Autor: Leszczyna
Pierwsze wrażenie:
Muszę
przyznać, droga Leszczyno, że było naprawdę pozytywne i nie mogłam się, z
jakiegoś nieokreślonego powodu, doczekać czytania treści! Jeśli miałabym zacząć
od początku to:
Grzeczne
i urocze zgłoszenie się do mojej kolejeczki. Musisz wiedzieć, że często
przeglądam ją, by zobaczyć, jakie to nieszczęśniki się do mnie zgłosiły.
Później wchodzę na Twojego bloga i widzę taki mroczny, ale przytulny nastrój,
ha! No dobra, przytulny dla mnie, każdy może odczuć go jak chce, prawda? Co
mogę powiedzieć o szablonie teraz? Ano naprawdę mnie cholernie zachęcił, bym
przeczytała to wszystko, pozostawiała komentarze i sobie uciekła do swojego
królestwa. Mam nadzieję, że prędko go nie zmienisz, bo tutaj teraz chce mi się
siedzieć, wiesz? Teraz uważaj, bo u
Shauu odezwał się mózg i w końcu spojrzała na adres. Tak, wiem, był podany już
w zgłoszeniu, ale Shauu tak się zapatrzyła w szablon, że już prawie zapomniała,
że ma tego bloga oceniać! Już myślała, że po prostu jest tutaj czytelniczką i
czyta nowy rozdział. Teraz w sumie nie wiem czemu zaczęłam gadać o sobie w
trzeciej osobie, hm, dziwna sprawa. Okej, okej, przejdę już do tego adresu,
potem belka i kłopot z łba!
„Cmentarz
mojej autonomii” to naprawdę oryginalna i niepowtarzalna nazwa, to Ci przyznam,
ale jakoś coś mnie w niej odrzuca. Nie mam konkretnego skojarzenia, a jeśli już
coś mi się w mózgu zrodziło to dziwnym trafem kojarzy mi się z poezją. Sama nie
wiem czemu! Adres niby zachęca, ale znowu jest troszkę za długi. Ja go chyba
dalej nie zapamiętałam, a może po prostu nie zbyt się paliłam do tego, by
zapamiętać? Plusem jednak jest to, że jest w naszym ojczystym języku i nawet
nie ma polskich znaków, co czasem trudno osiągnąć!
Ja
po prostu uwielbiam cytaty związane z księżycem, wiesz? Trafiłaś w samo sedno,
bo mi się podoba! Nie spotkałam się nigdy z tymi słowami, kurczę, dlaczego ja
się z nimi nie spotkałam? Nie będę odnosić się teraz do słów autora, bo to
oceniam Ciebie, a nie jego, ale powiem, że trafił i że Ty też trafiłaś, o!
9/10
Szata graficzna:
Kurczę,
tutaj też dostaniesz dużo punktów. Nie żebym Ci źle życzyła, ale dawno nie
wystawiałam mega dobrych ocen, a więc wiesz, byłabyś moją pierwszą!
Aż mi się na klawiaturę ciśnie emotikonka, ale niee, nie dam tego po sobie
poznać, nie ugnę się i będę wciąż miała kamienne litery na, eee, kartce…? Ja
się już lepiej zamknę i powiem co i jak.
Na
pierwszy ogień pójdzie nagłówek z tą uroczą dziewoją, której nie chcą się
domknąć usta. Nie, nie spokojnie, ja nie mówię, że to źle, bo dziewoja bardzo
ładna i sympatyczna, i dzięki niej chce się pozostać na blogu. Obok kwiatek,
zegar, czyli przedmiot w nagłówkach używany dość często, a pod kobitką napis,
prawdopodobnie jej imię (?) i słowa „To, że odczuwasz taki ból, jest twoją
największą siłą.” Wpisałam go sobie w wujcia i ten cytat pojawia się, chociaż
nie ma określonego autora, hm, a więc jak to z nim jest? W pierwszej chwili
pomyślałam sobie, że może to wymówi/ wymówiła jedna z Twoich postaci albo coś
podobnego. Enyłej, dałabym to w cudzysłów. Oczywiście, Twój nagłówek, Twoja
sprawa, ale tak tylko sobie mówię. Ach, i widzę, że szablon wykonany przez
szabloniarnię jakąś? Ok, ok, jest w porządku!
Pojawia
się teraz chłopska znajomość kolorów Shauu. Jeśli te kolory mają jakąś
konkretną nazwę, jakąś inną to wybacz mi, ale gdy nauczyłam się „cynober” to
potem chwaliłam się tym kilka tygodni. Dobra, dobra. Widzę jakiś mocno
przyciemniony fioletowo-bordowy kolor wewnątrz, a szaro coś tam na zewnątrz.
Jejku, ja naprawdę jestem idiotą. Ej, ale jaki to jest kolor? Bo jak ja widzę
takie nieokreślone to wyobrażam sobie, że jest ich tam milion i w ogóle. Ale
tak czy siak – połączenie mi się bardzo podoba, bo jest naprawdę nastrojowo.
9/10
Treść:
Przechodzimy
do czegoś, co każdy oceniający kocha lub nienawidzi. U Ciebie wszystko na razie
jest pięknie i ładnie, a więc spodziewam się czegoś dobrego, ale nie wiadomo
jak to będzie. Nieraz zdawało się ujrzeć piękny szablon, ogólny porządek, a
potem zabierało się walizki i szybkie „Nothing to do here”. Przed czytaniem
powiem jeszcze tylko coś szybko: Nie jestem pewna czy nazwy rozdziałów typu
„Nagrobek” mi odpowiadają. Niby jest nawiązanie, i to spore, do tytułu, całkiem
możliwe, że do treści również, ale średnio mnie to przekonuję. Oczywiście,
widać w tym Twoją twórczość, ha, ale jestem przyzwyczajona do standardowych
rozdziałów. Ale nie bój się, bo to tylko takie moje widzimisię chwilowe, w
którym zaraz stwierdzam, że jednak nie jest źle. Przetrzymaj to, droga
Leszczyno, i żyj póki możesz!
Dawać
tutaj tego chłopa, ale już!
„Nagrobek 0”
Po
nazwie już mogę stwierdzić, że masz na myśli prolog, czyż nie? Jakoś słabo to
wygląda, no! Nie mogłaś już tego „0” odpuścić, błagam Cię, Leszczyno kochana!
Dobra, milknę i pogrążam się w lekturze!
„Nie
istnieją nie tylko uczucia, powiązanie i cechy, ale również długie blond włosy
opadające na lekko zgarbiony kark.” – Okej, ale jaki sens jest wstawiania dwóch
„nie”? Bo ja siedziałam nad tym zdaniem kilka minut, zastanawiając się o co
chodzi i do tej pory nie wiem. Może to ten wieczór, to, że tak szybko się
ściemnia i właśnie dlatego nie za bardzo ogarniam? Dalej. Rozumiem, że weszłyśmy na teren, w
którym w sposób umiejętny próbujesz zademonstrować wygląd bohaterki i jej
aktualny stan, tak? Ja takie coś rozumiem i naprawdę lubię, ale ktoś z bardziej
„realistycznym” podejściem mógłby uznać to za błąd i bezsens. Bo naprawdę to
zdanie wydaje się być pozbawionym sensu! Zmieniłabym tu coś, napisała od nowa albo
spróbowała cosik wykombinować innego.
„Nie
istnieją dołeczki w policzkach, które i tak dawno się już nie pojawiały” – A
nie lepiej to zostawić na później? W takim sensie, że w prologu nie powinnaś
wykładać rzeczy, które tak naprawdę nie wnoszą niczego. Skoro te dołeczki się
już dawno nie pojawiły to jaki ma sens mówienie o tym teraz, gdy jeszcze nic
nie wiadomo, gdy jeszcze nie znam bohaterki? Okej, uśmiech, oczy, włosy to
takie podstawowe detale, o których zawsze mówi się w wyglądzie postaci, ja
wiem. Mi po prostu te dołeczki psują cały prolog, och!
Cóż
mogę jeszcze powiedzieć? Ogólnie to mnie zachęciłaś i spodobał mi się Twój
styl. Jest lekki, ale za to taki tajemniczy, pełen czegoś, co tylko Ty jesteś w
stanie dokładnie zrozumieć. Domyślam się, że pisanie w takim stylu sprawia Ci
niemałą przyjemność, bo ja mam podobnie, ha, i może właśnie dlatego coś czuję,
że Twoje opowiadanie wpadnie w mój gust. Co takiego mogę powiedzieć o
bohaterce? Cóż, nie opowiada o sobie, ale o stanie, w jaki wpadła. Ciekawe,
zwłaszcza w Twoim wykonaniu. Pustka, motyw laleczki, jakaś wewnętrzna
nienawiść, mimo wszystko. Topos dość znany i często wykorzystywany, ale jednak
czytało się przyjemnie.
„Nagrobek 1”
Ciekawi
mnie czy umieszczanie tekstu piosenek, cytatów będzie u Ciebie występowało nad
każdym rozdziałem, czy też nie. Bo widziałam, że nad częścią 8 nie było
niczego, a weszłam przypadkowo w 4 i było, hm! Przekonamy się później czy
cytacik miał coś wspólnego z ogólną treścią.
„Czekacie
na jakąś śmierć, jakieś intrygi, jakieś bóle, smutki i rozpacze.” – Usunęłabym
drugie „jakieś”, bo potem przed tym i po tym wciąż jest to samo.
„Ja
się może przedstawię – dziewczyna o niesamowicie pospolitym imieniu się kłania,
Mary we własnej osobie” – Trochę brzmi to prostacko, nie uważasz? Może nie tyle
co prostacko, co po prostu szyk zdań wydaje mi się zbyt, jakby to ująć,
„wulgarny”. To dobrze, że odczułam jej gniew, jej żal, ale w jednej chwili
sympatia do niej spadła, a to już nie jest takie fajne.
„Miałam
tu swoją własną sypialnię na wydziale czarnej magii, z pudrowymi firankami,
wielkim łóżkiem i sztalugą do malowania, miałam jako takich kolegów, którzy
kochali spisywać ode mnie zadania domowe, a gdy nie widziałam, wpatrywać się we
mnie jak w obrazek, miałam tatusia, który na każdym kroku uprzejmie informował
mnie, co i jak mam zrobić.” – Szybko, szybko, dawać tu te kropki, montujemy,
chłopaki! A tak na serio to po prostu zdanie jest zbyt długie i jest w nim za
dużo przecinków. Mogłaś użyć myślników albo średników, wiesz? No zobacz „Miałam
tu swoją własną sypialnię na wydziale czarnej magii, z pudrowymi firankami,
wielkim łóżkiem i sztalugą do malowania; miałam jako takich kolegów, którzy
kochali spisywać ode mnie zadania domowe, a gdy nie widziałam, wpatrywać się we
mnie jak w obrazek; miałam tatusia, który na każdym kroku
uprzejmie informował mnie, co i jak mam zrobić.” – Trafiłaś też w mój czuły punkt,
ech, czyli „uzwierzęcenie” facetów. No nie wierzę, by ci jej wszyscy koledzy
tak bardzo uwielbiali się na nią gapić. Dobra, ja wiem, że jest jedyną
dziewczyną w całej szkole, ha, może i nawet pierwszą w ich życiu (dobra, dobra,
już tak nie przesadzajmy), ale bez przesady z tym. Zresztą, co? Jest kilku
kolesi i żaden nie jest na tyle odważny, by zagadać, a wszyscy tylko się patrzą
i patrzą? Jest mnóstwo charakterów i temperamentów, a zwłaszcza w tak… okrutnej
szkole, gdzie pewnie żaden z nich nie zna skromności czy nieśmiałości.
