi – Błagam, nie „czarnowłosa”, to takie pretensjonalne. Cholernie subiektywna uwaga, wiem, aaaale to nawet da się uzasadnić logiką – ludzie nie mogli myśleć o niej „czarnowłosa”, bo miała kaptur.

4)      - Tak, oczywiście - starsza kobieta gestem zaprosiła młodszą do środka, po czym starannie zamknęła drzwi. – „- Tak, oczywiście. – Starsza kobieta gestem zaprosiła młodszą do środka, po czym starannie zamknęła drzwi.” To po myślniku nie odnosi się do wypowiedzi, jest zatem osobnym zdaniem.

5)      Sylville poprowadziła swojego gościa do salonu, w którym znajdowały się poodrapywane meble – „Poobdrapywane”.

6)      nie będąc do końca przekonaną czy mebel jest na tyle solidny, aby utrzymać jej pięćdziesiąt pięć kilogramów żywej wagi. – Przecinek przed „czy”, bo pojawia się zdanie podrzędne.

7)      Mała była śliczna jak obrazek, albo przynajmniej laleczka z saskiej porcelany. – Mam wątpliwości, czy tego aby nie można potraktować jak dopowiedzenie, ale przy pojedynczym „albo” z zasady przecinka być nie powinno.

8)      - Powinnaś jak najszybciej wrócić do łóżka - zadecydowała kobieta nazwana przez dziewczynkę ciocią, następnie wzięła Lucretię na ręce i ruszyła w stronę jej sypialni. – Ja bym postawiła kropkę po „cioci” lub dodała tam chociaż „a”, bo pierwsza część nie tworzy z częścią drugą logicznej całości.

9)      W pokoju było jedno, dosyć duże okno – Bez przecinka za liczebnikiem.

10)  zapytała mała, proszącym tonem – przy imiesłowach przymiotnikowych bez przecinka. Zresztą i bez wdawania się w akademickie rozważania ten przecinek tutaj wygląda po prostu okropnie.

11)  Podobnie jak w przedpokoju i salonie, także i tutaj ściany były poodrapane – 5) albo „podrapane”.

12)  jak cała reszta uposażenia domu – Aha. http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2533106 Wyposażenie.



1. Z pamiętnika panny Teodory

Przez cały rozdział w dialogach brakuje spacji po pierwszym myślniku.

1)      1. Z pamiętnika panny Teodory. – Bez kropki w tytule.

2)      -Zaufaj mi – rzucił zachęcająco z błyszczącymi oczyma. – Po prostu mi zaufaj i podaj rękę. – „Rzucił” z wielkiej litery, albowiem jest to samodzielne zdanie. Z tego samego powodu kropka na końcu wypowiedzi.

3)      -Zsuwam się! – moje szczere przerażenie tylko go rozbawiło. – Nie mógłbyś użyć magii? – „Moje” z wielkiej litery, jw.

4)      -Nie dam rady – gdy spojrzał mi w oczy już wiedziałam, że skapituluje. – Patrz punkt trzeci. Oprócz tego przecinek po „oczy”, bo zdanie złożone; to coś na zasadzie „Już wiedziałam, że skapituluje, gdy spojrzał mi w oczy”, tylko z zamienioną kolejnością.

5)      On jednak, jak na złość milczał niczym zaklęty... Albo robisz z „jak na złość” wtrącenie i wydzielasz toto przecinkami po obu końcach, albo nie wstawiasz przecinków wcale, bo nie ma ku temu racjonalnych powodów.

6)      Czyżby sądzili, że czerpię przyjemność z przymierzania tysiąca niebotycznie drogich sukien, których i tak nie kupię, i to nie z powodu braku pieniędzy, tylko przez zdrowy rozsądek. – Chyba znak zapytania na końcu winien być, bo zdanie zdecydowanie ma formę pytania.

7)      Ponieważ, co miałabym zrobić z takimi sukniami zaraz po zakupieniu? – Zabierz ten przecinek. Nie ma absolutnie żadnego powodu, dla którego miałby on tam być.

8)      Powiesić sobie w szafie, niczym cenne trofeum i podziwiać co kwadrans? – Przy porównaniach innych niż paralelne (tzn. konstrukcja tak…, jak…) bez przecinka.

9)      Kiedy jeszcze mieszkałam we Francji moja ciotka uznała sobie za punkt honoru przeistoczenie mnie w prawdziwą damę. – Przecinek po „Francji”. Za stroną prosteprzecinki.pl: „Gdy zdanie składowe rozpoczynające się słowem kiedy nie jest ostatnim zdaniem składowym w rozpatrywanym zdaniu złożonym, trzeba to zdanie składowe zamknąć przecinkiem”.

10)   gdy zechciałam przenieść się do Hogwartu wzięła na siebie wszystkie formalności. – Przecinek po „Hogwartu”. Jw.

11)   Wkrótce później umarła, a ja przez cały czas byłam przy niej, trzymając ją za rękę. – Coś mi w tym zdaniu nie pasowało i naprawdę długo zastanawiałam się, co. Już wiem. Wynika stąd, że bohaterka przez cały czas trzymała ciocię za rękę, odkąd tamta umarła. Moja propozycja: „Wkrótce później umarła. Gdy umierała, cały czas byłam przy niej, trzymając ją za rękę”.

12)   Wybiegając z dormitorium, łapiąc w locie kurtkę, czapkę, szalik i rękawiczki zaśmiałam się mimowolnie. – Przecinek po „rękawiczki”. Imiesłów przysłówkowy należy bezwzględnie oddzielić przecinkiem od reszty zdania.

13)  jakbym zaraz miała się spóźnić na jakiś mega ważny szlaban. – To może być szok, ale „mega”, „super”, „hiper" i inne tego typu przedrostki… no właśnie, są przedrostkami. Dodaje się je do słowa. Więc będzie „megaważny”.

14)   Podświadomie wyczułam obecność osób niepożądanych, jednakże nie odzywając się ani słowem podeszłam do April oraz Lily, - Przecinek po „słowem”. Patrz punkt dwunasty.

15)   Zanim jednak do nich dotarłam drogę zagrodził mi Snape, - Przecinek po „dotarłam”, wyjaśnienie w dziewiątym.

16)  Podjęłam, więc kolejną próbę dostania się do moich przyjaciół – Aaaaaa, ratujcie. http://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-wiec

17)  jak,.... – Wielokropek występuje bezpośrednio po słowie.

18)  -Och, czy coś się stało Teddy? – Nie, Teddy nic nie jest, bądź o nią spokojny. Jeśli się do kogoś zwraca, wyodrębnia się ze zdania ten zwrot przecinkiem. Jest różnica między „co się stało mamie?” a „co się stało, mamo?” – i Ty w zacytowanym zdaniu sięgnęłaś po pierwszą opcję.

19)  Nabuzowana! Tak właśnie nabuzowana! – Jak właśnie nabuzowana? Chcę wiedzieć! Jeśli udzielasz odpowiedzi na pytanie, stawiasz przecinek. W zacytowanym przykładzie występuje coś na zasadzie: „Ale w jaki sposób? – Właśnie tak!”.

20)  -Teddy! – jego reakcja była natychmiastowa, złapał mnie w pół i okręcił dookoła. – „Jego” z wielkiej litery, punkt drugi.

21)  -Mógłbyś postawić mnie już na ziemi? – zatrzepotałam rzęsami równie dobrze, jak lalki Barbie z fan clubu Huncwotów – Po pierwsze „zatrzepotałam” z wielkiej litery, bo patrz punkt drugi. Lalek Barbie się nie czepiam, bo mogła tak powiedzieć dziewczyna, która wychowywała się wśród mugoli i latem mieszka u mugolskich rodziców przyjaciółki.

22)  -Się robi, mała! – każdy inny dostałby za takie słowa w mordę, jednak James miał u mnie specjalne przywileje. – „Każdy” z wielkiej litery, patrz punkt drugi.

23)  -Dziękuję, milordzie – skłoniłam się, niczym księżniczka na balu charytatywnym. – Kropka po „milordzie”, „skłoniłam” z wielkiej litery, bez przecinka przed „niczym”. Punkty drugi i ósmy.

24)  -Widzisz Lilka! – Nie widzę go! Punkt osiemnasty i przecinek.

25)  -I właśnie za to mnie kochasz! – ze zdziwieniem stwierdziłam, że pomimo wszystko mam świetny humor. – Punkt drugi, „ze” z wielkiej litery.

26)  Towarzystwo po raz kolejny wybuchło gromkim śmiechem, który ucichł zupełnie, dopiero w momencie, w którym opuściliśmy teren szkoły. – Bez przecinka przed „dopiero”. Nie wprowadzasz nim zdania podrzędnego, pojawia się ono dopiero wraz z „w którym”.

27)  Zupełnie jak gdybym, co najmniej zapytała go czy się ze mną ożeni! – Ten sam przypadek co w piątym. Albo „co najmniej” wydzielasz jako wtrącenie, albo nie stawiasz przecinków w ogóle.

28)  Ten, Black nie jest już godnym zaufania i przenikliwym człowiekiem! – Wychodzi na to, że informujesz o tym jakiegoś Tena. „Ten” jest tutaj zaimkiem wskazującym, więc na cholerę przecinek?

29)  Tylko czy on nie zdaje sobie sprawy z tego, że lustra kłamią! – Znak zapytania albo znak zapytania z wykrzyknikiem. To jest pytanie, zdecydowanie.

30)  -Blacky! – wrzasnęłam jeszcze głośniej dziwiąc się, że jeszcze nie pluję krwią! – Przecinek po „głośniej”, bo punkt dwunasty,

31)  -Houston mamy problem! – Przecinek po „Houston”, bo to też jest zwrot do adresata.

32)  Pacjent najprawdopodobniej cierpi na niedotlenienie mózgu lub też o zgrozo na głupotę zmierzchową! – Tak, tym razem pojawiło się wtrącenie. Oddziel „o zgrozo” przecinkami.

33)  -Jeśli natychmiast się nie zamkniesz to stracisz cały ten swój pokład inteligencji! – Przecinek po „zamkniesz”. Zdanie warunkowe.

34)  nie jestem jednak w stanie określić słowami co to dokładnie było – Przecinek po „słowami”, bo wprowadzasz zdanie współrzędne.

35)  Nie, nie lepszym porównaniem byłaby chyba jednak ściana... – To byłaby ta ściana lepszym porównaniem czy nie? Jeśli udzielasz odpowiedzi, stawiaj przecinek za „tak” lub „nie”.

36)  -Syriusz wyluzuj – Punkt osiemnasty.

37)  Oglądając cię z boku nie jeden mógłby stwierdzić, że zgłupiałaś lub, co gorsza za dużo wypiłaś. – Nie jeden, bo Legion. :D http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629522 Oprócz tego „co gorsza” zdecydowanie jest wtrąceniem, więc domknij to wtrącenie przecinkiem z prawej.

38)  rzuciłam ironicznie wyszarpując swoją rękę z uścisku Pottera i ruszając przed siebie szaleńczym tempem – Przecinek po „ironicznie”. Punkt dwunasty.

39)  U Madame Rosetty – Matka Madame Rosmerty?

40)  Obydwie były moimi bliskimi koleżankami znanymi jeszcze za czasów Beauxbatons. – Koszmarne zdanie. „Obydwie były moimi bliskimi koleżankami, które znałam jeszcze z czasów Beauxbatons”, tak proponuję.

41)  skwitowała Ema, - Ema, na początku akapitu nazywana Emmą. Imho niekonsekwencja, bo w tym samym zdaniu, w którym przedstawiasz siostry, zaznaczasz wyraźnie, że Cleopatra była nazywana po prostu Cleo; o zdrobnieniu od Emmy informacji nie ma.

42)  Mocując się z tymi wszystkimi guziczkami, zameczkami, szpilkami, kokardkami i Bóg jeden wie, czym jeszcze rozmyślałam o... Syriuszu. – Przecinek po „czym jeszcze”.

43)  Ewidentnie przesadziłam każąc mu szczekać – punkt dwunasty, przecinek po „przesadziłam”.

44)  Mimo, iż nigdy nie pozwoliłam się zaprowadzić do kosmetyczki, ani chociażby na delikatny makijaż to kiedyś chodziłam do fryzjera i dzięki ciotce ubierałam się o niebo lepiej. – „Mimo że” jest bezprzecinkowe, a zatem wydumane „mimo iż” na logikę również. Lekko archaicznego „iż” się tutaj czepiać nie zamierzam, bo to słowa własne Teodory.  Bez przecinka przed „ani”, bo spójnik występuje pojedynczo i nie wprowadza zdania podrzędnego. Za to przecinek przed „to”.

45)  Jeśli chce sobie latać za przykrótkimi spódniczkami mini, z tapetą na ryju to już tylko i wyłącznie jego własny interes! – A to zdanie mnie rozczuliło. Można je odczytać aż na trzy sposoby: a) Syriusz chce latać za przykrótkimi spódniczkami z tapetą na ryju, b) Syriusz z tapetą na ryju chce latać za przykrótkimi spódniczkami, c) Jego interes wyróżnia się tapetą na ryju. Nie wiem, o co chodzi, ale to popraw.

46)  No, a ja życzę mu szczęścia w świecie trawiastych, natapirowanych panienek z wymyślnymi fryzurami i drogimi perfumami. – O CO CHODZI? Serio, nie rozumiem. Znaczy… jako niepoprawna fanka „Pokemonów” mam swoją teorię, ale przecież nawet „Pokemonów” za czasów Huncwotów nie było.

47)  W końcu plastic is fantastic, that’s right! – już komentowałam w “Treści”, kopiuję ku pamięci autorki. :D

48)   - Teddy żyjesz jeszcze – „Teddy, żyjesz jeszcze”, punkt osiemnasty.

49)  usłyszałam głos Lily, dochodzący zza zasłony. – Bez przecinków przez imiesłowami przymiotnikowymi.

50)  -I to i to! – „I to, i to!”, bo „i" jest powtórzone..

51)  odkrzyknęłam cisnąc kolejną sukienkę na stos tych, które uznałam za beznadzieję, - Po pierwsze raczej „ciskając” pasowałoby do kontekstu, po drugie przecinek po „odrzekłam”. Punkt dwunasty.

52)  -Widzisz twoja ukochana kuzynka znalazła coś wprost wymarzonego dla ciebie – Przecinek po „widzisz”. Generalnie gdy w zadaniu jest więcej niż jeden czasownik w formie osobowej, to wiedz, że gdzieś powinien być przecinek.

53)  No proszę Teddy zakochała się w nieznośnej sukience – „No proszę, Teddy zakochała się w nieznośnej sukience”.

54)  nawet dałaby sobie zrobić tapetę na twarzy byle by tylko ją mieć. – Byleby. Razem. Jedno słowo. Poza tym wydaje mi się, że po „twarzy” powinien być przecinek.

55)  Ryzykując samouwielbieniem zdjęłam z siebie czerwone cudeńko, po czym podeszłam do lady. – Przecinek przed „zdjęłam”, punkt o imiesłowach przysłówkowych.

56)  Jakaś nieznana mi sprzedawczyni, a raczej praktykantka spakowała mi ową suknię i zażądała niebotycznej sumy pieniędzy – Punkt piąty o wtrąceniach. „A raczej praktykantka” jest wtrąceniem.

57)  byle tylko móc zawiesić cudo w szafie i wpatrywać się w nie mniej więcej, co kwadrans – Bez przecinka przed „co”, gdyż nie wprowadzasz zdania podrzędnego. Chyba że z „mniej więcej” zrobisz wtrącenie,  wtedy przecinek tam być może i nawet powinien.

58)  Zaraz... zaraz... – Drugie „zaraz” z wielkiej litery, bo nie jest to kontynuacja zdania.

59)  ot, co. – Bez przecinka, bo w tym przypadku jest to jedno wyrażenie, które czyta się bez przerwy na oddech.

60)  -Ciekawe, z kim? - zapytałam z ironią – Moim zdaniem nie powinno być tutaj tego przecinka, ale niech autorka sama rozsądzi. „Ciekawe, z kim” ma wydźwięk „O, ciekawe. Z kim niby?”, a mnie wydaje się, że chodziło raczej o ironiczne „Kto niby ze mną pójdzie?”.

61)  -Tak wie – odezwała się April. – Punkt dziewiętnasty. April udziela odpowiedzi, więc przecinek.

62)  -A, co mu obiecałaś w zamian? – chciałam wiedzieć. – Hm, w zasadzie to znowu pozostawiam sprawę do rozstrzygnięcia autorce, ale tym razem opcje do wyboru to brak przecinka i kropka w jego miejsce. W takiej formie to zdanie rani oczy.

63)  Zdawać by się mogło, że cały Hogwart zgromadził się w jednym miejscu ku zniesmaczeniu miejscowych. – Sugestia. Dla podkreślenia, że chodzi o ścisk w Trzech Miotłach, zamieniłabym na „w tym jednym miejscu”. Poza tym „ku zniesmaczeniu miejscowych” oddzieliłabym przecinkiem jako dopowiedzenie,  żeby nie było wątpliwości, że jest to reakcja mieszkańców Hogsmeade; teraz wychodzi na to, że społeczność Hogwarcka zebrała się tam z premedytacją w tym konkretnym celu.

64)  których z imienia, ni z nazwiska nie sposób spamiętać – Bez przecinka. „Ni” to to samo co „ani”, a jeśli się nie powtarza w zdaniu, nie stawiamy przecinka.

65)  Przy okazji, pochłaniający kolejne czekoladowe ciastko, których nigdy nie miał dość. – Bez przecinka za „okazji”. Jest to raczej kwestia sensu zdania niż regułek, ale zapamiętaj: w takich przypadkach stawiasz przecinek tylko wtedy, jeśli zmieniasz myśl.

66)  Obserwując jak April i Remus witają się namiętnym pocałunkiem poczułam nagłe ukłucie gdzieś w okolicy serca. – „Obserwując, jak April i Remus witają się namiętnym pocałunkiem, poczułam nagle ukłucie gdzieś w okolicy serca”. Czemu tak? „Jak” jest spójnikiem wprowadzającym zdanie podrzędne, potem przecinek ze względu na zdanie współrzędne.

67)  Która potrafi tylko brać, nie dawać i którą trzeba się opiekować dwadzieścia cztery godziny na dobę. – Która potrafi tylko nie dawać. Aha. „Która potrafi tylko brać, nic nie daje i którą trzeba się opiekować dwadzieścia cztery godziny na dobę” – lepiej, co nie?

68)  ja jednak wietrząc jakiś podstęp stanowczo odmówiłam. – „Wierząc w jakiś podstęp” jest wtrąceniem, więc wydziel je przecinkami.

69)  Usiadłam z brzegu tuż obok Petera, a Lily dokładnie naprzeciwko mnie, obok Jamesa. – Teoretycznie zdanie jest bez zarzutu, ale nie leży mi stylistycznie. Wolałabym „Usiadłam z brzegu tuż obok Petera, a Lily usadowiła się dokładnie naprzeciwko mnie, obok Jamesa”. Czy coś.

70)  Uczącej życia i do pewnego momentu, broniącej mnie przed okrucieństwami tego świata. – „Do pewnego momentu” jest wtrąceniem, wydzielić przecinkami.

71)  nie spieszył z pomocą, ani z dobrą radą. – Bez przecinka przed „ani”. Z przecinkiem przed „ani” jest trochę jak z przecinkiem przed „i”…

72)   Szczerze mówią wolał mnie oddać ciotce na wychowanie, - Literówka się wkradła, prawda? „Szczerze mówiąc, wolał mnie oddać ciotce na wychowanie”, o.

73)   -To ona idzie na bal?! – nie wiem, co bardziej zirytowało mnie w jego wypowiedzi same słowa, zaskoczenie, czy też ironia w nich zawarta. – „Nie” z wielkiej litery, albowiem zdanie po myślniku jest zupełnie samodzielne i nie dookreśla wypowiedzi. Bez przecinka przed „czy”.

74)   -Ona idzie ze mną – wtrącił się James i nikt oprócz Syriusza nie był zdziwiony jego słowami. – Czepialstwo. Rozbiłabym to na dwa zdania. Czytając, odniosłam wrażenie, że nie byli zdziwieni tym, że się wtrącił, bo połączyłaś dwie rzeczy w jedno.

75)  Wypadł z Trzech Mioteł zgarniając po drodze swój płaszcz i głośno trzaskając drzwiami. – Przecinek przed „zgarniając”. Punkt dwunasty o imiesłowach przysłówkowych.

76)  Ujrzałam nad sobą Lily, która potrząsnęła głową wyrażając tym samym swoją dezaprobatę. – Przecinek przed „wyrażając”. Punkt o imiesłowach przysłówkowych, bodajże dwunasty.

77)  -Nie jest sobą – a spojrzeniem dała mi wyraźnie do zrozumienia, że to się nie uda. – Cathy chyba zżarła „powiedziała,”.

78)  Westchnęłam, więc tylko i z powrotem opadłam na swoje miejsce. – Tylko i z powrotem opadła na swoje miejsce, albowiem westchnęła. ŻE CO?! Zabieraj ten wstrętny przecinek! „Więc” nie jest tutaj spójnikiem, pełni funkcję wzmacniającą. Poza tym punkt szesnasty.

79)  Pozostałam na miejscu ślepo wierząc w słuszność decyzji – Przecinek przed „wierząc”, punkt dwunasty.

80)   jednak taki stan umysłu trwał i trwał odkąd pozwoliłam Blackowi cztery godziny wcześniej opuścić samotnie Trzy Miotły. – Przecinek przed „odkąd”, które wprowadza zdanie podrzędne.

81)  Było jeszcze grubo przed dziesiątą, więc zagrożenie zarobienia kolejnego szlabanu równe było zeru, jednakże to była jedna z tych licznych rzeczy, których wcale się nie bałam, a nawet miałam je w nosie. – Zdanie jest tak długie i zawiłe, że łatwo się w nim pogubić. Teddy miała w nosie godzinę, czy zagrożenie zarobienia kolejnego szlabanu (btw, wydaje mi się, że przyjaźniej brzmiałoby „ryzyko”)? Może przerobić to na „Szlaban mi nie groził, bo było jeszcze grubo przed dziesiątą, jednakże i tak miałam w nosie takie rzeczy”?

