13.1.13

[292] seliandina-milosc-silniejsza-niz-krew.blog.onet.pl/

Edytuj post
Autor: Seliandina

Pierwsze wrażenie:
Jako pierwszy rzucił mi się w oczy adres Twojego bloga, składający się z kilku słów rozdzielonych myślnikami. Sposób podziału dobry, natomiast uważam, że adres sam w sobie jest zbyt długi i niepotrzebnie zawiera Twój nick. Początkowo sądziłam, że ktoś zajął już "milosc-silniejsza-niz-krew", a Ty nie chciałaś rezygnować z upatrzonej nazwy i po prostu odrobinę ją zmodyfikowałaś, lecz okazało się, że nie mam racji. Obecnie żadnego takiego bloga nie ma, tak więc uważam zmianę za całkiem niezły pomysł.
W tytule znalazł się nieznany na szerszą skalę cytat, co niewątpliwie świadczy o Twojej kreatywności i jest badzo "na plus". Moim zdaniem, powinnaś jednak odrobinę poprawić sposób napisu, dodając myślnik pomiędzy cytatem a jego autorem.
Po załadowaniu strony nie zauważam żadnego nagłówka, który mógłby pozwolić na lepsze wczucie w realia Twojego bloga. A szkoda.
4/10

Szata graficzna:
Nie najlepiej z tym. Można powiedzieć, że ogranicza się ona do niewielkiego kwiatka umieszczonego z bliżej nieznanych powodów nad menu i kalendarzykiem.
Z elementów, które składają się na nagłówek, u Ciebie znalazłam tytuł - wyróżniony w odpowiedni sposób, ale według mnie niepotrzebnie podwoiłaś samogłoskę "i" na końcu słowa "krwi" oraz cytat Paulo Coelho - niestety pozbawiony cudzysłowa.
Czcionka postów głównych - czerwona i wyraźnie odznaczająca się pod względem barwy na czarnym tle. Czytanie, moim zdaniem jest jednak dość utrudnione - literki są wąskie i łatwo nabawić się bólu oczu. Jeśli chodzi o czcionkę w innych częściach bloga, to musze przyznać, że jest zadowalająca - widać, co jest najważniejsze i łatwo można znaleźć potrzebne informacje.
Kolorystyka jest mroczna; jak już wspomniałam - czarne tło, czerwony tekst z jasnymi dodatkami.
Rozumiem, że według Ciebie grafika może nie odgrywać tak istotnej roli, lecz musisz zapamiętać, że jak Cię widzą, tak Cię piszą. Jeśli ktoś zniechęci się wyglądem bloga, może nawet nie zabrać się za treść i choćby było to najwspanialsze dzieło na świecie, może zignorować Twój trud i zamknąć tę stronę z szybkością światła. Jest to bardzo krzywdzące, ale prawdziwe, tak więc należy coś zrobić i to szybko. Skorzystaj z usług jakiejś szablonarni lub spróbuj sklecić coś sama - ważne, żeby efekt tej pracy był adekwatny do treści Twojego bloga, jakoś się z nią łączył. W razie pytań - szukaj odpowiedzi! Pamiętaj, że przed Tobą było już tysiące innych młodych twórców. Część z nich mogła się borykać z podobnymi, ewentualnymi problemami, tak więc bardzo prawdopodobne, że ktoś opublikował rozwiązanie. Dopracuj również zapis cytatu oraz tytułu, zwracając uwagę na interpunkcję. Co więcej, sądzę, że dobrym pomysłem byłaby zmiana rodzaju czcionki na coś szerszego i lepiej przystosowanego do lektury.
Liczę, że weźmiesz sobie moje rady do serca i przeprowadzisz małą rewolucję w grafice.
Jak na ten moment:
1/10

Treść:
Rozdziałów jest sporo, jednak w większości są krótkie i zawsze urwane w dziwnych momentach. Radziłabym je połączyć w dłuższe odcinki. Zdecydowanie ułatwiłoby to czytanie.
Kolejnym utrudnieniem w lekturze, o którym zamierzam przy okazji wspomnieć, jest słabe rozmieszczenie notek. Czytelnik nie ma dostępu do wszystkich notek jednocześnie, musi kursować między stronami na których się znajdują, używając "Nowsze wpisy" lub "Starsze wpisy". W tym wypadku to, że posty są krótkie można uznać za zaletę, ale gdy będzie ich więcej, nowi czytelnicy będą mieć poważne problemy z rozpoczęciem czytania. Uważam, że mogłabyś coś z tym zrobić, dodając coś w rodzaju szerokiej listy, archiwum czy jakiegoś spisu rozdziałów, żeby nikt nie miał problemów z odnalezieniem tego, co chce przeczytać.
 
Hej wszystkim!
Wprowadzenie znajduje się przed postem pt. "Prolog" i jest dość krótkie. Zawiera jednak dość sporo informacji o tym, jak zamierzasz prowadzić swojego bloga i o czym będzie Twoje opowiadanie. Muszę przyznać, że nie bardzo rozumiem sformułowanie: "romans paranormalno-histeryczny". Romans? Oczywiście! "Paranormalno - histeryczny"? Już nie za bardzo! Zakładam, że chodziło Ci o coś w rodzaju fantasy, którego akcja rozgrywa się w przeszłości. Aby wyrazić to tak, jak chciałaś, radziłabym poprawić literówkę w wyrazie "histeryczny" ("e" na "o") oraz wyrzucić słowo "paranormalny". Tę nazwę możesz zmienić na kilka sposobów: "romans historyczny fantasy", "romans fantasy, którego akcja rozgrywa się w przeszłości" czy chociażby "romans historyczny z domieszką fantasy". Pozostałe sprawy dotyczące poprawności omówię w następnej części oceny.
Regulamin... szczerze mówiąc, nie za bardzo rozumiem sens umieszczania regulaminu pod postem powitalnym. Wyjaśnienie jest proste: dodając kolejne notki, sprawiasz, że tamta nie jest widoczna na głównym ekranie, a skoro to spis zasad obowiązujących na tym blogu, wypadałoby, żeby był łatwodostępny, nieprawdaż? Według mnie, mogłabyś spokojnie go stąd wyciąć i po drobnych korektach wrzucić do specjalnie utworzonej w tym celu zakładki.
Poza tym, nie jestem w stanie wymyślić żadnej stosownej argumentacji, przemawiającej za tym zdaniem: "Jeśli nie będzie komentarzy, nie będzie też notatki.". Ok, chciałaś podkreślić, że ważni są dla Ciebie czytelnicy - żeby nie powiedzieć "najważniejsi". Droga Seliandino, nie jest dobrze, kiedy ktoś nie pisze dla siebie, z przyjemności, a jedynie dla innych. Nie wmawiam Ci, że taka sytuacja ma miejsce w Twoim przypadku, po prostu sugeruję, co może wywnioskować potencjalny czytelnik. Radziłabym zastanowić się nad tym, jak postrzegasz pisanie. Robisz to, bo naprawdę chcesz czy tylko po to, by zapełnić wolne chwile i usłyszeć chwalebne komentarze na swój temat?
 
Prolog
Niewiele wnosi. Jest bardzo, bardzo krótki i zawiera cytat, który jak dla mnie, nie ma nic wspólnego z tym, o czym piszesz dalej. Już nie mówiąc o tym, że skoro "prolog" to nie "pierwszy rozdział", jak nazywasz go potem. To zupełnie co innego.
Budujesz napięcie i urywasz. Niby dobrze, ale... muszę to powtórzyć, to jest naprawdę zbyt krótkie! Nie dowiedziałam się praktycznie niczego, nie wywnioskowałam, czy Twoje opowiadanie to coś dla mnie, czy nie. Nadal nie wiem, czego się spodziewać. Chociaż nie, właściwie mam jeden pomysł: wampiry. Sugeruje to wielokrotne użycie słowa: "głód". Poza tym, kierując się moim wyobrażeniem tej scenerii, to pierwsze, co przychodzi mi na myśl.
Według mnie, trochę za dużo wielokropków. Miało być refleksyjnie, a przez niektórych może być to odebrane nieco... dziwnie.
 