„Musiałam
przyznać, że w ogóle lubiłam samotność.” – Ale bez „w ogóle” to jest o wiele
ładniej!
„Gdybym
była normalna, potrafiłabym zachowywać się jak wila.” – Czyżby Mary była wilą?
Czy może po prostu źle zrozumiałam? To przynajmniej nadało by sens temu, że
tylu facetów się w niej kochało. Czytając dalej jestem już pewna, że jest wilą,
o proszę.
„Widzę,
że w końcu nauczyłaś się poprawnie liczyć? Czyli wakacje można zaliczyć do
udanych – zaśmiał się.” – Gdzie, gdzie, ja Ci tutaj dam z małej literki. Gdy
tekst NIE odnosi się bezpośrednio do wypowiedzi to stawiamy kropkę, a po
myślniku słowo zaczynamy z dużej literki!
Gdy tekst odnosi się bezpośrednio do wypowiedzi to NIE stawiamy kropki,
nawet jeśli na końcu wypowiedzi widnieje znak zapytania czy wykrzyknik!
„Chłopaki,
które przypadkowo stały obok mnie” – Oni nie są bezosobowi. „(…)którzy przypadkowy stali obok mnie”
„Wyszeptał
pod nosem zaklęcie Sonorus” – Kursywą! „Sonorus”
„lkeksdkja”
– To reakcja Shauu, gdy dowiedziała się, że nauczyciele będą wybierać
reprezentantów! Wybacz, wybacz, ale jak dla mnie to jest to bezsensu! Czara
ognia może nieomylna nie jest, ale to wiadomo, że nauczycielowi nie uda się
wybrać ucznia tak dobrze, jak mogłoby udać się jej. Sama przecież Mary wie, że
to niesprawiedliwe, a więc jak to tak? Rozumiem, że taki motyw jest ważny dla
Twojego pomysłu, ale mi po prostu nie pasuje, o!
To
może zacznę od początku, hm?
Wstęp
naprawdę bardzo ładnie napisany. Krótki, ale treściwy, zawierający pogardę dla
ludzi, dla ich fałszywości i całej natury. Dziwne jednak jest to, a raczej co
na samym początku nie mogłam zrozumieć, że Mary mówi o ludziach, jakby sama nie
była człowiekiem. Teraz, gdy już przeczytałam rozdział to patrzę na to inaczej,
spokojniej, ale za pierwszym razem myślałam, że będzie jakimś duchem, kimś
innym. Teraz wszystko ma w ogóle sens i można to porównać z prologiem. Naprawdę
świetnie opisałaś wszystkie jej uczucia i całą historię. Przyjemnie się
czytało, bo wprowadziłaś informacje ważne, ale nie przesadziłaś z natłokiem i w
niczym się nie pogubiłam. Opis szkoły i
znajomych również dopracowany, jej pogląd na to, sprzeczność „dom = więzienie”, gdzie jedno
wyklucza drugie. Świetnie opisane uczucia do ojca i sposób, w jaki ją traktuje.
Fajne jest to, że tak dużo opisujesz, wiesz? W niektórych momentach, zwłaszcza
na początku, bywało trochę nudno, ale pod koniec to już po prostu czekolada i
papierosy. Po prostu niesamowicie
mi się podobało. Najgorsze jest właśnie to, że muszę Cię oceniać, bo najchętniej
to po prostu bym to wszystko pochłonęła i przestała się zatrzymywać przy co
drugim słowie, by trochę dłużej się nad nim zastanowić. Oczywiście
wyolbrzymiam, ale jednak czytanie jest najpiękniejsze!
„Nagrobek 2”
„A
prawdziwe za cholerę.” – Nie spotkałam się jeszcze z takim określeniem. Może
„jak cholera”. Poza tym, trochę nie pasuje tu do tej rozżalonej melancholiczki,
którą była w prologu i na początku rozdziału pierwszego, nie uważasz? Jasne,
każdego ponosi, ale naszą Mary też?
„(…)przepytywał
właśnie Aleksiejego, jednak ten ostatni niczego nie umiał.” – Bez „ten
ostatni”, bo to niepotrzebne i tylko zagraca.
Naprawdę
rozdział moim zdaniem o wiele lepszy! Zauważyłam, że Twoje rozdziały są
naprawdę długie, jak na typowy blogspotowy blog z opowiadaniem, ale mi to
całkowicie nie przeszkadza, bo tak się wciągnęłam w treść, że łaaał! To co,
znów od początku jedziemy, dobra?
Pokazałaś,
że Mary jednak też człowiek i jakieś pozytywne odczucia ma. Jej podejście do
życia, do kolegów było tutaj o wiele lżejsze, jakbym czytała opowiadanie o
zwykłej nastolatce, wiesz? To duży plus, bo miło jest obejrzeć sobie bohatera z
każdej strony, tak jak tutaj to zademonstrowałaś. Miło mi też było, gdy
zobaczyłam na początku rozdziału informacje z poprzedniego z dodatkową treścią
jeszcze. Takie przypomnienia i utrwalenia są dobre, a zwłaszcza na blogach,
gdzie nowe notki ukazują się średnio co 2-3 tygodnie. I to praktyczne dla
autora, i dla czytelników, nie? Wiesz co jeszcze sobie aż podkreśliłam? To, z
jaką naturalnością pokazujesz strach Mary, bo to jest mistrzowskie. Po prostu
kiedy już widzę, że ona boi się tego, by sprzeciwić się ojcu, boi się turnieju,
boi się i martwi opinią kolegów – no to jest cholernie świetne i tu Mary
zdobyła moją sympatię w postaci tysiąca punktów, serio! Nie sądziłam, że to
będzie brzmiało tak naturalnie, tak właściwie. Całkowity brak sztuczności, to
samo z sytuacją w klasie. Wredny nauczyciel, taki konkretnie pomieszany, który
pyta uczniów, wyzywając ich przy tym od debili. Fajne było też to, w jaki sposób zwrócił się do Mary i jak
zareagował, ach. Naprawdę, takie opisy, takie drobne wstawki są Twoją dobrą
stroną. Swoją drogą to miałam nadzieję, że jednak Mary się nie ugnie i odpowie
na pytanie, ale nie, ech. Szkoda, bo i tak jej to na dobre nie wyszło. Tak to
by jakoś chociaż uratowała resztki honoru członków wydziału. Ach, miałam
jeszcze wspomnieć o Hogwarcie – idealnie opisane stosunki między obiema
szkołami. Aż się we mnie zagotowało, tak jak wtedy, gdy czytałam książkę, gdy
mówiono o głupocie Dumbledora albo czymś takim, wrrr. Aż człowiek chce wejść do
Twojego opowiadania, zaciągnąć ze sobą Harrego i Albusa i pokazać im, jak to
się w Hogwarcie ludzi wychowuje, kurka!
Przy
okazji (tu będzie cholernie dziwne i głupie pytanie) to ona jest córką Kruma,
tego Kruma?! Na początku nie skojarzyłam, ba, ja nie zwróciłam w ogóle uwagi na
jej nazwisko, ale teraz. Ach, cholero jedna, czemu nie powiedziałaś czegoś
więcej, wiesz, że ani razu nie pojawiło się imię ojca? A i w pierwszym
rozdziale jego nazwisko było rzadkością, z tego co pamiętam. Chamstwo!
„Nagrobek 3”
„zimne,
lazurowe oczy.” – Wydaje mi się, że chodziło Ci o coś innego. „Zimne” to nie
zbyt pozytywne określenie, raczej się stosuje do ludzi oziębłych i poważnych.
Mary w mojej opinii taka nie jest, bo jest dobra, choć zagubiona. Ale na pewno
nie zimna.
Ta
druga część, pisana kursywą była jakimś wspomnieniem albo czymś podobnym? Na to
mi wyglądało, a może po prostu chciałaś pokazać stosunek Viktora do gry i do
Mary, hm? No, tak czy siak wyszło naprawdę dobrze. Przedstawiłaś znowu ją jako
taką uległą i przestraszoną dziewczynę, a jego jako bardzo surowego ojca, a ten
motyw mi się na razie nie znudził i bardzo go lubię. Przynajmniej u Ciebie. W
tej części też pokazałaś, że Mary latać umie i się na swoim fachu zna. Talent
po tacie czy po prostu takie rygorystyczne ćwiczenia? Mimo wszystko stawiam na
to drugie.
Początek
był świetny! Naprawdę spodobały mi się te opcje, które wymyśliła, w których
mogłaby być szczęśliwa, mogłoby jej nie być albo jeszcze byłaby kimś innym.
Bardzo lekko i przyjemnie się to czytało, tak realnie, z taką nadzieją. Potem
zauważyłam powrót tej melancholiczki, która tak bardzo lubi rozmyślać nad
sensem życia i istnienia, co? To naprawdę dodaje jej charakteru i nie sposób
jej nie lubić. Jest naprawdę niesamowicie naturalna i wyjątkowa. Myślałam, że
będzie mnie denerwować tym, że jest ładna, bo na początku przedstawiłaś ją jako
dziewczynę lekceważącą wszystko, pełną gniewu, wobec czego nie specjalnie ją
lubiłam. Teraz jest całkiem kimś innym, ale o tym później. Cieszę się, że znów
wspomniałaś o jej wyglądzie, chociaż jedną z największych wad Twojego
opowiadania jest to, że nie potrafisz rozruszać wyobraźni czytelnika co do
postaci. Prawie żadnych opisów, żadnych szczegółów. Dowiedziałam się tylko, że
jeden chłopak był gruby, a Krum czarnowłosy, ale to wiedziałam już dawno. Mam
nadzieję, że to dlatego, że te postacie nie są tak ważne, a przy naszych
ulubieńcach się skupisz trochę bardziej, co? Świetnie wyszło Ci też te uczucie
radości, wybuch śmiechu, gdy jej strach okazał się bezpodstawny. Masz ogromny
talent i gdy czytam te wybuchy strachu i złości Mary to czuję, jakbym czytała
coś o Tobie. Czy to możliwe? Jeśli tak to całkiem w porządku, bo ja kiedyś
właśnie coś podobnego miewałam. Końcówka miażdży system po prostu. Na początku
wydawało mi się trochę dziwne i bezsensowne to, jak szybko zareagowała, jak
wybuchła i uciekła. Potem popatrzyłam jeszcze raz i: och! Tylko tyle mogłam
powiedzieć, bo po prostu końcówka niesamowita. Cholernie naturalnie Ci to
wyszło.