82)  Nie wiedząc, czemu zaszłam aż pod Pokój Wspólny Gryffindoru. – Ale co nie wiedząc? „Nie wiedząc czemu”, nie? Przetransportuj przecinek za „czemu”.

83)  Nie zwlekając ani chwili weszłam do środka. – Punkt dwunasty, przecinek po „ani chwili”.

84)  Hasło znałam oczywiście dzięki Lily, którą odwiedzałam równie często, jak ona mnie z tym, że u nas nie ma hasła, a aby wejść trzeba rozwiązać niewątpliwie prostą zagadkę. – CIERPIĘ. „Hasło znałam oczywiście dzięki Lily, którą odwiedzałam równie często jak ona mnie, z tym że u nas nie ma hasła, a aby wejść trzeba, rozwiązać niewątpliwie prostą zagadkę”. Bez przecinka przed „jak”, bo mamy do czynienia z porównaniem. „Z tym że” jest konstrukcją podobną do „mimo że”, więc bez przecinka. Co do ostatniego przecinka – odsyłam do punktu dziewiątego.

85)  A ponieważ zapuszczałam się tam niezwykle rzadko ze względu na panujący tam rozgardiasz poczułam dziwny strach. – Przecinek przed „poczułam”. Zdanie złożone bezspójnikowe. Punkt pięćdziesiąty drugi.

86)  Nie miałam, bowiem pojęcia – Bez przecinka, bo nie wprowadzasz zdania podrzędnego.

87)  Za oknem jednak nie dopatrzyłam się żadnych trupów, morderców, duchów, ani żadnych innych istot – Bez przecinka przed „ani”. Punkt siedemdziesiąty pierwszy.

88)   Ku mojemu najszczerszemu zdziwieniu, nie awanturowała się – Bez przecinka. Coś na kształt sytuacji z sześćdziesiątego piątego.

89)  tylko odleciała w swoją stronę cicho pohukując – Przecinek przed „cicho”, punkt dwunasty.

90)  Przymknęłam okno, po czym po raz pierwszy wnikliwiej spojrzałam na kopertę. – Czepialstwo. Wcześniej w ogóle nie patrzyła na kopertę, ale na sowę.

91)  No dobra może i trochę więcej – „No dobra, może i trochę więcej”. Punkt sześćdziesiąty piąty.

92)   Uspokoiwszy się nieco postanowiłam po prostu otworzyć tę cholerną kopertę. – Przecinek po „nieco”. Imiesłów przysłówkowy uprzedni też wymaga przecinka.


2. Amor Fati


Kiedy tylko wszystkie niezbędne poranne czynności dobiegły końca, wyszła wreszcie z domu, zamykając drzwi na klucz. – Litości.


Od tego rozdziału zaczyna się też plaga albowiem. Prywatnie lubię „albowiem” i nie zabraniam lubić autorce, ale, na macki Cthulhu, znaj proporcjum, mocium panie. Jako żartobliwie używany archaizm nie pasuje do poważnie pisanego opowiadania (chyba że w wypowiedziach bohaterów, jednak zwykle mówi tak narrator), jako archaizm nie pasuje do nie archaizowanego opowiadania. Drugim takim zdecydowanie nadużywanym patetycznym słówkiem jest „iż” i choć ono jakoś tak mniej razi i broni się jako zamiennik „że”, radziłabym Ci, Cathy, dążyć do wyeliminowania go z narracji. Pierwszym krokiem ku temu byłoby unikanie konstrukcji z owym „że”, które obecnie dominują w opowiadaniu.


Od tego rozdziału stałym elementem będzie też powitanie „cześć Teddy”. Jakiś magiczny odpowiednik „ave caesar" chyba. Albo bardziej współczesnego acz w świecie mugoli zakaza… Nie, może lepiej nie będę drążyć tematu.  „Cześć, Teddy”, tak to powinno wyglądać. Wyrazy w wołaczu (a więc zwroty do kogoś) wydzielamy ze zdania. Zawsze.


Aha, zanim zaczniemy z błędami językowymi, jeszcze dwa błędy rzeczowe.

Uśmiechnęła się do swoich myśli, poprawiając ułożenie różdżki, która zaczęła wystawać jej z obszernej kieszeni wiosennego płaszcza. – Różdżki miały od kilku do kilkunastu cali, tak tylko przypominam.

[Black] krzyknął, patrząc na nią niemalże z nienawiścią w ametystowych oczach - …co jest naprawdę ciekawe, bo Blackowie mają oczy szare. Ametyst, nawet taki niezbyt atrakcyjny kolorystycznie dla jubilera, nigdy nie jest szary.


1)      toteż w celu dostania się pod adres, który podała jej w liście Lily zamówiła mugolską taksówkę. – „Który podała jej w liście Lily” jest wtrąceniem. Wtrącenie należy wydzielić z obu stron przecinkami od zdania.

2)      pomiędzy numerem jedenastym, a trzynastym nie ma rzekomego numeru dwunastego – Nie stawia się przecinka przed „a”, gdy pełni ono funkcję porównawczą. Coś a coś, pomiędzy czymś a czymś – takie konstrukcje są bezprzecinkowe, natomiast kiedy przeciwstawiamy sobie dwie rzeczy (np. on usiadł, a ona nie) – przed „a” powinien być przecinek.

3)      - Teodora Warner - uśmiechnął się ironicznie na widok kobiety i jedynie niezwykle wnikliwy obserwator byłby w stanie zauważyć, że była to jedynie maska. – Zdanie po myślniku nie dookreśla wypowiedzi, więc po pierwszej kwestii kropka i „uśmiechnął” z dużej litery.

4)      – Syriusz ... nie spodziewałam się, że ciebie również tutaj zastanę – W tym przypadku to co po wielokropku nie jest kontynuacją zdania, więc „nie” z dużej litery. Poza tym nieproszona spacja przed wielokropek wtargnęła.

5)      Nie słyszałaś co powiedziałem? – Przecinek przed „co”, bo wprowadzasz zdanie podrzędne.

6)      - To mój dom, więc gdzie według ciebie powinienem się znajdować? - nie miał zamiaru informować jej, że wcale tu na stałe nie mieszka – Punkt trzeci.

7)      a kiedy stała już w korytarzu zamknął za nią drzwi. – Przecinek przed „zamknął”, bo są tu dwa zdania składowe. Jedno to „kiedy stała już w korytarzu”, drugie „zamknął za nią drzwi”. Gdyby były w innej kolejności, nie wahałabyś się, czy postawić przecinek, prawda?

8)      Teddy uśmiechnęła się ironicznie, idąc za Syriuszem, który bez ostrzeżenia zaczął wchodzić po schodach.  *facepalm* Prąd wysiadł i biedaczka się podknęła… Oh wait, oni nie mają prądu i gdyby było ciemno, co to za problem wyczarować światło z różdżki. Schody są takie nieprzewidywalne, no i nie widać ich na pierwszy rzut oka. Autorko, myśl czasami nad sensem słówek-waty.

9)      - Gdybym ci powiedziała, przecież byś tu w ogóle nie przyjechała - skrzywiła się nieznacznie Lily, nie przyzwyczajona zarówno do hałasu, jak i do krytyki. – Punkt trzeci. Kropka po „przyjechała” i „skrzywiła” z wielkiej litery,

10)   uśmiechając się, chyba pierwszy raz szczerze, w ciągu tego feralnego poranka. – Bez przecinków. „Chyba pierwszy raz szczerze” nie jest i nie może być wtrąceniem. Wtrącenia mają to do siebie, że nie wpływają na zasadniczy sens zdania, tzn. zdanie może istnieć równie dobrze bez nich. Samo „uśmiechając się w ciągu tego feralnego poranka” nie brzmi zbyt fortunnie, co nie?

11)  Kiedyś i tak musieliśmy na siebie wpaść tak czy inaczej. – „Tak czy inaczej” nie należy do zdania, więc odprzecinkować toto!

12)  stanął w nich nie kto inny, jak tylko James Potter. – Bez przecinka. Nie ma ku temu żadnego powodu, Twoja wersja nawet jako dopowiedzenie się nie broni.

13)   Witaj Warner – Witaj, Warner.

14)  - Wiesz jakoś nie było okazji – Przecinek po „wiesz”. Zdanie złożone bezspójnikowe. Między jedyny czasownikiem w formie osobowej a drugim zawsze musi gdzieś być przecinek.

15)  - Widzisz, nie wiem czy mój kochany rudzielec zdążył cię już poinformować, a jeśli nawet tak to uczynię to po raz kolejny. – „Widzisz, nie wiem, czy mój kochany rudzielec zdążył cię już poinformować, a jeśli nawet tak, to uczynię to po raz kolejny.”

16)  Lily czemu nic mi nie powiedziałaś? – „Lily, czemu nic mi nie powiedziałaś?”, może jeszcze z wykrzyknikiem po znaku zapytania dla dodania temu zdaniu ekspresji.

17)  - Nie zdążyłam - rozłożyła bezradnie ręce, uśmiechając się od ucha do ucha. – Punkt trzeci. Kropka po „zdążyłam” i „rozłożyła” z wielkiej litery.

18)  - Naturalnie - momentalnie rozpromieniła się również i Teodora. – Punkt trzeci, kropka po „naturalnie” i „momentalnie” z dużej litery.

19)  wtrącił się James, najwyraźniej nie zdając sobie sprawy z relacji, jakie obecnie łączyły Teddy z jego najlepszym przyjacielem, a właściwie co ich nie łączyło. – Hm. Hm. No nie wiem. Może lepiej „a właściwie nie łączyły”?

20)  skwitowała Teddy bez jakiegoś większego entuzjazmu, aczkolwiek nie dała po sobie poznać tego, jak trudno było jej nie wybuchnąć płaczem. – Czy tylko mnie „aczkolwiek” wydaje się w tym kontekście kompletnie z kosmosu? Zgrabniej byłoby np. „w ogóle nie dając po sobie poznać”.

21)   - A tymczasem zostawię panie same - mruknął James i zniknął równie głośno i gwałtownie jak się pojawił. – Deportował się, że w sensie? Sorry, ale nie opisałaś, w jaki sposób się pojawił. Zrób coś z tym.

22)  rzuciła pół żartem pół serio Teodora – „Rzuciła pół żartem, pół serio Teodora”.

23)  - No cóż bywa denerwujący - wyszczerzyła się Lily, najwyraźniej zapominając o tym, co miała zamiar powiedzieć zanim na horyzoncie pojawił się James.  „No cóż, bywa denerwujący – wyszczerzyła się Lily, najwyraźniej zapominając o tym, co miała zamiar powiedzieć, zanim na horyzoncie pojawił się James”. Jak już.

24)  - Opowiedz mi wreszcie co słychać w świecie aurorów ... – W mojej głowie rodzi się spiskowa teoria, że tę spację przed wielokropkami stawiasz specjalnie. Błąd. Poza tym przecinek przed „co”, gdyż wprowadzasz tym spójnikiem zdanie podrzędne.

25)  W tym samym czasie James Potter, podśpiewując sobie pod nosem ruszył na poszukiwanie swojego najlepszego przyjaciela, a przy okazji pana domu, w którym właśnie się znajdował. – Przecinek po „nosem”, bo masz do czynienia z wtrąceniem.

26)  - Stary, co ona, na brodę Merlina, robi w moim domu?! - rzucił Syriusz, którego oczy, jeśli kiedykolwiek posiadłyby zdolność zabijania, to James Potter z całą pewnością byłby już trupem. – Którego oczy to co? Coś Cathy na składnię padło. Najbardziej sensownym wyjściem byłoby zrobić dwa zdania. „- Stary, co ona, na brodę Merlina, robi w moim domu?! - rzucił Syriusz. Jeśli jego oczy kiedykolwiek posiadłyby zdolność zabijania, to James Potter z całą pewnością byłby już trupem.

27)  - Zwiedza – odpowiedział bez zastanowienia, a kiedy tylko zauważył wreszcie stan najlepszego przyjaciela, dodał natychmiast. – Wspominałem ci przecież, że razem z Lily postanowiliśmy poprosić ją, aby została naszą druhną. – Urwane „dodał natychmiast” boli. Do wyboru masz opcje „dodał natychmiast: - Wspomniałem ci przecież (…)” lub „- Zwiedza – odpowiedział bez zastanowienia, a kiedy tylko zauważył wreszcie stan najlepszego przyjaciela, dodał natychmiast – Wspominałem”. Oba zapisy są poprawne, sprawdziłam.

28)  Nie musicie się kochać, ale przynajmniej będziecie świetnie wyglądać razem na zdjęciach - zażartował James, aby po chwili spoważnieć. - Poza tym postanowiliśmy wtajemniczyć ją w nasze sprawy. – Jw.

29)  - Nie wiem czy to jest dobry pomysł – Przecinek przed „czy”, bo zdanie wprowadzasz zdanie podrzędne.

30)  który wciąż jeszcze nie doszedł do siebie po niespodziewanym face by face z Teddy. –Kwestię angielskich wstawek już poruszałam, zresztą wypisałam ten fragment z innego powodu. Bo widzisz, Cathy, jak się chce szpanować lengłydżem obcym, to wypadałoby go jeszcze jakoś znać. „Spotkanie twarzą twarz” to „face to face”, natomiast „face by face”… „twarz za twarzą”? Tak przynajmniej mówią mądrzy ludzie.

31)  Potter spojrzał na Blacka, wzrokiem który bardzo wyraźnie sugerował, iż uważa, że przyjaciel oszalał. – Przecinek przemieścić sprzed „wzrokiem” na koniec wyrazu. Chyba nie muszę tłumaczyć…?

32)  - No dobrze już dobrze – Albo „No dobrze, już dobrze” albo „No dobrze już, dobrze” w zależności od tego, co chcesz przekazać.

33)  - Tak mamy – „Tak, mamy”. Odpowiedź na pytanie.

34)  emocje, które w nim się gotowały były wielce dalekie od podobnego określenia. – „Które się w nim gotowały” to wtrącenie, weź to domknij przecinkiem z prawej.

35)  warknął wściekle Black, obecnie żałujący tego iż w drodze na kolację rozdzielił się z Jamesem, przyłapując kruczowłosą tuż po wspólnym posiłku na oglądaniu jego rodowych portretów. – Przecinek przed „iż” (uczcijmy to minutą ciszy).

36)  odpowiedziała spokojnie, obiecawszy sobie, że nie da się wyprowadzić z równowagi przez tego idiotę. – „Nie dam się”, literówka jakaś.

37)  - To nie muzeum tylko dom prywatny – Przecinek przed „tylko”, które przeciwstawia tutaj jedną rzecz drugiej (tak, jak częściej używane przez autorkę „a”).

38)  Najlepiej zamknij się w nim, choleryku jeden i siedź sobie sam, nikogo nie wpuszczając! Jesteś w tym zakichanym mistrzem świata! – Przecinek po „jeden”, bo całe „choleryku jeden” jest zwrotem do adresata.

39)  - Syriusz uspokój się na miłość boską – „Syriusz, uspokój się, na miłość boską”. Zwroty do adresata i wykrzyknienia oddziela się przecinkami.

40)  skłonił się, aż po sam pas przed Teodorą – Cathy, albo robisz z „aż po sam pas” wtrącenie, albo odpuszczasz sobie przecinki, bo w tym przypadku można.

41)  która właściwie na dobrą sprawę, nie bardzo wiedziała, co powinna teraz zrobić. – „Na dobrą sprawę” wydzielić przecinkami, bo nie jest częścią zdania.

42)  Jest taki piękny dzień, chodź przejdziemy się po ogrodzie i pogadamy. – „Chodź, przejdziemy się po ogrodzie”, bo dwa czasowniki w formie osobowej. Zresztą czy ten dom w ogóle miał ogród? Książka nic nie wspomina i chyba powinnaś jakoś to wyjaśnić.

43)  Nie próbowała również zabić budzika, ani innych sprzętów, tudzież istot żywych, które byłyby w stanie zakłócić jej sen – Bez przecinków. „Tudzież” znaczy „i”, zasady interpunkcyjne są analogiczne. Sprawę z „ani” już wyjaśniałam wielokrotnie, więc…

44)  Poza tym dzień, jak co dzień zaczęła od narzekania – Owo „jak co dzień” to wtrącenie jest, jak na mój gust. Przecinkami je z obu stron.

45)  i klnięcia na czym świat stoi – Klęcia. Albo „wyklinania”.

46)  czym świat stoi, przy okazji po raz kolejny, zastanawiając się nad dziwnym wybuchem Syriusza poprzedniego wieczoru, który został niespodziewanie stłumiony przez Lily. – Bez przecinka po „kolejny” – przecinek związany z imiesłowem przysłówkowym już jest przed „przy”. Poza tym wyszło, że wieczór został stłumiony przez Lily. Ja proponuję: „przy okazji po raz kolejny zastanawiając się nad wydarzeniami poprzedniego wieczoru i dziwnym wybuchem Syriusza, który został stłumiony przez Lily”; „niespodziewanie” wywaliłam, bo w tym kontekście nie ma to sensu moim zdaniem.

47)  Bardzo przeżywała ponowne spotkanie z nim, szczególnie po tak długim okresie trzymania się od niego jak najdalej. – Nie błąd wprawdzie, po prostu koszmarny styl. „Szczególnie po tak długim okresie unikania go”?

48)  Ubrała się pospiesznie, zjadła szybkie śniadanie, po czym, aby nie marnować czasu wybrała sieć Fiuu jako środek lokomocji do Ministerstwa Magii. – Czytanie o jedzeniu śniadania jest tak bardzo, bardzo, ale to baaaaardzo interesujące, że naprawdę mogłaś nam tej wzmianki oszczędzić. Ale ja nie o tym chciałam. „Aby nie marnować czasu” jest wtrąceniem i należałoby je domknąć z prawej strony przecinkiem.

49)  aby bardziej zajęci od ciebie ludzie, nie mieli przez ciebie dodatkowej roboty – Nie ma żadnego, ale to absolutnie żadnego powodu, dla którego miałby być tam przecinek. Serio.

50)  która jak do tej pory jeszcze nigdy, nawet nie podniosła głosu na swoją najlepszą przyjaciółkę. – Jak wyżej.

51)  zdziwiła się panna Moon najwyraźniej zdziwiona i wciąż, niedająca za wygraną. – I znowu jak wyżej.


3. Nie zatrzymasz mnie


1)      Nie zatrzymasz mnie. – Bez kropki w tytule.

2)      Aby do niego dotrzeć należało wjechać windą na czwarte piętro, - Przecinek przed „należało”, bo „aby” wprowadza zdanie podrzędne, tylko jest zamieniona kolejność zdań.

3)       a następnie przejść przez szereg podobnych do siebie korytarzy wykonanych według starego, angielskiego stylu. -  Nie wiem, czy to jest błąd. Natomiast z całą stanowczością stwierdzam, że jeszcze nigdy się z czymś takim nie spotkałam. „Korytarzy wykonanych w starym, angielskim stylu”, tak według mnie powinno to być.

4)      Na ścianach wisiały połyskujące, złociste gobeliny, przedstawiające różnorakie ważne wydarzenia z historii czarodziejów. Gdzieniegdzie znajdowały się również portrety ważnych osobistości magicznego świata, jak również kilkanaście kominków, które służyły do przemieszczania się za pomocą sieci Fiuu. -  Powtórzenia. Pierwsze „ważne” z powodzeniem można wywalić.

5)      Tymczasem kruczowłosa kobieta, która znalazła się właśnie swoim ulubionym sposobem, a więc poprzez teleportację w centrum głównego holu tuż przy Fontannie Braterstwa, zaklęła siarczyście, przyglądając się swoim znajomym, zmierzającym właśnie w różne strony do odpowiednich dla siebie działów. – „A więc poprzez teleportację” jest wtrąceniem. Gdy nie oddzielisz go przecinkiem z prawej, wychodzi, że ulubionym sposobem podróżowania jest „teleportacja w centrum głównego holu tuż przy Fontannie Braterstwa”. Poza tym bez przecinka przy „zmierzającym”, gdyż przy imiesłowach przymiotnikowych nie ma co do zasady przecinków.

6)      Tego dnia jednak, wyglądała niczym chmura gradowa, - Bez przecinka po „jednak”, bo w tym zdaniu to słowo jest jak partykuła.

7)      choć w dalszym ciągu nie można było odmówić jej urody. – Szyk czasami jednak trochę zmienia. Nie można odmówić jej urody, bo uroda to nie modlitwa. Poprawna, jednoznaczna wersja to „nie można jej odmówić urody”.

8)      Szczupła, zgrabna sylwetka spowita była w jasne, poszerzane u dołu jeansy – BARDZO nie pasuje mi „sylwetka spowita w jeansy”. To jest oczywiście moje subiektywne uczucie, ale brzmi to mi niesamowicie grafomańsko.

9)      Uśmiechnęła się cierpko, wciskając odpowiedni guzik i odetchnęła z ulgą, kiedy po niespełna dziesięciu minutach, znalazła się w swoim własnym, uroczym gabinecie, - Przecinek po „odpowiedni”, bo to coś jak wtrącenie. Przecinek przez „znalazła” z kolei jest zbędny, bo jest częścią zdania zaczynającego się od „kiedy”.

10)  gabinetu szefa całego departamentu, którego defacto była zastępcą. – De facto. Za Wikipedią: „łac. de facto – w rzeczywistości, faktycznie, w przeciwieństwie do prognoz lub zamierzeń”. Bardziej by w to miejsce „zresztą” pasowało.

11)  Czym byłoby jednak pomieszczenie bez lustra skoro należało do kobiety? – Przecinek przed „skoro”, bo ów spójnik wprowadza tutaj zdanie podrzędne.

