Autor: Semirkowa
Pierwsze wrażenie:
Adres
bloga jest prosty i łatwy do zapamiętania. I to tyle, jeśli chodzi o moje
odczucia z nim związane. Nie robi on na mnie żadnego wrażenia, ot, imię i
przymiotnik. Naprawdę nie mam pojęcia, co by mogło mnie tutaj zastać –
pamiętnik, opowiadanie obyczajowe, kryminalne, a może romans? Czas pokaże.
Wchodzę na
bloga i wita mnie szarość. Jakiś czas temu była to, o ile się nie mylę, czerń.
Z całą pewnością ten kolor dużo bardziej pasuje do adresu, choć mi z
niewinnością kojarzy się tylko biały.
Belka do
odkrywczych nie należy. Trzy proste słowa, utwierdzające mnie w przekonaniu, że
przed sobą mam romans. Jest trochę, podkreślam, trochę tajemniczo, ale mimo
wszystko nie spodziewam się żadnych rewelacji.
Tak
naprawdę to pierwsze wrażenie było nijakie. Nie czuję się ani podekscytowana,
ani zniechęcona. Ujęłabym to tak: ni to ziębi, ni to grzeje. Brakuje mi jakiegoś
polotu; czegoś, co sprawiłoby, że chciałoby się zostać na dłużej.
5/10
Szata graficzna:
Jest
prosta. Właściwie nie wiem, co mogłabym o niej napisać. Odcienie szarości i
trochę bieli to jedyne kolory, które znajdują się na Twoim blogu. Postawiłaś na
minimalizm, choć niestety, moim zdaniem, nie wyszło Ci to na dobre. Prostota
jest czasem najlepszym wyjściem, ale też, jak to zazwyczaj bywa, i w tę stronę
można przegiąć. Moim zdaniem tak jest w Twoim przypadku. Dla mnie ten szablon
jest po prostu nijaki, nudny, a to wszystko przez ten nieszczęsny kolor.
Brakuje mi jakiegoś urozmaicenia.
Parę
wskazówek: jak już napisałam w pierwszym wrażeniu, z niewinnością kojarzy mi
się biel. I jestem pewna, że idealnie pasowałaby ona do Twojego bloga. To
neutralny kolor, a moje skojarzenia z nim związane są jak najbardziej
pozytywne. Tymczasem szary to dosyć przygnębiająca barwa. Minimalizm wcale nie
polega na postawieniu na jednym kolorze. Tobie radziłabym użyć odcieni jasnego
różu, trochę beżu może, jakiś pastelowych barw. Taka akwamaryna, czy błękit
królewski też by się sprawdziły. Co byś powiedziała na brzoskwiniowy, czy
lawendowy? Paleta kolorów jest naprawdę ogromna, a Ty, moim zdaniem, poszłaś
trochę na łatwiznę. Mogłabyś się pobawić z kolorami linków, tytułami postów,
spróbować jakoś urozmaicić wygląd. Póki co wszystko się ze sobą zlewa, a w
szczególności tekst. Przede wszystkim czcionkę należy pociemnić – jest
zdecydowanie za jasna i gdybym czytała posty bezpośrednio na blogu, z pewnością
miałabym pewne problemy.
To by było
na tyle, jeśli idzie o kolory. Teraz trochę o czcionce. W pierwszych dwudziestu
rozdziałach jest ona zdecydowanie za mała. Żeby cokolwiek dojrzeć musiałabym
powiększyć sobie stronę. Nie wiem, czy to wynika z ustawień mojego komputera,
czy rzeczywiście jest ona po prostu niewielka. Poza tym w ostatnim rozdziale
nie dość, że zmieniłaś jej rozmiar, to jeszcze samą czcionkę. W prologu jest i
Calibri, i Times New Roman. Wybierz jedną, a wyjdzie Ci to na dobre. Zawsze
sprawdzaj też przed publikacją, czy rozmiar czcionki masz ustawiony na
„normalny”.
Nie podoba
mi się też ucięty nagłówek, bo domyślam się, że ciągnie się on jeszcze trochę w
dół. U mnie wygląda to tak. Jest to
trochę nieestetyczne. Przydałoby się coś z tym zrobić i to koniecznie.
Przyczepiłabym
się jeszcze do menu. O niebo lepiej byłoby, gdybyś je wyśrodkowała. W tej
chwili rozprasza moją uwagę.
Sam obraz
w nagłówku jest dosyć prosty i powiem, że nawet mi się podoba. Chciałabym Ci
zwrócić jeszcze uwagę na pewien drobny szczegół. Otóż w napisie na dole
znajduje się drobny błąd – po wielokropku powinna stać spacja.
To by było
chyba na tyle. Szablon nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia, jest parę
rzeczy do poprawki, ale przynajmniej nie jest pstrokaty, czy błyszczący.
5/10
Treść:
Po
przeczytaniu prologu doszłam do wniosku, że nie jestem w stanie skomentować
każdego rozdziału po kolei. Spróbuję jakoś składnie sformułować swoje myśli,
dotyczące Twojego tekstu.