„Nagrobek 4”
Przeczytałam
wszystko na jednym wdechu. No dobra, prawie, bo robiłam sobie przerwy, ale
tylko po to, by się ogrzać, coś zjeść i dalej czytać, wiesz?
Bardzo
mi się podobało to, że Kurtowi naprawdę zależało na przyjaźni Mary i na jej
całej. Taki naprawdę fajny chłopak, lubię jego postać, chociaż i tak jest go
zdecydowanie za mało. No bo i tak nie wiem jak wygląda, jaki dokładnie jest.
Okej, mogę wnioskować, że spokojny, może trochę głupi, co stwierdziłam po
słowach Mary, ale za to wierny. Szkoda, że nie ona nie chce mu dać żadnej
szansy, no.
Tutaj
jestem teraz pewna, że to wspomnienie i chyba będziesz właśnie tak je
zapisywać. To jest bardzo dobry pomysł na wprowadzenie informacji, bo i
umiejętnie, i ciekawie. Aż chce się to wszystko przeczytać, hm. Co jeszcze co
do tego wspomnienia… Świetnie opisana sytuacja z ojcem, wyszło naturalnie, jak
zwykle zresztą. On jest strasznym hipokrytą i trochę szkoda, że na takiego go
kształtujesz. Stary Krum nie był nigdy może idealny, ale myślę, że do tyrana
było mu daleko. Tutaj go na takiego kształtujesz. Charakter niby fajny,
określony negatywnie, ale jednak… Szkoda. Po prostu szkoda. Nie zmienia to jednak faktu, że te ich
stosunki są po prostu świetne w swej nieświetności.
Co
mogę jeszcze powiedzieć? Rozdział jak zawsze trzymał równy poziom, Twoje
opowiadanie po prostu chce się czytać, bo zapomina się, że mam do czynienia ze
światem magii, wszystko tutaj jest takie realne, ha. Gratulację po prostu i nie
mogę się doczekać, aż w końcu przyjadą nasi hogwartowcy, którzy pojawią
się w następnym rozdziale, jak to kiedyś
wspominałaś!
„Nagrobek 5”
„To
wtedy zwróciłam uwagę na jej zadbane paznokcie o kwadratowym kształcie, które
wystawały lekko za opuszki palców.” – Nie wiem czy to zdanie powinno pozostać
czy też nie. W sumie nic do fabuły nie wnosi, a jak już to wnosi tyle, że
wychodzi jeszcze później. Skoro Mary zauważyła taki szczegół to mogła wyłapać
ich więcej.
„Dla
dyrektora, jakim jestem, to ogromny zaszczyt(…)” – Raczej „którym jestem”. Nie
opowiada on przecież o swoich cechach.
„(…)na
drugiego mężczyznę, którego zupełnie nie kojarzyłam.” – No właśnie, Mary nie
kojarzyła, ale czytelnicy może by to zrobili, wiesz? Zawsze to też może być nic
nieznacząca osoba, ale jednak brakuje opisu wyglądu.
„(…)podłużna
blizna na policzku nie odbierająca jednak chłopakowi faktu, że zdawał się
przystojny.” – Nie odbierająca mu faktu? Chyba raczej „(…) podłużna blizna na
policzku, która nie zmieniała faktu, że chłopak wydawał się być przystojny.” Wydawał się to jednak
dziwne słowo, bo przecież ona go widzi i może go ocenić. Także jak tutaj dusza zapragnie!
„Ojciec
poczekał chwilę, a następnie uciszył je, uderzając z całej siły w blat
ustawiony najbliżej drzwi, który zapewne miał sprawować funkcję stołu
nauczycielskiego, i głośno odchrząkując.” – Ajajaj. Kropek, kropek, bo utonę!
Masz tendencje do robienia strasznie długich zdań, a niestety, czasem wychodzą,
a czasem nie. Po prostu czytałam i już zapomniałam o co chodziło na samym
początku.
„Zanim
przejdziemy do posiłku, który w takiej formie jest dla uczniów Durmstrangu
nowością(…)” – Ale po co mówi to do gości? Żaden dyrektor, tym bardziej taki
dokładny, poważny i surowy jak on, nie wypowiedziałby takich słów.
„(…)że
każdy, kto wrzuci swoje zgłoszenie do urny, a nie spełnia regulaminu turnieju,
zostanie ukarany takim szlabanem, że popamięta go do końca życia.” – To również
było takie dziecinne i nieprofesjonalne. Jakby mówił do małych dzieci, w
dodatku jego, a przemawiał przecież przy wszystkich.
„francuskie
owoce morza albo tuńczyki.” – „albo” tutaj nie pasuje. Zamieniłabym na „czy”
albo „i”. Ewentualnie dodałabym więcej potraw, by zakończyć w stylu „a nawet
tuńczyki”
„(…)syknęła
ruda, której wciąż nie poznałam imienia.
Ojciec
rodzeństwa wstał w końcu od stołu i zdecydowanym krokiem podszedł do Lily.” –
Mały błądzik Ci się wkradł. To jak to w końcu było, ona poznała te imię czy
jeszcze nie?
Rozdział
ten był głównie poświęcony pozostałym bohaterom, którzy w końcu się pojawili
tak? O bohaterach mam specjalnie poświęconą część w ocenie, a więc tutaj nie
będę o nich mówić, chociaż powiem, że postać Lily niesamowicie mnie denerwuje.
Jest bezpośrednia, zakręcona, a ja czegoś takiego w postaci literackiej po
prostu nie trawię. Wiem, że takie osoby są (moja koleżanka zamiast uścisnąć
rękę na przywitanie od razu ciśnie z buziakiem i się przytula), ale tutaj ona
po prostu wypada kiepsko. Jej żarty mnie nie śmieszyły, kojarzyły mi się z
natręctwem i czymś sztucznym. Jeśli Mary odpowiada osoba, która na dzień dobry
potrafi obrazić kilku członków rodziny to w porządku, ale mnie takie coś
osobiście denerwuje. Pośmiać się zawsze najlepiej, ale trochę umiaru. Musisz
pamiętać, że Mary i Lily to tylko bohaterki opowiadania, bo mi się wydaje, że
nadajesz im cechy kogoś ze swojego otoczenia, hm. Dobra, o tym kiedy indziej.
Historię
z Durmstrangiem wymyśliłaś sama? Tak czy siak, wyszło rewelacyjnie, świetnie
zagrane, dobrze przemyślenie to, jak w takiej szkole jest tak zimno. Chociaż
nigdy nie zgadzałam się z tym, jakoby Durmstrang znajdował się w Bułgarii.
Nigdy nie było to podane, a to, że stamtąd pochodził Krum niewiele znaczy. Ale
to Twoje opowiadanie i taki pomysł mi jak najbardziej odpowiada.
Trochę
za bardzo Mary zboczyła Ci z kursu, a przynajmniej ja to tak odczułam. Normalnie
jest smutniejsza, bardziej przestraszona. Wiem, że jest też u Ciebie jak zwykła
nastolatka, ale to było trochę dziwne. Patrz tu: „Nie – skłamałam, bo
stwierdziłam, że dziewczyna jest w stanie przekopać się przez wszystkie
istniejące książki, byle tylko znaleźć, w jakim kraju tradycyjnie podają takie
obiady.” – Ale skąd ona niby może to wiedzieć? Po podsłuchaniu kilku dialogów?
Tym bardziej, że Rose na samym początku wyglądała jak zwykła idiotka.
Ogólnie
to fajnie przedstawione stosunki między Harrym, a dziećmi. Coś też czuję, że te
rozterki i wahania Mary ustatkują się, bo w końcu spotkała jakichś w miarę
porządnych ludzi, co?
„Nagrobek 6”
Przy
okazji, mam teraz takie pytanie: jak Mary dogaduje się z innymi? Przecież nie
jest brytyjką, a i nigdzie nie było o tym, żeby się jakoś brytyjskiego uczyła.
„Podziwiałam
ich końskie zaloty częściej niż przed tym, jak dowiedzieli się, że nie jestem
już wolna” – „Podziwiałam” to brzmi tak, jakby jej się to wszystko podobało, a
chyba nie o to chodziło. Zamieniłabym na „obserwowałam, oglądałam”.
„Nawet
nie zdążyłaś się zaciągnąć… „ – Skoro nie zdążyła się zaciągnąć to jakim cudem
zdążyła się już zacząć dusić? Poza tym, gdyby na siłę wepchnął jej papierosa to
by go zaśliniła.
„-
Mów za siebie – odezwała się w końcu Lily. – Ja nie startuję” – W przypadku
takiego wtrącenia po prostu nie stawiamy kropki. To tak jakbyś kroiła zdanie.
Albus,
Albus, Albus. Aż chce mi się o nim rozpisać, wiesz? Polubiłam bardzo jego
postać, chociaż wydaje mi się, że planowałaś go całkiem inaczej. Na początku
jest on, a przynajmniej wydaje się taki, zamknięty w sobie, odwrócony od
świata, smutna, jak to zauważyła Mary, i taki całkiem inny. Albus zawsze
kojarzył mi się z tym, że jest podobny do Harrego w wielkim stopniu. Tutaj
wypada trochę inaczej, ale dobra, dobra.
Spodobało
mi się to, że Mary nie zmieniła się. Nie zrobiłaś z niej amerykańskiej
dziewuszki, która już po chwili zapomina kim jest naprawdę i bawi się w
najlepsze z nowymi friendsami. Odmówiła dwukrotnie, w dodatku wyjaśniłaś
dlaczego. Ja to kupuję i cieszę się bardzo, że wciąż się jej tutaj trzymasz. W
rozmowie z Albusem również zachowała swoją naturalność, co mi się jeszcze
bardziej podobało. Rozdział na plus, bo tutaj skupiłaś się bardzo na stosunkach
między nimi wszystkim, w ogóle na innych postaciach. To dobrze, chociaż
pamiętaj, że Mary najważniejsza!
„Nagrobek 7”
„(…)zdjęłam
z półki gumkę do włosów, aby upiąć sobie koka na czubku głowy.” – To bardziej
osobiste wtrącenie, ale po prostu rozwalają mnie takie „koczki” na samym
czubku, które wyglądają jak jakaś bomba. Nie mogła mieć zwykłego koczka?!
„Kiedy
fryzura była już gotowa, zaczęłam spokojnie sprzątać swój pokój, miałam jeszcze
w końcu dużo czasu.” – Po „pokój” wstawiłabym średnik.
„Następnie
włożył go do ust i zaciągnął się nim” – „nim” jest całkowicie zbędne.
Ewentualnie możesz usunąć „go”
„Taki
żyjący w swoim świecie. Zamknięty w sobie. Nie dający jednak sobą rządzić.” –
Rozumiem, że kropki były celowo, ale lepiej wygląda to z przecinkami.