12)  Innymi słowy tuż obok kominka znajdowało się olbrzymie, pozłacane lustro, w którego tafli, dość krytycznie przejrzała się kruczowłosa, krzywiąc się nieznacznie. – Przecinek przed „innymi słowy”, bo tak postępujemy ze zwrotami, które nie należą do zdania. Przecinek przed „dość” nie ma racji bytu i jest do kasacji. No, chyba że wtrącenie z tego zrobić, ale to imho będzie nieco naciągane.

13)  Podniosła, leżącą na sofie ciemnoniebieską, czarodziejską szatę i zniezadowoleniem włożyła na siebie – Literówka oraz idiotyczny przecinek przed imiesłowem przymiotnikowym.

14)  Następnie podeszła do biurka, rzucając teczkę na blat i jakby zastanawiając się nad czymś przez chwilę. Czepialstwo. Jednocześnie podeszła, rzuciła teczkę i się zastanawiała – aby nie za dużo na raz? No i to „przez chwilę” nieco moim zdaniem nie pasuje, bo wszystko to dzieje się JEDNOCZEŚNIE.

15)  Najwyraźniej zrezygnowała jednak z nowo powstałego w jej głowie pomysłu, albowiem usiadła bezwładnie na krześle przy biurku, bez namysłu, podpisując pierwszy lepszy z brzegu dokument. – Teoretycznie poprawnie, a jednak dziwnie. „Bez namysłu”, jak mniemam, miało się do czegoś odnosić; albo Teddy miała usiąść bez namysłu na krześle, albo podpisać dokument. A tak to ni cholery nie wiadomo, do czego to się odnosi.

16)  -Teddy! - usłyszała dźwięk z impetem otwieranych drzwi, a następnie czyjś krzyk i aż zadrżała zanim zdążyła rozpoznać osobę, która właśnie w dość niegrzeczny sposób, zakłóciła jej poranny rytuał związany z powolnym oswajaniem się ze stosem roboty papierkowej.  – Przecinek przed „zanim”, bo ono wprowadza zdanie podrzędne. Bez przecinka po „sposób”, gdyż to integralny element zdania. No i „usłyszała” z dużej litery.

17)  Biuro Aurorów składało się z pięciu, połączonych ze sobą sporych rozmiarów sal – Po liczebnikach nie stawiamy przecinków.

18)  Biuro Aurorów składało się z pięciu, połączonych ze sobą sporych rozmiarów sal, z których każda przeznaczona była do czegoś innego. Znajdowały się tutaj sale do ćwiczeń zarówno fizycznych jak i umysłowych, salon, biblioteka i punkt medyczny. Prócz owych pięciu sal, trzech najwyżej postawionych rangą Aurorów, posiadało swoje własne biura, nie oddające jednak zupełnie charakteru tej części Anglii. – Czepialstwo. Ostatnie zdanie jest kompletnie nielogiczne. Te sale były publiczne czy były własnością trzech najwyższych rangą aurorów (z małej litery, tak przy okazji)? Ostatni kawałek od „nie oddające” jest tak trochę od czapy; najbardziej w nim  „jednak” zgrzyta, bo wskazuje na to, że czemuś wystrój (?) tych prywatnych biur przeciwstawiasz. No i albo „najwyżej postawieni w hierarchii”, albo „najwyżsi rangą”.

19)  Teodora wkroczyła właśnie pewnym krokiem do salonu, w którym zgromadzeni byli już właściwie wszyscy, mający uczestniczyć w porannym spotkaniu, ciągnąc za sobą nieco zdezorientowanego Bagmana, - Ci wszyscy byli w salonie, ciągnąc za sobą Bagmana? Wiem, że nie o to chodziło, ale zdanie jest dwuznaczne. „W salonie zgromadzeni byli już właściwie wszyscy, mający uczestniczyć w porannym spotkaniu. Teodora wkroczyła do pokoju pewnym krokiem, ciągnąc za sobą nieco zdezorientowanego Bagmana”.

20)  Zapewne miał wpływ na to fakt, iż przez te kilka lat współpracy, nigdy nie widział jej równie rozwścieczonej. – Bez przecinka przed „nigdy”. „Przez ten kilka lat współpracy” to ten, no, okolicznik czasu.

21)  będąc świadomą tego, że takich jak on, ona zjada na śniadanie. – Bez przecinka po „on”. „Jak on” to porównanie, a przy porównaniach nie ma przecinka.

22)  - Witaj Teddy - z półmroku wyłonił się właśnie szef wszystkich Aurorów, który podszedł do kobiety i nie omieszkał nie pocałować jej w policzek – „Witaj, Teddy. – Z półmroku wyłonił się właśnie szef wszystkich aurorów”. „Nie omieszkał” znaczy, za sjp.pwn.pl, „nie zaniedbać sposobności zrobienia czegoś”. Innymi słowy, napisałaś, że skorzystał z okazji, żeby nie całować jej w policzek. O to chodziło?

23)  Postanowiliśmy razem z ministrem, że w tym roku zajmiemy się ochroną na stadionach, podczas rozgrywek w Quidditcha. – Rozgrywki Quidditcha. Rozgrywki piłki nożnej. Poza tym „podczas rozgrywek” nie pasuje na dopowiedzenie, wolałabym bez przecinka.

24)  Mamy na celu przygotowanie młodych Aurorów, do praktycznej pracy na tego typu masowych imprezach, gdzie w razie zagrożenia nie można postępować gwałtownie i chaotycznie.  - Do praktycznej (oł rili?) pracy na tego typu imprezach CO? Aaaaa! Przygotowanie młodych aurorów do takiej pracy! Co tam robi ten przecinek??? Zresztą koniec zdania też ładny. Jakby według szefa aurorzy generalnie to mogli postępować gwałtownie i chaotycznie. Piękne.

25)  - Innymi słowy chcecie mi zrobić szkolenie na najbliższych rozgrywkach? – Po „innymi słowy” przecinek, bo nie jest to element zdania.

26)  - Teddy mamy na uwadze przede wszystkim bezpieczeństwo – „Teddy, mamy na uwadze przede wszystkim bezpieczeństwo”. Zwrot do adresata=przecinek.

27)  - Witaj Aurora – Witaj, Aurora.

28)  w jednej chwili wrócił mu blask, który zgubił opuszczając mury Hogwartu – Przecinek przed „opuszczając”, bo imiesłów przysłówkowy musi być oddzielony przecinkiem od reszty zdania.

29)  Syriuszowi po uporaniu się ze swoim zamówieniem, pozostał niespełna kwadrans na dotarcie do miejsca – „Po uporaniu się ze swoim zamówieniem” może być wtrąceniem, ale wtedy też przecinek po „Syriuszowi”; jest to jednak zwykły element zdania, nie masz tam żadnych czasowników ani nic.

30)  zapewne zamiast uroczego spacerku wybrałby aportację – Teleportację. Deportacja to znikanie przed teleportacją, a apostazja to pojawienie się po jej zakończeniu. Cały proces nazywamy teleportacją.

31)  Tym razem jednak, postanowił poprzyglądać się przechodniom – Bez przecinka.

32)  Syriuszowi po uporaniu się ze swoim zamówieniem, pozostał niespełna kwadrans na dotarcie do miejsca, w którym umówił się ze swoim najlepszym przyjacielem, a mianowicie do Dziurawego Kotła przy Charing Cross Road. (…) Kiedy wreszcie dotarł do pubu, zaczął rozglądać się za swoim najlepszym przyjacielem, (…) - Jak tam przygotowania do ślubu? - zapytał Syriusz, uśmiechając się szeroko do przyjaciela. - Powtórzenia.

33)  a gdy wreszcie zlokalizował go wzrokiem, siedzącego przy stoliku w samym centrum większej sali podszedł – „Siedzącego przy stoliku w samym centrum” to a) wtrącenie, wtedy z przecinkami po obu stronach, b) element zdania, wtedy bez przecinków w ogóle.

34)  zapytał Syriusz, który doskonale zdawał sobie sprawę z tego ile kosztowała przyjaciela śmierć jego ukochanej. W dodatku w takich okolicznościach.  – Przecinek przed „ile”, zdanie podrzędne (z czego sobie zdawał sprawę?). „W dodatku w takich okolicznościach” jest imho trochę nie na miejscu, to jest nieumiejętnie wprowadzone do narracji. No bo co w dodatku w takich okolicznościach? Doskonale Syriusz zdawał sobie sprawę z tego, ile ta śmierć kosztowała Remusa? Ile Remusa w takich okolicznościach kosztowała śmierć ukochanej? W jakich okolicznościach śmierć ukochanej tyle kosztowała? Sprecyzuj, no.

35)  - Z tego, co wiem to tak – Przecinek przed „to”, bo „tak” jest odpowiedzią na pytanie.

36)  Nie wyglądała, jednak ani na zaskoczoną ani speszoną, - Bez przecinka.

37)  Miał ochotę ją pocałować więc to zrobił, a ona momentalnie poddała się jego brutalnemu pocałunkowi. – Przecinek przed „więc” – zdanie wynikowe.

38)  a kiedy skończył opadł ciężko dysząc na poduszki. – Jeśli dwa czasowniki, to gdzieś przecinek.

4. Nazywam się winny, bo cokolwiek zrobiłbym…


Po pierwsze, w tym rozdziale na każde cztery linijki tekstu przypada przynajmniej jedno „iż”. To boli. Słówko jest dobrym zastępnikiem dla „że”, tak jak „tudzież” dla „i”, ale… wyobrażasz sobie tekst, gdzie jest więcej „tudzież” niż „i”? Tak właśnie czyta się ten rozdział.

W rozdziale jest też niebezpiecznie wysokie stężenie „był”, „który”, „sporej wielkości”, „rzucić” i „skwitować”. Pierwszych dwóch się co prawda nie uniknie, ale można kombinować, żeby tak nie dawały po oczach.

Po drugie. Jedna z kamienic słynęła z najlepszego kremowego piwa w okolicy, następna ze spotkań czwórki założycieli Hogwartu, a jeszcze inna z wyrobu znakomitych karmelków i czekoladowych żab.  Chyba w ogólnie nie myślisz o tym, co piszesz. Hogwart liczy sobie z tysiąc lat, hej! Magia nie magia, JAK kamienica przy rynku mogła wytrzymać tyle czasu w przyzwoitym stanie? Owszem, to błahostka, ale takie tam duperele wpływają na odbiór całości.


1)      Nazywam się winny, bo cokolwiek zrobiłbym … - BEZ SPACJI PRZED WIELOKROPKIEM!!! To znak interpunkcyjny jak przecinek czy kropka.

2)      W samym jej sercu, można było podziwiać Fontannę Mądrości. – Bez przecinka. Nie masz orzeczenia w tym, co chciałabyś widzieć jako pierwsze zdanie składowe. A „w samym jej sercu” jak najbardziej przynależy do zdania, odpowiada na pytanie „gdzie”.

3)      (choć nikt tego nie potwierdza, ale również i nie zaprzecza) – Taka tam niezręczność stylistyczna. „Choć nikt tego nie potwierdza, ale również i nie zaprzecza temu” albo „choć nikt nie potwierdza, ale również i nie zaprzecza”.

4)      Tymczasem na jednym z osiedli mieszkaniowych, stała dość ładna, ogromna posiadłość – Bez pierwszego przecinka. Jak w punkcie pierwszym.

5)      stała dość ładna, ogromna posiadłość (…) Aby dojść do drzwi posiadłości, należało przejść przez samo serce sporej wielkości, zadbanego ogrodu, którego podlewanie i pielęgnacja już od samego rana zajmowała skrzaty domowe. – Powtórzenia. Ale tak naprawdę to przecinek po „wielkości” jest najcudniejszym elementem w tym cytacie. To jest serce CZEGO -> zaniedbanego ogrodu. Swoją drogą, mój musk ciągle czyta „należało przejść przez samo serce sporej wielkości, potem szmat zaniedbanego ogrodu”… taki efekt osiągnęłaś tym przecinkiem.

6)      zarówno te magiczne jak i poza magiczne – Pozamagiczne. Tak, jak „pozazmysłowy” i „pozamaciczny”, ten sam typ słowotwórstwa. Natomiast „zarówno…, jak” to porównanie paralelne i przecinek powinien tam być.

7)      Po pokonaniu całego tego osobliwego toru przeszkód, dochodziło się do trzech schodków – Bez przecinka. W pierwszej części zdania masz same rzeczowniki i słówka-watę, żadnych czasowników.

8)      W północnej części, znajdował się również taras nieopodal którego, mieścił się mały i praktyczny placyk zabaw. – Litości. Bez pierwszego przecinka: „w północnej części” to okolicznik lokatywny miejsca. Natomiast drugi przecinek… *wdech, wydech*… przenieś za „taras”. http://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-ktory

9)      ciszę wielkiego domu przerwał przeraźliwy kobiecy wrzask, dochodzący z północnego skrzydła domu. – Powtórzenia. Drugie „domu” możesz wywalić.

10)  - Dobrze – Lily wyglądała jakby właśnie odetchnęła z ulgą i opadła niedbale na sofę, znajdującą się w niewielkim salonie, w którym byli. – Kropka na końcu wypowiedzi Lily.

11)  Całość dopełniała, pasująca do całości bursztynowa tapeta – Bez przecinka. Co dopełniało? Pasująca do całości bursztynowa tapeta.

12)  dorzuciła, nie będąc do końca przekonaną czy, jeśli nie powie się czegoś facetowi wprost, - Przecinek przed „czy”, bo wprowadzasz zdanie podrzędne.

13)  Tymczasem w Yorkshire, jednej z londyńskich dzielnic, w apartamencie 105, przy Rose Road 15 pewna młoda czarnowłosa osóbka, wciąż jeszcze nie podniosła swojej uroczej główki z poduszek. – Ten styl zabija. Nie czujesz tego? Jest koszmarny w każdym calu i pretensjonalny do urzygu… Ale ja nie o tym chciałam. „przy Rose Road 15” jest wtrąceniem, więc przecinkiem je; zasadniczym określeniem jest „w Yorkshire”. Na ten przecinek przed „wciąż” brak mi słów, zatem przyjmij po prostu do wiadomości, że nie ma prawa tam być.

14)  Zegar naścienny, znajdujący się w salonie, sporej wielkości apartamentu wskazywał niespełna godzinę dziewiątą, - Zegar naścienny sporej wielkości apartamentu, aha.  „Znajdujący się w salonie sporej wielkości apartamentu” to jedna całość i na dodatek wtrącenie.

15)  eleganckiej, nocnej szafce, - Bez przecinka. Szafka nocna to właściwa nazwa konkretnego typu szafki, tak jak, no nie wiem, orzech włoski pewnej odmiany orzecha. Jest więc tam tylko jeden przymiotnik – „elegancka”.

16)  Dziewczyna pomimo wszystko, w dalszym ciągu nie odczuwała strachu, - Albo robisz z tego czegoś wtrącenie, albo w ogóle wybij sobie z głowy przecinki.

17)  Nic się nie bój skarbie – Nic się nie bój, skarbie.

18)  Biegła przez hogwardzkie błonia – Hogwarcki.

19)  Teddy zaczekaj! – Teddy, zaczekaj!

20)  Niestety z powodu rozpędu jaki wzięła potknęła się o jakiś korzeń – „Jaki wzięła” to wtrącenie.

21)  - Co ty tu do cholery robisz?! – „Do cholery” jest wtrąceniem. Przecinkami to.

22)  Nie wiem czy zauważyłaś – Przecinek przed „czy”. Czego nie wiem? -> Czy zauważyłaś.

23)  Nie wiem czy zauważyłaś, bo zapewne byłaś zajęta bardziej przyziemnymi sprawami – uśmiechnął się kpiąco. – Niemniej ostatnimi czasy dzieją się niepokojące rzeczy. – Didaskalia dzielą tutaj jedno zdanie na dwie części. „Nie wiem, czy zauważyłaś, bo zapewnie byłaś zajęta bardziej przyziemnymi sprawami – uśmiechnął się kpiąco – niemniej ostatnimi czasy dzieją się niepokojące rzeczy.”

24)  Osobiście nie byłem pewien czy powinniśmy ci o tym mówić – Przecinek przed „czy”. Czego nie byłem pewien? -> Czy powinniśmy ci o tym mówić.

25)  - Teddy jesteś w niebezpieczeństwie. – Teddy, jesteś w niebezpieczeństwie.

26)  Zajmujesz zbyt wysokie stanowisko w Ministerstwie, aby Riddle miał zlekceważyć ten fakt - …ten fakt, czyli że zajmujesz zbyt wysokie stanowisko. Właściwa posada dla ciebie to hostessa.

27)  Na pewno wkrótce do ciebie przyjdzie, a ty będziesz musiała wybrać po której staniesz stronie – Przecinek przed „po”. Co wybrać? -> Po której staniesz stronie.

28)  wyciągnął rękę zupełnie jakby, chciał ją dotknąć – Bez przecinka, to porównanie.

29)  Teddy – natychmiast był przy niej, tuląc ją w ramionach, a ona nawet nie zaprotestowała. – Kropka po „Teddy” i „natychmiast” z dużej litery.

30)  - Kochanie proszę cię … - Kochanie, proszę cię…

31)  - Nie – zeszła z jego kolan, odsuwając się na bezpieczną odległość. – Kropka po „nie” i „zeszła” z dużej litery.

32)  - Teddy nie wyrzucaj mnie … - Teddy, nie wyrzucaj mnie…

33)  Chodź pokażę ci, gdzie są drzwi. – „Chodź, pokażę ci, gdzie są drzwi.”, bo dwa czasowniki trzeba rozdzielić przecinkiem.

34)  rzucił lodowato również podnosząc się i posłusznie, idąc z nią do wyjścia. – Ał. Jednocześnie rzucił lodowato, podnosił się i szedł za nią do wyjścia? Panuj nad imiesłowami, bo wychodzą Ci absurdy. Na potrzeby własne zapamiętaj, że stawiasz przecinek, gdy zmieniasz myśl. „Rzucił lodowato, również podnosząc ton. Posłusznie poszedł za nią do wyjścia”.

35)  Wiesz gdzie mnie znaleźć – Przecinek przed „gdzie”. Co wiesz? -> Gdzie mnie znaleźć.

36)  dodał, kiedy wręcz wypchnęła go z mieszkania i rzucając jej ostatnie zagadkowe spojrzenie. – Ale CO rzucając jej ostatnie zagadkowe spojrzenie? Nie wiem, nie rozumiem, kołyszę się w tył i w przód. Błagam, weź czytaj swoje wypociny przed publikacją, to może unikniesz takich koszmarków.

37)  Zatrzasnęła za nim drzwi, po czym oparła się o drzwi bezwładnie, osuwając się na podłogę i ukrywając twarz w dłoniach. – Powtórzenia. Zamiast „drzwi” po raz drugi mogłaś po prostu napisać „o nie”.

38)  Gdyby tylko wiedział ile kosztowało ją wyrzucenie go z domu zapewne zostałby i walczył. – Przecinki coś zjadło. Przecinek stawiamy wtedy, kiedy mamy jakieś zdanie podrzędne lub czasownik obok czasownika. „Gdyby tylko wiedział, ile kosztowało ją wyrzucenie go z domu, zapewne zostałby i walczył”

39)  Gdyby tylko wiedział jak bliska była zapomnienia mu wszystkiego co złe … - Jw. + bez spacji przed wielokropkiem. Przecinek przed „jak” i przed „co”.

40)  - Teddy jesteś nareszcie – Teddy, jesteś nareszcie.

41)  Lily Evans, rudowłosa czarownica uśmiechnęła się szeroko na widok przyjaciółki, która właśnie przekroczyła próg sklepu, w którym umówione były już od dobrych trzydziestu minut. – Ekhm. Zbudowałaś to zdanie tak, że Lily Evans przekroczyła właśnie próg sklepu, w którym umówione były z tą rudowłosą czarownicą, co to się uśmiechała, i nie wiadomo co z nimi, bo nie ma orzeczenia. „Rudowłosa czarownica” jest wtrąceniem.

42)  Tutaj nie chce mi się cytować, ale w ciągu pięciu zdań udało ci się dwukrotnie powtórzyć „rudowłosą” i trzykrotnie „przyjaciółkę”. Zrób coś z tym.

43)  - Ja bym proponowała tą po lewej stronie – Proponowanie z użyciem tje po lewej stronie, ciekawe to zaiste. „Tę po lewej stronie”, bo wskazujesz.

44)  Tymczasem Lily i Teddy, plotkując wesoło rozebrały się i ruszyły w stronę niewielkiego saloniku, w którym nikt im nigdy nie przeszkadzał. – Po pierwsze, to zabrzmiało cokolwiek dwuznacznie. Po drugie, „plotkując wesoło” jest wtrąceniem i w związku z tym przecinkiem z prawej je; gdyby nawet i wtrąceniem nie było, imiesłów przysłówkowy trzeba jakoś odprzecinkować od reszty zdania.

45)  skwitowała Lily, patrząc niepewnie na Teddy i niewiele myśląc krzyknęła. – Łapa tutaj jesteśmy!!! – „Skwitowała Lily, patrząc niepewnie na Teddy, i, niewiele myśląc, krzyknęła – Łapa, tutaj jesteśmy!” Czemu tak? Dwa wtrącenia i określenie do wypowiadanej kwestii.

46)  Cześć Lily – Cześć, Lily.

47)  co nie umknęło uwadze czujnej jak zwykle Evans – Czepialstwo. Może lepiej byłoby „jak zwykle Evans”? Brzmi to naturalniej i nie ma się wrażenia, że czujna czasami jest kimś innym.

48)  rzuciła Lily pogodnie, rzucając najlepszej przyjaciółce karcące spojrzenie i zwracając uwagę na przyjaciela (…) powiedziała Lily, podając przyjacielowi herbatę.
- Oczywiście – powiedział Syriusz, upijając łyk
(…) i rzucając ukradkowe spojrzenie Teddy. (...)zapytała Teddy, uśmiechając się nieznacznie i upijając łyk herbaty – Mistrzyni powtórzeń. Wszystko to na przestrzeni ośmiu linijek w Wordzie tmr 12. Ja proponuję: „obdarzając najlepszą przyjaciółkę karcącym spojrzeniem i zwracając uwagę na nowo przybyłego”, „zarządziła Lily, podając mu herbatę” i „spoglądając ukradkowo na Teddy”. Drugie „upijając łyk herbaty” ja bym wywaliła, ale jeśli Ci zależy… nie wiem, może „racząc się herbatą”, jeśli Cię ten zwrot nie odstrasza?

