Autor: Animi
Blog: mowa-snow.blog.onet.pl
Blog: mowa-snow.blog.onet.pl
Pierwsze
wrażenie:
Adres jest niedługi, zwięzły i bez
wątpienia intryguje. Nie zdradza wiele, w gruncie rzeczy nie mam pojęcia, czy
to przenośnia, czy blog rzeczywiście będzie kręcił się wokół wspomnianych snów
– jednak jestem nastawiona pozytywnie. Otwierając bloga, widzę całkiem
profesjonalny szablon w stylu podchodzący pod tak zwany vintage, ciekawe
kontrasty i bliżej niezidentyfikowaną panią w nagłówku. Na belce z kolei
istnieje cytat Stephena Kinga, który – w połączeniu z adresem i prologiem –
daje całkiem ciekawy efekt. Który wówczas zaczyna mi psuć szablon, ale o tym
później. Pierwsze wrażenie pozostaje mimo to bardzo dobre i nie mam wiele do
zarzucenia.
8/10
Szata
graficzna:
Jak wyżej wspomniałam, szablon sam w
sobie jest naprawdę ładny, jednak jak odnosi się do opowiadania? Ma
przedstawiać główną bohaterkę bądź którąś z jej krewnych, jeśli dobrze
rozumiem? Mimo to nie wnosi zbyt wiele do klimatu, który przydałoby się
osiągnąć na blogu o tematyce podobnej do twojej. Mówimy o snach, o przeszłości,
nieco ciemnej i nieodgadnionej przez bohaterkę – więc, moim zdaniem,
kolorystyka mogłaby być bardziej stonowana i o ton ciemniejsza.
Jednak nie nalegam, bo to, co nie gra mi
w kolorach, wyrównuje symbolika w nagłówku, którą dostrzega się dopiero po
dłuższej chwili. Klepsydra, zegar, staromodne nieco wnętrze pokoju z łożem na
czele – wszystko to zgrabnie uzupełnia się nawzajem, dając efekt co najmniej
zadowalający.
Jeśli miałabym się wypowiedzieć na temat
czcionek, stwierdziłabym jedno – są zdecydowanie niedopasowane. Spis rozdziałów
napisano Georgią, samą zaś ich treść oraz resztę menu Verdaną, a to odrobinę
zaburza mi harmonię. Sama wielkość, dobór kolorystyczny fontów są za to
zdecydowanie na plus, tak samo zresztą jak całokształt.
8/10
Treść
Prolog zaintrygował mnie tyle o ile, nie
powalił na kolana, ale też nie zniechęcił. Zwyczajne przemyślenia bezimiennej
jeszcze bohaterki, gdzie trudno znaleźć jakieś odwołanie do tego, co może dziać
się dalej. Czy chodzi tu o sny, o nie najsympatyczniejszą przeszłość bohaterki?
Brakuje mi wyraźniejszego punktu zaczepienia, który wiązałby prolog z dalszymi
rozdziałami i dał do myślenia, zachęcając do czytania dalej.
W rozdziale pierwszym brakuje mi jednego
– opisów. Przede wszystkim głównej bohaterki,
bo w jej przypadku znamy tylko imię, wiek i malutką cząstkę charakteru.
A tak zdecydowanie być nie powinno – możesz opisać ją też przez wygląd jej
pokoju i jej samej, będzie ciekawiej i
bardziej obrazowo. Przecież wiadomo, że jeśli nosi krzywo okulary (przy
założeniu, że je ma – tego przecież nie wiemy!), jest niechlujem, tak samo możemy wywnioskować
coś o jej charakterze na podstawie tego, że wystrzega się sukienek, albo wręcz
przeciwnie – że nie cierpi ubierać jeansów i trampek. Wszystkiego mi tu
brakuje, a póki co tak ona, jak i Wojtek, są zupełnie niewyraźni. Ten drugi w
ogóle pojawia się tak niespodziewanie i bez najmniejszego przedstawienia, że
moja wyobraźnia sama dopasowuje sobie do jego imienia pewne cechy wyglądu czy
ubioru. Kto wie, jak bardzo różnią się one od twojego wyobrażenia? Poza tym sam wątek imprezy urodzinowej wygląda
nieco sztucznie, zdaje się być wepchnięty na siłę – nie ma tam ani pół dialogu
między uczestnikami, nic, co mogłoby zafascynować.
Zapomniałam też wcześniej napisać, o
wspomnieniach-snach, które spotykamy na początku rozdziałów. Bardzo mi ten
pomysł przypadł do gustu, więc bez zbędnych ceregieli mogę ci powiedzieć, że
wykorzystałaś go bardzo dobrze. Dodał jednocześnie oryginalności i ciągłości
fabule, a tego czasem ze świecą szukać wśród opowiadań.
