15.11.12

[280] aboutseverus.blogspot.com

Edytuj post

To jest po prostu karygodne, aby dysk w komputerze bez pozwolenia zjadał sobie moje dokumenty. Jak to dobrze, że moja inteligenta siostra kazała mi się wyprowadzić z jej laptopa, a wszystko zapisałam na pendrajfie.

Autorka: Severus

Pierwsze wrażenie:
Wszystko jest takie... oczywiste. Czytelnik już po samym adresie może zorientować się, w jakiej tematyce znajduje się blog. Osoba nieprzepadająca za sagą Rowling nawet nie zaryzykuje wejściem w link, a ktoś będący w miarę pozytywnie nastawiony do tych książek, zaryzykuje i zajrzy na blog. Co do belki, mówi tyle samo co sam adres – opowiadanie jest poświęcone przede wszystkim Severusowi Snape'owi. Moim zdaniem, powinna być wzbogacona o coś więcej, może jakiś cytat, słowa Twojego autorstwa? Równie dobrze mogłabyś zamienić pierwszy człon adresu na „lifeofseverussnape”, a na belce wpisać „About Severus”. Nie, lepiej nie, obecna wersja jest zdecydowanie lepsza. No, ale o jedną belkę tutaj nie chodzi...
Jeśli chodzi o wygląd, to już na samym wejściu powitały mnie plecy głównego bohatera, ciemne tło wokół niego i równe ciemne tło zewnętrzne. Wewnętrzne jest białe i w porządku, bo jest przejrzyście. Nie będę się czepiać, bo przecież mam ocenić przede wszystkim treść, a nawet jeśli, to szablon mi się podoba. Czemu? Przebiegły Snape zawsze kojarzył mi się z czarnym i szarym, przygnębiającymi barwami. Trudno byłoby mi wyobrazić sobie opowiadanie z tematyką o nim, gdzie po szablonie fruwałyby kolorowe motylki.
9/10

Szata graficzna:
Tutaj będzie krótko i na temat, bo tak właściwie to, co chciałam, napisałam już wyżej. W nagłówku jest główny bohater (bo niby kto nie poznałby tej postury niczym u nietoperza?). Cały wygląd odzwierciedla jego charakter – czarny. Oczywiście wszyscy wiedzą, że Snape okazał się tym dobrym, ale sam fakt – czarny pozostaje czarny (jak w reklamie perwolu, o matko!). Mamy kilka podstron, czytelną czcionkę tekstu i wszystko gra! Jedyne co mi przeszkadza, to mało kreatywności w szablonie. Jest zwykły – ale to już gust autorki. Jeśli jednak chciałabyś mieć świetny wygląd bloga, polecam Ci Szablonową Szafę lub Pinkbodace. Obie szabloniarki są genialne.
9/10

