No
to zabieramy się za pierwszego i jedynego blogaska w kolejce. Jakie to smutne
:C
Autor:
Tooru
Pierwsze wrażenie:
Nie
mam pojęcia czym jest adres, co robi, po co tu jest, ale od razu skojarzył mi
się z czymś japońskim. Czy to te litery, połączenie, czy jakiś wydźwięk podczas
czytania. Cóż, nie mam pojęcia, ale ogólnie nazwa mi się nie podoba. Nie wiem
czego mogę się spodziewać tak naprawdę, a czegoś takiego nie lubię. Wiem, że
różne są opinie – niektórzy wolą polskie adresy (jak ja), a niektórzy ich po
prostu nienawidzą, bo to polskich znaków brak, a to za długie i brzydko
wygląda… I tak w kółko i w kółko, a wiem, że to może być po jakimś czasie
męczące. No dobra, ja uwielbiam nasz język i źle mi z tym, że adres nie jest
właśnie po polsku, uch!
Adres
na belce jest ciekawy. Żeby się upewnić, że jest Twój wpisałam go sobie w
przeglądarkę, i co? Twój, a to czyni go jeszcze lepszym, bo naprawdę mi się
podoba! Od razu na myśl przychodzi mi świat shinobi wykreowany przez
Kisiela, a to już ogromny plus, bo
uwielbiam go. Udajmy, że tego wielgaśnego Uchihy na nagłówku nie zauważyłam i
dopiero teraz wpadłam na to, że to może faktycznie być coś o Naturo! Ojej, jak
miło! Teraz nie żartuję, bo miło dlatego, że bardzo dawno temu czytałabym
jakikolwiek FF o Naruto. Ostatnio weszłam w fazę fantastyki i ogólnie – jakoś
już nie czytam tyle o Naruto co kiedyś, bo już nic mnie nie może zaskoczyć.
Stale romanse, jakieś dziwne i niemożliwe paringi, które nie mają absolutnie
nic wspólnego z kanonem, a tego wprost nienawidzę. Boję się, że u Ciebie jest
właśnie coś takiego, a to naprawdę denerwuje!
A
ogólnie? Ogólnie to nie mam zbyt dobrego wrażenia. Nie lubię koloru białego,
ba, ja go wręcz nienawidzę, jeśli chodzi o jakieś tło, bo jest dla mnie wtedy
zbyt pusto i nudno. Tutaj mamy jeszcze czarny, trochę tego „skórowego” i
czerwone ślepia Itasia/Saska. W sumie nic specjalnego, a powiem nawet, że jest
nudno, nie zachęca mnie i odechciewa mi się tutaj siedzieć, a tym bardziej
oceniać. O tym może powiem w następnym punkcie, co?
No
więc nie jest fajnie, nie podoba mi się, a ja jestem bardzo przychylnym i
uprzejmym człowiekiem, który potrafi się szybko przystosować. U Ciebie ciągle
mi się nie podoba. Ten spokój i cisza mnie aż przeraża. Dziwna sprawa, prawda?
Ale tak już bywa.
5/10
Szata graficzna:
I
zaczynają się prawdziwe schody! No dobra, prawdziwe mogą się zacząć przy treści
(nie mówię oczywiście, że się zaczną. Z reguły treść jest najcięższa, prawda?),
ale nie o to chodzi! Od czego by tu zacząć, no od czego? Poza tym zastanawiam
się czy mam jeszcze ocenić ten mały burdelik na prawo, czy też nie? No dooobra,
ocenię, ale spokojnie! Nie okażę się potworem, a więc czytaj śmiało dalszą
ocenę. To tylko grafika.
Zacznijmy
więc od góry, czyli nagłówka! Co mi się w nim nie podoba? A no to, że jest
zwykłym obrazem, wklejonym na potrzeby bloga, a jeśli miałabym być wyjątkowo
czepialska, to powiedziałabym, że nie wiem kto jest autorem! Nie będę jednak,
bo sama nie podaje tych geniuszów, bo zwyczajnie trudno mi wszystko znaleźć.
Albo zapominam, mniejsza zresztą. Na obrazku mamy Sasuke lub Itachiego.
Bardziej mi to wygląda na tego starszego, ale znowu nie widzę nigdzie jego
przesłodkich i przeuroczych zmarszczek, które ma obok noska (jejku, jak ja się
nad nim rozczulam, ale tak to jest, jak się ogląda swoją ulubioną postać).
Dobra, to jest chyba nasz słodki Łasica, bo coś tak zgaduję przez płaszcz,
jeśli w ogóle to jest płaszcz, i czoło wraz z grzywką. Ogólnie obrazek mi się
nie podoba, bo jest niewyraźny i po prostu nie podoba mi się, o. Czy to przez
jego twarz, czy te cholerne tło koloru białego? Och, nie wiem, nie powiem Ci, o
gustach się nie dyskutuje, prawda? Co tam jeszcze z tym nagłówkiem… No tak,
pusto. Nic nie ma. Żadnego napisu, innego obrazku, żadnej akcji, tekstury, brak
jakiejkolwiek przeróbki… Okej, nie wymagam od Ciebie znajomości Photoshopa na
poziomie doświadczonego grafika, ale coś tam mogłaś pokombinować, prawda? Nie
jestem fanką takiego czegoś. Chociaż może to lepsze, bo zawsze mogłaś wstawić
napis rodem z painta, nie?
Reszta
czarna, czcionka biała czy tam jasno szara (wybacz, nie mam oczu wieczorem, a
jak mam to krzywo widzą). Razi mnie strasznie, że na prawo masz po prostu
wszystko. Zamiast zamienić to w uporządkowane menu albo jak zechcesz to nazwać,
to jest jeden wielki burdel, że tak brzydko powiem. To nie takie trudne, a o
wiele lepiej wygląda, prawda?
6/10
Treść:
I
zbliżamy się do naszego ulubionego punktu! Nie wiem czy nie mogę się doczekać,
czy chcę już skończyć ocenę… Nie żebym miała coś do Twojego bloga, uprzednio go
nie czytając, tylko bardziej chodzi o to, że lubię mieć skończoną ocenę i
świadomość, że robota została wykonana. Pewnie też tak masz, co? Z czymś musisz
mieć, ja to wiem! A jak nie masz to truuudno, bo i tak to nie wpłynie na ocenę Twojego bloga, prawda?
Wybacz, że to wszystko piszę, ale mam w zwyczaju gadać za dużo, co zawsze widać
w komentarzach, które dodaję. Jeśli w pewnej chwili wyskoczę Ci z czymś, co nie
ma kompletnie nic wspólnego z treścią – nie dziw się. To je Shauu_ tego nie
zrozumiesz.
Nie
wiem czy mam zacząć od „O blogu”… Potraktuję go jako pewien wstęp, ale nie jako
rozdział, ok? No wiesz, bo raczej takie coś do ogólnego rozdziału/prologu nie
należy. Mogłaś to umiejętnie przekształcić na krótki prolog, wiersz, słowa,
opowieść. Jest tyle sposobów, a Ty wybrałaś ten najbardziej prymitywny, moja
miła Tooru.
Wstępne
rozpoznanie mnie całkowicie urzekło! Jeśli taka miałaby być historia, w której
pieniądze są najważniejsze, polityka się sypie, a człowiek nie wie na czym stoi
– ja w to wchodzę i nie wychodzę, bo chcę tu zostać na dłużej! A potem
przeczytałam kolejną część wstępu i wszystko prysnęło. Itachi i Sakura to
najgorszy paring, jaki mógł kiedykolwiek powstać, moim skromnym zdaniem.
Itachi, który jest moim ulubieniem zawsze był przedstawiany jako postać
tragiczna – zamknięty w sobie geniusz, który przez czas wojen, w którym się
wychował, znienawidził je i postanowił się poświęcić dla dobra wioski,
umierając jako zdrajca i morderca. Jak można w ogóle pomyśleć o uczucie między
kimś takim, a tym różowym czymś? Jeszcze nie zaczęłam czytać, a już robi się ciężko! Przecież Sakura jest
chyba ostatnią osobą, z którą bym związała Uchihę, któregokolwiek! Dziewczyna
jest za bardzo niezrównoważona, bo choć posiada ciekawe i przydatne
umiejętności, nie ma w niej niczego niezwykłego. Czy kiedykolwiek wykazała się
odwagą, czymś więcej niż szczekaniem i beczeniem za Sasuke na zmianę z Naruto?
Nie mówię tu o bitwie w lesie podczas egzaminu w pierwszej części, ale ogólnie?
W tej serii, teraz? Czy odwagą nazwiemy jej żałosną próbę zabicia Sasuke, w
której tylko przysporzyła wszystkim kłopotu, bo była za słaba? Dobra, pomińmy
część, jak bardzo Sakury nie lubię i przejdźmy dalej. Dlaczego Itachi nie jest
martwy, co się stało, że Sakura w ogóle się zmieniła? I co z Pomarańczowym
Hokage Konohy? Z człowiekiem, który sam w sobie jest światłem, i który mam moc
zmieniania ludzi? On pozwoliłby na to, by ta dziewczynka po prostu uciekła. W
ogóle, jak to się wszystko stało, że shinobi postanowili odłożyć wszystko na
bok. Teraz w tym widzę zbyt wiele naciąganej historii i braku logiki, by mi się
cokolwiek podobało. Zresztą – w jedenaście lat Ty chcesz coś osiągnąć? 50, 70…
To by ludziom pomogło zapomnieć o tym, że kiedyś byli ninja, ale taki wiek
dziecka? A w życiu.
„Prolog”
Gdybym
nie przeczytała o tym, co będzie się naprawdę działo – mogłabym polubić fabułę
Twoje opowiadania. Jak to wszystko wyglądało? Intryga, jakaś tajemnica, dziwna
paczka, ukrycie się, niepewność, oszustwo. Zapachniało czymś całkiem
współczesnym, a to nawet dobre, bo przecież te stare czasy miały odejść, a
przyjść nowe, spokojniejsze, jak mniemano. Spodobało mi się też bardzo, że nie
stworzyłaś nowych postaci, a w jakimś stopniu wykorzystałaś te stare,
przedstawione przez Kishimoto. Tak, nie miałam pojęcia, że tacy istnieją,
chociaż tego w zielonych włosach kojarzę z buźki. Tego drugiego w ogóle, ale
trudno. Ogólnie to naprawdę fajne i popisałaś się tutaj oryginalnością.
Przynajmniej czuję zapach tego, co było. Nie jestem pewna na kim skupił się
tutaj narrator. Oczywiście, pokazywanie myśli i wątków kilku postaci jest świetne,
ale zrobiłaś to trochę nieumiejętnie. O co chodzi? Zbyt szybko zmieniałaś
zainteresowanie obserwatora. Najpierw wszystko działa się przy Gashirze
(odmieniłam dobrze?), a później poszło do Rokushou. I kogo ja mam uznać za
ważną postać, skoro nie jestem nawet pewna co się stało? Gashir zginął albo
został zraniony, albo zginął ktoś inny? Była mowa o ciepłej cieszy, a pierwsze
co przychodzi mi do głowy to po prostu krew. Myśl Rokushou na końcu ciekawa,
pokazała, że akcja ma się wkrótce zacząć, a ja nigdy nie nazwałabym jej
romansem i naprawdę żałuję, że chcesz tu takowy wprowadzić.
Przejdźmy
teraz do trochę mniej przyjemnych rzeczy, a mianowicie tego, co mi się w ogóle
nie podobało. Opisy, a nie, czekaj, jakie opisy? Pamiętasz jakieś opisy? Nawet
gdy jadę scrollem z góry na dół to widzę jedynie myślniki i krótkie zapiski, o
których zapomniałam już dawno temu. W ogóle się na nich nie skupiłaś, a za
bardzo zależało Ci by przekazać treść, która usiadła Ci w główce. Wiadomo, że
to jest ważne, ale zrobiłaś to w sposób zbyt prosty i banalny. Och, wiesz ile
mogłaś się tutaj rozpisać? Napomnieć o polityce, o czasach, które były, szepnąć
coś o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości bohaterów, jakichś ważnych
person, czegokolwiek! Nawet zwykły i większy opis otoczenia nie zaszkodziłby
przecież! Mogłaś wstawić tego masę, a się dziwię, że nie zrobiłaś nic! Tylko
kreska, kreska, słowa, puste słowa, które czytam, bo muszę. Nie oddały zupełnie
nic, nawet nie pamiętam o co chodziło. Bohaterzy? Jakiegoś w ogóle opisałaś? Przecież
to nie kukły, oczy mają, widzieć mogą, a więc obserwacja wszystkimi zmysłami
nie jest dla nich taka trudna, jak wywnioskowałam. U Ciebie chyba tego nie
potrafią. Jestem zwyczajnie zawiedziona, bo nie dość, że nic ważnego, jak
sądzę, się nie dowiedziałam, to jeszcze napisałaś to w sposób „na odwal się,
byleby było, niech czytają”. Przepraszam, ale ja to tak dziwnie odczułam.
Dobra, wyjdźmy już stąd i przejdźmy się do następnego rozdziału. Może mnie
czymś zaskoczysz? Będę zła i powiem, że w to wątpię – w końcu ma być o miłości
różowej dziewczynki o mhhrrocznym charakterze i jakiegoś chłopa, który zapewne
z Itachiego będzie miał tylko imię i umiejętności.
„Rozdział 1”
„Sai
był wysokim mężczyzną, na jego umięśnionym ciele nie było ani grama tłuszczu.
Miał ciemne włosy, jasną skórę i tatuaż w kształcie smoka na lewym ramieniu.” –
Tak, to bardzo opisało jego wygląd. A oczy, nie wiem, kształt szczęki, jakieś
znaki szczególne, usta, policzki, czoło, brwi? Nie każę Ci pisać jego
charakterystyki, ale taki opis jest dziecinny i zbyt ogólny. Nie przyczepiłabym
się, gdyby Sai był kimś nieszczególnie ważnym, a jego rola miałaby ograniczyć
się do jednego występu. Coś nie pozwala mi w to uwierzyć, a tym czymś jest to,
że posuwa naszą różową ślicznotkę, jak to pięknie ją opisałaś. Och, czemu ja
się nie zdziwiłam przy takim opisie? No tak, delikatna, zaokrąglona, idealna,
pachnąca, miękka, słodka, drapieżna, uczuciowa. Ach, cóż za idealna łóżkowa
partnerka, jak mogłoby się zdawać na pierwszy rzut oka. Pomińmy fakt, że podczas stosunku nie
słyszałam nawet jęków albo słów wypowiadanych w podnieceniu. „Milczeli”. Okej,
czyli ten seks był czysto zawodowy, bez uczuć, bez zobowiązań? Nie wyobrażam
sobie stosunku, w którym się milczy. Mnie osobiście takie coś by odrzucało i denerwowało.
Taka żałosna, niewiadoma cisza, ech. To głupie i nierealne.
Okej,
spoko. Pewnie Sakura o Naturo słyszała tylko legendy, a Sasuke to dla niej
brzydal i w ogóle, feeee! Nie znała Sai’a? A to ciekawe, bo byłam pewna, że
znali się dość dobrze, a nawet po jakimś czasie uważali się za przyjaciół, ha!
Ojej, ale czego ja się spodziewałam? Powiem Ci, że po prostu nienawidzę takiego
czegoś – ignorowanie bohaterów, by móc samemu coś wprowadzić. Po co ten
mężczyzna nazywa się Sai? Chciałaś wzbudzić w czytelniku jakieś emocje, że
Sakura ma coś z nim do czynienia? Jak dla mnie to jest teraz całkiem obca i
inna postać, która po Sai’u ma imię i umiejętność, ach, no i ten wygląd
zombiaka. Ale co może mieć więcej? A Sakura, ach, lepiej nie mówić tutaj, bo
jeszcze ktoś się dowie!
Nie
rozumiem jej i zrobiłaś z niej jakąś dziwną, naiwną idiotkę, której tylko seks
w głowie. Ten Aiko miał ją jakby w dupie, a raczej był po prostu bezczelny i
cyniczny. Nie miał do niej szacunku, obrażał ją, był egoistą. Gdyby facet miał
w dupie mnie i kolację, którą mu przyszykowałam – zwyczajnie bym się wkurzała,
może obraziła ale na pewno nie zostawiłabym tego normalnie i nie poszłabym z
nim do łóżka. Nie no, pięknie. Facet ją wkurza, ma go dosyć, ale co tam.
Rozłożyć nogi mogę, dlaczego by nie? Co tam, że mnie rani, nie sprawia
przyjemności i jest niedelikatny, każdemu się to przecież może zdarzyć! Ona ma
jakieś uczucia czy jest tylko dmuchaną lalką, wyjątkowo ponętną, oczywiście,
którą każdy może mieć?
Skoro
nie ma ninja, nie ma ninjutsu, nie ma walk, to po jaką cholerę kolejny
Tsuchikage? Ich wybierało się chyba właśnie jako przywódcę wioski, który mógłby
ją bronić, który jest silnym shinobi, prawda? O to w tym wszystkim chodziło.
Skoro nie ma już niczego, co zagrażałoby wiosce, od strony wojowników, to
dlaczego nie jest po prostu jeden Pan Feudalny? Czy oni też już nie istnieją?
Ech, to po co to wszystko…
Użyłabym
ironii, ale to będzie nie na miejscu, prawda? Nie powinnam tego robić, bo
jeszcze bym Cię uraziła, chociaż ironia w moim wykonaniu nigdy ma nie być
złośliwa. Często używam jej na co dzień, ale mówię ją z uśmieszkiem, jednak… No
cóż. Mam na myśli rozmowę Aiko i Sakury, który nie ma w ogóle emocji. Spisek
dialogów, pogadalim sobie, zerwalim sobie i dziękujemy bardzo, bo to by było na
tyle. Och, i wyzwał ją! Nic więcej. Tutaj mogło być mnóstwo uczuć! Nawet jeśli
nic nie czuła do chłopaka – jakiś żal, lekki gniew, litość, zmęczenie, pustka,
spokój. Przecież skoro była taka „wyżuta” to czemu mówiła, po prostu mówiła
słowa jak zwykły automat? I dlaczego nie dajesz krótkich opisów przy tak
ważnych dialogach? Okej, szczególnie na fabułę to nie wpływa, ale jednak mogłaś
się trochę bardziej postarać. Dialogi są w porządku, jeśli się z nimi nie
przesadza. Ty zdecydowanie przesadzasz, a to już nie jest fajne.
Dlaczego
po usłyszenie, że kolejny mężczyzna był dojrzały i starszy, nie zdziwiłam się,
że zbytnio nalegał na ich wspólną przyszłość. Ja wiem, że ideałów nie ma, ale
to aż trochę głupie, że wykorzystałaś takie znane i sprawdzone motywy. Tutaj
również mogłaś się popisać i stworzyć naprawdę fajne postacie.
Okej,
czyli jednak Sai znał ją wcześniej! Czemu o tym nie wspomniałaś, a tylko
napisałaś tak ogólnie? Niby było napisane, że również się tutaj zadomowił, ale
naprawdę, odczułam to tak, jakby był tu pierwszy raz, ona widziała go pierwszy
raz i tak o to ich znajomość się zaczęła. Pozostaje mi przeprosić za tamto, ale
i tak proszę, byś konkretniej zapisywała pewne sprawy, jeśli mogę tak
powiedzieć.
Dlaczego w ogóle, powinnam powiedzieć o tym na
początku, pisałaś w czasie teraźniejszym opis, a na zmianę uczucia i myśli
Sakury? Nieprawidłowe, poplątane, zgubić się można w tym wszystkim! Czas
przeszły jest taki piękny, po cholerę robić z niego coś, co tylko myli i
denerwuje czytelnika?
No,
no. Orochimaru, który nie żyje, albo Kabuto, który również prawdopodobnie nie
żyje, złożył wizytę pannie Haruno. Matko, ona to musi być mega uzdolniona, żeby
mieć takich gości. No tak, oczywiście, że jest. W końcu jest piękna, wyjątkowa,
uzdolniona bardziej od Narutka, zapewne, a więc trzeba też mieć znajomości,
ach! Gdzie ta Sakura się ukrywała u Kishimoto, że pokazywał ją tylko od tej
głupiej strony, no gdzie?
Słabo,
bez emocji, nic się nie działo, akcja stoi w miejscu.
„Rozdział 2”
„Choć raz jesteś uczciwy wobec siebie, ale
pierwszą reakcją i tak jest wyparcie” – Jakie wyparcie, co za wyparcie? Jeśli
mam być szczera to skojarzyło mi się z „zaparciem”, a to chyba znaczy źle, jako
że tekst miał być poważny.
„Wszyscy
mają jakiś talent. Tak mówi stare powiedzenie. Ale to chyba zależy od tego, co
rozumiemy przez to słowo. Jeśli najniższy wspólny mianownik określa próg tego
talentu, niemal wszystko może mieć znaczenie; ładny uśmiech, fakt, że potrafi
się dobrze kłamać, brak skłonności do tycia. Osobiście jednak nie wierzę, że
każdy ma jakiś talent. To tak, jakby powiedzieć, że „sztuka jest dla ludzi”.
Nie jest. Jest dla tych, którzy potrafią ją docenić i zrozumieć. Jest czymś
elitarnym. Tak jak talent.” – Jak dla mnie to poruszyłaś tutaj całkowicie
niepotrzebny temat, w ogóle nie mający głębszego sensu, po dokładnej analizie.
Okej, mówisz o talentach, a Sakura się nie zgadza z tym, że każdy jakiś
posiada. Nie rozumiem stwierdzenia, że sztuka nie jest dla ludzi. Czym więc
jest ta sztuka według Ciebie? Bo dla mnie pięknem, który każdy potrafi
wyzwolić, do którego każdy ma prawo. Porównanie jest dla mnie bezsensu, bo nie
przekonałaś mnie do swoich racji. Powinno być inaczej, ale jeszcze bardziej nie
lubię Sakury i jej pseudo rozmyślań, które przedstawia. Podsumowując to co
napisałaś na wstępie rozdziału – niczego nie rozumiem. W jednej chwili mówisz o
talencie, którego ludziom brakuje, w drugiej o przeciętności i marności każdego
człowieka, ale nigdzie nie widzę powiązania do tego, że na końcu wychodzi to,
że okłamywanie siebie samego jest złem, a całkowita prawda sprowadza ból. Może
trochę mądrości w tym jest, ale ogólnie to do mnie nie przemawia.
Czuję
poprawę. Opisy uczuć Sakury są coraz lepsze, a jej sposób na świat wydał mi się
dojrzalszy. Ogólnie, czytało się wszystko lepiej, swobodniej, chociaż czasem
ciężko. Chodzi o to, że w jednej chwili piszesz coś głębokiego, poetyckiego,
czarującego, połączonego ze zwykłym opisem, a zaraz prowadzisz tak beznadziejne
dialogi, że to denerwujące. Są zbyt krótkie i pojawiają się zbyt często.
Wiadomo, że nie każę Ci pisać jakichś epopei, ale takie cieniutkie wypowiedzi
to możesz wstawić raz, może dwa na kilkanaście rozdziałów. Czytelnicy, czytając
taki drobny spisek, nie odczuwają nic. Ja nie wiedziałam co tu robię. Żadnych
emocji, uczuć, jakichś zachowań. Gdy rozmawiają, to są takimi sztucznymi
aktorami z „Dlaczego ja?”, wiesz? Oni sobie stoją, otwierają buzie na zmianę,
ale nic więcej. Nie ruszają rękami, nigdzie nie słychać dźwięków, delikatnych
odgłosów. Brak tła, są na białej, prawie pustej kartce, w której ich
umieściłaś.