Rozdział pierwszy
Króciutki, niewiele dłuższy od prologu.
Główna bohaterka opowiada o tym, że wstała z łóżka, następnie skrytykowała wszystkich i wszystko dookoła, po czym wyskoczyła przez okno, przebrała się w męskie ubrania i wyruszyła postrzelać z łuku. Informacje podane są chaotycznie, a opisów, pomimo że w tekście tego typu mogłabyś upchnąć mnóstwo, nie ma praktycznie wcale. Nie wiem, jak wygląda pokój Seliandiny, a o lesie mogę powiedzieć tylko tyle, że jest ciemny i mroczny. Na pewno rozpiszę się na ten temat w dalszej części, ale już teraz mogę stwierdzić, że za bardzo skupiasz się na fabule, zapominając o innych ważnych elementach opowiadania.
 
Rozdział drugi
Krucho z logiką. Niektóre wzmianki są kompletnie od czapy. Przykładowo: "Paolo jest krawcem, ale umie walczyć mieczem , bo jest silny.". Czy każdy kto jest silny "umie walczyć mieczem"? Nie. Argument słaby i kompletnie niezrozumiały. Kolejna sprawa - dialogi. Nad ich długością rozwodzić się nie będę, wspomnę natomiast o irytującej skłonności Twojej bohaterki do odpowiadania "aha". Ona zacznie temat, druga osoba wyrazi swoją opinię, a tamta zamiast kontynuować rozmowę rzuca irytujące "aha", jakby nie miała nic ciekawszego do powiedzenia.
Jak na razie, fabuła opiera się o popularny w ostatnim czasie motyw chłopczycy, która nie zgadza się z wolą rodziców, nie znosi spędów towarzyskich w stylu balów i próbuje przełamać stereotypy ciążące nad kobietami jej epoki. Jednak, w przeciwieństwie do Twojej postaci, takie bohaterki, choć również mają wady i zalety, dają się lubić i sprawiają, że czytelnik im kibicuje, a nie wpada w irytacje, czytając kolejne wypowiedzi czy myśli. Zobaczymy, co będzie dalej.
 
Rozdział trzeci
Nie można nazwać go rozdziałem. Raczej: opisem - skupionym przede wszystkim na wyglądzie zamku - z krótkim wprowadzeniem, zawierajacym wołanie ojca Seliny i aparycję karety. Ze względu na długość i treść, niewiele więcej mogę powiedzieć. Czekam na ciąg dalszy.
 
Rozdział czwarty
Główna bohaterka jak dotąd nie przypadła mi do gustu. Jak można określić arogantkę, wypominającą innym arogancję? Myślę, że jedynie mianem hipokrytki. Tym samym wpadłam na kolejne niechlubne określenie, jakie można użyć w kontekście Seliandiny.
Zastanawiają mnie dwie sprawy. Po pierwsze, czy główna bohaterka zawsze nosi pod spódnicą męskie ubranie? To trochę zdumiewające, że hasa na co dzień w męskim ubraniu i sukienkach, bo przecież mieszka we Włoszech, gdzie jest ciepło i trudno byłoby wytrzymać, nosząc taką ilość odzieży w tym samym momencie. Po drugie, skąd tam się wzięła Esmeralda? Rozumiem, że Selina planowała ucieczkę, ale jak koń - zwierzę - mógł sam dotrzeć do jakiegoś zamku, w którym prawdopodobnie nigdy wcześniej nie był? Widzę tu wiele sprzeczności.
 
Rozdział piąty
Skromny opis miejsca połączony z krótkim dialogiem. Poznajemy tu imię młodzieńca ze snu głównej bohaterki, a do tego dowiadujemy się, że uaktywniło się jej prawdziwe oblicze. Krótko, jak zawsze. Stosunek do tego rozdziału mam... nijaki. Ani mnie specjalnie nie usatysfakcjonował pod względem zawartości, ani mnie nie zraził. Czytam, bo czytam. I kompletnie pozbawiona uczuć zabieram się za dalszy ciąg.
 
Rozdział 5,5
Inny sposób zapisu numeracji notki to pierwsze, co mi się rzuciło w oczy. Nie, zdecydowanie nie! Zapis powinien pozostać jednolity zarówno ze względów estetycznych, jak i dla wygody czytającego - w trosce o to, by nie dostał oczopląsu.
Wybacz, ale nie mogę tego zrozumieć. Nowopoznany chłopak powiedział jej, że oboje są wampirami, ludzie, których uważała za rodziców, nimi nie są, jej prawdziwi rodzice to władcy krwiopijców, a ona odpowiedziała: "aha"?! Żadnych emocji, żadnego zdziwienia, nic? Przecież nie można być aż takim ignorantem! Powinna mieć świadomość, że jej życie nie będzie takie samo, że wszystko wokół się zmieni... 16 lat to nie 5! Już nie mówiąc o pocałunku Seliandiny z wcześniej wspomnianym chłopcem. Praktycznie się nie znają, przebywali ze sobą - tak, by oboje byli przytomni - łącznie jakieś 10 minut, a tu takie akcje mają miejsce... - no cóż, widać, że romans rządzi się swoimi prawami.
 
Rozdział szósty
Powoli przestaję się dziwić, że tej bohaterki nic nie zdumiewa. Wszystko, co dla normalnej osoby byłoby powodem do zdziwienia, dla niej jest jedynie poważną pobudką, by otworzyć usta i wyrzucić z siebie irytujące, chłodne, obojętne trzy literki, układające się w znane każdemu z nas: "aha".
Zastanawia mnie też fakt, iż Seliandina patrząc na czyjś portret zdołała z góry założyć, że to jej matka, a nie ciocia, kuzynka, stryjenka, babka czy po prostu bardzo podobna do niej kobieta.
Ogólnie rzecz biorąc, ten rozdział jest dłuższy od wcześniejszych. Sądzę jednak, że jest to spowodowane zamieszczeniem w nim rozległych opisów sukienek.
 
Rozdział siódmy
Wygląda na to, że postanowiłaś zmienić powierzchowność swoich postaci. Nie rozumiem jednak, dlaczego właśnie teraz, po opublikowaniu kilku części opowiadania? Nie powiem, żebym miała ogromne pojęcie o aparycji bohaterów, ale właściwie jest to jeden z nielicznych elementów Twojego opowiadania, o którym posiadałam jak dotąd jakąkolwiek wiedzę. Skoro już musisz przeprowadzać takie reformy, pozostaw informacje o zmianach na czas ograniczony, by dostęp do niej mieli jedynie zainteresowani tym czytelnicy. W ten sposób, po dokonaniu tego, co zamierzałaś pierwotnie, możesz ukryć tę informację i nie niepokoić następnych gości.
Opis miejsca znacznie dłuższy, zajmujący większość rozdziału i pełny ciekawych przymiotników. Trzeba przyznać, że Twoja siostra zna się na rzeczy, wyciągnęła z Twojej twórczości to, co najlepsze i nawet nieźle idzie jej prezentacja tego.
Poza tym, Seliandina wreszcie okazała jakieś uczucia, wzruszając się podczas spotkania z rodzicami, co bardzo zresztą mnie ucieszyło. Bardzo miło z ich strony, że wyprawiają dla niej przyjęcie, choć szkoda, że robią to w dniu, gdy jest osłabiona po walce i nieprzygotowana w żaden sposób, bo nie wiedziała, że mogą mieć takie plany.
Rozdział znowu urwany w bliżej niezidentyfikowanym miejscu. Miało to zapewne na celu podnieść napięcie czytelnika, lecz nie mogę powiedzieć, żeby się udało.
 
Rozdział ósmy
Pojawia się tu postać brata głównej bohaterki. Nie wiedząc, kim jest nowopoznany chłopak, dziewczyna oceniła go pozytywnie pod względem wyglądu, jednak nie polubiła go z powodu pojedynczej ironicznej wypowiedzi. Sporą część tego działu poświęcasz na krytykę tej postaci, co jest według mnie stanowczo przesadzone. Seliandina praktycznie nie zna chłopaka, a wydaje tak poważne osądy? Ty - jako autorka - wiesz, czego można się spodziewać po tej czy innej postaci, ale nie zapominaj, że Twoi bohaterowie mają ograniczoną wiedzę o otaczającym ich świecie. Musisz więc podczas pisania oddzielać swoją osobę od bohaterki, a na świat starać się patrzeć przez pryzmat jej poglądów, a nie własnych. Mniej prawdopodobne jest, że wywody na temat domniemanego charakteru jej brata są kolejnym dowodem płytkości oraz braku wrażliwości Seliandiny. Cóż, jeśli tak, nie pozostaje mi nic innego jak przejść dalej, powyższe rady zachowując "w razie czego".
Jest jakiś skromny opis krajobrazu - dobre i to, na początek. A do listy pt. "Kwestie, których Elaina nie rozumie w opowiadaniu, które aktualnie ocenia" możesz dorzucić moje pytanie: dlaczego, ach, dlaczego Jaime zaczął się cieszyć i twierdzić, że Seliandina go "tak dobrze rozumie", skoro nawet nie skomentowała jego słów, tylko od razu próbowała go przytulić? Wiadomo, wszyscy powinni się cieszyć, że w jakikolwiek sposób zareagowała, znając jej wcześniejsze zachowania, ale to nie jest jeszcze dowód, że kogokolwiek rozumie. Przytulenie? Owszem, pomaga w pewnych sytuacjach, jest swego rodzaju okazaniem wsparcia, jednak o niczym jeszcze nie świadczy.
 
Rozdział dziewiąty
Początek całkiem, całkiem. Służąca wpada w momencie największego napięcia, kiedy czytelnik czeka z zapartym tchem na pocałunek bohaterów i sprowadza wszystkich na ziemie, informując panienkę o konieczności rozpoczęcia przygotowań do balu. Sam bal też wyszedł Ci nieźle. Muszę jednak przyznać, że rozmowa z księciem Jon'em Snow czy z Jaimem pozytywnego wrażenia na mnie nie wywarła. Seliandina bez żadnych emocji odpowiadała jedynie: "aha" i okazywała nieustanne znużenie. Fascynujące.
 
Rozdział dziesiąty
Właściwie nic nowego. Seliandina tańczy z Jaimiem, a potem całują się, co przerywa jej brat. Następnie rodzeństwo tańczy razem, obgadując jakąś "pustą lalę, której tylko imprezy i makijaż w głowie". Hm. Żadnych ciekawych wniosków nie wyciągnęłam, nic mnie nie zainteresowało. No cóż, zobaczymy, co będzie dalej.
 
Rozdział jedenasty
Dalszy ciąg rozmowy z bratem i typowa już dla głównej bohaterki reakcja: "aha" + znudzenie. Wybuch Seliandiny spowodowany krytyką Daenerys jest zupełnie zrozumiały, ale słowa: "Nie masz prawa mnie oceniać, wcale mnie nie znasz!" można śmiało uznać za hipokryzję.
Wrzucenie do Twojego opowiadania Cullenów mogłoby przejść, ale... no właśnie: "ale". Nie jestem zwolenniczką zastępowania opisów postaci zdjęciami, co to, to nie! Opowiadanie powinno być opowiadaniem, ze wszystkimi swoimi elementami. Wrzucając zdjęcia - idziesz na łatwiznę; idąc na łatwiznę - niczego nowego się nie uczysz. Poza tym, te oczy na zębach Belli... lekka przesada, jakby nie było. Chciałaś urozmaicić swoją historię - jestem za. Trzeba to jednak zrobić porządnie i odpowiednio do sytuacji.
 
Rozdział dwunasty
Znacznie więcej się tu dzieje. Seliandina ucieka od Jaimiego, który jednak wybacza jej to i w ostatniej chwili ratuje przed księciem Snow, który miał wobec niej nieciekawe zamiary. Rozdział ciekawszy niż kilka poprzednich razem wziętych, ale... to jeszcze nie to.
Jeśli chodzi o użycie obrazka ze "Shreka" - po raz kolejny podkreślam, że to nie jest dobry pomysł. Lepiej pisać bez takich "pomocy", bo w ten sposób człowiek się rozwija.
 
Rozdział trzynasty
Zmiana czcionki na niewygodną i bardzo nieczytelną. Nie pochwalam.
W tym rozdziale opisywałaś scenę erotyczną. Próbowałaś zrobić to w sposób ciekawy, a wyszło... jak wyszło. Za dużo abstrakcyjnych epitetów, górnolotnych porównań i udziwnionych metafor. Całość daje wrażenie sztuczności i zdecydowanie zniechęca. Już nie mówiąc o tym, że można by to przekreślić i napisać "błąd stylistyczny". Skoro chciałaś popisać się tak artystycznym językiem, dlaczego wprowadziłaś go dopiero teraz, a nie kilkanaście rozdziałów temu? Osobiście, nie znoszę takiego stylu pisania. Owszem, cenię bogactwo językowe, ale w tej formie tak tego określić nie można. Bardziej pasowałoby: tandeta.
Zanim weźmiesz się za sceny erotyczne, popracuj nad sposobem opisu. Ma być naturalnie. Pamiętaj również o umiarze w środkach stylistycznych - niezliczone, użyte przez Ciebie w tym rozdziale można by spokojnie podzielić na dwanaście poprzednich.
 
Rozdział czternasty
Na tle poprzedników wizualnie wyróżnia się długością.
W skrócie można tą część podsumować jako jeden, wielki melodramat. Pełny złości głównej bohaterki początek, kłótnia z zazdrosną o Jaimiego Daenerys, a na koniec odkrycie zabójstwa Cullenów. Zbyt dramatycznie, jak dla mnie, choć cieszę się, że sporo się dzieje.
Zgrzytam zębami ze złości, widząc po raz kolejny zdjęcia zamiast opisów oraz pochodzące z innej bajki epitety. Musisz koniecznie zastanowić się nad tym, co piszesz i jaki to ma związek z resztą opowiadania.
Choć starcie z Daenerys i bratem Seliandiny wielkim zaskoczeniem nie było, podoba mi się przewijający się w tle motyw morderstwa. Trzeba przyznać, że przerywanie punktów kulminacyjnych Twojej opowieści sprawami przyziemnymi i ściąganie postaci na ziemię wychodzi Ci fantastycznie.
 
Rozdział piętnasty
Wyprawa do miasta odciąga uwagę czytelników od zbrodni i ponowanie wprowadza pozorną sielankę, sprytne. Jednak wciąż nie przekonuje mnie zachowanie głównej bohaterki. O ile przyjmie się, że to stylizacja, poza wrednej egoistki jest naprawdę udana, ale żeby nie umieć powiedzieć sobie "dość" nawet wtedy, gdy dookoła giną ludzie? Jak dla mnie, to sztuczne; każdy ma jakieś wewnętrzne opory, mimo wszystko.
Kolejne zdjęcia, grh. Czemu nie możesz napisać tego sama, choćby w oparciu o te fotografie? Wiem, wiem, powtarzam się, ale naprawdę niekorzystnie na tym wychodzisz.
Dialog, a Seliandina zadawała pytania i nie odpowiadała: "aha"? Postępy, świetnie! Zaczynało się ciekawie, szkoda, że przerwałaś rozdział ni z gruchy, ni z pietruchy akurat teraz. Zdecydowanie powinnaś popracować nad zakończeniami postów.
 
Rozdział szesnasty
Pojawia się tu zaczerpnięty z "Harry'ego Pottera" Draco Malfoy. Trafiła kosa na kamień, bo jako jego ogromna fanka jestem zdegustowana nie tylko brakiem opisu, zastąpionym jakąś starą fotografią, ale też sposobem przedstawienia postaci. Czerpiesz skądś postacie, a nie piszesz FF? Postaraj się chociaż zachować ich cechy charakterystyczne. Taki uprzejmy Draco jest czymś nieprawdopodobnym. Już nie mówiąc o tym, że pracuje w restauracji.
Tu "aha" się pojawiło w rozmowie; zawitali też nowi bohaterowie. Mamy też wzmiankę o profesorze Snapie i zakazanej części Czar - Wenecji. Trzeba przyznać, że pisząc ten fragment sporo skorzystałaś z pracy innych autorów. Nie byłam na to przygotowana, bo taki pomysł pojawił się w Twojej głowie dopiero po stworzeniu kilku rozdziałów (w innym wypadku zostałoby to wspomniane w "Hej wszystkim!", nieprawdaż?) i nie podchodzę z entuzjazmem do takiej formy kreatywności. Najważniejsze jednak, że akcja się rozwija, a nie stoi w miejscu.
 
Rozdział siedemnasty
Zachowanie Draco było, lekko mówiąc, niezwiązane z tym, co napisałaś na jego temat w poprzednim rozdziale. Tam, choć był zaskakująco sympatyczny, zachowywał naturalną obojętność; tu - prawie fikał koziołki z radości, ponieważ Seliandina pochwaliła jego pierogi łaskawym "Może być". Nie chodzi mi jedynie o sam fakt wykorzystania tej konkretnej postaci w ten sposób, ale o postawę, jaką choćby zupełnie inna, nic nie znacząca postać reprezentuje w tej sytuacji - jakby Seliandina była nie wiadomo jak wielkim autorytetem, a uzyskanie jej aprobaty - celem życia. Naprawdę sztuczne. 
Od dłuższego czasu nie zwracałam uwagi na opisy i muszę przyznać, że jestem zadowolona z tego, co zauważyłam - opis wnętrza sklepu wyszedł dość dobrze, podobnie jak wzmianki o zwierzętach wystawionych na sprzedaż w innym miejscu (niestety, nie opisanym zbyt wylewnie). Znudzenie Seliandiny wywołane opowieścią sprzedawcy w żaden sposób nie zaskoczyło - dawno się tak nie zachowywała, więc jasne było, że żywe reagowanie na opowieści innych ludzi wkrótce jej minie; podobne uczucia budzi we mnie też informacja o tym, że Seliandina może być jeźdźcem, na którego smok oczekuje przez lata. Dlaczego tylko jej w tym opowiadaniu przydarzają się tak niezwykłe rzeczy?
 
Rozdział osiemnasty
Ślizgiem i unikami przebrnęłaś przez temat smoka i zakupów, docierając do kolejnego zabójstwa. Robiło się ciekawie, ale sformułowanie: "a w jej oczach błyszczały deszczowe brylanty krwi jej duszy, opalizujące oceanami mrocznego cierpienia" całkowicie zbiło mnie z tropu. Dlaczego, ach, dlaczego stosujesz tak udziwnione, górnolotne metafory, kompletnie niedopasowane do reszty opowiadania?
Następnie, wrzucasz tu postać Sherlocka Holmesa, który w tym świecie pojawia się dzięki teleportowi i zajmuje się rozwiązaniem zagadki morderstw na zlecenie rodziców Seliandiny. Przedstawienie tej postaci niezbyt mi się podoba, ale słowa Jaimego zapowiadają początek dość intrygującego wątku, na którego rozwój czekam mimo wszystko z niecierpliwością.
 
Rozdział dziewiętnasty
Pomysł z zerwaniem Arweny i Aragorna mimo wszystko był ciekawy, bo przerwał sielankę spotkania w pokoju Seliandiny. Smutny nastrój nie utrzymał się jednak na długo, bo zaginając czaso - przestrzeń Arwena opowiadała o miłości do Severusa Snape'a. Nie zachwyciło mnie to, szczerze mówiąc. Zbyt wyimaginowane. Jakby nie było, koniec długiego związku to jest zawsze coś poważnego oraz - o ile masz więcej niż dwanaście lat lub/i potrafisz docenić miłość - zamknięcie pewnego rozdziału życia. Każdy by się przejął, choć odrobinę, a nie mówił o tym z lekkością, opowiadając po chwili z przejęciem o kolejnej "życiowej miłości". Więcej realizmu!
Scena spokojnego odpoczynku w bibliotece Erica i Seliandiny w jakimś stopniu mnie intryguje. Zabito niedawno kilka osób, w każdej chwili mogą się pojawić nowe ofiary, a oni jak gdyby nigdy nic siedzą i analizują stare drzewa genaologiczne. Ciekawy kontrast.
Po wyjściu Erica nadeszło nieuniknione. Spodziewałam się tego od wzmianki o rozstaniu, ale nie wiedziałam, że ten moment nadejdzie aż tak szybko... - pojawienie się Aragorna i to, co wyprawiał z Seliandiną nie było więc dla mnie wielką niespodzianką. Zraniony Jaime też - sugerując się ogromnym szacunkiem, jakim ta dziewczyna go darzyła i wieczystą wiernością, można było sądzić, że prędzej czy później do tego dojdzie. Zero zaskoczenia, jeżeli chodzi o fabułę, natomiast ogromne, jeśli chodzi o sposób, w jaki to opisałaś. Przykładowo: "Azaliż w momencie gdy usta me rozwarły się na narastającą w postępie geometrycznym pieszczotę ich płaszczyzny w odcieniu czerwieni koszenilowej, z mej gardzieli wypełzł przeciągły jęk przyjemności, dźwięczący niczym godowa pieśń kobaltowych humbaków w enigmatycznych przestworach oceanu.". Ani to nie brzmi dobrze, ani nie wyraża tego, co się tam właściwie działo. Dlaczego tak się uparłaś opisywać wszystkie sceny, które można uznać za erotyczne w taki nienaturalny, tandenty sposób? Ok, pół biedy, jeśli całość byłaby w takim stylu, ale skoro piszesz tak tylko sceny tego rodzaju oraz metafory, wplatane co jakiś czas do opowiadania? Wybacz, ale zupełnie tego nie rozumiem.
 
Rozdział dwudziesty
Rozdział w całości pisany stylem a'la wcześniej wymienione sceny erotyczne. Właściwie, większość tych metafor można uznać za zapychacze, służące jedynie zwiększeniu objętości tekstu, bowiem nic nowego nie wnoszą do treści.
Nie powala na kolana swą oryginalnością  fakt, że załamany zdradą ukochanej Jaime wędruje do jakiejś speluny w celu odurzenia się alkoholem. Spotkanie z Sherlockiem jest już nieco bardziej kreatywne, a to, że detektyw dorzuca mu coś do napoju... hm, naprawdę intrygujące. Czekam na dalszy rozwój akcji.
Jeżeli chodzi o rolę Seliandiny w tym rozdziale, muszę przyznać, że o ile moja wątła nić sympatii do niej początkowo zaczynała się umacniać (w końcu stał się cud i poniekąd zaczęła odczuwać wyrzuty sumienia!), zanim doszłam do ostatniego zdania, zniknęła bez śladu. Jej kłótnia z "Danką" była tak inteligentna, że przebiła wszystko, co spotkałam dotychczas na swej drodze życiowej, a dalszy rozwój ich sprzeczki i wspólne poszukiwania Jamiego to już szczyt wszystkiego. Jestem na "nie" i to tak mocno, jak nigdy dotąd.
Końcówka wnosi rozwiązanie wątku Jamie & Sherlock, które jednak zupełnie mnie nie satysfakcjonuje. Sherlock Holmes usiłuje go zgwałcić? Olaboga, to już naprawdę przesada!
 
Rozdział 21
Z bliżej nieznanego powodu zmieniłaś sposób zapisu liczb w tytule. Według mnie, to nie jest dobry pomysł, bo niejednolita numeracja źle wygląda. Jeśli stwierdziłaś, że "dwudziesty - pierwszy" prezentowałby się źle, zmień też pozostałe liczby.
Reszta dnia mija szybko i nastaje kolejny, w którym Seliandina zaczyna lekcje. Liczyłam na coś nowego, ale przejechałam się - są tu tylko kolejne: "achy" i "ochy" bohaterki na temat jej talentów do walki i opinia o historii wampirów. Nudne, bo nudne? Ciekawa argumentacja.
Mam wrażenie, że życie tych ludzi to właściwie nieustanna zabawa. Jednego dnia Seliandina jedzie na zakupy, następnego odbywa się kolejna uroczysta kolacja... . Nie powiem, życie pełne rozrywek, ale trzeba się zastanowić, ile w tym realności. Ok, pamiętam, to opowiadanie "fantastyczne", ale czy to oznacza, że może być pozbawione jakichkolwiek związków z realnością? Bynajmniej. Dysproporcja pracy i zabawy jest ogromna. Nawet księżniczka wampirów musi się kształcić, ma jakieś obowiązki - już nie mówiąc o tym, że wszystko dzieje się stanowczo zbyt szybko. Bale, zakupy, podróże - akcja skacze po miejscach, niczym w dramacie, w którym pierwszego dnia dwoje ludzi jest sobie obcych, a piątego są już po ślubie. Powinnaś się nad tym zastanowić, bowiem rozciąganie wydarzeń w czasie czy krótkie wzmianki o spokojnych dniach, to naprawdę nic złego.
Pojawia się tu niezbyt przyjemna sprzątaczka. Zazwyczaj o służbie nie piszesz żadnych szczegółów, stąd mam pewność, że o tej kobiecie będzie jeszcze głośno.
Uczta zaczyna się od przedstawienia gości, co zachęca do refleksji pt. "Kto teraz pojawi się w tym opowiadaniu?". Trójka przybyłych początkowo jest zdaniem Seliandiny odpychająca, a potem nagle padają takie słowa: "Stwierdziłam, że podczas uczty będę musiała z nimi pogadać, bo wyglądali całkiem fajnie.". Czy tylko ja widzę tu jakąś nieścisłość?
Monolog Nataniela poniekąd wyraża też moje myśli na temat księżniczki, tak więc muszę przyznać, że śledziłam go z dużym zainteresowaniem, kiedy nagle zostałam przez Ciebie brutalnie ściągnięta na ziemię i dowiedziałam się, że księżniczka Achaja nie żyje. Zaskoczenie? Ogromne, brawo! Po raz kolejny muszę przyznać, że co jak co, ale przypominanie ludziom o sprawach przyziemnych wychodzi Ci świetnie.
 
Rozdział 22
Seliandina po raz kolejny wykazuje się egoizmiem, a potem zadziwia mnie, odtrącając przystojnego, nowopoznanego chłopaka! Ach, szkoda tylko, że zrobiła to, by się znowu nie narazić nikomu, a nie z bardziej moralnych pobudek, ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Swoją drogą, Marco to kolejna osoba, która uznała ją za kogoś w pełni rozumiącego problem i współczującego, tylko dlatego, że okazała minimalną reakcję - w tym przypadku: "to smutne".
Rozwój wątku Sherlocka i Watsona oraz Snape'a kompletnie nie przypadł mi do gustu. Zbyt nierealny, pisany "na siłę", tylko po to, żeby się pozbyć tych postaci.
 
Rozdział 23
Śmierć Nataniela była nieco przewidywalna. Po przeczytaniu tylu rozdziałów jestem w stanie zauważyć, że bohaterowie tej opowieści albo całują się z Seliandiną, albo giną, albo po prostu nudzą główną bohaterkę. Poza tym wybuch głównej bohaterki zdawał się nie mieć najmniejszego sensu. Skoro jest taka dobra, dlaczego sama nie mogła obronić się przed wilkołakiem kilka rozdziałów temu? Wątpliwości Jaimego są więc w pełni zrozumiałe.
Dalsza część tego rozdziału po raz kolejny pokazuje egoizm Seliandiny, która nie dostrzega powagi sytuacji i nawet poszukując mordercy marzy o obecności "jakiegoś przystojnego faceta". Niezmiernie zdumiewający jest też fakt, że to właśnie ona znajduje domniemanego mordercę (a właściwie morderczynię). Ba, już nie mówiąc o tym, że to właśnie jej zbrodniarka przyznaje się do popełnionego zabójstwa!
 
Rozdział 24
Dziwny sposób rozmieszczenia. Zamiast jednolitego tekstu - podział na linijki, przypominające podwójne wersy. Radziłabym to poprawić.
Według Seliandiny morderczyni nie miała szans na wyrwanie, ale jakimś cudem już kilka chwil później była w stanie wytrzasnąć nie wiadomo skąd nóż i wbić go sobie w serce. Hm.
Nowością jest pocztowy nietoperz, o którym jak dotąd nie było mowy, a na pojawienie się którego, nikt specjalnie nie zareagował. Już nie mówiąc o tym, że wychowany we Włoszech sprzed kilku stuleci Jaimie płynnie odczytuje dokument z Ameryki. Z Ameryki? Zapewne po angielsku. Jak więc to możliwe?
Załamanie Seliandiny po usłyszeniu prawdy na swój temat pozostawię bez komentarza.
Chwali się jednak to, że pamiętałaś o smoku i ładnie wplotłaś go do tego rozdziału. Szkoda tylko, że niewiele poświęciłaś na jakiekolwiek opisy.
 
Kolejny rozdział
Trzecia ogólnie i druga pod rząd zmiana w zapisie tytułów. Nie będę powtarzać, co sądzę na ten temat.
Tu ponownie używasz tego pseudoarchaicznego stylu pisania. Nie rozumiem, dlaczego się tak męczysz. O wiele lepiej pisać tak, jak się lubi, bez niepotrzebnego udawania.
Scena erotyczna zajmuje większość tego postu. Na sam jego koniec Selandina usnęła (zupełnie niespodziewanie, zwłaszcza, że tak jest zawsze), aby obudzić się następnego dnia przed swoim towarzyszem i udać się do jadalni, gdzie poznaje kolejną nową bohaterkę. Czy jestem w stanie przewidzieć koleje jej losu? Bez większego problemu. Radzę więc, abyś wreszcie wymyśliła coś nowego, a nie tylko bazowała na stałych, utartych schematach. Skoro byłaś w stanie stworzyć tę historię, jesteś w stanie też trochę ją zmienić, uczynić ciekawszą.
 
Przepowienia
I znowu zmiana w sposobie zapisu tytułów. A co tam, dawno nie było.
Reakcja Seliandiny świadczy o jej głupocie. Jak można usłyszeć przepowiednię i skomentować, że to "fajny wierszyk"? A po wyjaśnieniach ojca, że to dotyczy jej osoby powiedzieć tylko: "aha"? Naprawdę, ta dziewczyna działa mi na nerwy swoją pogardą dla wszystkiego prócz przystojniaków, ładnych szmatek i własnej osoby.
Opis uczuć Jaimego został napisany tym przerażającym stylem archaicznym. Sądzę, że moja opinia na ten temat jest jasna.
Rozdział kończy się sceną, w której główna bohaterka nadaje imię swojemu smokowi. Mogłoby być ciekawiej.
 
Smok i goście
Ostatni rozdział, który mi został do przeczytania. Liczę, że mnie zaskoczysz.
Powrót do Jaimego, kolejne puste metafory i nic nie wnoszące sformułowania. Można to opisać tak: "Jaime mówi jakiejś dziewczynie, że jest załamany." - i w gruncie rzeczy byłoby to samo. Podobnie można byłoby streścić dalszą część rozdziału. Seliandina nadaje smokowi przygłupie imię, po czym razem z nim schodzi do jadalni,  żeby się nim pochwalić. Tam pojawiają się nowi bohaterowie - piraci - z którymi Seliandina ma wyruszyć na "kranic świata". Jej reakcją jest już typowe dla niej: "aha". Czy jestem zaskoczona? Niezbyt. Bardziej inteligentnego imienia spodziewać się nie mogłam, a i pojawienie się nowych postaci to żadna niespodzianka, gdyż praktycznie za każdym razem, gdy Seliandina pojawia się w jadalni, spotyka tam nowych ludzi. Schematy, ciągle utarte schematy.
 
Podsumowanie
Rozdziałów jest sporo. Pozornie wydaje się więc, że opowiadanie złożone z tylu części powinno coś w sobie zawierać, wnosić nieco do życia czytelnika. Niestety, u Ciebie tego brakuje. Fabuła jest przewidywalna, opisy odnoszą się właściwie tylko do strojów głównej bohaterki, a dialogi są sztuczne i niemrawe. Dodając do tego stylizacje pseudoarchaiczne i nielogiczne zachowania, otrzymujemy opowiadanie, które pilnie potrzebuje pomocy.
Seliandino, koniecznie zastanów się nad tym, co piszesz! Opowiadanie nie może być oklepane, musi zaskakiwać. Owszem, w nietypowy sposób wplatasz tu bohaterów innych książek, ale nie do końca o to chodzi. Nieważne, ilu bohaterów "Harry'ego Pottera" czy "Zmierzchu" wrzucisz, ale co z nimi zrobisz. Jeśli już koniecznie chcesz zapożyczać skądś postacie, przedstaw je porządnie, a ich roli nie ograniczaj jedynie do całowania się z Seliandiną czy bycia kolejną ofiarą mordercy. Stosuj opisy miejsca, przeżyć wewnętrznych, wyglądu, charakteru! Zadbaj o pisownię dialogów i to, by po kilkuzdaniowej wypowiedzi jednej osoby, reakcją drugiej nie było jedynie: "aha".Według mnie, nie powinnaś również wstawiać tych archaicznych metafor, epitetów i tak dalej, skoro widać, że pisanie w ten sposób nie jest dla Ciebie przyjemnością. Gubisz właściwy sens wypowiedzi i odwlekasz w nieskończoność jej sedno - a nie do końca o to tu chodzi. Pisz we własnym stylu, pracuj nad nim.  Czytaj dużo książek, a robiąc to, staraj się analizować budowę zdań, dialogów, opisów - to przyda się w tworzeniu własnych prac. Przestań też wrzucać zdjęcia postaci czy strojów! Naprawdę, to nie służy ani Tobie, ani Twojemu opowiadaniu. Koniecznie też czytaj rozdziały przed opublikowaniem. To pozwoli Ci sprawdzić ich brzmienie, a także wychwycić ewentualne błędy.
2/30
 
Poprawność językowa:
Błędów jest sporo, dlatego ograniczę się do poprawienia kilku wybranych rozdziałów, w celu ukazania Twoich najczęstszych błędów i sprawdzenia, jakie postępy poczyniłaś od początku istnienia bloga.
Prolog
‘Każdy człowiek ma swój skarb, który na niego czeka’ / Paulo Coelho. - Niepoprawny zapis cytatu. Po cudzysłowie powinien znajdować się myślnik i dopiero po nim autor.
"Nic nie pomagało…Nic…Chciała skończyć ze sobą, zgasić ten ból" - Brak spacji pomiędzy kolejnymi wielokropkami.
Już nie mówiąc o tym, że właściwie cały pseudoprolog składa się z powtózeń.
 
Rozdział siódmy
"Pomieszczenie było bardzo duże i ciemne, o wysokim suficie. Witrażowe okna zasłonięte byłe adamaszkowymi zasłonami w kolorze purpurowej krwi haftowane w złote i czarne kwiaty." - "Były" a nie "byłe". Już nie mówiąc o tym, że używając dwukrotnie tego czasownika, tworzysz tu powtórzenie. Brakuje również spójnika pomięzy "krwi" a "haftowane". Przykładowo: "oraz".
"(...) purchatym dywanie (...)"  - A nie "puchatym"?
"Witaj , moja córko , wreszcie Cię odnaleźliśmy!" - Nie oddzielaj przecinków spacjami z obu stron - powinny one przylegać do poprzedzającego je wyrazu. W tym wypadku nie powinnaś też pisać zaimków z dużej litery - w ten sposób pisze się jedynie zaimki "Twój", "Ciebie", "Wasze" itp. w liście, e - mailu czy zwracając się do czytelnika.
"(...) - wykrzykną mój ojciec. Ona i moja matka mieli w oczach łzy wzruszenia."- "Wykrzyknął" a nie "wykrzykną". Jeżeli mówisz o ojcu, powinno być "on" a nie "ona".
 "(...) nie dałam tego po sobie poznać , bo muszę być twarda. (...) - Piszesz w czasie przeszłym. Skąd tu nagle teraźniejszy?
"- Dzisiaj wydajemy bal na Twoją cześć , zostaniesz tam przedstawiona wielkiej radzie wampirów – powiedziała Moja matka – do tego czasu Jaime pokarze Ci pałac i ogrody." - Nazwy własne piszemy wielkimi literami, dlatego powinno być: "Wielkiej Radzie Wampirów". Szwankuje też zapis tej wypowiedzi; "do" powinno być z dużej litery, jeśli po "matka" dorzuciłabyś kropkę albo przed "do" powinnaś dodać "a", łącząc w ten sposób te wypowiedzenia w jedno zdanie. Zamiast "pokarze" - "pokaże".
"Zobaczyłam , żre pod czarnym płaszczem, (...)" - "Że" a nie: "żre".
 
Rozdział czternasty
"Z sadysfakcją obserwowałam jego przestraszoną minę." - Z "satysfakcją".
"(...) poszukać stajni i pojezdziać konno." - "Pojeździć".
"złapałam jakiegoś służącego, który kręcił się w pobliżu i rozkazałam mu, żeby tam mnie zaprowadzić." - Zdanie zaczynamy zawsze wielką literą. "Zaprowadził", nie "zaprowadzić". Jeśli chodzi o szyk wyrazów, to lepiej brzmiałoby "mnie tam".
"(...) czy ktoś ją tutaj przyprowadził. / Gdy dotarłam do celu, porozmawiałam z jakimś stajennym; okazało się, że Esmeraldę wczoraj ktoś przyprowadził." - Powtórzenia! "Porozmawiałam" mi tutaj nie pasuje; mogłabyś zastąpić to takim sformułowaniem jak: "zamieniłam słowo z...".
"Była pogrążona w radosnych rozmyślaniach, gdy nagle (...). Byłam trochę rozczarowana, zawsze wydawało mi się, że powinny budzić respekt i podziw; te przypominały przerośnięte, uskrzydlone jaszczurki." - Powtórzenia! Od słowa "zawsze" mogłabyś rozpocząć nowe zdanie, a zamiast średnika w dalszej jego części użyć przecinka i "natomiast".
"- Za późno, moja droga – powiedziałam głosem ociekającym sarkazmem. – No i kto by się zainteresował taką pustą laleczką jak ty? Taka osoba musiała by mieć źle w głowie." - Co do tego ma sarkazm? Błąd rzeczowy. Lepiej: "jadem". Poza tym, brakuje przecinka przed "ociekającym", "no i"  jest zupełnie niepotrzebną wstawką, a "musiałaby" pisze się razem.
"(...) ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu już nie była w nim Jaimego." - Niepoprawnie; powinno być: "było".
"Zawołałam więc jakąś służącą, żeby go zaprowadziła." - Raczej "przyprowadziła".
"(...) natkniemy się na blądi i będzie mogła zobaczyć mnie z Jaimem i spalić się z zazdrości." - Poprawnie: "blondi". Powinno też być: "tę", a nie "tą". "Spalić się z zazdrości" to kolokwalizm, właściwa forma: "spłonąć z zazdrości". Z powodzeniem mogłabyś podzielić to zdanie na dwa i oddzielić w ten sposób: "natkniemy się na tę blondi i będzie mogła zobaczyć mnie z Jaimem. Na pewno spłonie z zazdrości!".
"Obejrzał je dokładnie zaciskając wargi." - Brak przecinka pomiędzy "dokładnie" a "zaciskając".
 
Rozdział 21
"Spojrzałam na zegarek – była 22.48, więc stwierdziłam, że pójdę już spać, gdyż jutro mają przyjechać goście, a ja muszę wyglądać rewelacyjnie." - Piszesz w czasie przeszłym, więc trzeba dbać o odpowiednie formy czasowników, które w normalnych okolicznościach powinny być odmienione w czasie teraźniejszym. Powiedzmy: "(...) stwierdziłam, że pójdę już spać, gdyż jutro rano mieli przyjechać goście, a ja koniecznie muszę wyglądać rewelacyjnie". Dodanie słowa "koniecznie" nadaje wrażenie ciągłości czasu, a teraźniejszy w takim wypadku brzmi lepiej.
"Zasypiając spojrzałam jeszcze na jajko leżące na moim biurku. Uśmiechnęłam się pod wąsem (...)." - Brak przecinka po "zasypiając". Seliandina wąsa raczej nie ma, tak więc w jej przypadku bardziej logiczne byłoby napisanie: "pod nosem".
"(...) wampirczej historii (...)" - "Wampirzej"!
"To drugie też było nudne, ponieważ było nużące i nudne."- Powtórzenia!
"Różniej ułożyłam moje niklowe włos w ponętne Loki i założyłam nabijaną ćwiekami sukienkę ze skóry w kolorze nadmanganianu potasu." - "Później". "Loki" z małej litery. Swoją drogą, srebrzystoszare włosy... zastanawiam się, czy nie uznać tego za błąd. Jakby nie było, porównanie kolorów włosów z pierwiastkami chemicznymi to dość niecodzienny pomysł.
"- Czego? To znacz, w czym ci pomóc, wasza wysokość" - Brak znaku zapytania. "Znaczy" a nie: "znacz". "Wasza Wysokość" powinno być dużymi literami.
"(...) zebrali się w sali tronowej, (...)" - Sala Tronowa powinna być zapisana właśnie w ten sposób, jako miejsce jedyne w swoim rodzaju, nazwa własna.
"(...) zaraz obok moich rodziców." -  Kolokwializm; powinno być: "tuż obok moich rodziców".
"Od razu z odrazą stwierdziłam, że jej widok jest odrażający i budzi odrazę." - Powtórzenia!
"w czasie tego monologu do komnaty wszedł Jaime w swojej złotej zbroi. chciał do mnie podejść, ale zatrzymał się z zdumienia, gdy usłyszał gadanie Nataniela. zauważyłam też, że coraz więcej osób słucha blondyna, śmiejąc się pod nosem." - Brak wielkich liter na początku zdań!
 
Podsumowanie
Zdarzają Ci się błędy interpunkcyjne, ortograficzne, składniowe, ale i logiczne, rzeczowe. Częstym zjawiskiem są również literówki, dlatego radziłabym po napisaniu dokładnie sprawdzać rozdziały. Wszystkie frazeologizmy sprawdzaj w słowniku lub internecie; podobnie postępuj również w przypadku wątpliwości co do pisowni jakiegoś wyrazu. Ewentualnie, możesz zatrudnić odpowiednią betę, a poprawność pisania ćwiczyć dla samej siebie - dowolnie! Najważniejsze jest to, żeby pisać - w miarę możliwości - zgodnie z regułami języka polskiego.
1/7
 
Kreacje bohaterów:
Właściwie wszystko się kręci wokół Seliandiny - inni bohaterowie są jedynie tłem. Jak już wspominałam wcześniej, zazwyczaj otrzymują jedną z trzech roli: ofiary mordery, kolejnego kochanka Seliandiny lub kogoś, kto ją strasznie nudzi. Wyjątki zdarzają się rzadko.
O postaciach niewiele wiadomo. Wygląd z pamięci umyka szybko, a charakter jedna osoba ma do drugiej tak podobny, że nie sposób wybrać kogoś szczególnie wybijającego się ponad tłum. No, może z jednym wyjątkiem: Seliandina. Zadufana w sobie, wredna, głupiutka egoistka, do której sympatię łatwo stracić już w pierwszych rozdziałach. Jest jak Mary Sue. Wszystko, za co się weźmie, udaje jej się (w każdym razie w jej opinii, a narracja jest pierwszoosobowa, więc...); poza tym, nic więcej powiedzieć o niej nie mogę. Przykładowo, wiedza o jej poglądach ogranicza się do świadomości, że na każdą informacje zareaguje znudzeniem. Według mnie, coś jest nie tak. Skoro główna bohaterka się do tego nie nadaje, a o innych bohaterach wiele nie wiadomo, to... kogo właściwie w tym opowiadaniu można lubić?
Koniecznie popracuj nad postaciami. Skoro upierasz się przy takim przedstawieniu Seliandiny, rozwiń bohaterów drugoplanowych! Nie dorzucaj nowych, kosztem starych, tylko skup się na tych, którzy nieustannie przewijają się gdzieś w tle. Napisz więcej o rodzinie głównej bohaterki, jej najbliższych znajomych. Nie popadaj jednak w skrajności! Tworzenie czarnych charakterów czy w pełni białych jest nieprawidłowe, gdyż w realnym świecie każdy ma w sobie zarówno dobro, jak i zło. Pamiętaj o tym!
0/7
 
Pomysł:
Większość świata przedstawionego to Twoja inwencja twórcza. Niektórych bohaterów (a raczej ich wygląd i dane personalne) zaczerpnęłaś z dzieł innych twórców, jednak sposób w jaki zostali użyci to znów Twój pomysł.
Jednakże, na Twoją niekorzyść działa to, że choć stworzyłaś pewne schematy, nieustannie, aż do znudzenia poruszałaś się po nich, nie wykazując się zbyt wielką kreatywnością.
2/5
 
Podstrony:
Są trzy: "Bohaterowie", "Księga Gości" i "Ocenialnie".
W "Bohaterach" - zgodnie z oczekiwaniami - znajduje się spis postaci. Nie rozumiem jednak, po co opisywałaś bohaterów epizodycznych. Ktoś, kto nie odgrywa wielkiej roli w opowiadaniu raczej nie powinien znajdować się w jednej zakładce z osobami, od których zależy przebieg całej akcji, nieprawdaż?
Ironia tu użyta jest miejscami niezbyt poprawna pod względem logiki, ale to jest jednak do przełknięcia, w porównaniu z Największym Złem Blogosfery, czyli zdjęciami pod opisami bohaterów. Naprawdę, nie rozumiem, czemu to ma służyć. Człowiek, jako istota rozumna, może z łatwością wyobrazić sobie czyjś wygląd, nie potrzebuje do tego żadnych pomocy. Radzę więc pozbyć się tych obrazków, a opisy rozbudować o informacje dotyczące wyglądu postaci. Przydałoby się również wyrzucić stąd wszystkich, którzy są martwi i/lub nie wnoszą nic nowego do treści opowiadania.
"Księga Gości" to moim zdaniem przeżytek. W jakim celu dodawać taką podstronę, skoro każdy chętny do zostawienia po sobie śladu na Twoim blogu po prostu doda komentarz?
"Ocenialnie" - spis niezliczonej ilości ocenialni, do których zgłosiłaś się z prośbą o ocenę. Szkoda, że nie zachowałaś jedności napisu, wyglądałoby to znacznie lepiej.
Tak swoją drogą, dlaczego nie usuniesz "Linków", znajdujących się po lewej stronie bloga, skoro żaden z nich nie działa?
Minimalna ilość podstron jest, ale nie grzeszy ona szeroko rozumianą poprawnością ani nie świadczy o wielkiej oryginalności. Ot, co: przeciętnie. Radzę szybko zatrudnić betę i poprosić ją też o ogarnięcie zawartości podstron.
3/6
 
Punkty dodatkowe:
+ na "dobre chęci".
1/5
 
Podsumowanie:
Zapowiadało się całkiem nieźle, a potem... cóż, było różnie. Nie podlega żadnym wątpliwościom, że przydałoby się wprowadzić parę zmian. Nowy szablon, wzmożona praca nad każdym rozdziałem, dopracowanie szczegółów, a może też zatrudnienie bety? Możliwości jest sporo, jeśli tylko się chce coś zrobić. Podsumowując, uzyskałaś 14 punktów, co daje Ci stopień niedostateczny.
 
 
Zajęłam się "Treścią" dokładniej, niż w poprzednich ocenach i mam nadzieję, że wyszło nieźle.
Pozdrawiam wszystkich! :)

20 komentarzy:

  1. Jon Snow? Jaimie? Wyczuwam, że Autorka była na etapie Gry o Tron :)
    A tak co do oceny - Elaino, powiem ci, że jestem bardzo zadowolona, szczególnie właśnie z treści. Zdziwiła mnie pora publikacji, ale dobra, ja też coś tu w końcu robię pół godziny po pierwszej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie, dobra. Widzę również Arwenę, Aragorna, Sherlocka Holmesa i Dracona Malfoya. Przestaję się dziwić, rozumiem chyba. Chyba.

      Usuń
    2. Autorka od pewnego momentu opowiadania zaczęła czerpać bohaterów z wielu utworów. Była "Gra o Tron", ale też HP, "Zmierzch", Sherlock Holmes, "Achaja", "Władca Pierścieni" i wielu, wielu innych, tak więc mimo początkowych zdumień, w końcu też przestałam się dziwić. ;)
      Dziękuję, strasznie się cieszę, że moja praca wielogodzinna nie poszła na marne. :D W każdym razie, wreszcie wszystko dokładnie oceniłam i mogę deklarować, że w przyszłości też tak będę działać. :D
      No tak, pora może nie za wczesna, ale co zrobić, skoro spać się nie chce? ;) Cieszę się, że nie jestem tu jedynym nocnym Markiem. :D

      Usuń
    3. Dokładnie :D Czasem trzeba posiedzieć.
      Właśnie tak siedzę i to czytam, nie wiem czemu, nie wiem gdzie moje życie i mój sen, ale jednak to robię. Właśnie doszłam do sceny erotycznej z któregośtam rozdziału i... i... piękna komedia z tego romansu, nie ma co!

      Usuń
    4. Tak, nie ma to jak "na początku bolało, ale potem poczulam rozkosz". XD

      Usuń
    5. Mylisz się, Cuddly! XD
      "Wtedy jego potężny rumak ruszył na podbój mojej świątyni, przebijając się wpierw przez krwiste wrota niewinności."

      Usuń
    6. O.o Daj mi ten blog, proszę i powiedz, który rozdział. XD

      Usuń
    7. Blog masz powyżej, a rozdział - trzynasty. Polecam!

      Usuń
    8. Oj, Imloth, podziwiam Cię. :D Nie wiem, czy bez poczucia obowiązku oceniającej miałabym ochotę przegrzebywać się przez te pseudoarchaiczne opisy scen erotycznych i nie tylko, niełatwa lektura. ;)

      Usuń
    9. Przepraszam, ale mam zaciesz na twarzyczce odkąd tylko zaczęłam, choć przy kosmicznym kaszalocie to już nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem XD
      Wiesz, tak sobie myślę, czy tego bloga nie trzeba było traktować z lekkim przymrużeniem oka, bo zakrawa on na... hm, ciekawą parodię :3

      Usuń
    10. Oj tak, parodia jak się patrzy. :D
      Zaczynałam tę ocenę w fazie ogromnego zmęczenia i było mi wszystko jedno, ale później, w trakcie oceny kilkanastu następnych rozdziałów to już było dla mnie jasne. ;) Ocenę ciągnęłam, próbując wczuć się w rolę osoby biorącej to na poważnie, ale w końcu sama ledwo dawałam sobie radę. ;D
      W gruncie rzeczy, uważam, że ocena zła nie wyszła, a niektóre rady są uniwersalne. ;d

      Usuń
  2. Czy za kreacje bohaterów nie dajemy przypadkiem siedmiu punktów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A za podstrony sześciu? ;)

      Usuń
    2. Racja, nawet nie zauważyłam. Elaino, miśku, jak wpadniesz to popraw ;D

      Usuń
  3. Rozdział Szóśty, tak mi się rzuciło w oczy :3
    Uwielbiam czytać oceny blogów, tym bardziej takie dłuugie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O.o Nie wiedziałam, że tak niepoważnie oceniałam. O.o No, ale cóż, w poszukiwaniu przyczyn czemu, ach, czemu są jakieś błędy, odsyłam wszystkich do godziny opublikowania ---> miał człowiek prawo już przysypiać. ;)
    Wszystkie błędy poprawię, jak tylko będę mieć możliwość. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem pełna podziwu Elaino, że chciało Ci się oceniać bloga, który jest niczym innym jak prowokacją. W dodatku ocena jest bardzo dobra. Ukłon w Twoją stronę.


    Aria.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdawałam sobie sprawę, że blog jest parodią bądź nawet prowokacją, ale pisanie odmowy z tego powodu wydawało mi się niedorzeczne - zwłaszcza, że nie znoszę tego robić. Postanowiłam więc potraktować go poważnie i mimo wszystko jestem zadowolona z efektu swoich pracy. Miło mi, że innym też się on podoba, dziękuję. :)

      Usuń
  6. A może mi ktoś powiedzieć co z Shauu? Bo nie ma urlopu, a coś jej od jakiegoś czasu nie widać... Nie popędzam, ale chciałabym wiedzieć, czy jest sens czekać na ocenę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shauu_, z tego co wiem, ma zamiar przejść na urlop. Przepraszam za późną odpowiedź.

      Usuń

Skomentuj

Credits crazykira-resources | LeMex ShedYourSkin | ferretmalfoy masterjinn | colourlovers FallingIntoCreation