49)  Syriusz zdecydowałeś się już czy przyjmiesz wyzwanie Ministerstwa – Przecinki pouciekały. „Syriusz, zdecydowałeś się już, czy przyjmiesz wyzwanie Ministerstwa”.


5. Morbid reveries. Chorobliwe zapatrzenie.


Przed wielokropkiem NIE stawia się spacji.

Z błędów rzeczowych:

- Bonusem jest fakt, że przechowasz dla nas pewien pergamin – odparła Marlena, machając skrawkiem papieru w powietrzu. – Pergamin to nie papier (chociaż sama Rowling o tym niekiedy zapomina, ale…).


1)      Gdyby nie moja przypadłość … - Bez spacji.

2)      - Remus nie myśl tak! – Remus, nie myśl tak!

3)      – To był wypadek – po czym zmieniła temat. – Po myślniku z dużej litery, bo słowa nie odnoszą się bezpośrednio do wypowiadanej przez Teddy kwestii.

4)      uśmiechnął się czarująco, podając kobiecie dłoń (…) stwierdziła, uśmiechając się szeroko. (…)  powiedziała Teddy, uśmiechając się krzepiąco do przyjaciela(…) - Musiałem załatwić pewną sprawę – odparł zdawkowo, uśmiechając się blado. (…)
- Wspaniale! W takim razie zapraszam – rzuciła, uśmiechając się wesoło
-  12 linijek Worda, 5 powtórzeń. Zastanów się, czy oni nie maja innych dróg ekspresji niż uśmiechanie się?

5)      a pod nim drążek za który można było się przytrzymać. – Przecinek przed „za który”.

6)      zarówno systemem pionowym jak i poziomym. – Przecinek przed „jak”, albowiem masz do czynienia z porównaniem paralelnym.

7)      odpowiedział, rozglądając się po wnętrzu pomieszczenia, które szczerze mówiąc prezentowało się imponująco – „Szczerze mówiąc” jest wtrąceniem, więc przecinek z lewej i prawej przy nim.

8)      - Już załatwiam – uśmiechnęła się -  Kropka na końcu wypowiedzi i nowe zdanie po myślniku z dużej.

9)      na stoliku przed nimi, wdzięczył się złoty dzbanek z herbatą – Bez przecinka, bo „na stoliku przed nimi” robi za okolicznik.

10)   No cóż mieszkam obecnie w Norwegii i zajmuję się handlem – Przecinkiem oddzielić „no cóż”, bo nie wiąże się toto z resztą zdania.

11)  - No tak za granicę zdecydowanie mniej informacji dociera o Riddle’u i jego planach – Przez zamieszanie z przecinkami zdanie jest prawie niezrozumiałe. „No tak, za granicę zdecydowanie mniej informacji dociera o Riddle’u i jego planach”, o. Tak przy okazji: chyba plany Voldemorta są tajne…?

12)  Oczywiście staramy się uświadamiać wszystkich na bieżąco, jednak nie jest to możliwe. Nawet nie wiesz, jak bardzo mi jej brakuje. – Właśnie to miałam na myśli, gdy pisałam, że nie dajesz niektórym rzeczom wybrzmieć. Za szybko przeszłaś od jednego do drugiego. Najbardziej by mi się widziały jakieś gustowne didaskalia (np. „po czym dodał zmienionym głosem”), ale może też w ostateczności wielokropek.

13)  nie było dnia żebym o niej nie myślała. – Nie było dnia, żebym o niej nie myślała.

14)  Będąc w szkole była jeszcze odcięta od tego wszystkiego – Imiesłów przysłówkowy implikuje przecinek. Przecinak przed „była” w tym przypadku.

15)  krzycząc jak bardzo go nienawidzi. – Przecinek przed „jak”, bo ów wprowadza zdanie podrzędne.

16)  Czasami po prostu dzieją się rzeczy na, które nie mamy żadnego wpływu – AŁA. http://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-ktory

17)  - Teddy nie ma szefa – Bo Teddy jest na samozatrudnieniu, o! „Teddy, nie ma szefa”.

18)  zarówno z jej twarzy jak i tonu głosu – Gdzieś coś tam chyba mówiłam o porównaniach paralelnych, a jak nie, to łap: http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629799

19)  konsultujesz się ze mną tylko w nagłych wypadkach lub jeśli sprawa wymaga mojego udziału, tudzież podpisu. – „Tudzież” znaczy ni mniej, ni więcej jak „oraz” i nie stawia się przed nim przecinka.

20)  rząd nie zdarzyły się jej ani razu od momentu jak rok temu przyjęła posadę – Przecinek przed „jak”. Bez przecinka jest tylko i tylko wtedy, gdy „jak” występuje w porównaniu.

21)  która jednak przy okazji napawała wszystkich co najmniej demotywująco – KE??? Napawać CZYMŚ. Skojarz sobie z „napawać dumą” w razie problemów. A całe to wyrażenie jest dziiiiwne.

22)  Wiesz jakoś nie przepadam za angielską pogodą – Przecinek po „wiesz”, bo są dwa czasowniki obok siebie.

23)  uciął, chociaż stan jego umysłu był równie bardzo zależny od pogody, jak bardzo pies może być zależny od kota. – Ja przepraszam bardzo, ja chcę być kulturalna i miła, i w ogóle, ale… DAFUQ?! Jakieś międzygatunkowe BDSM? Na polski. I unikaj na przyszłość bezsensownych porównań.

24)  Rozchmurz się słonko – „Rozchmurz się, słonko”,  zwrot do adresata.

25)  McKinnon chociaż ty mnie nie denerwuj od rana – Jw. „McKinnon, chociaż ty mnie nie denerwuj od rana”.

26)  rzucił Black, żałując że – Przecinek przed „że”.

27)  Gdyby umówił się z Jamesem obyłoby się bez głupich gadek na głupie tematy – Przecinek przed „obyłoby się”, bo dwa czasowniki obok siebie.

28)  Co ty taki drażliwy Syriuszku? – Przecinek przed „Syriuszu”. *zieeew*

29)  warknął najwyraźniej nieskory do jakichkolwiek rozmów. – Przecinek po „warknął”, bo reszta mi brzmi na dopowiedzenie.

30)  Wszędzie walały się jakieś pudła, kartony, telewizory oraz jakieś śmieci. – Drugie „jakieś” mogłabyś zamienić na „inne”.

31)  Marlena zachodziła w głowę skąd Syriusz wpadł na pomysł – Przecinek przed „skąd”, zdanie podrzędne..

32)  Panna McKinnon nie należała jednak do zwolenników teorii wedle, której - *headdesk* Uch, nie wiem, jak Ci to wytłumaczyć, naprawdę nie wiem. Na potrzeby Twojej edukacji ustalmy, że „wedle” to jakaś genialna panna Wedle. W Twojej wersji jest mowa o pannie Wedle, która ma jakąś teorię i zwolenników jej poglądów. Gdyby przecinek był przed „wedle”, byłaby mowa po prostu o teorii, w myśl której to  tamto. Takie jest wyrażenie, no.

33)  wykończyć wszystkie niemagiczne osoby nawet, jeśli pomogłoby to jej w wykonywaniu codziennych obowiązków – Trochę jak wyżej. „Nawet jeśli” to integralna całość.

34)  Okolica, w której się znaleźli była niezwykle słoneczna – „W której się znaleźli” to wtrącenie.

35)  a kiedy tylko udało jej się zlokalizować odpowiedni budynek przeszli przez furtkę – Przecinek przed „przeszli”, dwa orzeczenia.

36)  w którym już czekał na nich mężczyzna w średnim wieku, siedzący na wiekowej kanapie. – „Niemłody”? I bez przecinka przed „siedzący”.

37)  Na widok gości poderwał się z miejsca najwyraźniej uradowany. – „Najwyraźniej uradowany” to dopowiedzenie, przecinek przed tym.

38)  Camillo bądź tak miła – „Camillo, bądź tak miła”.

39)  - Zapewne wiesz w jakiej sprawie przychodzimy Prewett – „Zapewnie wiesz, w jakiej sprawie przychodzimy, Prewett”, albowiem zdanie złożone i zwrot do kogoś.

40)   w którym już czekał na nich mężczyzna w średnim wieku, siedzący na wiekowej kanapie. (…) - Witam, witam – rzucił (…)- Oczywiście – powiedziała dziewczyna (…)– Miło było państwa poznać – rzuciła na odchodnym (…) - Zapewne wiesz w jakiej sprawie przychodzimy Prewett – powiedziała Marlena (…). Salonik pomimo niewielkich rozmiarów urządzony był w niezwykle bogatym stylu. Oprócz drogocennej kanapy znajdował się tutaj również stół dopasowany wysokością do kanapy, oraz wiekowa, stylowa komoda. Na ścianach wisiało kilka rodzinnych portretów, a na ścianie wisiał masywny, bogato zdobiony żyrandol. No i od kiedy wiekowa kapana jest drogocenna? Co zaś do ostatniego zdania, to myślę, że czytanie rozdziałów przed publikacją naprawdę dobrze Ci zrobi.

41)  Oprócz drogocennej kanapy znajdował się tutaj również stół dopasowany wysokością do kanapy, oraz wiekowa, stylowa komoda – Bez przecinka. Nie ma wtrąceń, „oraz” występuje pojedynczo.

42)  - Ochrona w zamian za przekazanie wam mojej najcenniejszej księgi. Dobrze zrozumiałem? – zapytał gestem, zapraszając gości, aby usiedli na kanapie. – Kwikło mi się. Gestem ustalał umowę, jassssne. „Zapytał, gestem zapraszając gości, aby usiedli na kanapie”. (Znowu ta kanapa, o Wielki Cthulhu…)

43)  - Chciałbym abyście w takim razie zabrali stąd moją córkę w jakieś bezpieczne miejsce – Przecinek przed „abyście”, bo wprowadzasz w ten sposób zdanie podrzędne.

44)  - Chciałbym abyście w takim razie zabrali stąd moją córkę w jakieś bezpieczne miejsce – rzucił po chwili namysłu (…) - Jak sobie życzysz – odezwał się wreszcie Syriusz i dodał po chwili namysłu.

45)  - Jak sobie życzysz – odezwał się wreszcie Syriusz i dodał po chwili namysłu. – Aby nie tracić czasu Marlena pójdzie teraz z nią porozmawiać i pomóc spakować jej rzeczy. – Bez kropki po „namysłu” i „aby” z małej litery, bo komentarz odnosi się też do drugiej części wypowiedzi Syriusza. Przecinek przed „Marlena”, bo zdanie zaczyna się spójnikiem zdania podrzędnego. Gdzieś to linkowam, więc nie tłumaczę.

46)  - Prewett tylko, żeby było jasne – zaczął Syriusz, patrząc facetowi prosto w oczy – PREWETT I NIKT INNY, pamiętaj! Nie brać jeń… ach tak, ojej, to nie ta bajka, zapomniałam się, przepraszam. „Prewett, tylko żeby było jasne”.

47)  - Oczywiście – powiedziała kobieta, oddając pergamin Blackowi (…) - Oczywiście – powiedział. -  Nic mi do tego, co gadają postacie, ale z komentarzami narratora mogłaś się bardziej wysilić. Np. „oczywiście – powtórzył”, jeśli to było specjalnie.

48)  - Dlatego też jeśli nie jesteś pewien, czy jesteś w stanie wykonać powierzone ci zadanie to mów o tym teraz, a nie za tydzień, dobrze? – Przecinek prze „to”, zasada dwóch czasowników. Ja wstawiłabym też przecinek przed „jeżeli”, ale nie mam co do tego pewności.

49)  aby przeszły w niepowołane ręce nawet za cenę ich utracenia. – „Nawet za cenę ich utracenia” to dopowiedzenie, przecinek przed to.

50)  władze miasta mogłyby pomyśleć nad jakimś zadaszeniem skoro większą część roku lało i lało. – Przecinek przed „skoro”, bo dalej idzie zdanie podrzędne.

51)  Tym oto sposobem park pełnił funkcje jedynie reprezentacyjne lub raczej miał za zadanie pokazać, że londyńczycy pomyśleli o nim i nie są gorsi od innych. – Ja bym tutaj wstawiła przecinek przed „lub” i potraktowała wszystko, co po nim idzie, jako dopowiedzenie. Tak jakoś mi to bardziej brzmi. Ale to tylko ja.

52)  - Cześć Teddy – Cześć, Teddy

53)  - Postanowiłeś za mną łazić, czy co?! – Bez przecinka. Nie ma zdania złożonego, „czy” jest pojedyncze, przy konstrukcji „coś czy coś” nie stawia się przecinka i w ogóle.

54)  zaśmiał się, patrząc jej prosto w oczy swoimi wielkimi, obsydianowymi oczami – Bo absolutnie musiałaś dać upust swojej miłości do kamieni szlachetnych, nawet za cenę powtórzenia. Litości…!

55)  - Tęsknię za tobą … - Bez spacji przed wielokropkiem.


6. Na rozstaju dróg.


Zdecydowanie najgorszy rozdział opowiadania. Bez ogródek powiem, że w trakcie czytania płakałam ze śmiechu.


Najpierw creme de la creme!

[Syriusz] wyglądał na wściekłego, kiedy z hukiem wypadł na ulicę i jedynie mała, samotna łza wskazywała na smutek, który zapanował w jego sercu. – I wreszcie jest samotna łza (chwała Ci, że nie kryształowa), obowiązkowy i najbardziej tru element każdego szanującego się opka, symbol złej literatury, ucieleśnienie kiczu, blogaskowa klasyka. Aż się wzruszyłam.

.


1)      6. Na rozstaju dróg. – Nie stawia się kropki na końcu tytułu.

2)      Już od wczesnych godzin porannych centrum stolicy Wielkiej Brytanii było niesamowicie zakorkowane. Teddy Warner doskonale zdawała sobie z tego sprawę i pomimo tego, iż była czarownicą postanowiła tego dnia odpocząć od czarów i pozostać w swoim kochanym, gustownym apartamencie, znajdującym się w Southwark. – Ekhm, jak ma się jedno do drugiego? Kompletnie nie łapię związku przyczynowo-skutkowego

3)      Teddy Warner doskonale zdawała sobie z tego sprawę i pomimo tego, iż była czarownicą postanowiła tego dnia odpocząć od czarów – Przecinek po „czarownicą”, bo tam kończy się wtrącenie.

4)      gustownym apartamencie, znajdującym się w Southwark. – Bez przecinka przy imiesłowie przymiotnikowym.

5)      następnie przerzuciła się na Pismo Czarownica oraz Proroka Codziennego. – Tytuły gazet zapisujemy w cudzysłowie. „Pismo Czarownica” i „Proroka Codziennego”.

6)      znajdujący się tuż przed sofą na której właśnie siedziała – Przecinek przed „na której”.

7)      Oparła głowę na rękach i zaczęła się zastanawiać jak wytrzyma możliwość bliższej współpracy z Blackiem. – Raz, że przecinek przed „jak” (wprowadza zdanie podrzędne, bo dalej jest orzeczenie), po drugie, zdanie jest bez sensu. W tym przypadku możliwość=ewentualność, a ewentualność bliższej współpracy już jej zagraża.

8)      Przypomniała sobie pewne urocze popołudnie, jasne, mocne słońce i polanka w samym sercu Zakazanego Lasu razem z Syriuszem. – Styl. Przecinek przed „jasne” zamieniłabym na dwukropek, myślnik czy nawet kropkę, w każdym razie coś, co z jednej strony silnie rozdziela, a z drugiej zaznacza, że rozwijasz myśl. Teraz nie ma żadnego logicznego związku między jedną częścią zdania a drugą.

9)      Pamiętała niczym przez mgłę jak uratował ją przed upadkiem w przepaść – Przecinek przed „jak”. Co pamięta -> jak ją uratował. To nie jest porównanie.

10)  Uświadomiła sobie, że chyba właśnie na zakończeniu roku w szóstej klasie widziała Syriusza po raz ostatni przed serią tegorocznych, przypadkowych spotkań. – Tegoroczne spotkania są przypadkowe, nie spotkania są tegoroczne i przypadkowe – łapiesz różnicę? Bez przecinka. Poza tym to jest pierwszy raz (szósty rozdział!!!), kiedy wspominasz, że Teddy nie ukończyła Hogwartu.

11)  Być może głęboki wstrząs, który nastąpił po śmierci jej ukochanej przyjaciółki przyczynił się do tego – „Który nastąpił po śmierci jej ukochanej przyjaciółki” to wtrącenie, a poza tym lepiej brzmiałoby „wywołany śmiercią jej ukochanej przyjaciółki”, żeby podkreślić, że to jej śmierć wywołała ten wstrząs (chyba że nie wywołała, ale casus poprzedniego zdania – nic, ale to nic nie wiemy do tej pory).

12)  że nie pamiętała czy cokolwiek kiedykolwiek zaszło między nią – Czego nie pamiętała? -> Czy cokolwiek zaszło między nimi. Przecinek.

13)  cokolwiek kiedykolwiek zaszło między nią, a Blackiem – W konstrukcjach „między czymś a czymś” nie ma przecinka. Ba, w ogóle nie ma przecinka, kiedy „a” występuje w znaczeniu „i”.

14)  Cześć Teddy - usłyszała niski, męski głos – „Cześć, Teddy”. Nawiasem mówiąc, pod koniec poprzedniego rozdziału czytaliśmy: - Cześć Teddy – usłyszała za sobą znajomy, niski i nieco zachrypnięty męski głos. Nie brzmi aby znajomo? (Jeśli miało brzmieć znajomo, to był to zły pomysł i na dodatek jeszcze nie wyszło.)

15)  uśmiechnął się niezwykle czarująco, unosząc jedną brew ku górze w oczekiwaniu na jej kolejny ruch. – Unosił ową brew niezwykle powoli, albowiem ona długo myślała. Spory swój udział miały w tym procesie chore ambicje Regulusa, gdyż pragnął unieść brew naprawdę wysoko. Mój Cthulhu. Ten styl…! Unikaj nie wnoszących nic oprócz zamieszania szczegółów. Naprawdę nie musisz opisywać ze szczegółami mimiki bohaterów przy każdej sposobności.

16)  robiąc mu przejście w drzwiach i gestem, zapraszając do środka – Robiąc mu przejście w drzwiach i gestem też mu robiąc przejście, no bo co jej szkodzi. Nie, nie, zapamiętaj, że kwestia, gdzie postawisz przecinek, ma duże znaczenie, bo decyduje, do czego odnosi się dany wyraz. Tutaj to ona go gestem zapraszając, czyli jedna całość, czyli przecinek przed „gestem”.

17)  - Reg wiem – Reg, wiem.

18)  Wiesz jak ja i moja rodzina zawsze byliśmy za utrzymaniem czystości – Wiesz jak ja i moja rodzina = wiesz równie dobrze, co moja rodzina. O to chodziło? Czy może chodziło o to, że  Teddy co wie -> jak on i ród Blacków są za czystością krwi? Jeśli to drugie, to przecinek.

19)  odparł, nie uśmiechał się teraz ani trochę, studiując w skupieniu jej twarz. – Hm, to chyba najlepsza sposobność, żeby Ci wreszcie zrobić na ten temat wykład. Dialogi piszesz według sztywnego schematu – Bla bla bla – stwierdzić, że wydał z siebie odgłos, imiesłów bądź wzmianka o tym, co właśnie robił lub  kilka imiesłowów. Trzymasz się tej maniery kurczowo praktycznie od prologu i jak czytam, tak nie zauważam ŻADNYCH odstępstw. Na  dłuższą metę to męczy i kole w oczy, zwłaszcza gdy – tak jak teraz – to po przecinku nie łączy się logicznie z określeniem odpowiedzi i powinno być osobnym zdaniem. Jednocześnie, co już w ogóle jest irytujące, ograniczasz opisy zachowania bohaterów tylko do takich wzmianek w dialogach, przez co uzyskujesz efekt jednolitej, jałowej paplaniny.

20)  Muszę ci coś wyznać i to co teraz powiem musi pozostać między nami. – „Co teraz powiem” to wtrącenie.

21)  zapytała, a uśmiech zamarł jej na ustach wobec wyrazu twarzy przyjaciela, który na moment sparaliżował ją strachem. – Styl, znowu styl. Przyjaciel sparaliżował ja strachem, zupełnie jak się prądem paraliżuje. Nie brzmi to zbyt fortunnie. Na ogół to strach paraliżuje kogoś (mało to razy słyszałaś, że „sparaliżował ją strach i nie mogła się ruszyć z miejsca”?), a nie ktoś paraliżuje kogoś strachem.

22)  - Spokojnie Teddy – Spokojnie, Teddy.

23)  uśmiechnął się po raz pierwszy odkąd rozpoczął snucie swojej opowieści. – Przed „odkąd” przecinek, bo wprowadza ono zdanie podrzędne.

24)  Podsumowując miałabym przyłączyć się do kampanii, która być może przyczyni się do śmierci moich najbliższych przyjaciół? - Przecinek po „podsumowując”, jak to zwykle z imiesłowami przysłówkowymi bywa. Nieszczególnie też pasuje mi „kampania” (1. zespół działań wojennych toczących się w danym okresie, 2. zorganizowane działania zmierzające do jakiegoś celu, za „Słownikiem poprawnej polszczyzny” PWN, Warszawa 1981) w kontekście propozycji przyłączenia się do zwolenników Czarnego pana, a więc do jakiejś grupy, towarzystwa, kompanii; Regulus wszak nie namawia Teddy do walki za sprawę. Ale to już kwestia gustu.