Pierwszym,
co muszę napisać, jest to, że z wielkim trudem, naprawdę ogromnym, przebrnęłam
przez ten tekst. To była dla mnie prawdziwa mordęga – błędy męczyły mnie
niemiłosiernie.
Tak
naprawdę nie mam bladego pojęcia, od czego zacząć. Wiem, że może to nie jest
miejsce na to, ale po prostu muszę to napisać: wszystkie oceny, prócz tej
autorstwa Zozali, były dla Ciebie bardzo krzywdzące. Widzisz, moim zdaniem,
każdy dąży do ideału. Niektórym brakuje mniej lub więcej, ale żeby osiągnąć
cel, trzeba się starać. Dotychczasowe oceny Twojego bloga wprowadziły Cię w
błąd i to ogromny. Musisz naprawdę dużo pracować: czytaj na głos napisane
rozdziały, szperaj w słownikach, internecie, gdziekolwiek. Przemyśl trzy razy
to, co chcesz przekazać. Rozumiem, że się starasz, wciąż rozwijasz, ale
pamiętaj: nie możesz spocząć na laurach. Pisanie to sztuka, niekiedy talent.
Trzeba pracować, pracować i jeszcze raz pracować. Nie wiem, co mogłabym Ci
doradzić. Czytaj dużo książek, korzystaj z pomocy naukowych. Żeby pisać dobrze,
trzeba się cały czas kształcić, rozwijać. To naprawdę ciężkie, ale podjęcie
wysiłku w Twoim przypadku jest koniecznością.
Radziłabym
Ci zacząć od justowania tekstu i wprowadziłabym akapity. Wystarczy poszperać w
ustawieniach Worda, żeby robiły się automatycznie za każdym razem, kiedy
naciskasz enter. Estetyka tekstu sprawia, że od razu przyjemniej się go czyta.
Nie
sądziłam, że jakikolwiek tekst będzie mnie w stanie tak znudzić. Wprawdzie
udało mi się doczytać go do końca, ale w międzyczasie imałam się wszystkiego,
byleby tylko nie zajmować się tą oceną. W ciągu całego mojego życia nie
zdarzyło się nic, co sprawiłoby, bym odeszła od komputera, a jednak, doczekałam
się. Cóż, czytanie było naprawdę męczące.
Odnośnie
wspomnianych akapit wyżej ustawień. Odnoszę wrażenie, że nie za bardzo wiesz,
do czego wspaniałe wcięcia w tekście służą. Przede wszystkim: jasność przekazu.
Każdą kolejną myśl, niezwiązaną z poprzednim akapitem należy oddzielić. Sprawa
ma się tak samo w przypadku dialogów. Wcięcia, wcięcia i jeszcze raz wcięcia.
Spodziewałam
się jakiekolwiek akcji, a niestety nie zauważyłam jej wcale. Scena, w której
Eliza zostaje pojmana przez ochroniarza, gdy padają strzały w jego stronę, po
prostu mnie rozśmieszyła. Bardzo mi przykro, ale taka jest prawda. Szkoda, bo
pomysł sam w sobie jest ciekawy i pozostawia duże pole do popisu. Niestety, nie
wykorzystałaś potencjału, jaki daje Ci pisanie na podstawie serialu.
Pierwszym,
co chciałabym napisać, jest to, że nie zauważyłam żadnej znaczącej poprawy. Od
początku do końca trzymasz ten sam poziom i w tym przypadku to nie komplement.
Twoja
historia jest zagmatwana. Zaczynasz w taki sposób, że już na samym początku
czytelnik się gubi i zastanawia, o co tutaj chodzi. I chociaż w dalszych
częściach wszystko się niejako wyjaśnia, to i tak pozostaje pewien niedosyt.
Wiele kwestii nadal pozostaje w domyśle, co niestety nie służy Twojemu
opowiadaniu.
Opisy
uczuć Elizy są bardzo chaotyczne. Miałam wrażenie, że ciągle się powtarzają,
brakowało mi jakiś zaskakujących myśli, czyli czegoś, co bardzo cenię w
narracji pierwszoosobowej, mimo że za nią nie przepadam. Rozumiem, że myśli
mogą być nieuporządkowane, zwłaszcza w szczególnych sytuacjach, ale ciągle?
Poza
opisami uczuć nie znajdziemy niestety żadnych innych. Ani jak wyglądają
postacie, ani otoczenie. To jeden z wielu mankamentów Twojego opowiadania.
Skupiasz się wyłącznie na Elizie, pomijając całą, bardzo ważną, resztę.
Narracja pierwszoosobowa jest bardzo ciężka, gdyż pozostawia niewielkie pole do
popisu, ale skoro ją wybrałaś, to powinnaś wiedzieć na co się piszesz. Nie
wyklucza ona jednak opisywania miejsc, sytuacji – a przecież to też powinno być
podstawą opowiadania, świata, jaki tworzysz. Tutaj mi tego zabrakło
zdecydowanie. Sugeruję Ci byś trochę więcej skupiała się na pozostałych
elementach. To z pewnością wyjdzie Ci na dobre.