Jeśli
chodzi o fabułę i wydarzenia – wkurzyłaś mnie. Bardzo czegoś takiego nie lubię,
bo Sakura swoją nadprzeciętnością w opowiadaniach mnie denerwuje. Nie czuję
żadnego klimatu, niczego. O co chodzi? Oczywiście Kabuto normalnie był taaaaki szczęśliwy, bo wielka i świetna
Sakura Haruno żyje, ojej! Jak pięknie. I jeszcze ma dla niej misję, bo inaczej
ją zabije. Fajnie wiedzieć, że się stali takimi dobrymi przyjaciółmi i kolegami
z branży. Nie no, to ma wiele wspólnego ze wszystkim. No tak, na pewno spośród
miliona ludzi jest zaledwie ona jedna, która cokolwiek w życiu osiągnęła. Och,
jest jeszcze parę innych osób, które są pro, i które wyszkolono na dziwkę i
oszustkę. No, no, szacunek, bo to przecież niezwykle trudne jest, by kłamać.
Nie rozumiem trochę. Na początku mówi, że to nie jest umiejętność, że kłamanie
to nie talent, a zaraz uważa się za kogoś specjalnego, wyjątkowego, za osobę,
której usługi się ceni, i której są
bardzo dobrej jakości. Co tam jeszcze… Przy Tenten, która zabiła Temari
kunai’em – uśmiałam się. Z początku nie wiedziałam czy mam płakać, czy nie. W
końcu zdecydowałam się na śmiech. Ja wiem, że
w Twoim świecie nie ma niby shinobi (co jest zupełnie bezsensu, niczego
naprawdę nie daje, bo i tak każdy robi co chce), ale chyba jakieś stare odruchy
ma, prawda? Przecież oni nie szli do jakiejś kapliczki i wyrzekali się wszyscy
swoich umiejętności? W ogóle, jak można zapomnieć ninjutsu, którego uczyło się
przez paręnaście lat, a które nieraz ratowało człowiekowi życie. Błędy logiczne
mnie topią.
„Rozdział 3”
„Uśmiechnęły
się. Mimo dzielących je lat całkiem dobrze się dogadywały w przeszłości, a Sakura
zajęła się szesnasto letnią Hyuugą, kiedy cała jej rodzina zginęła w trakcie
napadu na jej klan. Razem dołączyły do Dźwięku, a teraz po czterech latach
spotkały się ponownie.” – Co się dzieje… Czyli mam rozumieć, że tutaj również
każdy zapomniał, że kiedyś był zaczepiście silnym klanem, którego zaatakować
chciałby tylko samobójca. Jak to widzę? Otóż jedzie sobie laskiem taka ślepa
rodzinka (No bo przecież mieli byakugan, a więc, żeby nie było ninja, trzeba
było go wydłubać), a tu nagle BACH! I wszyscy leżą, bo jak bandziory na nich
napadły. Ach, realizm.
„Kiedy
do pomieszczenia wszedł Kabuto, Hanabi wyszła, zabierając ze sobą ciepło.” –
Dobrze, że była chodzącym grzejnikiem. Szkoda jednak, że po prostu sobie
wyszła, tak o, zabierając całe ciepełko. Nie no, jak ona mogła zabrać ze sobą
ciepło?
Coraz
bardziej mi się wszystko nie podoba. Co chwilę muszę wychodzić z Twojego bloga,
robić sobie przerwę, usiąść, przełączyć
piosenkę, pograć w karty, porysować… Wszystko jest lepsze od czytania tych
cholernych dialogów. Nudzę się, po prostu nudzę i męczę, czytając to wszystko,
i oceniając. Żadnych emocji, w ogóle.
Tak jak pochwaliłam Cię w poprzednim rozdziale pod kilkoma względami, tak teraz
jestem zrozpaczona tym, co się dzieje. Gadali, gadali, cały czas o misji, o tym
co było, o szpiegu, o niby czymś ważnym, ale cholernie nudnym i stresującym.
Przedstawił jej agentów, cele, opowiedział trochę… A ona jak głupia lalka, jak
zwykła idiotka (po raz pierwszy raz chce mi się w ocenie przeklinać na postać)
nie czuje NIC! Żadnych opisów przy dialogach, pieprzone kreski. Przez Ciebie
teraz mam do nich uraz, aż nie chce mi się pisać. Nie wierzę, że dialog może
być tak spraprany, a to przecież piękna część każdego opowiadania! W sumie to
chyba się powinnam cieszyć, że piszesz głównie dialogi – szybciej mogę skończyć
czytać. Czasem mam ochotę nawet przeskakiwać linijki, co jest przecież
niewybaczalne. Ale wiesz czemu? Bo nie czuję nic? Jakby posadzono mnie przed
komputerem i krzyknięto „Czytaj to i oceń!”, a ja z jakiegoś powodu muszę się
posłuchać. Siedzę z tępą miną i czekam, aż w końcu znajdę się przy samym końcu
rozdziału, kiedy będę mogła nareszcie odpocząć. Tak, bo czytam po 2 rozdziały
dziennie, więcej nie dam rady.
Jest
źle, bardzo źle! Tutaj głównie chodzi o opisy i sposób wprowadzenia jakiejś
akcji, informacji. Zdecydowanie kiepsko się za to zabrałaś i nie wiem czy efekt
był zamierzony, czy po prostu trochę zeszłaś z toru. Myślę, że jesteś w stanie
napisać coś lepszego, co pokazałaś w poprzednim rozdziale. Dziwię się więc, że
tutaj tak bardzo kiepsko Ci to wszystko wyszło.
„Rozdział 4”
Znowu
zaczynasz ten okropny czas teraźniejszy, ale po co? Jak dla mnie to nic nie
oddaje, nie pokazuje niczego nowego, a jedynie utrudnia czytanie.
Coraz
częściej zastanawiam się po co piszesz opowiadanie o Sakurze? Szczerze? Gdybyś
wstawiła całkiem nowe, CAŁKOWICIE, postacie, miejsce, czas i więcej opisów, to
uwielbiałabym Twoje opowiadanie. Widać, że masz jakiś plan, że umiesz przełożyć
myśli na papier, ale robisz to w sposób niedbały, który niemożliwie mnie
denerwuje. Naprawdę, piszesz bo to kochasz czy dlatego, że po prostu lubisz
Sakurę, wpadłaś na niezłą historię i lecisz na łeb, na szyję, by mi ją
opowiedzieć? Ja tak to odczuwam. Piszesz, bo wiesz co masz pisać, ale nie wiesz
jak. Dlatego wychodzi to co wychodzi – puste słowa, nuda zamknięta w literach,
powódź z najgłębszej studni, rozumiesz? Męczę się strasznie, bo czasem coś mi
się spodoba, ale jak pomyślę, że zaraz znowu pojawią się te niekończące się
dialogi, to szlak mnie jasny trafia.
To
nie ma nic wspólnego ze światem Kishimoto! Nic! Hidan żyje, Itaś żyje, zrobiłaś
sobie gejów, bo Sakurka musiała się pobawić w psychologa i wyjść na mega
„mondrom”, co? Błagam Cię, kogo ona tutaj udaje i z siebie robi? Traktujesz ją
jak męczennicę, a jednocześnie panią swego losu, bardzo piękną, inteligentną,
potężną, ale w małym stopniu skruszoną i zmienioną. Taki bohater jest
beznadziejny, nie ma w niej nic dobrego, moim zdaniem! Nie jest w ogóle
sympatyczna, ciekawa, a jest za to całkowicie przewidywalna. To, że dowiem się,
że pieprzył ją Hidan (którego śmierć postanowiłaś zignorować), a potem jeszcze
zabiła połowę świata, w tym swoją nauczycielkę i mistrzynię (dzięki temu
pokazałaś, że zwykła z niej niewdzięczna suka i idiotka. Ja wiem, że może Twoim
zadaniem było pokazanie jej jako takiej, ale to nie jest wcale dobre. Ty
powinnaś ją pokazać w taki sposób, żebym ja się nią zainteresowała, a jak jest?
Chcę wyyyyjść!).
W
sumie jak tak patrzę na to, co jest kursywą, a na resztę, to jestem za tym, byś
pisała głównie kursywą. Reszta to tylko dialogi, informacje, przeszłość, trochę
historii i znów dialogi. Takie coś jest fajne, o czym mówiłam wcześniej i
powiem jeszcze później, tylko czasami, w sporych odstępach czasowych. U Ciebie?
Moja cierpliwość szwankuję, nie mam ochoty za bardzo się rozpisywać.
„Rozdział 5”
Już
na wstępie widzę, że Sakura znów została doceniona przez świat, a każdy z wielką ochotą zaczął ją trenować i
opiekować się nią. No, no, to całkiem realny, prawdziwe, mające wiele wspólnego
z kanonem, no nie powiem. Ta dziewczyna niczym się nie wyróżniała na tyle, by
mogła podjąć jakieś lepsze i sensowniejsze współprace. Miała temperament, była
wybuchowa, ale mogliśmy się przekonać, że połowa ludzi jest taka. Jedyną ją
zaletą było to, że umiała dobrze kontrolować chakrę, a to znacznie pomogło jej
w późniejszych lekcjach u Tsunade.
Oczywiście,
Ibiki podniecał się Sakurą, a ona nim. Nie no, fajnie, że dziewczyna ma bujne
życie seksualne, ale robisz z niej zwykłą puszczalską i naiwną szmatę, brzydko
mówiąc. Nie mam do niej żadnego szacunku, denerwuje mnie, jest żałosna,
obrzydliwa, a w dodatku taka… szara. Tak! Nie ma w niej nic zwykłego, niczym
nie zaskakuje, a jedynie denerwuje czytelnika, w tym przypadku mnie! Okej, co
dalej było z tego romansu? Ona, jak to na puszczalską gówniarę przystało,
rozebrała się i niemal zmusiła go do pieprzenia się. Rozumiem, że tak ją cipka
swędzi, że powstrzymać się nie może, ale żeby stać się kimś tak żałosnym,
słabym i obrzydliwym to naprawdę… Nie mam tutaj więcej nic do powiedzenia,
prócz tego, że nie rozumiem w ogóle motywów, którymi kierują się Twoi
bohaterowie. W jednej chwili Ibiki chce się z nią kochać, chociaż to
powstrzymuje, bo widzi w jakim jest stanie. Zaraz ona mówi coś o Shizune, a ten
ją już wyzywa od dziwek i bije. Nie no, fajny chłop. Co tam, że nie ma nic
wspólnego z prawdziwym Ibikim, ale powinnam się już do tego przyzwyczaić,
prawda?
Popędziłaś z akcją, a tak ogólnie to nie wiem
co się dzieje. O co w tym wszystkim chodzi, po co to? Okej, znaleźli ją bo umie
zabijać i ma mega ekstra kontakty, no bo to w końcu Sakura! Zadają jej pytania,
takie bezsensu, żeby tylko jakoś poinformować czytelnika o przeszłości
bohaterki, a ona ma za zadanie zrobić coś tam. W sumie już nie pamiętam, chyba
wtedy lajkowałam czyjeś zdjęcie na fejsbuku. Mam nadzieję, że rozumiesz do
czego dążę? Nic się nie dzieje, a jak dzieje to i tak nie wiem co, i po co.
„Rozdział 6”
„-
Ibikiego Morino? Przecież dobrze wiesz, że obydwoje pochodzimy z Konohy, skoro
Taka nie posiada takich informacji… Sasuke nie żyje, prawda?
-
A kto powiedział, że pracuję dla Taki Sakura-chan. – wyszczerzył się i zniknął
w kłębie dymu.” – O co chodzi w tych zdaniach, bo ja nie mam pojęcia. Nie dość,
że ciśniesz i ciśniesz z tymi informacjami, a ja nie ogarniam nic, a nic, to
jeszcze okazuje się, że Sasuke nie żyje, że coś tam to coś, a ja nic z tego nie
rozumiem, bo wszystko leci Twoim tempem.
„-
W Kusagakure, długo przed akcją z Mizukage, ukrywał się Shikamaru. Kochałam go.
On też mnie chyba kochał.” – No jasne, że tak! Kolejny partner, och, znowu ktoś
ją kochał, ale nie! Tym razem nie kochał jej tak bardzo, bo nie uciekł z nią!
Łał.
Ibiki
jest żałosny. Nie umiem tego inaczej określić, on i Sakura mogliby się dobrać,
bo oboje są niedojrzali, zwyczajni, tacy rozżaleni czymś, co było. Okej, wojna
zmienia ludzi, wszystko się zmienia, ale ja po prostu nie mogę niczego do
siebie przyjąć. Dalej mnie nic nie rusza, czytam bo muszę, ale nie czuję
niczego, matko! Pierwszy raz w życiu mam tak, żeby podczas tekstu nie odczuwać
żadnych emocji, prócz zmęczenia. Wolę się denerwować, ale nie męczyć! To
straszne, że tak bardzo źle to wszystko wygląda, że tak powiem wrednie. Za
każdym razem marzę, by rozpoczął się nowy rozdział, bo przy tym nie mogę już
wytrzymać i chcę jak najszybciej skończyć. Mam nadzieję, że nigdy nie poznasz
takiego uczucia i gdy przeczytasz tę ocenę to napiszesz każdy rozdział od nowa.
Ach, zresztą… Miałam oceniać dopiero rozdział, rozpisać się muszę później.
„Rozdział 7”
Informacja
o tym, że rozdział jest krótki ucieszyła moje serce niesamowicie. Pewnie
dlatego, że na dzień dzisiejszy (jest czwartek wieczór) jest to ostatni
rozdział, który u Ciebie przeczytam.
Tutaj
teraz rozmawiamy trochę o Itachim. Oczywiście, że on żyje, a w dodatku ma
całkiem niezłe kontakty ze swoim Braciakiem, który również żyje, hoho! Nie no,
nie wiem po co przyśpieszałaś akcję o 11 lat, bo i tak wszystko jest całkiem
inne. No chyba, że chciałaś, żeby Sakura miała więcej możliwości do
rozstawienia nóg. Tak, to całkiem możliwe. Co ma zrobić Sakura? A no jak to
Sakura – zapewne mu się oddać, by zdobyć informacje, by osiągnąć cel. Nie ma to
jak autostrada między nogami.
W
ogóle to tutaj u tego Kabuto to jest kurort. Sakura sobie chodzi, wypoczywa,
rozmawia z Hanabi, czyta, wychodzi do baru, no luksus! O co jej w ogóle
chodziło, że uciekła od niego? Przecież i tak jest nic niewarta, bo zabiła
setki ludzi, a do tego nic jej nikt nie zrobi, bo i co? Przecież ona jest taka
pusta, że nawet jakby ją zabić, to trudno, zdarzyło się. Kto płakałby po niej,
wiedząc kim była, co robiła? Stworzyłaś straszną postać, którą jeszcze bardziej
nienawidzę. Nawet w mandze jest sympatyczniejsza, a tam to jej po prosty nie
znoszę, wrrr.
Oczywiście
znowu dialogi i dialogi, trochę opisów, a później znowu wracamy do dialogów.
Nie dziwisz już mnie w ogóle, nie udaje Ci się mnie zaskoczyć. Wiesz co?
Spodziewałam się, że ten blog będzie naprawdę dobry! Odrzucił mnie trochę
wygląd, ale przekonałam się, że często wygląd to tylko jakaś słaba zachęta,
dlatego też nie zniechęciłam się ani trochę i brnęłam! Było dobrze,
spodziewałam się czegoś ciekawego, oryginalnego. Co dostałam? Papkę, całkowicie
nielogiczną i bezsensu, która coraz bardziej mnie nuży i męczy. Wiem, narzekam
i narzekam, a zawsze mogłam napisać odmowę, ale nie, ja nie jestem z tych osób,
które tak łatwo się poddają. Ja mam wyrazić swoją opinię, napisać ocenę i
właśnie to robię. Mówię to, żebyś potem nie miała do mnie problemów, że tylko
jęczę, a nikt mnie nie zmuszał. Tak… A więc – nie podobało mi się ani trochę.
„Rozdział 8”
Jaka
jest największa zaleta Twojego opowiadania? Hm, skłaniam się ku sytuacji na
świcie. Jest niebanalna, ciekawie się czyta wszystkie informacje, którymi
raczysz nas zabawiać. W tym rozdziale urzekły mnie pakty o władzę, rozmowy o
Itachim i sile, którą dysponuje. Niestety, jak zwykle mam więcej na nie, niż na
tak. Co mogę jeszcze dobrego powiedzieć? Twoje dialogi, choć pozbawione emocji,
zdają się być szybkie, przemyślanie i konkretne, mające swój udział w fabule,
mające nadać tą typową atmosferę, którą roztaczasz już od samego początku.
Nigdy nie mówiłam, że to się czyta źle, bo naprawdę dobrze i szybko, ale szlak
trafia, gdy jest tego tak dużo.
Co
się dzieje? Po raz któryś z kolei się spytam; kim są ci ludzi? Po co
przerobiłaś tak szlachetną i piękną historię, skoro chciałaś stworzyć własną?
Gdyby wszystko działo się jakieś 100 lat po akcji z Naruto, i gdyby postacie
były całkiem inne – ja wręcz bym nie wychodziła z Twojego bloga, a niekończące
się dialogi nie byłyby dla mnie problemem, bo całą swoją uwagę skupiłabym na
treści, a nie na formie. Coraz bardziej denerwuje mnie fakt, że Sakura ma tak
szerokie na całym świecie znajomości, z każdym miała styczność przynajmniej sto
razy, jest znana i chyba w jakiś sposób szanowana, chociaż robisz z niej zwykłą
dziwkę. Itachi, ha ha, dobre! Itachi Uchiha? Ten martwy, szlachetny człowiek,
ideał bohatera, ha, prawdziwy bohater! Miałby stać się grubą rybą, tak naprawdę
niewiele wartą, mordercą bez potrzeby, a wszystko co by robił, to robiłby dla
pieniędzy? Obrażasz mnie teraz tym, że z mojej ulubionej postaci robisz
zwykłego śmiecia, oszusta i kłamcę, który tak naprawdę poświęcił całe życie, by
jego ukochana wioska żyła dalej. Nie przeszkadzało mu to, że był w oczach swoje
młodszego braciszka zwykłym mordercą i zdrajcą, nie. Dla niego liczył się tylko
pokój i szczęście ogółu. Po prostu zmarnowałaś tak świetną postać, kurczę!
Dlaczego nie mógł być to ktoś inny, ktoś nowy, nieznany, którego przeszłość
jest mi całkiem obojętna. Cholera, na czym Ty wzorowałaś te opowiadanie, po co?
Masz pomysł, masz naprawdę świetny pomysł, ale, jak dla mnie, wykorzystujesz go
w zły sposób. Gdybyś stworzyła własny świat, gdyby nie było to opowiadanie FF –
zapewniam Cię, że Twój blog byłby naprawdę popularny, bo widzę, że masz pewien
dryg do pisania, masz ustaloną historię. Ech, pomińmy fakt, że Sakura znów
chciała przed kimś rozłożyć nogi. To powoli się staje nudne, wiesz? Rozumiem,
wielkie serce i te sprawy, ale niech się trochę powstrzymuje dziewczyna, bo nic
fajnego i dobrego w jej zachowaniu nie widzę.
„Rozdział 9”
Zaraz
dowiem się, że Hinata jest tym całym liderem, bo przecież skoro Shino jest
pośrednikiem to muszą się dobrze znać i mieć jakieś znajomości, no, no. Ogólnie
to nie umiem się już za bardzo wypowiadać do Twoich rozdziałów. Raz napiszesz
coś lepiej, raz gorzej, jest po prostu różnie, co mi się w ogóle nie podoba, bo
wolałabym, żebyś trzymała jednakowy poziom. No chyba, że mówimy tu o stałej
poprawie. Nie będę Ci przecież wypisywać co się dzieje, a co nie, bo dobrze
znasz całą treść. Ja mogę dodać, że znów siedzę, patrzę w monitor, ale czytam
tylko z przymusu, nie z chęci. To przykre, ale nie masz umiejętności, by
wywoływać jakiekolwiek pozytywne emocje u czytelnika. Nie mam tak, że nie mogę
się doczekać następnego rozdziału, nie ekscytuję się Twoimi słowami, nie upajam
zdaniami, które budujesz, nic mnie tutaj nie przyciąga, prócz stażu, na którym
właśnie jestem. Znów jest kiepsko i przepraszam za tak ogólne stwierdzenia, ale
naprawdę, ciężko się tutaj cokolwiek pisze. Oczywiście, że Itachi zainteresował
się Sakurą, bo jak nie? Przecież trzeba być gejem, żeby nie okazała się
ciekawa. Wiesz, że takie coś bardzo denerwuje czytelnika? Nie wiem o co Ci
chodzi z jej stylizacją, jaka chcesz, by była? Wychodzi Ci naprawdę postać nie
do zniesienia.
„Rozdział 10”
Przepraszam,
bo chyba się przesłyszałam.. Naruto, ten chłopiec, który mimo trudności losów,
mimo braku akceptacji, ciągle szedł dalej, szukając przyjaciół, chłopak, który
został bohaterem i niósł światło całe swoje życie, mając koło siebie
wspaniałych ludzi i rodziców, którzy byli z nimi od samego początku, miałby
popełnić samobójstwo, niszcząc wszystko wokół, i uwalniając demona, który swoją
drogą go polubił i zaakceptował? Nie wierzę, po prostu nie wierzę, by ten facet
mógłby coś takiego zrobić. Konan? Kobieta, która poświęciła… Ach, zresztą, nie
ma co strugać sobie, hm, palców? Bo i po co, skoro zapewne wytoczysz mi 5231
argumentów przeciw temu (przepraszam, tak sądzę po prostu) co piszę, bo jest to
Twój FF i Twój własny pomysł. I od kiedy Akatsuki miało niszczyć „Deszcz” czyli
Ame, jak zgaduję, tak? Przecież wszystko robili dla dobra mieszkańców,
opiekowali się tym rejonem…
W
sumie nic ciekawego. Itachi znów wykazał chęć poznania Sakury bliżej, do czego
powinnam się już przyzwyczaić. Kto by nie ugiął się pod spojrzeniem tych
zielonych oczu, ach.
Jeśli
mam podsumować ten rozdział to czytało się lekko i szybko, a to mimo wszystko
dobrze wróży. Nie przeciągasz niepotrzebnie akcji, trzymasz się swoich motywów,
nie zmieniasz za bardzo niczego, dodajesz nowe informacje, zaskakujesz. Gdybym
nie była ogromną zwolenniczką kanonów, a zwłaszcza Naruto – poszłabym na to, co
już niejednokrotnie mówiłam tam wyżej. Ale jeśli mam być szczera to nawet nie
wiem gdzie teraz jest Sakura i po co. Dobra, wiem tylko, że ma te zamówienie
wykonać na tą broń, ma dowiedzieć się coś o liderze, ale i tak nie widzę
większego sensu w tym, że akurat ONA ma to wszystko zrobić. No tak, tak, jest
super ceniona, ale przecież są inni, niewątpliwie lepsi. Nie wiem też czemu
pracowała dla Kabuto, czemu było jej z tym tak źle. W ogóle, jak to było z
wojną, jak się skończyła, kto żyje, a kto nie… Jejku, w sumie to nie wiem nic.
Wiem tylko, że nie lubię Sakury i Itachiego (o zgrozo).