25)  Teodora nie była głupia, zdawała sobie sprawę z tego, że taki szaleniec jak Riddle był do wszystkiego zdolny. Oczywiście pod warunkiem, że zbierze dostateczną ilość zwolenników w dość wysokich kręgach społecznych. – Jak mam rozumieć ten fragment? Z logiką jest tutaj krucho. Pod tym warunkiem Teodora zdawała sobie z tego sprawę? Był do wszystkiego zdolny, jeśli zbierze dostateczną ilość (chyba liczbę, tak na moje ucho, ale Twoje też jest poprawne) zwolenników w kręgach społecznych? No i czasy się perfidnie mieszają.

26)  - Jeśli tego nie zrobisz czeka cię pewna śmierć – Zdanie okolicznikowe warunku, no. Przecinek po „zrobisz”.

27)  zawód jaki czaił się w oczach jej ojca – Jaki = który, przecinek przed tym.

28)  Słuchaj Teddy, - Słuchaj mamy, taty, pań nauczycielek w szkole i cioci Teddy. Że co? Że to nie o to chodziło? Ojej, całkiem zapomniałam, że Ty nie wiesz, że trzeba przy zwrotach do kogoś stawiać przecinki… „Słuchaj, Teddy”.

29)  tylko od ciebie zależy po której stronie barykady – Przecinek przed „po której”.

30)  wiele najstarszych czarodziejskich rodów, szczycących się czystością krwi – Bez przecinka. Traktuj imiesłów przymiotnikowy jak przymiotnik.

31)  Czarny Pan wie czym się zajmujesz – Przecinek przed „czym”, bo zdanie podrzędne.

32)  Nie podobało jej się to, co usłyszała jednakże powaga sytuacji wymagała gruntownego przemyślenia całej sprawy. - *zbiera macki z podłogi* Aha, czyli jeśli coś Teodorze się nie podoba, puszcza mimo uszu. Genialne. Poza tym przecinek po „usłyszała” (wtrącenie).

33)  kochała swoich przyjaciół wśród, których – Kochała ich wśród, wzdłuż i wszerz, po całości. No nie stawia się przecinka bezpośrednio przed „który”, nie wiem, jak mam to tłumaczyć.

34)  Dean'ów - *jestem kwiatem lotosu* Apostrof odcina fonetycznie ostatnią głoskę, więc w Twojej wersji brzmi toto „Deaów”. Nazwiska zakończone na spółgłoskę i „y” wymawiane jak spółgłoska odmieniają się zupełnie normalnie.

35)  Steva – A tutaj odwrotny przypadek;  Steve’a. Nic nie znika, a co robi apostrof, to patrz wyżej. Chyba że bohater nazywa się Stev, tak ze szwedzka, to zwracam honor.

36)  uśmiechając się do niej jednokącikowo – Chciałabym napisać coś konstruktywnego, ale ómarłam, leżę, kwiczę i nie wstaję. „Jednym kącikiem ust”.

37)  Teddy wiesz – Teddy, wiesz.

38)  kiedy on do ciebie przyjdzie nie będzie już czasu na podjęcie decyzji – Przecinek przed „nie będzie”.

39)  obiecuję że będę przy tobie – Przecinek przed „że”.

40)  Reg tak bardzo się boję – Reg, tak bardzo się boję.

41)  Niewypowiedzanie – Literówka. Niewypowiedziane.

42)  Skrywane gdzieś na dnie duszy doprowadzają do jej powolnej śmierci – Nie jestem pewna i macek nie daję, ale wydaje mi się, że powinien być przecinek przed „doprowadzają”. Nie wiem.

43)  Nie należy bać się mówić o miłości, ani ryzyka odtrącenia od którego uciekamy mimowolnie – Bez przecinka przed „ani”, za to przecinek przed „od którego”. Bardziej pasowałoby mi „nie zależy bać się mówienia o miłości”, bo to jakoś tak lepiej komponuje się z rzeczownikiem w drugiej części alternatywy.

44)  Odrzucając miłość nie mamy pewności – Przecinek przed „nie mamy” ze względu na imiesłów przysłówkowy.

45)  Ludzie myślą, że jeśli są sobie przeznaczeni to z pewnością kiedyś się odnajdą – Przecinek przed „to”, dwa orzeczenia.

46)  ludzie po rozstaniu, jeśli pójdą zupełnie przeciwnymi do siebie drogami nawet, jeśli spotkają się gdzieś na zakręcie mogą nie mieć szansy powrotu do siebie. – Ała, ta interpunkcja daje raka. Jeśli pójdą zupełnie przeciwnymi do siebie drogami nawet – wyczuwam inspirację „Dużymi ilościami naraz psów”;  „nawet jeśli pójdą zupełnie przeciwnymi do siebie drogami”. A jeśli nie o to chodziło, to na cholerę rozbijałaś „nawet jeśli” przecinkiem? Przecinek przed „mogą”, bo całe to gdybanie jest jednym wielkim wtrąceniem, które tam się kończy.

47)  a promień który wydobył się z różdżki przyodzianego w granatową szatę czarodzieja przybrał postać lwa. – Gdzie, kutrzygwiazda, są przecinki, ja się, kutrzygwiazdka, pytam?! Przecinek przed „który”, przecinek przed „przybrał”, bo tu się kończy wtrącenie o szacie czarodzieja.

48)  odezwał się inny, nieco niższy głos z całą pewnością należący do innego mężczyzny. – Zrobiłaś mi tym zdaniem dzień, tak bardzo ono jest bezsensowne. Ale przynajmniej czytelnik wie, że ten od patronusa nie jest opętany i nie mówi na kilka głosów, o. Poza tym przecinek przed „z całą”, bo o tego momentu idzie dopowiedzenie.

49)  sprawdzając czy teren jest czysty – Przecinek przed „czy”. Co sprawdzając -> czy teren jest czysty.

50)  - Myślę, że powinniśmy od razu teleportować się do ministerstwa - po tej krótkiej wymianie zdań usłyszeć można było dwa charakterystyczne trzaski. – Kropka na końcu i „po” z dużej litery, bo to po myślniku nie odnosi się bezpośrednio do wypowiedzi.

51)  Okolica, w której znajdował się dementor i z której transportowali się dwaj aurorzy była oddalona od Londynu niecałe pięć tysięcy mil – Pomijając już te rzadkiej urody pięć tysięcy mil, przecinek przed „była” przecinek, bo tam kończy się wtrącenie.

52)  Składała się z kilku, połączonych wspólną trasą miasteczek – Bez przecinka przed liczebnikami.

53)  Składała się z kilku, połączonych wspólną trasą miasteczek, w których nie było ani śladu cywilizacji – Połączone wspólną trasą miasteczka bez śladów cywilizacji to oksymoron wyższej klasy.

54)  Z racji tego, że na okolicy nie zostało odciśnięte piętno cywilizacji znajdowały się tutaj obszary bujnej roślinności, parki krajobrazowe, oraz puszcza i kilka jezior rozlokowanych wokół niej – Przecinek po „cywilizacji” (koniec wtrącenia) i bez przecinka po „oraz”, bo z kolei wtrącenia tam nigdzie przed nim nie ma. Zastanawiam się też, jakiej wielkości były te jeziora.

55)  Obojętnie, do której miejscowości byśmy nie zawitali powitałyby nas te same niskie, zadbane, białe domki z ciemną cegłówką i maleńkimi ogródkami wokół każdego domostwa. – Dzicz a barbaria jak w mordę strzelił. Przecinek przed „przywitałyby”, bo tam kończy się wtrącenie, a poza tym dwa czasowniki.

56)  mruknęła czarownica, stojąca przy kominku – Bez przecinka. Imiesłów przymiotnikowy zachowuje się jak przymiotnik, a przed przymiotnikiem raczej nie postawiłabyś przecinka, prawda?

57)  jej wewnętrzne oko po prostu wiedziało z kim ma do czynienia. – Co wiedziało -> z kim ma do czynienia. Przecinek przed „z kim”.

58)  mruknęła czarownica, stojąca przy kominku i odwrócona plecami do osoby, która właśnie weszła do jej domu. Nie musiała się nawet odwracać, jej wewnętrzne oko po prostu wiedziało z kim ma do czynienia. – Użyłaś dwa razy pod rząd tego samego słowa w dwóch równych znaczeniach i łatwo się w tym pogubić.

59)  Witaj Tom – Witaj, Tom.

60)  tak jak obiecałem – Porównanie paralelne jest z przecinkiem. „Tak, jak obiecałem”.

61)  zaplatając ręce na piersi nie było w tym jednak nic z obronnego gestu. – Kropka po „piersi” i zacznij drugie zdanie.

62)  - To był nasz wspólny plan piękna Arabello, pamiętasz? – Obowiązkowo „piękna Arabello” musi być wydzielone przecinkami. Mnie to zdanie się widzi tak: „To był nasz wspólny plan, pamiętasz, piękna Arabello?”.

63)  Czy częścią planu było wymordowanie moich przyjaciół? - w oczach ślicznej, filigranowej blondynki zalśniły łzy. – Po myślniku z dużej litery, bo wzmianka o łzach w oczach nie mówi nic o sposobie wypowiedzi.

64)  Masz na myśli tego rudzielca, który bez przerwy się na ciebie gapił i tą głupią – TĘ głupią. Z tą głupią, ale kogo? co? tę głupią.

65)  - chyba po raz pierwszy w życiu podniósł na nią głos,– „Chyba” z dużej litery, tak samo, jak w sześćdziesiątym trzecim.

66)  ściskając boleśnie jej lewe przedramienie.Przedramię.

67)  - Przecież wiesz - odgarnął niedbale kosmyk włosów z czoła. – Patrz: punkt 62.

68)  powiedziała spokojnym tonem zupełnie jakby informowała go właśnie o pogodzie i podchodząc do okna, aby zamknął okiennice. – Ale CO podchodząc do okna? Przecinek przed „zupełnie”, bo to jakby dopowiedzenie jest; gdyby nie „zupełnie”, byłoby bez przecinka jako porównanie.

69)  Tak mi przykro Tommy – Tak mi przykro, Tommy.

70)  rzuciła, przygryzając wargi, aż do krwi – Przecinek nie ma tutaj żadnej racji bytu. Rzuciła aż do krwi?

71)  - Ara nie zachowuj się jak dziecko – Ara, nie zachowuj się jak dziecko.

72)  Zabiorę cię teraz ze sobą czy ci się to podoba czy nie – Przed pierwszym „czy” przecinek, bo brzmi to jak dopowiedzenie, po drugim „czy” przecinek, bo po drugim „czy”, kiedy owo wprowadza wyliczenia, zawsze stawia się przecinek.

73)  Gdybyś mnie naprawdę kochał potrafiłbyś zostawić mnie w spokoju – Przecinek przed „potrafiłbyś”.

74)  które powinny ci się należeć z takiej, czy innej racji. – Bez przecinka. W wyrażeniach „to czy to” nie stawia się przecinka.

75)  - Dość tego - warknął, wyjmując różdżkę, celując nią w pierś dziewczyny i mamrocząc jakąś formułkę. – Warknął „dość tego”, mamrocząc jakąś formułkę. Tak zwany misheard chyba. No bo wiesz, jak imiesłów przysłówkowy niedokonany mówi, że coś się dzieje jednocześnie.

76)  najnowszą, mugolską modę. – Bez przecinka. Mugolska moda to jak szafka nocna.

77)  kilku godzinnej – To jedno słowo. Jak np. „wielogatunkowy”.

78)  wychodzić na ulicę w zestawie, prezentującym najnowszą, mugolską modę – Bez przecinka. Czy przed przymiotnikiem postawiłabyś przecinek? (Jeśli masz wątpliwości, w Twoim imieniu mówię, że nie.)

79)  Uśmiechała się od ucha do ucha, poruszając się z gracją, pomimo tego, iż na stopy wbiła bordowe, dziesięciocentymetrowe, zamszowe szpilki  - Już pal diali powtórzone „wbiła” (przedostatnie zdanie w tekście, nie chce mi się cytować), ale ona chyba te szpilki wbiła na stopy, nie stopy w buty, nie sądzisz?

80)  - Cześć Teddy - usłyszała niski, gardłowy, znajomy, męski głos i uśmiechnęła się z powagą do swojego rozmówcy. – Po pierwsze „cześć, Teddy”, po drugie aż mi szkoda gadać.

81)  - Śledzisz mnie Black? – Śledzisz mnie, Black?

82)  zapytała słodkim głosikiem, którego mężczyzna stojący naprzeciwko niej zapewne już nie pamiętał skoro spojrzał teraz na nią z powątpieniem, pomieszanym z jawnym zaskoczeniem. – Przecinek przed „skoro” (wprowadza zdanie podrzędne), bez przecinka po „powątpiewaniem” (jak przymiotnik, pamiętaj, jak przymiotnik).

83)  odparł po chwili milczenia, podczas której mierzyli się wzrokiem zupełnie, jakby chcieli sprawdzić wewnętrzną siłę rozmówcy. – Zupełnie się mierzyli wzrokiem, całkowicie, bez kompromisów. No tak wychodzi, serio. Żeby tego uniknąć, przesuń przecinek za „zupełnie”.

84)  Chodź pokażę ci moje ulubione miejsce. – „Chodź, pokażę ci moje ulubione miejsce”. Dwa czasowniki.

85)  Chodź pokażę ci moje ulubione miejsce. Mężczyzna tylko wzruszył ramionami i dał się porwać ślicznej brunetce – Entera zjadło.

87)  Mijali ponadstuletnie kamieniczki w milczeniu, aż w końcu dotarli do kawiarni – Czepialstwo. O niebo lepiej brzmiałoby „W milczeniu mijali”, bo teraz to nieco wygląda to tak, jakby kamieniczki ponad sto lat trwały w milczeniu.

88)  o dość podejrzanie brzmiącej nazwie, przynajmniej dla Blacka – „Amor fati”. – (Cudzysłów wprowadziłam ja, żeby nie pogubić się z cytowaniem; oryginalnie jest pisane kursywą.) Lepiej by to wyglądało graficznie (nie wiem, czy Twoja forma jest poprawna, niewykluczone, że jednak tak), gdybyś jednolicie wydzieliła wtrącenie lub najlepiej przemieściła je między „podejrzanie” a „brzmiącej”. „Fati” powinno być z wielkiej litery, bo jest to nie tytuł, ale nazwa własna.

89)  - No udało się – No, udało się.

90)  nie czekając na odsunięcie krzesła usiadła przy stole. – Przecinek przed „usiadła”. Jeśli masz imiesłów przysłówkowy, gdzieś musi być przecinek.

91)  No może czasem połykam w całości. – No, może czasem połykam w całości.

92)  - Zachowujesz się jakoś ... dziwacznie – Bez spacji przed wielokropkiem. Nie wiem, skąd w ogóle taki pomysł, tak prawdę mówiąc.

93)  rozglądając się ciekawie po wnętrzu. – Czepialstwo. Znaczy się, rozglądał się w po wnętrzu w ciekawy sposób? Ciekawsko.

94)  Wzdłuż kwadratowej sali – Cokolwiek tak niezbyt może się znajdować wzdłuż powierzchni o jakimś kształcie. „Wzdłuż ścian kwadratowej sali".

95)  Wzdłuż kwadratowej sali znajdowały się rzędy prostokątnych stolików, natomiast na środku sali panowały stoliki o kształcie owalnym. – Jak geometrycznie, ojezu-ojezu. Poza tym mam w głowie wizję imperium stolików dominujące na środku sali jak Hanza na Bałtyku.

96)  meble i inne sprzęty utrzymane były w różnokolorowej tonacji, składającej się głównie z trzech kolorów - niebieskiego, czerwonego i zielonego. – Niby nic i zdanie się na logikę broni, ale… Różnokolorowa tonacja składająca się z niebieskiego, czerwonego i zielonego i tak mnie zabiła. Nie da się powiedzieć, że sobie zaprzeczasz, ale wprowadzasz chaos, to i owszem.

97)  Mężczynę – Literówka. Wygląda to trochę na rusycyzm.

98)  Dla mnie to co zawsze – Dla mnie to, co zawsze.

99)  A dla pana ... hmmm ... kawa i tiramisu – Ta spacja przed wielokropkiem już wzbudza we mnie żądzę mordu, ale podstawowym problemem tego cytatu są małe litery tam, gdzie po wielokropku nie kontynuujesz znania. Czyli wszędzie.

100)                     zadecydowała nawet nie patrząc w stronę swojego towarzysza. – Przecinek po „zadecydowała” (dalej jest imiesłów przysłówkowy).

101)   Najpierw po kryjomu, w środku nocy znikasz z mojego domu, z mojej sypialni, bez słowa wyjaśnienia, a teraz sugerujesz, że nawet nie wiesz, co między nami było?! - wyglądał na naprawdę zagniewanego. – Styl. „Naprawdę zagniewanego” to cudny eufemizm, jakże adekwatny do tonu wypowiedzi.

102)   - Teddy, o czym ty ... – Ta cholerna spacja będzie mi się śnić w koszmarach.

103)   Wynoś się! Wynoś! Syriusz uśmiechnął się ze zrezygnowaniem – Znowu enter zjadło.

104)   i zdając sobie sprawę z tego, że dzisiaj niczego tutaj nie ugra zrobił dokładnie tak, jak mu kazała. – Przecinek po „ugra”. Dalej masz czasownik, wiec trza to jakoś rozdzielić.

105)   Nie rozumiał dlaczego tak powiedziała. – Czego nie rozumiał? -> Dlaczego mu tak powiedziała. Zdanie złożone, w sensie że. Przecinek.

106)   Nie był w stanie pojąć czemu miało służyć to oszczerstwo. – Jak wyżej. „Czemu” wprowadza zdanie podrzędne.

107)   I dlaczego nie pamiętała jak bardzo się kochali i jak bardzo byli ze sobą szczęśliwi? – Jak wyżej. Przecinek przed pierwszym „jak”.

108)   Całą ich wieloletnią przyjaźń ... – Bez komentarza. Że też Ci tego Word nie poprawia…


Pobiłaś właśnie swój rekord w liczbie błędów na rozdział, ale nie jestem pewna, czy jest czego gratulować.


7. Wczoraj Ona umierała, dzisiaj Ty umierasz …


Śmiało mogę powiedzieć, że przed „skoro” i „toteż” zawsze stawia się przecinek (no, chyba że znajduje się toto za „ale”, „czy” lub czymś innych w ten deseń).


Z cyklu „czego bezwzględnie unikać”: Kiedy się przebudziła nie było już przy niej Regulusa i byłaby już prawie przekonana, że jego nocna wizyta to jedynie sen, gdyby zaledwie minutę później nie wtargnął do jej sypialni z tacą pełną jedzenia i prześlicznymi kwiatami w wazonie. – Śniadanie do łóżka samo w sobie jest mega-mega kiczowate, ale mimo wszystko w tym przypadku bardziej zwraca na siebie uwagę brutalny gwałt na kanonie. Dumny, czystokrwisty czarodziej, od małego obsługiwany przez skrzaty domowe, przynosi śniadanie do łóżka. Już to widzę.


1)      7. Wczoraj Ona umierała, dzisiaj Ty umierasz … - Ja wcale nie umieram, wypraszam sobie. „Ona” z małej litery, chyba że mówimy o dziewczynie o takim imieniu lub bogini z systemu religijnego, który wyznajemy. No i moja ulubiona spacja przed wielokropkiem na deser. Ratunku. Co ciekawe, gdy piszesz coś od siebie przed rozdziałem, nie popełniasz tego błędu - NIE ROZUMIEM. W każdym razie popraw se tytuł na „Wczoraj ona umierała, dzisiaj ty umierasz…”

2)      Uniosła powieki z trudem, podnosząc się na rękach i rozglądając dookoła. – Nie wiem, o co tu chodzi, ale obstawiam, że powinno być „uniosła powieki, z trudem podnosząc się na rękach i rozglądając dookoła”. Tak czy siak w obecnej wersji mamy unoszenie powiek pełnych trudu przy jednoczesnym podnoszeniu się na rękach.

3)      Pomieszczenie, w którym się znajdowała było niewielkie – „W którym się znajdowała” to wtrącenie, przecinek po nim.

4)      Jedyne światło, które docierało do pomieszczenia pochodziło z niewielkiego, okratowanego okna. – Jak wyżej. Przecinek przed „pomieszczenia”.

5)      zastanawiając się nad tym jak tu trafiła – Nad czym się zastanawiając -> W jaki sposób tu trafiła. Nie „zastanawiając jak Newton, na którego jabłko spadło z drzewa”.

6)      zastanawiając się nad tym jak tu trafiła i co się z nią działo od ostatnich dwudziestu czterech godzin. – Całą dobę nad tym myślała, tak? Jest też taka opcja, że ona straciła pamięć i pamięta tylko ostatnią dobę, ale coś mi się takie rozwiązanie nie widzi. Jeśli chciałaś powiedzieć, że zastanawiała się, jak minęły jej ostatnie dwadzieścia cztery godziny, powinnaś napisać „w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin”.

7)      Pomieszczenie, w którym się znajdowała było niewielkie, niewiele większe od jej własnego pokoju. (…) Jedyne światło, które docierało do pomieszczenia pochodziło z niewielkiego, okratowanego okna. – Niewielkie to inaczej „nieduże”, chociażby. Pierwsze zdanie jest całkowicie okej i rozumiem, że chciałaś powtórzeniem uzyskać konkretny efekt, ale drugie razi.

8)      fotografii, przedstawiającej dwoje uśmiechniętych czarodziejów. – Bez przecinka.

9)      stanął w nich nie kto inny jak właśnie On – Bóg. W innych przypadkach zawsze z  małej litery.

10)  będziesz się mnie słuchać czy to ci się podoba czy nie. – Skopiuję się na chama: Przed pierwszym „czy” przecinek, bo brzmi to jak dopowiedzenie, po drugim „czy” przecinek, bo po drugim „czy”, kiedy owo wprowadza wyliczenia, zawsze stawia się przecinek.