„Ale
o tobie chyba myśli inaczej… Może wkurwia go trochę, że nie odwzajemniasz jego
zalotów? A może się zwyczajnie zauroczył?” – To zdanie jest naprawdę specyficzne
i wywołuje dziwne odczucia. Widzę taką naturalność w jego słowach, w jego
sposobie myślenia. Właściwie w ich obydwu, bo ten fragmencik dotyczy dwójki z
rodzeństwa, ale jednak coś mi tu nie pasuje. Za bardzo takie… Jakbym czytała
zwykły pamiętnik, wiesz? Przekleństwa są u niektórych codziennością, prawda? (w
tym u Shauu), ale nawet jeśli w treści to wygląda naturalnie to zarazem
całkowicie nieprofesjonalnie. Na wcześniejsze przekleństwa nie reagowałam, ale
zbyt często ich używasz. Aleksiej bodajże wcześniej powiedział coś w stylu „My
tu chcemy ci, kurwa, pomóc, a ty z mordą do nas” czy coś w tym stylu. To jest
cholernie wulgarne, a przecież nie piszesz pamiętnika, a opowiadanie. Nigdzie
też nie zauważyłam informacji o tym, że mogą pojawić się przekleństwa. O takich
rzeczach się mówi, wiesz?
„A
w Durmstrangu, niestety, nie.” – Zauważyłam, że słowo „niestety” uważasz za
wtrącenie, bo zawsze dajesz po nim przecinek.
Szkoda,
że nie wymyśliłaś czegoś innego z tą ulicą. Niby fajnie i dobrze wyjaśniłaś,
jak to jest z tymi zakupami w tym i w innych krajach, ale jednak czegoś mi
brakuje. Mogłaś naprawdę dowalić coś fajnego. Mi teraz nic nie przychodzi na
myśl, jak mogliby robić te wszystkie zakupy, ale coś bym tutaj dała. Nie
zmienia to faktu, że Angole nie byli jedynymi, którzy swoją ulicę czarodziejską
posiadali.
Powiem
Ci, że końcówka była naprawdę świetna. Duet córki i ojca w takim wykonaniu
idealnie Ci wychodzi, bo nie jesteś w stanie mnie zanudzić tym w ogóle. Co on
znowu wymyśla, chciałoby się rzec. Jej gniew i żal, jego surowość i wywołanie
presji na córce – naprawdę jest to u Ciebie rewelacyjne i aż chce się po prostu
czytać kolejny rozdział, wiesz? Umiesz zaciekawić czytelnika. Zauważyłam, że
zwłaszcza końcówki, w których intrygujesz i wręcz zmuszasz innych, by czytali
dalej, wychodzą Ci znakomicie i jestem ich fanką.
„Nagrobek 8”
„Następnie
okrążył stół i pocieszająco klepnął Albusa w plecy, nachylając się tym samym
nade mną i, zanim zdążyłam się zorientować, co zamierza zrobić, chcąc mnie
pocałować w usta, ale w ostatnim momencie zmieniając kierunek i składając na
moim lewym policzku buziaka.” – To samo co wspominałam wyżej. Tutaj po prostu
przesadziłaś z wyrazami w końcówką „ąc”, a tego się nie robi, bo jest to wszystko
zmienia i mąci. No przeczytaj sobie to sama i zorientuj się, o co chodzi.
Zmieniłabym na coś takiego: „Następnie okrążył stół i pocieszająco klepnął Albusa w plecy,
nachylając się tym samym nade mną. Gdy zorientowałam się, że chce mnie
pocałować w usta, on szybko zmienił kierunek, składając buziaka na moim policzku.”
Coś w tym stylu, nawet inaczej, bo naprawdę ciężko było zrozumieć ogólny sens
tego zdania.
„Było
mi tak cholernie żal młodszego Pottera.” – Ale to przecież jest jej przyjaciel,
prawda? Dlaczego więc mówi o nim, jakby był zwykłym chłopakiem. Niech użyje
jego imienia. Powtórzenia nie są wskazane, ale niech nazywa ich tak, jakby
nazywała ich w rozmowie.
Wiesz,
że to było do przewidzenia? To, że dziewczyna jest pewna tego, że nie zostanie
wybrana, że nie może doczekać się min ich wszystkich, a tu nagle, BUM, i
wybrana zostaje ona. Ale wiesz co? Po prostu aż buchało energią i emocjami.
Nawet ja po prostu chciałam zasłonić sobie kawałek monitora, żeby tylko imię
zawodnika nie prześlizgnęło mi się przed tekstem. Miałam ciągle cichą nadzieję,
że to będzie Albus, ale trudno. Och, cholero jedno, moja droga Leszczyno, nie
sądziłam, że uda Ci się wywołać takie emocje. A zresztą, nie sądziłam?
Prezentujesz to od kiedy weszłam na Twojego bloga!
Od
czego mam zacząć, wiesz może? Bo ja nie mam pojęcia. Zawsze jestem kiepska w
pisaniu takich podsumowań, ale może jakoś mi się uda dobrnąć i coś skleić.
To
od początku. Dawno nie czytałam żadnego opowiadania, które podobałoby mi się w
naprawdę wielkim stopniu, które chciałabym przeczytać całe, ocenić i wystawić
dobrą lub najlepszą ocenę. Naprawdę dawno sam blog nie budził we mnie takiej
sympatii, cała ta otoczka tego, że to dalej jest opowiadanie, bo musisz
wiedzieć, Leszczyno, że ostatnio mam dość wszelkich blogów. Może dlatego, że
zrobiłam się bardziej wymagająca i szukam tylko perełek, i perełek. Oczywiście,
ulubione blogi mam, ale i im wiele brakuje. Do czego dążę? A do tego, że gdy
zabierałam się za ocenę Twojego bloga byłam pewna, że dostanę coś
niesamowitego, wiesz? Po prostu to przeczuwałam. I co? Dostałam coś jeszcze
lepszego; przyszło mi oceniać osobę z niebywale ogromnym talentem, która
zadziwiła mnie swoją wyobraźnią, wyrobionym kunsztem i wszystkim, co powinna
posiadać osoba pisząca + wydałaś mi się, po napisaniu kilku komentarzy, osobą
naprawdę sympatyczną! Ale to już nieważne, bo w końcu oceniam treść, prawda?
Opisy,
opisy, opisy – jesteś w nich prawdziwą mistrzynią. Nie wiem jak idzie Ci
pisanie w 3os. , ale w 1 to jesteś naprawdę geniuszem. Wszystkie uczucia Mary,
każdy najdrobniejszy szczegół, każde słowo w Twoim wykonaniu brzmi naprawdę
świetnie. Okej, mogę Ci tutaj trochę posłodzić, ale naprawdę, aż muszę takie
coś powiedzieć. Nie spotkałam się jeszcze z osobą, która w 1os. pisałaby tak
świetnie. Cała naturalność sprawia, że zapominam, że czytam opowiadania i to
takie w całości nierealne, bo jak tu mówić o nierealności przy takich
bohaterach i ich zachowaniach? Nie wiem czy powinnam Cię pochwalić czy
opieprzyć za to, że to brzmi aż tak realnie. Niby to dobrze, ale jedyną wadą
jest to, że czasem wydaje mi się, jakbym czytała o Tobie. Z jednej strony
świadczy to świetnie – piszesz od serca, całym ciałem, wkładasz starania w
najdrobniejszy szczegół, dzięki czemu opowiadanie nabiera tej naturalności. Z
drugiej znowu strony wygląda to tak, jakbyś ze swoich znajomych, prawdziwych
ludzi, robiła postacie, nadawała im charakteru i sposobu mówienia. Nie jest to
dobre, bo wtedy Twoje życie prywatne ma zbyt wielki wpływ na fabułę
opowiadania. Musisz przecież oddzielać od siebie te dwa światy, bo choć nie
wątpię, że umiesz nad tym zapanować, to po prostu czasem mam odczucie, że Ci
się nie udaje i się zapominasz. Czy mogę coś jeszcze o tym napisać? Chyba nie,
prócz tego, byś nigdy nie zmieniała swojego stylu. Potrafisz w nim zawrzeć
wszystkie informacje i to w sposób naprawdę ciekawy. Nigdy nie zanudzasz, potrafisz
wywołać emocje, o których wspomniałam Ci przy końcowym rozdziale. Naprawdę, aż
mi serce wtedy bić szybciej zaczęło, gdy mieli wybierać tych zawodników! To
trzeba mieć czysty talent, bo wywoływanie emocji u czytelnika to wcale rzadka
umiejętność. To aż widać, że pisanie sprawia Ci czystą przyjemność, a najlepsze
jest to, że Ty wiesz co piszesz, co chcesz napisać i umiesz to napisać, ha! Pewnie
mam jeszcze wiele do powiedzenia tutaj, ale po prostu wyleciało mi z głowy, wiesz?
Może coś jeszcze znajdziesz tam na górze, przy ocenianiu rozdziałów, bo teraz
nie jestem już nic powiedzieć w tym temacie.
Dialogi
– pokazują się niezbyt często, ale jak już to są sensowne i również naturalnie.
Dobrze Ci wychodzą, trochę gorzej niż opisy, ale to także spory komplement,
wiesz? Dzięki nim poznałam też niektórych bohaterów, bo o ile w opisie coś
zaczęłaś to dialogiem zgrabnie skończyłaś. Świetne jest to, że gdy już się
pojawiają to coś wnoszą do opowiadania, a nie są po prostu pustymi słowami, które
dajesz z nudów, nie. Czyta się je przyjemnie i nie są w ogóle sztuczne. Zapisujesz
je poprawnie, chociaż gdzieś mi się rzuciło, że „zaśmiał się” napisałaś
normalnie z małej litery, kiedy powinno być duże i z kropeczką! Ogólnie więcej
tutaj chyba nie wypocę, chociaż czekaj! Jedna taka uwaga, o której zresztą już
wcześniej napisałam: przystopuj z przekleństwami. Teraz jest ich mało i ogólnie
to raczej rzadko się pojawiały, chyba tylko w 2-3 rozdziałach, ale były
naprawdę wulgarne. To oczywiście nadaje jakiegoś konkretnego temperamentu
bohaterowi, ale musisz pamiętać, że to tylko opowiadanie.
Nie
mogę się również przyczepić do świata przedstawionego, bo po prostu jest
dostosowany do opowiadania idealnie. Wyjaśniłaś ważne kwestie, które mogłyby
mnie ciekawić, gdybyś nie podała żadnej informacji. Wiem, jak to jest ze szkołą, dowiedziałam się, że
jest ona w Bułgarii, że jest Turniej Trójmagiczny przeprowadzony w sposób
szczególny. Wiem, jakie są kontakty między szkołami, a bardziej jak Durmstrang
traktuje Hogwart. Masz wszystko dobrze zaplanowane i naprawdę nie mam żadnych
pytań dodatkowych. Jeśli zaczynasz jakiś wątek to już go kończysz i nie lejesz
wody, co da się zauważyć. Również do tego mam podziw, bo wydaje się, że miałaś
pomysł na tę historię od początku. Ja szłam na spontan, ha!
