14.7.12

[230] dear-soulmates.blogspot.co.uk

Edytuj post
Autor:Wayward

Pierwsze wrażenie:
Belka z cytatem Andrzeja Sapkowskiego od razu wprawia mnie w nerwowe wiercenie się na krześle, ponieważ aktualnie przechodzę grę "Witcher" i nie mogę się doczekać, kiedy znów zasiądę przed telewizorem. Ale nie chcąc przynudzać, zacznę od pierwszego wrażenia. Troszeczkę zastanawiałam się na adresem Twojego bloga i póki co wydumałam jakoby chodziło o jakieś „drogie bratnie dusze” Jeżeli się pomyliłam to przepraszam, ale tylko to przychodzi mi do głowy. Póki co i zainteresowało mnie to i troszeczkę nie. Niby zapowiada się ciekawie, bo wiem, że opowiadanie na sto procent będzie fantastyczne, hmm... może jakieś brutalne walki, główny boss do zabicia, ale  z drugiej strony... „bratnie dusze”? Trochę jakby zapachniało mi wampirami. Ale tu już nie chodzi o te nieszczęsne wampiry. Sam adres bloga wydaje się taki...oklepany. Przynajmniej ja bym go tak określiła. Takich tytułów jest tysiące. Jak nie „bratnie dusze”, to „przeklęte dusze”, a jak nie przeklęte, to i spalone. Adres nie jest zły, ale chciałabym, żeby odrobinę bardziej zmusił czytelnika do myślenia niż prawdę mówiąc od razu wyjaśniał na czym stoimy.
9/10
Szata graficzna:
Oj, szablon zapisany w moim magicznym notesiku jako jeden z tych „fajniejszych”. Na pierwszym planie blond włosa piękność, która przypomina porcelanową lalkę. Może dlatego, że na jej skórze widnieją pęknięcia przypominające takie same jak u porcelany. Otoczona płomieniami, które trawią budynki zamieniając je w cuchnące zgliszcza. A wszystko to z kolei umieszczone na ciemnym tle, które wygląda jak spalona kartka (chodzi mi o krawędzie, gdzie zaczyna się główny obrazek). Trochę martwi mnie to, że kiepsko widać czerwony kolor, którym oznaczasz rozdziały, ale i to ujdzie jako, że bardzo podoba mi się układ. To znaczy po prawej stronie mam po prostu spis rozdziałów. Natomiast po lewej podstrony z informacjami dotyczącymi bloga, linków, itd. Prosto, schludnie i estetycznie. Przewaga kolorów ciemnych: czerwień, czerń i wyrazista, jasna postać dziewczyny. Zapowiada się ciekawie.
10/10
Treść:
Zaczęłam od rozdziału dziewiątego, w którym poznaję Marion. Dziewczyna aktualnie znajduje się w psychiatryku i odrobinę dziwi mnie fakt, że ma tam telefon komórkowy. Przez chwilę myślałam, że to może jednak chodzi o zwykły szpital, ale... nie. Zdecydowanie psychiatryk. Rozdział zaczyna się od momentu, kiedy główna bohaterka zadaje sobie pytania (można rzec) retoryczne. Dlaczego zabiła Matta, gdzie się podziały jej wyrzuty sumienia, itd. Następnie pojawia się myśl dotarcia do chłopca w izolatce, gdzie po drodze dostrzega psa, któremu z psyka zamiast śliny leci krew. Bardzo spodobał mi się opis jej ucieczki. Twoje zdania pod względem konstrukcji są bardzo proste. Nie składają się z więcej niż dwóch, góra trzech części, ale operujesz pisownią na tyle dobrze, że wszystko ułożyło się w spójną całość. Pociągnęłaś też akcję do końca. Pokazałaś jej ucieczkę, to jak schowała się w pustym pomieszczeniu, łańcuch na jej stopie i nagle (punkt kulminacyjny) budzi się na stole podłączona do kroplówki. Fakt, faktem pojawił się wampir-lekarz, ale póki co nie zrobiłaś z tego ckliwej historii. Dziewczyna ma wyraźne problemy ze swoją podświadomością. Z jednej strony bardzo dobrze opisałaś jej stan psychiczny, ale z drugiej strony trochę się pogubiłam. Jak wiadomo żaden wariat za cholerę nie przyzna się, że jest wariatem, ale Marion...raz czytam, że nie uważa się za psychicznie chorą. Za chwilę mam fragment, że jednak tak się czuje. Po chwili ma gdzieś za kogo ją uważają, a po jeszcze dłuższej chwili wpada złość, że jednak wszyscy mają ją za wariatkę.  