Naprawdę
nie wiem, o czym mogłabym jeszcze napisać. Fabuła? No cóż, bardzo
nieuporządkowana. Poruszasz dużo wątków, a ich nie kończysz, a to nie wróży
dobrze. Spróbuj ułożyć jakiś plan wydarzeń, tak jak się to robiło w podstawówce
podczas czytania tekstów. Małymi krokami udoskonalisz swoją opowieść.
5/30
Poprawność języka:
Naprawdę
chciałabym wypisać Ci wszystkie Twoje błędy, ale już na samym początku doszłam
do wniosku, że nie dość, że nie miałoby to sensu, to jeszcze jest ponad moje
siły. Musiałabym przekopiować cały Twój tekst, czym znużyłabym nie tylko
Ciebie, czy siebie, ale i potencjalnego czytelnika. Moje chęci, jakkolwiek na
początku były ogromne, zmniejszały się stopniowo z każdym kolejnym rozdziałem.
Doszłam do
wniosku, iż najlepszym rozwiązaniem będzie wypisanie paru przykładowych błędów,
a na sam koniec krótkie podsumowanie i, mam nadzieję, przydatne rady.
Prolog:
Na wstępie
chciałabym zaznaczyć, że bardzo zdziwił mnie pewien fakt: nie zastosowałaś się
do porad, które otrzymałaś od Zozali. Mimo iż nie było ich wiele, zawierały
cenne instrukcje. Nie będę zatem patrzeć na Twój tekst, tak, jakbym zrobiła to,
betując go. Chcę Ci zwrócić przede wszystkim uwagę na pewne rzeczy, które, moim
zdaniem, są karygodne.
Kwestia
czysto techniczna: nie stawia się spacji przed znakiem interpunkcyjnym, co Ci
się, niestety, zdarza, a po nim. Rzecz się ma inaczej oczywiście z
półpauzami/pauzami, ale mam na myśli przecinki,
„Ze
słodkiego snu wyrwało mnie czyjeś chrapanie.
Ciężko mi było otworzyć powieki. Wydawało mi się, że były na
tyle ciężkie, że z każdą próbą kończyło się niepowodzeniem.” – powtórzenia,
które przewijają się przez cały tekst, są naprawdę męczące. I nie chodzi mi
tylko o „było/były”, ale też o „że”, czy „mnie/mi”. Kilka zdań dalej też
pojawia się nieszczęsne „być”.
„Jego
gorące ciało oplatane z moim.” – tak się kulturalnie zapytam: że co?!
„Wtedy
serce zabiło jeszcze mocniej powodując ucisk. (Gdzie ten ucisk?) Czułam jakby
ktoś wbił (w nie) sztylet w nie. (Błędny szyk zdania.) Ból
znów uderzył mnie w głowę, a następnie ponownie uderzyło w
serce. (Co uderzyło?) Cicho pisnęłam, by nie obudzić świeżego znajomego. Tak,
znajomego. Poznałam go! To policjant, przyjaciel Ben’a , brata mojego
przyjaciela. (Na miłość boską, nie Ben’a, nigdy! Bena.) Nadal nie mogłam dojść
do tego jak on zjawił się w moim łóżku. Tym
bardziej po tym ,co mi zrobił! Łza spłynęła po moim policzku. Nie chciałam z
nim leżeć w jednym łóżku. Wyswobodziłam się z jego objęć, a następnie schodząc z łóżka,
tak po prostu zleciałam z niego. (Z czego?)” – w pełni zgadzam się z tym, co
napisała Zozali, szyk zdań jest okropny, nie wiem, dlaczego, ale odnoszę
wrażenie, że na siłę starasz się przekombinować, używasz niepotrzebnych
udziwnień, mam problem ze zrozumieniem niektórych kwestii, a powtórzenia biją
po oczach. Zdarzają Ci się nadprogramowe spacje, które mój Word nagminnie
podkreśla, przyprawiając mnie o ból głowy. Masz problemy z przecinkami, może
nie jakieś straszne, pamiętasz o stawianiu ich przed „że”, chociaż tyle.
Pójdźmy dalej...
„Oparłam
ręce na poręczy i powoli wstawałam. (Czy to naprawdę była na tyle długa
czynność?) Zauważyłam, że miałam założoną koszulkę i majtki, jednak nic nie
doszło między nami. (Skąd czytelnik ma to wiedzieć?) Chociaż jedna dobra rzecz
w tym. (W czym?) Jednak coś mi nie pasowało. Pomieszczenie.
(Hm?) Pokój był całkiem inny, niż mój.
Takiego pokoju nie mam u siebie w domu.” – tak naprawdę zmieniłabym tutaj
wszystko. Na wyłapanie wszystkich błędów musiałabym poświęcić co najmniej dwa
miesiące, a w rezultacie napisałabym opowiadanie od nowa.
