Blog:http://strawberry-fields-forever.bloog.pl
Autor: Sierżant Pieprz
Autor: Sierżant Pieprz
Pierwsze wrażenie:
Nie,
to chyba nie możliwe. A jednak! Tytuł Twojego bloga nosi taki sam adres jak moja
ulubiona piosenka The Beatles! „Nothing is
real And nothing to get hung about. Strawberry Fields forever.” Kto nie
kocha truskawkowe pola?! Wybacz, że to piszę, ale po prostu nie wierzę, że
udało mi się trafić na Twojego bloga. Już myślałam, że tylko ja jestem taka
prehistoryczna i nadal słucham Jimi’ego Hendrixa czy The Beatles. Widzę
również, że nawet belka odnosi się do jednego z albumów zatytułowanych „Sierżant
pieprz” (tydzień temu kupiłam płytę winylową i wydałam na nią dosłownie
majątek), ale jeśli mam być szczera, to bardziej przypadł mi do gustu
„Revolver”. Jestem tak podekscytowana, że chyba nie zdołam się już skupić.
14/14
Szata graficzna:
Szablon
jest prosty i zgodny z adresem bloga oraz belką, ale jakby troszeczkę za
prosty. Wprost cudownie, że umieściłaś Beatles’ów na głównym obrazku, chociaż
można by to odrobinę dopracować. Do czcionki się nie przyczepię ani do całego układu szablonu, ale mam dla Ciebie małą propozycję. Wiesz, co chciałabym
zobaczyć u Ciebie? Na głównym obrazku umieściłabym coś jakby zdjęcia,
oczywiście Beatles’ów, ale porozrzucane na stole. Mogą to być nawet płyty
winylowe z albumem „Sierżant pieprz”, „Revolver”, „Abbey Road” (byłam na tej
ulicy). Albo wiesz co? Truskawkowe pole, a z każdej truskawki wystająca głowa
wszystkich członków The Beatles. Co Ty na to?
9/12
Treść:
Zacznę
od postu Leon.
Nie wierzę, że widziałaś brata Hendrixa. Niech mnie ktoś uszczypnie. Jestem zazdrosna! Opisujesz koncert, na którym byłaś i emocje jaki Ci towarzyszyły, a ja w tym czasie siedziałam w robocie i nawet nie wiedziałam, że taki koncert właśnie się odbywa! Gdzie tu jest sprawiedliwość? Eh...No, to się załamałam. Ale nic. Wracam do oceny. Nie był to może jakiś szczególnie długi post i można by sądzić, że opisanie całego koncertu zajmie komuś dwie strony, ale ty oddałaś te emocje, ten opis tłumu, który tak przecież kocha „Hey Joe” dosłownie w kilku zdaniach. Masz rację, tego po prostu nie da się opisać. Czytając to, czułam się tak jakbym tam była. Wyobraziłam sobie tą ciszę, kiedy Leon nabiera powietrza w płuca i za chwilę krzyczy „Hey Joe!”,a ludzie dosłownie wariują! Coś niesamowitego.
Nie wierzę, że widziałaś brata Hendrixa. Niech mnie ktoś uszczypnie. Jestem zazdrosna! Opisujesz koncert, na którym byłaś i emocje jaki Ci towarzyszyły, a ja w tym czasie siedziałam w robocie i nawet nie wiedziałam, że taki koncert właśnie się odbywa! Gdzie tu jest sprawiedliwość? Eh...No, to się załamałam. Ale nic. Wracam do oceny. Nie był to może jakiś szczególnie długi post i można by sądzić, że opisanie całego koncertu zajmie komuś dwie strony, ale ty oddałaś te emocje, ten opis tłumu, który tak przecież kocha „Hey Joe” dosłownie w kilku zdaniach. Masz rację, tego po prostu nie da się opisać. Czytając to, czułam się tak jakbym tam była. Wyobraziłam sobie tą ciszę, kiedy Leon nabiera powietrza w płuca i za chwilę krzyczy „Hey Joe!”,a ludzie dosłownie wariują! Coś niesamowitego.
Przechodzę
do kolejnego postu, pt. „Ohh...”, gdzie opisujesz tak jakby swoje wspomnienia
dotyczące albumu „Victory” The Jacksons. Uczucia jakie Ci towarzyszyły, kiedy
Tita Jackson, który jak sama napisałaś, nie był kimś na miarę Freddiego
Mercury, ale to jednak jego głos zachwycił Cię najbardziej. Nie wiem czemu, ale
mam wrażenie, że pod tym postem kryje się drugi, głębszy sens. Słuchałaś tej
płyty, ale z czasem odłożyłaś ją na półkę. Zapomniałaś całkowicie o uczuciach
jakie Ci wówczas towarzyszyły i nagle po jakimś czasie znów do niej wróciłaś.
To tak jakbyś nawoływała, aby wracać do tego co stare i nie spisywać od razu
straty, bo kiedyś może okazać się to bezcennym wspomnieniem. To prawda. Jeśli mam
być szczera, to gęsiej skórki jakiej dostawałam słuchając „Earth Song” nie
zastąpi mi żadna współczesna piosenka.