Trochę tego za dużo. Oczywiście opowiada to, co spotkało ją na korytarzu swojemu lekarzowi i pragnie uciec, ale niestety on ma inne zdanie na ten temat. Bardzo spodobało mi się to, że umieściłaś w tekście nazwę choroby, na którą cierpi dziewczyna i napisałaś o niej odrobinę więcej niż zrobiłaby to reszta blogowiczów. Dodatkowo na plus dochodzi opis świata przedstawionego. No w końcu! Ileż można czekać?! Dzięki Twojemu opisowi czuję się tak jakby patrzyła oczami głównej bohaterki. Nie żadne ciułanie jednego zdania, że były sobie zielone ściany tylko prawdziwy opis szpitala i to jak wpływa on na swoich pacjentów. Uf...Ale wiesz, co? Żeby słowo „pomóż” napisać przez „rz”?
Kolejny rozdział określiłabym jako pełen przemyśleń. Nie tylko głównej bohaterki, ale i autora na temat tego jak postrzegamy chorych psychicznie. Porównałaś ich do kota, który widzi w ciemności, a zwykły człowiek już nie. Być może przylepiamy komuś łatkę „Psychol”, ponieważ ta osoba widzi pewne rzeczy, których my nie dostrzegamy i przez to stajemy się zazdrośni. Przedstawiłaś też spotkanie Marion z lekarzem w bardzo ciekawy sposób kończąc rozdział, jakoby ona słyszała piosenkę Guns N’ Roses, podczas gdy... nikt inny by tego nie usłyszał. Czyżby Marion posiadała jakieś zdolności? Zaciekawił mnie też jeszcze jeden fakt. Czy w szpitalach psychiatrycznych nie zabierano chorym wszystkie rzeczy pokroju sznurowadeł od butów i  pasków? W jednym fragmencie napisałaś : Ubrany był w dżinsy, za duże na niego o kilka rozmiarów, ściągnięte paskiem, co dawało naprawdę komiczny efekt.
Przechodzę do następnego rozdziału, gdzie znów mnie gryzą te komputery. Od kiedy w psychiatryku dają Ci telefon i komputer, żebyś mogła sprawdzać sobie pocztę? No nic, może to ja jestem staromodna. Jeśli mam być szczera, to bardzo podobał mi się pomysł z pamiętnikiem. Specjalnie napisałaś go z błędami, które tylko uwydatniały to jak bardzo rozkojarzony jest pacjent. Był to pamiętnik chłopca imieniem Patrick, który widział postać Danniki. Czasami można było odnieść wrażenie, że odbiera bodźce z normalnego świata, ale jakby po chwili znów wracał do swojej „wyobraźni”. Wyszło to bardzo ciekawie, ponieważ z błędami napisałam tam, gdzie widział swoją przyjaciółkę, a  mniej więcej poprawnie tam, gdzie coś do niego zaczęło dochodzić. Ten pamiętnik miała przeczytać Marion i był on czymś w rodzaju terapii. Zakończyłaś go ostatnim wpisem, który był urwany w połowie zdania i znów zaczynam wiercić się na krześle, ale z niecierpliwości. Chciałabym wiedzieć czemu ten chłopiec nie dokończył pisać. Marion określiła go jako wariata. Dodatkowo swoim pytaniem Ale jak on mógł być chory i o tym nie wiedzieć? pokazuje czytelnikowi, że jednak nie jest chora psychicznie, bo chory psychicznie zawsze będzie uważał, że to co robi jest normalne. Patricka potraktowano elektrowstrząsami i więcej go nikt nie widział. Jestem ciekawa, co wyjdzie z tego pamiętnika.