Rozdział
drugi wypadł o niebo lepiej od poprzedniego, ale mimo to ja nadal nie wiem, jak
wygląda nasza bohaterka. Pojawia się coraz więcej pytań, a opowiadanie – jak na
obyczajowe w oczach pożeraczki fantasy – potrafi wciągnąć. Podoba mi się postać
babci, a dialogi nie są tak drętwe jak poprzednio, a do gustu szczególnie przypadł mi opis
salonu pełnego staroci. Narracja pierwszoosobowa daje ci dużo możliwości do
kierowania uczuciami bohaterki, postaraj się więc jeszcze trochę urozmaicić
rozmowy, by nabrały naturalności. Niech bohaterowie chrząkają, unoszą do ust
łyżki z zupą, chlipią, rozglądają się na boki, uciekają wzrokiem, mamrotają i warczą.
Cokolwiek, byle by byli ludzcy, autentyczni i pełni emocji – tacy jak w
retrospekcjach.
Trzeci odcinek minął mi bez większych
zgrzytów, powiedziałabym, że całkiem płynnie. Powrót do domu, spotkanie z
Wojtkiem – dzień jak co dzień. Pomijając, rzecz jasna, końcówkę. Mimo wszystko
nastąpiło to, czego tak się obawiałam – dopiero teraz, długo po rozpoczęciu
akcji i wprowadzeniu bohaterów, opisujesz wygląd chłopaka Mili, i to tak
oględnie, że w dalszym ciągu mam z nim problem. O ile przemyślenia wychodzą ci
naprawdę ciekawie i naturalnie, a akcja jest niezła, choć wymaga dopracowania,
o tyle opisy niektórych miejsc i postaci (jeśli już się pojawiają) są suche,
nijakie i ogólnikowe.
Ten sam błąd popełniasz w rozdziale
czwartym, przedstawiając Blankę. Piszesz: Zastałam
tam Blankę oraz naszą pracodawczynię – Laurę, która właśnie wychodziła. No
dobra, ale kim jest Blanka? Jak wygląda? Co wiąże ją z Mileną, jak bohaterka ją
postrzega? Trochę nienaturalny wydał mi się też dialog Mili i Wojtka na
początku, ale to zapewne wina moich wyjątkowo wygórowanych wymagań względem
romansów, więc akurat tę opinię dziel przez pół. Dziwi mnie też reakcja
bohaterki, kiedy spotyka swojego pijanego chłopaka.
...I tak samo dziwi mnie jej zachowanie
podczas rozmowy nazajutrz, co spotykamy już w rozdziale piątym. Sam w sobie
przypadł mi do gustu, fabuła powoli zaczęła się klarować i rozgałęziać, tworząc
w miarę spójną całość. Sama nie wiem, kiedy go przeczytałam, więc możesz to
wziąć jako zdecydowany komplement. Spodobały mi się opisy uczuć Mili, kiedy nie
mogła spać w nocy, naturalne zachowania,
wreszcie sensowniejsze myśli. Z kolei pod sam koniec nie pasowała mi odpowiedź
matki na jej pytanie – minęła się nieco z jego treścią, mówiąc o czymś zupełnie
innym, zbaczając z tematu; jeśli jednak było to celowe, przepraszam za
wytykanie tego jako błędu.
Szóstka jest krótka i nieco wypluta z
akcji – jedna podsłuchana rozmowa, urywek drugiej. I to wszystko? Jestem trochę
zdziwiona tym, że przystopowałaś nieco i nie sprawiłaś, że chciałam czytać
dalej – a poprzednie dwa rozdziały zakrawały na rozwój wydarzeń, zachęcały.
Oprócz tego znowu denerwuje mnie irracjonalność zachowań bohaterki, która z
racji tego, że jej chłopak pije, oznajmia, że się nie będzie z nim spotykać. No
halo, ponoć się kochają! Dlaczego mu nie pomoże, nie wesprze w trudnym
momencie? Pachnie mi tu egoizmem, który wypływa wprost z bohaterki i narrator
nie może go załagodzić. Do stylu w tym rozdziale nic nie mam, szczególnie
podobała mi się retrospekcja, w której wszystko poszło jak należy. Akcja, wystarczający
opis, sens kolejnych wydarzeń – tego momentami ci brakuje w głównej części
rozdziału.
Na całe szczęście w kolejnym rozdziale wybielasz
nieco w moich oczach bohaterkę, z czego niezmiernie się cieszę. Czasem trudno
jest czytać o ludziach, których postępowanie jest wedle nas samych dziwne, więc
dobrze, że pozwoliłaś wczuć się bardziej w Milę. Właściwie to cały rozdział był
nad wyraz udany – nie wiem, w jakich
odstępach czasowych je pisałaś, ale mogę powiedzieć, że podobało mi się
bardziej niż cokolwiek wcześniejszego. Akcja nabrała wreszcie tempa i
ciągłości, nie znalazłam ani jednego błędu, czytało mi się naprawdę dobrze.
Kiedy zabrałam się za obraz ósmy,
zastanowiła mnie jedna rzecz. Czytając retrospekcję, doszłam do wniosku, że
ilość przemyśleń tam zawarta nie jest raczej możliwa do wyobrażenia i
zapamiętania we śnie. Tam widzimy zazwyczaj wydarzenia, osoby, myśli również,
ale rzadziej. Jest jeszcze jedna sprawa, o której chciałam powiedzieć już
wcześniej, ale zapomniałam. Twoje postaci żyją, z tego co się orientuję, w
prawdziwym świecie – dużo realistyczności dodałoby osadzenie ich w jakimś
mieście, najlepiej takim, jakie znasz; nadanie nazw sklepom, książkom, płytom.
To wszystko pozwalałoby lepiej poznać czytelnikowi bohaterów. W tym rozdziale
piszesz, że Milena puściła Blance jej ulubioną płytę – a o ile ciekawiej
byłoby, gdybyś krótko rzuciła, jakiego zespołu. Jedno słowo, a już
powiedziałoby nam coś o bohaterze, dodałoby mu głębi.
We śnie z rozdziału dziewiątego jestem
niemal autentycznie zakochana. Podobało mi się tam wszystko. Ba, słowo podobało
mówi chyba zbyt mało – po prostu pokazałaś klasę, wyjawiłaś emocje, sprawiłaś,
że poczułam wreszcie sympatię w
stosunku do jakiegokolwiek bohatera. Ten odcinek był albo wyjątkowo długi, albo
ilość opisów za bardzo zastąpiła dialogi. Do połowy czytało mi się przyjemnie,
potem niechętnie przebrnęłam część opisów, odnajdując przyjemność dopiero w
ostatniej scenie. I jestem zaintrygowana zachowaniem matki – o co może chodzić?
Jak, dlaczego, w jakim celu? O to chodzi, właśnie o to.
Kiedy dotarłam do końca, chwilę nie wiedziałam,
co w ogóle napisać. Widzę sporą różnicę między rozdziałem pierwszym a ostatnim,
przede wszystkim zniknęła gdzieś sztuczność, która tak raziła moje oczy. Moja
sympatia do bloga wzrastała i malała, ale w końcowym punkcie jestem z
poświęconego mu czasu zdecydowanie zadowolona. Masz duże zadatki, musisz
doszlifować styl i wziąć do serca parę moich rad, ale poza tym mogę ci chyba
tylko pogratulować. Nie łam się, kontynuuj to, co robisz, a będzie tylko
lepiej!
20/30
Poprawność
językowa
Prolog
Zawsze wolałam skupić się
na przyszłości, tym, co kiedyś może mnie doprowadzić do lepszego życia – brakuje mi tu słowa „na”. Zawsze wolałam skupić
się na przyszłości, na tym, co
kiedyś (...)
Ale chcę, czy nie, to
wszystko i tak się wydarzyło.
– tu z kolei brakuje mi „czy”. Ale czy
chcę, czy nie (...)
Rozdział I
Jednak
na oczy cisną się łzy – do oczu.
Rozdział II
(...)
a ciągłe unikanie odpowiedzi ze strony mamy, naprawdę zaczyna mnie już męczyć. - zbędny przecinek.
Po chwili dotarłam na stację i cierpliwie czekałam, aż nadjedzie pociąg. – Tutaj po prostu brakuje mi wzmianki o
tym, że kupiła bilet. Wiem, brzmi czepialsko, ale wyobraź sobie, że taki
uszczerbek odbiera opowiadaniu nieco naturalności.
Wejdź, proszę – brakujący przecinek.
Wszystko
było dokładnie takie same
– takie samo.
Tylko, że ani Marzena (...) – zbędny przecinek.
Rozdział III
W
jednym momencie poczułam to, co zdawało mi się, że czuła mama kiedyś. – „W jednym momencie poczułam to, co –
jak mi się zdawało – czuła kiedyś mama.”
Szybko
zrezygnowałam z tej rozmowy – tyle
że do żadnej rozmowy nie doszło. Mogłabyś napisać, że szybko zrezygnowała z
rozpoczęcia rozmowy lub coś w ten deseń, ale teraz nie jest to specjalnie
logiczne.
Rozdział VI
Życie
w nieświadomości może i jest w jakiś sposób bezpieczniejsze,
czy wygodniejsze
– zbędny przecinek.