Treść:
Niezupełnie wiem, czego się spodziewać. Jak odebrać to, co za chwilę przeczytam. W głowie coś jednak podpowiada mi, że po tej ocenie stanę się stałą czytelniczka opowiadania.
Rozdział pierwszy – Szpieg przyczajony
Muszę przyznać, że jestem zaskoczona. Pozytywnie, oczywiście. Wszystko co napisałaś czyta się niebywale szybko i łatwo, co świadczy o tym, że masz dobry styl. Nie na co dzień spotyka się tak dobrze napisany (pod względem treści, of course) tekst. Parę błędów, małych, rzecz jasna, się znalazło, ale o tym później. Trochę szkoda, że nie znalazłam dłuższych opisów, które bardzo zresztą lubię, ale i bez tego jest dobrze. Po raz pierwszy spotykam Lily Evans, rudowłosą piękność o zielonych oczach jako nie słodką i niewinną, ale prawdziwą... Ekhm. Jakby to szczerze ująć, niepoprawną, dumną panienkę. Nic innego mi do głowy nie przychodzi, a nie chcę też, aby cenzura mnie wzięła. Elegancki Tom Riddle, a sądziłam, że Voldemort to tylko w czarnej, obskurnej szacie się pokazuje. Severus jak zwykle dla mnie idealny, a jego historia całkiem niezła (w sensie, że o tym jak go ojciec bił). Już uwielbiam postać Daniela, jego pomarańczową i zieloną skarpetkę, bohomazy, wino i miętę i te genialne teksty.
Rozdział drugi – Cierpienie jest częścią życia
Też chciałabym posiadać dar do wzruszania jedną, krótką opowiastką. Nie bez powodu zainteresowałam się postacią Daniela już w rozdziale pierwszym, chociaż nie byłam pewna, czy dane będzie mi poznać jego historię. Daniel żyjący samotnie po stracie ukochanej... Oklepane, miłość po grób, wspomnienia, nagłe odżycie po stracie... U ciebie jednak przedstawione w wielkim stylu. I przez końcówkę zgłodniałam! A, i jeszcze jedno – słodki kociak z tej Mist!
Rozdział trzeci – Prawdziwa przyjaźń dojrzewa powoli
Wydaje mi się, że mało w tym rozdziale Severusa. Być może Isere przyćmił go swoimi wyobrażeniami na jego temat? Nie mam pojęcia. Poza tym, spotykam w życiu pierwszą osobę, która uważa Dumbledore'a za hipokrytę. W końcu ktoś taki musiał się znaleźć, a Daniel od początku wydawał mi się właśnie takim czarodziejem. Szczerze powiedziawszy, to ta część opowiadania minimalnie mnie rozczarowała. Dlaczego? Jak na pierwszy dzień tego kursu mistrzowskiego Severusa, czy jakoś tak, spodziewałam się większych doświadczeń, epickich przemów ze strony Daniela, ale nawet taka wersja mi odpowiada.
Rozdział czwarty – Wymowne milczenie
Krótki był ten Zjazd Mistrzów. Ogółem wszystkie sytuacje, zdarzenia i tak dalej, przedstawiasz w szybki sposób. Ledwo się rozpędzę, a tu bum! I scena się kończy. Według mnie to trochę źle, bo czytelnik ciągle ma niedosyt. Jeśli chodzi o znamię Śmierciożerców, to przeczuwałam że Daniel w ten sposób się o nim dowie. Dobrym zaskoczeniem był fakt, że to właśnie Snape uratował Sauvage'a swoją krwią. I jeszcze jedno – tworzysz odmienny charakter Voldemorta. Czarny Pan czyta Proroka Codziennego? Punkt za oryginalność!
Rozdział piąty – To boli, gdy nic nie możemy zrobić
A Severus jest waflem Voldemorta! Przyznam, że trochę się uśmiałam czytając ten rozdział. Może nie powinnam, ale banan sam nasuwał mi się na mordkę. Z mojego, osobistego punktu widzenia, to test na tytuł mistrzowski jest rzeczywiście MISTRZOWSKI. Trudno wymyślić coś takiego, chociaż zaistniała mi lekka niezgodność. Pięć godzin na pięć tysięcy pytań?! To wychodzą sekundy, jeśli nie ich setne. To samo w odpowiedzi ustnej. Ale ty tak chciałaś i nie będziesz zmieniać... Pytanie ostatnie mnie rozwaliło, a tym bardziej odpowiedź. Dlaczego mamy przyznać Ci tytuł Mistrza Eliksirów?” - dosłownie widziałam minę Snape'a, gdy je przeczytał. Bo odpowiedziałem bardziej niż poprawnie na poprzednie 4999 pytań.” - genialne, po prostu.
Rozdział szósty – Poświęcenie wymaga miłości
Drops! Drops! Drops! Imię jak dla psa, nie sądzisz? Wiem, wiem, że to tylko sposób jakim Sauvage (i inni) nazywa Dumbledore'a, ale za każdym razem gdy czytam wypowiedź Daniela właśnie z tym określeniem, to zaczynam się śmiać i przestać nie mogę. Tak poza tym, to zgubiłam się w jednym momencie, kiedy powróciłaś do tych późniejszych wspomnień. Podobnie jak wcześniej, powinnaś zapisywać kiedy, co i jak. Ogólnie rozdział jest fajnie napisany, gdzieniegdzie zapomniałaś jedynie kropki na końcu zdania. Bodajże raz, czy dwa. Jako całokształt, to wszystko wygląda bardzo dobrze.