Więcej
raczej już nie dopowiem. Mam tylko nadzieję, że następny rozdział będzie
lepszy, chociaż z moim nastawieniem to raczej niemożliwe, hm.
„Rozdział 11„
Nie
spodziewałam się, że doczekam się na tym blogu rozdziału, w którym nie będzie
choćby jednego dialogu. Jestem z tego powodu bardzo zadowolona, bo tutaj
pokazałaś, że napisać coś dobrego umiesz. Było dużo opisów, chociaż mało myśli
Sakury, dzięki którym mogłabym dowiedzieć się nieco więcej.. Ale co ja mogłam
się dowiedzieć, hę? Bała się dziewczyna, chociaż za bardzo nie rozumiem czego,
skoro i tak już spory czas temu zabiła większe i lepsze szychy. Jakaś akcja w końcu
się pojawiła, zniknęły flaki z olejem, a pojawiło się mnóstwo krwi i śmierć
dwóch fajnych osób. Udało Ci się mnie po raz pierwszy zachęcić do przeczytania
kolejnego rozdziału, bo ten jest śmiało najlepszym, który się do tej pory
ukazał. Nie wiem, może to te opisy, które w końcu nie ustępowały dialogom, a
może coś innego. Podobało mi się, oby tak dalej, jest naprawdę dobrze i musisz
pisać tak częściej. Wiadomo, że dialog jest też bardzo ważny, bo zawsze można
się więcej dowiedzieć o przeszłości, przyszłości czy teraźniejszości świata
opisanego. Cieszę się, że tutaj postanowiłaś z tego wszystkiego zrezygnować, bo
i tak nigdzie nie miałabyś gdzie tego wstawić. Naprawdę, mogę śmiało
powiedzieć, że rozdział mi się podobał, mimo że jestem zmęczona, padam na twarz
i oczy same mi się zamykają (piątek, wieczór – tak, Shauu_ nołlajfuje tego
dnia) i z chęcią zajrzę na następny
rozdział. Jeśli nie dziś to jutro.
„Rozdział 12”
Odpoczęłam,
zrelaksowałam się, cały dzień minął, jest wieczór. Nie wiem co się stało, skąd
ta cała zmiana, ale wciągnęłam się cholernie w ten rozdział. Naprawdę teraz to,
że wcześniej wszystko mi przeszkadzało przestaje mieć znaczenie. Jest idealnie,
nawet nie denerwuje mnie to, że Sakura znów poszła z kimś do łóżka, ba, uznam
ten moment za najlepszy. Idealnie po prostu opisane uczucia i cała sytuacja, w
której się znalazła. Niepewność, a może i pewność? Namiętność, uczucie,
wszystko. Och, miła Tooru, czemu ja wcześniej nie doceniłam, że masz ogromny
talent? Gdy będziesz to czytała wszystko naraz uznasz mnie za wariatkę, ale tak
jest, gdy pisze się na raty, ze zmienionym humorem. Do tego rozdziału się nie
zmuszałam, nie zmuszam się też do następnego i chcę go jak najszybciej
przeczytać, wiesz? Nawet nie mam ochoty komentować czegokolwiek, zdecydowanie
wolę wcisnąć następny rozdział, siedzieć i czytać. Dalej jednak mam żal, że
jest to Sakura, że jest to Itachi, że oni wszyscy tam są, a Ci, którzy powinni
być – zniknęli, zginęli, nie ma ich, nigdy nie było. Tylko tego nie mogę Ci
wybaczyć, że nigdzie nie ma Naruto, głównie jego! Za bardzo się przywiązałam do
tego idioty, a przedstawiłaś go tu w sposób zły, jakby był zwykłym tchórzem i
cieniem. W to nie mogę uwierzyć, ten chłopak? Nigdy, nigdy, nigdy. Dlaczego
popełnij samobójstwo, dlaczego tak mało jest tutaj informacji o przeszłości
Sakury. Ach, wybaczyć, nie wybaczyć. Sama już nie wiem, bo jak czytam ten
rozdział to zapominam, że jestem zła, zapominam o tym, co pisałaś kiedyś.
„Rozdział 13”
Czemu,
ja się pytam, czemu nie stworzysz własnych bohaterów i własny świat, cholera!
Nie miałabym wtedy oporów by dać Ci maximum albo trochę mniej punktów za treść,
którą prezentujesz. Tak to mam mnóstwo powodów, by dać Ci mało punktów, bo
wszędzie widzę sprzeczności, wszędzie coś jest nie tak, stale błędy logiczne
wychodzą na jaw. Denerwuje mnie, że wszystkie dialogi wypowiada nie wiadomo
kto. Stale się gubię i musze wracać na górę, by dowiedzieć się kto jest kim,
kto kogo informuje i jak, po co. To mi w ogóle nie odpowiada i pojawia się, by
mnie zdenerwować. To chyba jest jedyna i największa wada. Dialogi, które choć
szybkie i przyjemne, denerwują.
Informacje,
informacje, znów do nich powracamy. Dajesz nam jest w sposób, który jest
już u Ciebie sprawdzony czyli poprzez
rozmowy postaci. W tym wypadku nie mam
zastrzeżeń, bo jest to chyba prawie jedyne i najskuteczniejsze działanie,
prawda? Ogólnie to wszystko jest jednym, wielkim dialogiem z Kabuto o tym co
było, jest czy będzie. No, potem pojawia się jeszcze Ibiki i kawałeczek
Suigetsu, ale to w tym rozdziale nie jest tak ważne, prawda? Znacznie
ciekawiej, jak sądzę, będzie w następnej części, do której to zaraz się
zabieram.
Znów
nie mam co powiedzieć, znacznie jest to trudniejsze, gdy nie masz się do czego
przyczepić. Łatwiej mi będzie rozpisać się o ogóle, ale na razie muszę się
męczyć tak, ech.
„Rozdział 14”
Zbliżam
się do końca rozdziałów, dziwna sprawa. Nie sądziłam, że będę teraz tak szybko
lecieć, są coraz krótsze? Tak wygląda na najkrótszy, bo musisz wiedzieć, miła
Tooru, że w zwyczaju mam obczajenie całego rozdziału przed przeczytaniem go.
Widzę więcej opisów niż dialogów co mnie, kurka, bardzo cieszy. Czytam, trzymaj
się.
Nie
rozumiem, Sakura zazdrościła czegoś Hanabi, czego? Że należała do Dźwięku, że
jest ładna, o co chodzi?
W
tym rozdziale poświęciłaś trochę uwagi na opisanie dwóch organizacji. W sumie
dalej za bardzo nie mogę rozróżnić ich motywów, ale się staram. Wcześniej
wspominałaś, że Akatsuki bardziej zależy na pieniądzach, tutaj wspominasz o
umiejętnościach członkach. Co w takim razie liczy się dla Taki. Tutaj widzę
parę sprzeczności i naprawdę, można się pogubić. Cieszę się jednak, że coś się
dzieję, a powoli, baaaardzo powoli, jakoś zapoznajesz czytelnika z niektórymi
rzeczami swojego świata. Na Twoim miejscu robiłabym to szybciej i częściej, bo
naprawdę – wiem, że Sakura jest główną bohaterką, ale wzbogać trochę tło i
scenę, na której gra, bo naprawdę, bieda z nędzą.
„Rozdział 15”
Och,
pamiętam, że gdy zaczęłam oceniać bloga to właśnie ten rozdział był ostatnim,
możliwym do przeczytania. Teraz widzę, że jeszcze ukazała się nowa część, ale
mi to nie przeszkadza, a nawet, powiem Ci, cieszę się z tego. Może zdarzy się
coś, co bardziej mi się spodoba, i za co dam Ci dodatkowe punkty? No cóż,
zabieram się za czytanie.
I
co ja mam Ci teraz powiedzieć, skoro po przeczytaniu rozdziału siedzę i patrzę się
tępo w ekran? Naprawdę, trudno mi cokolwiek powiedzieć, bo masz zbyt ogromny
talent, porażasz mnie. Nie wiem czemu Ci to mówię, nienawidzę słodzić, ale w
tych rozdziałach przekonałaś mnie co do siebie w większości. Naprawdę, co jest
dziwne, nie przeszkadza mi, że postać o różowych włosach jest Sakurą Haruno, że
mężczyzna o poważnej twarz i czarnym kucyku jest Itachim Uchiha. Nie
przeszkadza mi to, że ona pieprzyła się z każdym, że każdego zna, że jest po
prostu wszędzie. Swoim stylem sprawiasz, że zapominam o tym, a liczy się tylko
to, co jest, co się aktualnie dzieje. Ach, jak Ty potrafisz upajać słowami,
cudownie. Znów krótko, przepraszam.
„Rozdział 16”
I
wracam na sam początek, a właściwie na koniec, chociaż mogę śmiało nazwać to
początkiem, prawda? No cóż, dziwna sprawa, że ten blog tak szybko się skończy,
a byłam pewna po pierwszych rozdziałach, że posiedzę tutaj co najmniej dwa
tygodnie. Zaskoczyłaś mnie, to Twój kolejny plus. Zapowiada się na długi, a
przynajmniej dłuższy niż czasami, rozdział. To lecę, trzymam kciuki, że
wszystko będzie w porządku. Ale nie zapeszam!
Rozkręcasz
się z opisywaniem relacji między Sakurą, a Itachim. Cieszę się, że od razu nie
wyznają sobie miłości, a to co czuję jest tajemnicą, jeśli mogę tak powiedzieć.
Uczucie. Ono jest, ale jakie? Silne, słabe, jakiego rodzaju? Podoba mi się,
motyw z Hidanem również, chociaż w życiu nie powiedziałabym, że jest brutalem.
Tutaj był dość spokojny, ale nie szkodzi. Najdzikszy staje się w łóżku, tak?
Niech będzie.
To
koniec? Cholera.
Podsumowując:
Od
czego mam zacząć? Och, tak wiele się wydarzyło tutaj, mam tak wiele do
powiedzenia, że i tak to, co będę chciała powiedzieć gdzieś zniknie, zapomnę o
tym i w końcu napiszę baaardzo mało. Ach, no trudno, może mi się uda, może nie.
I tak już chyba trochę napisałam tam na górze, a więc możesz coś się domyślić.
Nie
mam pojęcia jak mogę Cię ocenić. Powinnam to zrobić wedle własnego gustu i
własnych upodobać, ale zastosowanie się do tego w Twoim przypadku jest trudne,
niewykonalne wręcz. Jeśli mam być szczera to za fabułę dałabym Ci siedem, może
osiem punktów na trzydzieści. Wiesz za co? Za to, że nie trzymasz się kanonu,
że to wszystko co dzieje się u Ciebie nie ma kompletnie nic wspólnego z
oryginałem, z bohaterami, z wydarzeniami, ze wszystkim! Ja rozumiem, że
inwencja twórcza, że chciałaś się wykazać, że masz pomysł, który do Ciebie
przemawia, który chcesz zastosować. To się chwali, ale nie w takim stopniu, nie
z takimi bohaterami. Ja znienawidziłam Sakurę przez Ciebie, ha, a myślałam, że
to będzie niemożliwe! Tutaj denerwuje mnie bardziej, niż mogłabym tego chcieć.
Albo chociaż denerwowała, bo całe spojrzenie na blogu zostało zmienione przez
końcowe rozdziały. A może to po prostu odpoczynek od szkoły, wolny czas dla
siebie i weekend dały szansę na lepsze spojrzenie na wszystkie Twoje wypociny,
hm? Ja nie wiem, ważne jest, że podobało mi się w niektórych momentach, ach.
Miła Tooru, jakie Ty masz pomysły to ja wymiękam zwyczajnie. No po prostu nie
jestem w stanie wyobrazić sobie, żebym ja mogła napisać coś podobnego. Masz
pomysł, zdaje się, że jesteś go pewna, że chcesz go wprowadzić w życie, że nie
zawahasz się przed czymkolwiek. Po raz kolejny powiem, że to się ceni, ale czy
na pewno? Czy takie zmienianie wszystkiego ma w ogóle sens? Fanficki zawsze będą
w porządku, nieważne w jakiej formie, prawda? Ważne jednak, żeby były to FF, a
nie udawanie, że jest to FF, że tak się wyrażę. U Ciebie widzę podróbkę
wszystkiego, co mogłoby się okazać genialne we własnym świecie albo chociaż
świecie Kishimoto z Twoimi własnymi postaciami. Wierz mi, że to wcale nie
zmniejszy liczby czytelników, a nawet może przyciągnąć. Wiadomo, że bardziej
widowiskowe są stare postacie, ale czy w Twoim przypadku ta „Sakura” jest takim
widowiskiem, jest warta tego, by zmienić cały świat, informacje, historię? Moim
zdaniem nie i żałuję naprawdę, że tak się stało. Coraz bardziej denerwuje mnie
to, że masz tak wielki talent, ale nie wykorzystujesz go do końca, a
przynajmniej w mojej skromnej opinii. Błagam Cię, stwórz coś własnego, coś, do
czego prawo będzie mieć tylko Ty. Trudno mi w Ciebie nie wierzyć po
przeczytaniu kilku ostatnich rozdziałów, po przeczytaniu nawet wszystkich
rozdziałów, od początku było widać, że masz dryg do pisania. Ja, zaślepiona obsesyjnie
w kanon, nie mogłam tego zauważyć i docenić, bo po prostu zwyczajnie nie
lubiłam opowiadania, i zmuszałam się, by go czytać. Głupie prawda? Przecież
mogłam po prostu rzucić to w cholerę, napisać odmowę albo po prostu nawet nie
brać Twojego bloga z Wolnej kolejki. Czemu to zrobiłam? Dla zabicia czasu, dla
stażu, dla innych oceniających, a może dla Ciebie? Nie wiem, ale stało się, że
przeczytałam i przeniosłam się do Twoje świata. Przynajmniej w paru ostatnich
godzinach.
Początki
były cholernie trudne, naprawdę, cholernie! Denerwowałam się, wyrywałam,
błagałam, by wszystko się skończyło. Bohaterowie mnie denerwowali, dialogi
wydawały mi się sztuczne, pozbawione uczuć i dalej mi się wydaję. To ma pewien
urok i ja ten urok doceniam, ale na dłuższą chwilę jest to po prostu słabe i
banalne, widzę tutaj niedoskonałość i brak umiejętności tworzenia prawdziwych i
mocnych dialogów. Chociaż czyta się je czasem przyjemnie i szybko, są dobrym
przekaźnikiem informacji… To wszystko. Reszta to pustka: kreski i słowa, które
zdają się nie mieć większego sensu. Takie odnoszę wrażenie.
Z
jakiegoś powodu wyczuwam w Twoim stylu wpływ Romantyzmu, dziwne, prawda? Czy to
może dlatego, że niedawno czytałam „Cierpienia młodego Wertera” i z jakiegoś
powodu wszystko mi się teraz z nim kojarzy, czy to może coś całkiem innego,
nowego. Sposób przedstawiania myśli Sakury jednak nakierunkowuje mnie na to.
Chociaż mam tutaj do czynienia z jakimś niedbalstwem, z czymś narzuconym,
sprzecznym i szybkim. Nawet nie wiesz jak trudno jest mi to określić. Ona mówi
niby puste słowa, opowiada szybko, słyszę jak przyśpiesza, ale czuję w tym
uczucie, czyli zaprzeczenie tego, co mówiłam wcześniej o dialogach. Ty naprawdę
potrafisz wsadzić trochę uczucia, ha, masę uczucia w słowa, ale wyczuwam to tylko
przez bujną wyobraźnię. Te dialogi, chociaż lekkie i naprawdę przyjemne,
denerwują, co już nieraz podkreślałam.
Pamiętasz,
jak na początku narzekałam na to, że pisanie kursywą w czasie teraźniejszym
przeszkadza mi? Teraz mogę Ci śmiało powiedzieć, że jestem wniebowzięta,
zadowolona i szczęśliwa z tego powodu, że tak właśnie piszesz i opisujesz
szybko stan i myśli Sakury. Widzę w tym profesjonalizm i naturalność, którą
potrafisz oczarować. Ja naprawdę nie wiem co się ze mną działo, gdy zabrałam
się za tego bloga. A może nie wiem co się dzieje ze mną teraz, że jestem taka
szczęśliwa, rozkojarzona i łagodna dla wszystkiego? No bo musisz wiedzieć, że
mam tak od samego rana, komplementując wszystko i ciesząc się dniem, który był
jednak dla mnie jedną, wielką melancholią. Powinno mnie to irytować, a czuję
się ustatkowana. Twoje opowiadanie wprowadziło w mój dzisiejszy dzień kolejną
sprzeczność. Dziękować, nie dziękować? Dziwaczna musi Ci się wydawać ta Shauu.
Najgorszym
jednak problemem zostają te dialogi. Człowiek łatwo może się w nich pogubić, bo
i nie wiem kto co mówi, bo wszystko jest takie bezuczuciowe, puste. Naprawdę,
jak widzę te kreski to szlak mnie trafia, bo przed sobą mam dwie postacie,
które mają znużony wyraz twarzy, patrzą ,bo patrzą i mówią, bo mówią. Weź to
trochę wszystko ożyw, bo za to będziesz miała masę ujemnych punktów i dam Ci
je, niestety. Ja wiem, że to wszystko jest w Twoim własnym stylu, szanuję to,
ale nie wyobrażasz sobie jakie to denerwujące. Chociaż czasem coś tam innego
wprowadź, nie pędź tak, daj w końcu jakieś pozytywne emocje, bo potrafisz!
Umiesz
zaciekawić, masz ogromny talent, własny styl, wykreowałaś się na tym blogu,
pokazałaś, że potrafisz. Nigdy nie czytałam czegoś takiego, nigdy nie czułam w
sobie tak wiele sprzecznych uczuć, czytając to wszystko. Nie umiem chyba nic
więcej dodać w tym wypadku. Wybaczysz, mam nadzieję.
Może
i teraz przesadzę, co mnie niesamowicie bawi, bo Imloth świadkiem, że chciałam
Ci przyznać minusowe punkty. Ale wiesz co? Ja Ci je przyznam i tak, ale nie
zrobię tego z wrodzonej złośliwości, wszystko Ci pięknie wytłumaczę i tak.
20/30
Poprawność językowa:
„Prolog”
„Deszcz
uderzał o blaszane dachy budynków w hipnotyzującym rytmie, a buty skrzypiały pod wpływem
wilgoci, która się w nich zebrała.” – Raz, że zabrakło przecinka, a dwa, że
zdanie jest trochę… bezsensu? Okej, jeszcze hipnotyzujący rytm zrozumiem, bo w
sumie nic złego, a prawdziwe. Ale, jak buty mogą skrzypieć, a poza tym – jakie,
kurka, buty? Najpierw mówisz o dachach, a zaraz o butach. To takie trochę
dziwne, nie sądzisz? I to jeszcze takie, o, zwykłe butki sobie wezmę, założę i
może poskrzypią trochę.
„Sinobi Gashir” –
Shinobi. Gashir to imię?
“Było
wcześniej, więc zapalił papierosa.” – Zapalił
papierosa, bo była wcześniej… Chyba wcześnie, tak? Nie zmienia to faktu, że
zdanie jest bezsensu i nie trzyma się kupy.
„Aoi
podniósł wzrok znad talerza – okonomiyaki” – Czy tylko ja nie rozumiem tego
zdania? Sprawdziłam sobie w internecie, że jest to danie. Po cholerę więc pisać
je po myślniku?
„Przez
chwilę panowała lodowata cisza.” – Nie wyobrażam sobie lodowatej ciszy.
„podgrzewaną
sake.” – Chyba „podgrzewanym”
„ - Mam nadzieję, że
pańscy pracodawcy zdają sobie sprawę z ryzyka, jakie podejmuję. – Zaczął Aoi.”
– Wiedziałam, no po prostu wiedziałam, że będziesz robić ten sam błąd, dlatego
pozwoliłam sobie zaznaczyć kawałek, byś mogła go przeczytać, bo to ważne!
„Czasownik oznaczający
mówienie (powiedział, krzyknął, szepnął, odparł, zapytał, stwierdził, odrzekł
itp.) zawsze powinien występować po myślniku. Jeżeli zdarzy się, że narracja
dotycząca dialogu zawierać będzie np. imię bohatera, to musi ono stać po
czasowniku.
Przykład:
– Wyglądasz bardzo ładnie – odpowiedział Adam.
A to nieprawidłowy zapis:
– Wyglądasz bardzo ładnie – Adam odpowiedział.
Jedna uwaga: Może się zdarzyć, że w wypowiedzi
bohatera występuje pytajnik, wykrzyknik lub wielokropek. Jeżeli narracja po
niej następująca dotyczy tej wypowiedzi, to znak taki nie jest traktowany jak
kropka, a zatem nie wymusza wielkiej litery w narracji.
Przykłady:
– Niemożliwe! – wrzasnęła Ewa.
– Jak masz na imię? – zapytał nieśmiało Adam.
4. Dialog zamyka się kropką wtedy, gdy narracja
nie odnosi się do wypowiedzi bohatera. W przykładzie do poprzedniego punktu
narracja (czyli odpowiedział Adam) odnosiła się do wypowiedzi. Kropki po
wypowiedzi zatem nie było.
Przykład z kropką zamykającą wypowiedź:
– Dobranoc. – Otworzył drzwi i wyszedł.”
Pochodzi
to z tej stronki! >TUTAJ<
Mam nadzieję, że wiesz o co chodzi? Ja sama lepiej Ci tego nie wytłumaczę, a
tutaj masz tekst. Strona sama w sobie jest naprawdę dobra.
„Uśmiechnął
się przebiegle,
widząc reakcje Gashira” – Zabrakło przecinka. Przed słowami
zakończonymi na „ąc” zawsze albo chociaż
najczęściej jest przecinek.
„Sięgnął
do kieszeni i wyjął mały zapieczętowany zwój. - Nie lubię Taki, a jeszcze
bardziej nie znoszę Akatsuki. Stanowią wielkie zagrożenie dla wszystkich.” –
Zabrakło mi czegoś, co oddzieli opisu od dialogu. Wiesz, o czym mówię, co?
„Rozdział
1”
„(…)rysuje
smoka i przyzywa go, by odlecieć.”
„(…)że
zdają się na wyciągnięcie ręki(…)” – „(…)że zdają się być na wyciągnięcie
ręki(…)”
Coś
typu „Wioska Piasku”, „Wioska Liścia” powinnaś pisać z dużej litery, a Ty
piszesz sobie z małej. Przecież to normalne nazwy, a nie tylko określenia, jak
mogłabyś myśleć.
„Zardzewiały
krany zakrztusiły się wodą, kiedy je odkręciła” – Zardzewiały kran zakrztusił
się wodą, kiedy go odkręciła/ zardzewiałe krany zakrztusiły się wodą, kiedy je
odkręciła. Słowa „zakrztusiły” jest dość dziwne, prawda? Nie żebym miała coś
przeciwko ożywieniu, ale… Nie pasuje mi.
„ Sai miał bose stopy i włosy mokre od
prysznicu” – Chyba od wody? Pomińmy, że i tak raczej od „prysznica”, a nie
„prysznicu”
„Podobnie
jak jego mieszkanie, wyglądał bardzo niechlujnie” – Nie skopiowałam dalszej
części, ale mowa była o tym, że było mu w tym do twarz. Że wyglądał
niechlujnie? Em, no nie wiem. To mi się kojarzy z brudem, z czymś nieprzyjemnym
dla oka, takim, fee. Jak komuś może być tak do twarzy, tym bardziej, że
wcześniej opisałaś Sai’a jako kogoś umięśnionego, bez tłuszczu, bez skazy.