„Słabe ogniwo” kojarzy mi się z tym programem, co kiedyś leciał na TVN „Najsłabsze ogniwo” czy jakoś tak. W tym poście zostałam mile zaskoczona, ponieważ przedstawiłaś Conrada jako młodego wampira, który w przeciwieństwie do swoich pobratymców nie potrafił czytać ludziom w myślach, ani posiadać zdolności szybkiego poruszania się. Jest, to dla mnie o tyle ciekawe, że dodatkowo sprawę skomplikował fakt dziewczyny pragnącej dowiedzieć się pewnych rzeczy o swoim lekarzu. Poznałam też dwie kolejne osoby. Pierwszą z nich jest bart dziewczyny Alex, który w dość młodym wieku musiał zająć się całą rodziną i niesforną siostrą, oraz Valentinę, szczycącą się przewagą nad Conradem. Bardzo też spodobał mi się motyw, że to co na początku Marion uważała za banalnie proste, czyli wdarcie się dostanie się do psychiatryka, dotarcie do informacji o Conradzie, a potem wypuszczenie jej z idealnymi wynikami, stało się już nie tak kolorowe. Zaczynają się problemy. Gdzieś tam też w podświadomości Conrada pojawił się pomysł, aby Marion przemienić w wampira, jednak Valentina jest temu przeciwne, uznając ją za chorą psychicznie. Wyniki jej badań również nie należą do najlepszych. W sumie nie dziwię się temu, a zwłaszcza po przeczytaniu ostatniego rozdziału. Coś wywabia ją i Jacka z pokoju. Marion słyszy piekielną muzykę, a do tego dochodzą jeszcze tak jakby „wizje”. Przed jej oczami wyrastają z ziemi potwory, chociaż ciągle powtarza, że tego nie ma. Nie czuje się wariatką. Nie uważa też, że jej mózg postanowił gdzieś tam powędrować,a  to co widzi nie traktuje jako głupi wymysł wyobraźni. To coś dzieje się na prawdę. Podejmuje bardzo ryzykowną grę z Jackiem, wmawiając mu, że wie kim jest Conrad, chociaż nie ma zielonego pojęcia, co jest z  nim nie tak. Z każdym rozdziałem choroba Marion ciągle się nasila lub po prostu, to ktoś miesza jej zmysły.
Podsumowując wszystko razem pomimo wolnej akcji, która na całe szczęście jest przerywana w punkcie kulminacyjnym i rozwijana w następnym rozdziale, Twoje opowiadanie jest jednym z tych ciekawszych. Bardzo też podobają mi się rozległe opisy, chociaż dla niektórych one mogą męczyć, ale warto przez nie przebrnąć, by potem zrozumieć całą historię i móc śledzić losy głównych bohaterów. Mi osobiście, to nie przeszkadza. Wręcz jestem zachwycona. Niczego mi tutaj nie brakuje. Wraz z Twoją pomocą moja wyobraźnia stwarza sobie pewne obrazy, dzięki czemu nie przeskakuje ze szpitala psychiatrycznego na niebieską łąkę z zielonymi krowami. Dodatkowo Twój język pisania jest bardzo prosty i na tyle poprany, że opowiadanie czyta się jednym tchem. Takie samo wrażenie miałam, kiedy dobre kilka lat temu dostałam od siostry „Eragona”. Autor tej powieści pisał tak banalnie prostym językiem, że nawet nie wiedziałam kiedy przebrnęłam przez całą książkę. Stosujesz proste konstrukcje, proste zdania, proste słowa, które udaje Ci się w jakiś sposób połączyć na tyle ciekawie, że jestem pełna szacunku zarówno do Twojej weny twórczej, jak i zdolności pisarskich.
29/30
Poprawność językowa:
W rozdziale pierwszym było słowo „pomóż” przez „rz” i:
„Może nie była aniołkiem, ale nigdy nie napadała ją ochota, by pozbawić kogoś życia.”- może by tak zastąpić słowo „nie napadała” czymś w rodzaju „ nie nachodziła” lub „ nie dopadała”?
Zauważyłam też, że często przed „albo” stawiasz przecinek. Owszem, to jest poprawne, ale nie przy takiej konstrukcji zdań jak „ Mam do wyboru niebieską albo zieloną sukienkę” ( to jest tylko wymyślony przeze mnie przykład).  
Więcej błędów nie widziałam, za wszystkie serdecznie żałuję, proszę o pokutę i rozgrzeszenie. Amen.
6/7
Kreacje bohaterów:
Ja Cię proszę, tylko nie te zdjęcia Edwardów, czy Demonów, czy jak im tam było z „Pamiętników wampirów”, itd. Tylko nie oni. Jest tyle ciekawszych zdjęć, ale... dobra... są gusta i guściki. Tak, weszłam na podstronę o bohaterach...
Całe opowiadanie skupia się wokół Marion. Nie odczuwam, to jako karygodny błąd, bo całość jest bardzo ciekawa. Sama postać dziewczyny jest dość ciekawa. Dostaje się do szpitala psychiatrycznego z nadzieją, że odkryje to, co chce, a potem wydostanie się na wolność, kiedy nieoczekiwanie coś miesza jej zmysły. Ma dość prostackie podejście do osób chorych psychicznie jak cała reszta populacji, dlatego pewne wizje, których doświadcza powodują zamęt w jej głowie. Ma dość wysokie mniemanie, więc każda porażka wywołuje potok brzydkich słów oraz frustracji. Pomimo tego wszystkiego, wydaje się być osobą stąpającą twardo po ziemi i doskonale wie, że to co widzi jest czymś więcej niż tylko wybrykiem wyobraźni. Czasami jednak się gubi. Z jednej strony próbuje udawać nienormalną, ale przez pewne sytuacje nie jest siebie pewna. Bynajmniej ja tak ją odebrałam. Jej lekarzem jest Conrad. Oczywiście wampir z tym, że...taki trochę do kitu. Nie potrafi szybko biegać, nie potrafi czytać ludziom w myślach i to najbardziej mi się w nim podoba. Jak dla mnie jest, to tajemnicza postać, która zawsze trzyma asa w rękawie, więc zobaczymy co czas pokaże. I chociaż najmniej jest tutaj Valentiny, powiedziałabym teraz brzydkie słowo, ale nie mogę :). Trochę taka zazdrośnica, co nie? Dostaje apopleksji na wiadomość, że Marion mogłaby być niezłym materiałem na wampira i wyraźnie ma jakieś zamiary wobec Conrada. Może przyjdzie Marion z nią walczyć ? Byłoby ciekawie. Widać też jak czarno na białym, że lubi czuć satysfakcję z dogryzania Conradowi, bo jest słabszy. A to wredna jędza.
A tak przechodząc z rozbawienia do powagi, pomimo trzynastu rozdziałów opowiadanie wciąż się rozwija, tak samo jak bohaterowie. Pod tym względem nie mogę Ci nic zarzucić.
7/7
Pomysł:
O ja Cię pierdziu. Ciekawy. Tak krótko i zwięźle. Myślałam, że stworzysz kolejną nieszczęśliwą miłość śmiertelniczki do wampira,a  tu proszę. Bardzo miła niespodzianka. Dziewczyna w psychiatryku? Tego jeszcze nie było.
5/5
Podstrony:
Mam informacje o blogu, linki, rozdziały, bohaterowie, itd. Z tą podstroną o bohaterach bym się zastanowiła. Wkleiłaś tylko zdjęcia i podpisy. Albo ją rozbudujesz, albo usuń, bo nie zawiera w sobie nic.
5/6
Punkty dodatkowe:
Brak.
0/5
Podsumowanie:
Za co odjęłam punkty:
-pierwsze wrażenie: banalny adres bloga jakich jest tysiące,
-treść: dziwne sytuacje, jakoby w szpitalu psychiatrycznym „klienci” mieli komputery i telefony komórkowe?
-poprawność językowa: wiadomo, za błędy.