Rozdział siódmy – Zniewalający i odpychający
Zdecydowanie zaskoczył mnie pomysł z urodzinami Severusa. A zwłaszcza pomysł na prezent i atrakcje, które Daniel mu zafundował. Jeszcze jedno – dialogi Jamesa i Severusa są tak samo genialne jak żarty Sauvage'a!
Rozdział ósmy – Uwaga na grozę
Moje najszczersze gratulacje, bo – w moim mniemaniu – dopiero teraz porządnie rozwinęłaś akcję. Wcześniej wszystko działo się powoli, stopniowo, bez większych zwrotów i działań. Wiele osób już po drugim rozdziale ma kilkanaście wątków rozpoczętych, rozwiniętych i zakończonych, a u ciebie tego nie ma. To właśnie mi się podoba, gdyż czytając wcześniejsze rozdziały byłam pewna, że Severus dużo wcześniej ukarze Jamesa za przeszłość. Tak, tak – to również mi się podobało.
Rozdział dziewiąty – (Nie)słodkie kłamstwa
Dlaczego czerwiec? Lily i James Potter zginęli trzydziestego pierwszego października. Oj tam, rozumiem, że to była pełna inicjatywa autorki, aby odbiec od kanonu. Osobiście mnie to nie przeszkadza, ale z pewnością znaleźliby się czepialscy. Wracając do treści rozdziału – jednym słowem: świetny! Prawda, że wszystko tak nagle się zadziało, tyle wydarzeń w kilkunastu minutach czytania (albo mam takie szybki tempo, albo takie wolne). Długi rozdział, całkiem sporo błędów (w porównaniu do poprzednich)... O tym później, jestem prawie na półmetku!
Rozdział dziesiąty – Cisza przed burzą
Na sam koniec rozdziału napisałaś, że nie wyobrażasz sobie Severusa prowadzącego dziennik. Nie dziwie ci się, bo ja również nie. Wątpiłam, że ponad dziesięć lat będziesz ciągnąć przez rozdziały, chociaż nie za bardzo wiedziałam, jak przeskoczysz ten czas – powrotem do innych retrospekcji? Nie. Przyznam, że zdziwiłam się, gdy notatki Daniela zaczęły pojawiać się w tak drastycznych odstępach czasu, gdy nagle mnie oświeciło, co miałaś na myśli pisząc je. Gdy dopatrzyłam się daty lipcowej z 1991 roku, pomyślałam, za chwilę będzie koniec. Co do idei na wywiad z Ritą Skeeter, mam mieszane odczucia. Z jednej strony miło, że wyskoczyłaś poza konkretną fabułę i napisałaś coś mniej istotnego. Z drugiej strony, nieco zepsułaś jego ogólny wygląd, toteż uczyniło go... „nieładnym”. Rozumiem, że mogła to być refleksja Rity, jej opis przebiegu spotkania z Danielem, ale artykuły powinny być pisane w jednym czasie – a dokładniej przeszłym. Wyglądają wówczas „zgrabnie” i są „ładne”.
Rozdział jedenasty – Gra pozorów
Codziennie mył włosy, a one i tak uparcie sprawiały wrażenie przetłuszczonych.” - przy tym fragmencie dostałam napadu śmiechu. Ten rozdział wyjątkowo mi się spodobał: wizyta Severusa w szpitalu u jego ojca, przydzielenie Harry'ego do Gryffindoru i to podejrzliwe spojrzenie Dropsa, pierwsza lekcja z Potterem i resztą pierwszaków – to w zupełności odwzorowane na książce, ale taki czas nastał w opowiadaniu, że większość się będzie przeplatać. Wracając do lekcji z Harrym, to zawsze twierdziłam, że Snape zachował się do niego chamsko i bez powodu. Patrząc z perspektywy tego opowiadania, mógł mieć powody. A co, jeśli Rowling ukryła przed nami fakt, że prawdziwym ojcem chłopca jest nietoperz? Pozwolę sobie zacytować kolejny fragment: - Czy ty musisz się tak obżerać? - spytał zdegustowany Snape'a Daniela.”. Patrząc na ową dwójkę, w niektórych (nielicznych) sytuacjach mam przed oczami Rona i Hermionę, z nieuzasadnionych powodów właśnie w scenach związanych z jedzeniem... Moment z trzydziestego pierwszego października: Nietoperz, Batman! Snape i jego ponury charakter. Zwisające ssaki (nietoperze, rzecz jasna) po ścianach, automatycznie widziałam Daniela wśród nich. Tak na podsumowanie mojej wypowiedzi na temat tego rozdziału: to rzeczywiście była gra pozorów.
Rozdział dwunasty – Spotkanie po latach