11)  Faktem było, iż bez różdżki, drobna, filigranowa blondynka nie mogła uczynić temu dryblasowi nawet najmniejszej krzywdy – Bez przecinka po „różdżki”. Poza tym mamy tutaj piękny przykład nienaturalnego języka – naprawdę nie dało się napisać „zrobić” albo „wyrządzić”? Bogato nie zawsze znaczy lepiej, czego przykładem luksusowe rezydencje w Rosji.

12)  – Zostawię cię teraz na chwilę, albowiem mam do załatwienia pewną nie cierpiącą zwłoki sprawę – a po chwili namysłu dodał. – Przyślę do ciebie pokojówkę z odpowiednim odzieniem. – Nie, nie nie. „A po chwili namysłu dodał” odnosi się do drugiego zdania, więc tam powinno przechodzić płynnie bezkropkowo i z małej litery, zaś A winno być wielkie, a po „sprawę” kropka.

13)  Kpisz sobie ze mnie prawda?! – „Kpisz sobie ze mnie, prawda?!” „Prawda” jest poza zdaniem.

14)  gdyby nie fakt, iż w dalszym ciągu czuła się słabo poprzez działanie zaklęcia, które na nią rzucił dzień wcześniej pewnikiem rzuciłaby się na niego z pięściami – Przecinek po „wcześniej”, bo tam się kończy wtrącenie. Chyba wtrącenie. A jak nie to, to dwa czasowniki obok siebie. XD

15)  - Arabello twój sprzeciw jest równie bezzasadny jak i bezcelowy. – „Arabello, twór sprzeciw jest równie bezzasadny, jak i bezcelowy”. Czemu tak? Co w wołaczu, to oddzielone przecinkiem, „równie… jak” to porównanie paralelne.

16)  aby cała twoja rodzina odczuła brak twojego zdrowego rozsądku – Tom wiedział, - Kropka na końcu, bo to, co po myślniku, jest autonomicznym zdaniem.

17)  Tom wiedział, że Bella zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, z mocy którą posiadł i, że mimo wszystko jest rozsądną kobietą.  Tom z mocą powagi sytuacji posiadł „i”! Bez przecinka w okolicach „i”, bo przy „i” nie stawia się przecinka (chyba że przy dopowiedzeniach i wtrąceniach, ale tutaj nie ma ani jednego, ani drugiego).  No i przecinek przed „który”. „Tom wiedział, że Bella zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, z mocy, którą posiadł i że mimo wszystko jest rozsądną kobietą.”

18)  Riddle jesteś najbardziej oślizgłą i ohydną kreaturą jaka kiedykolwiek stąpała po tym świecie! – „Riddle, jesteś najbardziej oślizgłą i ohydną kreaturą, jaka kiedykolwiek stąpała po tym świecie!” Jaki = który.

19)  Bynajmniej na razie. – PRZYNAJMNIEJ. Uwierzyłabym, że to celowo, gdybyś wiedziała, że „bynajmniej” występuje w pakiecie z „nie”.

20)  rzucił takim tonem jakby była to zaleta, nie wada zaś on sam zupełnie, jakby chełpił się takim podsumowaniem jego osoby. – O co, Twoim zdaniem, chodzi w zdanku „nie wada zaś on sam zupełnie”? No właśnie. Tak to się mniej-więcej czyta. Przecinek przed „zaś” (tam zaczyna się drugie zdanie składowe) i bez przecinka po „zupełnie” (porównanie i dalej orzeczenie).

21)  - Wiem o tym – rzucił takim tonem jakby była to zaleta, nie wada zaś on sam zupełnie, jakby chełpił się takim podsumowaniem jego osoby. – Moja droga Amelia za chwilę powinna tutaj być – dorzucił, uśmiechając się złowieszczo. – Rzucił, dorzucił i czekam, aż wszystkie te powtórzenia wyrzuci za płot.

22)  jednocześnie zastanawiając się, co takiego w życiu musiała zrobić strasznego, że musiała w młodości trafić na tego człowieka. – Że trafiła.

23)  Wiedziała, że pomimo staranności, z którą wybrała swoją kryjówkę on w każdej chwili może po nią przyjść. – Przecinek po „kryjówkę”.

24)  dziecko, które nosiła pod sercem jedenaście lat temu ostatecznie odeszło z tego świata zaledwie kilka dni po narodzinach. – Przecinek przed „ostatecznie”.

25)  - Dzień dobry pani, jestem Amelia – Arabella aż zamrugała oczami ze zdziwienia, - Kropka po „Amelia”, bo to po myślniku nie określa wypowiedzi.

26)  objaśnił dlaczego nie przybyła pani do nas wcześniej – panna Yaxley zdziwiła sytuacja – Jak wyżej plus przecinek przed „dlaczego”, bo zdanie podrzędne.

27)  dlaczego dla przybyłej fakt trzymania „honorowego” gościa w takim miejscu nie wydawał się podejrzany. – Nie rozumiem autorskich intencji co do tego cudzysłowu. Jeśli gość był „honorowy”, to chyba cela była dla niego adekwatnym miejscem, a nie – jak dla gościa honorowego – elegancka komnata…?

28)  dodała, kiedy Amelia zapytała ją czy pragnie osobiście wybrać sobie strój na dzisiejszą kolację – Przecinek przed „czy” (o co zapytała?).

29)  różową, satynową suknię – satynowa suknia jest różowa, bez przecinka.

30)  Miała na sobie prześliczną, różową, satynową suknię, która idealnie współgrała z kolorem jej skóry i wszelkimi atutami jej urody. Szyję zaś zdobił prześliczny, szafirowy łańcuszek – Prześliczne powtórzenia i łańcuszek kuty z szafiru, coraz lepiej.

31)  Panna Yaxley prowadzona korytarzem przez Amelię, strzeżona jednocześnie przez jakiegoś dryblasa – młokosa, który najwyraźniej cały czas sterczał pod drzwiami straciła resztki nadziei na ucieczkę z twierdzy tego wcielonego szatana. – Orzeczenie ktoś ze zdania. Za bardzo sobie też nie wyobrażam, jak ona mogła być jednocześnie prowadzona korytarzem przez Amelią i strzeżona przez młodziana, który stał pod jednymi drzwiami. No i przecinek przed „straciła”. A, i tak na marginesie, to Ci entera zjadło.

32)  Na domiar złego zamek, w którym się znajdowali przypominał jej miejsce, do którego nigdy nie miała zamiaru wracać – Przecinek po „znajdowali”. Po prostu zapamiętaj, że gdy zaczynasz coś po „który”, musisz to gdzieś zamknąć przecinkiem.

33)  Arabello wyglądasz wyśmienicie – nie minęła chwila, a usta Toma złożyły delikatny pocałunek na jej policzku. – Arabello, wyglądasz wyśmienicie. – Nie minęła chwila, a usta Toma (…).

35)  - Przecież nawet jakbym miała przy sobie różdżkę w życiu nie udałoby mi się stąd uciec! – Przecinek po „różdżkę”, zdanie złożone.

36)  Yaxley jesteś jedną z najbardziej utalentowanych czarownic na tej planecie – Przecinek po „Yaxley”.

37)  wygłosił niczym kwiecistą przemowę – Co tu robi „niczym”??? Ta przemowa jest kwiecista i już.

38)  Tymczasem w momencie, kiedy przekroczyli jej próg głosy zgromadzonych automatycznie umilkły. – Przecinek przed „próg”.

39)  Zapadła zapierająca dech w piersiach, martwa cisza. – Bez przecinka, uwierz mi na słowo.

40)  Arabella uśmiechnęła się wykwintnie – Jak wygląda wykwintny uśmiech?

41)  Musiała jednak zagrać rolę jaką wyznaczył dla niej Tom Marvolo Riddle. – Przecinek przed „jaką”.

42)  a ona sama wydawała się być najnieszczęśliwsza na świecie, dosłowny kłębek nerwów, zwijający się z bólu po posłaniu. – Sugestia. Zastąp przecinek myślnikiem, zrobisz lepsze wrażenie.

43)  Musiała wyglądać żałośnie, pomstowała samą siebie za swoją własną głupotę. – Ugh, wygląda toto żałośnie i aż się prosi o rozbicie na dwa zdania.

44)  Kochała go kiedyś całym swoim sercem i całą swoją duszą toteż powinna znienawidzić go w chwili – Przecinek przed „toteż”.

45)  Do dziś nie rozumiała jak to w ogóle mogło się stać. – Przecinek przed „jak”.

46)  Kiedy rzuciła mu prosto w twarzy – Literówka. W twarz.

47)  co o nim myśli w związku z tamtą sytuacją sprzed lat wydawał się być równie zaszokowany, jakby właśnie mu oznajmiła, że ziemia jest płaska, a on sam i wszyscy inni są kosmitami. – Kropka po „lat” i nowe zdanie. Bez przecinka przed „jakby”, bo wprowadzasz porównanie (przy porównaniach nie ma przecinka, nie to, co przy zdaniach złożonych).

48)  Nie chciałem cię wystraszyć – z ulgą w postaci, która pojawiła się właściwie znikąd rozpoznała Regulusa, - Kropka na końcu i „z” z wielkiej. Przecinek po „znikąd”.

49)  z ulgą w postaci, która pojawiła się właściwie znikąd rozpoznała Regulusa (…)  z przyjemnością przyjęła to, co miał jej do zaoferowania, czując znaczną ulgę.

50)  Wręcz przeciwnie z przyjemnością przyjęła to, co miał jej do zaoferowania – Przecinek po „przeciwnie”. Jestem co do tego pewna, ale w tej chwili za Chiny Ludowe nie umiem sobie przypomnieć regułki.

51)  - Och, Reg widziałam się z Syriuszem – „Och, Reg, widziałam się z Syriuszem”. Właśnie to miałam na myśli przez „zwolnienie blokady maszyny losującej” – niby ta sama reguła, że wyrazy w wołaczu wydzielamy przecinkami, i po „och” faktycznie jest przecinek, ale po „Reg” już nie.

52)  Teddy zaczynam podejrzewać, że za tą całą sytuacją kryje się nieco więcej – Teddy, zaczynam podejrzewać, że (…).

53)  niż można byłoby przypuszczać – nie miał zamiaru sam siebie obciążać, ani tym bardziej burzyć tę namiastkę spokoju – Tej namiastki i kropka po przypuszczać.

54)  jednak nie mógł tak po prostu patrzeć jak się zadręcza – Przecinek przed „jak”.

55)  Niewiele myśląc pocałował ją w czoło – Niewiele myśląc, pocałował ją w czoło.

56)   - Śniadanie dla mojej najdroższej księżniczki – zaśmiał się serdecznie, kłaniając jej się w pas i kładąc tacę na jej kolanach. - Śniadanie dla mojej najdroższej księżniczki – zaśmiał się serdecznie, kłaniając jej się w pas i kładąc tacę na jej kolanach. – Taca zsunęła się z nierównej powierzchni, a cała kołdra ochlapana była jogurtem. Sok pomarańczowy wylał się już przy ukłonie. Trochę zmysłu praktycznego.

57)  - Cóż – wzruszył szeroko ramionami. – „Cóż. – Wzruszył szeroko ramionami.” Zresztą jak wygląda szerokie wzruszenie ramionami? Spotykam się z czymś takim po raz pierwszy w życiu.

58)  Byłaś bardzo zmęczona, wyczerpana więc mogłaś to sobie – Przecinek przed „więc”, bo spójnik zdania złożonego.

59)  patrząc mu prosto w oczy z najbardziej wojowniczym wyrazem twarzy na jaki było go stać -   Przecinek przed „na jaki”.

60)  z cienia wyłoniła się śliczna, uśmiechnięta, rudowłosa osóbka wyraźnie nie zrażona zachowaniem przystojnego czarodzieja, który właśnie wprowadził zamęt w Departamencie Magicznych Gier i Sportów. – Nie jestem pewna, ale mimo to postawiłabym przecinek przed „wyraźnie”.

61)  warknął, jednocześnie jak na zdrowego i normalnego samca przystało z miejsca poznał wszelkie zalety jej ciała. – Kontempluj ten koszmar razem ze mną. To zdanie jest strasznie niewyważone. Powinno być „poznając”, albowiem gdy warczał, to poznawał. Czujesz? Z kolei „jak na zdrowego i normalnego samca przystało” to wtrącenie. Nawiasem mówiąc, jak dla mnie ten fragment jest po seksistowsku obrzydliwy, bo mówi to NARRATOR.

62)  Tak jak już wspomniałam szefowa ma wolne – Tak, jak już wspomniałam, szefowa ma wolne. Porównanie paralelne i dwa orzeczenia.

63)  Syriusz zupełnie nie rozumiał po jaki grom ta baba, w zasadzie ta śliczna, zjawiskowa bogini mu to wszystko opowiada, aczkolwiek nauczył się już, że w tych sprawach lepiej wiedzieć więcej niż za mało, toteż postanowił skorzystać z jej informacji. – Przecinek przed „po jaki grom” (czego nie rozumiał?) i „zjawiskowa bogini” (wtrącenie). A, no i, tego już mi się nie chce cytować, kropka na końcu zdania, bo to tutaj przytoczone ni cholery nie określa wypowiedzi i takich cudów mi nie wmówisz.

64)   – Ja mam nią pozostać – tymczasem mężczyzna wolał słuchać o Teddy. – Tymczasem Warner ma się przenieść do Departamentu Przestrzegania Prawa.  – Węszę stylizację biblijną. I kropka na końcu zdania i „tymczasem” z dużej litery. Btw, nie jest to błąd, bo postacie nie muszą mówić poprawnie, ale powinno być „nią zostać”, no i „nią pozostać” brzmi cholernie sztucznie. Tak tylko na przyszłość mówię.

65)  czy to co mówi kobieta jest prawdą czy też stekiem bzdur. – Czy to, co mówi kobieta, jest prawdą, czy też stekiem bzdur.

66)  Zarząd uważa, że tak wielką imprezę powinna poprowadzić od początku do końca ta sama, kompetentna osoba. – Nie wiem, czy to widzisz, więc pozwolę sobie zauważyć, iż kobita właśnie walnęła wprost, że jest niekompetentna. Nieco łagodniej by to brzmiało, gdyby nie było przecinka między „ta sama” a „kompetentna”.

67)  zdając sobie sprawę z tego jak dużym ułatwieniem byłoby, - Przecinek przed „jak”. Chociaż „jak dużym” może być mylące, to bynajmniej nie jest porównanie.

68)  podejmując próbę flirtu z przystojnym czarodziejem skoro nadarzyła się ku temu dogodna okazja. – Przecinek przed „skoro”.

69)  rzuciła tylko, zaskoczona, zupełnie zdominowana przez jego nonszalancję i urok osobisty zupełnie nic nie robiąc sobie z tego, że właściwie się nie przedstawiła. – Przecinek po „osobisty”.

70)  Wolał uniknąć konfrontacji w jej mieszkaniu toteż postanowił zostawić tę sprawę tak jak jest. – Przecinek przed „toteż” (zdanie złożone) i „jak” (porównanie paralelne).

71)  W końcu, co do cholery mógłby jej powiedzieć skoro nie miał pojęcia, dlaczego bez zastanowienia oskarżyła go o najbardziej podły i nikczemny czyn jaki tylko mężczyzna mógłby sprawić kobiecie?! – „Do cholery” to wtrącenie, przecinek przed „skoro”, przecinek przed „jaki”.

72)  pierwszy raz zarówno dla niego jak i dla niej, - Przecinek przed „jak” (zarówno… jak to porównanie paralelne).

73)  Był jednak dla niej czuły i delikatny, a ona była taka słodka i uległa … - Bez spacji.

74)  który krótko mówiąc potraktował go przy tym jak śmiecia, - „Krótko mówiąc” robi tu za wtrącenie, ale jeśli nie, i tak byłby gdzieś przecinek ze względu na imiesłów przysłówkowy.

75)  Szybko jednak zrozumiał, że nie jest w stanie tego zrobić, niestety kiedy myślał, że są już na dobrej drodze do pojednania ona wyskoczyła z tym gwałtem. – Przecinek przed „ona”. Dwa orzeczenia.

76)  poczuł smukłą, drobną dłoń na swoim ramieniu i chwilę później, inna rudowłosa osóbka przysiadła się do niego, zaburzając jego przestrzeń życiową. – Rudowłosa osóbka macała go do skutku (raz ją poczuł i w dość domyślnym domyśle jest, że chwilę później również) i przysiadła się dopiero wtedy, gdy uznała, że Syriusz naprawdę nie ma nic przeciwko. Myliła się. Przestrzeń życiowa rozpadła się na atomy, które potem weszły ze sobą w jakieś dziwne reakcje i się naukowcy do spółki z dziennikarzami zlecieli. „Poczuł smukłą, drobną dłoń na swoim ramieniu i chwilę później inna rudowłosa osóbka przysiadła się do niego, zaburzając jego przestrzeń życiową”, bo „chwilę później” to już część tego drugiego członu zdania po „i”, okolicznik czasu tak dokładnie. W tej chwili nie umiem stwierdzić, czy coś faktycznie jest nie tak z „zaburzaniem przestrzeni życiowej”, ale wybitnie mi to nie pasuje. No i kropka po „witaj” i „poczuł” z wielkiej litery,

77)   - Lily – nie był zdziwiony tym, że się pojawiła, - Kropka i z wielkiej litery.

78)  przebranżowienia się w uzdrowiciela – Na uzdrowiciela?

79)  równie mocno jak ja sama – „Równie mocno, jak ja sama”. Porównanie paralelne.

80)  że przyszły mąż Lily, a najlepszy przyjaciel Syriusza był niezwykle zadowolony z głębokiej przyjaźni – „A najlepszy przyjaciel Syriusza” to wtrącenie.

81)  jeśli o to chodziło nigdy zazdrosny nie był. – TA INWERSJA, rrrwa. Przecinek po „chodziło”.

82)  Odkąd Teddy na nowo pojawiła się w naszym życiu wiedzieliśmy, że będzie to najtrudniejsza próba przede wszystkim dla ciebie. – Przecinek przed „wiedzieliśmy”, dwa orzeczenia. Przecież wyraźnie widać, gdzie kończy się jedno zdanie składowe, a gdzie zaczyna inne…

83)  Szczerze mówiąc do dziś nie wiem dlaczego cię wtedy zostawiła i tak nagle uciekła – Przecinek po „mówiąc”, bo imiesłów przysłówkowy.

84)  - Powiedziała mi wczoraj, że ją zgwałciłem – to ostatnie, obrzydliwe słowo cudem przeszło mu przez gardło. – Kropka i z wielkiej litery.

85)  zastanawiając jednocześnie w jaki sposób mogłaby mu pomóc. – Przecinek po „jednocześnie”.

86)  uspokoiła go, dotykając delikatnie jego dłoni, która wyraźnie się rozluźniła i przemawiając do niego w zwykły dla siebie, spokojny sposób. – W pierwszej chwili zrozumiałam, że to ta dłoń do niego przemawiając. „Która wyraźnie się rozluźniła” to wtrącenie, kontynuujesz przecież poprzednią myśl.


I ta tym koniec, niestety. Haniebnie kończę w połowie siódmego rozdziału.



Pomysł:

Zadumałam się. Nie wiem, co tu jest pomysłem. Chyba pomysłem zasadniczym są dorośli Huncwoci, ale pojawiają się nowi bohaterowie, Lily, James i Remus stanowią plan dalszy, a biednego Glizdogona w ogóle nie ma (co notabene jest nonsensem, bo, jak poucza historia, po końca był z Potterami blisko). W rozdziale szóstym znalazłam jakąś prefigurację możliwych losów przyjaciół Harry’ego Pottera, aczkolwiek trudno mi nawet określić, czy to plagiat, czy celowy zamysł (jeśli tak, nie rozumiem go).  Ewentualnie pomysłem jest trójkąt miłosny, ale wszystko jest tak niejasno przeprowadzone…

Białe plamy na mapie to obusieczna broń. Z jednej strony kanon nie wiąże sztywno rąk i daje ogromne pole do popisu dla wyobraźni, ale z drugiej strony podwójną wagę ma każdy niuans i drobiazg, bo gra toczy się o zachowanie kanoniczności bohaterów i/lub świata. Z tego punktu widzenia „Amor fati” jest kompletną porażką – Rowling sobie, Cath sobie… Gdyby zamienić imiona, nazwy urzędów i wyciąć kilka wzmianek o aportacji oraz tę jedną (aha) o różdżce, nikt by się nie zorientował, że opowiadanie w założeniu było fanfikiem. Do tego „magomedyk” zamiast „uzdrowiciela” (rodział dzieisaty). „Amor fati” nie rzuca żadnego nowego światła na czasy pierwszej wojny z Voldemortem, a bohaterowie występujący w opowiadaniu są tak niepodobni do swoich pierwowzorów książkowych, że trudno zaklasyfikować je jako historię o dorosłych Huncwotach.

Mimo to w historii znalazło się miejsce na wtórokanon i wyświechtane schematy. Bowiem czymże jest opko bez balu i Voldzia z rozbudowaną świtą? Dlaczego kazałaś chodzić Teddy do Beauxbatons, jeśli to nie ma żadnego wpływu na jej osobowość?


Przepraszam, naprawdę mam wrażenie, że czytam fanfick do fanficka, nie do „Harry’ego Pottera”.

1/7 z powodu fajnych, ale w miażdżącej większości zmarnowanych pomysłów.


Kreacje bohaterów:

Przyznam, że nieźle mnie tym opowiadaniem skołowałaś. Albo naprawdę nie lubisz swoich bohaterów i próbujesz nam przekazać, jak bardzo Huncwoci są idealizowani przez kanon, albo coś Ci nie wyszło. Po zawartości zakładki „About" wnioskuję, że jednak to drugie.


W trakcie pisania oceny uświadomiłam sobie, że bardzo słabo ich znam. Przede wszystkim chciałabym zobaczyć ich w akcji, może byłoby w nich wtedy więcej oryginalności i byliby wiarygodniejsi.