Zdobyłaś 71 punktów, czyli ocena bardzo dobry plus. Stać Cię na celującą, więc zapraszam ponownie. Myślałaś może o tym, żeby zmienić sobie główny obrazek szablonu na właśnie coś z motywem budynku szpitala dla obłąkanych? To może być ciekawie. Pozdrawiam.

Imloth, przepraszam, że Ci nie odpisałam, ale dopiero teraz weszłam na komputer, bo dosłownie walę pyskiem o ziemię. Mam taki zpiernicz w pracy, a ludzi tak inteligentnych, że zostaję na nadgodziny robiąc im za matkę, a kiedy wracam do domu to marzę tylko o łóżku. Wiem, że coś z adresem bloga jest nie tak, ja to zmienię, ale jutro lub w poniedziałek, bo chcę skorzystać jeszcze z weekendu. Staram się i tak pisać oceny po kilka zdań dziennie, ale maskara...Łeb jak sklep, a w środku same półki hyhy.
 

3 komentarze:

  1. Nie mogłam uwierzyć, kiedy zobaczyłam w komentarzu, że otrzymałam "bardzo dobry plus". Dziękuję serdecznie za ocenę, nie mam żadnych zastrzeżeń, w sumie to nie czuję, by to opowiadanie było "warte" tak wysokiej noty, ale nie chcę wyjść na jakąś fałszywie skromną, po cichu wyczekującą na deszcz komplementów :>. Nieszczęsne "pomórz", Boże, nie wiem jak można zrobić taki głupi błąd i sama się sobie dziwię... Co do pasków, komórek i tym podobnych, to moim zamysłem było to, że Marion nie znajdowała się w jakimś zamkniętym oddziale i mogła za pozwoleniem coś takiego posiadać. Jednak napisałam to daaawno temu i myślę, że zmienię możliwość posiadania indywidualnie takich sprzętów. Co do paska... Yhm... Całkowita racja :D Nie pomyślałam w ogóle o tym, kiedy pisałam ten fragment. Nawet miałam to poprawić, ale jak to ja, zapomniałam. Zazwyczaj nie dodaję podstron z bohaterami, jednak w tym przypadku daty urodzenia postaci są dosyć ważne, a nie chciałam wplatać w akcję takich szczegółów. I w sumie to tyle, poprawię to, co mam do poprawienia, za jakiś czas na pewno ponownie się zgłoszę. Jeszcze raz dziękuję za poświęcony czas :D Pozdrawiam :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naczelny Złoczyńca14 lipca 2012 22:11

      Na posiadanie telefonu/laptopa przez pacjenta musi zezwolić lekarz. W praktyce wygląda to tak, że takiej możliwości nie mają chorzy z zaburzeniami postrzegania rzeczywistości (np. przy schizofrenii), ci z szczególnie mocną depresją, silnymi stanami lękowymi i tak dalej. Cała reszta raczej może się cieszyć takimi zdobyczami techniki. :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Linuś, kochanie, tylko się nie zamęcz! :) Takich pracusiów jak ty to ze świecą szukać XD A w adresie zrobiłaś błąd... hmm, wpisałaś chyba szklane-slowa zamiast szklane-serce czy jakoś tak. Teraz zauważyłam. ^^

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj

Credits crazykira-resources | LeMex ShedYourSkin | ferretmalfoy masterjinn | colourlovers FallingIntoCreation