Geniusz, ale trochę szkoda, że zakończyłaś te retrospekcje. Albo nie, ileż można ciągnąć te wspomnienia... dwanaście rozdziałów? Sporo, sporo. Do niczego się nie przyczepię, bo doskonale wiesz, że ta część udała ci się, i to bardzo. Tom i Bella? Nie spotkałam nigdy wcześniej. Para jest intrygująca, więc z pewnością będzie to na plus.
Rozdział trzynasty – Nowe relacje
Severus oczywiście zamierzał nakrzyczeć na niego, ale przeszło mu, gdy zobaczył jak chłopak przeciera dłonią usta. A więc odziedziczył po nim ten nawyk. Czyż to nie słodkie?” - tak, to słodkie, poza włosami i kształtem oczu, ma coś z Severusa w genach. Szkoda tylko, że nie eliksiry... A może jednak? Wbrew pozorom, to myślałam, że Snape będzie wobec swojego syna bardziej rygorystyczny podczas dodatkowych zajęć, a tu niespodzianka! Rozdział z perspektywy Harry'ego, w końcu znamy jakieś „szczegóły” z życia dziecka głównego bohatera. A, tak mnie nurtuje: czyżby Hermionie trafiła się amortencja?
Rozdział czternasty – L'incendie
Na samym początku postanowiłam przetłumaczyć sobie tytuł tej części, co – jak podpowiada niezawodny Google Tłumacz, oznacza w języku francuskim „pożar”. Och, upewniłam się co do moich przypuszczeń – to był eliksir miłosny. Generalnie rozdział bardzo dobry, ba! Wszystkie są „Generalnie bardzo dobre.”!
Rozdział piętnasty – Cassis
Czarna porzeczka? Zjadłabym, faktycznie... Zakrztusiłam się herbatą w momencie, gdy Daniel w taki „delikatny” sposób zgasił Umbridge. Klasę ma facet, nie ma co! Co do minimalnie rozpoczętego wątku Sevmione, to od razu zapowiadam – nigdy nie potrafiłam przekonać się do tego parringu. Być może dlatego, że wszystkie fan fiction o nim były... hm. Pozbawione smaku i po pierwszym rozdziale sprowadzały do wielkich westchnień? Tak, to pewnie jest przyczyną.
Rozdział szesnasty – Luna(tic)
Ooo! Już na samym początku przeczuwam, czego – a raczej kogo dotyczy ten rozdział. Luna Pomyluna, nie mylę się? Przeczytam, to się dowiem... | Ach, tylko fragmencik o Lunie, ale to pewnie było tylko nawiązanie – mogłam się tego spodziewać, podobnie jak było z pożarem i porzeczkami. Jeśli chodzi o stronę techniczną – wierz mi lub nie, ale gdybym miała porównać ten rozdział z pierwszym, to osiągnęłaś poziom baaaardzo wysoki.
Rozdział siedemnasty – L'insouciance
Ponownie sięgam do słownika – zdecydowanie wolałam, gdy nazwy rozdziałów były w języku polskim... Tak więc, lekkomyślność. I robi się coraz ciekawiej. Harry i Luna? Właściwie to gdzieś spotkałam się z tym parringiem, nawet pamiętam dokładnie opowiadanie – katastrofa na całej linii.
Rozdział osiemnasty – Sway your mind
Tutaj przynajmniej nie musiałam skorzystać z tłumacza, aby zrozumieć tytuł rozdziału. Naprawdę, powinnaś się zdecydować czy polski, francuski, czy też angielski. Cóż, to twój wybór... Co do treści – odbiegłaś delikatnie od kanonu i pozwoliłaś, aby Syriusz wpadł w ręce aurorów z Ministerstwa. Szczerze, to w sadze Rowling był jedną w moich ulubionych postaci, ale tylko wtedy, gdy nie pamiętałam o jego stosunku do Severusa. Ogółem, to nie powiem, pomysłowe – podobnie jak cała historia.
Po przeczytaniu ostatnich siedmiu rozdziałów stwierdziłam, że nic odnośnie nich nie napiszę – po co, skoro wszędzie powtórzyłoby się to samo? Podsumowując: to jest genialne i nikt temu nie zaprzeczy. Twoje opowiadanie ma sens, jest pisane przede wszystkim z głową. Nie ma żadnego wątku, który wyglądałby na bezsensowny. Wszystko dzieje się spokojnie, bez pospiechu i dlatego też trzymasz czytelników w napięciu. Stosujesz mało opisów – z jednej strony szkoda, z drugiej dobrze – trudno sobie wyobrazić imponującą nawet bez nich długość rozdziałów. Twoje postacie prowadzą między sobą świetnie dialogi, a największe wrażenie robią te humorystyczne – nie udajesz poczucia humoru, po prostu je masz! Szczerze? Przyznałabym maksymalną ilość punktów, gdyby nie dwie, drobne rzeczy – po pierwsze muzyka, choć świetna, to nie zawsze wydawała mi się odpowiednia. Po drugie – nazwy rozdziałów. Były po polsku, francusku i angielsku. To lekkie zamieszanie, zwłaszcza, że przykładowo ja aby przetłumaczyć te drugie, sięgałam po słownik. Z pewnego punktu widzenia to jest nieco niekomfortowe.
29/30