Teddy:

Mocna osobowość i zarazem jedyna w miarę spójna postać; poznajemy ją też najdokładniej. Dość dobrze pokazujesz choleryczny charakter Teddy i jej zaangażowanie w relację z Syriuszem. Panna Warner jest też jedyną osobą posiadającą poczucie humoru.
Jeśli miałabym określić ją w kilku słowach, to Teddy jawi mi się jako przebojowa bizneswoman.

Problem w tym, że chociaż jest kreowana na inteligentną i zaradną, czasami zachowuje się jak skończona idiotka, np. w rozdziale czwartym, kiedy w Ministerstwie (!) mówi Remusowi o Zakonie. A jak by to nie był Remus, ale śmierciożerca  po Eliksirze Wieloskokowym (ok, imperatyw narracyjny nie przewiduje takiej sytuacji, ale to całkiem możliwe)? Albo rozdział szósty, gdy Regulus grozi jej, że Czarny Pan zabije rodzinę Teddy – Teodora niezwykle inteligentnie odsłania swój czuły punkt, mówiąc, że najbardziej zależy jej na przyjaciołach.

Wątpliwości budzi też jej podejście do pracy – wszyscy mówią o niej w samych superlatywach, ale rzeczywistość wyzierająca z opowiadania jest cokolwiek inna.  Niektóre jej zachowania są też dość irracjonalne, np. gdy będąc spóźniona piętnaście minut, zamiast się aportować pod drzwi Biura Aurorów, jak to jej zaproponowano, uparła się, by iść pieszo (rozdział trzeci).

Oprócz tego stosunkowo niewiele o Teodorze wiemy jako o człowieku. Zrozumiejmy się dobrze; nie postuluję zakładki z metryczką, statusem krwi i ulubionym kolorem. Teddy jest bohaterką nową, w całości wykreowaną przez autorkę i wypadałoby ją jakoś osadzić w świecie, powiedzieć wyraźnie, że ona jest z tych a tych, spotkało ją to a to, zna tych i tych. Postaciom kanonicznym takie rzeczy nie są potrzebne, bo już mają swój kontekst, ale Teddy – nie. Na dodatek jesteś niekonsekwentna w kreowaniu tej postaci. Raz pada informacja, że Teodora ostatni raz widziała Syriusza na zakończeniu szóstej klasy (ergo Syriusz był od niej o rok starszy), innym razem czytamy, że nie odzywała się dwa lata do Syriusza i dopiero potem dowiedział się on od jej ojca, że Teddy wyjechała na studia za granicę (ergo Syriusz był od niej młodszy). Niby można wysnuć hipotezę, że Teddy zmieniła szkołę, tylko że, cholera, to powinno być w tekście. Co prawda interludium „Past: April & Carly” WRESZCIE coś mówi na ten temat, ale… dziesięć rozdziałów w niepewności to dużo.


Regulus:

Nie ogarniam. Ni cholery nie rozumiem, dlaczego zdecydował się zniszczyć medalion – że co, że go miłość ku temu popchnęła? Mogę sobie tak insynuować, bo opowiadanie nie udziela odpowiedzi.

Niejasne są też jego relacje z Syriuszem. Dlaczego Syriusz ma Grimmuald Place? Przecież Syriusz został wydziedziczony, co oznacza, że prawa do domu po śmierci rodziców rodzeństwa przeszły na młodszego z braci, Regulusa. 

Żałuję też, że zignorowałaś, hm, wskazówki Rowling co do tej postaci. To już moje całkowicie subiektywne odczucie, ale nie przekonuje mnie Regulus-kopia-Syriusza-ale-z-obozu-Śmierciożerców. Może zacytuję Rowling („Harry Potter i Zakon Feniksa”, str. 129).               - Dlaczego uciekłem? – Syriusz uśmiechnął się gorzko i odgarnął z czoła swoje długie, zmierzwione włosy. – Bo nienawidziłem ich wszystkich: moich rodziców, z tą ich zwariowaną manią na punkcie czystości krwi, święcie przekonanych, że samo bycie Blackiem czyni cię królem… mojego brata kretyna, który był na tyle głupi, żeby im wierzyć… To on.

Dźgnął palcem gobelin u samego dołu drzewa, tam, gdzie widniało nazwisko: REGULUS BLACK. (…)

- Był ode mnie młodszy i o wiele lepszy, jak mi wciąż przypominano.

Syriusz był czarną owcą i nie zachowywał się jak arystokrata – a jak mi wynika z tego fragmentu, Regulus i owszem. Coś mi się nie widzi, żeby taki człowiek zaproponował wyjazd na Hawaje, nawet w formie żartu.


James:

Zakochany w Lily pantoflarz, dziękuję. James ma iście anielską cierpliwość, ze stoickim spokojem znosi wszystkie fochy rozwydrzonej lubej, mówi językiem niemalże jak Bożydar ze skeczu Ani Mru Mru, zachowuje się jak ten gorszy, ciapowaty kumpel, którego zna się od zawsze (który to fakt jest zresztą jedynym spoiwem przyjaźni)  i generalnie ktoś (tutaj Kreatura niedyskretnie łypie na Cathy) zresetował mu charakter. Chociaż nie, właściwie to charakter Jamesa w tym opowiadaniu100% daje się określić tylko jako komplementarny do charakteru zołzy-Lily. Domyślność i inteligencję też mu odebrano (James wciąż nie mógł zrozumieć źródła niechęci, które zrodziło się pomiędzy jego najlepszymi przyjaciółmi. Doskonale pamiętał czasy, kiedy można było wyczuć wyraźną chemię między nimi. – rozdział trzeci).

Ugh. Czy James nigdy nie może błysnąć poczuciem humoru? Powiedzieć coś inteligentnego? Zamanifestować swoich poglądów?


Lily:

Zrobiłaś z niej Mary Sue, co jest dość dziwne, bo Lilka jest bohaterką drugoplanową. Zrobiłaś z niej też potwora. Lily „nie przywykła do krytyki”, mówi beztrosko o Miłości Życia „no cóż,  bywa denerwujący”, i nie mówi NIC pozytywnego. A wszyscy ją lubią.

Nie wiem, czy autorka z premedytacją robi z Lily potwora o mentalności tipsiary, czy to czysty przypadek. Lily nie znosi sprzeciwu, urządza histerię, okazuje praktycznie w każdej scenie z Jamesem brak szacunku dla ukochanego (ona go w ogóle kocha?), chce kontrolować wszystko (zakupy ślubne), a sensem jej życia są, no właśnie, zakupy. Na dowód załączam bardzo wymowny cytat.

- Czyś ty do reszty rozum stracił?! – ciszę wielkiego domu przerwał przeraźliwy kobiecy wrzask, dochodzący z północnego skrzydła domu. – Mam zrezygnować z interesującej pracy i niańczyć twojego bachora?! Dobrze zrozumiałam?!
- Lily, uspokój się, kochanie – odezwał się mężczyzna, podchodząc do kobiety i próbując złapać ją za rękę, bezskutecznie.
- Jak mam być spokojna? – zapytała tym razem w miarę cichym tonem. –Nie jestem jeszcze gotowa na tak duży krok.
- Dobrze, w takim razie odłożymy tę rozmowę. Tylko już nie krzycz, dobrze? – rzucił orzechowooki, przyglądając się swojej ukochanej intensywnie.
- Dobrze – Lily wyglądała jakby właśnie odetchnęła z ulgą i opadła niedbale na sofę (…)
- W czwartek wybieramy z Teddy suknie dla druhen i dobrze by było, gdybyś razem z Syriuszem następnego dnia zajął się smokingami – odezwała się rudowłosa po dłuższej chwili milczenia, mrużąc swoje niezwykle kocie oczy.
- Oczywiście – mruknął, choć naturalnie jak na faceta przystało, nie miał najmniejszej ochoty na zakupy.
- Naturalnie kolor wybieramy my, ponieważ powinny one pasować do sukien – dorzuciła, nie będąc do końca przekonaną czy, jeśli nie powie się czegoś facetowi wprost, to później nie zrobi czegoś zupełnie odwrotnego. 
(Amor-fati.mylog.pl, rozdział czwarty)

Na domiar złego ni cholery nie rozumiem, to znaczy tekst nie udziela żadnego wyjaśnienia, dlaczego z iście żelazną konsekwencją kreujesz Lily na, pardon my French, egoistyczną sukę.

Oczami wyobraźni już widzę w komciu oburz pt. „alejakto ona jest miła dla Syriusza i wgl!”, bo chyba sceny z nimi miały tak być interpretowane. Ja tam jednak widzę herod-babę, manipulantkę i intrygantkę, (może nawet nieco sfrustrowaną, skoro jest beznadziejnym aurorem) paniusię, która łaskawie pozwala Syriuszowi myśleć, że jest coś warty.


Remus

W rankingu mamei bez werwy przebił nawet Jamesa. Nie robi mu nawet różnicy to, czy zaproszono go na kawę czy herbatę (autorko, jeśli nie wierzysz, przeczytaj rozdział czwarty). Jest całkowicie bezbarwny, po dialogach można mniemać, że wręcz głupi; mam wrażenie, że wprowadziłaś tę postać tylko po to, żeby móc wspomnieć o śmierci Carly.


Pan Tom Riddle junior

Jak już powiedziałam, nie kupuję Voldemorta, który pozwala sobie być nazywany po imieniu. Nie kupuję też Voldemorta, który z sentymentalnych pobudek utrzymuje dwór dla porwanej kochanki. Ba, nie wyobrażam sobie, żeby ktoś taki jak on posunął się do zwykłego poniżania i prostej przemocy psychicznej, jak mugol. Voldemortowi śni się potęga, podzielił swą duszę, myśli o rzeczach wielkich i jest gotów do poświęceń – dlaczego miałby się przejmować się jedną kobietą, chociażby na tyle, żeby ją porywać dla zamanifestowania swojej mocy? Ta postać przecież ma w swoje działania wpisaną pogardę: pogardę dla szlam, dla mniej zdolnych, dla wiernych sługusów, którzy są jak narzędzia, pogardę dla tych, którzy nie osiągnęli tyle, co on.  Arabello twój sprzeciw jest równie bezzasadny jak i bezcelowy. Będziesz stosować się do moich zaleceń, ponieważ w przeciwnym razie postaram się, aby cała twoja rodzina odczuła brak twojego zdrowego rozsądku – O, na przykład tutaj to ładnie widać - Twój Voldemort wcale nie góruje nad Arabellą, lecz próbuje wykorzystać swoją aktualną pozycję, a robi to jakby się bał Arabelli, jakby miał solidny kompleks niższości.

Wiele wspominasz o wspólnej przeszłości Belli i Toma, o tym, że razem wpadli na pomysł oczyszczenia świata ze szlam. W połączeniu z powyższym nasuwa się interpretacja działań Voldemorta, która niespecjalnie mi się podoba – Voldemort zrobił to, co zrobił, żeby zaimponować kobiecie. Może się to wydawać romantyczne i ojejku jej, i nie mam do Ciebie pretensji, jeśli chciałaś coś takiego przekazać, no bo ma to swój potencjał i w ogóle, ale jest to kolejna rzecz, której nie kupuję w Twoim Voldemorcie. Czemu? Odbiera mu klasę i majestat, za to przypisuje bardzo niskie pobudki i swego rodzaju ograniczone horyzonty.

Wydaje mi się, że scena z porwaniem jest do napisania, ale Ty swoją wizją w ogóle mnie nie przekonałaś. Aczkolwiek muszę przyznać, że w ogólnym rozrachunku jest to jedna z lepszych postaci.


Syriusz


Jezu-jezu, ta postać jest tak niespójna, że zęby bolą.

Zgadzam się, że Syriusz był impulsywnym hedonistą, a w poczet geniuszów się nie wliczał, ale… u Ciebie jest obleśnym bucem i chamem, człowiekiem o horyzontach intelektualnych rozwielitki, który cały świat sprowadza tylko do jednego. Jeśli miałabym go krótko podsumować – stereotypowy dres (z naciskiem na „stereotypowy”). Zdaję sobie sprawę, że on miał być obleśnym bucem i facetem, który na widok kobiety rozdziawia usta w niemym zachwycie, ale przegięłaś, sprowadziłaś go do jednej płaszczyzny, zrobiłaś z niego papierową dekorację dla wspaniałej Teddy. Z niezrozumiałych dla mnie przyczyn pomijasz wszystkie dobre cechy Syriusza, zabierasz mu jakąkolwiek inteligencję, eksponując li tylko zgniliznę moralną. Przy tym wszystkim fundujesz mi dysonans poznawczy, bo w pewnym momencie narrator obiera perspektywę prosyriuszową, eksponuje ten rys tragiczny - którego Twój Syriusz skądinąd nie ma - i usiłuje stworzyć atmosferę współczucia dla biednego, pokrzywdzonego przez los Syriuszka, który jest oskarżany o Wielcy-Przedwieczni-wiedzą-co. I od tego momentu jest już naprawdę zabójczo śmiesznie, albowiem zmaltretowane prawdopodobieństwo psychologiczne wyzionęło ducha.

No bo popatrz. Widzimy amoralnego kobieciarza, poniekąd relatywistę moralnego, który z premedytacją robi coś niewłaściwego, dobierając się to siedemnastki. Komunikat dla czytelnika jest dość jasny i czytelny – Syriusz to seksoholik bez sumienia, pilnujcie swoich córek. Tak się zachowuje Syriusz i tak jest odbierany przez bohaterów, ergo po prostu taki jest. A potem narrator wyjeżdża nam z cudownym wyznaniem: W końcu, co do cholery mógłby jej powiedzieć skoro nie miał pojęcia, dlaczego bez zastanowienia oskarżyła go o najbardziej podły i nikczemny czyn jaki tylko mężczyzna mógłby sprawić kobiecie?! Owszem, raz doszło pomiędzy nimi do zbliżenia, kiedy byli jeszcze nastolatkami, aczkolwiek nie przypominał sobie, aby uciekał się do jakiejkolwiek formy przemocy. Było to dla nich obojga całkiem nowe doświadczenie, pierwszy raz zarówno dla niego jak i dla niej, toteż bali się oboje równie mocno. Był jednak dla niej czuły i delikatny, a ona była taka słodka i uległa … Wciąż pamiętał ten ich jeden, jedyny raz uważając go za wzór największego spełnienia (rozdział siódmy). Już abstrahując od tego, że nijak się to ma do kanonu, ów kfiatek nijak się też ma o Twojego Syriusza. Po pierwsze, DLACZEGO w jego oczach gwałt jest najobrzydliwszym, co można zrobić kobiecie? Nie przychodzi mi do głowy żadne, ale to żadne inne uzasadnienie niż „bo tak”. Wydaje mi się, że „gwałt” dla takich osób to raczej kwestia nazewnictwa, ewentualnie honoru, skoro i tak są egoistami traktującymi kobiety instrumentalnie; „jak można zgwałcić prostytutkę”, „widziały gały, co brały”, „była ubrana wyzywająco, kusiła, to znaczy, że sama chciała” i te klimaty. Chociaż… Może inaczej. Jestem w stanie uwierzyć, ze Syriusz nie identyfikuje się z gwałcicielami i deklaruje obrzydzenie, ale czy naprawdę, tak w cichości ducha, uważa gwałt za najobrzydliwsze, co można zrobić kobiecie?  Nie. Jego zachowanie w żaden sposób na to nie wskazuje. Idzie konsekwentnie jedną ścieżką. Gdyby jego prawdziwe ideały były w konflikcie z zachowaniem, chłop byłby nieźle sfrustrowany samym sobą i się miotał kierowany kacem moralnym. Po drugie, sposób, w który Syriusz przeżywa swoja pierwszą miłość, daje mi nieustające wtf. Czy ktoś taki hołubiłby swój pierwszy raz i wspominał romantycznie, jeśli dziewczyna dała mu kosza? Nie sądzę – w końcu urażona duma. Prędzej by to zbagatelizował, obrócił w żart, zatarł w pamięci, skoro nie wyszło. Na zasadzie „mój pierwszy raz był, ale teraz jesteś ty”. Lub zwracał uwagę na samo doznanie. Na pewno rozliczyłby się jakoś emocjonalnie z Teddy, tzn. przetłumaczyłby sobie jej zachowanie tak, żeby w swojej świadomości wyjść z sytuacji z tarczą (tak zresztą przecież było po akcji z Severusem…). Poza tym niezbyt wierzę, żeby skryta miłość do Teodory była na tyle świadoma, żeby Syriusz mógł się zdobyć na uczciwą, romantyczną refleksję i nie próbował się odgrodzić od zarzutów.

Podsumowując: najbardziej prawdopodobna reakcja na rewelacje o gwałcie to „co ci strzeliło z tym gwałtem do głowy, głupia kobieto”, nie „czymżem ci zawinił, skryta miłości ma”.

No i naprawdę taki człowiek jak on uroniłby samotną łzę? Pomyśl.


Przy okazji – w opowiadaniu pojawia się Thomas Bagman, prezes Zarządu Klubu Gargulkowego. Z punktu widzenia kanonu to jest dziwne: Ludo Bagman pomagał wszak Rookwoodowi, żeby zapewnić sobie posadę w Ministerstwie. Po co miałby to robić, jeśli miałby kogoś z rodziny na takim stanowisku? Bezpieczniej byłoby nazwać pana prezesa jakoś inaczej, aby nie budził kontrowersji.

A, no i ten, McKinnon jest napisana zbyt łopatologicznie, żeby aurorka budziła jakiekolwiek emocje czy sceny z nią pozwalały się solidaryzować z Blackiem, co on niby jest oblężoną przez idiotów twierdzą.  Wyszedł Ci z tego li tylko mocno żenujący Element Komiczny. Ba! Mimo prób przedstawienia Syriusza w pozytywnym świetle widzimy buca i chama, głupka na poziomie McKinnon.


Trochę denerwowała mnie Twoja uszczypliwość względem bohaterów, ta nutka pobłażliwości, którą wplatałaś w opisy, żeby zaznaczyć sympatie narratora (swoje?). Z niektórymi bohaterami obchodziłaś się jak z idiotami, Syriusz od początku do końca traktowany był jak Bohater Tragiczny, Któremu Zawsze Wiatr Wieje W Oczy, a Teddy i Lily wszystko będzie wybaczone, bo są takie urocze i fajne. W ten sposób jakoś tak spłyciłaś bohaterów, przydzielając im pewne role. Nie wiem, jak Ty, ale ja nie lubię podziałów czarny-biały i drażni mnie „dyskretne” narzucanie sympatii autora. Uważam, że postacie powinny bronić się same.

Oczywiście ten zabieg nie zawsze jest bez sensu. Moim zdaniem jest jak najbardziej na miejscu w narracji pierwszoosobowej, kiedy wyraża subiektywny stosunek bohatera do reszty świata. Hm, no właśnie – subiektywny stosunek bohatera. Nie autora.

Z drugiej strony, i to wiąże się ściśle ze z górny określonym przeznaczeniem dla postaci, często zdajesz się zakładać, że jeśli Ty odbierasz jaką postać tak a tak, to ona jest tak odbierana i już, więc możesz pisać sobie cokolwiek. Tak też więc chyba w ramach jednego z żarcików strzeliłaś takim tekstem:

Nie podobało jej [Teddy] się to, co usłyszała jednakże powaga sytuacji wymagała gruntownego przemyślenia całej sprawy. W ułamku sekundy jej myśli przebiegły wszystkich jej najbliższych i z uczuciem ulgi musiała stwierdzić, że nawet Czarny Pan nie mógł znać jej największego sekretu.  (rozdział szósty, narrator podsumowuje tak propozycję Regulusa, by Teddy przyłączyła się do Sama-Wiesz-Kogo). Może się mylę, ale jak dla mnie bije z tego zdania radosne przekonanie, że Teddy jest fajna, urocza, zabawna, zaradna, inteligentna i TAK JEST, BO TAK MIAŁO BYĆ. Sorry, widzimy tutaj dziewczynę, która do myślenia się nie zniża i jest wręcz niebezpiecznie naiwna. Skąd taki pomysł? Spotworzona Lily i Syriusz-prostak żywymi tego przykładami.

 Żeby uniknąć takich wpadek, odkładaj swoją pisaninę na jakiś czas do szuflady.


 1/7


Podstrony:

Jest akładka „about", w której można sobie przeczytać, dokąd się trafiło. W mojej opinii tyle wystarcza, aczkolwiek radziłabym uzupełnić informację o opowiadaniu o wzmiankę na temat nowych bohaterów. Jest też osobna strona na linki, co jest dość dobrym pomysłem, chociaż masz tak niewiele linków, że bynajmniej nie zaśmiecały one głównej strony.

To, co mi się nie podoba, to odnośnik do deviantarta, skąd pochodzi grafika z Twojego bloga. NAPRAWDĘ myślisz, że podanie po prostu deviantart.com jest równoznaczne z podaniem źródła? Nie, nie jest.

4/5


Punkty dodatkowe:

1 za poszukiwanie bety
-4 za chaos informacyjny i zmianę szablonu, bo wiedziałaś, że mam mniej-więcej gotową ocenę
-1 za zatrważającą liczbę błędów językowych

UWAGA!!! Zaszło nieporozumienie. Szablon został zmieniony za moją mało przytomną akceptacją i cała wina leży po mojej stronie. Odwołuję dwa punkty.

…czyli -2/5


Ocena: 23/75

Niedostateczny.

*przeciera oczy ze zdumienia*


Mam nadzieję, że się za tę ocenę nie obrazisz.