Rozdział
2
„Człowiekowi,
który nie jest w stanie stanąć twarzą w twarz z prawdą o samym sobie, przyda
się każda wymówka.” – Coś średnio rozumiem o co tutaj chodzi. Stanąć twarzą w
twarz z prawdą o samym sobie… Niezbyt to wygląda, prawda? Może po prostu jest
tchórzem, brak mu odwagi, ukrywa się, ucieka od problemów… Coś innego,
zdecydowanie coś innego.
„(…)którą
jesteś teraz,
albo kim tylko zechcesz.”
Rozdział
4
„Spędzam
mnóstwo czasu w podziemiach, co wywołuje we mnie klaustrofobie.” –
Zabrakło przecinka.
Potem
przestałam wypisać, bo uznałam takie coś za zbędne. Może i postępuję wbrew
regulaminowi, ale z doświadczenia wiem, że rzadko kto poprawia błędy
ortograficzne, interpunkcyjne, kierując się oceną. Osoby, które już rozdziały
poprawiają, czytają całe rozdziały po kilka razy, tworząc perfekcję. Co mogę Ci
powiedzieć? Nie robisz prawie żadnych błędów, nie przekręcasz literek, ogólnie
jest w porządku. Zapomni Ci się wstawić przecinka czasem, a to w przypadkach
podobnych do tych na górze. Zauważyłam też, że poprawie piszesz dialogi, nie
masz z tym problemu(!), a to dobrze świadczy. Mogę śmiało Ci za to dać dużo
punktów, bo nie jest źle.
6/7
Kreacje bohaterów:
No
i powiedz mi, droga Tooru, od czego ja mam tutaj zacząć? Czy mam wypisywać
postacie albo chociaż napisać kilka słów o tych, które rzucają się w oczy, i
które zapamiętałam? Nie jestem przecież komputerem, by mieć bazę danych, a więc
wybacz, gdy o kimś po prostu nawet nie wspomnę. Zdarza się, prawda?
Sakura
– No po prostu nie wiem co mam powiedzieć. Przy początkowych rozdziałach miałam
już nawet prawie mowę za co mogę ją zjechać. Teraz mam do niej sympatię i
trudno jest cokolwiek mi o niej powiedzieć.
Kobieta,
która zna wszystko i wszystkich, która jest utalentowana, bardzo ładna,
ponętna, zapewne cholernie seksowna, inteligentna, respektowana, zorganizowana,
w sumie tak w skrócie – bohaterka idealna. Nienawidzę tego czegoś różowego,
które u Ciebie lata. Teraz zapomniałam, że w mandze niemiłosiernie dziewczę
mnie wkurza, naprawdę, zapomniałam o tym, ale Ty na siłę starasz mi przypomnieć. Dlaczego ona ma kontakty po
prostu wszędzie, była w związku z większością bohaterów z każdej wioski, nie ma
osoby, dla której jej imię byłoby obojętne. Co w niej jest takiego, że
uczyniłaś ją postacią taką tragicznie fatalną? Skopałaś ją, mówiąc ogólnie. Ma
tyle zalet, że każda zamienia się tak naprawdę w wadę. Pieprzy się z każdym
albo chociaż większością, a gdy Itachi coś powiedział, od razu wyskoczyła z
ryjem, że przecież nie jest pierwszą lepszą, która rozkładać będzie przed nim
nogi w byle jakiej knajpce. Od kiedy zaczęło jej to tak przeszkadzać, co ma w
sobie takiego Itachi, że normalnie jej duma cierpi, gdy się coś brzydkiego o
niej powie. Jak dla mnie jest zwykłą dziwką, która dla powodzenia interesu
zrobi wszystko. Jest bezwartościowa, pusta. Nie widzę w niej człowieka
szczęśliwego, ale melancholijnego, znudzonego wszystkim. Dziwię się, że jeszcze
nie popełniła samobójstwa, bo ja nie widzę sensu jej życia. Co tak właściwie
ona tu jeszcze robi?
Jej
postać jest wyraźnie zarysowana, ale co z tego? Napchałaś w nią po prostu
wszystko co miałaś pod ręką, jakbyś się w ogóle nie zastanawiała co wyjdzie z
tej całej mieszanki. A wyszła idiotka, która od początku mnie denerwowała,
która ma być wyjątkowa, chociaż nie wiem czym sobie zasłużyła.
Itachi
– O nim w sumie wiemy mało, bo wszystko dzieje się z punktu widzenia Sakury,
która sama wiedzą o nim nie błyszczy. Tajemniczy pachołek, nawet nie wiem co on
tu robi. Niby nie ma nic wspólnego z żadną organizacją, ale dlaczego wszyscy są
tego tacy pewni? Dobra, wiesz co mi się przy nim nasuwa? : WTF?! Koleś nie ma
przeszłości, a jak ma to nie wiem jaka jest. Zabił klan, aha, fajnie, Sasuke mu
wybaczył. No pewnie, bo przecież zrobił to wszystko z nudów, a Sasuś pomyślał,
że to wcale nie głupie. Nie ma żadnej wzmianki o tym, że został zmuszony, że
nie miał wyboru, że przez to tak naprawdę stał się męczennikiem i bohaterem.
Nie wiem po co w ogóle pojawił się moty Wielkiej Wojny skoro i tak służy on
tylko do tego, by Twój własny pomysł miał jakieś podstawy. On sobie żyje, bo
żyje, ale po co, naprawdę się pytam. Moja ulubiona postać została u Ciebie
przedstawiona tak… zwyczajnie. Mówią o nim, pytają o niego, ale co z tego,
skoro i tak jest tylko zwykłym człowiekiem, który w jakiś cudowny sposób
utracił swoją moc, oczywiście.
Kabuto
– Zainteresowany Sakurą, bo przecież jest to super kunoichi, wyszkolona przez
najlepszych, cudowna i genialna, ach! No tak, bo kto inny mógłby to być jak nie
ona? Przecież to poszukiwana numer jeden w Konoha, góruje na listach przebojów.
Ogólnie to koleś niszczy psychę naszej różowowłosej piękności, bo ona przed nim
ucieka, a ten ciągle wraca, i wraca. No jak to tak, panie Kabuto, no nieładnie
wręcz. Ogólnie nie wiem skąd gościu się tu wziął.
Hanabi
– O, z tą to są niezłe żarty. Cała jej rodzina nie żyje, a ona jakimś cudem
tak! Do tego jest inteligentna, ładna i Kabuta jej ufa, bo przecież ma spore
umiejętności. Nie mam pojęcia skąd wytrzasnęłaś pomysł na to, by akurat tę małą
dziewuszkę umieścić w swoim opowiadaniu. W sumie nie wiem jaka jest, bo
wszystko opiera się na dialogach, a co ja wyczytam ze słów i kresek?
Suigetsu
– Łącznik, kolejny bohater, z którym do czynienia ma Sakura. Ogólnie nie wiem jakim cudem oni w ogóle się poznali,
ale wiem, że zostało to wytłumaczone. Sęk w tym, że ja tego nie kupuję, a jego
„wierność” i apetyt na kasę jest denerwujący
Shikamaru
– Przy tym to się uśmiałam, gdy dowiedziałam się, że był miłością Haruno. On,
on? Wiem, że różne rzeczy się dzieją, ale akurat on mi do nikogo nie pasuje.
Shikaku
– Zawsze wierny wiosce, teraz handlarz informacjami. Nie bardzo wartościowy.
Uważa Sakurę za piękną.
Temari
– Zabita przez Tenten. Przemilczę.
Shinobi
Gashir(?) – Nie jestem pewna, no ale nie żyje, a jego śmierć wywołała wielkie
spekulacje i ogólnie bunt na pokładzie.
Sai
– Nasz malarz, z którym pieprzyła się Sakura. Czysto zawodowy związek.
Tsunade,
Mizukage – nie żyją, zabite przez Sakurę.
Naruto
– tchórz, który popełnij samobójstwo, o co chodzi w ogóle? Przepowiednia ma
jakiś sens, Obito, Madara…?
Omoi
– jedyna postać, którą u Ciebie lubię. Facet ogólnie w porządku.
Darui
i Samui – nie żyją, zabici, prawdopodobnie niepotrzebnie.
Był
ktoś jeszcze? No, nieważne nawet. O co chodzi? Tylko postać Sakury jest jakoś
zarysowana, ale to tylko dlatego, że wszystko dzieje się z jej punktu widzenia,
który potrafisz dobrze przedstawić. Reszta? Cóż, puste lalki, nic nie znaczące
kukiełki. W poznaniu innych postaci naprawdę przydają się szczegółowe dialogi,
pełne opisów, wiesz? Wtedy coś widać, można dowiedzieć się sporo o bohaterze.
Tutaj nie mogę, tutaj liczy się tylko Sakura Haruno.
1,5/7
Pomysł:
Mówiąc
brzydko, pomysł jest beznadziejny. Tak, wiem, to zaprzeczenie tego, co mówiłam
wcześniej, ale skup się. Od czego zacząć? Jak to się stało, że shinobi
postanowili odłożyć broń i sobie zacząć normalnie żyć? Przecież to jest
bezsensu. Wychowywali się z tymi umiejętnościami, każdy je w sobie posiadał,
szkolił, dopracowywał. Jaki jest sens oddania tego, ot tak, zapomnienia, że
kiedykolwiek miało się w ręku kunai. I to w ciągu zaledwie 11 lat? Przecież to
niemożliwe. Gdzieś wyżej wspominałam, że gdyby akcja posunęła się o 100 lat i
bohaterowie byliby inni, to z ciekawością dziecka czytałabym wszystko. Ale tak
nie jest, a czym jest 11 lat przy shinobi, którzy liczyli sobie la, dajmy na
to, 50? Oni mieliby zapomnieć, usunąć się w cień? Kto w ogóle to wszystko
wymyślił, kto miałby władzę, by zniewolić ninja? Przecież to samo w sobie jest
nielogiczne, bo tylko z mocą shinobi łatwiej byłoby wszystko odbudować, bo
zawsze to robili. A co z ogoniastymi bestiami? Przecież Naruto jedną wypuścił,
ale co z tego? Ona teraz sobie gdzieś tam lata, tańczy, spaceruje? A kto ma nad
nią zapanować, zwykli ludzie? Nad potworem, który jednym ogonem potrafi
zniszczyć całą wioskę? U Ciebie jest masa błędów logicznych i sama nie
wiedziałam gdzie o nich wspomnieć. W poprawności, w treści czy gdzie? W końcu
zdecydowałam się w pomyśle. Nie wiem co mogę tutaj jeszcze powiedzieć, czego
nie powiedziałam wyżej.
1/5
Podstrony:
Jeden,
wielki burdel. Wszystko jest na wierzchu, nieuporządkowanego, co już mówiłam
przy szablonie albo pierwszym wrażenie, nie pamiętam. W załącznikach masz linki
do rożnych ocenialni, w tym naszej, jakiegoś katalogu i może do czego jeszcze,
nie wiem, nie znam się, nie wchodzę. Niżej masz to, co czytasz Ty i co
polecasz. Później jest spis treści, a na końcu archiwum. Czego mi brakuje? No
menu mi brakuje, porządku mi brakuje. Szkoda też, że nie ma nic o Tobie, prócz
tego co jest w „O blogu”. Ja chcę mieć coś jasnego, wyłożonego na tacy. U
Ciebie muszę szukać. Ten bałagan mnie odrzuca.
2,5/6
Punkty dodatkowe:
Tak,
u mnie będzie to minusowy jeden, symboliczny punkt.
*
Za tak drastyczne odejście od kanonu.
-1/5
Podsumowanie:
Zebrałaś
41 punktów na 80, zyskując ocenę dostateczną.
W mojej opinii jest to najbardziej sprawiedliwa ocena, jaką mogłaś dostać. Czy
mogę coś doradzić jeszcze? Pracuj nad dialogami, nad innymi postaciami. Z Tobą
jest dziwna sprawa, Tooru, bo ja widzę, że Ty masz pewną smykałkę, talent, a ja
ten talent kupuję. Ale co Ci z talentu, jak mi się cała fabuła nie podoba?
Różnie bywa, różni są ludzie, różne oceny. U kogoś możesz dostać 6 albo 1, u
mnie masz 3.
Za
błędy przepraszam, pozdrawiam serdecznie! Ufff, w końcu pierwsza ocena zakończona
:D!
Justujemy tekst, justujemy tekst! :3
OdpowiedzUsuńOjoj, nie zrobiłam tego, poprawiam :C
UsuńNie spodziewałam się tak długiej i rzetelnej oceny. Bądź pewna, że skomentuję w najbliższym czasie, gdy tylko znajdę trochę czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Co mi się rzuciło w oczy to "szlak" zamiast "szlag". :D
OdpowiedzUsuńA mnie parę innych literówek (dość dużo), ale generalnie ocena jest rzetelna - co stwierdziła sama autorka bloga - i niebotycznie długa. I do tego nie zgromiłaś jej całkowicie, a szczerze mówiąc, bałam się twojej pierwszej oceny XD
OdpowiedzUsuńHaha, bo ja tego nie sprawdzałam, a zawsze mam tak, że myślą o jakiejś literce, a piszę inną, wtf XD Także wybaczcie, udajmy, że jestem dyslektykiem jak 70% ludzi w kraju XDDD
UsuńAle czemu, że będę taka zła, haha? Spokojnie :DD
Shauu_, chciałabym zapytać, czy podejmujesz się ocen nieszablonowych? Czy jest wg taka możliwość, żebyś tak oceniła blogi? Chciałabym się do ciebie zgłosić, jednak najbardziej odpowiada mi recenzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mogłabym spróbować, bo nigdy jeszcze tak nie oceniałam, ale może być zabawnie :D Zbiorę informacje jak to działa i z chęcią ocenię, ale najpierw chciałabym się dowiedzieć o czym blog jest? Pozdrawiam! :D
UsuńPiszę fanfik z fandomu Naruto (sasunaru) w klimatach Indiana Jonesa. To AU, więc nie wiem, czy ci to odpowiada?
UsuńDawaj, zobaczymy co z tego wyniknie :D
UsuńShauu, narzekałaś, że nie masz blogów w kolejce, tak? :D
OdpowiedzUsuńJa tymczasem pierwszy... raz... ever... zrobiłam szablon na własnego bloga. Boże. To takie wspaniałe uczucie, mieć coś swojego, chociaż jest brzydki i dziwny. :D
To dobranoc. :3
Głupiaś, mi się bardzo podoba, taki uroooczy! :3
UsuńNo miło mi :3 A spójrz do swojej kolejki, odpadła ci jedna ocenka, bo masz ją już napisaną :D
UsuńOooo! Jakże się ciesze, ło maaatko! C: Tylko należy ją poprawić, ech xD
UsuńTylko do mnie na razie zgłosiły się zaledwie dwa blogi. XD Jednego ocenę już prawie mam.
UsuńCo do szablonu to wiesz... Przynajmniej wykazałaś się inwencją twórczą! XD Grafika też nie jest moją mocną stroną. :<
Dziewczęta, miałam wam zamiar zorganizować konferencję w zeszłą niedzielę, ale pojawiły się dwa drobne problemy.
OdpowiedzUsuńPrimo, Mia - nie masz mnie w kontaktach (a pisałam do Ciebie) i nie mogę rozpocząć, dopóki cała ekipa nie będzie miała mnie zapisanej ;)
Secundo - od wczoraj GG mi nie działa z niewiadomych przyczyn, więc musimy trochę poczekać. Chyba że chcecie, żeby założyć forum dla nas, ale sądzę, że nikomu nie będzie się chciało tam wchodzić :P
hohoh, to dlatego ja do Ciebie piszę, a Ty mi nie odpisujesz XD ;___;
UsuńNa fejsbuczku możesz mi napisać, jak potrzebujesz kogoś silnie pognębić XD Ale to jest chamskie, włączam gadulca, a tu mi crash reporter wyskakuje i tak ciągle. I nie tylko mnie na dodatek :<
UsuńImloth, przepraszam bardzo, jestem chora od jakiegoś czasu i nie patrzę nawet na neta. Za chwilę dodam cię do gg, ale nie obiecuję swojej aktywności jak na razie, bo ta choroba mnie wykańcza
UsuńNa wstępie chciałabym zaznaczyć jak bardzo żałuję olania komentarza od Czekoladowej z informacją o zrezygnowaniu z oceniania przez Arminę. Usunęłam erę z linków, święcie przekonana, że po prostu mój blog w jakiś magiczny sposób zniknie z kolejki, a tu proszę, oceniająca została wybrana za mnie. No cóż, sama sobie jestem winna, a to wy ustalacie zasady.
OdpowiedzUsuńShauu_, ocena niewątpliwie wymagała od ciebie poświęcenia czasu, dlatego zgodnie z obietnicą skomentuję twoje wypociny. Byłoby mi trochę trudno zwięźle wypowiedzieć się na każde niedomówienie, dlatego w większości zastosuję się do schematu ‘twój cytat’ – mój komentarz.
„nie wymagam od Ciebie znajomości Photoshopa na poziomie doświadczonego grafika, ale coś tam mogłaś pokombinować, prawda?” – Właśnie w tym rzecz, że nie mogłam, mimo że doświadczenie z grafiką rastrową mam, i to dość spore. Nie mogłam, bo nie chciałam. Dla mnie zawsze najlepszym szablonem będzie szablon prosty, bez zbędnych detali.
„Razi mnie strasznie, że na prawo masz po prostu wszystko.” – O tak, zdecydowanie się zgadzam. Za każdym razem, kiedy wchodzę na bloga nie mogę na to patrzeć. Jednak daleko mi do zmobilizowania się, żeby coś zdziałać w tym kierunku. Może w tym miesiącu...
Generalnie myślę, że nie ma co rozwodzić się zbyt długo nad pierwszym wrażeniem jak i szatą graficzną, bo tak jak wspomniałaś o gustach się nie dyskutuje.
„Przecież Sakura jest chyba ostatnią osobą, z którą bym związała Uchihę, któregokolwiek! Dziewczyna jest za bardzo niezrównoważona, bo choć posiada ciekawe i przydatne umiejętności, nie ma w niej niczego niezwykłego.” – W mandze.
„Teraz w tym widzę zbyt wiele naciąganej historii i braku logiki, by mi się cokolwiek podobało.” – Aha. Jeszcze nie zaczęłaś czytać prologu.
„Zresztą – w jedenaście lat Ty chcesz coś osiągnąć? 50, 70… To by ludziom pomogło zapomnieć o tym, że kiedyś byli ninja” – Nie mam pojęcia o czym tutaj napisałaś. Zapomnieć o tym, że kiedyś byli ninja? We wstępnym rozpoznaniu napisałam: „Ludzie jednak żyli dalej, a ninja pozbawieni dowództwa mogli pójść w ich ślady. Zrezygnować ze zdolności manipulowania chakrą, zapomnieć o ninjutsu, żyć jak zwykli ludzie zakładając rodziny i modląc się w duchu o zakończenie wzajemnej nienawiści pomiędzy osadami, którą z zaangażowaniem faworyzowali drudzy z nich.” Oni nie zapomnieli o tym, że kiedyś byli ninja. Nie zapomnieli o ninjutsu. Po prostu dobrowolnie zrezygnowali z życia jako shinobi.
„Opisy, a nie, czekaj, jakie opisy? Pamiętasz jakieś opisy?” – Każdy, dosłownie KAŻDY zwraca mi na to uwagę. Raczej z tym nie walczę tak jak kiedyś i piszę tak, jak lubię. A czytelnicy jak byli, tak są.
„Bohaterzy? Jakiegoś w ogóle opisałaś?” – Nie miałam zamiaru. Wszystko wyszło na jaw w trzecim rozdziale.
„A oczy, nie wiem, kształt szczęki, jakieś znaki szczególne, usta, policzki, czoło, brwi?” – Kwestia opisów, racja. Ale z drugiej strony, czytelnicy bloga wiedzą jak wygląda Sai. Poza tym jeśli wszystko bym tak skrupulatnie opisywała, to gdzie miejsce na wyobraźnie? Btw bardzo trafna wymówka do moich opisów. Nie no, a tak serio, to akurat w tym przypadku nie widziałam potrzeby rozpisywania się na temat wyglądu bohatera, którego wszyscy znają. Nawet jak pisałam o swoich wymyślonych bohaterach to ich nie opisywałam jakoś szczególnie, a co dopiero w tym przypadku.
„Nie przyczepiłabym się, gdyby Sai był kimś nieszczególnie ważnym, a jego rola miałaby ograniczyć się do jednego występu.” – Dlaczego wysuwasz pochopne wnioski? Przeczytałaś jeden rozdział, nie wiesz co stanie się dalej. A stało się na odwrót, w drugim rozdziale żegnamy się z Sai’em, nie ma go.
Usuń„No tak, delikatna, zaokrąglona, idealna, pachnąca, miękka, słodka, drapieżna, uczuciowa.” – Drapieżna i uczuciowa? Gdzie?
„Okej, spoko. Pewnie Sakura o Naturo słyszała tylko legendy, a Sasuke to dla niej brzydal i w ogóle, feeee! Nie znała Sai’a? A to ciekawe, bo byłam pewna, że znali się dość dobrze, a nawet po jakimś czasie uważali się za przyjaciół, ha! Ojej, ale czego ja się spodziewałam? Powiem Ci, że po prostu nienawidzę takiego czegoś – ignorowanie bohaterów, by móc samemu coś wprowadzić. Po co ten mężczyzna nazywa się Sai? Chciałaś wzbudzić w czytelniku jakieś emocje, że Sakura ma coś z nim do czynienia? Jak dla mnie to jest teraz całkiem obca i inna postać, która po Sai’u ma imię i umiejętność, ach, no i ten wygląd zombiaka. Ale co może mieć więcej? A Sakura, ach, lepiej nie mówić tutaj, bo jeszcze ktoś się dowie!” – Skąd ty to wzięłaś, dziewczyno? Czy napisałam cokolwiek o Naruto? O Sasuke? Gdzie jest napisane, że Sakura nie znała wcześnej Saia? Dlaczego wymyślasz sobie rzeczy, których nie ma?
„Nie rozumiem jej i zrobiłaś z niej jakąś dziwną, naiwną idiotkę, której tylko seks w głowie.” – Przeczytałaś jeden rozdział, znów wysuwasz za szybko wnioski.
„Ona ma jakieś uczucia?” – Jak wyżej.
„Skoro nie ma ninja, nie ma ninjutsu, nie ma walk, to po jaką cholerę kolejny Tsuchikage?” – Wspominałam o tym już wcześniej. Ninja są, ninjutsu jest, walki są i to dużo, bo wojna w dalszym ciągu trwa. Pokaż mi gdzie ja napisałam, że ninja nie ma, proszę cię, bo nie mam pojęcia skąd to wytrzasnęłaś. Poza tym to się ze sobą kłóci, wystarczy wspomnieć o końcówce prologu.
„Ich wybierało się chyba właśnie jako przywódcę wioski, który mógłby ją bronić, który jest silnym shinobi, prawda? O to w tym wszystkim chodziło. Skoro nie ma już niczego, co zagrażałoby wiosce, od strony wojowników.” – Chyba? Na pewno tak było. Nie czytałaś uważnie, to widać. Nie ma już niczego, co zagrażałoby wiosce? A co ja napisałam tu: „Ci shinobi, którzy zdecydowali się o nie porzucaniu swoich mocy dołączali do niebezpiecznych organizacji, których celem była władza absolutna.”, albo tu: „Dziś w sercu swojego imperium w Kumo-Gakure, w wiosce, która ucierpiała najmniej z wszystkich osad shinobi czuje się równie swobodnie jak wśród swoich najemników w Sunie, gdzie panuje największa nienawiść dla innych krajów.” Jak skończył się prolog? Wioska to przede wszystkim niewinni ludzie. Jeśli są shinobi, to zawsze znajdą się ci, którzy mają złe zamiary. Zresztą znów wysuwasz tutaj pochopne wnioski, a ja specjalnie z rozdziału na rozdział odkrywam nowe realia świata, który po części (bardzo małej, w końcu ff) wymyśliłam.
„Ech, to po co to wszystko…” – Masz rację, po co pisać coś, na co nikt jeszcze nie wpadł. Powinnam dostosować się do innych blogów o tej tematyce i zająć się Sakurą/OC w Akatsuki, która po kolei będzie miała romans z każdym nukeninem. Kojarzysz? Obracam się w blogsferze już dobre parę lat i w tej tematyce NIE MA świeżych pomysłów. Po prostu nie ma i tyle, wszystko się wypaliło, a najpopularniejsze są blogi z pyskatymi mega-silnymi kunoichi, które dołączyły do Brzasku przez swoje traumatyczne zdarzenia z dzieciństwa. Sad but true.
Usuń„Dlaczego po usłyszenie, że kolejny mężczyzna był dojrzały i starszy, nie zdziwiłam się, że zbytnio nalegał na ich wspólną przyszłość. Ja wiem, że ideałów nie ma, ale to aż trochę głupie, że wykorzystałaś takie znane i sprawdzone motywy. Tutaj również mogłaś się popisać i stworzyć naprawdę fajne postacie.” – Po co, skoro ta postać jest epizodowa aż do bólu. Wspomnienie o nim zajęło dosłownie… czterdzieści siedem słów. A co do Aiko, to myślę, że i tak poświęciłam mu zbyt dużo czasu w rozdziale. Oczywiście to tylko moje zdanie, możesz mieć inne, ale gdybym nie zwróciła na to uwagi, zrobiłabym to wbrew sobie.
„Okej, czyli jednak Sai znał ją wcześniej!” – Niewątpliwie.
„Czemu o tym nie wspomniałaś, a tylko napisałaś tak ogólnie?” – Co to znaczy ‘ogólnie’? Byłam przekonana, że to logiczne. Widzisz, zbyt szybko wysuwasz wnioski, nie wiadomo skąd, a potem sama siebie poprawiasz. I nie wmówisz mi, że to moja wina.
„Dlaczego w ogóle, powinnam powiedzieć o tym na początku, pisałaś w czasie teraźniejszym opis, a na zmianę uczucia i myśli Sakury?” – Przeczytałam to zdanie trzy razy i już chyba wiem o co chodzi. W czasie teraźniejszym… masz na myśli narracje trzecioosobową i pierwszoosobową z perspektywy Sakury, tak? Zaczynając pisać plan wydarzeń miałam dylemat w jaki sposób przedstawić fabułę. W końcu doszłam do wniosku, że część lepiej będzie napisać w narracji wszechwiedzącego, a część z perspektywy głównej bohaterki, gdzie mogłabym wziąć pod uwagę jej uczucia, jeśli oczywiście „ona ma jakieś uczucia”.
„No, no. Orochimaru, który nie żyje, albo Kabuto, który również prawdopodobnie nie żyje.” – Itachi też nie żyje, jakoś ci to nie przeszkadzało. Czytelnikom tego fandomu też raczej nie przeszkadza fakt, że Deidara lub Hidan notorycznie pojawiają się w ff, dlaczego więc Kabuto miałby przeszkadzać?
„Gdzie ta Sakura się ukrywała u Kishimoto, że pokazywał ją tylko od tej głupiej strony, no gdzie?” – W mojej głowie.
„„Choć raz jesteś uczciwy wobec siebie, ale pierwszą reakcją i tak jest wyparcie” – Jakie wyparcie, co za wyparcie? Jeśli mam być szczera to skojarzyło mi się z „zaparciem”, a to chyba znaczy źle, jako że tekst miał być poważny.” – Ok, to było suche. Wyparcie lub represja (od łac. reprimere, odpierać, odpychać, tłumić) to jeden z mechanizmów obronnych znanych w psychologii – źródło wikipedia. Brak mi słów po prostu co do tego komentarza, naprawdę.
OdpowiedzUsuń„„Wszyscy mają jakiś talent. Tak mówi stare powiedzenie. Ale to chyba zależy od tego, co rozumiemy przez to słowo. Jeśli najniższy wspólny mianownik określa próg tego talentu, niemal wszystko może mieć znaczenie; ładny uśmiech, fakt, że potrafi się dobrze kłamać, brak skłonności do tycia. Osobiście jednak nie wierzę, że każdy ma jakiś talent. To tak, jakby powiedzieć, że „sztuka jest dla ludzi”. Nie jest. Jest dla tych, którzy potrafią ją docenić i zrozumieć. Jest czymś elitarnym. Tak jak talent.” – Jak dla mnie to poruszyłaś tutaj całkowicie niepotrzebny temat, w ogóle nie mający głębszego sensu, po dokładnej analizie. Okej, mówisz o talentach, a Sakura się nie zgadza z tym, że każdy jakiś posiada. Nie rozumiem stwierdzenia, że sztuka nie jest dla ludzi. Czym więc jest ta sztuka według Ciebie? Bo dla mnie pięknem, który każdy potrafi wyzwolić, do którego każdy ma prawo.” – Spróbuj zgadnąć co Sakura miała tutaj na myśli, bo na pewno nie zaczęłaby tego tematu bez żadnej konkretnej przyczyny. Czytaj między wierszami i w całości, nie wyrywając zdań z kontekstu, bo w tej ocenie pokazałaś, że albo nie czytasz uważnie wysuwając pochopne wnioski, albo masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem.
„Chodzi o to, że w jednej chwili piszesz coś głębokiego, poetyckiego, czarującego, połączonego ze zwykłym opisem, a zaraz prowadzisz tak beznadziejne dialogi, że to denerwujące.” – Z tymi dialogami mnie zaskoczyłaś.
„Oczywiście Kabuto normalnie był taaaaki szczęśliwy, bo wielka i świetna Sakura Haruno żyje, ojej! Jak pięknie. I jeszcze ma dla niej misję, bo inaczej ją zabije. Fajnie wiedzieć, że się stali takimi dobrymi przyjaciółmi i kolegami z branży.” - Naprawdę powinnaś przystopować z ironią, bo w wielu przypadkach wychodzi ci to po prostu źle.
„Nie rozumiem trochę. Na początku mówi, że to nie jest umiejętność, że kłamanie to nie talent, a zaraz uważa się za kogoś specjalnego, wyjątkowego, za osobę, której usługi się ceni, i której są bardzo dobrej jakości.” – Dokładnie tak jak napisałaś. Wspomina „Jeśli najniższy wspólny mianownik określa próg tego talentu, niemal wszystko może mieć znaczenie; ładny uśmiech, fakt, że potrafi się dobrze kłamać”, a następnie mówi „Większość ludzi nie ma żadnych szczególnych zdolności. Przeciętność to jedyna cecha, której im nie brakuje. Wiem coś o tym. Przez długi czas do nich należałam. Ale to było, zanim odkryłam, że bylejakość jest dla mnie alternatywą; że istnieje inny świat, w którym mogę wznieść się ponad przeciętność, przejść samą siebie. Odkryć, że jest się kimś wyjątkowym, to jedno, zrozumieć, że to, co czyni cię wyjątkowy jest nieakceptowane, to drugie.” W skrócie tak jak napisałaś, mówi, że kłamanie to nie talent, a potem uważa się za kogoś wyjątkowego. Co ma jedno do drugiego?
„Przy Tenten, która zabiła Temari kunai’em – uśmiałam się. Z początku nie wiedziałam czy mam płakać, czy nie. W końcu zdecydowałam się na śmiech. Ja wiem, że w Twoim świecie nie ma niby shinobi (co jest zupełnie bezsensu, niczego naprawdę nie daje, bo i tak każdy robi co chce), ale chyba jakieś stare odruchy ma, prawda? Przecież oni nie szli do jakiejś kapliczki i wyrzekali się wszyscy swoich umiejętności? W ogóle, jak można zapomnieć ninjutsu, którego uczyło się przez paręnaście lat, a które nieraz ratowało człowiekowi życie. Błędy logiczne mnie topią.” – I jak ja mam skomentować coś, co jest zbiorem jednego wielkiego nieporozumienia i złego łączenia faktów? Jeszcze raz spytam: skąd wytrzasnęłaś na moim blogu informacje, że shinobi NIE MA?
Usuń„Czyli mam rozumieć, że tutaj również każdy zapomniał, że kiedyś był zaczepiście silnym klanem, którego zaatakować chciałby tylko samobójca. Jak to widzę? Otóż jedzie sobie laskiem taka ślepa rodzinka (No bo przecież mieli byakugan, a więc, żeby nie było ninja, trzeba było go wydłubać), a tu nagle BACH! I wszyscy leżą, bo jak bandziory na nich napadły. Ach, realizm.” – Chwilami mam problemy z napisaniem czegoś normalnie, bo sprowadzasz mnie do poziomu swoich wypowiedzi, naprawdę. Przeczytałaś zakładkę „o blogu”, więc musiałaś również przeczytać to: „Minęło jedenaście lat od rozpoczęcia Czwartej Światowej Wojny Shinobi. Wiele osad zostało zniszczonych, wielu niewinnych ludzi zginęło. Jednak najbardziej ucierpieli ci, którzy walczyli z napastnikami. Przez śmierć tak wielu wybitnych ninja i władców feudalnych polityka i ogólny porządek w świecie shinobi został zachwiany.” W ogóle nie ogarnęłaś realiów tego fanfica, ani trochę. Akcja dzieje się w świecie ninja, gdzie od JEDENASTU LAT TRWA WOJNA. Gdzie wiele osad zostało zmiecionych z powierzchni ziemii, gdzie kraje walczą ze sobą o terytorium, gdzie Kage wiosek nie ma, bo stali się celami numer jeden. Myślę, że paręnaście lat rzezi na Kraju Ognia (która będzie w późniejszych rozdziałach wspomniana), wystarczała, żeby wybić połowę shinobi z Konohy.
„„Kiedy do pomieszczenia wszedł Kabuto, Hanabi wyszła, zabierając ze sobą ciepło.” – Dobrze, że była chodzącym grzejnikiem. Szkoda jednak, że po prostu sobie wyszła, tak o, zabierając całe ciepełko. Nie no, jak ona mogła zabrać ze sobą ciepło?” – Metafora.
Mam dla ciebie radę, kiedy następnym razem poczujesz, że zmuszasz się do oceny bloga, zrezygnuj. Będąc oceniającą nie powinnaś się do niczego zmuszać, a jednak to robisz. Źle to o tobie świadczy, bo nie przyjdzie ci oceniać tylko dobrych blogów i takich, które będą tobie odpowiadały. I jeśli za każdym razem będziesz pisać coś w stylu: „Jakby posadzono mnie przed komputerem i krzyknięto „Czytaj to i oceń!”, a ja z jakiegoś powodu muszę się posłuchać.”, będzie to niebywale nieprofesjonalne z twojej strony. Szczególnie biorąc pod uwagę twój opis w zakładce oceniający: „Staram się jak mogę, pisząc ocenę. Nigdy nie robię tego na siłę, a więc jeśli nie mam ochoty to po prostu nie piszę”.
„Znowu zaczynasz ten okropny czas teraźniejszy, ale po co? Jak dla mnie to nic nie oddaje, nie pokazuje niczego nowego, a jedynie utrudnia czytanie.” – Nie czas teraźniejszy, tylko narracja pierwszoosobowa. W czasie teraźniejszym piszę też narracje trzecioosobową, nie wiem skąd ci się to wzięło. Albo to nie o to ci chodzi i to ja coś poplątałam.
Usuń„Coraz częściej zastanawiam się po co piszesz opowiadanie o Sakurze? Szczerze? Gdybyś wstawiła całkiem nowe, CAŁKOWICIE, postacie, miejsce, czas i więcej opisów, to uwielbiałabym Twoje opowiadanie.” – Piszę opowiadanie o Sakurze bo piszę dla fandomu, dla określonych czytelników, bo lubię fanfiction. Gdybym chciała napisać opowiadanie, zrobiłabym to.
„Naprawdę, piszesz bo to kochasz czy dlatego, że po prostu lubisz Sakurę, wpadłaś na niezłą historię i lecisz na łeb, na szyję, by mi ją opowiedzieć?” – Tak naprawdę to jej nie lubię. Mam na myśli oczywiście mangową Sakure. Tak samo jak nie lubię Sasuke, Kabuto i wielu innych postaci w tej mandze. Ale jest coś, co uwielbiam. Świat stworzony przez Kishimoto, który daje wiele możliwości rozwoju w ff, a rzadko kto z tego korzysta.
„To nie ma nic wspólnego ze światem Kishimoto! Nic! Hidan żyje, Itaś żyje, zrobiłaś sobie gejów, bo Sakurka musiała się pobawić w psychologa i wyjść na mega „mondrom”, co?” – Aż mi się gęba cieszy. Na początku wspominałaś, że dawno nie czytałaś żadnego ff o tematyce Naruto. Mam wrażenie, że nie czytałaś w ogóle. Wiesz jaki jest aktualnie najczęstszy i powielany temat? Akatsuki. Razem z Deidarą, Itachim, Hidanem, Kakuzu, Painem, Konan, z wszystkimi, którzy umarli. I nikomu, mogę ci przysiąc, NIKOMU nie przeszkadza fakt, że oni w mandze nie żyją. Dosłownie nikomu. To jest moja trzecia ocena bloga, zawsze wybieram oceniających dosyć skrupulatnie. Jeśli nie obracają się w fandomie – rezygnuję. I jesteś pierwszą osobą, która zwraca mi uwagę, że w świecie który przedstawiłam, żyje ktoś, kto w mandze umarł. Śmiech na sali, inaczej tego nie nazwę. Zrobiłam sobie gejów, bo przyjęłam, że homoseksualizm nie jest czymś dziwnym w świecie Kishimoto, tylko czymś na porządku dziennym, tak jak u nas. Ale jeśli uważasz, że „zrobiłam sobie gejów, bo Sakurka musiała wyjść na mega mondrom” to w porządku.
„To, że dowiem się, że pieprzył ją Hidan (którego śmierć postanowiłaś zignorować), a potem jeszcze zabiła połowę świata, w tym swoją nauczycielkę i mistrzynię (dzięki temu pokazałaś, że zwykła z niej niewdzięczna suka i idiotka. Ja wiem, że może Twoim zadaniem było pokazanie jej jako takiej, ale to nie jest wcale dobre. Ty powinnaś ją pokazać w taki sposób, żebym ja się nią zainteresowała, a jak jest? Chcę wyyyyjść!).” – Nie będę się powtarzać co do zmarłych postaci w ff, ale jestem ciekawa, GDZIE PRZECZYTAŁAŚ, ŻE SAKURA ZABIŁA POŁOWĘ ŚWIATA, W TYM SWOJĄ NAUCZYCIELKE I MISTRZYNIE. POKAŻ MI, ZACYTUJ, BŁAGAM. Wymyślasz sobie takie abstrakcyjne rzeczy, że po prostu nie wiem co powiedzieć. Nigdy nie zdarzyła mi się taka sytuacja, żeby oceniający zmieniał całe fakty w ff, a potem dziwił się, że to wszystko nie ma logiki.
„Moja cierpliwość szwankuję, nie mam ochoty za bardzo się rozpisywać.” – To są nas dwie.
„Już na wstępie widzę, że Sakura znów została doceniona przez świat, a każdy z wielką ochotą zaczął ją trenować i opiekować się nią.” – Nie została doceniona przez świat, została doceniona przez Kabuto, dla którego pracowała parę dobrych lat. A że raczej nie używała swoich mocy ninja przez ostatnie dwa lata, (co było wyjaśnione w poprzednich rozdziałach) potrzebowała kogoś do treningu, by swoją formę odzyskać. A ten trening raczej jest daleki od opiekowania się, nie wiem dlaczego tak napisałaś.
„Nie no, fajnie, że dziewczyna ma bujne życie seksualne, ale robisz z niej zwykłą puszczalską i naiwną szmatę, brzydko mówiąc.” – Nie chciałam zadawać tego pytania wcześniej, ale chyba zostanę zmuszona. Ile masz lat? Zawsze wydawało mi się, że średni wiek w tym fandomie to jakieś, nie wiem, szesnaście, siedemnaście lat i raczej się tym nie przejmowałam, bo ilość przeżytych lat czasami nie ma nic wspólnego z dojrzałością. Do czego zmierzam: jeśli 28-letnia kobieta w ciągu ostatnich jedenastu lat miała jednego partnera na dłużej i trzech na krótko, a ty nazywasz ją puszczalską i nawiną szmatą, dlatego, że poczuła coś do Ibikiego, którego zna od dawien dawna, a jest samotna, to coś jest nie tak.
Usuń„Ona, jak to na puszczalską gówniarę przystało, rozebrała się i niemal zmusiła go do pieprzenia się. Rozumiem, że tak ją cipka swędzi, że powstrzymać się nie może, ale żeby stać się kimś tak żałosnym, słabym i obrzydliwym to naprawdę…” – Jak już wspomniałam, Sakura w tym opowiadaniu ma dwadzieścia osiem lat. Jeśli dla ciebie jest to gówniara, to zakładam, że jesteś starsza od niej. Zmusiła go do pieprzenia się? Słabe? Obrzydliwe? Rozumiem, że seks musi być tylko z inicjatywy mężczyzny? Jeśli to kobieta chce się, jak to pięknie ujęłaś „pieprzyć”, to jest to już słabe, żałosne i obrzydliwe. Przyjęłam do wiadomości, lecę dalej.
„Nie mam tutaj więcej nic do powiedzenia, prócz tego, że nie rozumiem w ogóle motywów, którymi kierują się Twoi bohaterowie.” – Ten motyw, o który się tutaj rozchodzi to jak mniemam pożądanie?
„Zaraz ona mówi coś o Shizune, a ten ją już wyzywa od dziwek i bije. Nie no, fajny chłop. Co tam, że nie ma nic wspólnego z prawdziwym Ibikim, ale powinnam się już do tego przyzwyczaić, prawda?” - Ona nie mówi COŚ o Shizune, trzymajcie mnie! Ona mówi: „- Jeśli chcesz, możesz udawać, że nią jestem.” To nie jest coś. To jest zdanie, przez które można stracić całą sympatię i szacunek dla osoby wypowiadającej je. To jest trening, on jej nie biję. Rzeczywiście, przez tą całą sytuacje z Shizune jest dla niej bardziej ostry niż zazwyczaj, posuwa się do obraźliwego słowa, ale on jej nie biję. Powtórzę się: shinobi walczą na treningach, nie biją się.
„Zadają jej pytania, takie bezsensu, żeby tylko jakoś poinformować czytelnika o przeszłości bohaterki, a ona ma za zadanie zrobić coś tam. W sumie już nie pamiętam, chyba wtedy lajkowałam czyjeś zdjęcie na fejsbuku.” – Droga ekipo Ery-Krytyki. Zastanówcie się dobrze czy chcecie tę osobę w gronie oceniających, naprawdę. Jest to szalenie nieprofesjonalne i godne pożałowania. Ocena może i jest długa, może i jest rzetelna (mam na myśli aspekt przeczytania wszystkich rozdziałów, gorzej z czytaniem ze zrozumieniem) ale na litość boską, kiedy przeczytałam, że oceniająca nie pamięta czegoś tak ważnego, koło czego kręci się całe opowiadanie od piątego rozdziału, bo lajkowała czyjeś zdjęcie na fejsbuku to ręce mi opadają.
„„- Ibikiego Morino? Przecież dobrze wiesz, że obydwoje pochodzimy z Konohy, skoro Taka nie posiada takich informacji… Sasuke nie żyje, prawda?
- A kto powiedział, że pracuję dla Taki Sakura-chan. – wyszczerzył się i zniknął w kłębie dymu.” – O co chodzi w tych zdaniach, bo ja nie mam pojęcia.” – A ja nie mam pojęcia jak można nie wiedzieć o co chodzi w tych zdaniach. Chodzi o to, co jest napisane i każdy znający mangę Naruto wiedziałby o co chodzi. Niestety nie pomogę.
„jeszcze okazuje się, że Sasuke nie żyje” – Znów to robisz. Znów wysuwasz pochopne wnioski. Sakura zapytała: „Sasuke nie żyje, prawda?”. Nie stwierdziła faktu ani nikt jej tego faktu nie potwierdził. To samo zrobiłaś z Tsunade. Kabuto zapytał się jej czy jest odpowiedzialna za śmierć Piątej Hokage, a Sakura odwróciła głowę i powiedziała, że nie. Ty doszłaś do wniosku, że ją zabiła. Skąd to wzięłaś? Może po prostu zrobiło jej się smutno? To jest naprawdę irytujące, trzeba cie poprawiać na każdym kroku bo po prostu przeinaczasz fakty.
Usuń„coś tam to coś, a ja nic z tego nie rozumiem” – Ja też nic z tego nie rozumiem.
„„- W Kusagakure, długo przed akcją z Mizukage, ukrywał się Shikamaru. Kochałam go. On też mnie chyba kochał.” – No jasne, że tak! Kolejny partner” – Tak! Kolejny partner! Zaledwie pierwszy w ciągu jej całego 28-letniego życia! Czytając ten rozdział jeszcze raz, zauważyłam, że rozpisujesz się na temat pierdół, zamiast brać pod uwagę całość. No ale jak brać pod uwagę całość, skoro najwyraźniej ma się problemy z uważnym czytaniem.
„mogliby się dobrać, bo oboje są niedojrzali, zwyczajni, tacy rozżaleni czymś, co było. Okej, wojna zmienia ludzi, wszystko się zmienia, ale ja po prostu nie mogę niczego do siebie przyjąć.” – Rozżaleni? Stracili wszystkich swoich bliskich, dziwisz się, że są rozżaleni? Naprawdę?
„Mam nadzieję, że nigdy nie poznasz takiego uczucia i gdy przeczytasz tę ocenę to napiszesz każdy rozdział od nowa.” – Szczerze mnie tutaj rozbawiłaś.
„Nie no, nie wiem po co przyśpieszałaś akcję o 11 lat, bo i tak wszystko jest całkiem inne. No chyba, że chciałaś, żeby Sakura miała więcej możliwości do rozstawienia nóg.” – Nie, chciałam żeby świat shinobi był zniszczony i na skraju upadku. Chciałam pozbyć się granic wyznaczanych przez Panów Feudalnych i Kage, a jednocześnie nie posuwać się za dużo do przodu. Wyszło mi, że jedenaście lat to minimum, by wyrządzić takie szkody.
„W ogóle to tutaj u tego Kabuto to jest kurort. Sakura sobie chodzi, wypoczywa, rozmawia z Hanabi, czyta, wychodzi do baru, no luksus!” – Chodzi po jaskiniach, wypoczywa w wiosce Dźwięku, która jest praktycznie ruiną, rozmawia z Hanabi w podziemnych tunelach Kabuto, czyta zwoje dotyczące jej misji, wychodzi do obskurnego baru w wiosce Dźwięku, gdzie wieczorami zbierają się zwykli szarzy mieszkańcy wioski. Kurort jakich mało.