Poprawność językowa:
Ojojoj, tak nabazgrałam na tej swojej kartce gdzie wszystko zapisywałam, że teraz nie mogę odnaleźć który błąd gdzie był!
Tak czy siak, zauważyłam małą drobnostkę. W bodajże czwartym rozdziale, napisałaś Daniel, zamiast Danielem. Taka mała wpadka, ale pamiętam, że zmieniła trochę sens zdania, a właściwie to nieco go pozbawiła. Uważaj na takie rzeczy, nawet jeśli słownik podkreśla ci błędy, to takich nie wychwyci – dlatego zawsze należy sprawdzić tekst, zanim się go opublikuje.
W rozdziale trzecim, w liście od Dumbledore'a: Mam nadzieję, że list zastał cie w dobrym zdrowiu.”, prawidłowa forma „cie” to „Cię.
Gdzieś tam na początku rozdziału piątego (przepraszam, nie mogę się doszukać) masz literówkę: mroczny. A potem, gdy Snape odwiedza Ministerstwo Magii, następna: hola(e) – znów nie pamiętam jak było dokładnie, ale chyba pierwsza wersja. Zdecydowanie powinno być holu.
W dziewiątym rozdziale także znalazło się parę usterek. Oto one: Musiał podnieść głos, bo po sali poniosły się zduszone okrzyki oburzenia.” - zabrakło jednej literki. Musicie zrozumieć, że Czarny Pan nie chciał, żebyśmy znali nazwiska współtowarzyszy. Tylko on sam znał wszystkich dokładnie”, chyba, że słowo „tylko” miało być małą literą, to owszem, wówczas przecinek. I nazwy własne piszemy wielką literą, toteż będzie Barty Crouch Junior.
Następnie, rozdział jedenasty, literówka: „Młodszy mężczyzna wypił za jednym razem i od razu nalał sobie drugą porcją.” - porcję.
Rozdział trzynasty, wypowiedź Rona po lekcji eliksirów: Dodatkowe lekcje ze Snape'm? To ja już wolę hodować sklątki tylnowybuchowe.”. Również w tym samym rozdziale: „Chłopak szturchnął Rona, który przysypiał nad swoją książką i bez słów wskazał na Hermionę.” - była literówka, zamiast „ą” „ę”. Następnie: Hermiona pierwsza wstawała, podeszła do biurka Snape'a i oddała mu swój pergamin.”. Nie sądzisz, że lepszą formą będzie „wstała”?
Rozdział czternasty, literówka: Ładny wąż. - dodał wesoło i deportował się.” - zabrakło „n”.
To ja tak może zacytuję większy fragment, aby wszyscy – między innymi Ty, wiedzieli o co chodzi. Całe szczęście, że udało mu się wpłynąć na redakcję, tak że nikt nie dowiedział się o ucieczce z Azkabanu Bellatrix Lestrange. To mogłoby zasiać ziarno niepewności i ludzie mogli być bardziej skłonni, by uwierzyć w powrót Lorda Voldemorta. Prychnął z irytacją. Zakładając że wrócił, czemu miałby siedzieć tak po cichu, nie robiąc właściwie nic? 'Nonsens' pomyślał wypijając kolejny kieliszek. To musiało mieć coś wspólnego z Blackiem...byli w końcu kuzynami...” Wydaje mi się, że na końcu tego fragmentu w ostatnim zdaniu powinno znaleźć się „kuzynostwem”. Mówisz o kobiecie i mężczyźnie, Bellatrix i Syriuszu, co innego gdy o dwóch facetach.
Rozdział czternasty, artykuł w gazecie: „Ponieważ sprawa ma charakter prywatny (...)” - zjadłaś słówko.
Rozdział szesnasty. Podczas korków Harry'ego u Snape'a: Po chwili zanurzył pióro w kałamarzu pisał o veritaserum.”. Zdanie wydaje się trochę bezsensowne, nie uważasz? Powinno brzmieć: Po chwili zanurzył pióro w kałamarzu i zaczął pisać o veritaserum.”
Siedemnasty: Dokładnie pamiętał, jak mijał go z ojcem Rona udając się na swoje przesłuchanie.” - zjadłaś literkę.