Rozdział 1:
„To było
nietrudne, gdyż mój przyjaciel Tom , to znaczy nasz [mój i
Natalii] (Kim jest Natalia, czemu teraz o niej wspominasz, nic o niej nie
wiemy.) oznajmił, że Ben zaprosił nas na imprezę
domową. Tom i Ben są braćmi bardzo podobnymi
do siebie. Tom jest od niego młodszy o rok, a wygląda jakby był jego
bliźniakiem. Odróżnić ich jednak się dało przy głębszym spojrzeniu na twarze
oraz ruchy. Ben’a (BENA!) nie znałam wcale, Tom nie przedstawiał nam nikogo ze
swojej rodziny. Nigdy nie pytałam go, dlaczego. Czy
teraz żałuję tego, że poznałam? Ben nic mi nie zrobił, ale Semir tak. (Nic nie
rozumiem, najpierw piszesz o Tomie, zaraz wyskakujesz z Benem, to w końcu
bohaterka żałowała, że poznała Toma, czy jego brata, czy w końcu Semira? Znaczy,
domyślam się, że chodzi o tego ostatniego, ale z kontekstu wynika zupełnie co
innego.)” – Tom to, Tom tamto, z kolei Ben to i jeszcze coś innego. To jest tak
zagmatwane, że już mnie boli głowa, a to dopiero początek... Zawalasz
czytelnika nawałem informacji i nawet ja, mimo mojej niekiepskiej pamięci, nie
zdołałam wszystkiego zapamiętać. Właściwie chwilę po przeczytaniu tych kilku
zdań, zdążyłam zapomnieć, o czym traktowały.
Rozdział 3:
„[...]który
wydawał się na łatwy.” – nie może „wydawać się na łatwy”, może „wydawać się być
łatwym”;
„Nie
chciałam psuć sobie resztę nocy[...]” – reszty nocy.
„-
Kochanie, choć do mnie – szepnął – Wiem, że nie śpisz” – zgubiona kropka to
raz. Dwa: „choć”?! Nie no, proszę, powiedzcie, że mam omamy.
W trakcie
czytania zauważyłam błędy, które przyprawiły mnie o palpitacje serca i
niemiłosiernie kuły mnie w oczy. Oto one:
– rozdział
9: „wyksztusić”;
– rozdział
21: „wzgóżu” (Tutaj włosy mi stanęły dęba.)
– rozdział
21: „lewem” (Osiwiałam.)
– rozdział
21: „[...] zdawał się nas pożreć[...]” (Hm?)
Kapituluję.
Mimo moich najszerszych chęci, nie jestem w stanie teraz przebrnąć przez taką
ilość błędów. Mam jeszcze wiele innych blogów w kolejce, które także czekają na
ocenę, a wyłapanie wszystkich potknięć czy niedociągnięć, tak, jak już
wspomniałam, zajęłoby mi bardzo dużo czasu.
Dobrze,
może przejdę zatem do podsumowania. Z trudem, ale jednak, udało mi się
przebrnąć przez tekst. Robisz naprawdę wiele, wiele (wiele!) błędów i Twój styl
pozostawia wiele do życzenia. Musisz ciężko nad nim pracować, bo tylko tak
będziesz w stanie coś osiągnąć. Chcesz wydać książkę? No cóż, daleka droga
przed Tobą, naprawdę daleka, ale do wszystkiego można dojść, nawet małymi
kroczkami. Życzę Ci powodzenia z całego serca.
Pierwszym,
co się rzuca w oczy to powtórzenia. Ścielą się gęsto i często. Jedno goni
drugie, tuż za kolejnym. To jest niedopuszczalne. Istnieją równoważniki zdań,
synonimy, jest tyle możliwości.
Masz
problemy z budowaniem zdań. Są one krótkie, zdarza się tak, że się w nich
gubisz, czym wprowadzasz mnie, jako czytelnika, w konsternację. Czasem błędnie
odmieniasz rzeczowniki czy czasowniki. Szyk zdań jest w niektórych momentach
naprawdę okropny.
W trakcie
czytania odnosiłam wrażenie, że nie masz pojęcia, czym jest przecinek. Przykład
z rozdziału 21: „Drewniane schody, prowadziły na piętro,
gdzie z pewnością musiały być inne pomieszczenia. Wszystko to, wydawało
się być takie inne, wręcz dziwne.” Te zaznaczone na czerwono powinny zniknąć w
tempie ekspresowym. Jeśli o zasady stawiania przecinków chodzi, to zajrzyj
sobie chociażby tutaj.
Z odmianą
imion też masz problemy. Przede wszystkim, w żadnym bądź razie, nie piszemy
„Ben’em” czy „Tom’em”, a już na pewno nie „Semir’a”. (Co dziwne, czasem
odmieniasz tak, a czasem poprawnie.) Możesz sobie poczytać o tym
przykładowo tu,
czy tu. Zdaję
sobie sprawę, że niektóre imiona sprawiają ogromne trudności, ale w tym
przypadku jest to proste jak budowa cepa.