I zabieram się do kolejnego postu, ale tym razem będę wybierać przypadkowy „Zakochana w
mroku”, to książka, którą przeczytałaś i spróbowałaś coś tam na jej temat
powiedzieć. Na początku myślałam, że to będzie jakaś recenzja, ale ... niezbyt
mi na to wygląda. Wspomniałaś o autorze, pokrótce o fabule, ale tak skąpo, że w
sumie nie wiem czy bym się skusiła. To znaczy sama napisałaś, że tego nie da
się opowiedzieć, ale...dziewczyna, która uratowała ludzi, to troszeczkę za
mało. Mogłaś wspomnieć , że czekają ją jakieś niesamowite przygody, nie wiem,
ktoś stanie na jej drodze, cokolwiek. Wiem, że czasami jest ciężko, ale jak
ktoś zabiera się do recenzji, to zawsze proszę „Rób, to pełną parą i choćbyś
miała obgryzać paznokcie napisz te pięć zdań więcej”. Jedynie, co zapamiętałam
to to, że o mało nie zabiłaś się przez swoje rozchodzone papcie i to, że
książka nie jest cukierkowa, ale interesująca. Nie chcę się czepiać, bo
niektórym to wystarczy, ale mnie osobiście by to nie przekonało.
Kolejny
post, to „Głupie dziecko z przedszkola”, w którym opisujesz samą siebie. Kiedy patrzysz w lustro i
widzisz spuchnięte oczy, czerwony nos jak u pijaka i naburmuszoną minę, to
dołujesz się jeszcze bardziej. Wydawało Ci się, że jesteś na tyle silna, że
zdołasz przetrwać wszystko, ale nawet najlepszym zdarzają się upadki. Czasami
płacz pomaga. W końcu przestajesz udawać, że wszystko jest w porządku,
tylko porządnie się „wydołujesz”, żeby na następny dzień móc spojrzeć sobie w
oczy. Ja zazwyczaj idę taka zapłakana do lustra i widząc swoją zasmarkaną twarz
zaczynam się śmiać sama z siebie.
Tutaj
miałam mały dylemat, ponieważ na początku wydawało mi się, że będzie to blog z
kategorii tematycznych, czyli w twoim przypadku: muzyka. Ale w czasie
przeglądania innych postów widziałam też Twoje osobiste odczucia, opisywałaś co
robiłaś, więc przydzieliłam Cię do pamiętników. Mam nadzieję, że nie masz mi
tego za złe.
29/30
Poprawność językowa:
Poprawność językowa:
Niech
mnie ktoś, uszczypnie. Kolejna osoba, która zna zasady poprawnej pisowni! Oby
tak dalej! Jedynie, co chcę tu powiedzieć to to, że bardzo podoba mi się Twój
styl pisania. Nie jest on prosty jak, wydawać by się mogło, na pamiętnik, ale
bardziej poetycki, np. w poście o koncercie. Zdania są spójne, logiczne i
poprawne pod względem składni. Gratulacje.
9/9
Podstrony:
Nie
mam się do czego przyczepić może dlatego, że wszystko u jest. Od linków,
po wywiader, dział o mnie, Twitter – dosłownie wszystko.
5/5
Punkty dodatkowe:
Za
Hendrixa i The Beatles.
1/5
Podsumowanie:
Za
co odjęłam Ci punkty:
-szata
graficzna: nie będę owijać w bawełnę, bo każdy ma prawo do wyrażania swoich
myśli, a moje myśli są takie, że nie przypadł mi do gustu. Wiem, że stać Cię na
coś lepszego, więc do roboty.
-treść:
pech chciał, że trafiłam na post, pt. „Zakochana w mroku”. Niestety, ale ten
opis książki z pewnością by mnie nie skusił. Wybacz.
Zdobyte
62 punkty, ocena bardzo dobra.
A ja nie myślałam, że jesteś tak zacofana i nie umiesz odmienić imion członków swojej ulubionej kapeli. :) Jimi’ego? Nie wiem nawet, czy w ich grupie jest taki członek, to po pierwsze. Po drugie - jeżeli już, pisze się Jimmy, czyli powinnaś napisać Jimmy'ego. Alleluja!
OdpowiedzUsuńCuddly
Ps. Przepraszam, jeżeli to cię uraziło. A, i jeszcze jedno - jeżeli jest ktoś taki jak Jimmy w ich zespole, powiedz to. Nie słucham ich, więc nie mogę mieć pewności.
Dobra, przepraszam za swoją pomyłkę! Wybacz mi, jest ktoś taki jak Jimi, a nie mogę uwierzyć, że to imię zostało tak napisane. o.o
OdpowiedzUsuńDziękuję za ocenę. Naprawdę się cieszę, że ktoś docenia moją pracę. Co do szablonu - cóż, rzeczywiście mógłby wyglądać lepiej, ale prawdą jest również to, że nie wygląda najgorzej. "Potrzymam" go jeszcze jakiś czas, później może skorzystam z twojego pomysłu. Ewentualnie sama wpadnę na równie ciekawe rozwiązanie. I zahaczając jeszcze o moją niby-recenzję. Również mam mieszane zdanie w stosunku do niej. Chyba pisanie recenzji nie jest moim przeznaczeniem. Poza tym poproszono mnie, abym napisała tekst tego typu, a ja się zgodziłam. Może mój błąd. Może gdybym sama z "prawdziwej" własnej woli coś przeczytała i napisała kilka słów na ten temat, wyszłoby lepiej. Kto wie? Może warto jeszcze kiedyś spróbować.
OdpowiedzUsuńNapisałam już chyba właściwie wszystko. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam,
Sierżant Pieprz