Rozdział IX
(...)
wcale nie było tak wcześnie, więc mama nie powinna jeszcze spać. – słowo jeszcze zastąpiłabym już.
6/7
Kreacja
bohaterów
Nie ukrywam, że czuję duży niedosyt
względem postaci z twojego opowiadania. Jedyne postaci, które są wyraziste, to
Milena i jej krewne. Cała reszta – Wojtek, Blanka czy Laura – to osoby, które nie wzbudzają we mnie
żadnych emocji, a zdecydowanie powinny. Musisz nadać im oryginalnych cech,
jakiś światopogląd (Wojtek posiada skrawki, jemu oddaję honor) czy
zainteresowania. Niech mówią naturalnym językiem, nie wstydzą się wyrażać
emocji. Wspominałam o tym już przy treści, więc nie będę się szczególnie
rozwijać.
Naprawdę są tu pewne niedociągnięcia, nad którymi musisz
popracować. Wyżej wymieniłam kilka sposobów, dlatego ten punkt jest dość suchy
i krótki. Mimo to mam nadzieję, że jakkolwiek pomogłam.
3.5/7
Pomysł
Bez wątpienia interesujący i niecodzienny
– życie młodej dziewczyny, w które wplatają się sny, będące scenami z
przeszłości jej rodziny. Nigdy nie spotkałam się z czymś podobnym, a przyznam,
że wykorzystałaś swój pomysł tak dobrze, jak tylko się dało, i retrospekcje nie
były tylko bezsensownym dodatkiem do reszty.
3/3
Podstrony
Zakładka „informacje” jak najbardziej na
miejscu, choć osobiście dla bieżących informacji zrobiłabym widoczną na głównej
stronie rameczkę, a na prośby o informowanie – osobną podstronę. Mamy też
linki, spamownik, krótki opis bloga i twojej osoby (witaj, bratnia duszo!), a
także odnośnik do konta na Wywiaderze. Nic dodać, nic ująć, wszystko gra!
5.5/6
Punkty
dodatkowe
+
za pomysł ze snami i ich
wykonanie;
+ za opisy uczuć głównej bohaterki.
2/5
Podsumowanie
Otrzymujesz łącznie 58 punktów, a kwalifikuje cię to do w pełni zasłużonej oceny dobrej z plusem! Pamiętaj tylko, że to
nie ostateczny werdykt jest najważniejszy, a wszystko, co napisałam powyżej.
Mam nadzieję, że będziesz pięła się coraz
wyżej po stopniach pisarskiej kariery ;)
*
Witam raz jeszcze naszych nowych
stażystów, życzę wszystkim miłej współpracy i tak dalej, i tak dalej. :D Mam
nadzieję, że Era ożyje w te wakacje!
Siema : )
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję, że Era ożyje w te wakacje! Tylko niestety bez mojego udziału : ( Akurat wtedy mam staż, kiedy jadę na wakacje. Nie wiem, czy się wyrobię z tymi ocenami. Jak myślicie?
Liczę, że dasz radę :D A jak nie, to zawsze można przecież staż przedłużyć w uzgodnieniu z Czeki, nie? A dokąd się wybierasz na wakacje? ;>
UsuńNo wiesz, jadę z rodzicami na Mazury. Bardzo się cieszę, szkoda tylko, że jeździmy cały czas w to samo miejsce (lol). Przez bite dwa tygodnie będziemy po raz setny jeździć szlakami rowerowymi, kąpać się w jeziorach i robić różne fajne rzeczy. Jest tylko jeden malutki minusik: odcinają mnie od kompa! ^^
UsuńCzeki, Czeki. Mogłabyś cię prosić, żebyś odblokowała moją kolejkę? C: A co mi tam!
OdpowiedzUsuńPS Dwa dni temu, a może trzy - nie pamiętam - przyszła książka na konkurs. Grzeje się u mnie na półce i czeka na właściciela. :D
Zacznę może od podziękowań za czas poświęcony na ocenę mojego bloga i wiele cennych rad, które otrzymałam. Naprawdę najtrudniej jest ocenić własną twórczość, dlatego bardzo zależało mi na wytknięciu jak największej liczby wszelkich niedociągnięć i błędów. Przy tym wszystko jest jasne, opisane wprost - co należałoby zmienić, a co wyszło dobrze. Dodam tutaj, że również odniosłam wrażenie, że im nowsze rozdziały, tym swobodniej mi się je pisze i tym lepiej mi to wychodzi. Może to kwestia tego, że coraz bardziej wciągam się w całą historię i coraz łatwiej wczuwam się w opisywane fragmenty. Bohaterowie faktycznie nie są przedstawieni najlepiej, aczkolwiek postaram się wszystko poprawić.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję oraz pozdrawiam,
Animi ;)