Twoje
dialogi są suche. Rzekłam/szepnął/spytał i tak dalej, i tak dalej... Mam dla
Ciebie pewną propozycję. Wyłap wszystkie dialogi ze swojego tekstu i wrzuć je
do odrębnego pliku. Zobaczysz wtedy, jak śmiesznie one wyglądają. Oczywiście,
czasem noty odautorskie nie powinny być zbytnio rozbudowane, ale, moim zdaniem,
Ty przegięłaś w drugą stronę – ich tak naprawdę nie ma! Radziłabym Ci poczytać
parę porad o budowaniu dialogów, w internecie jest tego mnóstwo, a także
przejrzeć książki. No nie wiem, lubisz Harry’ego Pottera? Zmierzch? (Ugh.) Weź
książkę do ręki i ją przejrzyj. Nie wyobrażam sobie czytania jakiegokolwiek
dzieła, gdzie znajdowałyby się tylko takie dialogi.
Masz
naprawdę duże zaległości. Nie daj się zwieść czytelnikom, którzy twierdzą, że
piszesz cudownie i nie popełniasz żadnych błędów – każdemu się zdarzają. Ale
nad tekstem trzeba pracować, trzeba cały czas się kształcić, przeprowadzać
porządny research. Marzenia są dla ludzi: chcesz wydać
książkę? To weź się do roboty.
0/7
Kreacje bohaterów:
Nie masz
ich wielu, a w dodatku wszyscy, według mnie, są tacy sami, czyli po prostu
nijacy.
Przede
wszystkim: masz dwadzieścia dwa rozdziały, a ja nie mam pojęcia, jak wyglądają
Twoi bohaterowie. Owszem, widzę ich, ale nie oczami wyobraźni. Zdjęcia w
opowiadaniu, ilustrujące bohaterów, przyprawiają mnie o palpitacje serca. O ile
rozumiem rysunki autorów, czy fanów, to zdjęć absolutnie nie toleruję i będę
tępić. Książki z obrazkami odstawiłam w kąt bardzo dawno temu, więc osobiście
czuję się urażona tym, że wyglądu bohaterów nie przedstawiasz w inny sposób. W
prawdziwej powieści nie znajdziemy przecież obrazów czy zdjęć bohaterów, a jednak
po przeczytaniu mamy jako takie pojęcie o ich wyglądzie. Tutaj, niestety, tak
nie jest. Podajesz szczątkowe informacje, naprawdę szczątkowe, które mi, jako
czytelnikowi, absolutnie nic nie mówią. Wyobraź sobie, że zdjęć nie ma, nie ma
obrazów – nic. Jak wyglądają Twoi bohaterowie? Co z tego, że Ben i Tom są do
siebie podobni, skoro nawet nie wiemy, jak wyglądają. To naprawdę bardzo duży
minus.
Kolejnym
mankamentem jest to, że większość Twoich postaci jest niezbyt złożona, brakuje
mi w nich płaszczyzn, wszystko wydaje się być utarte, schematowe. Nie próbujesz
ich rozwijać, a przynajmniej część z nich powinnaś, tymczasem są oni statyczni.
To, co zawsze mnie fascynowało w różnego rodzaju utworach to metamorfoza
postaci, jak w trakcie akcji przeobraża się jego charakter. Tutaj mi tego
zdecydowanie zabrakło.
Rozterki
głównej bohaterki (uch, nie czuję, że rymuję) przyprawiają mnie o mdłości i to
dosłownie. Tak, rozumiem, ludzie mają różne problemy, ale naprawdę nigdy nie
podejrzewałam, że aż tak infantylne. Eliza jest rzekomo dorosłą kobietą, a
zachowuje się jak, nie przymierzając, nastolatka, w której buzują hormony.
Protagonista opowieści powinien wzbudzać w czytelniku emocje, jednakże nigdy,
przenigdy takie, jakie ja odczuwałam podczas czytania. Bohatera można pokochać
całym sercem, można go znienawidzić. Ja absolutnie nie wiem, co mam myśleć o
głównej postaci. Czuję, że zgłupiałam, naprawdę. Moim zdaniem Eliza jest
dziecinna, niedojrzała i strasznie naiwna, a to powoduje, że dla mnie też
irytująca. Nie wiem, na kogo starasz się ją wykreować – póki co wydaje się być
głupiutką kobietką (z racji jej wieku nie można jej nazwać dziewczynką, choć
się o to prosi), pozbawioną jakichkolwiek ukrytych wartości. Narzekanie i
użalanie się nad sobą to nie są dobre cechy. (No, chyba że mówimy o Polakach,
ale narodowości Elizy też nie znamy.)
Kolejnym
bohaterem, którego wypadałoby wymienić, jest Semir – rzekomo policjant, a to, w
jaki sposób go przedstawiłaś, wcale tego nie sugeruje. Po pierwsze ten zawód
kojarzy mi się z prawością, odpowiedzialnością. Czy uważasz, że policjant
postąpiłby w ten sposób, jak on w przypadku ślubu z Elizą? Nie wydaje mi się.