20 komentarzy:

  1. Dziękuję ;)
    Jutro skomentuję, bo teraz nie dam rady, ale:
    *Nie mam pojęcia o co chodzi z tym chaosem informacyjnym, a po drugie pytałam Cię czy mogę zmienić szablon, wystarczyło odmówić. Ba, co do szablonu to pisałam jeszcze do osoby, która pierwotnie miała mojego bloga ocenić, zanim zgodziłam się na przejście do Ciebie. Ale to najmniej ważne.
    Z tego co mi się rzuciło na pierwszy rzut oka:
    *Może ja jestem inna, ale pierwsze wrażenie to powinno być pierwsze wrażenie i nie powinnaś informować mnie o tym, że przeczytałaś już całe opowiadanie.
    *Ja to tłumaczę jako "Chorobliwe zapatrzenie". Ta kawiarnia to nie był czysty przypadek, raczej stworzony z premedytacją ślepy zaułek.
    *Pewnie mi nie uwierzysz, ale mam spisany bardzo ogólny plan opowiadania. Na wątek quidditcha przyjdzie jeszcze czas.
    *Zaimek "nam" pisany z wielkiej litery nie był w tym wypadku błędem ;).
    *Co do umiłowania losu w opowiadaniu mam trochę inne zdanie, ale co do tego, że jest w nim za mało magii masz totalną rację. Przerosło mnie to, a wiem, że nie powinno. Nie powiem dlaczego.

    P.S zjadłaś literkę tu i ówdzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznaję Ci rację w większości tego co napisałaś. Próbowałam na siłę wskrzesić coś, co kiedyś naprawdę kochałam, a obecnie nie mam siły aby to zrobić. Ciężko się do tego przyznać, ale od czterech lat mam ogromny kryzys i nie potrafię się z niego wygrzebać. Boli szczególnie to, że mam pomysły, wiele pomysłów, bardzo różnych, ale nie potrafię tego wykorzystać. Mam wrażenie jakbym dostała regresu i cofnęła się literacko do trzynastego roku życia. Nie wiem czemu ja to wszystko tak bardzo przeciągam, chyba dlatego, że pierwotnie nie miałam zamiaru za szybko kończyć. Poza tym nienawidzę podawać wszystkiego jak na tacy, lubię piętrzyć zagadki i niedopowiedzenia. Przyznam szczerze, że nie znalazłam w rozdziale szóstym informacji, jakoby Teddy gdziekolwiek się aportowała. Mówisz mi o zróżnicowaniu języka, a ja jak do tej pory pisałam o osobach, które pochodzą z jednego środowiska. I nie mam zielonego pojęcia co urzędowego jest w wyrażeniu "ceremonia ślubna", podobnie czemu błędem jest "pomimo wszystko", "po wsze czasy", no "wychudzona postura" to już by mogła być "chuda postura", ale skoro może być chuda to czemu nie wychudzona? Nie wiem czy potrzebuję aż tak zaawansowanych środków, bo to tylko tak źle wygląda, no ale ;P. W którymś z rozdziałów świadomie nie powiedziałam z kim Teddy rozmawiała, nie wiem czy to było raz czy więcej, aczkolwiek było całkowicie zamierzone - i tak, miało zgubić czytelnika. Tak, wiem, zła jestem, bardzo zła. I chyba muszę to wszystko trochę mocniej zarysować, bo nie wiedzieć czemu, jeden z najważniejszych wątków pozostał przez Ciebie nie zauważony. Znajomość poprzedniej części nie jest potrzebna tutaj kompletnie, chociaż zamierzam przy okazji przemiany powrócić do niektórych pierwotnych zamysłów. Co do Regulusa trochę go skopałam, nawet bardzo, niemniej nie rozumiem dlaczego nie miałby podać przyjaciółce śniadania do łóżka. Zupełnie jakbyś na siłę szukała absurdu. Co do tego, że Teddy mówi mu za wiele to po prostu mu ufa. Nie do końca zdaje sobie sprawę z powagi czasów, w których żyje, bo długo była z dala od tego wszystkiego, a co do jej posady w Ministerstwie to sądziłam, że wyraziłam się dosyć jasno, że ma wysoko postawionego ojca. Opowiadanie nie jest typowym romansem, zaś co do ciągu przyczynowo-skutkowego to naprawdę każdy skutek jakiegoś działania mam pokazywać zaraz w następnym rozdziale? Nie zrozumiałaś do końca wątku Voldemorta i Arabelli. To nie była po prostu chęć zaimponowania kobiecie. Oni razem knuli, napawali się nienawiścią, karmili się nią nawzajem. Arabella była tylko tym punktem, który ostatecznie popchnął Voldemorta w odpowiednią stronę. Tyle, że Ona ostatecznie pękła. Anyway, co do pierwszego rozdziału napisałam go bardzo dawno temu, jest w nim dużo moich starych dziwactw, wstawiłam go na szybko zamiast rozdziału, który był jeszcze gorszy i kwestia ewentualnych poprawek odeszła w błogie zapomnienie. Co do błędów, powiem coś, co mnie pewnie całkowicie zdyskredytuje, ale w sumie i tak bardziej pogrążyć się chyba nie mogę: niekiedy tak się spieszę, że nie czytam do końca wszystkiego co napisałam, i zawsze brakowało czasu na to, aby wszystko do końca przejrzeć. Ale chyba wypadałoby coś z tym wreszcie zrobić w sumie. We wszystkim przeszkadza mi również skłonność do tego, że uwielbiam dodawać kilkadziesiąt wątków na raz, i wychodzi tak, jak wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Ja tak na szybko, żeby coś sprostować.]

      Więc tak. Przyznam, że większość oceny pisałam na bezneciu i choć w międzyczasie weryfikowałam miażdżącą większość guglem i/lub słownikami, w kilku miejscach bezrefleksyjnie przyjęłam na wiarę słowa polonistki czy autokorekty Worda. To było złe posunięcie.
      1.Poszukałam tej "wychudzonej postury". To połączenie wyrazowe jest niepopularne, ale możliwe. Zwracam honor.
      2. "Parasolów" to wciąż błąd, ale błąd fleksyjny.
      3. Z tym "pomimo wszystko" to obie formy są dopuszczalne, przy czym Twoja nawet lepsza.
      4. "Po wsze czasy" są ok.

      Za punkty ujemne za szablon i dziennikarstwo przepraszam Cię bardzo, wstyd mi jak jasna cholera i w ogóle.

      Z angielskiego jestem noga, ale z tym "reverie" posiłkowałam się słownikami i wszystkie podawały "zadumę", Wikisłownik także dodał do tego "rozmarzenie". "Zapatrzenie" może być, ale w kontekście zawieszenia się w zadumie - o to chodziło?

      Reszta powinna być bez zarzutu, aczkolwiek research w toku.
      W każdym razie mam nauczkę.

      Usuń
    2. Cath, jakby co, ja czytałam to opowiadanie w całości 3 razy + jeszcze betowałam. Możliwe, że czytałam bez zrozumienia. Możliwe też, że opowiadanie jest najzwyczajniej w świecie niezrozumiałe.

      Będzie w punktach, bo chcę jakoś zapanować nad wypowiedzią.

      1. Prawdziwe pierwsze wrażenie spotkało się z innym stanem rzeczy, więc już uznałam, że będę szczera. Kawiarenka może byłaby ślepym zaułkiem (fajne nawiązanie do przeszłości), ale w opowiadaniu za często pojawiają się herbatki, żeby scena się wybijała tle reszty.
      2. Oł rili? Udowodnij. Najlepiej podając linki. Ja mam takie:
      http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629419 http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=12255
      http://www.polonistyka.fil.ug.edu.pl/?id_cat=296&id_art=1006&lang=pl
      3. Co umiłowanie losu ma do tak zatytułowanego rozdziału lub sceny w kawiarence? Nie widzę najmniejszego związku.
      4. Nie możesz sobie przypominać o wątkach co łaska, bo ta niekonsekwencja daje po oczach, bo akcja się wlecze niemiłosiernie, bo są okropne dłużyzny, bo łatwo się pogubić. A poza tym szlag człeka trafia.
      5. Ceremonia ślubna... Może nie tyle urzędowe, ale oficjalne, sztywne i podniosłe jak diabli.
      6. Jest duża różnica między niedopowiedzeniem a niezrozumiałością. Zagadki możesz sobie piętrzyć, kiedy piszesz jasno, zrozumiale i nikt nie gubi się w niekończących się dialogach oraz nikt nie musi czytać opowiadania po trzy razy, żeby wyłowić z niego jakąkolwiek fabułę. Opowiadanie jest tak pisane, że i bez pułapek zastawianych na czytelnika nie wiadomo, co jest co. Innymi słowy, najpierw opanuj jakieś podstawy. W tym się nie da połapać!
      7. Z tą aportacją... Ha. Na to wcześniej nie wpadłam. W rozdziale 4 to Reg aportował się do domu Teddy, a w rozdziale 6 Syriusz wspomina zdarzenie sprzed lat. Właśnie o coś takiego chodziło mi w poprzednim punkcie.
      8. Wątku z Regiem i April, bo o taki Ci pewnie chodzi, mimo najlepszych chęci nie ogarniam. Postaram się przeczytać raz jeszcze.
      9. Relacji Arabelli z Voldkiem nie widać tak, jak chcesz ją przedstawić. Może powinnaś napisać więcej o przeszłości Arabelli, jej pozycji w środowisku, o jej wspomnieniach z Hogwartu czy poglądach politycznych?

      Usuń
    3. 10. Rozdziałów jest JEDENAŚCIE. Około sześćdziesięciu stron tekstu (liczba z głowy, nie sprawdzałam teraz). Związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy opisywanymi wydarzeniami na ogół ni cholery nie widać. Nie uważasz, że coś jest nie halo? Poza tym jeśli wszystko zrzucisz na końcówkę opowiadania, będzie ciężko przez to przebrnąć.
      11. Wszyscy wychowywali się w tym samym środowisku? Pochodząca z sierocińca Teddy, która przez pewien czas chodziła do Beauxbatons i żyła wśród francuskiej elity (czemu mówi np. bez śladów francuskiego, skoro tyle czasu tam siedziała?), arystokrata Syriusz, snobistyczny arystokrata Reg, Lily z mugolskiej rodziny? No nie, nie, to są środowiska zupełnie inne i nawet w Hogwarcie tyle nie spędzali ze sobą czasu (zwłaszcza Teddy i Reg), żeby mówić jednakowo.
      12. Śniadanie do łóżka jest bez sensu, serio. Reg jest arystokratą z rodziny, która ma o sobie bardzo wysokie mniemanie. Coś jak Malfoyowie, tylko prawdopodobnie minus realizm życiowy i jeszcze większe zapatrzenie w siebie, o ile dobrze wyczuwam Starożytny i Szlachetny Ród Blachów (ten ród wszak wydał Bellatrix!). Czyli luksusy, wpajanie od małego dobrych manier i "odpowiednich" przekonań, tylko starannie dobrane towarzystwo. Syriusz był czarną owcą, Reg w to wierzył. Ok, teraz poglądy Teddy. Teddy wychowywała się w mugolskim sierocińcu, jest neutralna wobec konfliktu, w zasadzie nawet sympatyzuje z Zakonem (a na pewno nie jest przeciw), a już na pewno nie ma nic przeciwko "zdajcom krwi" czy "mugolakom". Czyli Reg przyjaźni się z nią trochę mimo jej poglądów; lubi ją, ale troszeczkę gardzi jej światopoglądem. Dalej. Reg od dziecka był przekonywany, że jest cudowny, że góruje nad światem, od dziecka był też obsługiwany przez skrzaty i nie musiał nic robić. Czy ktoś taki w ogóle wpadnie na to, żeby przygotować sobie śniadanie, czy raczej przyjdzie na gotowe, jak myślisz? Czy usłużyłby komuś? Mnie się wydaje, że nie. Tzn. że podanie śniadania do łóżka jest nieprawdopodobne psychologicznie w przypadku tej postaci.

      Usuń
    4. - Nie wiem co Ty masz z tą kawiarenką, serio.
      - A widoczny i wyraźny związek jest konieczny?
      - Moim zdaniem, zważywszy na to, że części posiadają zazwyczaj kilka stron nie można ich tak do końca nazwać rozdziałami, a co za tym idzie ich liczba nie jest wg mnie wcale aż tak wielka, aby od razu wszystkie wątki wyjaśniać.
      - Według mnie zwyczajne określenie na ślub ;)
      - Ja to chyba widzę trochę inaczej, ale niech Ci będzie.
      - W szóstym rozdziale nie ma żadnej retrospekcji. Może masz na myśli inny?
      - Nie, nie chodzi o Rega i April. Choć jeśli jesteśmy przy ogarnianiu, to nie widzę niczego niezrozumiałego w ich relacji.
      - Chodzi Ci o to, że nawet zwykłe picie herbatki powinno być odpowiednio uargumentowane?
      - Teraz to ja się chyba ******... Teddy jest z sierocińca?
      - Kiedy się wychowywało w czyimś gronie i spędzało dużo czasu, to mimo wszystko pewne nawyki nie mijają, nawet wraz ze zmianą otoczenia. Przynajmniej ja mam takie doświadczenie życiowe.
      - To wszystko zależy. Ludzie często na zewnątrz są inni niż wewnątrz. I przypominam, że rozmawiamy o Jego najlepszej przyjaciółce, której w dodatku wyrządził okropne świństwo i ma głębokie wyrzuty sumienia z tego powodu. (Będzie retrospekcja w swoim czasie). Uważam, że to wystarczająca motywacja aby ją szanować, chronić i pomagać jej. Mało jest takich zadufanych dupków, których odpowiednia kobieta potrafi zmiękczyć? Fakt powinnam Go skonfrontować z innymi osobami, chociaż trochę zaznaczyłam, że z kolei April to już tak nie do końca szanował jak Teddy. Ale to też muszę rozszerzyć ;D.

      Usuń
    5. "Nie podobało jej [Teddy] się to, co usłyszała jednakże powaga sytuacji wymagała gruntownego przemyślenia całej sprawy. W ułamku sekundy jej myśli przebiegły wszystkich jej najbliższych i z uczuciem ulgi musiała stwierdzić, że nawet Czarny Pan nie mógł znać jej największego sekretu. (rozdział szósty, narrator podsumowuje tak propozycję Regulusa, by Teddy przyłączyła się do Sama-Wiesz-Kogo). Może się mylę, ale jak dla mnie bije z tego zdania radosne przekonanie, że Teddy jest fajna, urocza, zabawna, zaradna, inteligentna i TAK JEST, BO TAK MIAŁO BYĆ. Sorry, widzimy tutaj dziewczynę, która do myślenia się nie zniża i jest wręcz niebezpiecznie naiwna."

      Tutaj chciałam jedynie podkreślić fakt, że Ona ma jakiś sekret, cholera ważny, i nie widzę w tym zdaniu nic, co by wskazywało na to, że Ona ma tylko pozytywne cechy charakteru. Myślisz, że miała miesiące, aby się nad tym zastanawiać? Napisałam gdziekolwiek, że nie jest naiwna? Moja ulubiona cecha charakteru ;P

      Usuń
    6. Odnośnie "nie omieszkać" wg PWNu, jak i innych stron znaczy łącznie, że właśnie nie powstrzymał się od pocałowania jej w policzek (w tym wypadku). Serio nigdy nie spotkałaś się z tym wyrażeniem w tym kontekście?

      //Cath

      Usuń
    7. A Ty widzisz, co napisałaś?
      "nie omieszkał nie pocałować jej w policzek" - tu są dwa nie, a teraz rusz głową i pomyśl, co to znaczy.

      Usuń
    8. Ja zacznę od tego, że nie przypisuję sobie monopolu na prawdę, nie zamierzam Ci narzucać mojego punktu widzenia oraz nic mi do Twojego opowiadania. Jeśli chcesz, możesz się zgłosić do mnie do ponownej oceny - ze świeżym umysłem na pewno inaczej spojrzę na Twoje opowiadanie i może wyłapię rzeczy, które mi teraz umknęły. Spędziłam z "Amor fati" naprawdę dużo czasu i nawet jak tam teraz zaglądam, trudno odciąć mi się od moich odczuć i teorii.

      1. Kawiarenka & herbatki. Kawiarenka nie byłaby zła, gdyby nie to, że takie sceny pojawiają się średnio raz na rozdział i już nuuuudzą - zmarnowany potencjał. Ja tam wychodzę z założenia, że wszystko jest po coś; ty nie musisz podzielać tego poglądu, ale przyjmij do wiadomości, że jeśli w utworze pojawia się więcej niż dwa razy ta sama scena i ani razu nie wnosi nic do opowiadania, to coś jest nie halo. Może wnosić klimat, jakieś informacje o bohaterach lub świecie, coś do intrygi... Whatever. Ale te nieszczęsne herbatki napakowane często-gęsto są bez sensu.
      2. Teddy z sierocińca, wątek-widmo i wiecznie aktualne pytanie pt. "osochozi???". Cath, nie uważam się za alfę i omegę i cholernie mi głupio, że sadzę takie błędy rzeczowe, ALE. Twoje opowiadanie liczy sobie 58 stron tekstu (tmr 12, marginesy normalne) i składa się praktycznie wyłącznie z dialogów (i wepchniętych między nie kwestii w duchu "rzuciła, patrząc prosto w obsydianowe oczy Syriusza" czy "uśmiechnęła się, upijając łyk herbaty"). Opisy są nieliczne i raczej kiepskie. Na ogół nie wiadomo, co, jak, kto, gdzie, z kim, kiedy i dlaczego. Wszędzie roi się od błędów interpunkcyjnych, i to takich, że trza pomedytować 5 minut nad zdaniem, żeby w ogóle je zrozumieć. Mam sobie zapisywać na karteczce (przykład wymyślony) "sztalowooki szatyn wypił herbatę w towarzystwie nieustalonej liczby kobiet" i potem składać to do kupy? Bo tak mniej-więcej się to czyta. Sorry, moje błędy są moimi błędami, ale może powinien to być dla Ciebie jakiś sygnał...?
      3. A ja nie mówię nic o chronieniu i szanowaniu, tylko że bardzo arystokratyczny arystokrata nie wpadłby raczej na pomysł podania komuś śniadania do łóżka.
      4. Póki co satysfakcjonowałby mnie jakikolwiek związek przyczynowo-skutkowy.
      5. Akcja rozwija się zbyt wolno póki co, a jeśli rzucisz mięchem, będzie teraz zbyt gwałtowny zryw. Lubisz czytać książki, w których przez pierwsze trzysta stron nic się nie dzieje, a pod koniec akcja gna na złamanie karku? Zaś argument o rozdziałach jest nieco bzdurny, bo i co za problem pisać rozdziały dłuższe a mniej ich? Ponadto takie wydarzenia jak oskarżenie o gwałt czy ślub są dość, no sama nie wiem, znamienne i sugerują, że powieść jest bliżej niż dalej końca.

      Usuń
    9. 5. Ad drugi komć.
      Primo. Nie wiem, co to zdanie miało wyrażać i jaki jest tak naprawdę Twój stosunek do Teodory, bo nie czytam Ci w myślach, piszę, jak to odebrałam. Po prostu nie umiem Cię wyczuć i stwierdzić, na ile naprawdę nie znosisz swoich bohaterów, a na ile nie idzie Ci pisanie o nich.
      Secundo. Nie napisałaś też nigdzie, że Teddy jest naiwna. Za to piszesz, że sobie bardzo dobrze radzi w pracy. Gdyby była tak naiwna, jak stąd wynika, nie mogłaby sobie radzić na swoim stanowisku (za Bagmana też inni odwalali robotę, bo on sam był nieodpowiedzialny). Dlatego uznałam to za niekonsekwencję. Chyba że *olśnienie* Teddy jest figurantką, głupiutką marionetką, która nie rozumie swojego położenia, ale ściąga na siebie odpowiedzialność polityczną. No, to by miało sens.
      Tertio. Ślicznie na tym przykładzie widać, jak mści się na Tobie brak chronologii. Skąd ja niby miałam wiedzieć, że Teddy ma jakiś sekret, skoro po raz pierwszy o tym wspominasz? To całkiem naturalne, że łączą tę informację z ostatnio podaną, do której ona pasuje. Tak samo jak z tym tajemniczym kimś z rozdziału czwartego. Dopiero potem powiedziałaś, co łączy Teddy i Regulusa, a że jako czytelnik byłam notorycznie niedoinformowana, niewiele mi było trzeba, żeby skojarzyć tamtą z scenę z Syriuszem. Weź jakoś te Tajemnicze Momenty różnicuj, żeby się nie zlewały. :(

      Cath, pisanie zaimków z wielkiej litery bez dobrego powodu (szacunek do drugiej osoby czy ranga osoby, o której piszesz, np. Bóg, król) jest błędem. I denerwuje.

      Usuń
    10. Wspomniałam o nim w prologu, potem rozmowa Teddy z Regiem, ale chyba nie widać. Znaczy miało nie widać, ale dla potencjalnego czytelnika. Jak już powstanie moja własna wersja Sonetów krymskich to się do Ciebie zgłoszę :)

      Usuń
  3. A ja bardzo proszę o przeniesienie do Querry, skoro A. nie ocenia. Ja to mam pecha, w ciągu tygodnia odeszły cztery oceniające, które mnie miały ocenić, ech :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Kreaturko, ile stron ma ta ocena? Oo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sprawdziłam jakiś czas temu, bo tak przesuwałam, przesuwałam i skończyć nie mogłam, żeby dolecieć do komentarzy... :D I jeżeli dobrze pamiętam, to 84 tekstem znormalizowanym. :)

      Usuń
    2. 57, ale samej oceny jest tylko 18. :D

      Usuń
    3. Jak skopiować prosto z bloga, to tak. :D Ale jak zrobić tekst znormalizowany, to wyjdzie duuużo więcej. :D Albo mam już coś z mózgiem i zrobiłam jakieś dziwne formatowanie. XD

      Usuń
    4. To chyba najdłuższa ocena, jaką w swoim życiu widziałam XD Ciekawe, jak długie będą następne XD

      No i ciekawa jestem, jak wyjdzie ocena mojego bloga, bo ostatnio się zgłosiłam do die_Kreatur ;>

      Usuń
  5. Zapraszam na nowo powstały Katalog fotograficzny.

    http://katalog-fotograficzny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. *o* Świetna ocena!

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj

Credits crazykira-resources | LeMex ShedYourSkin | ferretmalfoy masterjinn | colourlovers FallingIntoCreation