„O co jej w ogóle chodziło, że uciekła od niego? Przecież i tak jest nic niewarta, bo zabiła setki ludzi” – Odpowiedź na twoje pytanie była w poprzednich rozdziałach. Uciekła od Dźwięku, bo miała DOŚĆ zabijania.
„Co dostałam? Papkę, całkowicie nielogiczną i bezsensu, która coraz bardziej mnie nuży i męczy.” – Nie mam siły się z tobą spierać, ale każde twoje spostrzeżenie wychodzi ci na złe. To, że jest to dla ciebie całkowicie nielogiczna papka to tylko twoja zasługa.
„Obrażasz mnie teraz tym, że z mojej ulubionej postaci robisz zwykłego śmiecia, oszusta i kłamcę, który tak naprawdę poświęcił całe życie, by jego ukochana wioska żyła dalej.” „Po prostu zmarnowałaś tak świetną postać, kurczę!” – I znów wysuwasz pochopne wnioski. W tym rozdziale Itachi pojawił się dosłownie pod koniec i nie zostało poświęcone mu zbyt dużo czasu. Co prawda wcześniej były rozmowy o nim, to prawda. Ale zauważ, że Omoi powtórzył jej tylko to, co słyszał, żadnych konkretów. Nie możesz uznawać jakąś postać za oszusta i kłamcę po tym, jak jeszcze na dobre nie wprowadziłam go do ff, wyhamuj kucyki.
Usuń„Zaraz dowiem się, że Hinata jest tym całym liderem, bo przecież skoro Shino jest pośrednikiem to muszą się dobrze znać i mieć jakieś znajomości, no, no.” – Nie wiem czy pamiętasz, ale poruszałaś kwestie klanu Hyuuga. Jedyną ocalałą jest Hanabi. Chyba, że miał to być jakiś żarcik.
„To przykre, ale nie masz umiejętności, by wywoływać jakiekolwiek pozytywne emocje u czytelnika.„ – Nie zgodzę się z tym. Co najwyżej u ciebie.
„Naruto, ten chłopiec, który mimo trudności losów, mimo braku akceptacji, ciągle szedł dalej, szukając przyjaciół, chłopak, który został bohaterem i niósł światło całe swoje życie, mając koło siebie wspaniałych ludzi i rodziców, którzy byli z nimi od samego początku, miałby popełnić samobójstwo, niszcząc wszystko wokół, i uwalniając demona, który swoją drogą go polubił i zaakceptował?” – Doprowadza mnie to do szału. Czytaj całość: „Madara ostatecznie dobity przez Naruto, który dopełnił ten czyn swoim jakże widowiskowym samobójstwem i wypuszczeniem dziewięcioogoniastego na wolność demolując jednocześnie Liścia.” Naruto uratował wiele istnień dzięki zabiciu Madary, który tę wojnę rozpoczął. Niestety jednocześnie wypuścił Lisa na wolność, co sprawiło, że umarł. Podobnie jak jego rodzice, chcąc chronić jego, sami skazali się na śmierć.
„I od kiedy Akatsuki miało niszczyć „Deszcz” czyli Ame, jak zgaduję, tak? Przecież wszystko robili dla dobra mieszkańców, opiekowali się tym rejonem…” – Jest jedenaście lat po aktualnych wydarzeniach z mangi. Jedyne co łączyło Akatsuki z Deszczem to Konan i Pain. Pain nie żyje, Konan… sprawa w następnych rozdziałach wyjdzie na jaw. W każdym razie to nie jest ten sam Brzask co jedenaście lat temu. Mogłabym wręcz powiedzieć, że jedyne co pozostało z tamtej organizacji to nazwa. W mandze zresztą był podobny motyw. Przecież na samym początku Akatsuki to było zgrupowanie shinobi z Ame, dopiero potem, kiedy do gry wkroczył Madara, zrobił z tej organizacji coś zupełnie innego. Kishimoto może, ja też mogę.
„Ale jeśli mam być szczera to nawet nie wiem gdzie teraz jest Sakura i po co.” – Bo nie czytasz uważnie. „Sakura przemieszczała się najszybciej jak mogła, żeby tylko wczesnym rankiem dotrzeć do Kumo.” „- Wykorzystasz Itachiego, żeby dotrzeć do Sasuke.”
„Nie wiem też czemu pracowała dla Kabuto, czemu było jej z tym tak źle.” – Bo nie czytasz uważnie. Już naprawdę nie mam ochoty szukać po rozdziałach
„W ogóle, jak to było z wojną, jak się skończyła, kto żyje, a kto nie…” – Trzymajcie mnie. Jak się skończyła? Gdzie jest napisane, że się skończyła? Co najwyżej uspokoiła, ale w żadnym wypadku nie było nic o końcu stanu wojennego w świecie shinobi. Dokładnie tak, masz nie wiedzieć, kto żyje, a kto nie, bo to wszystko wychodzi na jaw w trakcie dodawania przeze mnie rozdziałów.
Usuń„Nie spodziewałam się, że doczekam się na tym blogu rozdziału, w którym nie będzie choćby jednego dialogu.” – Czytając twoje wcześniejsze uwagi, byłam przekonana, że zwrócisz na to uwagę. Cieszę się, że chociaż ten rozdział przypadł ci do gustu.
„Gdy będziesz to czytała wszystko naraz uznasz mnie za wariatkę” – No już bez przesady.
„Przedstawiłaś go tu w sposób zły, jakby był zwykłym tchórzem i cieniem. W to nie mogę uwierzyć, ten chłopak? Nigdy, nigdy, nigdy. Dlaczego popełnij samobójstwo” – Nie przedstawiłam go tu, jakby był zwykłym tchórzem i nie wiem dlaczego odniosłaś tak mylne wrażenie. Raczej moim zamiarem było przedstawienie go jako bohatera. Poświęcił siebie, żeby ratować wioskę. Co prawda i tak ją zniszczył, ale liczą się chęci.
„Czemu, ja się pytam, czemu nie stworzysz własnych bohaterów i własny świat, cholera!” – Jak już wspomniałam, piszę dla określonego fandomu. Nie w głowie mi własne opowiadania.
„wszędzie widzę sprzeczności, wszędzie coś jest nie tak, stale błędy logiczne wychodzą na jaw.” – Taa.
„Denerwuje mnie, że wszystkie dialogi wypowiada nie wiadomo kto. Stale się gubię i musze wracać na górę, by dowiedzieć się kto jest kim, kto kogo informuje i jak, po co.” – Ostatnio jedna z czytelniczek zwróciła mi na to uwagę. Chyba jednak coś z tym zrobię, bo jeśli dialog jest długi, a ja stronię od opisów, rzeczywiście można się pogubić.
„Nie rozumiem, Sakura zazdrościła czegoś Hanabi, czego? Że należała do Dźwięku, że jest ładna, o co chodzi?” – A nie masz tak czasami, że gdy widzisz kogoś naprawdę pięknego lub kogoś, komu się powodzi to czujesz ukłucie zazdrości? Zwyczajny ludzki odruch.
„Nigdy nie czytałam czegoś takiego” – I to jest największy komplement jaki mogę dostać od czytelnika, poważnie.
„20/30” – Prawie oplułam monitor jak zobaczyłam to po raz pierwszy. Praktycznie przez 3/4 rozdziałów, nic ci się kompletnie nie podobało. A tu proszę. Zdziwienie to mało powiedziane.
“„Sinobi Gashir” – Shinobi. Gashir to imię?” – Sinobi to imię. Sinobi Gashir to jego imię i nazwisko.
„“Było wcześniej, więc zapalił papierosa.” – Zapalił papierosa, bo była wcześniej… Chyba wcześnie, tak? Nie zmienia to faktu, że zdanie jest bezsensu i nie trzyma się kupy.” – Tak, chodziło o wcześnie. Dlaczego uważasz, że jest bez sensu? Było wcześnie, miał dużo czasu, więc zapalił papierosa. Co w tym nie trzymającego się kupy?
Usuń„Mam nadzieję, że wiesz o co chodzi? Ja sama lepiej Ci tego nie wytłumaczę, a tutaj masz tekst. Strona sama w sobie jest naprawdę dobra.” – O to się nie martw. Wiem doskonale. Po prostu czasami się zdarza zapomnieć. Mam też podobny problem z interpunkcją. Niby wszystko się wie, a i tak umknie ten przecinek albo dwa.
„„Sai miał bose stopy i włosy mokre od prysznicu” – Chyba od wody? Pomińmy, że i tak raczej od „prysznica”, a nie „prysznicu”” – Hahaha! Nie wierzę, że napisałam coś takiego. Muszę to koniecznie poprawić.
„„Człowiekowi, który nie jest w stanie stanąć twarzą w twarz z prawdą o samym sobie, przyda się każda wymówka.” – Coś średnio rozumiem o co tutaj chodzi. Stanąć twarzą w twarz z prawdą o samym sobie… Niezbyt to wygląda, prawda?” – No nie wiem, nie wiem. Jak dla mnie to jest całkiem w porządku.
„Dziwię się, że jeszcze nie popełniła samobójstwa, bo ja nie widzę sensu jej życia. Co tak właściwie ona tu jeszcze robi?” – Niestety, to wiem tylko ja.
„Mówią o nim, pytają o niego, ale co z tego, skoro i tak jest tylko zwykłym człowiekiem, który w jakiś cudowny sposób utracił swoją moc, oczywiście.” – Chyba wiesz, co skłoniło mnie do zacytowania tego zdania. Nie stracił żadnej mocy.
„Kabuto – Zainteresowany Sakurą, bo przecież jest to super kunoichi, wyszkolona przez najlepszych, cudowna i genialna, ach!” – Gdybyś czytała uważnie, wiedziałabyś, że Kabuto chciał Sakure z powrotem w swoich szeregach, bo bał się, że by go zdradziła i to, że Dźwięk knuje przeciw innym wioskom wyszłoby na jaw.
„Nie mam pojęcia skąd wytrzasnęłaś pomysł na to, by akurat tę małą dziewuszkę umieścić w swoim opowiadaniu.” – Jakoś mi tak pasowało. Od początków mangi miała jako taki temperament, żeby ją wykorzystać w ff.
„Ogólnie nie wiem jakim cudem oni w ogóle się poznali, ale wiem, że zostało to wytłumaczone.” – No to skoro zostało wytłumaczone, to jakim cudem nie wiesz?
„Tsunade, Mizukage – nie żyją, zabite przez Sakurę.” – Tsunade nie została zabita przez Sakure. Jeśli uważasz inaczej, zacytuj mi albo powiedz chociaż w którym rozdziale tak napisałam.
„Naruto – tchórz, który popełnij samobójstwo, o co chodzi w ogóle?” – Wyżej napisałam, co sądzę o twojej mylnej interpretacji. Swoją drogą to dziwne, że tak bardzo brakowało ci Naruto, bo w większości ff ten bohater niestety nawet nie występuję, chyba że w związku z Sasuke. Teraz na topie jest Akatsuki. Hell yeah.
„Mówiąc brzydko, pomysł jest beznadziejny. Tak, wiem, to zaprzeczenie tego, co mówiłam wcześniej, ale skup się. Od czego zacząć? Jak to się stało, że shinobi postanowili odłożyć broń i sobie zacząć normalnie żyć?” „Wychowywali się z tymi umiejętnościami, każdy je w sobie posiadał, szkolił, dopracowywał. Jaki jest sens oddania tego, ot tak, zapomnienia, że kiedykolwiek miało się w ręku kunai. I to w ciągu zaledwie 11 lat? Przecież to niemożliwe.” – No ja się nie dziwię, że pomysł wydaje się TOBIE beznadziejny, naprawdę. Mi też by się taki wydawał, gdybym łączyła fakty, tak jak ty.
„A co z ogoniastymi bestiami? Przecież Naruto jedną wypuścił, ale co z tego?” – Strasznie niecierpliwa jesteś. Napisałam dopiero szesnaście rozdziałów, mam mnóstwo czasu, żeby czytelnicy o wszystkim się dowiedzieli.
Dobra, myślę, że to wszystko na co się zdobędę w tym komentarzu. Liczę na jakąś odpowiedź, cokolwiek.
Na wstępie zaznaczę, że NIE olałam tych komentarzy, a po prostu ich nie zauważyłam. Było to spowodowane wieloooma czynnikami, np. kolejne oceny, krótka pamięć, brak czasu. Co to zresztą za różnica, skoro w końcu pojawi się Twoja upragniona odpowiedź. Ech, chwilę zastanawiałam się, jak mam na nią odpisać. Czy Twoją metodą, czy po prostu wszystko streścić i wyciągnąć jakieś wnioski. Może walnę tak pół na pół, co?
UsuńDobra, to może znowu napiszę coś związanego ze wstępem, ale tym razem Twoim. Skoro tak bardzo żałujesz, skoro wiedziałaś, że byłaś w Wolnej Kolejce (bo chyba można było się tego domyślić), skoro dowiedziałaś się, jaką osobą jestem, to po cholerę zgodziłaś się na tę ocenę? Tak, ja, wstrętna i niewdzięczna Shauu (uwaga, gaworzę!) wzięłam sobie Twojego bloga z kolejki, bo dobrze wiedziałam, że żadna inna oceniająca się nim nie zainteresuje. Nie chodzi tu o wygląd, treść czy coś jeszcze, ale tematykę. Nikt inny nie chciał się raczej podołać oceniania tego Twojego FF, a więc pozwoliłam go sobie przygarnąć. Nie wiem czyj to był błąd, mój czy Twój, pewnie żadnej z nas. Na przyszłość obie mamy nauczkę, że olewanie i zapał jest czymś złym, w skrajnych przypadkach przynajmniej.
O, czekaj! Mam wątek! Ja WIEM o co Ci chodziło z tymi ninja, WIEM, a że Ty nie zrozumiałaś o co mi chodziło to już inna sprawa. Zdaję sobie sprawę, że nie oddali swoich „mocy” i umiejętności, a po prostu to rzucili w cholerę, ale dla mnie jest to po prostu błąd logiczny, co też stale, kurka, powtarzałam. Po co im to było, po co, skoro dobrze wiedzieli, że nie wszyscy się z tym zgodzą, że dojdzie do wojen, większych szkód, do gorszego gówna po prostu i syfu. Wytłumacz mi to po prostu, jaki jest sens? Że nie będzie wojen, że odbudują nowy świat, och, błagam Cię. Właśnie demonstrowałaś ten świat przez 16 rozdziałów, a wszędzie tylko przemyty, bronie, organizacje, pośrednicy, śmierć. Ja tu w ogóle nie widzę LOGIKI i o to mi chodziło przez całe pisanie. Mi zarzucasz brak umiejętności czytania ze zrozumieniem, skupienia? Przyganiał kocioł garnkowi, bo sama czytałaś to, co chciałaś, co było dla Ciebie wygodne, a przynajmniej ja tak to odczułam. Oczywiście, że mogło być inaczej, ale moje odczucia to moje odczucia i koniec kropka.
„„Teraz w tym widzę zbyt wiele naciąganej historii i braku logiki, by mi się cokolwiek podobało.” – Aha. Jeszcze nie zaczęłaś czytać prologu.” – To po co w ogóle ten wstęp był? Chyba właśnie po to, żebym coś się dowiedziała tak? A skoro już się dowiedziałam to i tak się nie mogę wypowiedzieć, bo nie czytałam prologu. Głupota.
„Btw bardzo trafna wymówka do moich opisów. Nie no, a tak serio, to akurat w tym przypadku nie widziałam potrzeby rozpisywania się na temat wyglądu bohatera, którego wszyscy znają” – Okej. Jestem sobie człowieczkiem, który sobie zaczął dopiero przygodę z Naruto albo chociaż zna historię słabo. Piszesz FF, a więc czegoś od Ciebie wymagam, prawda? Nie umrzesz od paru dodatkowych zdań, geez, a w dodatku jakoś wspomożesz swoją historię, bo to jednak coś wniesie. Wygląd, bo wygląd, ale wniesie. Zresztą – tak, to bardzo dobra wymówka, bo mogę się przyczepić tu, a i może w końcu zrozumiesz, że chodzi mi też o wszystkie opisy, których prawie w ogóle nie ma.
„„Nie przyczepiłabym się, gdyby Sai był kimś nieszczególnie ważnym, a jego rola miałaby ograniczyć się do jednego występu.” – Dlaczego wysuwasz pochopne wnioski?” – A, bo widzisz, taka jest moja rola, a nawet jeśli jest taka w połowie to jestem człowiekiem z natury gadatliwym, podejrzliwym, który sobie lubi coś czasem zapisać, żeby wiedzieć co i jak. Pisałam ocenę szablonową, a więc moim obowiązkiem było skomentowanie każdego rozdziału. Jeśli zrobiłam to w sposób zbyt osobisty to proszę o wybaczenie.
Tam niżej pojawił się wątek o tym, że Kage wybierani byli, by chronić wioskę itd. Nie no, fajnie. Więc jest jeden chłop, który ma jakieś suuuuper moce, ninjutsu, dzięki którym broni całą wioskę przed kilkoma setkami/ dziesiątkami chłopów/bab, którzy są nukeninami. Aha. Logiczne jak zawsze. Po co Ci „dobrzy” shinobi, skoro jest Kage? Dobra, dobra, nie odezwę się już nic, bo znowu będzie, że wyciągam złe wnioski, że moja interpretacja jest złaaa, że nie umiem czytać, ło Boże.
UsuńCo chwilę widzę, że wysuwam pochopne wnioski. Ano jasne, że tak, będę je wysuwać do końca życia, bo mam do tego prawo, ha, ja mam obowiązek pewien, by spodziewać się czego, a później zostać zaskoczona. Problem widzisz w tym, że moje wnioski nie łechcą Twojej dumy, że tak się wyrażę.
„Widzisz, zbyt szybko wysuwasz wnioski, nie wiadomo skąd, a potem sama siebie poprawiasz. I nie wmówisz mi, że to moja wina.” – Przepraszam, nigdy więcej nie przyznam komuś racji. Po co się poprawiać, po co?
„. W czasie teraźniejszym… masz na myśli narracje trzecioosobową i pierwszoosobową z perspektywy Sakury, tak?” – Nie wiem, nie pozjadałam wszystkich rozumów, ale chodzi mi o coś w stylu „Wstaję, dotykam czajnika, para leci”. Ja po prostu czegoś takiego nie lubię w opowiadaniu i nie wiem, może jest to jakaś odmiana, podgatunek, rodzaj narracji 1os. ? Nie jestem pewna, a więc nie mogę tutaj nic więcej napisać.
„Itachi też nie żyje, jakoś ci to nie przeszkadzało” – Oj, wierz mi. Gdy się o tym dowiedziałam to mnie zaczęło skręcać, ale po co pisać wszystko, co mi się w Twoim opowiadaniu nie podoba? Strata czasu, bo i tak to ja źle interpretuję, nie mam racji.
„„Gdzie ta Sakura się ukrywała u Kishimoto, że pokazywał ją tylko od tej głupiej strony, no gdzie?” – W mojej głowie.” – Aha.
Gdzieś tam jeszcze było o tym, że po co pisać coś, czego nie wymyślił nikt. Odniosłam wrażenie, że najważniejsza jest dla Ciebie jakaś chora oryginalność, do której bezustannie dążysz. Jasne, że o wiele lepiej czyta się coś nowego, o wiele lepiej też się takie coś pisze. Ale, kurka, ta oryginalność to w mojej opinii na dobre Ci nie wychodzi. Przynajmniej w pierwszych rozdziałach.
„„„Choć raz jesteś uczciwy wobec siebie, ale pierwszą reakcją i tak jest wyparcie” – Jakie wyparcie, co za wyparcie? Jeśli mam być szczera to skojarzyło mi się z „zaparciem”, a to chyba znaczy źle, jako że tekst miał być poważny.” – Ok, to było suche.” – Droga autorko. Ja nie mam dwóch lat, ja nie jestem niedorozwinięta. Skojarzyło, skojarzyło.. Czy to również mam podać w regułce z Wikipedii? Może to moje ograniczone umiejętności, mój ciężki umysł, ale taka prawda, że tak mi się skojarzyło. Bo wyparcie czego? Dla mnie to było bezsensu i źle wyglądało.
Dalej jest wątek o talencie, który uznałam za bezsens. Już nie pamiętam dokładnie o co dokładnie Sakurze tam chodziło, o czym właściwie rozmyślała, ale skoro uznałam to za bezsens to coś mi nie odpowiadało. Było to na początku rozdziały czy może na końcu? Albo może w samym środku? Och, przepraszam, ale nie pamiętam. Ja wyraziłam swoje zdanie na temat talentu, a Sakura swoje. Dla mnie jej przemyślenia nie miały podstaw, odniosłam się do postaci. Nic więcej nie powiem, bo zwyczajnie nie jestem pewna co mogę dodać. Cóż, uznajmy więc, że popełniłam błąd, ale to nie znaczy, że czytać nie potrafię i uprzejmie proszę o nie posądzanie mnie i ubliżanie, okej? Wiesz, wstawki o tym, że źle interpretuję i czytam są naprawdę denerwujące.
„W skrócie tak jak napisałaś, mówi, że kłamanie to nie talent, a potem uważa się za kogoś wyjątkowego. Co ma jedno do drugiego?” – Nie mam pojęcia o co chodzi w tym zdaniu. W końcu ja się myliłam czy się nie myliłam?
Tam była mowa o tych wyrzekających się ninja i Twoja odpowiedź na to „I jak ja mam skomentować coś, co jest zbiorem jednego wielkiego nieporozumienia i złego łączenia faktów? Jeszcze raz spytam: skąd wytrzasnęłaś na moim blogu informacje, że shinobi NIE MA?” – Czyli znów wracamy do tego, że to TY nie rozumiesz tego, co ja do Ciebie piszę. NIBY nie ma shinobi czyli są, co ja bardzo dobrze rozumiem. Po prostu, kurczęta, dla mnie jest to BEZSENSU! Wrrr, pomysł mi się nie podoba, jest dla mnie beznadziejny, dla MNIE. Opinia, ocena – nazwij to jak chcesz, ale to moje zdanie. Naprawdę! Czego Ty ode mnie oczekiwałaś, hm? Że będę Cię chwalić wniebogłosy, że będę zachwycać się każdym słowem, zdaniem? Sama powiedziałaś, żeby czytać między wierszami, a Ty co robisz? Czytasz wszystko tak, jak widzisz, byleby się nie zgadzać z prawie wszystkim co powiedziałam. Tak, tak, zanim wybuchniesz i rozpiszesz się to pamiętaj – To MOJE ODCZUCIE!
Usuń„Chwilami mam problemy z napisaniem czegoś normalnie, bo sprowadzasz mnie do poziomu swoich wypowiedzi, naprawdę.” – Jaki poziom, dziewczyno? Strzeli mnie coś zaraz. „Przeczytałaś zakładkę „o blogu”, więc musiałaś również przeczytać to: „Minęło jedenaście lat od rozpoczęcia Czwartej Światowej Wojny Shinobi. Wiele osad zostało zniszczonych, wielu niewinnych ludzi zginęło. Jednak najbardziej ucierpieli ci, którzy walczyli z napastnikami.(…) – I dalej jest coś, co nie ma kompletnie nic wspólnego z moim komentarzem. Wyobraź sobie, że przeczytałam zakładkę o blogu, łaaaaał! Ja rozumiem co się dzieje, podwójne łaaaał! Cały czas mi chodziło, że jak wyobrażasz sobie ogromny klan, bardzo silny, z niszczycielskimi technikami, która ot tak ginie. Może nie ot tak, może stopniowo, ale wszędzie było pokazywanie, że członkowie to nie genini, którzy radzić sobie nie potrafią. Tym bardziej, że jakimś cudownym trafem przeżyła jedynie Hanabi, która choć była silna, to była najmłodsza i mogłoby się zdawać, że najsłabsza, nie licząc przykładowo Hinaty. O to mi, kurka, chodziło, rozumiesz? Poza tym, co to by było gdybym nie przeczytała zakładki o blogu?
„Ale jest coś, co uwielbiam. Świat stworzony przez Kishimoto, który daje wiele możliwości rozwoju w ff, a rzadko kto z tego korzysta.” – Rozumiem Cię świetnie i zgadzam się, że kto jak kto, ale Kishimoto odwalił kawał dobrej roboty. Powiem teraz ogólnie, że dla początkujących pisarczyków to naprawdę fajny trening, by pokombinować z tym światem i czegoś się nauczyć. Tak było, np. w moim przypadku. Nie nazywam Cię teraz amatorką, ale mówię całkowicie ogólnie, jakby co.
„ Na początku wspominałaś, że dawno nie czytałaś żadnego ff o tematyce Naruto. Mam wrażenie, że nie czytałaś w ogóle. Wiesz jaki jest aktualnie najczęstszy i powielany temat? Akatsuki. Razem z Deidarą, Itachim, Hidanem, Kakuzu, Painem, Konan, z wszystkimi, którzy umarli. I nikomu, mogę ci przysiąc, NIKOMU nie przeszkadza fakt, że oni w mandze nie żyją.” – Mój Boże, ale czy ja oceniam Twoje bloga czy kogoś innego? Jak dla mnie to masz jakąś dziwną obsesję na punkcie swojego pomysłu i jest dla Ciebie nie do pomyślenia, że komuś może coś się w nim nie podobać. Naczytałam się opowiadań o dziewczyn akatsuki, o szkole Konoha, o romansach, o jakichś SasuHina, SasuSaku czy czego tam jeszcze, ale co z tego? Ty myślisz, że ja teraz będę zagłębiać się we wszystkie FF o Naruto, poszukując jakichś podobieństw do Twojego opowiadania, a gdy nie znajdę to zacznę Cię wychwalać „Och, jaki świetny blog, jakie opowiadanie, pomysł – rewelacja!” Nie. Fajnie, że się uśmiałaś i w ogóle, ale, przepraszam bardzo, co ja mam do tego? Co ja mam do innych oceniających, do tych, które ponoć znają się na fandomie lepiej ode mnie, ach. Nie bierzesz udziału w wyścigu, by wygrać jak najbardziej ekstrawagancki pomysł, który szokować będzie każdego.
„GDZIE PRZECZYTAŁAŚ, ŻE SAKURA ZABIŁA POŁOWĘ ŚWIATA, W TYM SWOJĄ NAUCZYCIELKE I MISTRZYNIE. POKAŻ MI, ZACYTUJ, BŁAGAM. Wymyślasz sobie takie abstrakcyjne rzeczy, że po prostu nie wiem co powiedzieć. Nigdy nie zdarzyła mi się taka sytuacja, żeby oceniający zmieniał całe fakty w ff, a potem dziwił się, że to wszystko nie ma logiki.” – O. Mój. Boże. Tak naprawdę nie wiedziałam co mam zrobić – złapać się za głowę czy się śmiać. Dobra, powiem bez ironii, bez czegokolwiek. Powiem prosto – w Sakurze najbardziej denerwuje mnie to, że jest ona postacią niemal niezniszczalną, doskonale wyszkoloną, jeśli nie najlepszą, zabójczynią na zlecenie, w której jakiś czas temu odezwało się sumienie. Nie mówię, że zabiła połowę świata, a przynajmniej nie mówię tego dosłownie. Chodzi o to, że miała tyle zleceń, że powinna kąpać się w kasie i krwi, bo tyle tego przelała, że hoho. Z Tsunade nie była pewna, a raczej podejrzewałam, że ona jej nic nie zrobiła, ale jednak napisałam to. Z jakiegoś powodu śmierć staruszki owiana jest tajemnicą. Chyba, że gdzieś przeoczyłam co dokładnie się stało.
UsuńTam dalej mówię, że Sakura się puszcza, a Ty zaprzeczasz, bo to nie puszczanie. O co mi chodziło? Ja to wszystko mówiłam ogólnie albo chociaż w podejrzeniu. Była brutalna, sama mówiłaś, że musiała wykorzystywać swoje umiejętności, swoją kobiecość do uwodzenia mężczyzn. Było to gdzieś na początku. No dobra, ale chodzi o to, że niesamowicie mnie denerwuje to, że Sakura jeszcze przed chwilą kochała się z Sai’em, a zaraz pragnie Ibikiego. Nie mam nic przeciwko do seksu bez zobowiązań, do jakichś uniesień i chwil namiętności, w której kobieta/mężczyzna potrzebuje uczucia. Przecież to nawet nie moja sprawa, prawda? Chodzi o to, że ja uznałam Sakurę za dziwkę przez jej wciąż napominanie „Kochaj się ze mną, pieprz się ze mną”.
„Jak już wspomniałam, Sakura w tym opowiadaniu ma dwadzieścia osiem lat. Jeśli dla ciebie jest to gówniara, to zakładam, że jesteś starsza od niej. Zmusiła go do pieprzenia się? Słabe? Obrzydliwe? Rozumiem, że seks musi być tylko z inicjatywy mężczyzny? Jeśli to kobieta chce się, jak to pięknie ujęłaś „pieprzyć”, to jest to już słabe, żałosne i obrzydliwe. Przyjęłam do wiadomości, lecę dalej.” – O, przepraszam, ale czy ja muszę być starsza od wymyślonej postaci, by ją w jakikolwiek sposób określić? Chyba mylą Ci się światy, bo co ma jedno do drugiego? Dalej. Gdzie ja, kurka, napisałam, że seks może być tylko z inicjatywy mężczyzny? O, mój Boże. Po pierwsze: moje stanowisko jest całkowicie przeciwne i jeśli ktokolwiek myśli tak jak opisałaś to wyżej to jest dla mnie po prostu zacofany. Chodziło mi akurat o tę konkretną sytuację, w której Sakura chciała to co chciała, i która robi to ciągle. Okej, nie ciągle, już nie wyolbrzymiam, chociaż mam to w naturze. Opisałam wyżej.
„Ten motyw, o który się tutaj rozchodzi to jak mniemam pożądanie?” – W takim razie Twoi bohaterowie to niezłe bomby, które tylko czekają, by wybuchnąć. Ile może być pożądania, czy to już w opowiadaniu nie można zastosować innych aspektów? „Ile może być pożądania” – Specjalnie siebie zacytuję i już uprzedzę, że mam na myśli opowiadanie, a nie prawdziwe życie. Wiem, powieść literacka musi być rzeczywista, ale w końcu to i tak tylko powieść.
Rozumiem, że słowa wypowiedziane przez Sakurę mogły naprawdę Ibikiego wkurzyć, i to ostro, ale ile on ma lat, by za to wyżywać się na niej przez cały trening. Tak, bo to było wyżywanie się. Wiem, że walczą, wiem! Tylko ta walka była z góry przesądzona i nierówna.
„Droga ekipo Ery-Krytyki. Zastanówcie się dobrze czy chcecie tę osobę w gronie oceniających, naprawdę. Jest to szalenie nieprofesjonalne i godne pożałowania. Ocena może i jest długa, może i jest rzetelna (mam na myśli aspekt przeczytania wszystkich rozdziałów, gorzej z czytaniem ze zrozumieniem) ale na litość boską, kiedy przeczytałam, że oceniająca nie pamięta czegoś tak ważnego, koło czego kręci się całe opowiadanie od piątego rozdziału, bo lajkowała czyjeś zdjęcie na fejsbuku to ręce mi opadają.” –Znowu wspominasz o mojej głupocie i braku umiejętności czytania ze zrozumieniem. Niestety, ale chyba nie rozumiesz „głębszego” sensu tej wypowiedzi. Chodziło o to, że było tak nuuuudno, że musiałam odreagować. Ja mogę sobie na to pozwolić, bo jestem człowiekiem, a nie maszyną. Przesłanie dotarło, ale jak zawsze zinterpretowałaś to po swojemu. Och, przyganiajmy sobie dalej, jest coraz weselej!
Usuń„„„- Ibikiego Morino? Przecież dobrze wiesz, że obydwoje pochodzimy z Konohy, skoro Taka nie posiada takich informacji… Sasuke nie żyje, prawda?
- A kto powiedział, że pracuję dla Taki Sakura-chan. – wyszczerzył się i zniknął w kłębie dymu.” – O co chodzi w tych zdaniach, bo ja nie mam pojęcia.” – A ja nie mam pojęcia jak można nie wiedzieć o co chodzi w tych zdaniach. Chodzi o to, co jest napisane i każdy znający mangę Naruto wiedziałby o co chodzi. Niestety nie pomogę.” – Jeeeejku. Wyobraź sobie, że wiem co to Taka, wiem kim jest Sasuke, Suigetsu. Po prostu zdanie ma niedociągnięcia i jest pomieszane. Najpierw mówi Sakura do Suigetsu, że dobrze wie iż ona i Ibiki (tak to było? ) pochodzą z Konohy. Zaraz Taka nie posiada takich informacji, a Sasuke nie żyje. A potem nagle Suigetsu zaprzecza, że pracuje dla Taki. Ale co ma jedno do drugiego, skąd nagle wzmianka o tym, że Suigetsu nie pracuje dla Taki? Po co to? Dobra, może mój umysł jest zbyt ciasny i nie mogę zrozumieć.
Wiem, taki mam problem, że wysuwam pochopne wnioski. Ale chyba jako człowiek to posiadam takie prawo? „To jest naprawdę irytujące, trzeba cie poprawiać na każdym kroku bo po prostu przeinaczasz fakty.” Już myślałam, że ten komentarz będzie pozbawiony obrazy, ale nie. Wyszłam na małą dziewczynkę, która jest debilką.
„No ale jak brać pod uwagę całość, skoro najwyraźniej ma się problemy z uważnym czytaniem.” – Droga Autorko, co jest Twoim największym problemem w tej ocenie? Bo wychodzi na to, że gdybym napisała, że „budyń był czarny i zielony” (tak, to zdanie jest bezsensu) to i tak wyłapałabyś w tym coś, co świadczy o moim opóźnionym rozwoju i braku umiejętności czytania ze zrozumiem. Ile będziesz jeszcze to wałkować, cholera? Dalej, a raczej wcześniej. Chodziło mi nie o to, że jest coś złego, że posiada partnerów, ale że jest to dla mnie absurdalne, że takich! Ja po prostu nie mogę się przekonać do tego, że Shikamaru kiedykolwiek mógłby się zainteresować Sakurą inaczej niż jak przyjaciółką.
„„Mam nadzieję, że nigdy nie poznasz takiego uczucia i gdy przeczytasz tę ocenę to napiszesz każdy rozdział od nowa.” – Szczerze mnie tutaj rozbawiłaś.” – A ja nie wiem o co tu chodziło, ale prawdopodobnie pisałam to nie na serio. Mimo wszystko fajnie, że się rozbawiłaś.
„Wyszło mi, że jedenaście lat to minimum, by wyrządzić takie szkody.” – No właśnie, minimum, a szkoda. Bo jakbyś pociągnęła to jeszcze dalej to, w mojej opinii, wyszłoby ciekawiej.
„Chodzi po jaskiniach, wypoczywa w wiosce Dźwięku, która jest praktycznie ruiną, rozmawia z Hanabi w podziemnych tunelach Kabuto, czyta zwoje dotyczące jej misji, wychodzi do obskurnego baru w wiosce Dźwięku, gdzie wieczorami zbierają się zwykli szarzy mieszkańcy wioski. Kurort jakich mało.” – Tak, ale jest wolna i ma swobodę działania, co powinno przecież dużo znaczyć.
Usuń„To, że jest to dla ciebie całkowicie nielogiczna papka to tylko twoja zasługa.” – No teraz to naprawdę dowaliłaś. Nie. To, że jest to nielogiczna papka to Twoja zasługa. Czy nie możesz pojąć, że komuś Twój pomysł może nie przypaść do gustu, że coś może mu się nie zgadzać? Są różni ludzie, różne temperamenty, różne gusta, kurka! Ciekawe jakbyś Ty się poczuła, gdybyś czytała czyjeś opowiadanie, które według Ciebie miałoby masę niedociągnięć, a autor by Ci wyskoczył z tekstem „To, że jest to dla ciebie całkowicie nielogiczna papka to tylko twoja zasługa.” Mnie by osobiście takie coś mocno zdenerwowało i denerwuje teraz.
„Nie wiem czy pamiętasz, ale poruszałaś kwestie klanu Hyuuga. Jedyną ocalałą jest Hanabi. Chyba, że miał to być jakiś żarcik.” – To nie miał być żarcik, a ironia. Wzięłaś jednak to oczywiście dosłownie.
„„To przykre, ale nie masz umiejętności, by wywoływać jakiekolwiek pozytywne emocje u czytelnika.„ – Nie zgodzę się z tym. Co najwyżej u ciebie.” – Tak, ale jestem czytelnikiem, a więc mogę tak powiedzieć. Oczywiście, Ty tak samo możesz się z tym nie zgadzać.
„Doprowadza mnie to do szału. Czytaj całość: „Madara ostatecznie dobity przez Naruto, który dopełnił ten czyn swoim jakże widowiskowym samobójstwem i wypuszczeniem dziewięcioogoniastego na wolność demolując jednocześnie Liścia.” Naruto uratował wiele istnień dzięki zabiciu Madary, który tę wojnę rozpoczął. Niestety jednocześnie wypuścił Lisa na wolność, co sprawiło, że umarł. Podobnie jak jego rodzice, chcąc chronić jego, sami skazali się na śmierć.” – O mój Boże, a mnie doprowadza do szału to, że nawet nie wiesz o co mi chodziło. I nie wiem czy to moja wina czy Twoja. Przepraszam Cię bardzo, ale co się teraz stało z Kuramą, gdy już opuścił Naruto? Lata sobie po polach i poluje na sarenki, bo ja nie rozumiem za bardzo? I znów jest to dla mnie błąd logiczny, bo jaki sens miało wypuszczenie lisa, skoro Madara i tak został zabity? Jaki cel miało samobójstwo? Mówisz tu o rodzicach Naruto? Ale zastanów się i przypomnij sobie, dlaczego oni zginęli za synka? Bo to całkiem dwie różne sytuacje. Kyuubi był na wolności, a więc Minato musiał go zapieczętować, Kushina również miała w tym swój udział. Uratowali oni Naruto i całą wioskę, ale to co zrobił Naruto u Ciebie jest po prostu bezsensu, kurka.
„„Nie wiem też czemu pracowała dla Kabuto, czemu było jej z tym tak źle.” – Bo nie czytasz uważnie. Już naprawdę nie mam ochoty szukać po rozdziałach” – Ale co ty masz szukać po rozdziałach? Czyli co, nie wiesz nawet po co ona to robiła? Ja nie mogę zapomnieć, a Ty tak?
„Co najwyżej uspokoiła, ale w żadnym wypadku nie było nic o końcu stanu wojennego w świecie shinobi” – No właśnie, nie było nic, prawie nic o stanie wojny w TREŚCI. „Dokładnie tak, masz nie wiedzieć, kto żyje, a kto nie, bo to wszystko wychodzi na jaw w trakcie dodawania przeze mnie rozdziałów.” – Cieszę się, że nie wyjawiasz wszystkiego od razu.
Przed ostatnim komentarzu często się zgadzamy, a więc nie mam co do dodania. Mam nadzieję, że nie pomyślisz o tym, że Cię zignorowałam. Po prostu nie widzę sensu, by pisać coś jeszcze, bo wszystko się tu wyjaśnia.
„Tak, chodziło o wcześnie. Dlaczego uważasz, że jest bez sensu? Było wcześnie, miał dużo czasu, więc zapalił papierosa. Co w tym nie trzymającego się kupy?” Właśnie też się zastanawiam co mi w tym przeszkadzało O.o Chyba zrozumiałam to jakoś inaczej, a nie, czekaj, już wiem! Chodziło mi o to, że w jakim sensie było wcześnie? Takim, że było wcześnie zanim ma coś zrobić, czy w takim, gdzie np. jest 3 rana, a więc idzie zapalić? Mam nadzieję, że mniej więcej zrozumiesz o co chodziło.
Usuń„„Ogólnie nie wiem jakim cudem oni w ogóle się poznali, ale wiem, że zostało to wytłumaczone.” – No to skoro zostało wytłumaczone, to jakim cudem nie wiesz?” – Bo zapomniałam. Tak, jestem człowiekiem. Zapominam nawet w książkach i w ulubionych opowiadaniach wielu rzeczy.
„Swoją drogą to dziwne, że tak bardzo brakowało ci Naruto, bo w większości ff ten bohater niestety nawet nie występuję, chyba że w związku z Sasuke. Teraz na topie jest Akatsuki. Hell yeah.” – Widzisz. Problem polega na tym, że chyba naczytałaś się zbyt wiele FF o Akasiach i dziwnych rzeczach, i teraz na siłę próbujesz się w tym wybić. No, a ja naczytałam się opowiadań, gdzie to Naruto jest głównym bohaterem i takie opowiadania pokochałam całym sercem, bo sam Naruto jest jedną z moich ulubionych postaci. Ta, zaraz wyjdzie, że wielbię całą męską część.
„No ja się nie dziwię, że pomysł wydaje się TOBIE beznadziejny, naprawdę. Mi też by się taki wydawał, gdybym łączyła fakty, tak jak ty.” – Nie ma co komentować, wszystko wyżej.
„„A co z ogoniastymi bestiami? Przecież Naruto jedną wypuścił, ale co z tego?” – Strasznie niecierpliwa jesteś. Napisałam dopiero szesnaście rozdziałów, mam mnóstwo czasu, żeby czytelnicy o wszystkim się dowiedzieli.” – Ja wiem, ale w takim razie może lepiej zgłosić się do oceny przy końcu opowiadania?
Wiesz co najbardziej mnie denerwowało, czytając całą ocenę? Że nie otrzymałam chociaż durnego „mimo wszystko dziękuję za ocenę”. Napracowałam się, a Ty jedynie potrafiłaś odpisywać na zarzuty, które w jakiś sposób Cię dotknęły. Prawie w ogóle nie skomentowałaś mojej pracy, w której otrzymałaś pozytywną opinię. Wiesz, że to naprawdę demotywujące i jeśli taki miałaś zamiar, pisząc ten komentarz to udało Ci się, naprawdę. Odechciało mi się pisać ocen¸ bo jeśli w zamian mam dostać tylko pretensje – wolę zniknąć całkowicie z wszelakich ocenialni.
Pozdrawiam.
Ach, i wybacz, że czekałaś tak długo na odpowiedź. Nie miałam czasu, a wcześniej nie zauważyłam komentarza.
„Skoro tak bardzo żałujesz, skoro wiedziałaś, że byłaś w Wolnej Kolejce (bo chyba można było się tego domyślić), skoro dowiedziałaś się, jaką osobą jestem, to po cholerę zgodziłaś się na tę ocenę?” – Tak, jak napisałam w poprzednim komentarzu: zostałam powiadomiona o tym, że oceniająca, do której się zgłosiłam zrezygnowała. Niestety olałam powiadomienie od Czekoladowej, myśląc, że mój blog po prostu zniknie z kolejki, jeśli nie wybiorę kogoś na miejsce Arminy. Nawet usunęłam Erę z linków, dlatego byłaś zmuszona mi o tym przypomnieć na blogu. Wtedy pomyślałam, że zgłosiłam się do jakiejś ocenialni i zapewne zapomniałam dodać link. Nie wiedziałam, że byłam w wolnej kolejce, i cóż, to tylko moja wina. Dopiero po przeczytaniu oceny zdałam sobie sprawę, że oceniający został zmieniony.
Usuń„Zdaję sobie sprawę, że nie oddali swoich „mocy” i umiejętności” – Oh, to dlaczego tak napisałaś?
„ale dla mnie jest to po prostu błąd logiczny, co też stale, kurka, powtarzałam. Po co im to było, po co, skoro dobrze wiedzieli, że nie wszyscy się z tym zgodzą, że dojdzie do wojen, większych szkód, do gorszego gówna po prostu i syfu.” – Sens jest taki, że skoro polityka upadła, to wielu ninja straciło dorobek poprzez wypełnianie misji. A niektórym przeszkadza zabijanie niewinnych na swoją korzyść.
„demonstrowałaś ten świat przez 16 rozdziałów, a wszędzie tylko przemyty, bronie, organizacje, pośrednicy, śmierć.” – Bo przedstawiam świat z perspektywy Sakury, a nie z perspektywy chuunina xyz z Wioski zyx, który zrezygnował z bycia shinobi, nie chcąc bezmyślnie przelewać krwi.
„Mi zarzucasz brak umiejętności czytania ze zrozumieniem, skupienia?” – Tak, w dalszym ciągu. Chociaż twoje przeinaczanie faktów mogło być spowodowane tym, że do pewnego momentu czytałaś tego fanfica, hm, zdenerwowana? Wyprowadzona z równowagi? Bo miałam takie wrażenie czytając ocenę. Zmęczona byłaś na pewno, sama to przyznałaś.
„sama czytałaś to, co chciałaś, co było dla Ciebie wygodne, a przynajmniej ja tak to odczułam.” – Myślę, że po prostu miałam o co się przyczepić.
„Oczywiście, że mogło być inaczej, ale moje odczucia to moje odczucia i koniec kropka.” – Oczywiście. Wydaję mi się jednak, że odczucia to jedna rzecz, a (tak, znowu to powtórzę) przeinaczanie faktów to druga. Nie przypominam sobie, żebym w komentarzu przyczepiła się do ciebie o twoje odczucie. Ale jeśli piszesz, że coś jest nielogiczne, a dla mnie i innych jest, to coś jest jednak nie tak. Szczególnie, że twoim wypowiedziom związanym z treścią opowiadania poświęciłam dosć uwagi. Co prawda czasami ręce mi opadały, aż nie wiedziałam co napisać, ale myślę, że należycie opisałam każdy problem.
„To po co w ogóle ten wstęp był? Chyba właśnie po to, żebym coś się dowiedziała tak? A skoro już się dowiedziałam to i tak się nie mogę wypowiedzieć, bo nie czytałam prologu. Głupota.” – Nie głupota. Nie ocenia się książki po okładce, czyli…? To co chyba bardzo lubisz, a co czasami bardzo cie zwodzi: zbyt szybkie wyciąganie wniosków.
„Jestem sobie człowieczkiem, który sobie zaczął dopiero przygodę z Naruto” – Ten fanfic nie jest dla osób, które dopiero zaczynają przygodę z Naruto. Zbyt dużo nazw własnych, postaci, wiosek. Rozmieszczenie Krajów też jest przydatne przy czytaniu. Dla kogoś z krótkim stażem byłoby to za chaotyczne. Piszę dla określonego grona osób, nie dla wszystkich.
„Bo wyparcie czego? Dla mnie to było bezsensu i źle wyglądało.” – A dla mnie to jest najzwyklejsze słowo, nie wiem dlaczego wydaje ci się to bez sensu lub źle wygląda. Wyparcie emocji, wyparcie się kogoś, no normalne sformułowanie. Nie wiem dlaczego zwykłe słowo skojarzyło ci się z problemami z wypróżnieniem się.
OdpowiedzUsuń„uprzejmie proszę o nie posądzanie mnie i ubliżanie, okej? Wiesz, wstawki o tym, że źle interpretuję i czytam są naprawdę denerwujące.” – Przepraszam jeśli moja opinia na temat twojego czytania w jakikolwiek sposób cię obraża, ale tą oceną po prostu zaprezentowałaś się w taki sposób. Ciężko jest tego nie skomentować.
„Czyli znów wracamy do tego, że to TY nie rozumiesz tego, co ja do Ciebie piszę. NIBY nie ma shinobi czyli są, co ja bardzo dobrze rozumiem. Po prostu, kurczęta, dla mnie jest to BEZSENSU!” – Oh, dobrze, w takim razie teraz to ja wyciągnęłam pochopne wnioski. Przestudiowałam ten wątek raz jeszcze, i rzeczywiście masz rację, mogłam się pomylić. Po prostu myślałam, że piszesz dosłownie, a jednak chodziło o tę drugą opcje. No cóż, to twoja opinia i mimo, że kompletnie się z nią nie zgadzam, to szanuję. Poza tym napisałam o tym nieco na górze.
„Czego Ty ode mnie oczekiwałaś, hm? Że będę Cię chwalić wniebogłosy, że będę zachwycać się każdym słowem, zdaniem? Sama powiedziałaś, żeby czytać między wierszami, a Ty co robisz? Czytasz wszystko tak, jak widzisz, byleby się nie zgadzać z prawie wszystkim co powiedziałam.” – Oh, tego na pewno nie. Wtedy ocena byłaby trochę bez sensu. W moim przypadku zgłaszanie się do oceny to właśnie przyjmowanie krytyki. Miło jest czytać dobre komentarze, ale w tym przypadku nie o nie chodzi. Tak jak napisałam wyżej, wzięłam to dosłownie, więc myślę, że wina leży bardziej po mojej stronie.
„Może nie ot tak, może stopniowo, ale wszędzie było pokazywanie, że członkowie to nie genini, którzy radzić sobie nie potrafią.” – Pisałam o tym w poprzednim komentarzu, który przeczytałaś, a mimo to, dalej ci to nie pasuje. Nie wiem, po prostu nie wiem co mam ci tu odpisać.
„Tym bardziej, że jakimś cudownym trafem przeżyła jedynie Hanabi, która choć była silna, to była najmłodsza” – Sakura ją uratowała (ponieważ jest taka wspaniałomyślna i niezniszczalna hehe), było wspomniane w treści.
„Poza tym, co to by było gdybym nie przeczytała zakładki o blogu?” – To pewnie byłoby jeszcze więcej nieporozumień niż teraz. Po to ona jest, żeby ją czytać.
„Jak dla mnie to masz jakąś dziwną obsesję na punkcie swojego pomysłu i jest dla Ciebie nie do pomyślenia, że komuś może coś się w nim nie podobać.” – Nie wydaję mi się, żebym miała obsesję. Raczej bronię swego, kiedy widzę, że ktoś coś nie do końca zrozumiał. Bo fanfic raczej do typowych nie należy i chwilami może się wydać chaotyczny.
„Ty myślisz, że ja teraz będę zagłębiać się we wszystkie FF o Naruto, poszukując jakichś podobieństw do Twojego opowiadania, a gdy nie znajdę to zacznę Cię wychwalać” – Dlaczego miałabym tak myśleć?
„Powiem prosto – w Sakurze najbardziej denerwuje mnie to, że jest ona postacią niemal niezniszczalną, doskonale wyszkoloną, jeśli nie najlepszą, zabójczynią na zlecenie, w której jakiś czas temu odezwało się sumienie. Nie mówię, że zabiła połowę świata, a przynajmniej nie mówię tego dosłownie. Chodzi o to, że miała tyle zleceń, że powinna kąpać się w kasie i krwi, bo tyle tego przelała, że hoho.” – Przecież nieraz dostała baty w opowiadaniu i robiła coś przeciw sobie, więc raczej niezniszczalną i najlepszą bym ją nie nazwała. A jeszcze dużo przed nią, ale to tak na marginesie.
Usuń„Z Tsunade nie była pewna, a raczej podejrzewałam, że ona jej nic nie zrobiła, ale jednak napisałam to. Z jakiegoś powodu śmierć staruszki owiana jest tajemnicą. Chyba, że gdzieś przeoczyłam co dokładnie się stało.” – No, cieszę się, że chociaż ta kwestia jest rozwiązana. Tak, aktualnie jest to tajemnica.
„No dobra, ale chodzi o to, że niesamowicie mnie denerwuje to, że Sakura jeszcze przed chwilą kochała się z Sai’em, a zaraz pragnie Ibikiego.” – To nie jest ‘jeszcze przed chwilą’. Fanfic nie przesuwa się z dnia na dzień, w większości przypadków z tygodnia na tydzień. I jest to opisane. Jak inaczej wytłumaczyłabym fakt, że Sakura była w Iwagakure a potem akcja dzieje się, gdy jest już w Oto? Trochę do przejścia ma, mimo że i tak musiałam zmniejszyć odległość między wioskami dla ciągłości ff.
„O, przepraszam, ale czy ja muszę być starsza od wymyślonej postaci, by ją w jakikolwiek sposób określić? Chyba mylą Ci się światy, bo co ma jedno do drugiego?” – Hm, masz rację, przegięłam. Chodziło mi raczej o to, że możesz nie pojmować pewnych rzeczy, z racji tego, że nie wiem w jakim wieku jesteś, chodź to często nie ma żadnego znaczenia. Przyznaję, tutaj się zagalopowałam.
„„Ten motyw, o który się tutaj rozchodzi to jak mniemam pożądanie?” – W takim razie Twoi bohaterowie to niezłe bomby, które tylko czekają, by wybuchnąć.” – Wydaję mi się, że napisałaś coś w stylu ‘nie mam pojęcia jakimi motywami kierują się twoi bohaterowie’, prawda? Napisałaś to po tym, jak opisałaś swój niesmak do Ibikiego i Sakury, więc stwierdziłam, że chodziło ci tylko o tą sytuacje między nimi.
„Znowu wspominasz o mojej głupocie” – Nie wydaję mi się, żebym wspominała cokolwiek o twojej głupocie. O braku profesjonalizmu, owszem.
„Niestety, ale chyba nie rozumiesz „głębszego” sensu tej wypowiedzi. Chodziło o to, że było tak nuuuudno, że musiałam odreagować.” – Ale nie musiałaś o tym pisać.
„Ale co ma jedno do drugiego, skąd nagle wzmianka o tym, że Suigetsu nie pracuje dla Taki? Po co to? Dobra, może mój umysł jest zbyt ciasny i nie mogę zrozumieć.” – No ja nie wiem jak mam to inaczej wytłumaczyć. Sakura myślała, że Suigetsu pracuje dla Taki, co było napisane we wcześniejszych rozdziałach. A on się pyta skąd pochodzi Ibiki, co powinien wiedzieć Sasuke, przywódca Taki. Więc Sakura po wydedukowała, że a) Sasuke nie żyje, b) Suigetsu nie pracuje dla Taki.
„„To jest naprawdę irytujące, trzeba cie poprawiać na każdym kroku bo po prostu przeinaczasz fakty.” Już myślałam, że ten komentarz będzie pozbawiony obrazy, ale nie. Wyszłam na małą dziewczynkę, która jest debilką.” – Nie wiem dlaczego uznałaś, że wyszłaś na małą dziewczynkę, która jest debilką. Przepraszam jeśli to cię uraziło, ale tak czuję więc napisałam. Co prawda nie miałam racji co do jednej sprawy, bo to ja źle ciebie zrozumiałam, ale nie czuję się przez to, że mnie poprawiłaś jakąś idiotką. A tym bardziej nie była to dla mnie obraza.
Usuń„Chodziło mi nie o to, że jest coś złego, że posiada partnerów, ale że jest to dla mnie absurdalne, że takich! Ja po prostu nie mogę się przekonać do tego, że Shikamaru kiedykolwiek mógłby się zainteresować Sakurą inaczej niż jak przyjaciółką.” – I całkowicie to rozumiem, ja niektórych paringów również nie mogę znieść.
„Kurort jakich mało.” – Tak, ale jest wolna i ma swobodę działania, co powinno przecież dużo znaczyć.” – Tak, ale przyznasz, że przesadziłaś z tym kurortem?
„„To, że jest to dla ciebie całkowicie nielogiczna papka to tylko twoja zasługa.” – No teraz to naprawdę dowaliłaś. Nie. To, że jest to nielogiczna papka to Twoja zasługa. Czy nie możesz pojąć, że komuś Twój pomysł może nie przypaść do gustu, że coś może mu się nie zgadzać?” – Piszesz o tym, że komuś mój pomysł może nie przypaść do gustu i ja to rozumiem. Ale co to ma do nielogicznej papki? Nawet jeśli ci się nie podoba pomysł, to powinien wydawać się logiczny.
„jakbyś Ty się poczuła, gdybyś czytała czyjeś opowiadanie, które według Ciebie miałoby masę niedociągnięć, a autor by Ci wyskoczył z tekstem „To, że jest to dla ciebie całkowicie nielogiczna papka to tylko twoja zasługa.”” – Rozwieję wszystkie twoje wątpliwości, o ile dalej tego nie zrobiłam. Bo jeśli to, że Shikamaru był z Sakurą uważasz za nielogiczne, to jest to błąd. To jest logiczne, Shikamaru był z Sakurą, koniec kropka. Po prostu może ci się nie podobać ten pomysł.
„Przepraszam Cię bardzo, ale co się teraz stało z Kuramą, gdy już opuścił Naruto” – Napisałam to w poprzednim komentarzu, chyba nie doczytałaś. Napisałam, że fanfic ma dopiero szesnaście rozdziałów i mam jeszcze mnóstwo czasu, żeby wszystko wyjaśnić.
„I znów jest to dla mnie błąd logiczny, bo jaki sens miało wypuszczenie lisa, skoro Madara i tak został zabity? Jaki cel miało samobójstwo?” – Dobra, przyznaję bez bicia, popełniłam tutaj gafę i to chyba dosyć dużą. Muszę zmienić słowo ‘samobójstwo’ na ‘poświęcenie’, koniecznie. Madara został zabity przez Naruto, który jednocześnie też poniósł śmierć wypuszczając Lisa na wolność, i nikt nie miał na to wpływu.
„Ale co ty masz szukać po rozdziałach? Czyli co, nie wiesz nawet po co ona to robiła? Ja nie mogę zapomnieć, a Ty tak?” – Haha, nie. W poprzednim komentarzu na twoje opinie wstawiałam cytaty z bloga, żeby wszystko wyjaśnić. Po chyba dwóch takich odpowiedziach nie miałam już siły ani szukać cytatu, ani pisać odpowiedzi, która by to wyjaśniła. Po prostu w trakcie pisania komentarza i czytania twojej oceny tyle razy opadały mi ręce z bezsilności, że po pewnym czasie już nawet nie mogłam się przemóc, żeby wyjaśnić coś całkowicie dla mnie logicznego. Myślę, że możesz znać to uczucie.
„„„Ogólnie nie wiem jakim cudem oni w ogóle się poznali, ale wiem, że zostało to wytłumaczone.” – No to skoro zostało wytłumaczone, to jakim cudem nie wiesz?” – Bo zapomniałam.” – Zwracam honor.
Usuń„Problem polega na tym, że chyba naczytałaś się zbyt wiele FF o Akasiach i dziwnych rzeczach, i teraz na siłę próbujesz się w tym wybić.” – Zdecydowanie, bo czytam każdy ff o tej tematyce, który jest chociaż w dziesięciu procentach godny poświęcenia czasu, a to niewiele. Chociaż nie uważam, żebym próbowała się na tym wybić. Generalnie w wypocinach fandomu obracam się jakieś sześć lat, także trochę już przeczytałam.
„No, a ja naczytałam się opowiadań, gdzie to Naruto jest głównym bohaterem i takie opowiadania pokochałam całym sercem” – Ostatni naprawdę dobry fanfic z Naruto w roli głównej przeczytałam jakiś rok temu temu. Stąd moje zdziwienie.
„Wiesz co najbardziej mnie denerwowało, czytając całą ocenę? Że nie otrzymałam chociaż durnego „mimo wszystko dziękuję za ocenę”.” – Wybacz. Najwyraźniej byłam tak pochłonięta załamywaniem rąk, że zapomniałam o dobrych manierach. Nie myśl sobie, że nie szanuję pracy, którą włożyłaś w napisanie tej oceny. Naprawdę nie spodziewałam się czegoś tak długiego, jestem ci wdzięczna za poświęcony czas, dziękuję. Szkoda tylko, że musiałaś mi o tym przypomnieć…
„Prawie w ogóle nie skomentowałaś mojej pracy, w której otrzymałaś pozytywną opinię.” –Ponieważ miałam o wiele więcej do napisania o tym, co ci się wydawało nielogiczne. Pewne ważniejsze kwestie poruszyłam, ale w większości nie było nawet co pisać. Cieszyłam się, że pod koniec pomysł trochę bardziej przypadł ci do gustu, ale przecież to nie jest informacja, z którą musze się dzielić. Szczególnie jeśli miałam wiele innych spostrzeżeń.
„Odechciało mi się pisać ocen¸ bo jeśli w zamian mam dostać tylko pretensje – wolę zniknąć całkowicie z wszelakich ocenialni.” – Radziłabym zastanowić się nad tym, co w pewnych momentach napisałaś. Dziwisz się, że miałam pretensje, kiedy w środku oceny zaczęłaś pisać o lajkowaniu zdjęciach na fejsie? Ja wiem, że się powtarzam, ale coś takiego jest naprawdę... Oh, no po prostu takich rzeczy się nie piszę, kiedy jest się oceniającą, na litość boską. Po prostu nie.
„„Zdaję sobie sprawę, że nie oddali swoich „mocy” i umiejętności” – Oh, to dlaczego tak napisałaś?” – Bo myślałam, że nie potraktujesz wszystkiego tak dosłownie. Mam w zwyczaju wyolbrzymiać, co już zresztą zauważyłaś i jest to moja ogromna wada, jako oceniająca.
Usuń„Sens jest taki, że skoro polityka upadła, to wielu ninja straciło dorobek poprzez wypełnianie misji. A niektórym przeszkadza zabijanie niewinnych na swoją korzyść.” – I dziękuję Ci ślicznie za wyjaśnienie tego, bo teraz wydaje się to być już o wiele bardziej logiczne i trzymające się kupy. Teraz już wiem dlaczego doszło do tego, a więc okej, w porządku. Mój błąd, jeśli było gdzieś to wcześniej podane, a ja to przeoczyłam. Oczywiście, to na pewno było ukryte między wierszami, a ja patrzyłam na wszystko zbyt ostro. A więc przepraszam, chociaż dalej sądzę, że przecież polityka nie upadła całkowicie, że kiedyś czasy były jeszcze gorsze i zawsze się podnosili. To mnie trochę denerwuję, że to tak jakby nigdy Hashirama nie istniał i jakby jego historia nie miała w ogóle wpływu na cokolwiek.
„Bo przedstawiam świat z perspektywy Sakury, a nie z perspektywy chuunina xyz z Wioski zyx, który zrezygnował z bycia shinobi, nie chcąc bezmyślnie przelewać krwi.” – Ale ja zdaję sobie z tego sprawę, tylko to chyba wiadomo, że w takim razie będę oceniać ten świat z jej perspektywy, prawda? Oczywiście, jak tak teraz patrzę to zawsze mogłam zagłębić się bardziej w Twój świat, ale wiesz. To była moja pierwsza ocena, byłam nią widocznie zmęczona, co sama mi wytknęłaś jako błąd i po prostu też to wszystko było dla mnie nowe. To głupie usprawiedliwienie, ale po prostu mówię, dlaczego nie zgłębiłam się bardziej w Twój świat. Może miałam obowiązek, może nie. Jeśli nie to oceniłam to, co oceniłam.
„Mi zarzucasz brak umiejętności czytania ze zrozumieniem, skupienia?” – Tak, w dalszym ciągu.” – To co wcześniej. Nie, nie byłam zdenerwowana, byłam bardziej zmęczona. Jakbym była zdenerwowana to bym do oceny w ogóle nie podeszła, bo bym się wyżywała albo nie wiadomo jeszcze co. Mówiłam już, że wyolbrzymiam, ale ogólny sens zrozumiałam. Nie rozumiesz też tego, że niektóre informacje, a właściwie większość, zapisywałaś w sposób nużący, który przełknąć się nie dało. Argument, że Twoim czytelnikom się to udało nie sprawdzi się, bo skoro to Twoi czytelnicy to znaczy, że lubią czytać to, co wyjdzie spod twojej ręki. Ja nie jestem czytelniczką, a przypadkowym człowiekiem z tego wąskiego grona, dla którego piszesz.
„„Oczywiście, że mogło być inaczej, ale moje odczucia to moje odczucia i koniec kropka.” – Oczywiście. Wydaję mi się jednak, że odczucia to jedna rzecz, a (tak, znowu to powtórzę) przeinaczanie faktów to druga. „ – Ale gdzie ja teraz przeinaczyłam fakt, hm? Skoro Ci powiedziałam, że rozumiem, że nikt mocy nie stracił, że wciąż ją posiadają, że po prostu zrzekli się, czego nie rozumiałam i co było dla mnie bezsensu, ale co teraz mi wytłumaczyłaś.
„Nie głupota. Nie ocenia się książki po okładce, czyli…? To co chyba bardzo lubisz, a co czasami bardzo cie zwodzi: zbyt szybkie wyciąganie wniosków.” – Jejku, ale to i tak nie ma nic do mojej wypowiedzi. Powiedz mi zatem, po co był ten cały wstęp, skoro i tak się do niego nie mogę odnieść w żaden sposób. Logiczne, że po samym wstępie będę wyciągać pochopne wnioski. W końcu to jakieś wprowadzenie do ogólnej fabuły, prawda?
„A dla mnie to jest najzwyklejsze słowo, nie wiem dlaczego wydaje ci się to bez sensu lub źle wygląda.” – Tak, masz rację, bo to jest najzwyklejsze słowo. Chodzi o to, że to dla MNIE źle wyglądało, za pusto, tak dziwnie. Po prostu MI coś nie pasowało.
„„Tym bardziej, że jakimś cudownym trafem przeżyła jedynie Hanabi, która choć była silna, to była najmłodsza” – Sakura ją uratowała (ponieważ jest taka wspaniałomyślna i niezniszczalna hehe), było wspomniane w treści.” – No więc widzisz. Pamiętam, że było o tym w treści, ale nie podobało mi się to ani trochę. Właśnie dlatego.
„„Ty myślisz, że ja teraz będę zagłębiać się we wszystkie FF o Naruto, poszukując jakichś podobieństw do Twojego opowiadania, a gdy nie znajdę to zacznę Cię wychwalać” – Dlaczego miałabym tak myśleć?” – Bo odnoszę wrażenie, co już wcześniej napisałam, że skoro Twój FF jest całkiem inny od reszty (wstawka, np. o tym, że teraz na topie są akatsuki, że dziwisz się, że brak mi Naruto) to mam go traktować specjalnie, a cały pomysł miłować. O to mi chodziło.
Usuń„Przecież nieraz dostała baty w opowiadaniu i robiła coś przeciw sobie, więc raczej niezniszczalną i najlepszą bym ją nie nazwała.” – Tak, ale nie widzisz, że i tak wychodzi jej to na dobre? Że i tak staje się tylko lepsza, nigdy gorsza. Nie ma w niej w ogóle dynamiki.
„Chodziło mi raczej o to, że możesz nie pojmować pewnych rzeczy, z racji tego, że nie wiem w jakim wieku jesteś, chodź to często nie ma żadnego znaczenia” – Skoro nie ma żadnego znaczenia to o co teraz chodzi? Bo czuję się tak, że skoro jestem młodsza od Ciebie o 3 lata to w życiu gówno widziałam i przeżyłam, naprawdę. Wiem, że przyjęłam to zbyt dosłownie, ale nie lubię w ogóle wstawek o tym, że mój wiek ma jakiekolwiek znaczenie. To moje życie, a to co piszesz to opowiadanie.
„„Niestety, ale chyba nie rozumiesz „głębszego” sensu tej wypowiedzi. Chodziło o to, że było tak nuuuudno, że musiałam odreagować.” – Ale nie musiałaś o tym pisać.” – Ale mogłam, bo jestem człowiekiem, który ocenia całkowicie subiektywnie. Fakt, wykazałam się brakiem nie profesjonalizmu, ale wiesz mi, że kiedyś spotkałam się z bardzo podobną wstawką i nikt nie miał o to pretensji do oceniającej, bo blog był nudny. Ja również pozwoliłam sobie na taką zuchwałość, a więc jeśli Cię mocno tym znieważyłam to przepraszam.
„Więc Sakura po wydedukowała, że a) Sasuke nie żyje, b) Suigetsu nie pracuje dla Taki.” – I tylko o to mi chodziło, bo wcześniej było to dla mnie bezsensu, wiesz dlaczego? Bo nie piszesz w dialogach nic o jej uczuciach, o jakimś zaskoczeniu. Dlatego się bardzo gubię.
„Tak, ale przyznasz, że przesadziłaś z tym kurortem?” – A przyznam C;
„Piszesz o tym, że komuś mój pomysł może nie przypaść do gustu i ja to rozumiem. Ale co to ma do nielogicznej papki? Nawet jeśli ci się nie podoba pomysł, to powinien wydawać się logiczny.” Bo widziałam w tym wiele niedociągnięć, które dopiero teraz wydają mi się jasne, dopiero po komentarzach. Po prostu świat, który przedstawiłaś był dla mnie nielogiczny, wobec czego również mi się nie podobał.
„Bo jeśli to, że Shikamaru był z Sakurą uważasz za nielogiczne, to jest to błąd” – Nie, nie, musiało mi chodzić o coś innego albo po prostu zagalopowałam się! Jeśli tak to przepraszam!
„Napisałam, że fanfic ma dopiero szesnaście rozdziałów i mam jeszcze mnóstwo czasu, żeby wszystko wyjaśnić.” – A ja napisałam, że w takim razie lepiej by było zgłosić się z blogiem po napisaniu już wszystkich rozdziałów.
„Dziwisz się, że miałam pretensje, kiedy w środku oceny zaczęłaś pisać o lajkowaniu zdjęciach na fejsie” – Yyych, poczułam się jakby to był motyw przewodni zażaleń. Wierz mi, że jestem osobą bezpośrednią, a przez to nieprofesjonalną, ja to wiem. Tylko chodzi o to, że za bardzo się tego uczepiłaś, a przynajmniej ja tak sądzę. Dobra, takich rzeczy się nie pisze, zdaję sobie z tego sprawę, ale po prostu to co wyżej. Postaram się więcej tak nie pisać, ale ja sobie zdaję sprawę z tego, że nie jestem profesjonalistką, nikt nie jest i na siłę nie będę się kształtować na taką. Może i faktycznie to źle o mnie świadczy jako o oceniającej, ale cóż. Pozostaje mi jedynie przeprosić, że oceniała Cię taka osobą i życzyć powodzenia w dalszym pisaniu. Cóż, jeśli nie chcesz nic zmieniać to nie zmieniaj, niech dialogi i wszystko pozostanie takie, jakie było. Ja tutaj oceniałam subiektywnie.
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego wieczoru!