Cóż
mogę jeszcze Ci powiedzieć? Nie zmieniaj nic, po prostu pisz dalej tę historię,
bo jestem cholernie ciekawa jak to się wszystko potoczy. Chyba nawet dodam Cię
do obserwowanych, bo po prostu umiesz pisać, no!
29/30
Poprawność językowa:
A
no tak zrobiłam sobie, że błędy, które mi się wcisnęły to wypisałam Ci również przy
treści. Wydaje mi się, że i Tobie będzie lepiej czytać tak, i mi było pisać.
Ogólnie to powiem Ci, że nie robisz prawie żadnych błędów. Dokładnie dwa razy
zdarzyło Ci się przejęzyczenie i coś źle wyszło. Poza tym to tworzysz
zdecydowanie za długie zdania, a o tym również wspomniałam już wcześniej.
Naprawdę, musisz się tego oduczyć, bo o wiele lepiej czyta się coś krótkiego,
ale posiadającego sens, wiesz? Jeśli chodzi o interpunkcję to również i ja mam
spore problemy i piszę o wiele za dużo przecinków. U Ciebie jakieś drobne błędy
występują stosunkowo rzadko, chociaż również zauważyłam, że ich nadużywasz. Ale
nic nie jest rażące, czyta się płynnie i można wyłapać ogólny sens zdania.
5/7
Kreacje bohaterów:
I
tu się zaczyna coś, do czego mnie korciło cały czas.
Mary
– niesamowicie sympatyczna bohaterka, której po prostu nie da się nie lubić.
Jest całkowicie inna i oryginalna. Na samym początku mnie denerwowała. Przy
pierwszym rozdziale stwierdziłam, że jej nie lubię i nie chciałam mieć już z
nią nic wspólnego. Tym bardziej denerwowało mnie to, że wszystko będzie pisane
z jej punktu widzenia. O co chodziło? A o to, że przedstawiłaś ją na początku
jako osóbkę ignorującą wszystko, uważającą siebie w jakimś stopniu za lepszą.
Przynajmniej ja tak odczułam przez jej sposób wypowiadania się i przez kontakty
z rówieśnikami. Uderzyło we mnie to, że wspomniała coś w tym stylu „wystarczy,
że pokręcę się gdzieś, żeby jakiś chłopak pomógł mi z zadaniem”. Zabrzmiało to
wtedy strasznie, po prostu strasznie i nie sądziłam, że ukaże się w niej taka
spokojna i przestraszona duszyczka. Bałam się, że chociaż swojej popularności
nienawidzi to jednak zrobisz z niej taką Mary Sue – niby to ma trochę
nieszczęścia, ale ogólnie to jest kochana, lubiana, popularna i jeszcze by się
okazało, że słodka i miła. Naprawdę. Dlatego ogromnym zaskoczeniem, pozytywnym
zaskoczeniem, były kolejne rozdziały, w której ukazywała się jej prawdziwa
natura – przestraszonej młodej dziewczyny, myślicielki i marzycielki, która
ciągle czegoś szuka i która jest cholernie oryginalną postacią! Nie jest może
moją ulubioną bohaterką, ale pałam do niej ogromną sympatią, jeśli nie
największą. Jest skromna, przyjemnie się o niej czyta, jej reakcje są naprawdę
naturalne i nie są w żadnym stopniu przesadzone. Cała jej historia z początku
wydawała mi się trochę naciągana, ale gdy poznałam jej ojca to już całkiem
inaczej patrzyłam na wszystko. Co prawda, nie widzę w nim starego Kruma, ale co
z tego. Ludzie się zmieniają, prawda? No więc ona jest naprawdę świetna i
kochana, po prostu. Chociaż jest wyraźnie zarysowana to nie skupiasz się tylko
na niej, zdecydowanie nie. Umiesz równomiernie skupić się na każdej postaci, o
której Ci tu ładnie opowiem. Dobra, wiem że znasz ich znacznie lepiej, ale
interpretacja czytelników zawsze jest świetna, prawda?
Viktor
Krum – tak poleciałam rodzinką, ale co tam, jakoś trzeba zacząć. Jego charakter
jest określony, chociaż motyw dosyć znany w różnych filmach, książkach –
wymagający ojciec, surowy, który nie ma czasu dla swojej córki. Cierpi na
przerost ambicji, którą na siłę wpycha Mary. Chociaż na pewno ją kocha to nigdy
tego nie pokazał w prawdziwy sposób, nigdy nie dał jej poczuć ciepła. Czasami
kojarzył mi się z Vernonem i Petunią, wiesz? Od razu wtedy sobie myślałam o
tym, że gdyby Mary pojechała do Weasleyów to by się ładnie zdziwiła i nadziwić
by nie mogła.
Kurt
– były przyjaciel Mary, chociaż sama mówiła, że jest on jej po prostu bliski.
Cóż, dla mnie jest to szkoda, że przestali się już przyjaźnić tak naprawdę przez drobnostkę. Okej, zepsuł
sprawę, powiedział o wiele za dużo, ale jej zachowanie było bliskiego do histerycznego.
Ja dobrze wiem, że taka jest, że ma ogromne wahania, że nie potrafi zaufać, że
naprawdę ma coś z histeryczki, ale jednak po prostu szkoda chłopaka, bo
zapowiadał się na fajnego faceta. Teraz jest mi całkowicie obojętny i
zapomniałam, że w ogóle występował i miał jakieś znaczenie na początku.
Albus
– o nim to bym mogła pisać i pisać, i byłyby to jak najbardziej pozytywne
opinie. Zachowałabym się teraz jak jakaś 12letnia fanka romansów, ale
chciałabym powiedzieć: niech on będzie z Maaaary! Dobra, skończyłam, wracam do
opisywania chłopaka. Z początku przedstawiłaś go jako takiego dziwaka, okej,
może nie dziwaka, ale kogoś lubiącego ciszę i spokój, odstającego od reszty,
nie odzywającego się prawie w ogóle. Dziwne więc trochę wydało się to, że gdy
Mary wyszła, on ruszył za nią, by się spytać, czy zna jakieś ciche miejsce. W
sumie mógł odnieść wrażenie, że nasza bohaterka jest do niego podobna, ale
jednak… No to do niego nie pasuje. Zawsze też wyobrażałam go sobie inaczej. W
mojej głowie był podobny we wszystkim do Harrego, zwłaszcza w charakterze, a
tutaj jest całkiem inny. Ale wiesz, że uwielbiam tego nowego Albusa? Może i
pali, ale pokazał, że może być dobrym przyjacielem. Zrobiłaś z niego kogoś
wyjątkowego, kogo po prostu nie da się lubić, wiesz? Ja go uwielbiam i aż bym
chciała mieć takiego koło siebie, szczęściara z tej Mary, ha! U Ciebie nie kojarzy się on z kawalarzem, z
kim takim jak James, ale z takim złym chłopcem, jeśli mogę użyć takiego
określenia. Tak mi się po prostu kojarzy, ale ja to uwielbiam!
Lily
– no wkurza mnie kobitka. Taki upierdliwy skrzat, zboczony, uważany za piękność.
O niej napisałam też trochę wyżej i nic się nie zmieniło. Jakoś się szczególnie
nie wybija.
Rose
– mała podróbka Hermiony, co? Też taka kujonica, chociaż kojarzy mi się z mniej
poważną. Jak Hermiona coś postanowiła to tego nie robiła, a ona, np. chciała
rzucać się jedzeniem. Mateczka by na to nigdy nie pozwoliła. Mimo wszystko
lubię ją i wydaje się być naprawdę sympatyczną osobą.
James
– no jak to James, po prostu. Popularny podrywacz, widzący we wszystkim zabawę.
W oko szczególnie wpadła mu nasza Mary, która jednak odrzuca jego zaloty.
Najstarszy z Potterów, faworyt we wszystkim, jak może się zdawać. Jego tez
lubię, chociaż zdecydowanie mniej niż takiego Albusa. Jego postać zawsze jest taka sama i zawsze
wprowadza humor i taką wesołą atmosferę do opowiadania.
Ian
– mało znacząca postać, przyjaciel Jamesa i Freda. Podobny do nich bardzo.
Fred
– kolejny kuzyn Potterów, przyjaciel Jamesa i Iana. Jak wyżej.
Scorpius
– och, nawet on się pojawił i kształtujesz go na chłopaczka przyjemnego dla
oka, no, no. Ciekawi mnie czy między nim, a Rose do czegoś dojdzie i w ogóle,
jak się będą zachowywać. Widzę, że stosunki do siebie odziedziczyli po
rodzicach.
Ogólnie:
Postacie są wyraźnie zarysowane, niejednolite, nie są szare, są konkretne,
umiesz nimi operować, stworzyłaś naprawdę ciekawe charaktery. Nic dodać, nic
ująć.
7/7
Pomysł:
Pomysł
jest i powiem Ci, że co najmniej niezły. Zauważyłam, że Turniej Trójmagiczny
jest wykorzystywany dość często do opowiadań, ale mi to nie przeszkadza. Zawsze
jest wtedy łatwiej, prawda? U Ciebie jednak jest wszystko inne. Bohaterka nie
szuka sławy, chciałaby stać się zwykłym, szarym człowiekiem. Niestety, przez nazwisko i szkołę, do której
uczęszcza nie może do tego dojść. Jest
sławna w bardzo dużym stopniu, co jest dla mnie jednak przesadą, bo to nie
Harry, który walczył z Voldziem. Mimo wszystko dąży do akceptacji, pragnie
znaleźć prawdziwych przyjaciół, osoby, z którymi mogłaby się dogadać. Niby lubi
samotność, ale jednak ciągnie ją do czegoś całkiem nowego, do takich ludzi,
którzy przybyli na Turniej. Co mogę powiedzieć o pomyśle? Na razie ukazało się
8 rozdziałów, a ma być ich około 70. Jeśli tak to będzie to naprawdę nieziemskie
opowiadanie, które z ręką na serce będę mogła polecić każdemu. Fabuła rozwija
się i wszystko zapowiada się świetnie – jak to będzie, tylko Ty to wiesz.
5/5
Podstrony:
Podstrony
pozwoliłam sobie ocenić zaraz po szacie graficznej. Może jest to
nieprofesjonalne, ale bardzo chciałam wejść teraz w zakładkę o Tobie i o
bohaterach, żeby wiedzieć nieco o tym, co się dzieje. Mam nadzieję, że czymś
mnie zaskoczysz!
Pierwsze
co jest to „Linki”. Taki standard, ale akurat nie tutaj, bo u Ciebie jest
naprawdę uporządkowane wszystko z pomysłem. Nie można się pogubić, wszystko
ładnie jest posegregowane, aż miło się patrzy. I, na szczęście, pojawił się
link do nas, a więc wszystko w porządku.
Kolejną
pozycją w menu jest „Autorka”. Ten ogólny opis to mnie średnio zachęca do
Twojej osoby, ale to pewnie dlatego, że sama kiedyś coś podobnego wypisywałam,
a teraz jest to dla mnie dziecinne, ha. Ale jest tak naprawdę dużo informacji,
które pomogą mi określić jakoś Twoją osóbkę.