Wiedziała, że Syriusz był dla niego kimś bardzo ważnym. Po prostu przy nim była, gdy tego potrzebował.” - zabrakło kropki przed „Po”.
- Po prostu...nie doceniają cię. - odparł od razu. Słodząc kawę, tylko po to, by zrobić coś z dłońmi.”: lepiej jeśli będzie tak - Po prostu...nie doceniają cię. - odparł od razu, słodząc kawę, tylko po to, by zrobić coś z dłońmi.” lub - Po prostu...nie doceniają cię. - odparł od razu. Posłodził kawę, tylko po to, by zrobić coś z dłońmi.”.
- Podejrzewam, że nie uwierzył w to, że zdołamy cie zatrzymać...To moja wina Harry. - dodał przymykając oczy.- Powinienem od razu ciebie zatrzymać (...)” - po pierwsze zła forma wyrazu, po drugie powtórzenie: - Podejrzewam, że nie uwierzył w to, że zdołamy cię zatrzymać... To moja wina Harry. - dodał, przymykając oczy. - Powinienem od razu cię powstrzymać (...)” - teraz z pewnością brzmi lepiej. Poza tym, notorycznie się u Ciebie powtarza brak końcówki „ę” w wyrazie „cie”.
Snape otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, zrezygnował jednak. Zamiast tego prychnął i odwrócił wzrok.” - zabrakło kropki na końcu zdania.
(...) wierz może, jak to się stało, że w Departamencie na moich śmierciożerców nie natknął się ten durny chłopak tylko wspomniany Black?” - „wiesz”, nie „wierz”.
Ups, nie pamiętam, gdzie zaczynały się błędy z osiemnastego! Ach, ta moja nieuwaga...
Rozdział dziewiętnasty: „- No...spałem tam...mieszkałem, czasami mnie wypuszczali do toalety, albo gdy chcieli, żebym posprzątał, ale to nieważne...” - zjadłaś literkę.
Hermiona, który za drzwiami przysłuchiwała się ich rozmowie, wstrzymała oddech.” - która.
Uhuu, to jest dwudziesty pierwszy:- Nie! Wróciłem wtedy dopiero o szóstej rano, byłoby za późno, zawdzięczasz jaj przytomnemu umysłowi, że...” - jej.
Ogółem to na taką ilość rozdziałów nie masz zbyt wiele błędów, które tragicznie rzucałyby się w oczy. Poza tymi co wypisałam było ich jeszcze trzy, cztery, ale ich w ogóle nie mogłam znaleźć. Mam dla ciebie sześć złotych zasad:
1) Stawiamy przecinki przed -a oraz -że (jest jeszcze „ale”, jednak z tym nie zauważyłam problemu).
2) W dłuższych wypowiedziach, a nawet zdaniach powinno postawić się przecinek, aby wszystkie nie zlewało się w jedną, strasznie długą całość.
3) W opowiadaniu nie stosujemy skrótów typu „wg”. Zdecydowanie lepiej wyglądana napisać „według”. Unikaj również „itd.” i „np.” - pisane pełną nazwą prezentują się dobrze.
4) Zawsze stawiaj kropki na końcu zdania. Niekiedy o tym zapominasz i wygląda to nieestetycznie.
5) Sprawdzaj, czy wszędzie, gdzie powinnaś, masz spację. Na przykład pomiędzy kropką kończącą zdanie, a wyrazem zaczynającym nowe.
6) Uważaj na niedociągnięcia typu -ą, -ę, -ż. Czasem taka drobnostka potrafi zmienić znaczenie danego wyrazu.
Cóż mogę więcej zrobić, jak tylko liczyć, że zastosujesz się do tych małych regułek. Nie sądź, że jestem wredna i upierdliwa – moim i nie tylko zadaniem na Erze jest pomagać blogerom w doprowadzaniu ich stron do perfekcji, poprzez udzielanie rad i co najwyżej „wytykanie” zaistniałych błędów. O, a tak jeszcze dodam na swoje usprawiedliwienie – wszystkie zasady skonsultowałam ze swoją polonistką, aby nie było żadnych wątpliwości.
4/7