Owszem, zdarzają się skorumpowani policjanci, a także tacy, którzy policjantami
zostali, bo lubią odreagowywać na innych. Tak, są tacy, co do tego nie ma
najmniejszych wątpliwości. Jednak wątpię w to, że któryś byłby w stanie się
posunąć do tak nieczystej zagrywki. (Och, ale ja naiwna jestem.) Mimo wszystko,
moje odczucia związane z tą postacią są bardziej pozytywne niż negatywne.
Cieszy mnie to, że ma jakieś uczucia, że zdaje się kochać Elizę. Dzięki temu
nie jest płytką postacią, ale to jedyna dobra cecha, jaką w nim udało mi się
odnaleźć.
Tom –
policjant i psychopata w jednym. Cóż, wydaje mi się, że ostatnimi czasy dosyć
często idzie to w parze. Czy uważam to za dobre? Och, to zależy. (Jeśli ktoś
chce się uraczyć dobrą lekturą, to polecam „Intensywność” Koontza.) W tym
przypadku trochę przedobrzyłaś. Psychopata, bądź co bądź, jako słowo, ma
negatywny wydźwięk. Jednakże, według mnie, powinien posiadać cechy, które
powszechnie uważane są za słuszne. Tomowi przede wszystkim brakuje
dyskretności, opanowania, zdecydowanie. Takie moje wyobrażenie, że osoby ze
skłonnościami psychopatycznymi nie kierują się emocjami. Może Ty masz inne. A
może chciałaś z niego zrobić maniaka? Wszystko jest prawdopodobne. W każdym
bądź razie znów naruszyłaś mój obraz policjantów. I nie uważam, że to dobre.
Co do
reszty postaci – no cóż, są, bo są. Ben niby jest, a jakby go nie było. Natalia
– no cóż, to jedyna bohaterka Twojego opowiadania, która mnie zaintrygowała. I
to chyba tylko dlatego, że się nie pojawiła. Jest jeszcze matka i ojciec
Semira, ale wolę się na ich temat nie wypowiadać.
2/7
Pomysł:
Piszesz
opowiadanie na podstawie serialu „Kobra – oddział specjalny”. Cóż, nie miałam
okazji oglądać, ale, żeby mieć jakiekolwiek pojęcie o czym traktuje, zajrzałam
na rzekomo wszechwiedzącą Wikipedię, która twierdzi, że: „Serial opowiada o
przygodach policjantów patrolujących autostradę, którzy często uczestniczą w
ciężkich sprawach kryminalnych i szalonych pościgach.” Aż ciśnie się na usta
pytanie: gdzie ta akcja? Oczywiście, piszesz z punktu widzenia kobiety
niezwiązanej ze światem policji, ale temat też czegoś wymaga. Pomysł nie jest
najgorszy, do najlepszych też nie należy. Jeśli chodzi o wykonanie… Cóż, tu
jest o wiele gorzej i pozostawia ono wiele do życzenia. Poza tym opowiadanie
jest strasznie zagmatwane i, moim zdaniem, nieprzemyślane.
2,5/5
Podstrony:
Doszłam do wniosku, że bardzo, ale to bardzo nie lubię tego
punktu. Ale cóż, mus to mus, góra ustaliła i (chcąc nie chcąc) trzeba się
stosować. Cóż.
Więc mamy podstronę o Tobie. Opis jest niczego sobie, w końcu
możemy poznać Ciebie, Twoją blogową przeszłość. Mankamentem są jedynie błędy.
Powtórzenia ścielą się gęsto i często; naprawdę ciężko było mi przebrnąć przez
ten opis. Gdybym na początku zerknęła w tę podstronę, miałabym pewne
wątpliwości, co do jakości tekstu.
Nie wiem po co masz podstronę o bohaterach. Umieściłaś tam tylko
zdjęcia, żadnych opisów nie widzę. Zdecydowanie radziłabym Ci usunięcie jej.
Przejdźmy czym prędzej do linków. Są pogrupowane, to mnie
cieszy. W sumie nie mam Ci tutaj nic do zarzucenia, choć martwi mnie jedna
rzecz: czy naprawdę uważasz, że rozwiązanie „czytam twoje opowiadanie, jeśli ty
czytasz moje” jest dobre? Moim zdaniem nie. Sama osobiście śledzę kilka blogów,
choć nie zmuszam nikogo do odwiedzenia mojego. Nie podaję w komentarzu linku,
gdyż wychodzę z założenia, że jeśli ktoś będzie zainteresowany, to może kliknąć
na mój nick i stamtąd łatwa droga do mojego bloga (och, ale mi rym się udał).
Taka mała dygresja: czy wiedzieliście, że formą poprawną jest „blogu”, nie
„bloga”? Ta druga forma wypiera pierwszą, ale obie uważane są za poprawne.Jest
miejsce na spam, chociaż zauważyłam, że niektórzy zostawiają Ci informację o
nowych rozdziałach w komentarzach. Cóż, to nie Twoja wina.