Dodałaś zdjęcie, kontakt, wywiadera a więc jest więcej niż mogłabym się
spodziewać!
W
„O blogu” mówisz o takich sprawach technicznych i organizacyjnych, które są
ważne! Są tam też stare szablony, a dokładniej to jeden stary i jeden obecny. I
tutaj nie mam nic do zarzucenia, chociaż wiesz? Byłam pewna, że nie będzie to
FF potterowski, a Twoje własne opowiadanie, ha! Już byłam tak pozytywnie
nastawiona, a tu proszę! Oczywiście, jakoś specjalnie mój zapał nie zmalał, ale
jednak szkoda. Mimo wszystko miło będzie znów zagłębić się w świat Rowling!
Dalej
mamy „Spamownik” czyli miejsce wszechobecnego ładu i składu, w którym
prowadzisz niezły rygor, hm. Nie przeszkadza mi to w żadnym wypadku, a nawet
więcej – podoba mi się.
Gdy
zobaczyła bohaterów w „Bohaterowie” to
miałam ochotę uderzyć Cię czymś, no! Tak się, kurka, po prostu nie robi, wiesz?
Po co te obrazki, po co? Ja mam wyobraźnię, wszyscy mamy, a Ty masz obowiązek
ją poruszyć i sprawić, byśmy sami byli w stanie zobaczyć Twoich bohaterów
poprzez opisy. Na szczęście szybko usunęłam się z pola widzenia tych twarzy, bo
naprawdę – psujesz całą zabawę. Okej, niby to ładnie wygląda, ale jeśli już
chcesz pokazać, jak według Ciebie wyglądają bohaterzy to ukryj to jakoś,
schowaj i nakieruj, ale nie pokazuj od razu! Dobra, a więc zeszłam na sam dół i tylko
przeczytałam kogo będę oglądała w Twym przedstawieniu. Ucieszyłam się bardzo,
gdy zobaczyłam nowe pokolenie w standardowym składzie + dwie nowe dziewuszki.
Dobra.
„Informowanie”
– Och, dużo tego. Szczerze? Ja bym poprosiła o obserwowanie, bo jak dla mnie te
całe informowanie jest coraz bardziej męczące. Jeśli czytelnik lubi szczerze
Twoje opowiadanie to będzie na nie wchodził, mimo wszystko. Ale dobrze Cię
rozumiem, bo ja również to robię, ech.
„Pola
Kamienne” – Inny blog.
„O
opowiadaniu” – Zachęcający opis i interesujące informacje. Och, widzę, że u
Ciebie z weną to dobrze, bo już 17 rozdział piszesz, hm? Tylko pozazdrościć! „Staram
się zachować kanoniczność opowiadania” – no i za to masz u mnie wielkiego
plusa, bo odejście kanonu to jak strzelenie mnie w twarz! Ale cóż, wiele w
nowym pokoleniu byś zmienić nie mogła, no chyba, że całkiem inne dzieci, Snape
z Hermioną, Ron z Luną i weź tu
przebrnij przez takiego opowiadanie, ech. Dobra, dobra.
Ogólnie
mogę wywnioskować, że jesteś osobą cholernie dokładną i umiesz zadbać o
porządek i każdy szczegół, ha. Aż Ci zazdroszczę, bo mnie by ku**ica wzięła,
gdybym miała tyle wypisać informacji, wrrr! Ale zawsze potem przydaje się na
przyszłość, nie? No i bardzo dobrze wygląda, czym można się pochwalić!
6/6
Punkty dodatkowe:
+
za naprawdę nieziemskie opisy.
+
za niesamowicie sympatyczną główną bohaterkę, która zdobyła całe moje serce.
+
za styl, talent, za dokładność i dbanie o każdy szczegół. Czy w zakładkach czy
w opowiadaniu – po prostu starasz się i niczego nie olewasz.
3/5
Podsumowanie:
Udało
Ci się zgarnąć 76 na 80 punktów co daje Ci ocenę bardzo dobrą z plusem. Osz, Ty,
zabrakło Ci jednego punkcika do szósteczki, wiesz? Ale mimo wszystko cieszę
się, że nie dostałaś fulla. Jeszcze byś
się rozleniwiła i spoczęła na laurach całkowicie, a chociaż i tak już piszesz
perfekcyjnie to zawsze może być lepiej, prawda? Jest mi niezmiernie miło, że
zgłosiłaś się z oceną do mnie i że miałam przyjemność ocenić Twojego bloga.
Naprawdę, dawno nie czytało mi się czegoś z równym zapałem. Pozdrawiam Cię
cieplutko i życzę powodzenia w dalszym pisaniu! ;)
Dziewczyny,
wybaczcie, że zasłoniłam wszelki notki, a więc zapraszam do przeglądnięcia
szerokiej listy, jakby ktoś jeszcze nie widział poprzednich wydań, huehue :D I
za błędy bardzo przepraszam, nie bijcie! Ach, i pozdrawiam wszystkich,
oczywiście!
Co by ci wypadało poprawić napisałam już na gg, śliczna moja Shauu_ :3 Reszta wydaje mi się być w porządku.
OdpowiedzUsuńI zazdroszczę ci tego bloga, ech! Czytałam konkursowe opowiadanie autorki, a szablon jest przepiękny! Po prostu zobaczyłam go i się zakochałam.
Kurczę, niewyjustowane, zły numer... jak u świni, po prostu ;___;
UsuńZaraz pędzę ponaprawiać!
Wierzcie mi, że ja również sobie zazdroszczę, że mogłam czytać to opowiadanie! :D
Wprowadziłam nas w błąd. XD Zła numeracja - moja ocena to 273 a Twoja 274. Już poprawiam i Ty też to zrób.
OdpowiedzUsuńCo do oceny to przeczytam później lub jutro i się wypowiem. :3
Uduszę ;)
UsuńPrzepraszam, przepraszam, przynajmniej się poprawiłam. :D
UsuńNo wiem, wiem, jeszcze gryźć nie będę ;)
UsuńNie ustosunkuję się w tym komentarzu do oceny, bo jeszcze nie skończyłam jej czytać, ale byłam na blogu i pochłonęłam wszystkie notki, i, tak jak Im, zazdroszczę Ci tego bloga ;)
OdpowiedzUsuńJa już dodałam do obserwowanych (swoją drogą zauważyłam, że i Ty, Psinko, podjęłaś wcześniej ten krok, haha :D), bo nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
UsuńMam nadzieję, że nie popełniłam wielu błędów, chociaż wiem, że na pewno trochę ich jest. :D
No pewnie, aż szkoda by było nie obserwować ;) Naprawdę, bardzo dobre fanfiction, jedne z lepszych, jakie ostatnio miałam przyjemność czytania.
UsuńZgadzam się całkowicie, haha :D
UsuńAż nie mogę się doczekać nowego rozdziału, no!
Bu! Ocen się nam nazbierało niemało w tym nudnym niczym stopione masło dniu.
OdpowiedzUsuńWybacz mi, o zacna Shauu, ale me kapryśne lenistwo zakazuje mi przeczytania tej inteligetnej oceny. Powrócę tu jutro, moje bystre oczęta wytropią wszelakie błędy (pewnie się nie znajdą XD), a potem wystukam coś na tej cholernej klawiaturze :D
Też pozdrawiam!
Także czekam, nadobna niewiasto, na Twoją zacną opinię! possstraffiam i ja! C:
Usuń[macha niczym dama do Shauu, wyglądając z okienka powozu królewskiego zaprzęgniętego w 12 koni]
Usuńalesz to fajofskie
[patrzy na 12 niepełnosprawnych koni Karo z lekką dezaprobatą w uchu]
Usuń"no nie pofiem, sze nie, bo tak"
Shauu_ za te słowa została ogłoszona człowiekiem roku, wygrała wszystkie oscary, a także nagrała debiutancką płytę z Michaelem Jacksonem, pt. "Maj lajf". Ogólnie to mi sie pofffodzi, poffiem ci szczesze. C:
<3
Pssst, wystąpiłaś jeszcze w duecie z Pitbullem, byłaś na okładce Faktu i dostałaś główną rolę w bollywodzkim filmie.
Usuń[mamrocze z nosem w biografii Shauu_]
tak fogule, to były jednoroszce, ale jak tam uwaszasz
Usuńczłowiek roku? na małą skalę, bo mnie słuchy nie doszły.
bum bum tss, ale zajechało mi sucharem
dobra, ale to już czeba być unpopular, żeby z Pitbullem nie brać duetu ;__;
UsuńA byłam, całkiem niedawno, w sumie już kilka razy, a tak, grałam, grałam, pamiętam, było się jakimś czteronożnym posągiem jakiejś kobity. [przy okazji - oglądała któraś film "Kahaani"? Proo, polecam <3]
a te tfoje jednoroszcze to nie fiedziały, gdzie mają stawiać stolce, stolcu, i tyle ci pofffiem o tfojej słószbie, wiesz? zero profeszynala.
stolec stolcem, ale szału nie ma, staniki nie latają ;>
Usuńco ja biedna teras pocznę? jestem nieprofeszjonalna, oł gad, łaj?!
Doszła mnie wieść od Psiej Gwiazdy, ze Mia odeszła, więc chciałabym, żeby Karo oceniła mojego bloga jeśli to nie problem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://ich-bin-dein-engel.blogspot.com/
Jej, cieszę się jak głupia po przeczytaniu tej oceny! ;) To pierwsza ocena Cmentarza i zawsze chciałam usłyszeć o nim jakąś dłuższą i szczerą opinię, a tu jeszcze taka miła niespodzianka w postaci dobrej noty!
OdpowiedzUsuńNo to ja może zacznę komentować ocenę od początku;
Wielu osobom adres mojego bloga kojarzy się nie tyle co z wierszami, a z prywatnym pamiętnikiem jakiejś rozhisteryzowanej nastolatki, która przelewa swoje żale do Interentu ;) Hmm, adres za długi? No, może trochę ;D ale od początku strasznie przypadł mi do gustu i aż sama sobie nie wierzyłam, że go wymyśliłam (tak, wiara we własne możliwości jest najważniejsza) xD
Belka pochodzi po prostu z piosenki. I nie ukrywam, że to akurat drugi i trzeci wers utworu. Kiedy włączałam go pierwszy raz, podeszłam do niego ze swego rodzaju znudzeniem. A potem właśnie ten cytat uderzył we mnie z wielką siłą i do dziś uwielbiam tę piosenkę ("Biegnij, nie oglądaj się" <- od razu ostrzegam, że to polski rap xD)
Napis na nagłówku to cytat z Harry'ego Pottera ;) Napisałam to w jednej z zakładek. Choć masz rację - cudzysłów by się przydał xD
hah, jak już jesteśmy przy kolorach, to się ostatnio mnóstwo uczę od mojej koleżanki. Mój ulubiony kolor, który mi ostatnio powiedziała to "melanżowy" xD Dzwoni do mnie kiedyś i mówi: "Ej, Diana, jestem w tym sklepie co mówiłaś, i jest taki śliczny melanżowy sweterek!" A ja się biedna zastanawiam, o co chodzi z tym "melanżowym" xD Teraz wiem, że to jakiś odcień brązowego ;D
Nazywam rozdziały nagrobkami, bo chciałam, żeby tak na blogu... "cmentarzowo" było ;D W sensie wejścia jako chryzantemy itd. Tylko nie zmieniam nazw w menu na jakieś dziwne, bo mnie samą irytuje, jak szukam czegoś na cudzym blogu i potem się zastanawiam, co autor miał na myśli, gdy chciał mi utrudnić życie i nazwać jakoś dziwnie zwykłe „linki”.