Kreacje bohaterów:
Severus Snape, a więc centrum całego opowiadania: w pewnym sensie jego przedstawienie odbiega nieco od tego książkowego – wszyscy wiedzą, że Harry nie był jego synem, potajemnie podkochiwał się w Lily Evans i z pewnością nie posiadał najlepszego przyjaciela. Ty tą postać ubarwiłaś: ma dziecko, nienawidzi rudowłosej piękności i osobą, która wie o nim wszystko jest szalony alchemik. Jeśli chodzi o charakter i zachowanie, to jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej kreatywności – w taktowny sposób wydobyłaś z niego to, co u Rowling pozostało głęboko ukryte – współczucie, troskę, nawet mknący przez jego twarz uśmiech.
Daniel Sauvage, czyli najlepszy przyjaciel Severusa. Szczerze powiedziawszy, bardziej oryginalnej postaci nie dało się wymyślić. Jest składanką wszystkiego, każdego rodzaju osobowości na świecie: wrażliwy, troskliwy, pomocny, uparty, dowcipny , denerwujący... Mogłabym tak wymieniać bez końca. I Ty wiesz, że to jego kreacja najlepiej Ci się udała.
Następnie Harry – w Twoim opowiadaniu widzę w nim małego tchórza z wybuchami złości. Strasznie łatwo popada w entuzjazm, w przeciwieństwie do jego przyjaciela Rona , który z kolei jest nieco powolny, leniwy i taki ospały. Hermiona, a więc cudowna uzdrowicielka Severusa, jak zawsze świeci inteligencją na prawo i lewo, jest taka jak w książce – czyli taka, jaką ją od zawsze ceniłam. Tom Riddle, czyli Voldemort – nie łysy, bezduszny kat, tylko zimny człowiek skrycie pragnący miłości.I nie zapomnę też wspomnieć o Alayi – widząc ją, widzę Blair Waldorf z Plotkary. To pewnie przez scenę z czarnymi rajstopami, ciemnozieloną sukienką, jasnozielonym płaszczem i żółtą torebką. Po scenie z Adamem i Markiem przylepiłam jej logo panikary, a może bardziej tchórza. Cóż, ale to tylko moja opinia. Tak czy owak, ona również przypadła mi do gustu.
7/7