Masz też odrębne miejsce na linki do ocenialni, gdzie wystawiono
już opinie na temat Twojego opowiadania. Cóż, na ich temat wypowiedziałam się
już wyżej, więc nie będę się niepotrzebnie powtarzać.
Podsumowując: jak wspomniałam, nie rozumiem, po co masz
podstronę o bohaterach. Nie masz ich dużo, a takie rzeczy, jak waga, czy wiek,
naprawdę nie są niezbędne. W szczególności to pierwsze. Poza tym wszystko w jak
największym porządku, także:
4,5/6
Dodatkowe punkty:
Przyznaję
pół za chęci i drugie pół za, przede wszystkim, niebywałą odwagę.
1/5
Wiem, że w
pewnym momencie ocena przybrała negatywny wydźwięk, ale puściły mi już nerwy.
Naprawdę, dawno nie widziałam aż tylu błędów w tekście. Moim zdaniem to
przechodzi po prostu ludzkie pojęcie. Bardzo mi przykro, że muszę używać tak
ostrych słów, ale naprawdę nie wiem, jak inaczej przekazać to, co myślę.
Wspominałam
o tym już parę razy, ale muszę napisać to jeszcze raz: pracuj nad swoim
tekstem, pracuj i jeszcze raz pracuj. Popraw wszystkie lapsusy. Potrzebujesz
naprawdę dużo wsparcia i wielu porad, nie ignoruj nikogo, kto wypisze Ci Twoje
błędy – zmieniaj je, dziękuj. Nie wszyscy ludzie są złośliwi i wytykają
potknięcia, bo tak lubią. Niektórzy po prostu chcą Ci pomóc. Darowanemu koniowi
w zęby się nie zagląda, ot co.
Zdobyłaś w
sumie dwadzieścia cztery punkty, czym zasługujesz na ocenę dopuszczającą.
Załapałaś się ledwo, ledwo, naprawdę, a to wszystko dzięki dodatkowemu
punktowi, który przyznałam z dobrego serca. To o czymś świadczy.
Na sam
koniec pragnę jeszcze Ci coś poradzić: pisz! Jeśli sprawia Ci to przyjemność,
to rób to, ale staraj się doskonalić, nie stój w miejscu. Zobaczysz, jakie będą
efekty.
Autorka zawiesiła bloga, bo chyba otworzyłaś jej oczy. Przynajmniej tak mi się zdaję, że chodzi o Ciebie, Psinko! :D Ale spokojnie, nie zrobiła tego w żalu i jak zawsze Twoja ocena wyszła świetnie. Przeczytałam całą i tylko się od Ciebie uczyć :D
OdpowiedzUsuńJa bym nie wytrzymała, sam nagłówek z tą babką mnie denerwował, a głównie jej twarz, wrr. To nie jest jakaś piosenkareczka? Dobra, dobra, już nie mówię nic, ha :D
Dziękuję bardzo, ale nie miałam na celu skłonienia Semirkowej do zawieszenia.
UsuńUczyć się ode mnie nie trzeba, ale komplement bardzo miły ;)
Psinka ma to, czego oceniającym potrzeba: cierpliwość, obiektywność, znajomość zasad i dawania rad. Żyć, nie umierać z taką towarzyszką u boku :D
UsuńChcę już tak pisać oceny! Ale zastosuję się do jednej z rad Psinki - będę pracować, pracować i pracować. :D
UsuńPsinka, fanklub Ci się tworzy, huehue, ale zasłużony <3 :D
UsuńJest mi z tego powodu bardzo miło :) Issle, to jak każda z nas pisze oceny to nasza indywidualna sprawa, każda ma swój styl i powinna go zachować :)
UsuńAle miło łechtacie moje ego :)
Tak, oceny Psiej Gwiazdy czyta się bardzo przyjemnie :). Jedne z najlepszych, moim zdaniem ;).
UsuńI jak tam Skyfall? :)
Dziękuję Agnieszko :) Co do filmu, to pozwoliłam sobie odpisać na Twoim blogu :)
UsuńWłaśnie zobaczyłam reklamę filmu "Looper - Pętla czasu" i stwierdziłam, że muszę zobaczyć ;)
UsuńO tak, ten film zdecydowanie trafia do tych z zakładki "Chcę przeczytać", tym bardziej, że gra w nim aktor, którego bardzo lubię - Joseph Gordon-Levitt. :>
Usuń*Przeczytać? XD obejrzeć, miałam na myśli...
UsuńJa uwielbiam Bruce'a :) Polecam film "Ktoś całkiem obcy" - świetny!