Tak, masz rację, uwielbiam taką atmosferę w prologach <3 Dlatego też po prostu uwielbiam pisać prologi. Na moim laptopie jest mnóstwo folderów zatytułowanych tytułami historii, których nigdy nie napiszę, w których znajduje się tylko… prolog ;d
Hah, rzeczywiście w dwóch czy trzech notkach nie mam tekstów piosenek wrzuconych, bo pewnie nie mogłam nic znaleźć ;D Chcę wrzucać tylko fragmenty polskiego rapu, które będą pasowały do danego rozdziału nie tylko treścią, ale i tytułem, dlatego zazwyczaj trochę tego szukam. Postaram się w ten weekend znaleźć odpowiednie teksty do pozostałych opublikowanych rozdziałów.
Mary jest obiektem westchnień tylu osób nie tylko dlatego, że jest jedyną dziewczyną (choć to już jest dużym powodem. W końcu chłopaki muszą spędzić w szkole 10 miesięcy, a w Durmstrangu nie ma żadnej innej przedstawicielki płci pięknej), ale też dlatego, że jest półwilą (jej matka była wilą). Dlatego też Mary przesadza i nie uważa się za człowieka, wyśmiewając przy każdej okazji ludzi i ich naturę. Z jednej strony ma rację, bo taka wila/wilkołak/wampir/czy inny stwór nie jest człowiekiem i w sumie nie powinien się za niego uważać ; )
[1]
O, właśnie nigdy nie wiedziałam, czy po „chłopaki” pisać „które” czy „którzy” ;D
UsuńNie, jeśli wspominam zaklęcie, to piszę je normalnie. Dopiero kiedy je rzucam, muszę skorzystać z kursywy. A przynajmniej taki zapis przyjął pan Andrzej Polkowski w tłumaczeniu Harry’ego Pottera ;P
W sumie Czara Ognia zawiodła, a nauczyciele znają najlepiej umiejętności i zdolności swoich uczniów. Choć fakt, że przez to może pojawić się nepotyzm.
Dlugość rozdziałów zawsze u mnie ewoluowała. Dwa lata temu piałam po 2 strony Worda. Rok temu po 4. Teraz piszę po 6 i przynajmniej nikt mi nie zarzuca, że rozdziały są za krótkie ^ ^
Powiem Ci szczerze, że nie lubię pierwszych trzech rozdziałów, bo pisałam je około rok temu (prolog pisałam półtora roku temu, ale to przez to, że jak już wspominałam, piszę mnóstwo prologów, a potem ewentualnie po jakimś dłuższym czasie zaczynam coś pisać), a wiadomo, że zawsze na swoje starsze teksty patrzy się z dystansem.
Mary to zarazem talent po tacie i rygorystyczne ćwiczenia. Chyba w każdym zawodzie coś takiego jest wymagane, żeby osiągnąć sukces ^ ^
Wiesz, nie skupiałam się zbytnio na opisach tamtych postaci. Zdecydowanie bardziej wolałam skupić się na opisaniu wyglądu Albusa, Jamesa, Lilki czy Rose, bo to oni są główniejszymi bohaterami opowiadania. Dlatego też nie skupiłam się zbytnio na Kurcie. Przyznam szczerze, że nie darzę go zbytnią sympatią. Stworzyłam go tylko dlatego (to zabrzmi teraz okrutnie), że wyszłoby dziwnie, gdyby Mary nie miała zupełnie bratniej duszy w szkole. Dlatego go stworzyłam i się go pozbyłam, kiedy mieli już przyjechać Hogwartczycy. I raczej Kurt nie pojawi się już jakoś szczególnie wiele razy.
Ja zawsze lubiłam tego zmieszanego nieco, dobrego Wiktora Kruma, który przyjechał na Turniej Trójmagiczny. Wierz mi, z bólem serca wymyśliłam dla niego dalszą historię, przez którą miał się stać takim tyranem strzegącym rygoru. Bo jednak szkoda mi tego zagubionego niegdyś chłopaka, który podczas dorastania wybrał tę złą drogę.
Lily jest najmłodszą bohaterką tego opowiadania (na razie ma 14 lat), dlatego też chciałam ją przedstawić jako trochę natrętną osobę. Mnie również nie śmieszą jej żarty. Nigdy nie potrafiłam tworzyć żywych i naturalnych bohaterów, dlatego teraz postanowiłam, że stworzę takich wyrazistych, którym można bez problemu dać nalepkę „Lubię cię” „Nie lubię cię”, żeby zacząć od czegoś łatwiejszego.
[2]
Historię Durmstrangu wymyśliłam sama, bo jestem gorącą fanką Bułgarii i zależało mi, aby szkoła znajdowała się właśnie tam. Tylko wiadomo, trzeba było przekonać czyteników do swoich racji. Powiem Ci, że dobrze mi się piszę o Durmstrangu o tyle, że bardzo mało o nim wiemy, nawet nie mamy pojęcia, gdzie się znajduje. Z Hogwartem już tak nie jest. Bardzo dużo było powiedziane. A Durmstrang mogę sobie kreować po swojemu, co mi się podoba. Jakiś krok w kierunku tworzenia tekstów własnych, bo na razie siedzę w tych ff i się chyba zbyt zadomowiłam, bo własnej fantastyki nie chce mi się ruszyć kijem, choć leży rozgrzebana od roku ;D
UsuńDobre pytanie! Muszę gdzieś napisać, że Mary uczyła się brytyjskiego, bo kiedyś chciała dostać się do jakiejś brytyjskiej drużyny quidditcha ;D Zupełnie wyleciała mi taka informacja z głowy, zapomniałam o niej wspomnieć ^ ^
Hah, dzięki za praktyczne wskazówki, pozmieniam tę scenę z papierosem. Ja nigdy jeszcze nie paliłam i nie zamierzam, choć mnóstwo moich znajomych to robi (i przez to miałam też po części swój boski szlaban, bo po imprezie nie dosyć, że wróciłam lekko pijana i spóźniona, to jeszcze cała śmierdziałam papierosami, bo oczywiście nie mogli ludzie wychodzić, łatwiej przy mnie palić, grrr -,-), więc szłam z tą sceną na czuja ;D
Potulnie przepraszam, klnę jak szewc, jeśli chodzi o życie codzienne, i w realu już nawet czasem nie wiem, kiedy przeklęłam, a kiedy nie. I potem mi znajomi mówią, że rzucam wiązankami na prawo i lewo… Dlatego też słownictwo mi przechodzi do opowiadania, czasem nawet usuwam wulgaryzmy z opisów, bo niechcący mi jakieś się wtopią. Postaram się ograniczyć przekleństwa, choć też nie usunę ich zupełnie, bo jednak uważam, że czasami są potrzebne. Jeśli pojawiają się rzadko, nadają pewnej autentyczności.
Wiesz, to moja polonistka ciągle na mnie krzyczała, że nie oddzielam „niestety” przecinkami, więc zaczęłam tak robić ;D Właśnie też rzadko się spotykam z takim zapisem, ale ona mi to wyperswadowała, to tak używam ^^
Wiem, że to było do przewidzenia, ale chyba nawet nie chciałam zaskoczyć… W końcu Mary to główna bohaterka, a ja piszę w narracji pierwszoosobowej, więc dziwnie by było, gdyby nie została wybrana do Turnieju.
Piszę w pierwszej osobie z przyzwyczajenia, chociaż coraz bardziej zaczyna mnie to denerwować. Uważam za pisanie w pierwszej osobie za mało profesjonalne, takie pisanie w formie pamiętnika. Coś czuję, że to moje przedostatnie opowiadanie pisane w pierwszej osobie (bo mam jeszcze jedno już napoczęte), każde kolejne już będzie w trzeciej. Na konkurs na Erę Krytyki ostatnio też już pisałam w trzeciej. Przyznam szczerze, że zdecydowanie lepiej pisze mi się na daną chwilę w pierwszej, jest to dla mnie bardziej naturalne. Ale jak czasem czytam potem swoje notki, to tak jakoś… Lepiej bym je chyba widziała w trzeciej ^ ^
Hah, o mnie? W sumie przypomniała mi się sytuacja, w której pewien chłopak pisał opowiadanie o Severusie Snape’ie i dostał maila: „Ma Pan bardzo ciekawą historię, a poza tym posiada Pan talent pisarski, który jest niemal tak doskonały jak Pana umiejętność warzenia eliksirów”. I choć ktoś wysłał tę wiadomość zapewne dla żartów, to i tak odcisnęło to u mnie piętno w postaci, że zazwyczaj, kiedy pisze się w pierwszoosobowej narracji, ludzie bardziej utożsamiają głównego bohatera z autorem. Dlatego też chcę powoli zacząć z tym kończyć ^ ^
[3]
Jeśli chodzi o błędy, to moja znajoma podjęła się ich sprawdzania, choć rzeczywiście długo czekam na jej odpowiedzi. Nie przeszkadza mi to jednak, bo na jej uwagi jestem w stanie czekać naprawdę długo ;D Właśnie dostałam na skrzynkę prolog, rozdział 1 i 2, to wolnej chwili sobie jeszcze popoprawiam i mam nadzieję, że dzięki temu w tekście nie będzie już żadnych większych i średnich zgrzytów ;D
UsuńScorpiusa jeszcze w opowiadaniu będzie duuuuuuuuuużo, to mogę zapewnić ;D I od razu uprzedzam, że nie planuję żadnego parringu Rose-Scorpius. Mam na razie dość tego związku, już się o nim napisałam i nie uważam tamtej historii za szczyt marzeń. Będę musiała kiedyś do niej przysiąść i ją poprawić xD
Nawet nie wiesz, jakbym chciała dotrwać do tych 70 zaplanowanych rozdziałów! To po prostu moje marzenie ;D
Jest ostrzeżenie co do bohaterów ;D Napisałam, że jak ktoś nie lubi tej zakładki, to niech lepiej wyjdzie, bo się rozczaruje. Ja, niestety lub stety, uwielbiam tego typu zakładki ;) Lubię patrzeć, jak autor wyobraża sobie swoich bohaterów ;3
Nawet nie wiesz, jak bardzo dziękuję Ci za ocenę! Naprawdę nie wiem, jak Ci mogę dziękować! Zwróciłaś mi uwagę na moje braki, pokazałaś, co jest dobrze. Na pewno dużo z niej wyciągnęłam i jestem bardzo, bardzo zadowolona. I normalnie cieszyłam się jak głupia, jak mi powiedziałaś, że podoba Ci się mój styl i że mam talent. Od wczoraj chodziłam zdołowana przez to, że soczewek nie będę mogła teraz nosić, a teraz śmieję się do monitora i normalnie przestać nie mogę ;) Jeszcze raz strasznie dziękuję!