Pomysł:
Niby kolejne opowiadanie o Severusie, ale ma w sobie to coś. Ma klasę i styl. Czego więcej można chcieć?
5/5

Podstrony:
Spis rozdziałów; bohaterowie, a dokładniej ich wygląd zewnętrzny w postaci zdjęć. Na „ostrzeżenie” pary, jakie mogą się pojawić w opowiadaniu; lista linków czytanych przez Ciebie opowiadań i nieco niżej w tej podstronie odnośniki do ocenialni. Na sam koniec podstrona „any questions?” zawierająca podstawowe informacje o Tobie, czyli wiek i imię; kontakt do Ciebie, krótkie wyjaśnienie dotyczące opowiadania i link na formspring. Ogółem bez atrakcji, wiesz?
Szkoda, że wszystkie nazwy są w języku angielskim – niektórym może to sprawiać trudności, ale nie sądzę, aby takich osób było dużo.
5/6

Punkty dodatkowe:
Za to, że rozdziały są tak długie i jednocześnie ciekawe oraz za pomysłowość i oryginalność.
2/5

Podsumowanie:
Nieco z żalem, nieco z radością kończę pisać ocenę Twojego opowiadania. Z tego również miejsca zapewniam Cię, że stałam się jego stałą czytelniczką. Jeśli o resztę chodzi, uzyskałaś siedemdziesiąt punktów na osiemdziesiąt możliwych, więc uzyskałaś ocenę bardzo dobrą! Gratuluję i oby tak dalej!

 A tak ode mnie, to myślę, że ocena wypadła całkiem dobrze – pisałam ją po nocach, więc być może jest trochę chaotyczna – wybaczcie, ale opowiadanie tak mnie wciągnęło, że nabawiłam się drgania powieki z braku snu. I stresu, ach tak szkoła -.-.

4 komentarze:

  1. Imlotusie, opinie o stażach wyślę ci jutro, bo mam hasło na komputer i dzisiaj nie mam jak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, dziś i tak ich nie wstawię, bo jestem dosłownie padnięta ;)

      Usuń
  2. Yey! Po pierwsze bardzo, bardzo dziękuję, za poświęcony czas, cierpliwości i wgl wszystko. Po drugie ponownie przepraszam(wiesz o co chodzi xD)Jeżeli chodzi o angielski w podstronach, to wynika z tego, że chciałam, żeby całość była w jednym języku to znaczy :adres, tekst w belce no i podstrony. Może to jakieś niezbyt ważne, w sumie nawet nie wiem czemu pomyslałam, że tak bd lepiej xD. A, co do tytułów, teraz staram się trzymać angielskiego, chociaż francuski wciąż mnie kusi (uwielbiam ten język) a gdy zaczynałam pisać, to wgl byłam zielona w temacie i chyba tak odruchowo zaczęłam polskim xD Wprowadza to trochę zamieszania ale...xD A, muzyka. Wstawiam zawsze takie utwory, które widziałabym jako soundtrack gdyby to był film (wiem, jestem nienormalna) wiadomo, nie każdemu może pasować, ale jest to jakaś odautorska sugestia tego,jak ja widzę daną scenę, niemniej jednak pozostaje jedynie sugestią :D
    Ah,w pierwszych 10 rozdziałach jest mnóstwo błędów, muszę przysiąść w ten weekend i je poprawić, bardzo dziękuję za rady, postaram się trzymać, chociaż z interpunkcją to mam często mega problemy.
    Szczerze to jestem trochę zaskoczona, nie spodziewałam się tak pozytywnego odbioru, teraz siedzę przed monitorem i zacieszam ryjek. Bardzo mi miło, że również kreacje postaci przypadły do gustu.
    Ah, tak się czuję pozytywnie naładowana, że się dzisiaj chyba nie oderwę od klawiatury :D
    Jeszcze bardzo dziękuję i pozdrawiam :)!
    Sara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze, to nieco dziwnie oceniało mi się blog, który pisze osoba która jest ode mnie trzy lata starsza :) Ale mimo wszystko bardzo mi się spodobał, a tych błędów faktycznie nieco jest - niby małe, ale trochę kują w oczy. Ale pewnie zauważyłaś, że z każdym rozdziałem było ich coraz mniej, a co do języków - ja na swoim blogu postawiłam na polski, zarówno adres, belka i podstrony. U Ciebie to trochę pomieszane, ale wiadomo - polszczyzna to sama duma, angielski - no kto go nie lubi, a francuski wiadomo, że intrygujący i fajnie brzmi.
      Jeśli chodzi o muzykę, to pewnikiem ty miałaś inne wyobrażenie tej sceny i ja - ale co tam, grunt że jest w porządku. :)
      Miło wiedzieć, że ocena "się podoba". :D
      Również pozdrawiam, Caroline :3

      Usuń

Skomentuj

Credits crazykira-resources | LeMex ShedYourSkin | ferretmalfoy masterjinn | colourlovers FallingIntoCreation