UsuńAgnieszka, wreszcie widzę twoje zacne kędziorki na avatarze! :D
UsuńA tak do tematu filmów - na Skyfall wybieram się ze znajomymi, a tak to specjalną filmomanką nie jestem. Lubię od czasu do czasu coś obejrzeć, ale to musi być naprawdę dobry film. Zakochałam się na przykład w którejś z nowych produkcji Woody'ego, "O północy w Paryżu" bodajże. Mój ulubiony Hiddleston i świetny Stoll, który grał tam Hemingwaya, a do tego niezapomniany klimat Paryża na przestrzeni epok. Kino akcji to to nie jest, ale zauroczyło mnie :3
Tak, widzisz zacne kędziorki. Jednak zdjęcie jest sprzed ok. 3 lat, kiedy byłam piękna i młoda. Następne zdjęcie jakie umieszczę, to pewnie będzie zdjęcie ślubne za kolejne 3-4 lata XD.
UsuńEch, a ja czekam aż Skyfall będzie do ściągnięcia, mueheh.
Ty piracie ;) Ja też bym poczekała, ale chłopak mi jęczy i jęczy, słuchać go już nie mogę, a do kina nie lubię chodzić, bo zawsze się obżeram, a na dole w budynku kina mam bar, bilard i kręgle, browar stosunkowo tani i po filmie trzeba się napić ;)
UsuńJaki tam ze mnie pirat ;). Chociaż będąc w szpitalu na parterze były akcesoria dla chorych, protezy, wózki i m.in. opaski na oko. Bardzo chciałam taką jedną :x.
UsuńCzuję się rozbrojona XD Szczerze powiedziawszy weszłam tam któregoś dnia i odpadłam widząc babę na nagłówku. Wolałam nie zaczynać czytać, bo jeśli jej wygląd miałby świadczyć o charakterze... Dżizys. Nie oceniaj człowieka po okładce, cytując znajomą xD
OdpowiedzUsuńA tak poważniej... Cieszę się, że jakoś przebrnęłaś przez tego bloga. Samolubna emi po prostu już nie może doczekać się oceny WNS. Im dłużej każesz mi czekać, tym ciekawsza się, kurczę, robię :D
Pozdrawiam ciepło! :D
A ocena się pisze, oj pisze :)
UsuńDość lekka i przyjemna ocena, rzeczywiście miło się czyta. Szkoda tylko, że autorka zawiesiła bloga. Znam parę dzieł Semirkowej, o ile to ta sama osoba i wiem, że dobrze pisała. Chyba że jest jeszcze jakaś druga osoba o tym nicku. W każdym bądź razie dobra ocena.
OdpowiedzUsuńAch, wiecie co? Dostałam postrzał. Normalnie nie mogę ruszyć prawą stroną ciała. Tzn nie przekręcę głowy w prawo ani się nie schylę. Mam L4 do niedzieli. Fajnie, nie?
Och matko, współczuję Mia! Do niedzieli? Ja bym wolała do piątku, ale przyszłego ;)
UsuńBIEDULKO, kuruj się, stara <3 :c
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAleż staraj się dalej! Mam nadzieję, że nie uraziłam Cię swoją oceną, bo nie miałam takiego zamiaru. Dlatego nie rozumiem Twojej decyzji o zawieszeniu bloga.
UsuńTo tylko ocena i naprawdę nie powinno się tym tak przejmować, a ewentualnie wziąć co nieco do serca. Nie załamuj się, z czasem zaczniesz pisać lepiej i lepiej, tylko pracuj nad sobą. No o czytaj dużo książek :)
Ścielę się,
Psia Gwiazda.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTo może czas poszukać? :)
UsuńStaraj się też sięgać po książki znanych pisarzy. W Twoim opowiadaniu przede wszystkim brakuje opisów i dobrych dialogów. Podkreślam dobrych. Podczas czytania staraj się zwracać uwagę na to, jak są zbudowane :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPoszukam jutro artykułów odnośnie pisania dialogów i Ci podeślę :)
UsuńOdnośnie betowania: zerknij na stronę betowanie.blogspot.com :)
Polecam stronę ;) Semirkowo, nie przejmuj się. Oceny nie są po to, by dołować, a po to, by pomagać w stawaniu się lepszym. Psia Gwiazda wytknęła ci błędy? To pracuj, pracuj ile wlezie, by je poprawić! Nikt nie był pisarzem od urodzenia; może nie masz wrodzonego talentu, może potrzebujesz więcej pracy, ale z pewnością wszystko zacznie się udawać. Prędzej czy później, zawsze warto próbować.
UsuńOcenisz mojego? ww.polamojezycie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCzy to pytanie jest skierowane do mnie? Jeśli tak, to uprzejmie wolałabym odmówić.
UsuńŚcielę się,
Psia Gwiazda.
Shauu_ dodałam komentarz pod postem z moja oceną.
OdpowiedzUsuńCzy będą jeszcze konkursy literackie? ._. Ja ogłoszenie o konkursie zobaczyłam akurat w tym dniu, w którym przyjmowanie prac zostało zakończone... Kurczę, a tak bardzo chciałam wziąć udział.
OdpowiedzUsuńOczywiście, na pewno coś jeszcze zorganizujemy :) Może coś o bardziej świątecznej tematyce, pomyślę nad tym.
Usuń