Ściskam,
Leszczyna
PS Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać na moją odpowiedź, ale trochę mi się… rozpisało. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe ;D
PS 2 Idę w końcu sprawdzić Nagrobek 9, bo miałam ambitne plany, żeby go wrzucić po ukazaniu się oceny ;)
PS 3 Przepraszam za przesyt emotikon! W głębi duszy jestem pokemonem, który udaje normalną osobę xD
[4]
Nawet nie wiesz z jaką przyjemnością czytało mi się cały ten komentarz, naprawdę. To taki pozytywny kop i z każdym słowem uśmiechałam się coraz bardziej, haha! :D Tym bardziej, że ostatnie oceny trochę mnie zdołowały, a i jeszcze jakoś mi się nic szczególnie nie chciało, a tu proszę – taka wesoła, pozytywna odpowiedź, aż chce się na nią odpisać!
UsuńOgólnie to Ci powiem, że gdybym wymyśliła taki adres to pewnie też by mi się wydawał cudowny i w ogóle, znam to, serio! Taka duma, że wymyśliło się coś mądrego, haha. Ale wiesz, to tylko pierwsze wrażenie, walić adres, kiedy treść taka piękna :D Właśnie widziałam, że o tej piosence było w zakładce o opowiadaniu, chyba! Nie jestem pewna, ale była. Wiesz, ja się do rapu polskiego przekonać nie potrafię, co prawda mam paręnaście piosenek, ale ogólnie rap mnie nie kręci. „Poniósł mnie melanż” od razu mi się skojarzyło, fuck, tak to jest jak się ogląda Rozmowy w toku XD Ale serio, nie wiedziałam, że taki kolor istnieje, dziżas.
Nie no, z tymi nagrobkami to jest konkretny klimat, widziałam też nazwy tych takich głównych zakładek, wiesz o co mi chodzi, no! Ogólnie to Ci powiem, że pomysłowe, ale ja ze średniowiecza, my to się czymamy prostoty i prostoty oczekujem, jo! Ale dobrze, że linki to linki, a nie „gołębie nadziei” i weź tu, kurka, ogarnij co to jest.
Znam to, prologi również uwielbiam pisać, haha, chociaż może nie tyle co prologi co takie pseudofilozoficzne rzeczy, ale rozumiem. Takie coś to własna magia i sobie możesz pozwolić na co chcesz <3
A z tą wilą to już wiem, ale na początku o tym nie było ni słóweczka, wiesz? Dopiero później pojawiło się to często. A może było, ale ja przeoczyłam? ;__;
Serio tak jest z zaklęciami? Kurczę, nie rzucałam nigdy to nie wiem XD
Uch, ja czasem piszę dłuższe komentarze niż ktoś rozdziały. I to jeszcze takie składające się z samym dialogów, ale pamięta się czasy, kiedy było się takim samym tępym mugolem xD Było się, oj, było.
Serio wszystko tak dawno? Łał, ale i tak miazga! Dobrze chociaż, że teraz jest wszystko na bieżąco i ma się co czytać, hoho :D
No, Kurt w sumie to jest mi całkiem obojętny. Niby sobie lata taka dusza, ale w sumie nikt go nie zauważa, każdy ma w dupie. Popatrzy się, popatrzy, a potem znika. Wiesz, że tak coś myślałam, że jesteś na tyle okrutna, by zrobić z niego taką cipkę do towarzystwa, a potem go wywalisz? XD No wiedziałam!
No stary Wiktor to był taki słodziak, no. Taki skromniacha, sam się nie odezwie to siedzi w bibliotece i paczy na swoją wybrankę serca :C Naprawdę, za pierwszym razem nie skojarzyłam, chociaż nazwisko Krum łączę tylko z nim. Matko, mózg mi wysiadł, ale spoko, odzyskał już czujność!
I bardzo dobrze, że historię wymyślałaś sama! Masz rację, o wiele łatwiej i lepiej jest takie coś napisać, po swojemu, bo zawsze więcej możliwości. O Hogwarcie i tak jest już za dużo i niczego nowego się nie dowiem, a jeśli bym się dowiedziała to zawsze mogłoby mi się nie spodobać – a to odbiegłaś od kanonu, a to by naprawdę wyglądało inaczej, i dupa! A tak to pozwoliłaś sobie na więcej i Ci wyszło rewelacyjnie :D
Haha, ja na szczęście mam tak, że jak wracam do domu to mateczka już sobie pięknie śpi i nic nie czuje :D Co dziwne, nie czuje nawet po ubraniach, hoho. Ale serio, nie pal, ja palę tak jak Albus – mam paczkę i sięgam do niej albo w stresie, albo po prostu na imprezie, z przyjaciółmi. Drogi interes jest ogólnie, o wiele lepiej kupować tytoń i zwijać :D Enyłej, na stres i tak najlepsze zioło XD
A z tym klęciem to się nie martw, bo ja mam tak samo, nawet tego nie kontroluję. Jeszcze na co dzień to się hamuję, ale jak się wkurzę to ogólnie się zachowuje jak chłop xD
Oczywiście, że nadają autyczności, wiadomo, ale u Ciebie było naprawdę wulgarnie z tym Aleksiejem i zapadło mi to w pamięci :D
UsuńJa w pierwszej osobie już nie umiem, ale Tobie wychodzi to naprawdę dobrze. Chcesz zmieniać… Cóż, rób jak uważasz, ale ja nie widzę powodu, byś miała cokolwiek zmieniać w swoim stylu :D Pamiętnikowo? Daj spokój, może komuś tak wychodzi, ale na pewno nie Tobie. U Ciebie to jest malina, hoho <3
Bo wiesz, to w sumie normalne, że ludziom tak się to wydaje. Bo wtedy autor też inaczej pisze i musi być bardziej subiektywny, nie? Z chęcią zobaczyłabym, jak radzisz sobie w 3os. z ogromną checią! :D
Scorpius! Ogólnie to lubię go w opowiadaniach, bo zawsze jakoś wychodzi, no. Niby podobnie, ale zawsze ma coś w sobie i byłam po prostu pewna, że jeszcze będzie go dużo, a dużo. Mi paringi takie nie przeszkadzają, o ile nie będzie kazirodztwa albo czegoś w stylu „5 nowych czarodziejek, każda jest z jakimś kolesiem już dodanym przez Rowling” brrr.
„Ja, niestety lub stety, uwielbiam tego typu zakładki ;) Lubię patrzeć, jak autor wyobraża sobie swoich bohaterów ;3” – Ja to wręcz kochałam kiedyś, haha. O ile do rysunków nic nie mam to teraz mnie skręca na widok zdjęć aktorów. Chyba ktoś kiedyś po prostu zwrócił mi uwagę na takie coś i mi minęło. A może ja komuś i od tego czasu się zaczęło.. No tak czy siak to rób jak uważasz! Jak Ci się podoba to przecież nikogo nie zmuszasz do patrzenia i dobrze o tym wiemy :D
Hahah, ależ proszę! Takie blogi to ja mogę codziennie oceniać! Cieszę się, że Cię nie zawiodłam i poprawiłam humor! Przeżyjesz bez soczewek, przecież będziesz nosić te kujonki, nie? Leczymy kompleksy! xD A soczewencje jeszcze ponosisz, nie bójta się! – Ja również szczerzyłam się jak durna, haha!
Długo? Co Ty, akurat zdążyłam się wykąpać, nawet nie sądziłam, że jeszcze dzisiaj dostanę jakaś odpowiedź :D
Dawaj nowy Nagrobek, bo chcę go przeczytać XD
I spokojnie, żeby być większym pokemonem ode mnie to trzeba ćpać :C Też używam ich w nadmiarze, spoko, spoko :3
3maj się, Leszczynko! :D
Hah, z własnego doświadczenia oceniającej pamiętam, jakie to było wkurzające, żeby nie przekląć, jak ktoś słowem się nie odezwał pod oceną ^ ^
UsuńWiem, że raczej polski rap większości ludzi których znam "nie jara", a czasem nawet zniechęca, więc zawsze ostrzegam, jak komuś polecam jakąś piosenkę czy chociażby tekst ;D Żeby mnie potem nie przechrzcił, że mu "takie coś" podsyłam ^ ^
Mój ulubiony tekst z "Rozmów w toku" - "Wywoływał ducha Leopolda Staffa, żeby wiedzieć, jakie będą pytania na kartkówce z polskiego". Mam nawet screena do tego na kompie ^ ^
Hmm, w sumie masz rację, że z początku nigdzie wprost nie powiedziałam o tej wili, ale zupełnie z początku pierwszego rozdziału było już takie nawiązanie: "opisać historię małej córeczki kapitana bułgarskiej drużyny quidditcha, której matka – jedna z maskotek tego samego teamu - uciekła z kraju zaraz po swoim porodzie". Bo maskotkami bułgarskiego teamu były wile ;3
hahhaa, ja z zaklęć dużo korzystam; wiesz, znam takie fajne do robienia herbaty czy do sprzątania pokoju ;D
Hah, nie zamierzam, do palenia wcale mnie nie ciągnie, choć miałam już dużo okazji. Choć palenie bierne, niestety, też mi się za dobrze na zdrowiu nie odbije, a biernie, niestety, często palę...
No, moje przyjaciółki też kupują tytoń i sobie same zwijają ;) Bo jak tak, to nie dosyć że taniej od paczek papierosów, to jeszcze jak kupują po trzy paczki, to już wgl jakąś superpromocje mają ;)
Mnie zawsze bawiły opowiadania typu jakaś nowo wymyślona postać, którą tak naprawdę jest Autorka, i postać Rowling typu Draco, Harry czy Ron. I wtedy sam romans przez niewiadomo ile rozdziałów, bez żadnych innych wątków :/ Dlatego, jeśli mam być szczera, zdecydowanie lepiej wolę pisać bohaterkami wymyślonymi już przez Rowling. Niestety, ta milczała na temat córki Kruma, a ja ją chciałam, więc wyszedł wyjątek od mojej reguły ;)
Mi cały czas zwracają uwagę, jeśli chodzi o bohaterów ;D Ale ja tak kocham tę zakładkę, że nie potrafię jej usunąć ;D Bo ja mam wrażenie, że moi bohaterowie naprawdę żyją, więc sobie wyszukałam im zupełne wizerunki xD
hah, tak, leczymy kompleksy <3 Ale się dowiedziałam, że mogę nosić soczewki jednak 5-6 h dziennie, to nie jest tak źle ;D Po prostu do szkoły bd nosić okulary (no i po domu oczywiście), a po szkole już jak bd wychodzić to mg soczewki <3 A na tym mi w sumie najbardziej zależy ^ ^
Całuję,
Leszczyna
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń